Reklama

Siły zbrojne

Artyleryjskie rezerwy Rosji: Ogień na gąsienicach [ANALIZA]

Msta-SM (zdjęcie poglądowe)
Msta-SM (zdjęcie poglądowe)
Autor. Vitaly V. Kuzmin, Wikipedia

Wojna na Ukrainie, w obecnej fazie, trwa już kilka miesięcy. Jednym z najważniejszych typów uzbrojenia, biorących w niej udział jest samobieżna artyleria lufowa, która wraz z holowaną i rakietową odpowiada za większość strat poniesionych przez obie strony. Jak obecnie mogą wyglądać jej rezerwy w rosyjskiej armii?

Reklama

Wojna na Ukrainie - raport specjalny Defence24.pl

Reklama

Rosja posiada szerokie rezerwy sprzętowe, w dużej części odziedziczone po Związku Sowieckim. Obok czołgów i BWP, co najmniej tak samo ważna jest artyleria. Rozpoczynamy cykl artykułów, omawiających zasoby artylerii, jakimi może dysponować strona rosyjska. W pierwszej części zapraszamy do zapoznania się z kwestią lufowej artylerii samobieżnej.

Rosja przed rozpoczęciem inwazji miała posiadać ponad 2000 lufowych samobieżnych systemów artyleryjskich o różnych kalibrach. Dominował w nich kaliber 152,4 mm, będący odpowiednikiem NATO-wskich 155 mm. Uzupełnienie stanowiły 122 mm armatohaubice o mniejszym zasięgu ostrzału, 120 mm moździerze używane przez wojska powietrzno-desantowe. Zaś dopełnieniem tego były systemy 203 i 240 mm, mogące strzelać amunicją atomową i niszczyć umocnione linie obronne. Ilość posiadanego tego typu uzbrojenia sprawia, że Rosja jest niewątpliwą potęgą w zakresie artylerii samobieżnej, zwłaszcza jeżeli bierzemy jej ogólny potencjał ogniowy.

Reklama

Przechodząc jednak do osiągów poszczególnych typów, sprawa wygląda już inaczej. Dominują w Rosji dalej systemy o dość krótkim przewodzie lufy, co przekłada się na znacznie mniejszą donośność niż np. nowoczesne zachodnie AHS jak PzH 2000 czy Krab. Zasięg prowadzonego ognia dla danego systemu artyleryjskiego jest obecnie jedną z najważniejszych cech, jakie obecnie określają czy dane rozwiązanie jest spełniającym wymagania pola walki, czy też nie. W przypadku rosyjskiej samobieżnej artylerii lufowej, ten parametr był zaniedbany przez lata, ze względu na chęć kompatybilności amunicji wyprodukowanej przez dekady trwania ZSRR. Skutkowało to taką, a nie inną konstrukcją głównego uzbrojenia.

Zasięg miał być rekompensowany przez ilość posiadanych systemów artyleryjskich. Pokutuje to w przypadku np. 2S19 Msta-S, która przez to ograniczenie ma donośność, w przypadku użycia zwykłej amunicji, zaledwie na poziomie 24-26 km. Inną ważną cechą, jaką powinien posiadać nowoczesny system artyleryjski, jest celność prowadzonego ognia. Jednak w przypadku większości rosyjskich samobieżnych armatohaubic często nie można mówić o osiąganiu celności na poziomie charakteryzującym zachodnich odpowiedników. Rosjanie braki nadrabiają ilością AHS, która względem połączonych sił Niemiec, Francji, Wielkiej Brytanii, Polski, Hiszpanii, Włoch dalej jest zatrważająca.

Przejdźmy zatem do wspomnianej wielokrotnie ilości rosyjskich samobieżnych systemów artyleryjskich, znajdujących się w aktywnej służbie przed inwazją na Ukrainę z lutego 2022 r.

Czytaj też

Podane dane są wartościami przybliżonymi, opartymi na podstawie wielu wykazów znjadujących się w źródłach otwartych. Określenie dokładnej liczny posiadanego typu sprzętu, zważywszy na politykę informacyjną Rosji, jest zapewne obecnie niemożliwe do zrealizowania. Najpewniej spora część pojazdów zaliczanych do tych w aktywnej służbie była w remontach lub pozostawała niesprawna. Dodatkowo należy przypuszczać, że pewna ilość różnego rodzaju AHS została wyciągnięta z magazynów i składnic sprzętowych, a następnie wcielona (po szybkich remontach) do rosyjskich sił inwazyjnych. Warto nadmienić, że wiele z systemów artyleryjskich jest nieujednoliconych pod względem wyposażenia, zatem w ramach jednego rodzaju artylerii samobieżnej mogą znajdować się 3 podrodzaje, jak np. w przypadku 2S19 Msta-S. W skład wymienianych systemów wejdą także samobieżne moździerze, z racji na ich zadania, które są identyczne, jak w przypadku samobieżnych armatohaubic.

