Reklama
  • Wiadomości
  • Wywiady

Cegielski kluczowy dla K2PL. Chwałek: chcemy produkować do 200 Borsuków [WYWIAD]

Nie możemy sobie pozwolić na realizację rozwoju naszej działalności w sposób standardowy, czyli korzystając wyłącznie ze środków własnych, kontraktów, zysków czy komercyjnych inwestycji kredytowych, bo trwałoby to zdecydowanie zbyt długo, jak na obecną sytuację bezpieczeństwa w naszym otoczeniu. Musimy posiadać zdolność do intensywnego rozwoju, najlepiej skokowego - mówi w rozmowie z Defence24.pl Sebastian Chwałek, prezes zarządu Polskiej Grupy Zbrojeniowej S.A.

Autor. Defence24.pl
Reklama
  • W rozmowie z Defence24.pl prezes Sebastian Chwałek mówi o tym, jak Grupa zamierza zwiększać zdolności produkcyjne. Podkreśla znaczenie dokapitalizowania kwotą 13 mld złotych, ale i pozyskiwania funduszy z innych środków.
  • Kwota 13 mld złotych dokapitalizowania to "perspektywa 3-4 letnia".
  • Sebastian Chwałek mówi m.in. o wsparciu dla HSW S.A., przyjęciu zakładów Cegielski do PGZ i rozbudowie potencjału poznańskich WZM S.A., a także o utworzeniu drugiej linii produkcyjnej haubic Krab na Śląsku.
  • Prezes PGZ przyznaje, że z wyzwaniami dotyczącymi wzrostu potencjału produkcyjnego borykają się nie tylko spółki PGZ, ale firmy na całym świecie, bo zapotrzebowanie na sprzęt wojskowy i uzbrojenie rośnie w następstwie wybuchu pełnoskalowej wojny na Ukrainie.
  • Sebastian Chwałek zaznacza, że infrastruktura zbudowana dla programu fregat Miecznik będzie mogła być też wykorzystana w innych programach.

Jędrzej Graf: Polska Grupa Zbrojeniowa chce zdecydowanie zwiększać zdolności produkcyjne, w tym celu mamy zapowiedziane przez ministra Sasina dokapitalizowanie Polskiej Grupy Zbrojeniowej w wysokości 13 mld zł. Kwota robi wrażenie. Z drugiej strony, jeżeli przeanalizuje się, tylko z ostatniego roku, zapowiedzi Pana Prezesa i kierownictwa rządu oraz MON-u, to można odnieść wrażenie, że PGZ chce ekspansji we wszystkich kierunkach. W domenie lądowej, morskiej, lotniczej oraz wyposażenia indywidualnego. Biorąc jednak pod uwagę, że praktycznie wszystkie zakłady wymagają dokapitalizowania, nowego parku maszynowego, czy nie należałoby skupić się na priorytetach w hierarchii? Bo rozproszenie tych pieniędzy może ją zaburzyć. Jak to wygląda z perspektywy Pana Prezesa?

Reklama

Sebastian Chwałek, Prezes PGZ S.A.: Na nasze decyzje w sprawie zwiększenia potencjału produkcyjnego wpływało wiele czynników. Kluczowe były decyzje Ministra Obrony Narodowej dotyczące skokowego i szybkiego rozwoju liczebnego polskiej armii. To pociągnęło za sobą kwestię zwiększenia ilości sprzętu, który musi być dostarczony do żołnierzy. Są też oczywiście decyzje zakupowe, dotyczące wymiany starego sprzętu na bardziej nowoczesny. To główne motory napędowe do działań naszego właściciela, czyli Ministerstwa Aktywów Państwowych i ministra Jacka Sasina, który wspiera nas jako PGZ w działaniach dotyczących dokapitalizowania.

Kolejnym czynnikiem jest pełnoskalowa wojna na Ukrainie, która spowodowała, że podjęto te kroki w tak szerokim zakresie. Myślę, że nie tylko w Polsce, ale w ogóle w całej Europie i na świecie istnieje społeczne przyzwolenie na wydatkowanie środków na wzrost bezpieczeństwa militarnego, jak i w ogóle bezpieczeństwa w danym kraju. To samo dotyczy Polski. Polacy chcą, żeby Polska była bezpieczna. Co za tym idzie, społeczeństwo oczekuje zwiększenia wydatków na modernizację techniczną armii.

