Amerykańskie fregaty będą spóźnione, droższe i… opasłe

Autor. Fincantieri Marinette Marine
Mnożą się problemy amerykańskich fregat typu Constellation. Nowe jednostki U.S. Navy wejdą do służby trzy lata później, niż pierwotnie zakładano. Ale na tym problemy się nie kończą.
Jak dowiadujemy się z opublikowanego 11 czerwca raportu Government Accountability Office, opera mydlana, którą stała się budowa sześciu fregat typu Constellation (FFG 62) dla U.S. Navy, ani trochę nie traci na dramaturgii. Amerykański funkcjonalny odpowiednik Najwyższej Izby Kontroli odnotował szereg wyzwań, z którymi zmaga się program. O sprawie doniósł portal The War Zone. Kłopot stanowią nie tylko opóźnienia w dostawach oraz ciągłe korekty parametrów taktyczno-technicznych, ale też model zarządzania projektem, który oceniono jako – mówiąc dyplomatycznie – niezbyt optymalny.
Tłem programu jest szereg problemów strukturalnych, z którymi zmaga się amerykański przemysł stoczniowy, a także pilność zapotrzebowania U.S. Navy na nowe okręty po kompletnej klapie, jaką okazał się program Littoral Combat Ship (LCS). Na dodatek oszczędności finansowe, które miał poczynić Departament Obrony, kupując i modyfikując europejski projekt FREMM, mogą okazać się kompletną fikcją. Pierwotnie zakładano, że fregaty typu Constellation będą klasycznym przykładem tzw. zakupu z dostosowaniem. Jednak wiele wskazuje, że będą to niemal całkowicie nowe jednostki, w których z pierwowzorem ze Starego Kontynentu wspólne będą jedynie detale. Nie można też wykluczyć dalszych opóźnień w dostawach do U.S. Navy.
Nieustające pasmo sukcesów U.S. Navy
Choć prototyp nowej fregaty zamówiono w roku fiskalnym 2020, budowa USS „Constellation” rozpoczęła się w sierpniu 2022 r., zaś stępkę oficjalnie położono w kwietniu 2024, to do tej pory jej dokumentacja techniczna nie została ukończona. Mimo to U.S. Navy zamówiła sześć okrętów typu Constellation, którym nadano numery burtowe FFG 62 do 67. Są to, kolejno: „Constellation”, „Congress”, „Chesapeake”, „Lafayette”, „Hamilton” i „Galvez”. Dwa ostatnie zakontraktowano w maju ubiegłego roku. Wszystkie będą stacjonowały w bazie morskiej Everett (Naval Station Everett) w stanie Waszyngton, 25 mil (40 km) na północ od Seattle. Dotyczy to także sześciu kolejnych fregat, których zamówienie jest planowane na kolejne lata. Tam dołączą do siedmiu niszczycieli rakietowych typu Arleigh Burke.
Wciąż nie wiadomo, jak będzie przedstawiała się szczegółowa specyfikacja techniczna USS „Constellation”. Na dodatek fregata, której projekt bazował na gotowym, wdrożonym do służby, udanym rozwiązaniu zagranicznym, zachowała jedynie około 15% z pierwowzoru. Przyczyną są wymagania U.S. Navy dotyczące wyposażenia i uzbrojenia okrętu, a także nieustanne zmiany w projekcie wymuszane przez zleceniodawcę. Dotyczą one również jednostki już budowanej w stoczni, której stopień ukompletowania w kwietniu bieżącego roku określono na… 10%. Do grudnia 2024 r. inspektorzy GAO potwierdzili ukończenie jedynie 70% dokumentacji technicznej, choć rok wcześniej biuro programu FFG 62 informowało, że projekt jest gotowy w 92% (w międzyczasie zrewidowano metodologię obliczeń). Nie dokończono też tzw. „cyfrowego bliźniaka” okrętu, który jest kluczowym narzędziem w nowoczesnym przemyśle stoczniowym.

Autor. Mass Communication Specialist 2nd Class Novalee Manzella / U.S. Navy
Trudno winić za to Fincantieri Marinette Marine, która przyjęła zlecenie na budowę nieco odmiennych okrętów od tych obecnie planowanych. Stocznię wpakowano w tarapaty, których uniknięcie stanowiło raison d«être programu FFG 62. Na dodatek FMM zmaga się z brakiem wykwalifikowanych pracowników, który jest plagą tamtejszego sektora stoczniowego. Nawet przeprowadzona w ostatnich latach rozbudowa i modernizacja zakładu w Marinette w stanie Wisconsin ma niewielki wpływ na szybkość dostaw, a standardowa w amerykańskich zamówieniach rządowych praktyka zasypywania problemu wagonami dolarów ma ograniczoną skuteczność wobec dość fundamentalnego ograniczenia, jakim jest niewystarczająca liczba rąk do pracy. Nawiasem mówiąc, podobne kłopoty dotykają też inne amerykańskie stocznie, w tym te, w których budowane są lotniskowce typu Gerald R. Ford oraz myśliwskie okręty podwodne typu Virginia.
