Reklama

Geopolityka

Scenariusze wojny o Tajwan

photo
photo

Chińska Republika Ludowa jest zdeterminowana aby przyłączyć do siebie Republikę Chin (Tajwan), uważany przez Pekin za zbuntowaną prowincję a nie niepodległy byt. Jednocześnie jednak pełnoskalowa inwazja zbrojna byłaby dla ChRL zbyt ryzykowana ze względu zarówno na uwarunkowania geopolityczne jak i niepewność powodzenia samej operacji. Niewykluczone, że ChRL będzie próbowała złamać opór wyspy i przekonać ją do „pokojowego” połączenia się z kontynentalnymi Chinami za pomocą serii nieco bardziej subtelnych, choć nie pozbawionych aspektu militarnego nacisków. Seria takich prób - scenariuszy, połączonych w swego rodzaju eskalująca się kampanię została opisana przez dziennikarzy Agencji Reutera.

Opisana historia miałaby dziać się w najbliższej przyszłości, kiedy świat nadal jeszcze nie otrząsnąłby się w pełni z pandemii Covid-19. Tymczasem na Tajwanie rosłyby nastroje społeczne wspierające ogłoszenie niepodległości przez Republikę Chińską, podobnie jak zdolności do obrony (jedno i drugie ma miejsce w rzeczywistości).

W tej sytuacji przywódcy Komunistycznej Partii Chin uznają, że za jakiś czas przyłączenie Tajwanu w sposób pokojowy, quasi pokojowy lub nawet zbrojny stanie się za pewien czas nierealny. Dla KPCh mogłoby to oznaczać jeśli nie wzrost kłopotów z opozycją wewnętrzną, która poddałaby na tej podstawie w wątpliwość nieomylność komunistów, to przynajmniej fiasko planów stania się przez Chiny handlowym i militarnym hegemonem.

Autorzy scenariusza założyli, że pierwszą próbą wywarciu nacisku na Tajwan byłaby stosunkowo niewielka demonstracja zbrojna, która będzie miała na celu kompromitację tajwańskich sił zbrojnych i udowodnienie im ich niezdolność do obrony własnego terytorium. Przypomnijmy, że Republika Chin to nie tylko główna wyspa, ale także wyspy i archipelagi niewielkich wysepek, w tym także położonych w odległości zaledwie kilku-kilkunastu kilometrów od Chin kontynentalnych.

image
Potencjał, jaki mógłby przeciwstawić Tajwan potencjalnej chińskiej inwazji. Grafika: Katarzyna Głowacka/Defence24.pl.

Stąd założenie, że pierwsza prowokacja dotyczyłaby właśnie tego rodzaju terytorium. ChRL mogłoby rozpocząć operację przyłączania Tajwanu np. od zastosowania blokady morskiej i powietrznej archipelagu Wysp Matsu, które oficjalnie są uważane przez Pekin za część obwodu Lianjiang (wyspy leżą 9 km od chińskiego wybrzeża). Terytorium to ma niewielkie znaczenie i zamieszkuje je zaledwie 13,5 tys. ludzi. Jednak przejęcie nad nim kontroli skompromitowałoby Tajwan.

Aby to osiągnąć na wody wokół wysp wysłane zostają na i podwodne okręty chińskiej marynarki wojennej, a także liczne jednostki paramilitarne na kutrach rybackich i innych małych jednostkach pływających. Jednocześnie ciężkie jednostki chińskiej marynarki wojennej wchodzą na wody Cieśniny Tajwańskiej, nad którymi patrolują też chińskie myśliwce. Celem jest niedopuszczenie do przysłania na Wyspy Matsu jakichkolwiek posiłków i ich totalne odcięcie od świata. Jednocześnie Pekin ogłasza, że żadne loty na i z wyspy nie są dozwolone, podobnie jak wchodzenie i wychodzenie z lokalnego portu.

Reklama
Reklama

Raport Reutersa przewiduje, że w tej sytuacji Tajwan podjąłby próbę przyjścia z odsieczą mieszkańcom i niewielkiemu garnizonowi wyspy. Dochodzi do ograniczonych walk powietrznych, jednak blokady nie udaje się przełamać ze względu na bliskość teatru działań do Chin kontynentalnych i ich przewagę.

Tajwan prosi o pomoc Stany Zjednoczone, a Pekin oferuje wycofanie się w zamian za rozpoczęcie rozmów o unifikacji. Tajpej odmawia i rozpoczyna kampanię w celu złamania blokady. Znacząco zwiększa też inwestycje obronne, a USA intensyfikuje dostawy broni w tym pomaga w budowie floty trudnowykrywalnych okrętów podwodnych, które mogłyby zniwelować przewagę komunistów na morzu. Tymczasem sporadyczne walki w Cieśninie Tajwańskiej trwają, rośnie napięcie międzynarodowe, a USA i jego sojusznicy wprowadzają sankcje gospodarcze na Chiny.

Koniec pierwszego scenariusza jest zarazem początkiem kolejnego. Partia Komunistyczna rządząca Chinami uznaje, że blokada Matsu była naciskiem zbyt delikatnym i chce udowodnić Tajpej (i światu) jego słabość w bardziej zdecydowany sposób. W sekrecie przygotowane są siły desantowe i powietrznodesantowe. Celem jest duża, mająca 140 tys. mieszkańców wyspa Kinmen leżąca zaledwie 6 km od wybrzeży ChRL.

