- Analiza
- Wiadomości
Chaos wokół Geparda. Co dalej z polskim programem pancernym?
Sztab Generalny WP zdecydował o zmianie wymagań dotyczących Wozu Wsparcia Bezpośredniego Gepard, który w miał zastąpić w Wojsku Polskim czołgi T-72. Założenia projektu powstały jeszcze przed kryzysem na Ukrainie, który istotnie zmienił postrzeganie ciężkich pojazdów bojowych na polu walki, a sam program boryka się z problemami. Warto więc postawić kilka istotnych pytań, dotyczących zarówno samej koncepcji programu Gepard, jak i sposobu jego realizacji.
Program Gepard zakłada powstanie Wozu Wsparcia Bezpośredniego na uniwersalnej platformie gąsienicowej. Pojazd o masie około 35 ton miał być uzbrojony w armatę 120 mm i wejść na wyposażenie Sił Zbrojnych w miejsce czołgów podstawowych T-72M1. Obecnie jednak wiadomo, że Sztab Generalny zdecydował się na redefinicję wymagań, choć jeszcze w ubiegłym roku zakładano zakończenie realizacji pracy rozwojowej w 2018 roku. Jest to dobra okazja, aby zastanowić się nad miejscem programu Gepard na liście priorytetów Sił Zbrojnych, a także celowością prowadzenia samego projektu.
Czytaj więcej: Wojsko zmienia wymagania na następcę T-72
„Ciężkie” czołgi wracają do łask.
Umowa na realizację programu Gepard została podpisana pod koniec 2013 roku, a więc jeszcze przed kryzysem na Ukrainie. Jednym z podstawowych założeń tego projektu było uzyskanie większej mobilności od istniejących czołgów podstawowych (oraz niższych kosztów), za cenę słabszej ochrony pancerza podstawowego. Takie rozwiązanie mogło potencjalnie przyczynić się między innymi do rozszerzenia zdolności pojazdu do działań ekspedycyjnych. Gepard miał też dysponować aktywnym systemem ochrony.
Po zakończeniu Zimnej Wojny długo uważano, że istniejące czołgi podstawowe tzw. III generacji (Leopard 2, M1A2 Abrams) będą używane jeszcze przez długi okres, a prace rozwojowe, przynajmniej w państwach zachodnich, skupiały się na „odchudzeniu” pojazdów i zwiększeniu ich zdolności do działań ekspedycyjnych (vide nieudany amerykański program FCS). Część specjalistów nie przykładała większej wagi do projektów czołgu nowej generacji prowadzonych w Rosji, gdyż te, choć zapoczątkowane jeszcze w czasach ZSRR, trapione były opóźnieniami i przekroczeniami kosztów. Jednocześnie istniejące czołgi rosyjskie czy chińskie (jak T-90A czy Typ 99) były raczej ewolucyjnym rozwinięciem istniejących pojazdów i przeciwdziałanie nie wymagało wprowadzania całkowicie nowego sprzętu w państwach zachodnich.
Po wybuchu kryzysu na Ukrainie w Niemczech zdecydowano jednak o budowie czołgu nowej generacji, mającego około 2030 roku zastąpić Leoparda 2. Rosjanie zaprezentowali też prototyp pojazdu T-14 Armata, w zupełnie innej konfiguracji niż istniejące czołgi. Nowe uzbrojenie i innowacyjny układ konstrukcyjny dają potencjał do uzyskania przewagi nad rozwijanymi konstrukcjami III generacji, co już zostało zauważone przez większość komentatorów. Oczywiście, np. plany budowy nowego francusko-niemieckiego czołgu istniały już wcześniej, ale ich praktyczna realizacja stała pod dużym znakiem zapytania zarówno z uwagi na problemy budżetowe, jak i orientacje na misje ekspedycyjne.
Stało się jednak inaczej i obecnie już wiadomo, że w perspektywie 10-15 lat do służby trafi jakościowo nowa generacja czołgów. Symbolicznym przełamaniem tabu jest prezentacja koncepcji Leoparda 2, z armatą 130 mm przez Rheinmetall. Przez wiele lat powszechnie uważano, że kaliber 120 mm, jaki miał być podstawowym uzbrojeniem Geparda, będzie – po modyfikacjach amunicji – niemal zawsze wystarczający do zwalczania ciężkich pojazdów potencjalnego przeciwnika. Widać więc wyraźnie, że zmiany w środowisku bezpieczeństwa skłaniają do powrotu do koncepcji użycia ciężkich pojazdów.
