- Analiza
- Wiadomości
Miniaturowe okręty podwodne dla specjalsów coraz bliżej? W tle Orka
Niestety zakup okrętów podwodnych dla naszej Marynarki Wojennej co chwilę przekładany jest na później. Czy tak samo będzie z zakupem miniaturowych okrętów podwodnych dla Wojsk Specjalnych?

Autor. Jarosław Ciślak/Defence24.pl
Smutnym zajęciem jest obserwowanie kolejnych wydarzeń w procesie pozyskania okrętów podwodnych Orka. Opisywaliśmy je już wielokrotnie, bo wielokrotnie pojawiały się już kolejne deklaracje i kolejne terminy przejścia do kolejnego etapu. We wtorek 16 września zapowiedziano, iż następnego dnia Rada Ministrów podejmie uchwałę w sprawie wyboru zagranicznego partnera do końca 2025 roku. W środę 17 września dowiedzieliśmy się, że Rada Ministrów tylko zapoznała się z informacją na ten temat. Oczywiście termin końca roku pozostał nadal aktualny.
Zapewne jest wiele powodów dlaczego tak się dzieje. Najważniejszym jest chyba brak przekonania, polityków i części wojskowych, dotyczący celowości posiadania nowych okrętów podwodnych przez Polskę. Zdeterminowaniu do pchania tego tematu do przodu są właściwie tylko marynarze i część środowiska zajmującego się szeroko pojętym tematem naszych zbrojeń. Co prawda zdecydowana większość polityków i generałów zapytana o potrzebę ich posiadania bez zawahania ją potwierdzi, ale niestety nie przekłada się to na czyny.
Okręty podwodne są jednostkowo drogie. Pojedynczy kosztuje w granicach 800-1200 mln Euro. Ale chcemy kupić tylko trzy takie jednostki. Zatem ich łączna cena jest mniejsza od wielu innych podpisanych już kontraktów. Teraz okazuję się, że jest to tak wielki kontrakt, iż musi zostać podpisana umowa międzyrządowa, gwarantująca nam inne bonusy gospodarcze. Ciekawe czemu przy podpisywaniu kontraktów o większej wartości nie dbano tak o to. A przykładów można by mnożyć, bo praktycznie żadnemu większemu zakupowi nie towarzyszyły jakieś szczególnie imponujące osiągnięcia dla polskiej gospodarki.
Zobacz też
Wydaje się, że przez te kilka ostatnich lat gdy powrócono do programu Orka oferenci przekazali nam już wystarczająco dużo informacji, aby dokonać wyboru. Ale chyba nie sam wybór jest problemem, a jest nim sama decyzja. Wątpliwości decydentów dotyczą przede wszystkim braku pieniędzy w budżecie MON oraz samej celowości posiadania okrętów podwodnych. A trzeba pamiętać o tym, iż obecnie nie jest warunkiem koniecznym wybranie okrętu uzbrojonego w rakiety manewrujące. Konieczne jest tylko posiadanie przez niego zdolności do uzbrojenia go w takie rakiety w przyszłości. Zmiana tego wymagania pozwoliła na danie równych szans wszystkim potencjalnym oferentom.
Tylko Francja i Korea Południowa może od razu zaoferować nam takie rakiety. Pozostałe państwa czyli Niemcy, Włochy, Szwecja i Hiszpania nie są obecnie dysponentami takiego uzbrojenia. Po wyborze którejś z ich ofert, Polska będzie musiała osobno negocjować zakup rakiet z ich producentami. Powoduje to, iż całkiem realny jest zakup okrętów uzbrojonych tylko w torpedy i miny morskie, a części z wojskowych decydentów to się nie podoba. Niestety nie zauważają oni kolosalnych możliwości nawet tak uzbrojonych okrętów podwodnych. A mogą one prowadzić skryte rozpoznanie, wysadzać grupy dywersyjne płetwonurków, bezzałogowe pojazdy podwodne, stawiać zagrody minowe oraz oczywiście zwalczać torpedami statki i okręty nieprzyjaciela.
Marynarze nie ustają w wysiłkach, aby przekonać do tego kolegów w mundurach innych kolorów i polityków odpowiedzialnych za decyzję dotyczącą zakupu okrętów podwodnych Orka. Tymczasem od pewnego czasu coraz głośniej pojawiają się głosy dotyczące równoległego zakupu miniaturowych okrętów podwodnych. Gro marynarzy widzi jednak w tym poważne zagrożenie dla programu Orka. Nie bez powodów sądzą oni, iż zakup miniaturowych okrętów odsunie w czasie zakup Orek na „wieczne później”.

