Przemysł Zbrojeniowy
Cegielski kluczowy dla K2PL. Chwałek: chcemy produkować do 200 Borsuków [WYWIAD]
Nie możemy sobie pozwolić na realizację rozwoju naszej działalności w sposób standardowy, czyli korzystając wyłącznie ze środków własnych, kontraktów, zysków czy komercyjnych inwestycji kredytowych, bo trwałoby to zdecydowanie zbyt długo, jak na obecną sytuację bezpieczeństwa w naszym otoczeniu. Musimy posiadać zdolność do intensywnego rozwoju, najlepiej skokowego - mówi w rozmowie z Defence24.pl Sebastian Chwałek, prezes zarządu Polskiej Grupy Zbrojeniowej S.A.
- W rozmowie z Defence24.pl prezes Sebastian Chwałek mówi o tym, jak Grupa zamierza zwiększać zdolności produkcyjne. Podkreśla znaczenie dokapitalizowania kwotą 13 mld złotych, ale i pozyskiwania funduszy z innych środków.
- Kwota 13 mld złotych dokapitalizowania to "perspektywa 3-4 letnia".
- Sebastian Chwałek mówi m.in. o wsparciu dla HSW S.A., przyjęciu zakładów Cegielski do PGZ i rozbudowie potencjału poznańskich WZM S.A., a także o utworzeniu drugiej linii produkcyjnej haubic Krab na Śląsku.
- Prezes PGZ przyznaje, że z wyzwaniami dotyczącymi wzrostu potencjału produkcyjnego borykają się nie tylko spółki PGZ, ale firmy na całym świecie, bo zapotrzebowanie na sprzęt wojskowy i uzbrojenie rośnie w następstwie wybuchu pełnoskalowej wojny na Ukrainie.
- Sebastian Chwałek zaznacza, że infrastruktura zbudowana dla programu fregat Miecznik będzie mogła być też wykorzystana w innych programach.
Jędrzej Graf: Polska Grupa Zbrojeniowa chce zdecydowanie zwiększać zdolności produkcyjne, w tym celu mamy zapowiedziane przez ministra Sasina dokapitalizowanie Polskiej Grupy Zbrojeniowej w wysokości 13 mld zł. Kwota robi wrażenie. Z drugiej strony, jeżeli przeanalizuje się, tylko z ostatniego roku, zapowiedzi Pana Prezesa i kierownictwa rządu oraz MON-u, to można odnieść wrażenie, że PGZ chce ekspansji we wszystkich kierunkach. W domenie lądowej, morskiej, lotniczej oraz wyposażenia indywidualnego. Biorąc jednak pod uwagę, że praktycznie wszystkie zakłady wymagają dokapitalizowania, nowego parku maszynowego, czy nie należałoby skupić się na priorytetach w hierarchii? Bo rozproszenie tych pieniędzy może ją zaburzyć. Jak to wygląda z perspektywy Pana Prezesa?
Sebastian Chwałek, Prezes PGZ S.A.: Na nasze decyzje w sprawie zwiększenia potencjału produkcyjnego wpływało wiele czynników. Kluczowe były decyzje Ministra Obrony Narodowej dotyczące skokowego i szybkiego rozwoju liczebnego polskiej armii. To pociągnęło za sobą kwestię zwiększenia ilości sprzętu, który musi być dostarczony do żołnierzy. Są też oczywiście decyzje zakupowe, dotyczące wymiany starego sprzętu na bardziej nowoczesny. To główne motory napędowe do działań naszego właściciela, czyli Ministerstwa Aktywów Państwowych i ministra Jacka Sasina, który wspiera nas jako PGZ w działaniach dotyczących dokapitalizowania.
Kolejnym czynnikiem jest pełnoskalowa wojna na Ukrainie, która spowodowała, że podjęto te kroki w tak szerokim zakresie. Myślę, że nie tylko w Polsce, ale w ogóle w całej Europie i na świecie istnieje społeczne przyzwolenie na wydatkowanie środków na wzrost bezpieczeństwa militarnego, jak i w ogóle bezpieczeństwa w danym kraju. To samo dotyczy Polski. Polacy chcą, żeby Polska była bezpieczna. Co za tym idzie, społeczeństwo oczekuje zwiększenia wydatków na modernizację techniczną armii.
Czytaj też
Aby móc zrealizować te założenia w określonym czasie, przemysł musi być do tego przygotowany. Nie możemy sobie pozwolić na realizację rozwoju naszej działalności w sposób standardowy, czyli korzystając wyłącznie ze środków własnych, kontraktów, zysków czy komercyjnych inwestycji kredytowych, bo trwałoby to zdecydowanie zbyt długo, jak na obecną sytuację bezpieczeństwa w naszym otoczeniu. Musimy posiadać zdolność do intensywnego rozwoju, najlepiej skokowego.
Czy jednak nie należałoby się skupić w tym skokowym rozwoju na wybranych, priorytetowych obszarach, a nie inwestować w bardzo wielu, wręcz w każdej spółce?
Wiele z naszych spółek jest już bardzo dobrze przygotowanych do realizacji zadań. Tyle, że w takim zakresie, jaki był jeszcze 2 lata temu standardem w Polsce, w Europie i na świecie, czyli do zakupów zbrojeniowych dokonywanych w czasie pokoju, a więc o dużo mniejszej skali. Takie kontrakty były realizowane i do tego spółki dostosowywały moce produkcyjne.
Obecnie zmienia się to nie tylko w Polsce, ale i na całym świecie. Widzimy, że w USA koncerny amerykańskie też próbują szybko odpowiedzieć na potrzeby nie tylko własnych sił zbrojnych, ale i światowych klientów, a to nie jest proste. Z reguły nie da się w ciągu jednego roku zwielokrotnić zdolności produkcyjnych.
Następnym impulsem do naszego rozwoju są oczywiście zamówienia zagraniczne. Ich geneza jest różna. Z jednej strony to zainteresowanie jest odpowiedzią na to jak polski sprzęt sprawdza się na wojnie na Ukrainie. Z drugiej strony jest to też wieloletnia praca, która w ostatnim czasie owocuje kontraktami. Wpływ mają również bardziej odważne decyzje rządów innych krajów, które angażują się w zakupy zbrojeniowe na szerszą skalę. Polska jest wiarygodnym partnerem w tych zamówieniach i dostrzegają to partnerzy zagraniczni. Dlatego też ważnym jest, aby to dokapitalizowanie było dosyć szybko zrealizowane.
O jakiej perspektywie czasowej mówimy? Ile lat może zająć przekazanie i wydanie tych środków?
Pamiętajmy, że te trzynaście miliardów, o których mówił minister Jacek Sasin, to perspektywa 3-4 letnia. To nie działa tak, że dziś otrzymamy i dziś wydamy 13 mld złotych. Proces inwestowania i rozbudowy naszego potencjału jest rozłożony w czasie. Grupa PGZ już dziś inwestuje w rozwój setki milionów złotych. Z własnych środków, z funduszy wypracowanych na kontraktach, wreszcie – z finansowania, które pozyskaliśmy w ramach różnego rodzaju linii kredytowych. Dzięki temu nasz potencjał jest znacznie większy, niż jeszcze 2-3 lata temu.
Przypomnę, że prekursorem tych działań nie była pełnoskalowa wojna, tylko wcześniejsze decyzje Ministra Obrony Narodowej o konieczności rozbudowy polskiej armii. Mając tę wiedzę, PGZ i nasze spółki zostały zmotywowane oraz przygotowane do zwiększonej działalności. Potem rozpoczął się kryzys na granicy z Białorusią, który w pewien sposób otworzył wszystkim oczy, pokazując po raz kolejny, że pokój w Europie nie jest dany raz na zawsze, a przyszłość może być trudna. Dlatego już wtedy gwałtownie zwiększaliśmy moce produkcyjne tam, gdzie było to konieczne.