Po niespodziewanym ostrzale artyleryjskim i rakietowym (na Kinmen można prowadzić ogień nawet z baterii polowych z wybrzeża chińskiego) oraz uderzeniach lotniczych wyspę otaczają jednostki pływające ChRL – wojskowe i cywilne. W czasie trwającego bombardowania, lokalne lotnisko zostaje zajęte przez desant śmigłowcowy, a następnie zaczynają na nim lądować samoloty z ciężkim sprzętem. Wojska powietrzno-desantowe zajmują też inne kluczowe obiekty na wyspie. Los Kianmen dokonuje się, kiedy jeszcze większe siły lądują na niej z morza i łączą siły z wojskami aeromobilnymi. Znów: Tajwan nie może przysłać posiłków lokalnemu garnizonowi z uwagi na obecność okrętów, myśliwców i obronę powietrzną ChRL.

image
Fot. Dmitriy Pichugin (CC BY-SA 4.0)

Tajwańczycy decydują się jednak na inne działanie – w chińskie porty odpalone zostają fale pocisków rakietowych ziemia-ziemia dalekiego zasięgu. Myśliwce tajwańskie ścierają się jednocześnie z lotnictwem chińskim co skutkuje obustronnymi stratami.

Do cieśniny tajwańskiej wchodzą okręty amerykańskie, japońskie inne sojusznicze, jednak nie dochodzi do ich walk z Chińczykami. Pekin ostrzega przed tym i namawia do zawieszenia broni. Warunkiem, znów, jest przystąpienie do rozmów. Tajwańczycy odmawiają.

Na tym scenariusz się kończy. Chińczycy nie uzyskali swojego celu ale nadal nie doszło do wojny z państwami trzecimi. Rosną za to dostawy na Tajwan, a amerykańscy doradcy pojawiają się na wyspie żeby szkolić tajwańskich rezerwistów. Japonia wzmacnia wojska lądowe na południowych wyspach swojego archipelagu.

Nałożone zostają kolejne sankcje na ChRL, do których dołącza akcja dyplomatyczna i embargo na przekazywanie do tego Państwa nowoczesnych technologii.

image
Fot. Military News Agency, ROC(Taiwan) via Twitter

Sytuacja więc się powtarza. Doszło do zaognienia sytuacji, ale Tajwan pozostał nieugięty. Wobec tego Chiny decydują o kolejnym kroku – blokadzie morskiej i powietrznej całego Tajwanu, tak aby rzucić na kolana jego gospodarkę. Chiny unilateralnie rozszerzają też swoją strefę identyfikacji na akweny morskie wokół Tajwanu i starają się ją egzekwować. Pekin zakazuje „nieautoryzowanego” ruchu morskiego i lotniczego z i na Tajwan.

W celu wyegzekwowania tych ruchów wokół Tajwanu rozmieszczona zostaje chińska flota wojenna i statki obsadzone przez formacje paramilitarne. Operuje też chińskie lotnictwo wojskowe, które stara się przechwytywać „nieautoryzowane” loty. Ma to na celu uniemożliwienie wzmacniania się sił zbrojnych Tajwanu i szantaż gospodarczy. Państwa trzecie zostają ostrzeżone aby nie mieszały się w „wewnętrzne sprawy Chin”.

Tajwan reaguje wysyłając przeciw blokadzie lotnictwo bojowe i flotę i wzywa na pomoc USA i społeczność międzynarodową. Blokady nie udaje się przerwać, a Tajwan szybko odczuwa skutki blokady w tym przede wszystkim niedobory energii. Gospodarka światowa także to odczuwa – indeksy giełdowe spadają z powodu spodziewanej wojny, ale także braku półprzewodników eksportowanych dotąd przez Tajwan.

image
Tajwańskie niszczyciele typu Kee-Lung (Kidd) Fot. 玄史生 (CC BY-SA 3.0)
image
Fot. US Navy

Tajwan nie chce nadal przyłączyć się do Chin a te nie słuchają USA, które domagają się zniesienia blokady. Pod tajwańskimi portami stawiane są miny, trwa też „polowanie” na tajwańskie okręty i statki, którym daje się wybór – poddanie się albo zatopienie.

Tajwan odpowiada uderzeniami lotniczymi i rakietowymi na chińskie okręty, statki organizacji paramilitarnych i bazy. Na Guam i w Australii pojawiają się amerykańskie bombowce, a japońskie i amerykańskie okręty pojawiają się wokół Tajwanu w celu złamania blokady. Rozpoczyna się z kolei polowanie na blokujących prowadzone przez amerykańskie i japońskie okręty podwodne. Tego rodzaju działania bojowe najtrudniej udowodnić.

Chińczycy zdołali utrzymać jednak blokadę i decydują się na uprzedzające uderzenie na amerykańskie bazy na Guam i na terytorium Japonii. Dochodzi do bitwy powietrzno-morskiej w której obydwie strony ponoszą ciężkie straty.

image
Fot. Military News Agency, ROC(Taiwan) via Twitter

USA nie decyduje się jednak na tym etapie na uderzenie na terytorium Chin. Zbyt duże jest ryzyko niepowodzenia i eskalacji. Zamiast tego Waszyngton ogłasza blokadę morską Chin, która jest egzekwowana w cieśninach indonezyjskich.