Czytaj więcej: Rheinmetall pokazuje przyszłość Leoparda 2. Armata 130 mm
Wysiłki w celu modernizacji floty czołgów są też intensyfikowane w USA, o czym świadczy choćby projekt budżetu na rok fiskalny 2017, zwiększającej zakres modernizacji Abramsów. To wszystko stawia założenie, na jakim oparto koncepcję Geparda, pod znakiem zapytania. Oczywiście istotną rolę odgrywają tutaj też koszty eksploatacji, czy np. uwarunkowania terenowe w północno-wschodniej Polsce, niesprzyjające użyciu czołgów o masie do 60 ton. Na razie więc za wcześnie, aby rozstrzygać o celowości realizacji Geparda, ale kwestia wymaga dalszych analiz, z uwzględnieniem zmian środowiska bezpieczeństwa.
Czy Wojsko Polskie najbardziej potrzebuje nowego czołgu?
„Redefinicja” wymagań na Geparda jest dobrą okazją do zastanowienia się, czy wprowadzenie następcy czołgu T-72M1 jest najwyższym priorytetem Wojska Polskiego. Oczywiście pojazdy tego typu powinny być zastąpione, ale obecna sytuacja wojsk pancernych jest lepsza, niż w wielu innych obszarach. Po zakończeniu Zimnej Wojny otrzymały one prawie 250 czołgów Leopard 2, stanowiących wobec T-72M1 niekwestionowany, jakościowy skok, są one obecnie dodatkowo modernizowane. W Siłach Zbrojnych jest też ponad 230 czołgów PT-91, z których część została zmodernizowana, a część nowo wyprodukowana. Większość czołgów czynnych jednostek WP jest zatem znacznie nowocześniejsza, niż T-72M1.
Z kolei jednostki zmechanizowane, odgrywające przecież bardzo istotną rolę również we wsparciu czołgów, współdziałając z nimi bezpośrednio na polu walki, dysponują całkowicie przestarzałymi BWP-1, wprowadzonymi do WP w pierwszej połowie lat 70. Pojazdy tego typu nie są zdolne do zwalczania celów w ruchu, nie dysponują armatami szybkostrzelnymi, a konflikt ukraiński po raz kolejny wykazał zbyt niski poziom ich ochrony pancernej. Warto w tym miejscu podkreślić, że zastrzeżenia dotyczące BWP-1 wykazywano już po Wojnie Jom Kippur w 1973 roku (debiut bojowy maszyn tego typu).
Oczywiście, brygady zmotoryzowane są przezbrajane w KTO Rosomak, ale jednostki przeznaczone z założenia do współpracy z czołgami, dysponujące pojazdami na trakcji gąsienicowej (zmechanizowane) od 1989 roku w ogóle nie otrzymały nowego sprzętu, nie przeprowadzono też szerszej modernizacji. I to pomimo, że do wojsk Układu Warszawskiego w latach 80. Wprowadzano już nowsze BMP/BWP-2, gdyż zauważono niedostatki uzbrojenia wozów BMP-1.
Obecnie w Polsce prowadzony jest program nowego BWP Borsuk. Powstaje jednak pytanie, czy nie należy przyspieszyć jego realizacji, aby jednostki pancerne szybciej uzyskały wsparcie dobrze wyposażonych pododdziałów zmechanizowanych. W Wojskach Lądowych w najbliższych latach realizowane będą też szeroko zakrojone programy modernizacji artylerii, jak KRAB, HOMAR czy RAK, a ich powodzenie ma bezpośrednie przełożenie na skuteczność prowadzenia działań przez wojska pancerne.
Jednocześnie w Siłach Zbrojnych bezwzględnie musi zostać przeprowadzony kosztowny program modernizacji obrony powietrznej, tak ze względu na zaległości w tym zakresie (brak nowych zestawów poza VSHORAD po 1989 roku), jak i charakter zagrożenia ze strony potencjalnego przeciwnika. Bez „tarczy” zdolności pododdziałów lądowych, czy to pancernych, zmechanizowanych czy artylerii, będą w oczywisty sposób ograniczone.