Równolegle odtwarzaliśmy łańcuchy dostaw i rozbudowywaliśmy je o kolejne alternatywne źródła dostaw komponentów, także tych, których w kraju się nie produkuje. Te wszystkie działania pozwoliły na zbudowanie pewnego potencjału, który cały czas rozwijamy. Nawet jeżeli mamy bardzo nowoczesną linię produkcyjną, na przykład do produkcji karabinów, to była ona przygotowana z myślą o określonym poziomie zamówień, a obecne zakupy są wielokrotnie większe, więc teraz musimy obok postawić dwie bliźniacze Takie sytuacje zdarzają się często, stąd biorą się nasze decyzje o wdrożeniu procesu powiększenia produkcji. Kolejnym przykładem są Kraby, które również są zamawianie w zwiększonej liczbie, mimo tego, że Siły Zbrojne pozyskują też armatohaubice produkcji koreańskiej.
Czy linia Kraba w Bumarze-Łabędy jest finalizowana czy jest jeszcze w fazie przygotowywań?
Potencjał i szybkie uzbrojenie polskich sił zbrojnych jest priorytetem dla wszystkich, więc druga linia, oddalona od naszej wschodniej granicy, da nam możliwość podwojenia produkcji i stabilnego realizowania dużo większych zamówień.
Dodam, że minister Sasin mówił o globalnej kwocie dokapitalizowania w wysokości 13 mld zł, która jest już realizowana w sposób etapowy. Decyzje premiera Mateusza Morawieckiego dotyczyły dokapitalizowania PGZ na czele ze zwiększeniem zdolności produkcyjnych w Hucie Stalowa Wola. Pierwsze pieniądze już zostały przekazane, a kolejne są w drodze. W sumie około 1 mld 800 mln złotych.
To także Autosan i rozpoczęcie pierwszych procesów w Jelczu. Jeśli chodzi o kwotę 800 mln złotych, to dotyczy ona dokapitalizowania Bumaru-Łabędy i w lwiej części zostanie przeznaczona na realizację tej drugiej linii produkcyjnej Kraba. Ten proces się toczy, bo jak wiemy wymaga on dopełnienia procedur. Lada dzień będzie rozpatrywany stosowny wniosek. Myślę więc, że we wrześniu będziemy mogli komunikować finalizację dokapitalizowania Bumaru.
Ta kwota, 1 mld 800 mln, to nie tylko na HSW, prawda?
Tak, jak mówiłem, część tej kwoty otrzyma jeszcze AUTOSAN. Mówimy też o docelowym rozpoczęciu pierwszych procesów inwestycyjnych w Jelczu. To wszystko jest etapowe i rozłożone w czasie.
Z kolei czołgi K2PL mają być produkowane w zakładach w Poznaniu, liderem będą Wojskowe Zakłady Motoryzacyjne. Na pewno konieczna będzie rozbudowa mocy produkcyjnych Jak idą przygotowania?
Rozbudowa zdolności WZM, czyli lidera tego projektu, to jedno, ale musimy pamiętać, że obecnie kończy się proces wejścia do PGZ spółki Cegielski. Co za tym idzie, przygotowujemy inwestycję właśnie pod produkcję czołgu K2PL. Pierwszy wniosek dotyczący budowy potencjału będzie realizowany w najbliższym czasie.
Wbrew pozorom nie jest jednak tak, że z dnia na dzień możemy pewne czynności zrealizować. Efekt tego działania nie będzie widoczny już jutro. Myślę, że warto też podać takie informacje, które nie są znane opinii publicznej, a z nimi też musimy się liczyć. Chociażby czas oczekiwania na przykład na dostawy konkretnych maszyn ciężkich: obrabiarek czy półautomatów spawalniczych. Dziś to 2-3 lata. Posiadając środki najpierw musimy podpisać umowę zamówienia pewnych elementów niezbędnych do późniejszej produkcji. Dokonujemy zaliczki i czekamy. Więc tego efektu „wow" z dnia na dzień nie ma, zwłaszcza, że przecież nie będziemy komunikować w prasie dostaw maszyn do produkcji. Z drugiej strony, jak są dostarczane maszyny to nie komunikujemy tego od razu wprost w prasie tylko sprzęt rozpoczyna pracę, działają kolejne linie produkcyjne.
Wróćmy na chwilę do Huty Stalowa Wola. Tam powstać ma ponad 2 tysiące nowych BWP i jeszcze więcej wież bezzałogowych, a równolegle wieże ZSSW. Te kwoty, które też komunikował premier Morawiecki, te 600 mln, za tym pójdą kolejne inwestycje? Bo jak rozumiem zestaw pierwszych decyzji został przyjęty, ale mają być też kolejne rundy.
Tak, niektóre nieruchomości już są kupione. Są też takie w trakcie finalizacji umów. Już zostały zamówione i kupione maszyny, które niebawem się będą pojawiały. Powstają również konstrukcje hal. To wszystko lada dzień będzie widoczne, będzie rosło na placu budowy. I to jest efekt decyzji sprzed kilku, kilkunastu miesięcy. Ten proces toczy się mniej-więcej w takim tempie.
29 sierpnia otworzyliśmy nową fabrykę Maskpolu w Częstochowie, przeznaczoną stricte pod dodatkowe moce do szycia mundurów. To są decyzje sprzed półtora roku, kiedy podjęliśmy wyzwanie po pierwszym ataku hybrydowym na granicy z Białorusią, jeszcze przed wybuchem pełnoskalowej wojny na Ukrainie. Potem, po rosyjskiej inwazji, nasze analizy tylko się potwierdziły. Działania zostały przyspieszone i we wtorek zakład zaczął pracę. Tam jest zatrudnionych 250 osób, nie mówimy więc o otwarciu budynku, a o realnym rozpoczęciu produkcji.
Czytaj też
W Częstochowie łatwiej będzie też znaleźć pracowników.
Było to jedno z naszych założeń. Dywersyfikujemy lokalizacje, bo mamy świadomość sytuacji na rynku pracy. Nie w każdym miejscu, w którym chcielibyśmy pozyskać pracowników w dużej liczbie, jest to możliwe w odpowiednim czasie. Dlatego też szukamy nowych lokalizacji albo wykorzystujemy te miejsca naszych spółek, które nie są w 100 proc obłożone. Bo mamy też takie nieruchomości, które w dużej mierze, przez jakiś czas, nie były wykorzystywane. To są duże powierzchnie, często niezabudowane, kiedyś przeznaczone na magazyny i składowanie sprzętu.
Dziś już możemy od ręki wejść i dokonać szybkich inwestycji, nie czekając na procesy zakupu tych nieruchomości. Dlatego też potencjał całej grupy jest tu maksymalnie wykorzystywany. Taki jest nasz plan. To, co jest możliwe do wykonania w ramach naszych spółek, jest realizowane.
Tam, gdzie nie możemy skorzystać z naszych nieruchomości, dokonujemy zakupu tak jak chociażby w Stalowej Woli, gdzie kiedyś dawny zakład był olbrzymi i zajmował jedną trzecią miasta. Po działaniach poprzedników politycznych obecnego rządu została tam jedna czwarta dawnego potencjału. Dziś odkupujemy, de facto, to co kiedyś zostało sprzedane w okolicy i przywracamy zakładowi dawną świetność. Powiem w ten sposób: to co się dzieje obecnie w Hucie Stalowa Wola to jeszcze nie jest koniec inwestycji i nie koniec dodatkowych środków, które będą tam kierowane.
Oczekiwana umowa wykonawcza na Borsuka może opiewać na dziesiątki miliardów złotych, to jeden z największych kontraktów w historii. Jak odbierane są opinie z wojska?
Opinie są bardzo pozytywne, pracujemy tak, jak obiecaliśmy naszemu zamawiającemu - Siłom Zbrojnym. W tym roku przekazaliśmy pierwsze cztery dodatkowe sztuki. Produkowanych jest ich znacznie więcej, żeby była jasność. Nie jest tak, że zrobiliśmy cztery i czekamy co dalej, ten proces się toczy. Kolejne egzemplarze są na testach bieżących, więc to wszystko się dzieje równolegle.