Chińczycy uznają, że okno czasowe, w którym możliwe jest przyłączenie Tajwanu kurczy się coraz bardziej a ChRL postawiona jest coraz bardziej pod ścianą. Uznano, że w żaden „pokojowy” sposób Tajwanu nie uda się przekonać do przyłączenia do ChRL. Na razie jednak odrzucono – niezwykle ryzykowną – możliwość desantu na wyspę. Pekin postanawia, że tajwańskie siły zbrojne zostaną zniszczone uderzeniem lotniczym i rakietowym. Kryzys gospodarczy ma rzucić Tajwan na kolana wraz ze zniszczeniem jego sił zbrojnych poprzez atak na bazy i cywilną infrastrukturę krytyczną. Tymczasem Tajwańczycy reorganizowali swoje siły zbrojne tak aby móc prowadzić wojnę asymetryczną. Zainwestowano w rozproszenie posiadanych środków bojowych.

Następuje chińskie saturacyjne uderzenie rakietowo-lotnicze. Celem są wykryte baterie pocisków obrony powietrznej, bazy lotnicze, stanowiska dowodzenia, elektrownie, stanowiska pocisków balistycznych, pozostałe jeszcze duże okręty, stacje radiowe i telewizyjne, mosty, sieć komunikacji oraz budynki rządowe. Jednocześnie podejmowane są wysiłki zbrojne aby utrzymać na dystans od Tajwanu siły zbrojne USA i ich sojuszników.

W reakcji na to Tajwan rozmieszcza na pozycjach obronnych regularne siły zbrojne i mobilizuje rezerwy. Do walki startują rozśrodkowane i ocalone dzięki temu samoloty, przynajmniej część dawnego potencjału. Uruchamiają się też zamaskowane tajwańskie baterie obrony powietrznej. Wszystko to co przetrwało zmasowane uderzenie otwiera ogień. Także baterie pocisków balistycznych i manewrujących dalekiego zasięgu.

Tajwańskie siły zbrojne poniosły na tym etapie największe straty, ale duże straty są też po stronie chińskiej, a Stany Zjednoczone zaczynają lądowania swoich posiłków na Tajwanie.

image
Fot. Military News Agency, ROC(Taiwan) via Twitter

W tej sytuacji Chińczycy decydują się jednak na dokonanie inwazji lądowej. Uznają, że ich pozycja międzynarodowa i tak nie może być już gorsza, a embargo i blokada morska wkrótce doprowadzą ich do klęski. Tymczasem udana inwazja lądowa jest ostatnią szansą na relatywnie zwycięskie zakończenie konfliktu. Przynajmniej w oczach własnej opinii publicznej. Aby to osiągnąć przygotowana zostaje największa powietrzno-morska operacja desantowa w historii. Poprzedza ją atak cybernetyczny i wielkie uderzenie rakietowo-lotnicze na Tajwan oraz bazy amerykańskie na Guam i w Japonii. Celem jest paraliż sił amerykańskich tak aby były niezdolne do interwencji.

W tym samym czasie w drodze jest już armada statków cywilnych i okrętów wyładowanych wojskiem. Łącznie na ich pokładach przewożonych jest kilkaset tysięcy żołnierzy.

Pierwszy następuje desant lotniczy, który ma zająć kluczową infrastrukturę, a wojska specjalne – zlikwidować polityków i dowódców armii tajwańskiej.

Uderzenie na wybrzeże jest udane, udaje się przejąć też porty, w których Chińska Armia Ludowo-Wyzwoleńcza może wyładować ciężki sprzęt ze statków handlowych. Tajwańskie siły zbrojne nie są jednak zaskoczone i w walkach bierze udział zarówno regularna armia jak i zmobilizowane rezerwy Republiki Chińskiej. Odpowiedzią jest atak rakietowy na porty chińskie i flotę inwazyjną. Obrona opiera się o stworzone uprzednio fortyfikacje.

Na chińskie siły uderzają wojska USA, Japonii, Australii i innych sojuszników. Uruchomione są bombowce i ataki są prowadzone także na chińskim terytorium. Rozpoczyna się wojna totalna…

Wnioski

Tak kończy się siedem scenariuszy w historii, którą napisali eksperci na zlecenie Agencji Reutera. Jak widać przedstawiony łańcuch wydarzeń opierał się na dwóch założeniach. Pierwsze jest takie, że Tajwan nigdy nie ugnie się i nie przystąpi do rozmów. Drugie – że ChRL nie powstrzyma się w którymś momencie i będzie kontynuowała eskalację aż do osiągnięcia sukcesu lub kompletnej klęski.

Założenia te, w przeciwieństwie do zachowania się „reszty świata” nie są do końca realistyczne, choćby dlatego, że tak naprawdę nikt nie wie jak w podobnej sytuacji zachowałyby się obydwa państwa chińskie. Ich przyjęcie było jednak konieczne, aby przedstawić w jednej historii cały szereg działań zbrojnych jakie ChRL mogłaby przeprowadzić przeciwko Republice Chińskiej.

