Siły zbrojne
Australia buduje rakietową „Wisłę”. Na morzu
Australia ogłosiła wielki program zakupu rakiet przeciwlotniczych średniego i dalekiego zasięgu, także ze zdolnością do zwalczania pocisków balistycznych. Pociski będą przeznaczone dla okrętów dwóch typów.
Rozbudowa zdolności w zakresie systemów rakietowych to jeden z priorytetów trwającej modernizacji sił zbrojnych Australii. W ostatnim czasie ogłoszono między innymi zakupy pocisków manewrujących Tomahawk oraz pocisków przeciwradiolokacyjnych nowej generacji AARGM-ER. Inne programy, jak system artylerii rakietowej HIMARS oraz wdrażanie pocisków przeciwokrętowych NSM i JSM realizowane są równolegle z budową zakładów produkcyjnych. Australia już wcześniej wprowadziła też naziemny system obrony powietrznej NASAMS. Równolegle prowadzone są prace nad nowymi rozwiązaniami, w tym pociskiem hipersonicznym budowanym w ramach programu SCIFiRE we współpracy z USA.
Obecnie natomiast ogłoszono zakup dużej partii pocisków przeciwlotniczych ze Stanów Zjednoczonych. Łączna wartość ma wynieść 7 mld dolarów australijskich, czyli 4,7 mld USD, co sugeruje że w USA zostanie zakupionych najprawdopodobniej od kilkuset do około tysiąca rakiet. Skala australijskiego programu – przy wszystkich różnicach – pod pewnymi względami jest więc zbliżona do polskiego programu obrony powietrznej Wisła.
Czytaj też
Biorąc pod uwagę położenie Australii, nie dziwi że zdecydowano się na zakup pocisków rozmieszczanych na okrętach. Australijska marynarka otrzyma więc rakiety dwóch typów: pociski dalekiego zasięgu Standard SM-6, zdolne do zwalczania celów na dystansach nawet ponad 300 km, z możliwością niszczenia pocisków balistycznych, a także celów powierzchniowych, w tym okrętów oraz pociski średniego zasięgu Standard SM-2 Block IIIC.
Te ostatnie mają mniejszy zasięg, bo szacowany na ponad 160 km, ale dzięki aktywnej głowicy naprowadzającej zyskały zupełnie nowe możliwości w stosunku do starszych rakiet Standard SM-2 Block IIIA/Block IIIB, które są już używane przez Australię. Nie będą już bowiem zależne od naprowadzania przez okrętowe radary kierowania ogniem, tak jak było to w wypadku starszych wersji (szczególnie Block IIIA).
Australia zamierza też zwiększyć liczbę okrętów przeznaczonych do przenoszenia pocisków przeciwlotniczych średniego i dalekiego zasięgu. Dziś rakiet dalekiego zasięgu w służbie nie ma w ogóle, a należące do średniego zasięgu Standard SM-2 są używane jedynie na trzech niszczycielach typu Hobart (opartych na konstrukcji fregat F100 hiszpańskiej Navantii), to w przyszłości nowe Standard SM-2 Block IIIC będą nie tylko na Hobartach, ale także na sześciu fregatach typu Hunter. Bazują one na brytyjskich jednostkach typu 26 i formalnie są przeznaczone głównie do zwalczania okrętów podwodnych.
Dla porównania, dziś australijskie fregaty ANZAC, zastępowane przez Huntery, mają tylko pociski ESSM o mniejszym zasięgu. Jeśli chodzi o same ESSM, to Australia uczestniczy w procesie zwiększania produkcji ich najnowszej wersji (Block 2) z aktywną głowicą naprowadzającą. Z kolei najcięższe Standard SM-6 mają trafić na niszczyciele typu Hobart.
Czytaj też
Australia rozbudowuje więc zdolności obrony powietrznej w bardzo szerokim zakresie, a systemy rakietowe są jej kluczową częścią. Można spodziewać się, że temu dużemu zamówieniu będzie towarzyszyć współpraca przemysłowa, bo już wcześniej komunikowano budowę zdolności serwisowania rakiet Standard SM-2 w Australii. Można też spodziewać się rozbudowy zdolności do zwalczania dronów (C-UAS) przez australijskie okręty, bo ciężkie rakiety przeciwlotnicze typu Standard SM-2 i SM-6 raczej nie będą do tego używane.
Rok dronów, po co Apache, Ukraina i Syria - Defence24Week 104