Reklama

Siły zbrojne

Fot. АрміяInform CC 4.0 via mil.gov.ua

Ewakuować i odremontować. Ukraińskie tyły w wojnie o Donbas. [ANALIZA]

W czasie konfliktu w Donbasie jednostki pancerne i zmechanizowane Sił Zbrojnych Ukrainy (SZU) poniosły duże straty w sprzęcie pancernym. Jednakże wiele czołgów porażonych więcej niż jeden raz powróciło do służby liniowej, gdyż zostały ewakuowane i odremontowane. Wysiłek ukraińskich tyłów, czyli różnego rodzaju jednostek remontowo-naprawczych wojska, zakładów zbrojeniowych i wolontariackich, pozostaje niedoceniany, a miał bardzo poważny wkład w przywracanie sprawności bojowej czołgom, czy innemu sprzętowi wojskowemu.

Jeśli chodzi o ewakuację porażonego sprzętu pancernego (i nie tylko pancernego) kluczowym okazały się dwa czynniki – utrzymanie terenu oraz zdolność do ewakuacji. Pierwszy czynnik jest oczywisty – w przypadku pozostawienia czołgów i transporterów w kotłach sprzęt sprawny lub uszkodzony przejmowali separatyści. W ten sposób w tzw. południowym kotle przy granicy, pod Iłowajskiem, czy Debalcewe utracono duże ilości sprzętu, w tym także pokaźne liczby czołgów.

Sama ewakuacja także mogła nieść problemy, np. z powodu braków dedykowanych środków ewakuacji. np. pojazdów ewakuacyjnych, czołgowych lin holowniczych etc. Oczywiście największe trudności sprawiała ewakuacja z pola walki na tyły czołgów, jako najcięższego sprzętu, wymagającego specjalistycznego sprzętu technicznego.
Podstawowym ciężkim wozem zabezpieczenia technicznego użytkowanym przez ukraińskie siły zbrojne jest BREM-1 na bazie T-72. Ukraiński przemysł opracował też własny WZT zwany "Lew", również na bazie T-72.

image
WZT Lew przekazane wraz z innym sprzętem Siłom Zbrojnym Ukrainy w grudniu 2018. Fot. Ukroboronprom

 

Jeśli chodzi o remonty uszkodzony sprzęt wycofywano na tyły, gdzie zajmowały się nim brygady remontowo-naprawcze. W tym celu zaangażowano na froncie i tyłach różnego rodzaju jednostki specjalistyczne, zasadniczo na kilku poziomach, uzależnionych od stopnia uszkodzenia czołgu (pojazdu opancerzonego). Biorąc pod uwagę liczne uszkodzenia i niesprawności wynikające z walk, wysłużenia techniki i błędów ludzkich brygady remontowe w zasadzie pracowały na okrągło, nierzadko kilkukrotnie remontując/naprawiając te same egzemplarze uzbrojenia.

Remont wszelkiego rodzaju techniki i uzbrojenia, która odniosła uszkodzenia bojowe lub niesprawności eksploatacyjne w strefie ATO prowadzony był na trzech poziomach:
- bezpośrednio w jednostkach i pododdziałach bojowych - szacunkowo 60-65% uszkodzonego i niesprawnego sprzętu;
- na punktach zbiorczych uszkodzonych maszyn (remont siłami wojskowych i specjalistów z zakładów zbrojeniowych podległych "Ukroboronprom") - szacunkowo 25-30%;
- bezpośrednio w podmiotach zbrojeniowo-przemysłowych podległych "Ukroboronprom", gdzie remontowano najbardziej uszkodzony sprzęt – szacunkowo 5-15%.
Łącznie do wykonywania zadań związanych z ewakuacją, remontem i naprawami przeznaczono 31 oddziałów zabezpieczenia technicznego i 55 pododdziałów remontowo-ewakuacyjnych.
Na tyłach zorganizowano 7 zbiorczych punktów dla uszkodzonych i zepsutych maszyn.

image
Fot. АрміяInform CC 4.0 via mil.gov.ua

 

We wrześniu 2014 r. w strefie ATO pracowało 18 wyjazdowych brygad specjalistów z zakładów przemysłowych (78 osób). Konieczność wysyłania do strefy ATO wysoce wyspecjalizowanych pracowników zakładów zbrojeniowych oczywiście wynikała z potrzeby chwili i słabego wyszkolenia technicznego personelu pododdziałów tyłowych i bojowych (spory procent uszkodzeń i niesprawności wynikał z niskiej kultury technicznej eksploatacji
sprzętu wojskowego). Generalnie jednak specjaliści zakładów zbrojeniowych zamiast remontować sprzęt w swoich zakładach przemysłowych musieli być wysyłani do strefy ATO, żeby zdiagnozować rodzaj uszkodzenia/niesprawności, następnie poczekać na przybycie części zamiennych i agregatów, wreszcie przeprowadzić remont/naprawę i zabezpieczyć wejście pojedynczego egzemplarza sprzętu do służby operacyjnej w jednostce liniowej. Była to dość nieefektywna praca, jednakże często konieczna, bowiem słabo przeszkolony personel nie był w stanie poradzić sobie na przykład z nietypowymi i niebezpiecznymi uszkodzeniami. Jako przykład tego typu nietypowej interwencji może być zadanie rozbrojenia czołgu T-64 przed jakim stanęła brygada wyjazdowa z zakładu charkowskiego - nabój został dosłany z automatu do armaty, a później sama lufa armaty uszkodzona, co wymagało rozbrojenia czołgu przez specjalistów.