Trudno jednak pozbyć się wrażenia, że w przypadku gdyby Chiny rzeczywiście zdecydowały się na siłowe przejęcie Tajwanu, wówczas najkorzystniej dla nich byłoby rozpoczęcie od razu inwazji na wyspę, bez dawania reszcie świata czasu na reakcję, a „zbuntowanej” wyspie – na lepsze przygotowanie się do obrony.

Wizję tego jak mogłaby wyglądać taka inwazja przedstawiliśmy w ubiegłym roku:

Reklama
Reklama

Komentarze (57)

  1. Awar

    To może porównamy siłę z Polską Armią?

  2. Prezes Polski

    Nie wierzę w rozwiązanie siłowe. Skutki są nieprzewidywalne a ryzyko poważnych konsekwencji dla Chin bardzo wysokie, na czele ze zwykłą porażką militarną, która zachwieje pozycja partii komunistycznej. Będą Chińczycy stosowali różne naciski, powiększali napięcie w regionie, ale na agresję się nie zdecydują. Raczej zaczekają aż Tajwańczycy sami będą chcieli do Chin. I w tę stronę pójdą działania. Komunistyczne Chiny mają wielką prace do wykonania, taką której nie udało się wykonać sowietom. Muszą przekonać i własnych obywateli i resztę świata, że są fajnym krajem, w którym warto żyć. Jak na razie projekt cywilizacyjny pod nazwą Chiny jest mało atrakcyjny. Z jednej strony poprawiające się warunki życia, z drugiej wzrastający zamordyzm. To się na dłuższą metę nie może udać.

  3. Trol

    Proponuję szybkie rozwiązanie. Takie ciche przekazanie techniki jądrowej jak po cichu Rosja przekazała technologię Korei płn. Zachód będąc honorowy w koncu przestanie istnieć

  4. Maciek

    Może jestem optymistą, ale nie bardzo wierzę, że Chiny zaryzykują wszystko żeby zająć Tajwan. Oni są długodystansowcami. Jak będzie trzeba poczekają nawet 30 albo i 50 kolejnych lat. Przez ten czas będą budować swoją potęgę to osaczać Tajwan jak się tylko da. Aż w końcu Tajwańczycy sami stwierdzą, że w Chinach będzie im lepiej.

    1. złośliwy

      Ja również tak sądzę.

    2. Trol

      A na jakiej podstawie będzie im lepiej?

  5. inż.

    Oby się nie skończyło jak w filmie "Ostatni brzeg".

    1. M

      "Ostatni brzeg" to optymistyczna wizja..

  6. Adamer

    Prawdopodobnie atak będzie wyglądał tak. Długie rozpoznanie celów i ich stała obserwacja przed atakiem. Atak precyzyjny rakietami. Nie wiemy ile jest celów wojskowych na Tajwanie , przyjmijmy że 10 000 celów. To oni wystrzelą tyle rakiet ile będzie trzeba by osiągnąć cel. Cały czas maja podgląd na ostrzeliwane terytorium i korygują błędy na bieżąco. Jak będzie trzeba to wystrzelą miliony rakiet. Dotąd będą strzelać aż się Tajwan nie podda. Tylko lasery mogą uratować Demokrację i Wolność Chińskiego Tajwanu.

  7. Niuniu

    Myślę, że autorzy analiz przeceniają determinację przeciętnego tajwańskiego chińczyka do obrony suwerenności swej wyspy. Chiny szybko się modernizują a jeszcze szybciej rośnie poziom życia chińczyków kontynentalnych. Z koleji w ostatnich latach tajwan znalazł się w zastoju gospodarczym. Poziom życia jest wysoki ale czy dużo wyższy niż w Szanghaju? Niewątpliwie Chinom bardzo zaszkodziły wizerunkowo ostatnie wydarzenia w Honkongu ale w ciągu kilku lat da się je usunąć w cień historii. Osobiście uważam, że jedynie militarna obecność USA na Tajwanie jest w stanie sprowokować Chiny do zbrojnej aneksji zbuntowanej wyspy. Myślę, że w takim przypadku nie dojdzie do interwencji amerykańskiej a już na pewno japońskiej w obronie Tajwanu. Ryzyko starć zbrojnych USA z Chinami też jest niewielkie. To są mocarstwa atomowe i każdy poważniejszy incydent może doprowadzić do wojny atomowej.

    1. Ni

      Oczywiście znasz determinację mieszkańców Tajwanu lepiej niż eksperci, czy tak? Dlaczego mieszkańcy Chin kontynentalnych, skoro im żyje się dobrze, mieli by chcieć zabijać swoich nieomal rodaków? Dlaczego Szanghajowi ma zależeć na wchłonięciu Tajwanu i narażeniu się na straty, śmierć, czy obniżenia standardu życia? Nie przeszkadza ci, że Chiny "pokojowo" przejmują coraz większe obszary Morza Południowochińskiego? Tak razi cię obecność tam Amerykanów? Filipiny i Wietnam są tak koncertowo olewane przez Chińczyków. To jest jest wg ciebie ok?

