Reklama

Siły zbrojne

Czy program „Orka” ruszy w Rumunii?

Autor. Naval Group

Ministerstwo obrony Rumunii poinformowało o planach zakupu okrętu podwodnego typu Scorpène, tego samego, którego nabycie rozważała od prawie dekady Marynarka Wojenna RP w ramach programu „Orka”. Jak pokazuje rumuński program korwet Gowind 2500, od planów do podpisania kontraktu jest jeszcze długa droga.

Reklama

O tym, że w planie zamówień rumuńskich sił zbrojnych mogły się znaleźć francuskie okręty podwodne Scorpène spekulowano od 17 czerwca 2022 roku. Wiedziano bowiem, że w tej sprawie Francuzi już od kilku lat prowadzą w Rumunii konsekwentne działania polityczne, wojskowe i gospodarcze. Niejako finałem tych zabiegów był list intencyjny LOI (letter  of intent) o dwustronnej współpracy w sprawach morskich podpisany 15 czerwca 2022 roku przez nowego francuskiego ministra sił zbrojnych Sébastiena Lecornu i jego rumuńskiego odpowiednika Vasile Dîncu.

Reklama

Czytaj też

Reklama

Francuska ofensywa

Wsparcie polityczne dla tej inicjatywy było tym większe, że podpisanie LOI nastąpiło podczas wizyty prezydenta Emmanuela Macrona u francuskich żołnierzy stacjonujących w ramach sił NATO na rumuńskim terytorium. To właśnie po tej wizycie we Francji pojawił się cykl artykułów na temat możliwego zakupienia przez Rumunię okrętów podwodnych typu Scorpène. Sami Rumunii byli bardziej wstrzemięźliwi w udzielaniu na ten temat informacji, ograniczając się jedynie do komunikatu ministra Dîncu, że dwustronny list intencyjny dotyczył wyposażenia rumuńskich sił morskich w „najnowocześniejszy sprzęt morski".

„W obecności premiera Nicolae Ionela Ciucă wraz z francuskim odpowiednikiem podpisałem list intencyjny dotyczący współpracy obu resortów obrony w zakresie wyposażenia rumuńskich sił morskich w sprzęt morski najnowszej generacji, niezbędny do misji na Morzu Czarnym”.
Vasile Dîncu rumuński minister obrony 15 czerwca 2022 r.

Czytaj też

Najpierw korwety czy okrety podwodne?

Rumuńska marynarka wojenna (Forțele Navale Române) rzeczywiście potrzebuje poważnych programów okrętowych, ponieważ jej główną siłę stanowią w tej chwili jedynie dwie ex-brytyjskie fregaty typu 22, zakupione i zmodernizowane na początku XXI wieku, przemianowane na „Regina Maria" i „Regele Ferdinand". Dlatego przypuszczano, że francusko – rumuńska współpraca morska zacznie się od wspólnego programu „wielozadaniowa korweta".

Tym bardziej, że konsorcjum Naval Group i Constanța Naval Shipyard wygrały wcześniej przetarg na budowę czterech korwet Gowind 2500 oraz modernizację dwóch fregat typu 22. Do podpisania kontraktu jednak nie doszło. Nieoficjalnie uważa się, że było to wynikiem nieporozumień pomiędzy stroną francuską a stocznią Naval Shipyard w Konstancy. Po pełnoskalowym ataku Rosji na Ukrainę i aktach terroru morskiego ze strony rosyjskiej Floty Czarnomorskiej sytuacja na Morzu Czarnym stała jednak zbyt poważna, by lekceważyć potrzeby rumuńskiej marynarki wojennej.

Czytaj też

Te potrzeby dotyczą także okrętów podwodnych. Zresztą już od 2018 roku informowano o zamiarze zakupu przez Rumunię co najmniej trzech takich jednostek. Wtedy jednak faworytem w była niemiecka grupa thyssenkrupp Marine Systems oferująca okrety podwodne Typu 214. Ale i ten program zamrożono - jak się obecnie okazało do 2022 roku.