Umowa wykonawcza przewidywana jest w najbliższym czasie. Liczymy, że jeszcze w tym roku rozpoczniemy seryjną, pełną produkcję. Docelowe tempo produkcji, którą chcemy osiągnąć to 100-200 sztuk rocznie. Miejmy też świadomość, że pod to już wykonywane są odpowiednie decyzje finansowe i te dotyczące rozbudowy tego potencjału, na przykład zamówienia oprzyrządowania.
Czytaj też
A ostateczna konfiguracja ciężkiego BWP?
Do końca roku pokażemy demonstrator technologii, bo nie możemy go nazwać jeszcze prototypem, ponieważ musimy uzgodnić, wszelkie parametry, oczekiwania Sił Zbrojnych RP. Pokażemy, jak my widzimy tę konstrukcję, co możemy zaoferować wojsku. Myślę, że Siły Zbrojne już dziś, wraz z Agencja Uzbrojenia widzą pewny kształt tego projektu. W dużej mierze, mam wrażenie, że zgadzamy się co do założeń, które w tym projekcie sobie stawiamy.
Wykorzystanie istniejącej już wieży ZSSW jest już oczywiste, tak jak kompetencji Stalowej Woli w zakresie ciężkiego podwozia, którego używają dziś Kraby. Spolonizowanego, unowocześnionego podwozia. Po odpowiednich modyfikacjach, zmierzających przede wszystkim do zwiększenia ochrony balistycznej i przeciwminowej będzie to świetna baza do zaoferowania ciężkiego BWP. Myślę więc, że kolejny rok to już będą konkrety i decyzje, jaki kształt przyjmie ostatecznie to rozwiązanie. Jesteśmy na to gotowi. Huta Stalowa Wola już ma pewne rozwiązania, które pokazuje i jest gotowa je zaoferować Zamawiającemu.
Jeżeli te kierunki zostaną zaakceptowane to możemy zakładać, że nie będziemy potrzebowali 5-6 lat na to, by przedstawić gotowy prototyp. Zakładałbym około 2-3 lata, tak jak oczekuje minister obrony narodowej, pan Mariusz Błaszczak. Nasze działania będą zbieżne z oczekiwaniami MON, bo mamy odpowiednie kompetencje. Najważniejsze byśmy nie musieli czekać i liczyć na innych, ale by budować coś nowego i takie jest założenie. Jestem przekonany, że uda nam się to dosyć szybko.
Przejdźmy do projektów, które są prowadzone z partnerami koreańskimi – K2PL i K9PL. W przestrzeni publicznej pojawiały się tezy, że po dostawach czołgów i haubic z Korei zaraz ruszy produkcja w Polsce. To jednak nie jest takie łatwe. W kontekście potrzebnych inwestycji chciałbym zapytać, czy jest uzgodnione ze stroną koreańską, kto ma ich dokonywać? Są to wspólne przedsięwzięcia, czy bardziej projekty PGZ?
Panie Redaktorze, mamy świadomość jak zbudowane są te kontrakty. Jest umowa ramowa, której beneficjentem jest strona koreańska. W 2022 roku podpisano pierwsze umowy wykonawcze na tak zwane gap fillery, podstawową konfigurację sprzętu, realizowane przez stronę koreańską. Dotyczy to na przykład K2 i K9, bo to są te szczególne dwa rozwiązania. Teraz trwają przygotowania do drugiej umowy wykonawczej, której my będziemy częścią jako konsorcjum. W międzyczasie podpisaliśmy z naszymi partnerami z Korei, zarówno z Hyundai Rotem, jak i Hanwha Aerospace umowy konsorcjalne, które zawierają już pewne ustalenia.
Podpisaliśmy też umowy term sheet, z których wynikają założenia i decyzje co do transferu technologii i zakresu oczekiwań w ramach tego biznesu. Obecnie trwają też konkretne rozmowy, o których pan mówi. Poza tymi dwoma projektami są jeszcze inne, które funkcjonują trochę inaczej, bo tam takie decyzje są rozłożone na umowy wykonawcze. Przykładem jest chociażby system Chunmoo, gdzie podeszliśmy do tego zupełnie inaczej. Wysłaliśmy naszych pracowników, techników i inżynierów z Jelcza razem z pojazdami do Korei. Oni tam dokonali, przy wsparciu kolegów z Korei, integracji naszego podwozia z wyrzutniami. To zostało szybko zrealizowane, zgodnie z wysoko postawioną w tym programie poprzeczką w zakresie tempa prac i dostaw. Ten model współpracy jest świetny, bo po raz pierwszy realizujemy ją na zewnątrz, z partnerem zagranicznym. To też nieco inny model, niż przy K2 i K9.
A kto będzie wykonawcą inwestycji?
W części z tych przedsięwzięć i projektów to będą całkowicie inwestycje Polskiej Grupy Zbrojeniowej. Tak jak chociażby w wypadku czołgu, gdzie w ramach dokapitalizowania i pozyskania funduszy przez PGZ i ewentualnie Cegielskiego jesteśmy w przededniu ostatecznej decyzji właścicielskich. W programie czołgu będziemy umiejscawiać linie produkcyjne i park maszynowy w ośrodku poznańskim, w Wojskowych Zakładach Motoryzacyjnych i właśnie w Cegielskim.
Jeśli chodzi o Chunmoo, to ten model jest lekko zmodyfikowany. Tu będą inwestycje PGZ, ale też w ramach bezpośrednich umów z Hutą i partnerem koreańskim. Linia produkcyjna na rzecz spolonizowanej wersji będzie realizowana przez PGZ. Niektóre z elementów, jak chociażby wyrzutnie, rakiety do systemu Chunmoo, będą w formule wspólnych inwestycji. Inne będą tylko inwestycjami Polskiej Grupy Zbrojeniowej, ale ostateczne decyzje będziemy mogli ogłosić niebawem. Pokażą to też najbliższe targi w Kielcach, chcielibyśmy do tego momentu jeszcze poczekać z pewnymi informacjami, podczas MSPO zapadną pewne rozstrzygnięcia.
Odpowiednie procesy toczą się cały czas, to nie tak, że wyznaczyliśmy sobie by porozumieć się co do wszystkiego na przykład w ciągu dwóch tygodni. Przewidujemy tę współpracę na kilkadziesiąt lat. Musi być tak skrojona i tak zbudowana, żebyśmy później nie musieli się martwić o proces realizacji oczekiwań, czy to ze strony Zamawiającego – Sił Zbrojnych, czy strony koreańskiej, czy naszych założeń biznesowych. Bo na tę chwilę musimy też pokazać, że ten projekt jest dla PGZ i naszych spółek biznesem. To dużo więcej, niż tylko przeznaczenie pieniędzy na dany program.
Zatrzymajmy się na chwilę przy czołgu. Ośrodek poznański, który będzie produkował K2PL, zajmuje się równolegle obsługą Leopardów, innego polskiego sprzętu, będzie też odpowiadać za Abramsa. Przejdzie więc prawdziwą technologiczną rewolucję, a jednocześnie będzie wykorzystywać po części różne technologie i maszyny. Te projekty da się realizować równolegle?
Jesteśmy na to gotowi, jestem w pełni przekonany, że jest to możliwe. Przed wskazaniem oczekiwań naszej strony co do wsparcia finansowego prowadziliśmy nadal i dokonujemy różnego rodzaju analiz, jeśli chodzi o zdolności produkcyjne, możliwość rozbudowy potencjału czy bardziej intensywnego wykorzystania tego, czym dziś dysponujemy. To wszystko jest przez nas rozplanowane. Wiemy do czego zmierzamy, jaki chcemy uzyskać efekt końcowy.