image
Fot. АрміяInform CC 4.0 via mil.gov.ua

 

O wysiłku ukraińskich "tyłów" może świadczyć fakt, że tylko w okresie marzec-grudzień 2014 r. odremontowano 18078 różnego rodzaju sprzętu i uzbrojenia, w tym większą część pojazdów pancernych i nieopancerzonych, które uszkodzono w wyniku działań bojowych, ale także niesprawnych z powodów niebojowych (eksploatacyjno-technicznych).
W pierwszej fazie konfliktu ogromną rolę w remoncie i naprawach sprzętu, także pancernego, odgrywały grupy i organizacje wolontariackie. Wolontariusze wspierali poszczególne jednostki i związki taktyczne nie tylko poświęcając swój czas na remont, ale także "załatwiając" narzędzia, podzespoły, agregaty, części zamienne, akumulatory itd.

Mimo tak dużego wysiłku tyłów czołgi, bojowe wozy piechoty, czy kołowe transportery opancerzone często wykazywały niesprawności i zmuszały załogi do walki na sprzęcie niesprawnym. Duża część uszkodzeń i niesprawności wynikała z powodów eksploatacyjnych, ale także z powodów bojowych (np. ostrzały). Nawet w kluczowych momentach i miejscach czołgi nie dojeżdżały do linii frontu, odnotowywały wypadki, miały poważne uszkodzenia elementów uzbrojenia. Autor zna przypadki, gdy do akcji wkraczały czołgi czy bojowe wozy z uszkodzoną/niesprawną bronią główną – np. lufą. Zdarzały się tak niezwykłe sytuacje, że jednostki liniowe nie były w stanie odebrać odremontowanych pojazdów z braku wykwalifikowanych załóg.

Na tyłach frontu działały polowe bazy remontowe (tzw. rembazy), gdzie dokonywano najbardziej pilnych napraw sprzętu. Do ataku na „wilczy most” w Doniecku 18 stycznia skoncentrowano niepełną kompanię pancerną - 6 T-64BW. Czołgi przybyły pod Wodjanoje 17 stycznia jednakże zaraz po ostrzale z BM-21 Grad, jeden z nich utracił sprawność bojową i został ewakuowany do rembazy w Żełannoje – jednakże w akcji 18 stycznia nie wziął udziału. Zapewne został szybko odremontowany, jednakże czas potrzebny do remontu i powrotu do służby operacyjnej, zależał nie tylko od ciężkiej pracy personelu rembazy, ale i dostępu do części zapasowych, a z tym – mimo uprawianej kanibalizacji – nie było łatwo.

image
Fot. АрміяInform CC 4.0 via mil.gov.ua

 

Każdego tygodnia do służby operacyjnej w Donbasie (ATO) brygady remontowo-naprawcze SZU i brygady remontowe państwowych zakładów przemysłowych przywracały dziesiątki i setki sztuk różnego rodzaju sprzętu wojskowego, od czołgów zaczynając, przez wozy opancerzone i środki artyleryjskie, a na środkach przeciwpancernych i samochodach kończąc.

Przykładowo w ciągu jednego tygodnia maja 2015 r. wyremontowano/naprawiono i tym samym przywrócono do służby w ramach ATO m.in.: 5 czołgów T-64, 2 BMP-1, 19 BMP-2, 2 BRM-1, 2 BTR-70 itd. Z kolei w innym tygodniu sierpnia m.in.: 10 T-64 i 1 T-72, 8 BMP-1, 12 BMP-2, 9 BRDM-2, 1 BTR-60, 8 BTR-70, 8 BTR-80, 3 BRM-1K itd.

Zupełnie wyjątkowym zjawiskiem, charakterystycznym dla Donbasu, jest szerokie wsparcie organizacji wolontariackich dla armii. Dotyczy to także remontów polowych ciężkiego sprzętu. Przykładowo w ramach projektu wolontariackiego w 2015 r. odremontowywano sprzęt kołowy i gąsienicowy dywizjonu przeciwpancernego 28 Brygady Zmechanizowanej. W ciągu dwóch miesięcy siłami tej polowej wolontariackiej bazy remontowej wysłano na front ok. 30 sztuk techniki dywizjonu, w tym samobieżne wyrzutnie rakiet przeciwpancernych Szturm-S. Prace remontowo-naprawcze prowadzone były od rana do wieczora, a finansowanie ze zbieranych środków publicznych.

Reklama

"Będzie walka, będą ranni" wymagające ćwiczenia w warszawskiej brygadzie

Komentarze

    Reklama