Po wybuchu pełnoskalowej wojny w Ukrainie, sytuacja się diametralnie zmieniła. Decyzja o zwiększeniu rumuńskiego budżetu obronnego do 2.5% PKB dała fundusze, by ponownie powrócić do planów rozwinięcia własnej marynarki wojennej. Bardziej dokładne wyjaśnienia, na co pójdą te pieniądze udzielił ministrem obrony Rumunii Vasile Dîncu w swoim wywiadzie dla lokalnych mediów DefenceRoman 19 lipca 2022 roku.

Potwierdził on bowiem, że w LOI podpisanym 15 czerwca 2022 roku były również zapowiedzi zakupu we Francji okrętów podwodnych typu Scorpène oraz nieokreślonych śmigłowców. Uznano tym samym, że to właśnie Scorpèny będą dla Rumunii najbardziej optymalnymi jednostkami do działań na tak specyficznym akwenie, jak Morze Czarne.

Zupełną niewiadomą są natomiast śmigłowce. Spekuluje się tylko, że chodzi o helikoptery dla wojsk lądowych, ponieważ obecnie właśnie ten program był w trakcie przygotowywania w rumuńskich siłach zbrojnych.

Nowy-stary aktor na teatrze czarnomorskim

Wprowadzenie przez Rumunię okrętów podwodnych typu Scorpène niewątpliwie wpłynie na sytuację na Morzu Czarnym. Rosyjskie okręty podwodne Floty Czarnomorskiej były bowiem praktycznie bezkarne na tym akwenie, mogąc kontrolować morskie linie komunikacyjne, jak również bezpiecznie atakować spod wody cele lądowe za pomocą rakiet manewrujących systemu „Kalibr" (o zasięgu powyżej 2000 km). Przeciwstawić się im mogły tak naprawdę tylko turecka marynarka wojenna, która w rzeczywistości zawsze miała bardziej na uwadze Morze Śródziemne i tam kieruje swoje okręty podwodne.

Czytaj też

Z kolei dwa inne, czarnomorskie kraje NATO: Bułgaria i Rumunia utraciły swoje zdolności w tej dziedzinie. W bułgarskiej marynarce wojennej nastąpiło to w 2011 roku po wycofaniu starego okrętu podwodnego „Slava" projektu 633 (wg NATO typu Romeo). Z kolej Rumunia teoretycznie nadal posiada jednen okręt podwodny „Delfinul" projektu 877E typu Pałtus (wg NATO typu Kilo), jednak od ponad 27 lat jest on nieaktywny bojowo i wykorzystywany w porcie Konstanca głównie do szkolenia.

YouTube cover video

Oczywiście Rumunii twierdzą, że mają doświadczenia w tej dziedzinie, wykorzystując okręty podwodne na Morzu Czarnym od II wojny światowej. Jednak w rumuńskiej marynarce wojennej nie ma w tej chwili osób, które w warunkach bojowych wykonywałyby zanurzenia i mogłyby stanowić zalążek załóg nowych jednostek. Rumuni będą więc musieli zacząć szkolenie praktycznie od podstaw. Mają jednak o tyle szczęścia, że najważniejsi, europejscy producenci okrętów podwodnych: Naval Group i tkMS są przygotowani na taką sytuację. Oferują więc wraz ze swoimi jednostkami pakiet szkoleniowy i ułatwienia we współprace z własnymi marynarkami wojennymi jeżeli chodzi o doświadczenie bojowe.