W tej chwili kończą się już określone inwestycje na terenie Wojskowych Zakładów Motoryzacyjnych w Poznaniu. Niebawem, myślę, że w najbliższych tygodniach, będzie już gotowa i częściowo wyposażona nowa hala możliwa do wykorzystania pod właśnie K2, z przeznaczeniem do końcowego montażu i integracji, czyli finalnej produkcji tych czołgów. W przyszłości z powodzeniem posłuży ona także do zabezpieczenia serwisowego i remontowego. Dodajmy, że duża część wytwarzania komponentów będzie być może realizowana w naszych spółkach.
Program K2PL to wielka szansa dla PGZ. K2PL to projekt na dekady. A to tylko jeden element większej całości. Dziś mamy bardzo dobrze przygotowany pełen serwis dla Leopardów, ta inwestycja została bardzo dobrze zrealizowana i dzisiaj z powodzeniem korzystają z niej Siły Zbrojne.
A jaka będzie rola Cegielskiego? I będzie to część WZM, czy odrębny zakład?
Tak jak powiedziałem, HCP będzie odpowiadać za spawanie korpusów. To duży zakład stalowy, powierzchniowo przygotowany do takich zadań.
Jeśli chodzi o strukturę, to na razie czekamy na wejście Cegielskiego do PGZ. Mogę powiedzieć tyle - Cegielski jako brand nie zniknie z mapy polskiego przemysłu ciężkiego, w tym przemysłu zbrojeniowego.
To historyczny zakład, w szczycie pracowało tam 80 tysięcy ludzi. W dużej mierze jednak tereny wyprzedano, dziś położone są zresztą blisko centrum Poznania.
To duże wyzwanie, że część dawnych, dużych zakładów, o których rozmawiamy, była lokowana patrząc z dzisiejszej perspektywy w zasadzie w środku miast. Kiedyś były to obrzeża, ale dziś otacza je zabudowa mieszkalna. Stąd też musimy poruszać się w innych realiach. Mamy takie wyzwanie chociażby w Poznaniu, nasze zakłady otaczają osiedla.
Chciałbym zapytać o inwestycje w innym bardzo ważnym obszarze, to obrona powietrzna i systemy rakietowe. Duże apetyty są w Narwi, transfer technologii ma obejmować też HIMARS, a to wszystko duże inwestycje w Mesko. Szerszy będzie też offset w drugiej fazie Wisły, a Mesko ma przecież również własne produkty, Piorun i zwiększenie jego produkcji, ale też program „Grzmot" czy Piorun NG nowej generacji. Skarżyska spółka realizuje też wciąż „projekt 400". Czy środki na te wszystkie zadania są zabezpieczone?
13 mld, o których mówimy, to jest globalna kwota wsparcia, w której ujęte są te wszystkie inwestycje. Część jest finansowana z własnych środków ponad tę kwotę, mamy to już też policzone. Częściowo korzystamy też z wielu różnych rozwiązań kredytowych i nadal będziemy to robić. Obecnie nie obawiamy się, że zabraknie nam środków na realizację prac.
Chciałbym też przypomnieć, że Mesko to kilka lokalizacji, to swoista podgrupa w ramach PGZ. Te wszystkie lokalizacje powinniśmy traktować łącznie i my rozkładamy te inwestycje po odpowiednich miejscach, budując cały potencjał. Mamy też czas na zrealizowanie prac zgodnie z harmonogramem polonizacji i transferu technologii. Bo nie wszystkie zdolności będą budowane w jednym momencie. Umowy z Zamawiającym w pierwszej kolejności zakładają dostawy wstępnych partii prosto od producenta. Potem jest proces wspólnej produkcji albo dostarczania elementów do montażu. Następnie mamy rozpoczęcie poszczególnych etapów, a na końcu całą produkcję. Tak, jak robi się to na całym świecie. Ten proces jest rozłożony na kilka lat. Tak też jest z naszymi inwestycjami, a niektóre są już rozpoczęte.
Pamiętajmy też, że PGZ, spółki wchodzące w skład grupy, utrzymywały potencjał, który częściowo był przygotowany na wypadek „W". Czyli posiadały odpowiednią infrastrukturę, zwiększoną liczbę pracowników albo moce produkcyjne przygotowane w taki sposób, że mogły być w sytuacjach kryzysowych podwojone. I dziś w pierwszej kolejności korzystamy z takich rozwiązań. W samym Mesko zdolności produkcyjne przy Piorunie opiewały na około 300 rakiet rocznie. Sam proces przyspieszenia produkcji, ułożenie jej w ramach wydziału, który realizuje ten projekt oraz zwiększenie intensywności współpracy z CRW Telesystem-Mesko i przeniesienie pracowników z innych projektów spowodowało właściwie potrojenie produkcji w ciągu roku. Kolejny etap to jest dodatkowe zwiększenie w latach następnych, ale tu już będą wchodzić w grę inwestycje.
Rozumiem, że proces zwiększania zdolności produkcyjnych to nie tylko inwestycje, ale też zwiększone wykorzystanie posiadanego potencjału.
W dużej mierze pomaga nam optymalizacja posiadanego potencjału. Jeśli – przykładowo – mamy w różnych zakładach obrabiarki cyfrowe, no to dokumentacja, oprogramowanie i krótki instruktaż dla danego operatora wystarczy, żeby rozpocząć produkcję na danej obrabiarce, więc te moce cały czas wykorzystujemy.
Generalnie jestem spokojny, jeśli chodzi o realizację naszych inwestycji. Z tym zastrzeżeniem, że finansowanie musi być dostępne nie tylko w wystarczającym wolumenie, ale i odpowiednim tempie, bez opóźnień. Dużym wyzwaniem mogą być też inwestycje infrastrukturalne. Mamy boom mieszkaniowy, a jednocześnie odpływ pracowników z sektora budowlanego pochodzenia ukraińskiego.
Trwa on od 2022 roku, gdy rozpoczęła się pełnoskalowa wojna.
Tak, niemniej widziałem analizy, z których wynika że obecnie ten proces przyspieszył. Zmienia się sytuacja na rynku budowlanym i to nas może w jakiś sposób ograniczać, jeśli chodzi o inwestycje budowlane.
Zakładamy, że na ten moment nasze plany inwestycyjne są realne. Finansowanie jest policzone. Harmonogramy są przygotowane, biznesplany są w tej chwili w trakcie domykania i przygotowania poszczególnych wniosków na konkretne inwestycje lub już są złożone. Nasz komitet inwestycyjny pracuje na bieżąco, a wiele wniosków jest zaakceptowanych do dalszego procedowania. Wszystko idzie w oczekiwanym tempie.
Myślę, że takim widocznym przykładem jest to, co dzieje się w naszej Stoczni Wojennej. Projekt został uruchomiony półtora roku temu, a niedawno nowoczesne maszyny cięły stal na pierwszą fregatę Miecznik. Obok stoją już konstrukcje nowej hali montażu końcowego. Inwestycje idą pełną parą, niektóre zadania realizowane są przed czasem.
Pojawiają się jednak takie głosy, że poprzez aneksowanie Miecznika „zaszyto" wydatki na inwestycje w stocznie, bo potrzeby są bardzo duże. To jest pierwszy tak duży projekt, realizowany w Polsce, na taką skalę, „Ślązak" był dużo mniejszy. Jak pan odpowie na zarzuty, że koszt Miecznika się zwiększył z uwagi na finansowanie inwestycji. I czy uda się po Mieczniku kontynuować budowę nowych dużych okrętów nowoczesnych w PGZ Stocznia Wojenna?
Zacznę od tego, że decyzje, które podejmowaliśmy przy realizacji tego projektu dziś zaowocowały konkretnymi efektami. Po pierwsze, Miecznik przeszedł z fazy projektowej do fazy produkcyjnej zgodnie z czasem i oczekiwaniami harmonogramu.