Rodzaje i ilość samobieżnej artylerii lufowej znajdującej się w aktywnej służbie:

  • 2S1 Goździk 150-230
  • 2S3 Akacja 800
  • 2S4 Tulipan 40-60
  • 2S5 Hiacynt 100-115
  • 2S7 Małka 60-100
  • 2S9 Nona 280
  • 2S19 Msta-S 500-800
  • 2S23 Nona-SWK 42-50
  • 2S34 Chosta >50
  • 2S35 Koalicja-SW 70-75

Czytaj też

fot. kremlin.ru
fot. kremlin.ru

Widzimy zatem, że Rosja w linii posiadała zaledwie 570-875 nowoczesnych lufowych samobieżnych armatohaubic, które mogą konkurować w pewnych kwestiach z odpowiednikami NATO-wskimi (tymi nowoczesnymi). Jednak znacznie większa ilość omawianego sprzętu przedstawia standard lat 70-80 XX wieku, zwłaszcza jeżeli chodzi o donośność głównego uzbrojenia. Oczywiście przez lata prowadzono różnego rodzaju prace modyfikacyjne i modernizacyjne przy starszych rodzajach AHS, chcąc tanim kosztem zwiększyć takie parametry jak mobilność czy celność prowadzonego ognia. Jednak ogólna ilość lufowych samobieżnych systemów artyleryjskich przygniatałaby każde państwo świata. Nie jest wiadome, ile sztuk Rosjanie przygotowali do ataku w składzie sił inwazyjnych, jednak obserwując materiały filmowe i zdjęciowe widać na nich praktycznie każdy z wymienionych powyżej systemów poza Koalicją-SW. Zatem rosyjskie dowództwo najprawdopodobniej nie miało "pod ręką" odpowiedniej ilości np. 2S19 Msta-S, które stanowią dość powszechnie użytkowany nowoczesny AHS. Można to wytłumaczyć dużym deprecjonowaniem ukraińskiej armii lub chęcią nie "marnowania" najlepszego sprzętu. Pojawienie się takich systemów jak 2S34 Chosta czy 2S23 Nona-SWK, które w armii Federacji Rosyjskiej występują w ilościach śladowych, było dość dużym zaskoczeniem Zważywszy, że są to rodzaje artylerii, które nie zostały wyprodukowane w dużej ilości ze względu na niewystarczające spełnienia oczekiwań dowództwa i żołnierzy.

Wojna trwa już kolejny miesiąc i widzimy za pomocą m.in. filmów zamieszczanych w serwisie Twitter czy zdjęć satelitarnych, że Rosjanie ściągają ze składnic sprzętowych czy jednostek różnego rodzaju samobieżne systemy lufowe, aby uzupełnić braki, zarówno w siłach inwazyjnych, jak i jednostkach, które przekazały tym pierwszym sprzęt. Podobnie jak z czołgami, czy jakimkolwiek ciężkim sprzętem wojskowym, jest on w różnym stanie technicznym. Rosjanom trochę zajmie przywrócenie go do sprawności, w przypadku tego, który leżał "pod chmurką" przez ostatnie lata, czy wręcz dekady. Dodatkowo Rosjanom potrzeba nowych luf, ponieważ te obecnie wykorzystywane w poszczególnych systemach artyleryjskich dość szybko się zużywają. Symbolem tego stanu rzeczy jest np. zdjęcie zniszczonej lufy w 2S7M, spowodowanej nadmiernym przegrzaniem się jej. Najpewniej będą one pozyskiwane z tych armatohaubic, które nie nadają się już do remontu. Pozyskanie przez Ukrainę nowych systemów artyleryjskich, o zasięgu przewyższającym większość rosyjskich odpowiedników, powoduje także większe straty Rosjan, które muszą uzupełniać. W przypadku utraty Goździków czy Akacji będzie to dość łatwe, gorzej w przypadku utraty takich systemów jak Nona-SWK czy 2S19 Msta-S.