Reklama

Zobacz też

Reklama

Aby móc zrealizować te założenia w określonym czasie, przemysł musi być do tego przygotowany. Nie możemy sobie pozwolić na realizację rozwoju naszej działalności w sposób standardowy, czyli korzystając wyłącznie ze środków własnych, kontraktów, zysków czy komercyjnych inwestycji kredytowych, bo trwałoby to zdecydowanie zbyt długo, jak na obecną sytuację bezpieczeństwa w naszym otoczeniu. Musimy posiadać zdolność do intensywnego rozwoju, najlepiej skokowego.

Bwp Borsuk Kielce
BWP Borsuk podczas MSPO 2023
Autor. Wojciech Kaczanowski/Defence24.pl

Czy jednak nie należałoby się skupić w tym skokowym rozwoju na wybranych, priorytetowych obszarach, a nie inwestować w bardzo wielu, wręcz w każdej spółce?

Reklama

Wiele z naszych spółek jest już bardzo dobrze przygotowanych do realizacji zadań. Tyle, że w takim zakresie, jaki był jeszcze 2 lata temu standardem w Polsce, w Europie i na świecie, czyli do zakupów zbrojeniowych dokonywanych w czasie pokoju, a więc o dużo mniejszej skali. Takie kontrakty były realizowane i do tego spółki dostosowywały moce produkcyjne.

Obecnie zmienia się to nie tylko w Polsce, ale i na całym świecie. Widzimy, że w USA koncerny amerykańskie też próbują szybko odpowiedzieć na potrzeby nie tylko własnych sił zbrojnych, ale i światowych klientów, a to nie jest proste. Z reguły nie da się w ciągu jednego roku zwielokrotnić zdolności produkcyjnych.

Reklama

Następnym impulsem do naszego rozwoju są oczywiście zamówienia zagraniczne. Ich geneza jest różna. Z jednej strony to zainteresowanie jest odpowiedzią na to jak polski sprzęt sprawdza się na wojnie na Ukrainie. Z drugiej strony jest to też wieloletnia praca, która w ostatnim czasie owocuje kontraktami. Wpływ mają również bardziej odważne decyzje rządów innych krajów, które angażują się w zakupy zbrojeniowe na szerszą skalę. Polska jest wiarygodnym partnerem w tych zamówieniach i dostrzegają to partnerzy zagraniczni. Dlatego też ważnym jest, aby to dokapitalizowanie było dosyć szybko zrealizowane.

O jakiej perspektywie czasowej mówimy? Ile lat może zająć przekazanie i wydanie tych środków?

Reklama

Pamiętajmy, że te trzynaście miliardów, o których mówił minister Jacek Sasin, to perspektywa 3-4 letnia. To nie działa tak, że dziś otrzymamy i dziś wydamy 13 mld złotych. Proces inwestowania i rozbudowy naszego potencjału jest rozłożony w czasie. Grupa PGZ już dziś inwestuje w rozwój setki milionów złotych. Z własnych środków, z funduszy wypracowanych na kontraktach, wreszcie – z finansowania, które pozyskaliśmy w ramach różnego rodzaju linii kredytowych. Dzięki temu nasz potencjał jest znacznie większy, niż jeszcze 2-3 lata temu.

Przypomnę, że prekursorem tych działań nie była pełnoskalowa wojna, tylko wcześniejsze decyzje Ministra Obrony Narodowej o konieczności rozbudowy polskiej armii. Mając tę wiedzę, PGZ i nasze spółki zostały zmotywowane oraz przygotowane do zwiększonej działalności. Potem rozpoczął się kryzys na granicy z Białorusią, który w pewien sposób otworzył wszystkim oczy, pokazując po raz kolejny, że pokój w Europie nie jest dany raz na zawsze, a przyszłość może być trudna. Dlatego już wtedy gwałtownie zwiększaliśmy moce produkcyjne tam, gdzie było to konieczne.