Po drugie, dobraliśmy do tego odpowiednie narzędzia, w tym partnera biznesowego i dawcę technologii do budowy tego okrętu. Stocznia Wojenna to nie tylko projekt Miecznik, ale też utrzymanie floty naszych okrętów już posiadanych w zasobach MW. Procesy remontowe, które tyczą się konkretnych jednostek, cały czas mają miejsce. Z drugiej strony alians z partnerem zagranicznym jest także po to, aby nie skupiać się tylko na projekcie Miecznik, jeśli chodzi o przyszłość biznesu stoczniowego w Polsce. W ramach tej współpracy zakładamy budowę wspólnego podmiotu, który będzie mógł realizować w najbliższych latach projekty podobne do Miecznika w oparciu o Arrowheada 140.
Na bazie tej konstrukcji możemy zaoferować partnerom zagranicznym co najmniej kilkanaście takich jednostek w najbliższych kilku latach. Te kompetencje budujemy pod przyszłość, a nie tylko jeden projekt. To jest trochę błędne myślenie, że my zaszywamy w jednym projekcie koszty inwestycji i stąd nagle podnosi się wartość tego kontraktu. Nie zgadzam się z takim podejściem. Zaangażowaliśmy sporo własnych środków. Angażujemy też partnera brytyjskiego, niebawem będziemy mogli uchylić więcej informacji.
Wiadomo już, że tworzona jest spółka joint venture.
Mogę potwierdzić, że powstaje spółka joint venture, która będzie pewnego rodzaju operatorem całego naszego systemu ponad projektem Miecznik. Przypominam, że Stocznia Wojenna po raz pierwszy, po odkupieniu jej od syndyka masy upadłościowej, wyszła na prostą, zanotowała dodatni wynik na swojej działalności. Wygenerowała zysk, który pokazuje, że zmierzamy w dobrym kierunku i sytuacja została ustabilizowana.
Front robót jest bardzo zaawansowany, prace odbywają się w terminie, inne projekty, które też realizujemy dla Sił Zbrojnych odbywają się na bieżąco, więc jeśli chodzi o przyszłość stoczni, to ja jestem spokojny. Projekt Miecznik dla polskiej marynarki to w mojej ocenie nie koniec. Mamy przecież wszyscy świadomość, że są jeszcze inne, które mogą w najbliższych latach rozpocząć swój bieg. Ogłoszono program „Orka" z transferem technologii. Myślę, że nie trzeba być jasnowidzem, żeby się domyślać jaki jest pomysł na ten projekt i jak można zaangażować polskie stocznie.
To też będzie wymagało kolejnych inwestycji.
Przypominam jednak, że już realizowane i wykorzystywane inwestycje będą mogły być użyte też do innych projektów. Bo zdolności do budowy okrętów nie są pod konkretny okręt, ale one są tak przygotowane, żeby były dosyć uniwersalne. Hala, która zmieści Miecznika, zmieści i okręt podwodny. Do Orki zgłosiło się wielu chętnych, więc mogą oni konkurować także transferem technologii.
Przypomnę również, że w ramach PGZ mamy Stocznie Remontową Nauta, która dobrze sobie radzi. Ta spółka dawno już wyszła na prostą, po kilku latach niefrasobliwego zarządzania przez poprzedników. Dziś jest ustabilizowana. Operuje głównie na rynku cywilnym, ale też oferuje wsparcie zbrojeniówce.
Do niedawna miała lepszą infrastrukturę niż PGZ Stocznia Wojenna.
Zgadza się. Jest większą stocznią, jeśli patrzymy gołym okiem na mapę, na to jaki obszar Nauta zajmuje, ile doków posiada.
Ale w Mieczniku nie będzie w ogóle brała udziału.
W Mieczniku wprost nie, nie jest członkiem konsorcjum, ale rozważamy wykorzystanie potencjału, jeśli będzie wymagać tego sytuacja. Pamiętajmy, że tego rodzaju prace, to są też ludzie. Konkretni ludzie, kompetencje, wyposażenie, które można w ramach basenu gdyńskiego wykorzystać z dnia na dzień, jeśli będzie taka potrzeba. Dalej współpracujemy ze stocznią Remontową Shipbuilding, która co prawda wyszła z konsorcjum, ale jest cały czas zaangażowana przy projekcie.
Są też inne stocznie, z którymi współpracujemy. Poradzimy sobie w Trójmieście, jesteśmy co do tego przekonani. Przecież realizowaliśmy już spawanie sekcji dennych dla partnera brytyjskiego. I to nie jest koniec tej współpracy. Więc nie tylko sam Miecznik, nie tylko projekt fregat dla Polski. Przyszłość dla Stoczni Wojennej maluje się w bardzo ciekawych barwach i jeśli tylko dane nam będzie kontynuować ten trend w tym składzie, to ja jestem spokojny o to, że Trójmiasto będzie się przez cały czas rozwijało nie tylko dewelopersko, ale i stoczniowo.
Wrócę jeszcze na chwilę do obrony powietrznej. Rozpoczęto konsolidację PIT-RADWAR i WZŁ nr 2 w Czernicy, pojawiają się też różne koncepcje co do WZE. W Kobyłce są dość duże tereny. Jakie będą kolejne kroki, czy będzie dalsza konsolidacja „przeciwlotniczej" części PGZ?
W Kobyłce mamy szereg inwestycji, część jest w trakcie realizacji, część już jest ukończonych. Ale tam przecież mamy wojskowe zakłady lotnicze, a konkretnie ich hamownię silników. Budujemy tam potencjał kilku spółek.
Myślę, że to o czym pan wspomniał, czyli łączenie spółek jest naszym celem, na przykład poprzez zbudowanie około pięciu takich „ramion" działalności PGZ. Integracja spółek może być albo fizyczna, albo w pierwszej kolejności personalna. Ale docelowo zmierzamy do skonsolidowania tego potencjału.
PGZ jest tworem zaledwie 10-letnim. W historii swej działalności myślę, że udało się nam zrobić więcej niż w tym samym czasie wielu światowym koncernom. Mamy dużą determinację i tak naprawdę chcemy szybko dogonić tych, którzy są w naszym zasięgu w Europie i na świecie. To, co w tej chwili się dzieje to jest olbrzymi skok do przodu.
Ta konsolidacja na Zachodzie, w Stanach Zjednoczonych już się dokonywała przez dekady.
My musimy ten cały czas nadrobić, ale na pewno nie popełnimy błędów, które wcześniej się zdarzały. Mamy pewien plan, on wielokrotnie był omawiany. Czasami takie wysiłki rozpoczynają się poprzez fizyczną konsolidację. Do takich działań dochodzi na południowym wschodzie Polski. Stalowa Wola jest już właścicielem Autosanu i WZInż. To umożliwia wykorzystanie tych zakładów i ich potencjału pod jednym ramieniem działalności.
Kolejnym przykładem jest szerzej rozpatrywana grupa Mesko, odpowiedzialna między innymi za technologie rakietowe. Tutaj mamy zakłady, które częściowo już personalnie zaczęły się scalać, Wojskowe Zakłady Elektroniczne, PIT-RADWAR, Mesko. To nam pozwala w drugim kroku myśleć o fizycznych konsolidacjach tych spółek. Oczywiście docelowo nie chcemy, żeby cokolwiek z potencjału brandowego gdziekolwiek zniknęło. To nie jest cel, by spółkę zlikwidować, zaprzepaścić jakąkolwiek nazwę. Jesteśmy dumni z tej historii i będziemy ją cały czas kultywować. Większość tych zakładów dobiega setki, gdy chodzi o nieprzerwaną działalność w branży.
Konsolidacja trwa też w domenie lotniczej.
Tak, ona się już częściowo realizuje i nie poprzestajemy na tym. Oczywiście nie można robić wszystkiego na raz, w jakimś nieskoordynowanym procesie. Przyjęliśmy priorytety, a więc najpierw inwestycje. Tu wojna na Ukrainie przesądziła o pewnym tempie działalności. Najważniejsze są inwestycje, produkcja. Kwestie administracyjno-prawne odkładamy na ten moment kiedy będzie to już właściwe, ale to się dalej toczy. Docelowo będą kolejne działania konsolidacyjne.