Czytaj też

Rosjanie w ramach odpowiedzi na coraz większą ilość Krabów, PzH 2000 czy Caesarów decydują się na ściąganie ze składów właśnie Pionów/Małek, które jako jedyne mogą je skontrować przy maksymalnej donośności systemów zachodnich (jeżeli mówimy o artylerii lufowej), oraz prowadzić ogień na dystansie zapewniającym względne bezpieczeństwo od ukraińskich Goździków, Akacji czy pozyskanych M109A3/A4. Na filmach z transportów kolejowych widzimy także 2S5 Hiacynty, które mogą wyrównać dysproporcje donośności, jednak kosztem zerowej ochrony załogi czy celnością ognia.

Fot. mil.ru.
Fot. mil.ru.

O ile w przypadku rosyjskich rezerw czołgów, wiele w miarę nowoczesnych maszyn jak T-80U znajdowało się w składnicach i ich przywrócenie do służby stanowi duże zwiększenie potencjału jednostek, do których trafią pojazdy, o tyle w przypadku AHS sprawa wygląda gorzej dla Rosjan. Poza około 150 2S19 Msta-S (obecnie pewnie znacznie mniej) nie ma najprawdopodbniej na składnicach nowoczesnych samobieżnych lufowych systemów artyleryjskich. Mogących być takim wzmocnieniem jak np. polskie Kraby w ukraińskiej artylerii. Nie oznacza to jednak, że Rosja ma w odwodzie tylko przestarzałe Goździki i Akacje, dalej posiada znaczą liczbę różnych systemów artyleryjskich, które mogą strzelać dalej niż np. podarowane Ukrainie M109 z Norwegii i Belgii. Przykładem takiego sprzętu są 2S5 czy 2S7, których Rosjanie mają mieć dalej w rezerwie odpowiednio 850 i 260, zatem więcej niż Ukraina miała wszystkich AHS. Donośność tego pierwszego można spokojnie porównywać z nowoczesnymi systemami zachodnimi, ale raczej tylko to. Przejdźmy zatem do szacunków dotyczących rosyjskich AHS znajdujących się w rezerwie sprzętowej.

Rodzaje i ilość samobieżnej artylerii lufowej znajdującej się w rezerwie:

  • 2S1 Goździk 2000
  • 2S3 Akacja 1000
  • 2S4 Tulipan 390
  • 2S5 Hiacynt 850
  • 2S7 Pion 260
  • 2S9 Nona 500
  • 2S19 Msta-S 150

Jak widzimy, Rosja posiada w rezerwie olbrzymią ilość sprzętu wspomnianego typu, wystarczająco dużo by samymi Akacjami "zalać" ukraińskich żołnierzy. Dane te pochodzą sprzed inwazji i obserwując front, najpewniej już sporo 2S19 Msta-S zostało przywróconych do służby. Podobnie wygląda sytuacja z 2S7 Pion/Małka, które mimo wieku dalej są bardzo potrzebne w niszczeniu pozycji umocnionych, które systemy kal. 152 mm nie są w stanie tak skutecznie eliminować. Widać to po składnicach wojskowych, które miały na swoim terenie wycofane z użytku Piony i wraz z czasem zostały prawie opróżnione. Nie jest wiadome czy Rosjanie będą przeprowadzać modernizację na sprzęcie wyciągniętym z magazynów. Jednak, w przypadku braku takich prac, wciągnięte do służby zestawy będą charakteryzowały się znacznie mniejszą skutecznością strzelania, gorszą szybkostrzelności lub(i) dłuższym czasem koniecznym do zmiany pozycji.

Widziane z orbity: Rosja wyciąga Piony z magazynu

Przejdźmy zatem do donośności poszczególnych systemów artyleryjskich wykorzystywanych przez Rosjan. Dane dotyczą różnego rodzaju amunicji, zarówno tej standardowej, jak i tej z gazogeneratorem. W przypadku systemy Koalicja-SW, wartości zasięgu ostrzału należy brać z dużą dozą niepewności, gdyż nie ma przesłanek do tego, by mogła ona strzelać na tak daleki dystans (kwestie amunicji i długości przewodu lufy). Zatem w tym wypadku bardziej należy przychylać się do wartości pierwszej, jaka i tak jest bardzo duża, jak na rosyjskie standardy i wynosi 40 km, zrównując się z możliwościami np. polskiego Kraba czy słowackiej Zuzany 2.