Reklama

Równolegle odtwarzaliśmy łańcuchy dostaw i rozbudowywaliśmy je o kolejne alternatywne źródła dostaw komponentów, także tych, których w kraju się nie produkuje. Te wszystkie działania pozwoliły na zbudowanie pewnego potencjału, który cały czas rozwijamy. Nawet jeżeli mamy bardzo nowoczesną linię produkcyjną, na przykład do produkcji karabinów, to była ona przygotowana z myślą o określonym poziomie zamówień, a obecne zakupy są wielokrotnie większe, więc teraz musimy obok postawić dwie bliźniacze Takie sytuacje zdarzają się często, stąd biorą się nasze decyzje o wdrożeniu procesu powiększenia produkcji. Kolejnym przykładem są Kraby, które również są zamawianie w zwiększonej liczbie, mimo tego, że Siły Zbrojne pozyskują też armatohaubice produkcji koreańskiej.

Czy linia Kraba w Bumarze-Łabędy jest finalizowana czy jest jeszcze w fazie przygotowywań?

Reklama

Potencjał i szybkie uzbrojenie polskich sił zbrojnych jest priorytetem dla wszystkich, więc druga linia, oddalona od naszej wschodniej granicy, da nam możliwość podwojenia produkcji i stabilnego realizowania dużo większych zamówień.

Dodam, że minister Sasin mówił o globalnej kwocie dokapitalizowania w wysokości 13 mld zł, która jest już realizowana w sposób etapowy. Decyzje premiera Mateusza Morawieckiego dotyczyły dokapitalizowania PGZ na czele ze zwiększeniem zdolności produkcyjnych w Hucie Stalowa Wola. Pierwsze pieniądze już zostały przekazane, a kolejne są w drodze. W sumie około 1 mld 800 mln złotych.

Reklama
Element rakiety trójstopniowej
Element rakiety trójstopniowej
Autor. Maciej Szopa/Defence24
Reklama

To także Autosan i rozpoczęcie pierwszych procesów w Jelczu. Jeśli chodzi o kwotę 800 mln złotych, to dotyczy ona dokapitalizowania Bumaru-Łabędy i w lwiej części zostanie przeznaczona na realizację tej drugiej linii produkcyjnej Kraba. Ten proces się toczy, bo jak wiemy wymaga on dopełnienia procedur. Lada dzień będzie rozpatrywany stosowny wniosek. Myślę więc, że we wrześniu będziemy mogli komunikować finalizację dokapitalizowania Bumaru.

Ta kwota, 1 mld 800 mln, to nie tylko na HSW, prawda?

Reklama

Tak, jak mówiłem, część tej kwoty otrzyma jeszcze AUTOSAN. Mówimy też o docelowym rozpoczęciu pierwszych procesów inwestycyjnych w Jelczu. To wszystko jest etapowe i rozłożone w czasie.

Z kolei czołgi K2PL mają być produkowane w zakładach w Poznaniu, liderem będą Wojskowe Zakłady Motoryzacyjne. Na pewno konieczna będzie rozbudowa mocy produkcyjnych Jak idą przygotowania?

Reklama

Rozbudowa zdolności WZM, czyli lidera tego projektu, to jedno, ale musimy pamiętać, że obecnie kończy się proces wejścia do PGZ spółki Cegielski. Co za tym idzie, przygotowujemy inwestycję właśnie pod produkcję czołgu K2PL. Pierwszy wniosek dotyczący budowy potencjału będzie realizowany w najbliższym czasie.

Wbrew pozorom nie jest jednak tak, że z dnia na dzień możemy pewne czynności zrealizować. Efekt tego działania nie będzie widoczny już jutro. Myślę, że warto też podać takie informacje, które nie są znane opinii publicznej, a z nimi też musimy się liczyć. Chociażby czas oczekiwania na przykład na dostawy konkretnych maszyn ciężkich: obrabiarek czy półautomatów spawalniczych. Dziś to 2-3 lata. Posiadając środki najpierw musimy podpisać umowę zamówienia pewnych elementów niezbędnych do późniejszej produkcji. Dokonujemy zaliczki i czekamy. Więc tego efektu „wow" z dnia na dzień nie ma, zwłaszcza, że przecież nie będziemy komunikować w prasie dostaw maszyn do produkcji. Z drugiej strony, jak są dostarczane maszyny to nie komunikujemy tego od razu wprost w prasie tylko sprzęt rozpoczyna pracę, działają kolejne linie produkcyjne.