Jeśli jesteśmy przy śmigłowcach, to zapytam o wielki program, który wzbudził w ostatnim czasie dużą dyskusję. Zgoda Kongresu na pozyskanie 96 śmigłowców Apache z całym pakietem, także uzbrojenia. Jednocześnie w PGZ jest taki projekt jak Piorun H. Czy ambicją PGZ jest to by dokonać jakiejś integracji z Piorunem? Bo też słychać z wojska głosy, że Stingerów ma być strasznie mało. Albo inaczej, jakie są nasze apetyty, jeśli chodzi o offset przy Apache'u?
Oczywiście na końcu będzie decyzja ze strony MON. My jesteśmy gotowi na wsparcie tego projektu, ale to nie do nas należy decyzja o finalnym kształcie tego projektu. Jesteśmy gotowi wesprzeć Siły Zbrojne w każdym aspekcie.
Jeśli chodzi o wsparcie samych Apache, to odbędzie się to z udziałem WZL1 w Łodzi i ewentualnie oddziału w Dęblinie, bo tam jest też kwestia silników, które chcielibyśmy serwisować. Te rozmowy się toczą. Dziś nie mogę zdradzić szczegółów, bo nie jesteśmy do tego upoważnieni. Ale kwestia wyposażenia śmigłowca też jest dyskutowana. Stosowne decyzje pewnie będą za jakiś czas oficjalnie przekazane opinii publicznej. Wybór konfiguracji i zakresu naszego udziału należy do Zamawiającego, a my podejmiemy to wyzwanie, w takim zakresie jaki zostanie nam określony.
Niedawno dwie ważne umowy zawarto ze spółką Rosomak. Jedną podpisano na pracę rozwojową dotyczącą nowego KTO, drugą na projekt tego lekkiego pojazdu wspólnie z partnerem koreańskim, firmą KIA. Jak ma wyglądać budowa nowego transportera? Co PGZ chce uzyskać dla Rosomaka i całej grupy?
Decyzja o pozyskaniu nowego KTO jest jasna. Pojazd, który dziś dostarczamy Siłom Zbrojnym RP oparty jest na bazie licencji fińskiej pozyskanej około 20 lat temu. Obecnie potrzeby polskich Sił Zbrojnych i nowoczesnego pola walki wymagają dosyć szybkich decyzji w zakresie przedstawienia nowych rozwiązań. Oczywiście jesteśmy do tego gotowi. Ta umowa jest ważnym krokiem na przyszłość i cieszę się bardzo, że szef MON powierzył PGZ realizację tego projektu.
. Wykorzystamy zdolności, które znalazły zastosowanie przy realizacji innych rozwiązań jak chociażby projektu pojazdu w Stalowej Woli. Nasi inżynierowie, konstruktorzy już dziś przygotowali wiele rozwiązań Myślę, że takim wyznacznikiem kompetencji jest realizacja chociażby projektu Rosomaka w wersji „Long", która jest przejściowym rozwiązaniem. Inżynierowie z naszych spółek zaprojektowali ten pojazd, wykorzystując wiedzę zdobytą też poprzez użytkowanie produktów PGZ na różnego rodzaju misjach. Dzięki temu do tej konstrukcji wprowadzono kilkaset poprawek, które dziś są wysoko cenione przez wojsko i zmieniają pierwotny projekt dosyć diametralnie, jeśli mowa o jego użytkowaniu przez Siły Zbrojne.
Czy PGZ rozważa realizację tego projektu z partnerem zagranicznym? Mówiło się o możliwości wspólnego projektu z Republiką Korei.
Co do partnera, mamy ambicje by w bardzo dużym zakresie rozwijać ten projekt własnymi siłami. Jesteśmy przekonani, że to rozwiązanie jest dobrym kierunkiem. Jeśli ostatecznie będziemy podejmowali decyzje o wyborze partnera zagranicznego, będziemy rozważać różne opcje. Bierzemy pod uwagę poważnie dalszą współpracę z partnerem koreańskim, bo to deklarowaliśmy już przy innej konstrukcji, ale tutaj partner koreański też jest gotów do współpracy.
Są też inne możliwości, które również bierzemy pod uwagę. Nie chcemy tutaj jednak popełnić błędu, który się pojawił w formule umowy na Rosomaka, bo dziś nie jesteśmy wyłącznym właścicielem prawa do realizacji tego projektu i borykamy się z konsekwencjami decyzji sprzed 20 lat. Dostawa jeśli nie jedynie, to głównie dla polskiej armii, nie jest szczytem naszych marzeń. Wyznacznikiem produktu są też dostawy na rynki trzecie i nawet na tak, wydawałoby się, oczywistych dla nas kierunkach one nie były jasne dla licencjodawcy.
To utrudniało nam dalsze decyzje o kontynuowaniu współpracy na dotychczasowych warunkach. W odpowiednim momencie decyzję co do kształtu realizacji projektu, bo przypominam, że ta umowa ramowa na NKTO będzie musiała zostać wypełniona bardziej szczegółowymi rozwiązaniami. Przedstawimy je Siłom Zbrojnym, a następnie będziemy czekali na akceptację, na doprecyzowanie wymagań co do poszczególnych elementów. Projekt jest w tej chwili na deskach kreślarskich, mocno zaawansowany, wykorzystamy wszystkie nasze kompetencje.
Pewne elementy NKTO będą pokazane w Kielcach?
Myślę, że jest na to za wcześnie.
Czy ograniczenia eksportowe, o których pan mówił, obejmują też umowy z partnerami koreańskimi, w zakresie K2PL i K9PL, czy jednak Koreańczycy są bardziej elastyczni?
Myślę, że w przestrzeni publicznej wielokrotnie informowaliśmy i strona koreańska też, jeśli dobrze pamiętam, że nie myślimy wyłącznie o polskim rynku. Planujemy stworzyć hub na całą Europę tak, by te produkty wspólnie produkowane mogły być oferowane na zewnątrz. Takie jest założenie i cel.
W kolejnych kontraktach te szczegóły będą dopinane, ale już w dokumentach które podpisaliśmy ten element eksportowy jest zawarty. Przy podpisaniu umów wykonawczych, co mam nadzieję niebawem nastąpi, też będziemy ustalali szczegóły konkretnych dalszych decyzji. To co dziś możemy powiedzieć, to że ta współpraca na rynki trzecie jest przewidywana i oczekiwana też przez stronę koreańską.
Dziękuję za rozmowę.
Sergant Major
Kilka razy podkreślono „nieudolność” poprzedników, ale jakoś nie podkreślono, ze Pioruny, Kraby i Rosomaki pozwoliły przeżyć firmom zbrojeniowym, Borsuk tez jest projektem z czasow PO, a przez ostatnich 8 lat nie pojawiło się NIC. Dopiero 2 lata temu zaczęto działać. Wcześniej wstrzymano zakup śmigłowców transportowych i ZOP, program KRUK, ORKA i inne, co skutkuje koniecznością kupowania K9. PiS zaczął działać wtedy kiedy wybuchła wojna, mimo ze ja rzekomo przewidział jeszcze Lech Kaczyński 20 lat wcześniej.
hermanaryk
Borsuk "też"? Tzn. wydaje ci się, że Krab i Rosomak to "projekty z czasów PO"? Bo Piorun to głęboka modernizacja Groma, który bynajmniej nie jest "projektem z czasów PO". Notabene umowę na opracowanie Borsuka rząd PO podpisał na rok przed utratą władzy i konkretne prace nad nim zaczęły się już za PiS-u.
Davien3
@hermanaryk start Borsuka to czasy PO/PSL Pioruna zaczeto w 2010r więc tez za czasów PO/PSL choc istotnie to zwykla modernizacja Groma( nawet nie taka duza) ale dala jeden z najlepszych MANPADS swiata Co do Bporsuka to projekt wystartował w 2014r a juz w 2017r pokazano demonstrator technologii, na szczescie PiS nie uwalił tego projektu jak wiele innych ZSSW-30 to rok 2013 wiec jakie prace zaczeto za PiSu??
staryPolak
ciekawe. naprawdę ciekawe.Z czasów Po kojarzę dwa programy obronne. 1. Zwijamy wojsko. 2. Program "Mendelejew".
