Reklama
  • Analiza
  • Wiadomości

Ciężki sprzęt idzie na wschód. "Anakonda testem mobilności NATO"

Planowane na czerwiec tego roku ćwiczenia Anakonda 2016 będą bezprecedensowe w historii Polski, jeśli chodzi o skalę manewrów i zakres sprawdzenia zdolności kolektywnej obrony państwa. Szczególne znaczenie będzie mieć jednak przerzut dużych formacji wojsk Stanów Zjednoczonych, będący demonstracją możliwości udzielenia realnego wsparcia w wypadku zagrożenia.

  • Fot. Maj. Randy Ready/US Army
    Fot. Maj. Randy Ready/US Army
  • Fot. Maj. Randy Ready/US Army
    Fot. Maj. Randy Ready/US Army
  • Fot. Master Sgt. Andrew J. Moseley/US Air National Guard
    Fot. Master Sgt. Andrew J. Moseley/US Air National Guard
  • Zakres ćwiczeń Anakonda 2016 będzie wyraźnie większy, niż w wypadku Dragon-15 czy Anakonda 2014. Fot. st. chor. mar. A.Dwulatek/COM CAM DORSZ
    Zakres ćwiczeń Anakonda 2016 będzie wyraźnie większy, niż w wypadku Dragon-15 czy Anakonda 2014. Fot. st. chor. mar. A.Dwulatek/COM CAM DORSZ

Scenariusz ćwiczenia Anakonda, wpisujący się w szersze, sojusznicze tło-operacyjno taktyczne zakłada prowadzenie działań odstraszających przeciwko sojuszowi czerwonych, który dąży do opanowania części rejonu Morza Bałtyckiego, w tym krajów bałtyckich oraz części terytorium Polski. W jego trakcie będą prowadzone kompleksowe działania, związane z prowadzeniem operacji obronnej, nie tylko przez wojska lądowe, ale też siły specjalne, czy nawet w cyberprzestrzeni.

Całe ćwiczenie jest przed rozpoczęciem konfliktu. Ćwiczymy działania hybrydowe. Celem ostatecznym jest strategiczne odstraszanie, pokazanie spójności Sojuszu, świetnego wyszkolenia naszych wojsk i Sojuszu, świetnego przejścia ze struktury operacji narodowej do struktury operacji połączonej. W ramach drugiego etapu, poprzez prowadzenie zgrywania bojowego tak naprawdę przechodzimy do prowadzenia operacji obronnej, zgodnie z art. 5.

Dowódca Operacyjny RSZ gen. Marek Tomaszycki

W celu demonstracji zdolności do sojuszniczej obrony i odstraszenia ewentualnego agresora konieczny jest między innymi przerzut jednostek Paktu na zagrożone terytorium. Kluczową rolę odegrają tutaj pododdziały sił zbrojnych Stanów Zjednoczonych, gdyż to one będą najliczniej reprezentowane podczas Anakondy. Przewiduje się wydzielenie do działań między innymi jednostek 1. Brygady 3. Dywizji Pancernej, a także 2. Pułku Kawalerii (na transporterach Stryker), pododdziałów spadochronowych – w tym jednostek przerzucanych bezpośrednio ze Stanów Zjednoczonych i przeciwlotniczych.

Łącznie siły USA wydzielą do Anakondy prawie 14 tysięcy żołnierzy, reprezentujących różne rodzaje sił zbrojnych. Po raz pierwszy w historii na terenie Polski będzie szkolić się tak liczne zgrupowanie wojsk Stanów Zjednoczonych, a zakres ćwiczenia obejmuje kompleksowo rozumiany przerzut wojsk, również w warunkach przeciwdziałania przeciwnika zakłóceń systemów teleinformatycznych.

Jest to o tyle istotne, że w sytuacji realnego zagrożenia wojennego szybkie przemieszczenie wojsk NATO jest koniecznym warunkiem dla wzmocnienia zdolności obronnej i tym samym zwiększenia prawdopodobieństwa odstraszenia ewentualnego agresora. W ramach Anakondy planuje się też przemieszczenie części sił 1. Brygady 3. Dywizji Pancernej z Polski do państw bałtyckich, co jeszcze zwiększy zakres zadań, przewidywanych do wykonania przez tą jednostkę w Europie Środkowo-Wschodniej.