Autor. Jarosław Ciślak/Defence24.pl

Autor. Jarosław Ciślak/Defence24.pl

Autor. Jarosław Ciślak/Defence24.pl
Obecną sytuację wykorzystują zwolennicy miniaturowych okrętów, a przede wszystkim ich producenci. A producentów takich jednostek nie jest na świecie zbyt dużo, a wśród naszych sojuszników to właściwie prawie ich nie ma. Chlubnym wyjątkiem są Włochy, które mają długą historię projektowania, budowania i użytkowania miniaturowych okrętów podwodnym. Obecnym włoskim liderem jest firma M23 z Ciserano w Lombardii. Oferuje one wiele rozwiązań do skrytej walki pod wodą, dostosowanych do indywidualnych wymagań kupujących. Firma ta nie jest przesadnie wylewna w informowaniu o realizowanych przez nią kontraktach.
Wymaga tego specyfika budowanych pojazdów oraz życzenia klientów o zachowaniu ścisłej tajemnicy. Najlepszym tego przykładem jest realizowane obecnie zamówienie na trzy miniaturowe okręty podwodne dla Kataru. Nadal nie pojawiły się, żadne oficjalne informacje na ten temat, ani zdjęcia dobrej jakości. Spekuluje się tylko o zamówionych trzech okrętach, z których pierwszy po przetestowaniu miał zostać drogą lotniczą przewieziony z Włoch do Kataru, a drugi jest w próbach.
Zobacz też
Dostępne informacje o miniaturowych okrętach podwodnych C-Series są bardzo skąpe i ogólne. Wynika to z tajemnicy wojskowej i handlowej firmy, ale przede wszystkim z dostosowania wyrobu do specyficznych wymagań klienta. Można oszacować, iż włoska propozycja dla Polski ma około 23 m długości, 4 m szerokości oraz masę do transportu około 130 ton. Są to ważne dane ponieważ pozwalają one przyjąć możliwość transportu okrętu zarówno drogą lotniczą (np. samolotem transportowym An-124) jak i drogą morską (statki lub okręty transportowe).
Na stałe jednostki C-Series przechowywane są na lądzie na specjalnych wózkach transportowych w odpowiednich hangarach. Przed ich użyciem są wydawane na wodę. Służyć do tego mogą zarówno żurawie portowe jak i pływające. Ważny przy tym jest oczywiście dopuszczalny ich udźwig przy wystarczającym ramieniu dla opuszczenia okrętu na wodę. Wodowanie można też zrobić dokiem pływającym.
Zobacz też
Inną metodą opuszczania ich może być użycie suwnicy. Ale suwnica ta musi najeżdżać na dok napełniony wodą. W związku z tym można sobie wyobrazić zbudowanie odpowiedniej hali w której znajdowałby się dok z wodą. Nad ten dok najeżdżała by suwnica, która mogłaby podnieść okręt z wody, a następnie suwnica z okrętem mogła by przejeżdżać w głąb hali gdzie znajdowałyby się miejsca z łożami na miniaturowe okręty. Tam swobodnie mogły by one być składowane, a co ważniejsze można by przeprowadzać ich obsługę lub drobne naprawy. Dodatkową zaletą takiej specjalizowanej hali mogła by być skrytość ich używania.
Jeśli taka hala stanęłaby przy nabrzeżu z odpowiednią głębokością to można sobie wyobrazić, iż okręt opuszczał by swój dok w pozycji podwodnej (peryskopowej). Oczywiście rozwiązanie takie jest ryzykowne, ale mogłoby być praktykowane np. w czasie kryzysu, tak aby obserwatorzy nie byliby w stanie ujrzeć operacji wejścia lub wyjścia jednostki z doku zakrytego halą. Nie widoczna byłaby również liczba przechowywanych w hali okrętów.

