Reklama
  • Analiza
  • Wiadomości

Interwencja lądowa w Syrii? „Potrzebne punktowe uderzenia”

Po zamachach terrorystycznych w Paryżu pojawiły się głosy o potrzebie przeprowadzenia w Syrii pełnoskalowej interwencji zbrojnej, z udziałem wojsk lądowych z krajów NATO. Bardzo wiele wskazuje jednak, że tego typu operacja mogłaby doprowadzić do dalszego zaognienia konfliktu, powodując przy tym nieproporcjonalnie duże koszty. Ponadto, przyczyniłaby się do osłabienia zdolności reagowania Sojuszu Północnoatlantyckiego w Europie Środkowo-Wschodniej.

Czołgi Leclerc raczej nie wezmą udziału w operacji przeciwko IS. Fot. EMA/Wojska lądowe Francji.
Czołgi Leclerc raczej nie wezmą udziału w operacji przeciwko IS. Fot. EMA/Wojska lądowe Francji.

Zamachy terrorystyczne w Paryżu sprowokowały dyskusję na temat ewentualnego przeprowadzenia pełnoskalowej operacji wojsk lądowych w Syrii, potencjalnie także z udziałem wojsk NATO. Część komentatorów wskazuje, że tylko takie rozwiązanie pozwoli na pokonanie tzw. Państwa Islamskiego. Okazuje się jednak, że istnieje wiele przesłanek przeciwko podejmowaniu działań wojsk lądowych, co w perspektywie może nawet pogorszyć sytuację.

Czytaj więcej: Atak w Paryżu. Przekaz terrorystów dla świata

1.    IS zjednoczy miejscową ludność przeciwko „najeźdźcom”

Po ewentualnym wprowadzeniu wojsk lądowych NATO do Syrii IS zyska ważny argument, pozwalając na zjednoczenie miejscowej ludności przeciwko obcym wojskom. Należy pamiętać, że siły międzynarodowe mogłyby być traktowane przez miejscową ludność jako agresorzy. Ich rozmieszczenie spowodowałoby więc nie tylko konieczność zniszczenia tzw. państwa islamskiego, ale też pełnienia długotrwałej i niezwykle kosztownej służby okupacyjnej (także z punktu widzenia utrzymania zdolności wojsk). Takie rozwiązanie wymusiłoby utrzymywanie dużych sił w rejonie działań przez znaczny okres czasu, i to bez gwarancji powodzenia, tak jak miało to miejsce w Iraku.

2.    IS ponosi porażki przeciwko lokalnym siłom lądowym

W ostatnim czasie w Iraku i Syrii siły tzw. Państwa Islamskiego poniosły szereg klęsk, opisanych na łamach Defence24.pl przez Witolda Repetowicza. Dotyczy to między innymi wyzwolenia miast Szengal w Iraku i Hawl w Syrii, a także działań ofensywnych prowadzonych przez szyickie milicje i wojska rządowe, między innymi w Bajdżi czy w Ramadi. Z kolei wspierane przez Rosję syryjskie wojska rządowe odblokowały bazę lotniczą w Kweirs, obleganą przez bojowników IS. Państwo Islamskie ponosi więc szereg porażek wobec sił lokalnych, i ich efektywne wsparcie umożliwiłoby osłabienie lub nawet zniszczenie sił Kalifatu. Przykładami są ostatnie operacje.

Czytaj więcej: Szengal, Hawl, Paryż – wspólna sprawa? "Ogromny cios dla terrorystów" [Relacja]

3.    W rejonie działań obecnych jest wiele organizacji, potencjalnie wrogich wobec USA.

Rozmieszczenie w Syrii koalicyjnych wojsk lądowych w celu zwalczania IS wymagałoby zbudowania zdolności do prowadzenia działań w obszarze, gdzie obecnych jest wiele innych grup zbrojnych również walczących z Kalifatem, ale potencjalnie wrogich wobec Stanów Zjednoczonych. Należy tutaj wspomnieć choćby o jednostkach irańskich czy siłach Hezbollahu, które odgrywają istotną rolę w starciach z dżihadystami. Wreszcie, w Syrii działania prowadzą rosyjskie wojska lądowe (np. artyleria). Ewentualna, nawet przypadkowa, konfrontacja sił NATO z wojskami Federacji Rosyjskiej mogłaby z kolei spowodować trudne do przewidzenia konsekwencje.

4.    Zniszczenie IS w Syrii i Iraku osłabi, ale nie zniszczy organizację i nie zapobiegnie wszystkim zamachom.

Specjaliści wskazują, że tzw. Państwo Islamskie ma już obecnie potencjał, pozwalający na przeniknięcie systemu dowodzenia do innego obszaru potencjalnego konfliktu (np. Libia). Jak wiadomo, dysponuje też aktywami w Europie. Nawet całkowite zniszczenie potencjału tej organizacji w Iraku i Syrii nie da więc gwarancji, że w kolejnych okresach nie będzie dochodziło do ataków terrorystycznych w Europie, w tym podobnych do tych jakie miały miejsce w Paryżu. Witold Repetowicz wskazywał na łamach Defence24.pl, że klęski IS mogą skłonić organizację do zwiększenia liczby zamachów na kontynencie. Oczywiście nie oznacza to, że nie należy dążyć do zniszczenia jej infrastruktury. Wręcz przeciwnie – trzeba to osiągnąć, ale nie za cenę niezwykle ryzykownego zaangażowania więcej niż stu tysięcy żołnierzy wojsk lądowych, w dodatku bez mandatu ONZ.

Czytaj więcej: Państwo Islamskie – czy jego klęska na Bliskim Wschodzie będzie początkiem w Europie?