    2. T-MaN

      Nie lepiej bo jak widzę ekspertem jesteś ty a jak brak ci argumentu to jak Davirabi pisze "ruski troll"

    3. Davien

      Boś ruski troll i żadne twoje wypieranie sie tego faktów nie zmieni:)

  8. say69mat

    @defence24.pl: Wnioski: Tak kończy się siedem scenariuszy w historii, którą napisali eksperci na zlecenie Agencji Reutera. Jak widać przedstawiony łańcuch wydarzeń opierał się na dwóch założeniach. Pierwsze jest takie, że Tajwan nigdy nie ugnie się i nie przystąpi do rozmów. Drugie – że ChRL nie powstrzyma się w którymś momencie i będzie kontynuowała eskalację aż do osiągnięcia sukcesu lub kompletnej klęski ... Hmmm jakoś nikt nie uwzględnia geostrategicznych zagrożeń wynikających z kwestii objawienia się kolejnej hybrydy państwa islamskiego na terytorium Afganistanu. Czyli gamechanera zdeterminowanego do wykorzystania siły militarnej, w tym efektorów konfliktu asymetrycznego do ekspansji kultury religijnej w obszarze geostrategicznym Azji Środkowej i Poudniowej. I nie jestem do końca przekonany, że zasadniczym celem Chin stanie się wówczas pacyfikacja militarna Tajwanu. Gdyż konflikt militarny pomiędzy Chinami i hemisferą Zachodu, będzie jednoznacznie promował ekspansję państwa islamskiego.

    1. Jan z Krakowa

      I dlatego, bardzo dobrze, że Ameryka wycofała się z Afganistanu. Wg mnie trzeba to było zrobić ok. 10 lat temu, kiedy wszystko się już wyjaśniło. Afganistan bez USA to ból glowy takze Rosji.

  9. BadaczNetu

    Chiny nic nie muszą robić. Tajwan z dzietnością na poziomie 1.07, za 30 lat będzie upadłą wyspą emerytów, na którą Chińczycy ludowi wejdą bez jednego wystrzału. Chiny też się starzeją, ale wolniej. Za 30 lat średnia wieku w Chinach będzie o 10 lat mniejsza niż na Tajwanie.

  10. MK

    Pytanie co zrobiłaby Rosja?

    1. T-MaN

      Lawiruje lecz nie stanie po stronie USA skoro USA nie ma pełnego poparcia nawet w Europie.

    2. Kitresist

      Ciekawsze pytanie jest takie: czego Rosja by chciała w zamian za neutralność?

    3. Wrt

      A co zrobiłaby Brazylia? Rosja to kraj o mniejszym potencjale od Brazyliii. Dajmy spokój z ta Rosją...

  11. Stary Grzyb

    Scenariusze scenariuszami, ale jeśli Zachód (dotyczy to przede wszystkim USA, ale także ich realnych sojuszników, czyli UK, Australii, Japonii, Korei Płd., czy - z uwzględnieniem potencjału - Polski, a także, choć początkowo w innym wymiarze, Indii) się nie ocknie, nie zrozumie raz na zawsze, że wojna trwa na wieczność, a działania nigdy nie są zawieszone, zmieniają się tylko ich formy, oraz nie podejmie zdecydowanych, systematycznych i stałych działań przeciw wieczystym wrogom w rodzaju Rosji i Chin, a także nie przywoła twardo do porządku "sojuszników" w rodzaju Niemiec (przypomnę słowa lorda Ismay'a, pierwszego sekretarza generalnego NATO: "Sojusz północnoatlantycki powstał po to, żeby Amerykanów trzymać blisko, Rosjan daleko, a Niemców pod kontrolą', i nic się w tym zakresie nie zmieniło do dzisiaj, oprócz wyhodowania przez Zachód na własnej piersi żmii w postaci Chin), to spełni się prognoza kogoś, kogo nazwiska nie potrafię niestety przypomnieć, ale kto miał całkowitą rację: "W roku 500 cywilizacja Zachodu nie istniała. W roku 1500 była w pełnym rozkwicie. Nic nie wskazuje na to, aby w roku 2500 miało z niej cokolwiek pozostać."

  12. Jato

    To są scenariusze agresji komunistycznych Chin na Tajwan, a nie, jak to sugeruje tytuł, scenariusze wojny o Tajwan. To tak jakby agresję niemiecko-sowiecką z 1939 roku, nazwać wojną o Polskę.

    1. Prawda

      Złe porównanie to byłaby w pewny sensie ew wojna o wpływy. A 1939 było wojną by zniszczyć Polskę.

    2. Autor Widmo

      Przed podpisaniem paktu Ribbentrop-Mołotow Hitler rozważał jeszcze udział Polski w planowanej wojnie przeciw ZSRR. To też był pewien scenariusz agresji III Rzeszy na komunistyczny ZSRR. Zanim II Wojna Światowa wybuchła w Azji, Stalin też miał swój scenariusz agresji na III Rzeszę i przeniesienia idei państw proletariatu do wszystkich krajów w Europie. Czym innym jest plan agresji a czym innym konflikt zbrojny w dużej skali nazywany wojną. Jato ma jednak rację. W mojej ocenie tytuł mógł brzmieć " Scenariusze ewentualnego konfliktu w regionie Cieśniny Tajwańskiej ", czego jednym z elementów ewentualnego konfliktu może być plan agresji Chińskiej Republiki Ludowej na Republikę Chińską czyli Tajwan ( chińską wyspę nazywaną kiedyś Formozą ).