Autor. Jarosław Ciślak/Defence24.pl

Autor. Jarosław Ciślak/Defence24.pl

Autor. Jarosław Ciślak/Defence24.pl
Sam okręt ma ciekawą konstrukcję. Jego stalowy kadłub mocny ma wręgi na zewnątrz tak aby jak najwięcej miejsca pozostało dla załogi i wyposażenia wewnętrznego. Również dwie „normalne” wyrzutnie torpedowe znajdują się na zewnątrz kadłuba mocnego, tak jak pionowe wyrzutnie sześciu minitorped. Całość przykryta jest kadłubem lekkim wykonanym z tworzyw sztucznych. Kadłub ten jest w dość prosty sposób demontowany na czas przeglądów lub np. na czas transportu lotniczego (ale to nie jest konieczne, a raczej tylko wygodne).
Załoga okrętu liczyć ma 7 ludzi. Oprócz nich w kadłubie znajduje się dodatkowo miejsce dla 6 nurków-minerów. Okręt na dziobie ma specjalną śluzę, która umożliwia sześciu nurkom równoczesne opuszczenie okrętu w pozycji podwodnej poprzez dwa osobne duże włazy. Również na śródokręciu na pokładzie znajduje się właz pod którym znajduje się druga śluza, w której mieści się dwóch nurków. Mogą oni zabierać ze sobą np. ciągniki podwodne lub specjalne włoskie miny Piovra, służące do bezpośredniego doczepiania do kadłubów atakowanych okrętów.
Podstawowym uzbrojeniem okrętu C-Series są dwie torpedy kalibru 533 mm Black Shark Advanced oraz sześć mini torped kalibru 127 mm Black Scorpion. Dodatkowo Włosi oferują specjalne moduły misji. Jednym z nich podczepianym pod kilem okrętu jest moduł minowania. Można za jego pomocą ustawić 4 miny morskie Murena lub 8 takich min w wersji skróconej, przeznaczanych do stawiania na wodach płytszych. Pozostałe wyposażenie okrętu zależy od zamawiającego.
Okręt ma na dziobie aktywno-pasywny sonar i może być wyposażony np. w dodatkowy w sonar boczny Kraken (którego wersję holowaną używają niszczyciele min projektu 258 Kormoran II). Ma on również optyczno-elektroniczny peryskop z anteną odbiornika GPS oraz system walki radioelektronicznej Virgilius. Taki system maja włoskie licencyjne okręty podwodne typu 212 i będą miały okręty typu 212NFS.

Autor. Jarosław Ciślak/Defence24.pl

Autor. Jarosław Ciślak/Defence24.pl

Autor. M23
Prędkość nawodna i podwodna na razie nie są znane. Jednostki tej klasy nie są szybkie, a wynika to ze stosunkowo niewielkiej przestrzeni na instalację napędu. Napęd okrętu jest klasyczny czyli składa się z silnika elektrycznego napędzanego akumulatorami litowo-jonowymi. Są one ładowanie za pomocą prądnicy napędzanej silnikiem spalinowym. Praca tych silników możliwa jest na powierzchni lub w zanurzeniu za pomocą chrap (czerpiących powietrze).
Deklarowany przez producenta zasięg jest zaskakująco duży i wynosi 2000 mil morskich. To samo ma się z niezależnością od bazy, która deklarowana jest na 21 dni. Oczywiście przewidywane misje są krótsze bo przebywanie w morzu tak długo na takiej małej jednostce jest bardzo wyczerpujące dla załogi. Okręty te mogą zanurzać się na głębokość ponad 200 m oraz mogą operować na bardzo płytkich akwenach, o głębokości powyżej 10 m. Umożliwia to podejście bardzo blisko brzegu co powoduje, iż np. nurkowie nie muszą stracić dużo siły ani czasu na dotarcie na ląd.
Zobacz też
Wydaje się, iż obecnie nasza Marynarka Wojenna nie traktuje priorytetowo pozyskania takich miniaturowych okrętów. Okręty tego typu jednak mogą być w kręgu zainteresowania Wojsk Specjalnych. Firmę M23 we Włoszech wielokrotnie wizytowali żołnierze, ale również wiceminister obrony narodowej Paweł Bejda. Wiadomo, iż Włosi deklarują kredytowanie zakupu okrętów C-Series w oparciu o rząd włoski.
Pozyskanie okrętów podwodnych Orka procedowane jest oficjalnie. Natomiast ewentualne pozyskanie miniaturowych okrętów podwodnych C-Series może odbyć się jako pilna potrzeba operacyjna. Ta metoda była już nieraz stosowana przez nasz MON. Producent deklaruję czas oczekiwania na dostawę pierwszej jednostki na trochę ponad dwa lata. Oznaczałoby to wcielenie jej do służby w Wojskach Specjalnych w 2028 roku.
Na koniec z całą mocą należy podkreślić, iż Orka i C-Series to zupełnie inne okręty do zupełnie innych zadań i zakupu jednych nie należy uzależniać od zakupu lub nie zakupu drugich. Najważniejsze jest spełnienie zadań stawianych Marynarce Wojennej i Wojskom Specjalnym. A do tego przydałoby się posiadanie okrętów podwodnych obu klas.
WIDEO: "Żelazna Brama 2025" | Intensywne ćwiczenia na poligonie w Orzyszu