Czytaj też

Donośność poszczególnych rodzajów samobieżnych lufowych systemów artyleryjskich w kilometrach :

  • 2S1 Goździk 15,5-22
  • 2S3 Akacja 18,5-24
  • 2S4 Tulipan 9,5-20
  • 2S5 Hiacynt 28-40
  • 2S7 Małka 37,5-55,5
  • 2S9 Nona 8,8-12,8
  • 2S19 Msta-S 24-36
  • 2S23 Nona-SWK 8,8-12,8
  • 2S34 Chosta 7,2-14
  • 2S35 Koalicja-SW 40-80?
Autor. mil.ru

Rosjanie zatem największe nasycenie mają w systemach o donośności 15-30 km, zatem podobnie jak ukraińska lufowa artyleria z paroma wyjątkami. Najpewniej z upływem czasu średnia donośność poszczególnych systemów może spadać, z uwagi na wystrzelanie się z amunicji ze wspomaganiem rakietowym, która zwiększa o kilka kilometrów możliwość rażenia celu. Tworzy to okazję dla Ukraińców, którzy otrzymując systemy 155 mm i nowoczesną amunicję do nich będą mogli skuteczniej odpowiadać rosyjskim artylerzystom, nadrabiając jakością prowadzonego ognia ilość rosyjskich luf. Właśnie do operowania w środowisku przewagi liczebnej systemów artyleryjskich przeciwnika stworzono np. PzH 2000, których Ukraina ma posiadać docelowo 18 egzemplarzy. W tej kwestii Rosjanie mogą nadgonić tylko wprowadzając do użycia większą ilość 2S35 Koalicja-SW.

Czytaj też

Kolejne miesiące walk będą oznaczać dla Rosjan coraz większe zdolności Ukraińców w kwestii zasięgu ostrzału prowadzonego przez artylerię, zarówno lufową jak i rakietową. Zatem konieczne będzie zarówno wyrównanie tego ilością (w kontekście nowych sił, a nie całkowitego potencjału), jak i jakością. Pierwszy przypadek już został przedstawiony w rozumieniu Autora dostatecznie, ale co z drugim? Rosjanie obecnie mają w planie wdrożenie dwóch nowych lufowych samobieżnych systemów artyleryjskich, a dokładnie kołową armatohaubicę 2S43 Małwa i gąsienicowy armatomoździerz 2S42 Lotos. Wprowadzenie ich do służby pozwoliłoby Rosjanom na zwiększenie zasięgu prowadzonego ognia w przypadku samobieżnych moździerzy i mobilności oddziałów wyposażonych w armatohaubice, jednak mimo zaawansowania prac od paru lat nie widać, aby któraś z konstrukcji została wdrożona do służby. Pierwszy będzie zapewne Lotos, który w tym roku ma zakończyć próby wojskowe i fabryczne. Niedawno pojawiły się informacje, według których Rosjanie chcą stworzyć nowe rodzaje amunicji artyleryjskiej z tzw. ramjetem, co pozwoliłoby na olbrzymie zwiększenie jej zasięgu, np. w przypadku systemu 2S7 do 150-200 km, jednak to już kwestia dalekiej przyszłości.

Czytaj też

Fot. CNII Buriewiestnik
Fot. CNII Buriewiestnik

Czytaj też

Fot. CNIIToczMasz
Fot. CNIIToczMasz
Reklama
Reklama

Komentarze (6)

  1. sebaa

    @Valdore Jak zawsze wie najlepiej :) Masz racje pocisk z haubicy leci szybciej od drona ...... Pytanie ile trzeba wystrzelić pocisków żeby zabić operatora drona ?? oczywiście jeśli się go uda wykryć :P to tak jak byś umieścił operatora warmate na obszarze wielkości warszawy i kazał go z 20-30 km zniszczyć artyleria :) mogę postawić wszystko ze prędzej on rozwali cala baterie artylerii niż ona jego :) I tak zasięg lotu Warmate to około 30 - 40 km Przy prędkości operacyjnej 80 km/h i długotrwałości lotu 60 minut :))

    1. wert

      sebaa nie masz racji. Namierza się emisje i w to miejsce nakrywa salwą. Jest rozmowa ze specjalsem z UKR w której opowiadał jak sie wściekli gdy obok nich rozlokowali się operatorzy dronów a oni czym prędzej musieli się ewakuować

  2. Powiślak

    Na ten cały sprzęt artyleryjski , który ma relatywnie mały zasięg , przydałyby się po prostu drony. Są tańsze , zasięg mają absolutnie wystarczający by wytłuc 95% rosyjskich dział. Choćby Warmate1 z głowicą GK1 czy termobaryczną jest zdolny skutecznie unieszkodliwić każde działo samobieżne. W szczególności że np. systemy WB są nadzwyczaj odporne na rosyjskie przeciwdziałanie. Szkoda że MON tak niefrasobliwie "przespał" lub celowo (?) to blokował! Przypomnę , że za Warmate 1 , ten z pierwszych serii , kosztowały po MNIEJ niż 100 tys zł. I pomyśleć , że ten tak tani sprzęt może unieszkodliwić wielką rosyjską haubicę!!