W październiku ubiegłego roku okazało się, że wymuszone przez U.S. Navy modyfikacje w projekcie FFG 62 zwiększą wyporność okrętu o przeszło 759 ton metrycznych, czyli niespełna 13%. Można domniemywać, że ów wzrost określono w stosunku do wyporności lekkiej w rozumieniu traktatu waszyngtońskiego z 1922 r. (tj. bez paliwa, amunicji, zaopatrzenia i załogi). To by oznaczało, że wyporność lekka FFG 62 wzrośnie z obecnie podawanych 6016 do ok. 6750 ton metrycznych, a pełna do ok. 8025 ton. Warto dodać, że pierwsze niszczyciele rakietowe typu Arleigh Burke (Flight I), które fregaty typu Constellation mają uzupełnić w U.S. Navy, liczyły ok. 8400 ton wyporności pełnej. Z kolei włoskie fregaty projektu FREMM, na których bazują FFG 62, wypierają ok. 6890 ton. Choć stocznia i Marynarka Wojenna USA pracują nad redukcją masy fregat, a modyfikacje mają być wdrażane stopniowo w pierwszych trzech jednostkach, to potencjalna skuteczność tych działań stoi pod znakiem zapytania.

Autor. U.S. Navy / Wikimedia Commons
Wzrost wyporności będzie miał negatywny wpływ na wiele parametrów taktyczno-technicznych okrętu, w tym prędkość maksymalną i zużycie paliwa, a także eksploatacyjnych, choćby podatność modernizacyjną oraz żywotność kadłuba. Autorzy raportu GAO przestrzegają, że jednym z efektów ubocznych owego „tycia” może być ograniczenie potencjału bojowego fregat. Na dodatek do listopada 2024 r. stocznia FMM wniosła do biura projektu Constellation aż pięć wniosków o podwyższenie budżetu programu przez nieprzewidziane okoliczności (w tym modyfikacje, których w toku budowy zażyczył sobie zleceniodawca). Na życzenie Marynarki owych kwot nie podano do wiadomości publicznej. Najwyraźniej w U.S. Navy jednostka chorobowa, którą w Polsce określamy mianem „syndromu Gwiazdy Śmierci”, ma się znakomicie, a na horyzoncie nie widać systemowego rozwiązania problemu.
Inspektorzy GAO poddali krytyce model zarządzania projektem. Ten kontrastuje z przyjętym przez wiodące światowe stocznie podejściem etapowym, w którym punktem wyjścia jest obarczony umiarkowanym ryzykiem, możliwy do dostarczenia w krótkim czasie produkt spełniający podstawowe wymagania użytkownika. Ewolucja projektu następuje w kolejnych partiach produkcyjnych, a modyfikacje są stopniowo wdrażane do starszych jednostek w toku napraw i remontów. Jednym z wiodących podmiotów o takim podejściu do budowy okrętów wojennych jest… włoski koncern stoczniowy Fincantieri. Budowane dla Marina Militare fregaty projektu FREMM powstały w czterech wariantach: GP (ogólnego przeznaczenia), ASW (do zwalczania okrętów podwodnych), GP-e (wielozadaniowym) oraz najnowszym EVO (zmodernizowanym GP-e). Mimo stopniowych, nierzadko poważnych zmian wydaje się, że potencjał modernizacyjny kadłuba włoskich FREMM nie został jeszcze wyczerpany.
Czym są fregaty typu Constellation (FFG 62)?
W kwietniu 2020 r. ogłoszono, że zwycięzcą programu FFG(X), którego celem był wybór nowej fregaty dla U.S. Navy, jest stocznia Fincantieri Marinette Marine z siedzibą w Marinette w stanie Wisconsin, spółka-córka włoskiego koncernu stoczniowego Fincantieri. Punktem wyjścia do nowego okrętu była francusko-włoska fregata projektu FREMM (fr. Frégate Européenne Multi-Mission, wł. Fregata Europea Multi-Missione) w wariancie ASW przeznaczonym dla włoskiej Marina Miltare. Nazwany od numeru burtowego prototypu projekt FFG 62 został gruntownie zmodyfikowany, by większość europejskiego wyposażenia i uzbrojenia zastąpić amerykańskimi odpowiednikami, a także dostosować okręty do norm i przepisów U.S. Navy.