Amerykańscy pancerniacy już wcześniej rozpoczęli intensywne przygotowania do Anakondy. W manewrach zostaną wykorzystane elementy zestawu wyposażenia European Activity Set, z którego mogą korzystać jednostki pancerne (do wielkości brygady), stacjonujące w Stanach Zjednoczonych. W jego skład wchodzi między innymi około 90 czołgów M1A2 Abrams, ok. 130 BWP M2/M3 Bradley, a także różnego typu pojazdy kołowe (w tym np. samochody ciężarowe), wchodzące na wyposażenie brygady pancernej.

Bradley.
Fot. Maj. Randy Ready/US Army

Już w kwietniu żołnierze brygady pobrali i sprawdzili sprzęt, pochodzący z magazynów w Niemczech. Przeprowadzono też serię ćwiczeń, obejmujących strzelanie ostrą amunicją. Do Republiki Federalnej przerzucono też żołnierzy pododdziałów lotnictwa wojsk lądowych US Army, którzy będą brać udział w ćwiczeniach wraz ze śmigłowcami UH-60M Black Hawk.

Przygotowania do udziału wojsk sojuszniczych w manewrach już trwają. Do portu w Szczecinie na początku maja trafił statek „Honor”, z wyposażeniem wojskowym na pokładzie. Zawarto również porozumienie, dotyczące współpracy logistyków z polskich i amerykańskich jednostek na Anakondzie. To wszystko stanowi podstawę do przeprowadzenia największego w historii Polski, kompleksowego ćwiczenia sojuszniczej operacji obronnej z udziałem wojsk Stanów Zjednoczonych.

Nie tylko przerzut wojsk

W trakcie manewrów Anakonda zostanie też przećwiczonych szereg innych elementów, istotnych dla sprawdzenia możliwości prowadzenia operacji obronnej w Europie Środkowo-Wschodniej. Przykładem jest wykonanie symulowanego uderzenia na baterię zestawu S-400, które są przecież istotnym elementem rosyjskiej strategii obronnej. W trakcie manewrów zostanie wykonany ogień połączony, czyli z użyciem samolotów bojowych, śmigłowców oraz artylerii.

Kolejna sprawa, to kierowanie ogniem broni połączonych. Po raz pierwszy na naszym poligonie w Drawsku chcemy zrobić tzw. eksperyment. Jest on bardzo ważny, ponieważ jest to jeden z celów badawczych. Zostanie ustawione ugrupowanie baterii ogniowej S-400 tak, jakby była rozwinięta. To są środki obrony powietrznej Federacji Rosyjskiej. Do tego zostanie wykonany połączony ogień. Chcemy zobaczyć, jaki będzie efekt tego wszystkiego. Na czym to połączenie będzie polegać? Sześć dywizjonów artylerii, w  tym różnych środków rakietowych, artylerii tradycyjnej oraz moździerzy, będzie wykonywało ogień jednocześnie z uderzeniami śmigłowców i lotnictwa uderzeniowego. Taki element zostanie przećwiczony po  raz pierwszy

Dowódca Operacyjny RSZ gen. Marek Tomaszycki

Szczególne znaczenie ma też scenariusz ćwiczeń. Jest on dopasowany do realnej sytuacji geograficznej w rejonie Morza Bałtyckiego. Powstaje na bazie sojuszniczego tła operacyjnego Skolkan. Jak wspominano wcześniej, w trakcie Anakondy będą również prowadzone – po raz pierwszy – realne zakłócenia w cyberprzestrzeni.

Choć ćwiczenia w cyklu Anakonda organizowane są cyklicznie, to według wypowiedzi gen. Tomaszyckiego na Sejmowej Komisji Obrony Narodowej dopiero w tym roku po raz pierwszy będą w nich brać udział jednostki obrony terytorialnej. Będą współdziałały z siłami NATO – amerykańską żandarmerią i niemieckim pododdziałem inżynieryjnym. Jest to o tyle istotne, że w wypadku prowadzenia realnej operacji obronnej niemal na pewno wystąpiłaby konieczność współpracy z sojusznikami nie tylko przez jednostki liniowe, złożone głównie z żołnierzy zawodowych, ale też pododdziały rezerwistów.

Warto też wspomnieć, że w ostatnich ćwiczeniach Anakonda w 2014 roku udział jednostek sojuszniczych był w zasadzie ograniczony do jednostek lekkiej piechoty/spadochronowych, w manewrach wzięła też udział kompania wydzielona przez czeską brygadę zmechanizowaną. Obecnie Stany Zjednoczone wydzielą swoje siły w zakresie pozwalającym na przećwiczenie prowadzenia operacji w sposób kompleksowy.