    3. Jato

      Krwawa agresja, zajęcie obcych terytoriów i narzucenie obcej władzy, nie jest "wojną o wpływy". Bo z chwilą agresji kończy się wpływ, a po podbiciu zaczyna się okupacja. Agresja na Polskę w 1939 roku miała ten sam cel, co potencjalna agresja komunistycznych Chin na Tajwan, totalne zniszczenie państwa.

  13. Plush79

    Osobiście uważam ze Tajwan w sposób pokojowy wróci do macierzy. Wystarczy popatrzeć na Chiny obiektywnie a przede wszystkim realnie a nie pisać bzdury pokroju "komuchy". Co do kwestii Tajwanu to jest to oczywisty pionek w wojnie chińsko- amerykańskiej, narzędzie w rękach USA.

    1. Brawo Chiny

      Przyczyną wojny póki co handlowej między USA a ChRL są kwestie gospodarcze i fakt ze Chiny dogoniły a w niektórych dziedzinach przegoniły USA, rozpoczęły powolne budowanie sojuszy a wg danych za 20-30 lat ich gospodarka będzie dwukrotnie większa od amerykańskiej a Tajwan to tylko jeden z elementów walki z Chinami podobnie jak 5G i Huawei. Hipokryci z Ameryki.

    2. średnio

      To nie są bzdury, Xi Ping (czy jak się zwie) przywraca komunizm w Chinach. Gospodarka oczywiście zacznie chylić się ku upadkowi, przez co Chiny staną się naprawdę niebezpieczne.

    3. Ni

      Osobiście (a może właśnie nie osobiście, tylko jest to zdanie kogoś innego powtarzane przez ciebie) to możesz tak uważać, tyle tylko, że Tajwan nie chce do Chin, ale przy okazji nie omieszkałeś zaznaczyć swojego stosunku do USA. Typowa narracja rosyjskiego trolla. Dla nich prawie każdy kraj, który ma dobre stosunki z USA jest narzędziem w ręku Amerykanów.

  14. Smutny

    Nie wiem od czego są ci specjaliści, ale te scenariusze są absolutnie bez sensu. Chińczycy musieliby być idiotami, żeby tak działać. Jak zaczną to od razu poleci inwazja.

    1. asd

      To byłby idiotyzm. Rzeź floty inwzyjnej plus straty na kontynencie po odwetowym ataku rakietowym. Chiny zyskają zniszczoną wyspę i zostaną z takimi kłopotami gospodarczymi, że spadną do azjatyckiej drugiej ligi.

  15. WeaponX

    Generalnie zamiast przedrukowywać jakieś wypociny Reutersa które są na poziomie Interii , przetłumaczcie lepi raport RAND z 2015 r. Tajwan Scenario.

  16. Stop

    Przestańcie pozwalać Chińczykom dostęp do technologii ,przed kradzieżami i będą odcięci a ciągle kradną . Wystarczy odciąć dopływ i Chiny będę powoli iść do przodu.

    1. WeaponX

      Pobudka wstać, Chiny technologicznie prześcignęły zachód, teraz to zachód musi gonić 5G, EV, etc.

  17. Mg1

    Wiara w potęgę Chin może być nieco przesadzona . Chińczyków zawsze było dużo i zawsze mieli sporą gospodarkę . Militarnie jednak spali ich Mongołowie , Anglicy , Rosja , ZSRR i Japonia . Chiny pobiły Tybet i mają małe sukcesy z Indiami . Może dla Rosji byliny zagrożeniem , ale nie dla USA .

    1. xXx

      Dokładnie, przewaga liczebna jest świetna, jeśli przeciwnik stosuje się do "cywilizowanych" reguł (jak USA w wojnie Koreańskiej). Natomiast jeśli przeciwnik jest gotowy toczyć brudną wojnę, to to się zamienia w masakrę dla Chin (Mongołowie, Japończycy, nawet Wietnamczycy). Wystarczy tylko by Indie powiedziały "dosyć" i zmieniły taktykę na bardziej brutalną, a Chińczykom zmięknie rura natychmiast.

  18. S

    Gdy alianci wyzwolą Chiny z komunizmu, a komunistyczni aparatczycy zostaną osądzeni i powieszeni to Tajwan przejmie władzę nad całymi Chinami. A okres stu lat komunizmu będzie w historii Chin wspominany jako czas ogromnych zbrodni.

    1. Eleonor

      Brednie waść prawisz. Bladego pojęcia o Chinach nie masz. Nie życz Chinom upadku komunizmu, bo wszyscy na tym ucierpimy. Po komunizmie zakróluje nacjonalizm, i to w nieokiełznanej sile. Takie są prawidła tamtejszych realiów. To jakbyś zamienił Republikę Wajmarską na III Rzeszę, jeśli cokolwiek kumasz z historii.

    2. GB

      Może będzie nacjonalizm może nie. Ale będzie chaos, Chiny znów wrócą do poziomu z XIXw.

    3. xXx

      Tak właściwie to nie jest wesoło na całym świecie, bo realnie, każdemu państwu z Wielkiej Piątki może grozić rozpad i każde z tych państw ma tendencje i ruchy odśrodkowe, które tylko przybiorą na sile wraz z problemami gospodarczymi. Polska jako kraj średni i w 99% jednorodny na tym tle jest w w dobrej sytuacji.