Wzmocnienie NATO na Morzu Czarnym

Wprowadzenie przez Rumunię okrętów podwodnych byłoby dużym wzmocnieniem sił NATO na Morzu Czarnym. Turcja jest bowiem ważnym członkiem Paktu, ale w odniesieniu do Federacji Rosyjskiej stara się zachować oficjalnie jak najbardziej daleko posuniętą neutralność. Jest to widoczne również w działaniu tureckich okrętów, które zasadniczo unikają akwenów znajdujących się w północnej części Morza Czarnego. Rumunia stałaby się więc swoistą forpocztą NATO w odniesieniu do Rosji, nadzorując ważny, „zbożowy" morski szlak komunikacyjny pomiędzy Ukrainą i Afryką. Okręty podwodne to również bardzo dobry środek do prowadzenia rozpoznania aktywności ruskiej Floty Czarnomorskiej, której agresywne działanie w odniesieniu krajów sąsiednich jest widoczna od kilkunastu lat.

Należy jednak przy tym pamiętać, że samo LOI wcale nie oznacza zawarcia kontraktu. Rumuńska marynarka wojenna potrzebuje praktycznie wszystkiego i teraz jest kwestia tego, co zostanie w niej uznane za priorytet. Konieczny jest przecież również zakup okrętów nawodnych, śmigłowców morskich, morskich samolotów patrolowych jak i nowych baterii rakiet nabrzeżnych. W tym procesie modernizacyjnym, chcą wziąć udział Francuzi od lat pokazujący, że to oni są dla Rumunii najważniejszym europejskim sojusznikiem, chociażby wysyłając tam swoje wojska i systemy uzbrojenia w ramach wzmocnienia wschodniej flanki NATO.

Okręt podwodny typu Scorpène byłby o tyle przydatny, że rzeczywiście nadają się do skrytego działania – w tym ofensywnego, z wykorzystaniem rakiet manewrujących. Jest to jednostka budowana modułowo, dlatego w zależności od konfiguracji może mieć ona wyporność od 1500 do ponad 2000 ton i długość od 62 m do 75 m. Francuzi proponują swoje Scorpène z napędem niezależnym od powietrza AIP, który pozwala na przebywanie w zanurzeniu nawet przez ponad dwa tygodnie.

Uzbrojenie jest odpalane z sześciu wyrzutni torpedowych kalibru 533 mm. Mogą z nich być wykorzystywane torpedy, miny morskie, rakiety przeciwokrętowe SM39 Exocet oraz rakiety manewrujące MdCN. Co ważne możliwości bojowe tych okrętów można łatwo sprawdzić. Są one bowiem wykorzystywane w czterech krajach: w Brazylii, Chile, Indiach i Malezji.

Reklama
Reklama

Komentarze (3)

  1. Yanek

    My planujemy orkę i Rumuni również dlaczego nie połączyć wysiłków i wspólnie zamówić 3+3 okręty, wymagania mamy podobne a kwotowo napewno byłby duży rabat….Francja wbrew pozorom jest pewniejszym sojusznikiem niż Niemcy. Takie zamówienia na pewno poprawiło by wspólne nie ciekawe relacje i kolejny raz dało Niemcom do zrozumienia ze nie są dla nas pewnym sojusznikiem.

    1. Powiślak

      My JUZ NIE planujemy Orki. Frakcja "pro-polska" w MON poniosła porażkę, na rzecz frakcji "ekspedycyjno-amerykańskiej" wiec min. Błaszczak doprowadził do klęski negocjacji ze Szwedami , i ten program skasował. PiS wrócił do koncepcji podnóżka amerykańskiego, stąd "ekspedycyjne" fregaty, ekspedycyjny okręt logistyczny, stąd ma być nowy ekspedycyjny zbiornikowiec floty. Do obrony Polski żadnych okrętów tylko holowniki , nędzne niszczyciele min, stacja demagnetyzacyjna i dwa ratowniki. A prawdziwie groźnych dla wroga okrętów podwodnych nie będzie. Fregaty zaś będą "walczyc" gdzieś na Atlantyku, Indyku czy Pacyfiku.

    2. Orel

      czego dotyczyły negocjacje ze szwedami? Staroci których już nikt nie chce... dziękuje za kolejny pomost

  2. X

    To będzie program Orkanul :)

  3. Flaczki

    Polska nie kupi nic bo USA nie sprzedaje!