Dragon
Zakres ćwiczeń Anakonda 2016 będzie wyraźnie większy, niż w wypadku Dragon-15 czy Anakonda 2014. Fot. st. chor. mar. A.Dwulatek/COM CAM DORSZ

Oczywiście równolegle z ćwiczeniem z wojskami będą się odgrywać bardzo istotne szkolenia dowódczo-sztabowe. Jak zaznaczył generał Tomaszycki, ich zakres obejmie prowadzenie operacji po wybuchu konfliktu. Wreszcie, ćwiczące wojska przejdą proces zmiany podporządkowania w systemie dowodzenia (z jednostek krajowych do NATO).

Państwa europejskie wyznaczają do Anakondy znacznie mniejsze kontyngenty, niż Stany Zjednoczone. Około 1-1,2 tys. żołnierzy wydzielą prawdopodobnie Hiszpania i Wielka Brytania. Obydwa te państwa wydzielają siły do tegorocznego zestawu sił natychmiastowego reagowania NATO (tzw. szpicy). Elementy sił VJTF będą również uczestniczyć w Anakondzie, co pozwoli na sprawdzenie zdolności ich działania w szerszym kontekście operacji obronnej.

Znacznie mniejsze kontyngenty wystawią pozostałe państwa europejskie, w tym Niemcy, Rumunia, kraje Grupy V4, Holandia czy państwa bałtyckie. Powstaje pytanie, dlaczego NATO dysponujące największym potencjałem – jak Niemcy, Francja czy Włochy – nie angażują się w tego typu szkolenia w większym zakresie. Z drugiej jednak strony, zaangażowanie sił VJTF jest następstwem ustaleń z Newport, podjętych z udziałem wszystkich państw NATO.

Gen. Tomaszycki mówił podczas posiedzenia Sejmowej Komisji Obrony Narodowej o trudnościach z uzyskaniem zgody na przejście wojsk amerykańskich przez Niemcy. Choć Berlin uzasadnił to prowadzeniem prac drogowych, to samo wystąpienie takiego problemu wskazuje na poważne niedostatki schematów reagowania. W wypadku realnego zagrożenia taka sytuacja może skutkować obniżeniem gotowości wojsk sojuszniczych. O problemach z przerzutem wojsk, spowodowanych przez regulacje prawne mówił wcześniej m.in. dowódca US Army Europe gen. Hodges. 

Na uwagę zasługuje wzięcie udziału w szkoleniu przez siły powietrzne Bułgarii, co będzie mieć zapewne związek z zacieśnianą współpracą wojskową, czego efektem jest realizacja prac z zakresu wsparcia eksploatacji myśliwców MiG-29 w polskich zakładach. W ćwiczeniu będą też brać udział jednostki z państw partnerskich, w tym z Ukrainy.

MiG-29 Bułgaria
Fot. Master Sgt. Andrew J. Moseley/US Air National Guard

Co dalej?

Ćwiczenia Anakonda z pewnością stanowią istotny element procesu wzmacniania zdolności obronnej Polski. Po raz pierwszy działania, w tym w układzie sojuszniczym, będą przećwiczone w tak kompleksowy sposób. Spośród państw NATO kluczową rolę odgrywają Stany Zjednoczone. Udział Amerykanów będzie zarówno demonstracją zaangażowania, jak i okazją do sprawdzenia i przećwiczenia zdolności kluczowych dla obrony wschodniej flanki. Należy podkreślić, że skala ćwiczeń pozwala również na sprawdzenie możliwości szeroko pojętego wsparcia logistycznego i pełnienia funkcji państwa przyjmującego (host nation), które są co najmniej tak samo istotne, jak szkolenia poligonowe.

W ćwiczeniu w mniejszym zakresie uczestniczą państwa europejskie, choć na uwagę zasługuje udział krajów wydzielających siły do tegorocznego zestawu sił natychmiastowego reagowania NATO. Pozostaje mieć nadzieję, że cyklicznie organizowane manewry na podobną skalę staną się stałym elementem procesu szkolenia Wojska Polskiego w nadchodzących latach.

 

WIDEO: Rakietowe strzelania w Ustce. Patriot, HOMAR, HIMARS
Reklama
Reklama