TIGER
Podstawa pola walki to obecnie systemy przeciwlotnicze, artyleria, nowoczesne samoloty np. F-35, drony (latające, pływające i lądowe), ppk i wyrzutnie rakiet takie jak Himars
rwd
Wymienione przez ciebie machiny na pewno są skuteczne ale nie potrafią zająć i utrzymać terenu. Należało by więc dodać do tej wyliczanki - czołgi, bwp i transportery.
staryPolak
ale żeby czołgi bwp i transportery dały rade musi być artyleria. lufowa i rakietowa. No, to mamy komplet.
staryPolak
przypominam - HSW była o krok od likwidacji. Oni w pewnym momencie nie mieli kasy na wypłatę pensji. Zainwestowali w Kraba, Łabędy nie dały podwozia, rząd udawał że to nie jego problem. Bez HSW moglibysmy dziś co najwyżej uzgadniać z Rosją warunki spolegliwości. Albo liczyc na NATO..... żartuję.
KAR
Ciekawa jest ta rakieta trójstopniowa wystawiona na stoisku WZL.
Davien3
@KAR tyle ze to rakieta cywilna nie wojskowa.
KAR
Ja tylko zwracam uwagę, że ciekawa rakieta... :)
Darek S.
PGZ i Bumar to firmy, które gwarantują klapę przedsięwzięcia. za co się nie wezmą to kosztuje 5 razy drożej, niż gdziekolwiek na świecie. Umieją marnować kasę.
balti
Skąd ten pomysł? Np. BVP Borsuk prototyp kosztował 1/5 zachodnich projektów, Krab też względnie wyszedł jak i Raki a to dobry sprzęt, topowy, takie systemy jak TOPAZ podnoszą ich jakość. Sądzę, że wszystko spięte w jeden system zarządzania polem walki przyniesie efekty. Póki co jestem zdziwiony że tak sprawnie to idzie, ale to zasługa takich ludzi jak P. Zając i obecny prezes, sam Jelcz ma zamówień na tysiące ciężarówek. Jeśli PIS nie zadusi gospodarki niszcząc klasę średnią i to udźwigniemy to będziemy posiadać armię której nie należy nazbyt lekceważyć. Widziałem nagranie z kokpitu Borsuka w sieci i identyfikację otoczenia przez elementy AL, sądzę że zwykły sołdat w bvp1 nawet nie ogarnie jak zostanie wyeliminowany. Szkoda, że ludzkość wydaje tyle kasy na sposoby zabijania siebie na wzajem. Tak czy siak przez wojsko przelewa się obecnie sporo hajsu i z pewnością wiele tłustych kotów przyssie się do tego soczystego cyca. Obserwujmy, bo to my za to zapłacimy. Pozdro
ciekawy1
Czy lepszym rozwiązaniem jest produkcja rakiet do systemu Chunmoo na wykupionej licencji, czy wchodzenie w formułę wspólnych inwestycji? Jakie są argumenty za, a jakie są przeciw temu rozwiązaniu?
Box123
Najlepiej było by kupić licencje, a później samemu rozwijać je dalej ale tu są dwa problemy: po pierwsze żeby coś kupić to najpierw ktoś musi chcieć to sprzedać (tutaj pomocne było zwiększenie zamówienia na kolejne 250 CHUN-MU zamiast NASTĘPNYCH 250 himarsów). Drugim problem jest czas przy opracowaniu dalszych rozwiązań. Przy wspólnej formułe jest szansa że będzie to możliwe dużo szybciej, a biorąc pod uwagę jakie są obecnie nasze zdolności produkcji tego typu rakiet (czyli żadne), nawet wspólna produkcja wydaje się korzystna
balti
Wspólna produkcja w obydwu Krajach daje możliwość zabezpieczenia "tyłów" na czas W, to kolejna zaleta współpracy z Koreą.
Jankesd
Przeczytałem do końca wywiad Pana Sebastian Chwałek, prezesa zarządu Polskiej Grupy Zbrojeniowej S.A. Nurtuje mnie jedno pytanie, które nie zostało zadane, a dot. armaty Bushmaster 30mm montowanej w naszej wieży ZSSW 30. Z wywiadu wynika, że HSW będzie produkować lufy 30 mm i nie tylko oraz na Rosomaku będą montować 70 szt. przedmiotowych wież. Na konferencji MON dot. podpisania II fazy Wisły, jak również na ich stronie rządowej oraz na stronie HSW nie ma jakiejkolwiek w zmianki o podpisaniu umowy/offsetu/ na produkcję i serwis armat, jakby tego tematu nie było. Nikt z dziennikarzy się nie zainteresował tym.
Box123
[1/7] Należy bezwzględnie wrócić do projektu równoległego rozwoju ciężkiego 7-osiowego czołgu K2PL. Bez jego opracowania za kilka lat obudzimy się z ręką w nocniku, tak jak to było z ciężkim bwp, którego można było zacząć projektować w 2018 roku kiedy wiadomo już że z borsukiem nam się udaje. Lekki k2pl może się sprawdzić do obrony przesmyku suwalskiego ale wszędzie indziej poza obszarem Mazur jego konstrukcja będzie słabsza niż analogicznych pojazdów zachodnich i będzie osłabieniem naszego potencjału. Dlatego już dziś należy rozpocząć projektowanie ciężkiego czołgu K2PL (65t, wzmocniony pancerz i pełna izolacja amunicji) 1) taki czołg gwarantował by nieporównywalnie większy poziom bezpieczeństwa załogi niż obecnie planowany lżejszy czołg k2/pl i być może przewyższał by w tym względzie także abramsa - nie ma żadnej gwarancji że zwykły k2/pl nie będzie miał syndromu "latającej wieży" tak jak t72 na Ukrainie czy leopardy 2a4 w syrii. 2) Kwestia obrony aktywnej nie rozwiąże tego problemu.
