Reklama
  • Wiadomości
  • Analiza

Kręte ścieżki indyjskich lotniskowców [ANALIZA]

Na najnowszym indyjskim lotniskowcu INS Vikrant wylądowała morska wersja lekkiego indyjskiego samolotu bojowego LCA (Light Combat Aircraft), krewniaka stworzonego dla sił zbrojnych Indii samolotu HAL Tejas. Wydawałoby się, że indyjski samolot na indyjskim okręcie zapowiada jasną przyszłość zarówno indyjskiej marynarki wojennej, jak i indyjskiego przemysłu zbrojeniowego. Prawda jest jednak znacznie bardziej skomplikowana.

Lotniskowiec INS Vikrant i fregata INS Kolkata
Lotniskowiec INS Vikrant i fregata INS Kolkata
Autor. MO Indii GODL-India
Reklama

Lądowanie tzw. LCA Navy (samolotu o oznaczeniu NP-2, co oznacza że jest to drugi prototyp tej konstrukcji) to zaledwie element testów wypierającego 40 tys. ton Vikranta, który przechodzi próby morskie od sierpnia ubiegłego roku. NP-2 wylądował, a następnie wykorzystując platformę startową klasy ski-jump dokonał udanego startu. Podobnie uczynił jednak w tym samym czasie drugi posiadany przez Indie typ samolotu pokładowy – MiG-29K. W próbach nie chodziło bowiem o możliwości żadnego z samolotów, ale o to jak sprawdzi się konstrukcja lotniskowca.

Reklama

Marynarka Wojenna Indii już jakiś czas temu zrezygnowała bowiem z pomysłu stworzenia pokładowego myśliwca na podstawie efektów programu LCA. Konstrukcja ta, podobnie jak oferowany Indiom morski Gripen, u swojego zarania ma bowiem zasadniczą wadę, której nie da się wyeliminować. Jest zbyt mała, a co za tym idzie dysponuje zbyt ograniczonym zasięgiem i udźwigiem uzbrojenia, jak na samolot morski. Małe gabaryty wiążą się także z napędem samolotu, który posiada tylko jeden silnik odrzutowy. A na takie rozwiązanie w przypadku morskiego odrzutowca bojowego nie decydują się obecnie żadni producenci samolotów pokładowych, za wyjątkiem Lockheed Martina z jego F-35 wersji B i C. Tutaj jednak bezpieczeństwo ma gwarantować silnik o wysokim zaawansowaniu technicznym i mocy.

Zobacz też

Odpowiedzią na ten problem ma być wybudowanie zupełnie nowego samolotu pokładowego określanego akronimem TEDBF (Twin Engine Deck Based Fighter). W przeciwieństwie do morskiego LCA ma on być zupełnie nową konstrukcją, a ta nie powstanie szybko. Każdy nowy samolot to zwykle co najmniej dekada prac, a trzeba podkreślić, że wprowadzany od niedawna do służby samolot Tejas powstawał w Indiach przez rekordowy okres 30 lat i do dzisiaj nie zdołał spełnić swojej roli czyli zastąpić MiGów-21. Indyjska Marynarka Wojenna nie może przy tym liczyć na stworzenie wspólnego programu z indyjskimi siłami powietrznymi (z myślą o własnych lotniskowcach). To te ostatnie mają już Tejasa i inwestują w program jednosilnikowego Tejasa Mk 2. Problemem jest również podejście do programu przyszłościowego w postaci samolotu 5. Generacji AMCA. $$

Reklama

Nawet zakładając, że program TEDBF będzie przebiegał sprawnie, to maszyna ta weszłaby do użytku dopiero w latach 30. W międzyczasie indyjskie lotniskowce będą przenosiły wyłącznie MiGi-29K/KUB, których jest w służbie 45 i które, już teraz są krytykowane ze względu na ich niewystarczające parametry i problemy techniczne. Z tego powodu Indie przewidują program pomostowy MRCBF (Multirole Carrier Borne Fighter), który ma doprowadzić do kupna zagranicznego samolotu pokładowego. Program ten przewidywał początkowo wymianę MiGów-29K na nowy samolot w skali 1:1 a nawet większy. Mówiono o 57 nowych samolotach. Teraz ograniczono go do od 20 do 30 maszyn, a o zamówienie rywalizują amerykański F/A-18E/F Super Hornet i francuski Rafale M.

Zobacz też

Obydwie te maszyny mają znacznie większe możliwości niż MiG-29K i nie jest wykluczone, że – znając indyjskie realia – ostatecznie to MRCBF stanie się rozwiązaniem na wiele lat, a rodzimy TEDBF zostanie anulowany.

Reklama

Indie prowadzą obecnie niezwykle ambitny program rozbudowy marynarki wojennej, do którego najambitniejszych elementów należy budowa okrętów podwodnych przenoszących balistyczne pociski z głowicami atomowymi (typ Arihant, plany budowy czterech egzemplarzy) i właśnie lotniskowce. Jeżeli chodzi o te ostatnie, to w służbie indyjskiej znajdują się dzisiaj dwie jednostki. Pierwszy wprowadzony do służby w 2014 roku Vikramaditya, który powstał poprzez dokończenie i przeprojektowanie sowieckiego małego lotniskowca typu Kijew. Drugim lotniskowcem jest testowany właśnie i wybudowany całkowicie w Indiach, wspomniany już Vikrant. Trzecim lotniskowcem ma być wypierający 65 tys. ton INS Vishal, który powstanie jednak dopiero w latach 30.

Zobacz też

Program rozbudowy floty bezpośrednio wiąże się z wyścigiem morskim prowadzonym przez Indie z Chińska Republiką Ludową. Indie wyraźnie pozostają w nim tyle, ponieważ Chińczycy już teraz obecnie w służbie trzy okręty w tym dwa 65 tysięczne okręty w służbie (Liaoning i Szantung) i nowy, także przechodzący próby, Fuijan o wyporności pełnej 80 tys. ton. Wszystko to nie wspominając o trzech śmigłowcowcach desantowych Typu 075.

Reklama

Chińczycy są więc jak widać co najmniej o jedno pokolenie lotniskowców przez Hindusami. Lepiej wygląda tez ich sytuacja jeżeli chodzi o samoloty pokładowe. Chiny produkują specjalistyczne śmigłowce pokładowe i pokładowe samoloty bojowe J-15, a obecnie zaawansowany jest projekt kolejnej maszyny tej klasy tylko, że 5. Generacji – J-31. Dojrzały jest także projekt pokładowego samolotu dowodzenia KJ-600.

Reklama
WIDEO: Zmierzch ery czołgów? Czy zastąpią je drony? [Debata Defence24]
Reklama
Reklama