    1. Valdore

      @Powislak, tyle że Warmate ma zwyczajnie za mały zasieg i wymaga LoS do działania wiec musiałbyś umieścic operatorów( jeden na każdego Warmate) w odległosci maks 30km od tych haubic w ich zasięgu rażenia. A pocisk z haubicy leci tropche szybcierj niz warmate.

    2. Powiślak

      #Valdore. Zdumiewają mnie twoje ograniczenia! Bo np. ile ruskich Goździków czy nawet haubic 152mm ma zasięg powyżej zasięgu Warmate? I masz pewność , że wszystkie strzelają ZAWSZE na swoim maksymalnym zasięgu ? No i kto jak kto ale Ty powinieneś wiedzieć że FlyEye ma zdolność retransmisji sygnału sterującego? Poza tym Warmate to tylko przykład mojego OTWARTEGO myślenia, bo Ukry dostają także amerykańskie Switchblade 600 o zasięgu dobrym na WSZYSTKIE ruskie haubice. Przestań wreszcie myśleć tunelowo. To n i e działa! A całkowicie BEZ SENSU jest wspominanie o szybkości pocisków , bo chyba tylko ty jeden na Ziemi sugerujesz, że artyleria wysyła drony by walczyły z pociskami artyleryjskimi? Ja mając drony nie czekałbym aż nadleci ruski pocisk tylko ZAWCZASU wysyłał drony na patrole by strefa 30-40 km od linii walk była obszarem ciągłego polowania na każde ujawnione działo. A haubica w ruchu - zmieniająca pozycję jest świetnym celem dla drona.

    3. Valdore

      @Powiślak, ograniczenia to sam pokazujesz:) Ale dla twojej wiedzy podstawowa artylerią w armii FR sa działą Msta-S PO drugie artyleria NIGDY nie stzrela z pierwszej linii,a FlyEye nic ci nei pomoże bo maksymalny zasięg Warmate( czyli potem spada) to 40km, FlyEye ma 50km maks Switchblade 600 ma zasięg , no popatrz tez 40km, ale w przeciwieństwie do warmate może jeszzce potem przez 20 min patrolować w wyznaczonym obszarze Aha, to pan piał własnei o Warmate. I jeszcze jedno, twoja metoda działąnai nic by nie dała, bo artyleria NIE STZRELA z pierwszej linii, choc patzrąc co wypisujesz ty byś ją pewnie tam posłął:))

  3. Billabongpl

    Szczególnie te piony z celowością pijanego Jędrka to ile kosztuje samo paliwo żeby amunicje do tego dowieść to już śmieszne heh

    1. Pik

      Nie masz bladego pojęcia o celności piona

    2. Valdore

      @Pik, no , w duże miasto trafi i to tyle:))

    3. Pik

      Akurat zupełnie nie masz racji strzelałem z piona gdy były w WP

  4. GB

    W Nowosybirsku Pion zdezrzył się z wiaduktem.... po prostu transportowany na lawecie nie zmieścił się pod nim i zderzył się. Kierowca ciągnika to chyba pijany był. Niby jeden, a cieszy....

  5. szczebelek

    Nasze goździki potrzebowały sporo części, które zamawiono z FR, więc ich składy artelerii są tak słynne jak te z czołgami że posiadając duże zapasy T80 na front trafiły T62...

    1. PułkownikKwiatkowski

      Nie pisz bzdur jak nie masz pojęcia. Akurat Polska mając 2S1 licencję produkowała wszystko u siebie. Podwozie było na tyle udane dla tej ahs, że HSW przerabiała je na wozy dowodzenia i wsparcia dla Kraba oraz jako podwozie Rak. Wszystko to co WP wycofywało z użycia. Wycofujemy je ale dopiero po zastąpieniu przez ahs 155 mm. Zanim rozdaliśmy Ukrainie to mieliśmy ponad 300 sztuk.

    2. GB

      Produkcja 2S1 w Polsce i dla jednostek WP to ponad 600 sztuk. Tak więc było co dawać. Bardziej bym się obawiał o amunicję.

  6. turpin

    ["Rosja posiada szerokie rezerwy sprzętowe, w dużej części odziedziczone po Związku Sowieckim"] Autor tego - skądinąd nader interesującego artykułu - wydaje się pomijać pewne istotne różnice. Mianowicie te między rezerwą sprzętową a rupieciarnią.