Należy też wspomnieć o obciążeniu potencjału przemysłowego. W Polsce w najbliższych latach musi zostać zrealizowany program bojowego wozu piechoty, będą też prowadzone dostawy systemów artyleryjskich. Biorąc pod uwagę dotychczasowy przebieg prac nad programem Gepard, w tym wniosek wykonawcy o zmianę terminu zamknięcia jednego z etapów, o którym poinformował w listopadzie sekretarz stanu w MON Czesław Mroczek, zdolność przemysłu do realizacji z powodzeniem kilku projektów jednocześnie stoi pod znakiem zapytania. Trzeba też pamiętać, że „rozdrobnienie” wysiłków sprzyja powstawaniu opóźnień i przekroczeń kosztów. W ostatecznym rozrachunku istniałoby ryzyko, że w efekcie kilku projektów rozwojowych Wojsko Polskie nie otrzymałoby w ogóle nowego sprzętu, bądź też otrzymało go z opóźnieniem. Warto przypomnieć, że po 1989 roku przeprowadzono w Polsce szereg programów rozwojowych, które nie zakończyły się wdrożeniem sprzętu pomimo alokowania znacznych środków na B+R. To wszystko skłania do zadania pytania: czy należy dążyć do jak najszybszej realizacji programu Wozu Wsparcia Bezpośredniego Gepard?
Wydaje się, że istnieją przesłanki, które przemawiają za przeprowadzeniem ponownych, dogłębnych analiz dotyczących Geparda i wyrażeniem zgody na odsunięcie programu w czasie:
- Zmiana środowiska bezpieczeństwa i trendy światowe. Obecnie „do łask” wracają konwencjonalne, ciężkie pojazdy bojowe. Jest to widoczne choćby po kształcie rosyjskiego T-14 Armata, a także długofalowego programu modernizacji Leoparda 2 w Niemczech. Jest to związane ze zmianami geopolitycznymi i wzrostem prawdopodobieństwa konfliktu konwencjonalnego, w którym klasyczna ochrona pancerna może nabrać znaczenia. Nie oznacza to automatycznie konieczności odejścia od koncepcji WWB, powstającego przecież nie zamiast, ale obok czołgów podstawowych, ale jest wystarczającym powodem do ponownego przeanalizowania tak samej zasadności wprowadzania tego pojazdu, jak i jego miejsca na liście priorytetów.
- W Siłach Zbrojnych są ważniejsze programy modernizacyjne. W porównaniu do innych służb, wojska pancerne nie znajdują się w najgorszej sytuacji sprzętowej. Obecnie priorytetem w Wojskach Lądowych powinno być wprowadzenie nowego BWP, systemów artyleryjskich czy OPL, gdyż zaniedbania w tamtych obszarach są dużo większe. Bez wsparcia artylerii czy osłony przeciwlotniczej skuteczność nawet najnowocześniejszych czołgów czy WWB będzie ograniczona.
- Uniknąć rozdrobnienia wysiłków przemysłu. Kolejną kwestią, przemawiającą za odłożeniem realizacji Geparda w czasie jest dążenie do uporządkowania prac, prowadzonych przez przemysł w zakresie ciężkich pojazdów bojowych. W obecnej sytuacji, biorąc pod uwagę ograniczone zasoby, fundusze, a także hierarchię potrzeb modernizacyjnych SZ RP korzystniejsze wydaje się skupienie wysiłków na programie BWP Borsuk, niezależnie czy będzie on realizowany w obecnej formie, czy też prowadzony we współpracy z partnerem zagranicznym, co mogłoby się przyczynić do jego przyspieszenia.
Należy też postawić pytanie o dalszy przebieg programu Gepard. Wśród alternatyw można wymienić kontynuację projektu według podobnej koncepcji, bądź też przystąpienie do opracowania czołgu podstawowego nowej generacji, wspólnie z partnerami zagranicznymi. Choć znaczenie „ciężkich” pojazdów w ostatnich dwóch latach z pewnością wzrosło, to koncepcja Geparda ma też istotne zalety, jak choćby większą mobilność i niższy koszt pojedynczego pojazdu. Decyzja co zasadności budowy Wozu Wsparcia Bezpośredniego będzie mogła paść dopiero po analizach, które długookresowo określą kierunki modernizacji polskich Wojsk Lądowych. Na razie więc ta kwestia pozostaje otwarta.
WIDEO: Zmierzch ery czołgów? Czy zastąpią je drony? [Debata Defence24]