  19. ansuz

    Chyba nikt nie zwrócił uwagę na oczywisty fakt, Tajwan to nie jest ISIS a Chiny nie są "psem ogrodnika" i nie chcą zniszczyć tej wyspy, tylko ją zająć i potem korzystać z gospodarki Tajwanu a po za tym mieszkańcami Tajwany są Chińczycy. Totalna wojna z Tajwanem doprowadziłaby do zniszczenia gospodarki Tajwany i eksterminacji sporej części mieszkańców co na pewno miałoby wpływ na samych Chińczyków z kontynentu. DLATEGO UWAŻAM, że nie dojdzie do żadnego otwartego konfliktu, gdyż Chińczycy są inteligentnymi, cywilizowanymi ludźmi, nie takimi jak dzikusy z Afryki z Bliskiego Wschodu. CO BĘDZIE DALEJ MOIM ZDANIEM? Chiny będą utrzymywały stałą presję na Tajwan na każdej możliwej płaszczyźnie w nadziei, ze kiedyś sami Tajwańczycy doją do wniosku, iż im się opłaca jakaś powolna forma integracji z kontynentem.

    1. ansuz

      ...dodam na koniec, że Chiny to wschodząca potęga, więc nie muszą robić gwałtownych i radykalnych posunięć, aby utrzymać upadający prymat gospodarczy i powstrzymać upadek moralny kraju. Dla Chin korzystne jest zachowanie status quo, gdyż ono zapewnia już teraz wspinanie się po szczeblach geopolitycznej kariery. Zupełnie inaczej jest w zdemoralizowanym, gnijącym od środka i osuwającym się amerykańskim imperium, które z roku na rok traci siłę. To dla USA status quo oznacza regres, wiec to Ameryka musi walczyć o zachowanie pozycji.

    2. hihi

      Niemcy również zawsze byli cywilizowanymi i inteligentnymi ludżmi. Ten naród dał światu wspaniałych filozofów ,naukowców, pisarzy poetów, ,kompozytorów, ludzi sztuki i wspaniałych inżynierów. A dwa razy przyczynili się do wybuchu strasznych wojen ,które spustoszyły Europę. Nic nie stoi na przeszkodzie ,żeby mądre narody wywoływały konflikty zbrojne, jeśli jest to im na rękę i mają do tego odpowiednie środki. Zło tkwi w człowieku i wykazał to psycholog Zimbardo w swoich słynnych doświadczeniach.

    3. xXx

      Zarówno Niemcy, jak i Japonia, jak i ZSRR też były wschodzące potęgi i też nie musiały nic robić. ...jednak zrobiły.

  20. Szakal

    Tajwan jest małym , ale bardzo bogatym krajem z nowoczesną gospodarką i wykształconym społeczeństwem. Jakiekolwiek użycie broni rakietowej czy atomowej przez Chiny wiązałoby się unicestwieniem ludzkiego i gospodarczego potencjału Tajwanu a na tym głównie zależy chińskim agresorom. Chiny chcą zająć Tajwan bez jego zniszczenia i będą do tego dążyć naciskami militarnymi i dyplomatycznymi ale nigdy agresją militarną

    1. dropik

      rakiety w cele punktowe takie jak lotniska, koszary, sklady amunicyjne i punkty łaczności oraz dowodzenia. jak widzisz nic złego z gospodarką w takim przypadku sie nie dzieje- poza półrocznym /rocznym zamieszaniem

    2. GB

      W lotniska cywilne też? Koszary i składy amunicji w miastach?

    3. Piotr

      Druga strona też ma rakiety, lepsze i celniejsze :P

  21. Nie znam się, ale ...

    ... ale myślę, że to fikcja wynikająca z ograniczonej znajomości teatru działań. Wiele lat temu przy pierwszej ukraińskiej pomarańczowej rewolucji, kilka lat przed Krymem i Donbasem, pojawiały się podobne spekulacje. Sam miałem poczucie konieczności wsparcia ruchu wyzwoleńczego i dałem się mentalnie wciągnąć w wir tej propagandy. Potem pojechałem na Ukrainę i po raz kolejny zrozumiałem, że świat jest inny od tego przedstawianego w mediach i urojonego w naszych pobożnych życzeniach. Okazało się, że ponad połowa Ukraińców (całe południe i cały wschód) posługuje się językiem i alfabetem rosyjskim i czy komuś się to podoba czy nie, jest tam tak do teraz. Ten kraj jest tak podzielony, że nie wiadomo jakby się zachowała ludność w przypadku pełnoskalowego konfliktu. Nie inaczej jest na Tajwanie. Tylko naiwni mogą myśleć, że to jakiś nowy "naród" znikąd. Ci ludzie, zwłaszcza zamożni, mają powiązania z Chinami. Założę się, że poziom infiltracji Tajwanu przez Chiny jest kolosalny, we wszystkich warstwach społecznych. Poza tym to nie jest jedyny chiński satelita w regionie. Chińczyków jest pełno wszędzie naokoło. Jak myślicie jaki język i pochodzenie deklaruje np. WIĘKSZOŚĆ obywateli Singapuru ?