Box123
[2/7] Nawet jeżeli zwiększy ona bezpieczeństwo załogi to można ją traktować tylko jako UZUPEŁNIENIE, które w przypadku lżejszych czołgów, które musiały by mieć słabszy pancerz bo były by przeznaczone do działania na bardziej podmokłych terenach jest koniecznością ale wszędzie indziej powinno być tylko DODATKIEM do mocnego pancerza własnego i pełnej izolacji amunicji. BRAK W PEŁNI IZOLOWANEJ AMUNICJI, W PRZYPADKU TRAFIENIA = ŚMIERĆ CAŁEJ ZAŁOGI I NIEODWRACALNIE ZNISZCZONY CZOŁG. Jeżeli K2PL ma być czołgiem na lata to równolegle do wdrażania jego wersji lekkiej (od roku 2026), musi powstać dobrze opancerzona i posiadajaca w pełni izolowaną amunicję wersja cięższa, która mogła by wejść do produkcji po roku 2030-32. 3) Jeżeli plany rozbudowy polskiego wojska są aktualne to Polska potrzebuje przynajmniej dwóch ciężkich dywizji pancernych z prawdziwego zdarzenia -jedna 18.dywizja która pójdzie na pierwszy ogień to za mało. Odwodem dla niej nie mogą być tylko lekkie czołgi dedykowane do walki
Box123
[3/7] do walki w płn-wsch Polsce i powinny to być też konstrukcje polskie, bo nie możemy pod względem takpodstawowej broni jaką jest czołg być uzależnionymi od dostaw z zagranicy - już sytuacja z ograniczeniem dostępności podzespołów i broni na rynku po rozpoczęciu się wojny na Ukrainie czy maseczek/respiratorów w czasie pandemii pokazałyco się dzieje kiedy zagrożenie staje się poważne i ma zasięg globalny. Dlatego w tak podstawowej kwestii dla bezpieczeństwa kraju jaką są czołgi, musimy być maksymalnie samowystarczalni i jeśli Korea Południowa, nadal proponuje nam opracowanie cięższej wersji K2PL to należy z tego skorzystać. 4) Potrzebujemy ok 650szt lekkich k2pl dla 3 dywizji,a pozostałe dwie (tj 18. i 11.) muszą być wyposażone w czołgi klasy abramsa, co oznacza zapotrzebowanie na ok 350 ciężkich K2PL (11.dywizja). Po ich wyprodukowaniu pierwsze 180 zwykłych k2 można np odsprzedać krajom bałtyckim, Ukrainie albo nawet spowrotem Korei (bez konieczności ich modernizacji do wersji
Box123
[4/7] lekkiego/średniego k2pl) lub skierować do rezerwy sprzętowej o której zdaje się mało kto pamięta, a która to umożliwiła nam w dużej mierze udzielenie wsparcia Ukrainie w pierwszych miesiącach trwającej tam wojny. 5) przyjęcie powyższego scenariusza nie narusza obecnie przyjętego harmonogramu, który zakłada, że w latach 2022-25 do Polski trafi z Korei 180 zwyklych k2, a po roku 2026 kolejne 320 w lżejszej wersji k2pl. Ograniczeniu uległy by częściowo dostawy czołgów produkowanych w tej wersji w Polsce, tak aby do roku 2032 dostarczono ich nie 500 ale 330szt (ok 65/rok), a kolejne po roku 2030-32 produkowane były by już w wersji ciężkiego K2PL i dopiero po ich dostarczeniu po ok 2036, zwykłe k2 (180 pierwszych sztuk w wersji GP - gap filler) mogły by zostać odsprzedane lub skierowane do rezerwy. 6) Docelowo optymalne jest posiadanie 2 wersji czołgu k2pl: lżejszej do obrony rejonu Mazur i Przesmyku Suwalskiego, gdzie istnieje konieczność posiadania bardziej mobilnej, lżejszej
Box123
[5/7] konstrukcji oraz cięższej do walki w pozostałym terenie, A TO WŁAŚNIE TEN OSTATNI BĘDZIE PRZEWAŻAŁ, bo Mazury nie stanowią 80% obszaru Polski. 7) Zgodność części obydwu wersji według szacunków powinna przekraczać 90% więc również ta kwestia nie będzie tworzyć żadnego problemu z logistyką. 8) Również kwestia wagi cięższego wariantu K2PL nie powinna stanowić problemu, bo czołgi takie jak abrams czy leopard 2a7 również ważą 65 ton (a z obroną aktywną nawet ponad 67 ton), a to na nich opieramy od lat nasze bezpieczeństwo licząc na pomoc sojuniczą, więc ten argument nie uzasadnia rezygnacji z tego czołgu, bo nawet gdy system aktywnej obrony zwiększy bezpieczeństwo to jeśli można mieć i mocniejszy pancerz i system obrony, to po co celowo się osłabiać i zmniejszać szansę załogi na przeżycie, gdzie można zakładać ze W KONFRONTACJI Z ROSJĄ KAŻDA DOSTĘPNA ZAŁOGA BĘDZIE NA WAGĘ ZŁOTA, a jeśli Rosja zdecyduje się w przyszłości na atak na Polskę (jako członka NATO) to będzie raczej dużo
Box123
[6/7] lepiej przygotowana niż do wojny z Ukrainą i każda strata czołgu i załogi może mieć znaczenie dla losów wojny. Tymbardziej, że czołg K2PL miałby również przewagę jeśli chodzi o przekraczanie rzek, bo posiadał by zdolność K2 do brodzenia do 4,5m praktycznie z marszu czego nie posiada chociażby czołg abrams. 8) Powyższe oznacza to, że czołg K2PL w wersji ciężkiej proponowanej nam od kilku lat przez Koreę Południową łączyłby najlepsze cechy abramsa (pancerz, izolowana amunicja) z możliwością przeprawy WIĘKSZOŚCI RZEK w Polsce czołgu K2/Leopard. 9) Dodatkowo w Europie szykują się obecnie duże rynku zbytu na nowe czołgi ale po lekki k2pl raczej kolejka nie będzie się ustawiać ,bo każdy będzie wolał kupić pełnowartościowy czołg jak leopard czy abrams. Dlatego jeżeli Koreańczycy chcą go dla nas opracować to należy bezwzględnie z tego skorzystać, niezależnie od wdrażania jego lżejszej wersji. W przeciwnym razie Polski przemysł zostanie pozbawiony ogromnej szansy rozwoju, a odzyskanie
Box123
[7/7] okolicznych rynków przez Niemcy będzie pociągało za sobą również niekorzystne dla Polski konsekwencje polityczne w regionie. W naszym interesie jest aby to ciężki czołg K2PL stał się głównym czołgiem krajów Europy środkowej, a nie żeby te kraje zaopatrywały się w przyszłości w sprzęt pancerny z Niemiec. Oczywiście już samo rozpoczęcie produkcji lżejszego k2pl skokowo zwiększy nasze zdolności ale równoległe opracowanie ciężkiej jego wersji jeszcze bardziej by to wzmocniło - takie prace można by defacto traktować jako pracę rozwojowe tej konstrukcji, które i tak chyba wcześniej czy później PGZ będzie chciał realizować. Rezygnacja z równoległego opracowania ciężkiego K2PL będzie błędem, który będzie nas dużo kosztował (i to nie tylko finansowo ale również politycznie)
dejavu.janus
Ani slowa o Pionkach i prochu. Fajnie by bylo rowniez powiedziec cos o silnikach albo lufach.
rwd
PGZ z roku na rok robi się mało sterowalnym molochem. Prezes jest albo biznesowym geniuszem albo już dawno utracił kontrolę nad tym co dzieje się w PGZ i skupił się na udzielaniu lukrowanych wywiadów. A ponieważ jest to firma ważna dla obronności kraju, to warto by skontrolował ją zewnętrzny audytor. Lepiej zrobić to teraz, by nie było za późno. Życzę by wszystko było w porządku i wszystkie kontrakty zostały zrealizowane ale jak mówił Wielki Językoznawca - kontrola jest najwyższą formą zaufania.
Stary
Jako gliwiczanina, martwi mnie widoczna marginalizacja Bumaru i OBRUM. Wolałbym, żeby za tytułem wcześniejszej notatki "Wielki powrót do zbrojeniówki" krył się renesans tego zakładu a nie kolejna fucha jego likwidatora.
szczebelek
Bumar powinien stać się częścią HSW jak Jelcz czy Autosan oraz produkować to samo co firma ze Stalowej Woli czyli Kraby, Borsuki, CBWP oraz systemy wieżowe Rak i ZSSW30.
GRAS
Przykra prawda ale dla Bumaru aktualnie najlepszym rozwiązaniem było by wejście pod skrzydła HSW. Wtedy mieli by ogrom zleceń. Zresztą i tak przejmą produkcję Kraba. A tak z dawnych lat to między innymi Bumar miał w posiadania fabrykę Ursusa której to nie uratował a doprowadził do bankructwa. Także w tym mają na pewno doświadczenie.
tkin ważny
Stary - czy dalej najwięcej do powiedzenia w zakładzie mają związki zawodowe, pytam bo inwestycje są tęż za moje pieniądze. Czy coś się zmieniło? Szanse powinni dostać najlepsi, gdzie będzie szła praca a nie debaty o podwyżkach nie powiązanych z wydajnością. Oczywiście możecie mnie ... się ze mną nie zgodzić, ale to też będzie odpowiedź. Więc jak? Jeżeli rozmyślacie jak to drzewiej bywało to radźcie sobie sami. Jeżeli zapewnicie dobry wyrób to nie widzę przeszkód. Życzę powodzenia w Krabach są nam potrzebne, dobrze zrobione.