Według informacji podanych przez Fincantieri Marinette Marine fregaty typu Constellation będą liczyły 151,2 m długości, 19,7 m szerokości i 5,5 m zanurzenia. Pierwotnie wyporność pełna (bojowa) miała wynieść 7291 ton metrycznych, lecz jak wskazano powyżej, dziś ta liczba stoi pod dużym znakiem zapytania. Załoga ma liczyć 200 osób, w tym 24 oficerów i 176 marynarzy. Zastosowano siłownię w układzie CODLAG, gdzie zespoły prądotwórcze z silnikami Diesla zasilają silniki elektryczne, które napędzają śruby o stałym skoku, zaś do osiągnięcia prędkości maksymalnej (ponad 26 w.) uruchamiana jest turbina gazowa, która przenosi moment obrotowy na wały za pośrednictwem przekładni redukcyjnej. Zasięg ma wynieść 6 tys. mil morskich (11 tys. km) przy 16 w. Jak dotąd zamówiono sześć okrętów, zaś pierwszy ma wejść do służby w 2029 r.

Autor. Fincantieri Marinette Marine
„Mózgiem” fregat typu Constellation będzie okrętowy system walki Aegis w wariancie Baseline 10. FFG 62 otrzymają bogate wyposażenie i uzbrojenie, w tym wielofunkcyjny radiolokator AN/SPY-6(V)3, sonar holowany Thales CAPTAS-4, 57 mm armatę automatyczną Mk110, system samoobrony bliskiego zasięgu z pociskami RIM-166 Rolling Airframe Missile (RAM), wyrzutnie pocisków przeciwokrętowych RGM-184A (Naval Strike Missile), 32 wyrzutnie pionowego startu Mk41 Vertical Launch System (VLS) na pociski przeciwlotnicze RIM-162 Evolved Sea Sparrow Missile (ESSM), RIM-66 Standard Missile 2 (SM-2) oraz RIM-174 Standard Missile 6 (SM-6), a także zestaw walki radioelektronicznej AN/SLQ-32(V)6. Fregaty będą przenosiły śmigłowiec do zwalczania okrętów podwodnych MH-60R Seahawk oraz dwie łodzie półsztywne.
USS „Constellation” będzie piątym okrętem o tej nazwie w służbie U.S. Navy. Palmę pierwszeństwa dzierżyła nieistniejąca już 38-działowa fregata trójmasztowa, jedna z 6 pierwszych jednostek zbudowanych dla U.S. Navy. Zamówienie złożono drogą Ustawy morskiej uchwalonej przez Kongres w 1794 r. Okręt zbudowano w Baltimore w stanie Maryland. Nazwa „Constellation” odnosiła się do „nowej konstelacji gwiazd” na amerykańskiej fladze. Jednostka została wycofana ze służby i rozebrana w 1853 r. Niewielkie fragmenty jej kadłuba posłużyły do budowy slupu wojennego o tej samej nazwie, który dziś jest okrętem-muzeum w Baltimore.
Seb66
Ok 35 lat temu mądry wykładowca systemów informatycznych wykazał , że zmiany oczekiwań wpływające ze strony zamawiającego, zmiany w ZATWIERDZONYM już projekcie MUSZA być baaardzo kosztowne i mieć odbicie w terminach realizacji wg woli realizującego projekt. Kluczowe zaś elementy projektu NIE MOGA być zmieniane za żadna cenę. Przez kolejnych 20 lat jego firma świeciła triumfy a projekty były ZAWSZE kończone w deklarowanych terminach i z co najwyżej minimalnym przekroczeniem kosztow. SKUTECZNOSC tego swojego podejścia udowodnił KAŻDORAZOWO , każdym swoim sprzedanym systemem. Był moim wykładowcą na PW. To był niezwykle bystry i SKUTECZNY inzynier!!!
KrzysiekS
A ja głupi myślałem że tylko WP chce zawsze "gwiazdy śmierci" w dobrej cenie. Jak widać nowe pokolenie uważa że można wszystko od ręki zmienić i nic to nie kosztuje. Problemem większości krajów tzw. zachodu staje się brak kadry technicznej średniego szczebla. Pozamykano szkoły średnie o kierunkach technicznych (a nie każdy musi i chce być inżynierem). Na dodatek pracodawcy uważali że pod tzw. "brama" stoją tłumy chętnych. No to teraz wiele firm jest w tzw. "czarnej ....." a emigranci nie zapewnią im wykfalifikowanych techników. Na to wszystko często nakłada się słabe zarządzanie zarówno w przemyśle jak i wojsku.
Chyżwar
Jak zaczęli dłubać bez sensu przy dobrym okręcie to zamiast konia roboczego, który mógł zasilić US Navy stosunkowo szybko mają, co chcieli. Poza tym nie trzeba było wcześniej likwidować stoczni.