5.    Interwencja „wydrenuje” NATO z sił zbrojnych. Co z Rosją?

Przeprowadzenie pełnoskalowej operacji lądowej w Syrii wiązałoby się na pewno z wydzieleniem znacznych sił lądowych, potrzebnych zarówno do samego uderzenia na IS, jak i późniejszej służby okupacyjnej. Oznaczałoby to, że szczupłe i obciążone innymi zadaniami wojska Sojuszu Północnoatlantyckiego de facto w dużej mierze utraciłyby zdolność wykonywania innych zadań. Dotyczy to choćby ewentualnej kolektywnej operacji obronnej w Europie Środkowo-Wschodniej, czy np. prowadzenia długotrwałych działań w Afganistanie czy Mali.

Jest przecież wysoce niepożądane, aby np. amerykańskie jednostki rozmieszczone w Europie czy elementy „szpicy” charakteryzujące się najwyższym stopniem gotowości bojowej były rozmieszczane w Syrii, zmniejszając i tak już ograniczone zdolności NATO do obrony kolektywnej. Z kolei francuska armia jest mocno zaangażowana w osłonę własnego terytorium kraju, również tutaj więc możliwości mobilizacyjne, zwłaszcza w krótkim okresie, są ograniczone. Dodatkowo po rotacji na misji konieczny jest – czasochłonny i kosztowny – proces odtwarzania gotowości bojowej, co jeszcze bardziej wydłuża czas, w którym dane siły nie są dostępne do innych zadań.

Co należy zrobić?

Sprzeciw wobec interwencji lądowej oczywiście nie oznacza, że nie należy zwiększyć zaangażowania w walkę z IS. Istnieje co najmniej kilka sposobów na wzmocnienie zdolności lokalnych sił, które – jak wskazywano wcześniej – już obecnie zadają ciosy terrorystom w Iraku i Syrii.

1.    Większe zaangażowanie sił specjalnych

Od dłuższego czasu komentatorzy postulują większe zaangażowanie sił specjalnych w działania lądowe przeciwko IS. W odróżnieniu od operacji „klasycznych” wojsk lądowych, nie mają one długotrwałego charakteru i nie powodują tak znacznych strat ubocznych (w tym rozumianych jako zmiany nastawienia ludności). Jednocześnie siły specjalne mogą efektywnie zwalczać punktowe cele, w dużej mierze w koordynacji z lokalnymi siłami walczącymi przeciwko IS. Podobne rozwiązanie postulował na łamach Defence24.pl poseł Marek Opioła.

Czytaj więcej: Czy Zachód wreszcie przyjdzie z pomocą?

2.   Ścisła koordynacja wsparcia lotniczego z siłami lokalnymi

Kolejnym elementem wzmocnienia dla sił walczących z IS, pośrednio powiązanym z poprzednim, jest rozmieszczenie w rejonie działań kontrolerów wsparcia lotniczego. W odróżnieniu od wielkich jednostek wojsk lądowych, ich obecność będzie jedynie niewielkim dodatkiem dla lokalnych sił, co pozwoli na uniknięcie efektu zjednoczenia lokalnej ludności przeciwko „najeźdźcom” z zewnątrz przez dżihadystów. Jednocześnie ścisłe współdziałanie sił powietrznych i lądowych przeciwko IS przyczynia się do skokowego wzrostu skuteczności nawet jednostek, które same nie dysponują zaawansowaną bronią ciężką, o czym świadczą ostatnie sukcesy Kurdów w Iraku i Syrii.

3.   Zwiększenie wsparcia logistycznego sił lokalnych

Kolejnym elementem, który może i powinien zostać wdrożony jest zwiększenie wsparcia logistycznego i transportowego sił lokalnych, zwalczających IS. Może to dotyczyć np. lotnictwa transportowego, niezbędnego w operacjach przeciwko rebeliantom czy terrorystom. Do podobnych wniosków prowadzi analiza przebiegu odbijania miasta Kunduz w Afganistanie. Jednocześnie udostępnienie np. kilku eskadr lotnictwa wojsk lądowych, na prośbę władz Iraku, nie jest równoznaczne z interwencją lądową, gdyż to iraccy żołnierze będą uczestniczyć w działaniach „na ziemi”.

Ewentualne przeprowadzenie pełnoskalowej operacji lądowej w Syrii stoi pod bardzo dużym znakiem zapytania, z uwagi na wątpliwą skuteczność, bardzo duże koszty interwencji oraz ograniczenie zdolności do reagowania na inne, potencjalne zagrożenia. Zamiast tego należy zintensyfikować działania, podejmowane we współpracy i na prośbę lokalnych sił, włącznie z rozmieszczeniem w rejonie operacji sił specjalnych i kontrolerów wsparcia lotniczego. Takie rozwiązanie pozwoli na uniknięcie efektu „zjednoczenia ludności wobec europejskich najeźdźców”, a o jego potencjalnej skuteczności świadczą chociażby  ostatnie sukcesy Kurdów, sił Assada oraz irackich wojsk rządowych w walce z IS.

Należy także pamiętać o konieczności znalezienia rozwiązania politycznego, i to nie tylko w długim okresie. Istotną kwestią wydaje się być uniknięcie konfrontacji poszczególnych stron zaangażowanych w walkę z IS - np. wojsk rządowych Assada oraz Syryjskich Sił Demokratycznych. Z kolei podejmowane działania zbrojne, w takim stopniu jak to możliwe, powinny być koordynowane z lokalnymi siłami.

Czytaj też: Po zamachach w Paryżu – będą zmiany w polityce bezpieczeństwa wewnętrznego

Czytaj też: Przed Francją i całą Europą czas decyzji. Pierwsze wnioski po zamachu terrorystycznym w Paryżu

WIDEO: "Żelazna Brama 2025" | Intensywne ćwiczenia na poligonie w Orzyszu
Reklama
Reklama