    1. xXx

      No właśnie to ty jesteś ten naiwny. Rosja staje się niepopularna i traktowana jako agresor już nawet w rejonach wschodniej Ukrainy, bo ludzie tam widzą, że te nielegalne republiki i Krym nie stały się krainami mlekiem i miodem płynącymi. To Samo z Tajwanem - po pacyfikacji Hong Kong'u, nikt przy zdrowych zmysłach już na Tajwanie nie myśli o reunifikacji, tylko o przygotowaniach, do odparcia inwazji. Zarówno Rosja, jak i Chiny mocno sobie na nich połamią zęby i nawet jak się im uda, to ich to załatwi na dekady i utopi tryliony dolarów jak w Afganistanie.

    2. GB

      Przecież powszechnie wiadomo że Chińczycy z Tajwanu inwigilują rząd , służby i wojsko Chin ludowych. W Singapurze jest sporo Chińczyków bo nie chcą mieć nic wspólnego z Chinami ludowymi, a po tym co Chiny ludowe zrobiły z Hongkongiem to ich niechęć jest jeszcze większa. Co do Ukrainy to widać tą "miłość" do Rosji przykładowo w Odessie gdzie zamach rosyjskich terrorystów się nie powiódł. Także ukraiński opór pod Mariupolem spowodował że Rosjanie nie poszli dalej.

    3. zdanie

      Ty znasz sie na Chinach czy tak tylko?

  22. codybancks

    Zajęci ruchami na wschodniej flance NATO !! Chiny zaatakują Tajwan i może inne malutkie enklawy i wciela do siebie !! Nikt palcem nie ruszy bo wszyscy zajęci atakiem na Ukrainę !!!????

    1. GB

      A kiedy? I w jakiej rzeczywistości?

    2. dropik

      wiadomo, w alternatywnej.

  23. virescens

    Moim zdaniem, zanim cokolwiek się zacznie to Chińczycy nas Tajwanem "łupną" (dla pewności kilka razy) atomówką która swoim impulsem EMP wyłączy większość elektroniki. A potem oferta pokoju (oczywiście nie do odrzucenia)

  24. Gawrobryk

    Na tym najbardziej zyska Rosja. USA będą zbyt zajęte obroną swojej pozycji w tej części świata. ZSRR 2 o tym przecież marzy Putin. NATO zbyt dużo członków - każdy ma swoje interesy. Musimy bronić się sami tylko czym. Może 500+ pomoże.

    1. Pawel

      Pomogloby gdyby bylo wprowadzone 15 lat wczesniej-armia mialaby wymagana liczebnosc podobnie jak rezerwa-bo demografia i armia tak sie "dziwnie" sklada to naczynia polaczone choc oczywiscie dla "liberalow" to czarna magia.

    2. Ech

      a My? Bysy byli wyslani by walczyc o Tajwan?

    3. asdf

      tak Rosja zyska, ciekawe na co z kolei skieruja sie oczy chinczykow kiedy juz nie beda mieli za plecami niezatapialnego lotniskowca jakim jest Tajwan, to mzonki ze Chiny beda budowaly flote do walki z USA majac pod reka wszystko czego potrzebuja na Syberii.

  25. Dan

    Do 3 punktu eskalacji ok. Potem od blokady morskiej do inwazji na górzystą wyspę to już bajkopisarstwo. Po pierwsze patrząc na mapę widać dokładnie, że morska blokada przez Chiny Tajwanu jest nierealna. Wymagałaby absolutnego panowania na morzu i nie uwzględnia zupełnie, że płynęłyby na Tajwan amerykańskie statki i jak niby Chiny miałyby je zatrzymać bez zaczynania otwartego konfliktu z USA. Po drugie inwazja na Tajwan, przy dzisiejszej technologii i rakietach ziemia-woda o zasięgu kilkuset kilometrów jest nierealna. Nie mówiąc nawet o możliwości zwalczania takiej armady przez lotnictwo i okręty podwodne. Jeżeli Tajwan będzie miał nowoczesną obronę przeciwlotniczą i spory zapas rakiet ziemia-woda jak chociażby NSM Kongsberga to nie da się żadnej inwazji przeprowadzić. Chiny straciłyby wszystkie statki inwazyjne zanim dopłynęłyby w pobliże Tajwanu. Przy dzisiejszej broni precyzyjnej wizja wielkiej floty inwazyjnej to bzdura.

    1. Adamer

      Chiny mogą wykończyć Tajwan atakami rakietowymi. Wystrzelą 100 000 tysięcy rakiet manewrujących ,tylko lasery mogą się temu przeciwstawić.

    2. ...

      Uwazam odwrotnie, ani jedna rakieta przeciwlotnicza nie ptrzetrfala by 1 dnia. A blokada Tajwanu jest tak samo molziwa jak blokada Kuby przez USa.

    3. xXx

      Problem jest raczej w małych statkach nawodnych i powietrznych. Mogą być nawet użyte jako cele pozorne do zużycia Tajwańskiego zapasu rakiet. Tajwan raczej nie ma kilkunastu tysięcy pocisków powietrze i woda. Już to widzę jak te kilkanaście Fregat i kilkanaście OP próbuje powstrzymać flotę kilku tysięcy "jednorazowych" statków. Już większy problem to by był dla Chińczyków wyładować to na brzeg bez zatorów.