Reklama
Wyrzutnia iLauncher na Jelczu 8x8 wchodząca w skład systemu OPL Mała Narew.
Wyrzutnia iLauncher na Jelczu 8x8 wchodząca w skład systemu OPL Mała Narew.
Autor. Adam Świerkowski/Defence24
Reklama

Wróćmy na chwilę do Huty Stalowa Wola. Tam powstać ma ponad 2 tysiące nowych BWP i jeszcze więcej wież bezzałogowych, a równolegle wieże ZSSW. Te kwoty, które też komunikował premier Morawiecki, te 600 mln, za tym pójdą kolejne inwestycje? Bo jak rozumiem zestaw pierwszych decyzji został przyjęty, ale mają być też kolejne rundy.

Tak, niektóre nieruchomości już są kupione. Są też takie w trakcie finalizacji umów. Już zostały zamówione i kupione maszyny, które niebawem się będą pojawiały. Powstają również konstrukcje hal. To wszystko lada dzień będzie widoczne, będzie rosło na placu budowy. I to jest efekt decyzji sprzed kilku, kilkunastu miesięcy. Ten proces toczy się mniej-więcej w takim tempie.

Reklama

29 sierpnia otworzyliśmy nową fabrykę Maskpolu w Częstochowie, przeznaczoną stricte pod dodatkowe moce do szycia mundurów. To są decyzje sprzed półtora roku, kiedy podjęliśmy wyzwanie po pierwszym ataku hybrydowym na granicy z Białorusią, jeszcze przed wybuchem pełnoskalowej wojny na Ukrainie. Potem, po rosyjskiej inwazji, nasze analizy tylko się potwierdziły. Działania zostały przyspieszone i we wtorek zakład zaczął pracę. Tam jest zatrudnionych 250 osób, nie mówimy więc o otwarciu budynku, a o realnym rozpoczęciu produkcji.

Zobacz też

W Częstochowie łatwiej będzie też znaleźć pracowników.

Reklama

Było to jedno z naszych założeń. Dywersyfikujemy lokalizacje, bo mamy świadomość sytuacji na rynku pracy. Nie w każdym miejscu, w którym chcielibyśmy pozyskać pracowników w dużej liczbie, jest to możliwe w odpowiednim czasie. Dlatego też szukamy nowych lokalizacji albo wykorzystujemy te miejsca naszych spółek, które nie są w 100 proc obłożone. Bo mamy też takie nieruchomości, które w dużej mierze, przez jakiś czas, nie były wykorzystywane. To są duże powierzchnie, często niezabudowane, kiedyś przeznaczone na magazyny i składowanie sprzętu.

Dziś już możemy od ręki wejść i dokonać szybkich inwestycji, nie czekając na procesy zakupu tych nieruchomości. Dlatego też potencjał całej grupy jest tu maksymalnie wykorzystywany. Taki jest nasz plan. To, co jest możliwe do wykonania w ramach naszych spółek, jest realizowane.

Reklama

Tam, gdzie nie możemy skorzystać z naszych nieruchomości, dokonujemy zakupu tak jak chociażby w Stalowej Woli, gdzie kiedyś dawny zakład był olbrzymi i zajmował jedną trzecią miasta. Po działaniach poprzedników politycznych obecnego rządu została tam jedna czwarta dawnego potencjału. Dziś odkupujemy, de facto, to co kiedyś zostało sprzedane w okolicy i przywracamy zakładowi dawną świetność. Powiem w ten sposób: to co się dzieje obecnie w Hucie Stalowa Wola to jeszcze nie jest koniec inwestycji i nie koniec dodatkowych środków, które będą tam kierowane.

Oczekiwana umowa wykonawcza na Borsuka może opiewać na dziesiątki miliardów złotych, to jeden z największych kontraktów w historii. Jak odbierane są opinie z wojska?

Reklama

Opinie są bardzo pozytywne, pracujemy tak, jak obiecaliśmy naszemu zamawiającemu - Siłom Zbrojnym. W tym roku przekazaliśmy pierwsze cztery dodatkowe sztuki. Produkowanych jest ich znacznie więcej, żeby była jasność. Nie jest tak, że zrobiliśmy cztery i czekamy co dalej, ten proces się toczy. Kolejne egzemplarze są na testach bieżących, więc to wszystko się dzieje równolegle.

Umowa wykonawcza przewidywana jest w najbliższym czasie. Liczymy, że jeszcze w tym roku rozpoczniemy seryjną, pełną produkcję. Docelowe tempo produkcji, którą chcemy osiągnąć to 100-200 sztuk rocznie. Miejmy też świadomość, że pod to już wykonywane są odpowiednie decyzje finansowe i te dotyczące rozbudowy tego potencjału, na przykład zamówienia oprzyrządowania.

