Geopolityka
Rejs chińskiego lotniskowca w pobliżu Tajwanu pokazem siły
Chiny, tuż po obecności amerykańskiego niszczyciela w Cieśninie Tajwańskiej, wysłały w ten rejon silne zgrupowanie na czele z najnowszym lotniskowcem. Dla strony tajwańskiej ma to być czytelny sygnał, że należy wzmacniać własne zdolności obronne.
Siły zbrojne Republiki Chińskiej na Tajwanie dokładnie monitorowały pojawienie się w Cieśninie Tajwańskiej chińskiej grupy lotniskowcowej, na czele z najnowszą jednostką Szantungiem. Oprócz wspomnianego wcześniej lotniskowca zdolnego oficjalnie do zabrania na pokład zespołu lotniczego złożonego z 32 samolotów i 12 śmigłowców, cztery inne jednostki nawodne należącego do Chińskiej Armii Ludowo-Wyzwoleńczej znalazły się w pobliżu wyspy. Przypłynęły one, według resortu obrony w Tajpej, z portu Dalian, zlokalizowanego w północnej części Chin. Podaje się, że rejs Szantunga jest związany z zimowym przebazowaniem do portu bardziej dogodnego dla kontynuacji procesów szkoleniowych w warunkach zimowych.
Oprócz lotniskowca i eskorty ponownie w pobliżu tajwańskiej strefy identyfikacji obrony powietrznej (ADIZ) miały pojawić się w niedzielę dwa samoloty należące do ChALW. Miała to być maszyna walki radiolelektronicznej Y-8 EW oraz inna maszyna przeznaczona do zwalczania okrętów podwodnych, tj. Y-8 ASW. Trzeba pamiętać, że cztery dni temu tajwańskie ministerstwo obrony poinformowało, że w pobliżu wyspy operowały również chińskie maszyny walki radioelektronicznej, zwalczania okrętów podwodnych, wywiadu elektronicznego oraz rozpoznania.
Two PLA aircraft (Y-8 EW and Y-8 ASW) entered #Taiwan’s southwest ADIZ on Dec. 20. Please check our official website for more information: https://t.co/SJas2NnQav pic.twitter.com/gGpH6gEe5g
— 國防部 Ministry of National Defense, R.O.C. (@MoNDefense) December 20, 2020
Do rutynowego monitorowania ruchów chińskiej lotniskowcowej grupy bojowej, po stronie Tajpej, miano wykorzystać zasoby morskie, jak również samoloty bojowe. Reuters, wskazuje, że pojawienie się silnego chińskiego zgrupowania nastąpiło niejako w odpowiedzi na wcześniejszy rejs amerykańskiego okrętu. Amerykanie zaznaczali wówczas, że ich jednostka USS Mustin (niszczyciel rakietowy typu Arleigh Burke) znalazła się w Cieśninie Tajwańskiej w ramach gwarancji dla bezpieczeństwa i swobody żeglugi w całym regionie, bazując na międzynarodowych normach. Był to już 12 rejs tego rodzaju, który został przeprowadzony przez US Navy w tym roku.
Jednakże, strona chińska uznaje tego rodzaju działania za próbę podważenia własnych roszczeń względem Tajwanu. Pekin, miał skomentować rejs USS Mustin w kategoriach sygnału wysłanego dla zwolenników niepodległości wyspy, którą strona chińska uznaje za część swojego niepodzielnego terytorium (ich zdaniem, jest to tzw. zbuntowana prowincja). USS Mustin, według oficjalnego komunikatu Chińskiej Armii Ludowo-Wyzwoleńczej, był cały czas pod dokładną obserwacją. Trzeba również zaznaczyć, że Chiny cały czas podkreślają także, że pojawianie się ich okrętów oraz samolotów w pobliżu Tajwanu to jedynie element rutynowych działań, w tym ćwiczeń prowadzonych na kierunku wysoce konfliktogennego akwenu Morza Południowochińskiego.
Tak, jak Pekin nie dostrzega we wzmożeniu wojskowym wokół Tajwanu niczego zaskakującego, tak władze Republiki Chińskiej na Tajwanie muszą brać pod uwagę tego rodzaju wyzwanie militarne. W tym celu prowadzona ma być szeroka modernizacja własnych zasobów wojskowych oraz przede wszystkim dąży się do zwiększenia współpracy polityczno-wojskowej ze Stanami Zjednoczonymi. To właśnie Waszyngton jest bowiem gwarantem bezpieczeństwa wyspy, która w żadnym razie nie jest w stanie samodzielnie odeprzeć możliwej chińskiej operacji wojskowej lub próby siłowego wyizolowania Tajwanu (blokada gospodarcza) i tym samym narzucenia mu swojego zwierzchnictwa. Jednakże, chociażby w przypadku analiz kluczowego ośrodka myśli strategicznej na Tajwanie - National Defense and Security Research (INDSR), Tajwańczycy muszą myśleć w pierwszej kolejności o własnych zdolności do obrony wyspy.