Reklama

Zobacz też

Reklama

A ostateczna konfiguracja ciężkiego BWP?

Do końca roku pokażemy demonstrator technologii, bo nie możemy go nazwać jeszcze prototypem, ponieważ musimy uzgodnić, wszelkie parametry, oczekiwania Sił Zbrojnych RP. Pokażemy, jak my widzimy tę konstrukcję, co możemy zaoferować wojsku. Myślę, że Siły Zbrojne już dziś, wraz z Agencja Uzbrojenia widzą pewny kształt tego projektu. W dużej mierze, mam wrażenie, że zgadzamy się co do założeń, które w tym projekcie sobie stawiamy.

Reklama

Wykorzystanie istniejącej już wieży ZSSW jest już oczywiste, tak jak kompetencji Stalowej Woli w zakresie ciężkiego podwozia, którego używają dziś Kraby. Spolonizowanego, unowocześnionego podwozia. Po odpowiednich modyfikacjach, zmierzających przede wszystkim do zwiększenia ochrony balistycznej i przeciwminowej będzie to świetna baza do zaoferowania ciężkiego BWP. Myślę więc, że kolejny rok to już będą konkrety i decyzje, jaki kształt przyjmie ostatecznie to rozwiązanie. Jesteśmy na to gotowi. Huta Stalowa Wola już ma pewne rozwiązania, które pokazuje i jest gotowa je zaoferować Zamawiającemu.

Jeżeli te kierunki zostaną zaakceptowane to możemy zakładać, że nie będziemy potrzebowali 5-6 lat na to, by przedstawić gotowy prototyp. Zakładałbym około 2-3 lata, tak jak oczekuje minister obrony narodowej, pan Mariusz Błaszczak. Nasze działania będą zbieżne z oczekiwaniami MON, bo mamy odpowiednie kompetencje. Najważniejsze byśmy nie musieli czekać i liczyć na innych, ale by budować coś nowego i takie jest założenie. Jestem przekonany, że uda nam się to dosyć szybko.

Reklama
Autor. Damian Ratka/Defence24.pl
Reklama

Przejdźmy do projektów, które są prowadzone z partnerami koreańskimi – K2PL i K9PL. W przestrzeni publicznej pojawiały się tezy, że po dostawach czołgów i haubic z Korei zaraz ruszy produkcja w Polsce. To jednak nie jest takie łatwe. W kontekście potrzebnych inwestycji chciałbym zapytać, czy jest uzgodnione ze stroną koreańską, kto ma ich dokonywać? Są to wspólne przedsięwzięcia, czy bardziej projekty PGZ?

Panie Redaktorze, mamy świadomość jak zbudowane są te kontrakty. Jest umowa ramowa, której beneficjentem jest strona koreańska. W 2022 roku podpisano pierwsze umowy wykonawcze na tak zwane gap fillery, podstawową konfigurację sprzętu, realizowane przez stronę koreańską. Dotyczy to na przykład K2 i K9, bo to są te szczególne dwa rozwiązania. Teraz trwają przygotowania do drugiej umowy wykonawczej, której my będziemy częścią jako konsorcjum. W międzyczasie podpisaliśmy z naszymi partnerami z Korei, zarówno z Hyundai Rotem, jak i Hanwha Aerospace umowy konsorcjalne, które zawierają już pewne ustalenia.

Reklama

Podpisaliśmy też umowy term sheet, z których wynikają założenia i decyzje co do transferu technologii i zakresu oczekiwań w ramach tego biznesu. Obecnie trwają też konkretne rozmowy, o których pan mówi. Poza tymi dwoma projektami są jeszcze inne, które funkcjonują trochę inaczej, bo tam takie decyzje są rozłożone na umowy wykonawcze. Przykładem jest chociażby system Chunmoo, gdzie podeszliśmy do tego zupełnie inaczej. Wysłaliśmy naszych pracowników, techników i inżynierów z Jelcza razem z pojazdami do Korei. Oni tam dokonali, przy wsparciu kolegów z Korei, integracji naszego podwozia z wyrzutniami. To zostało szybko zrealizowane, zgodnie z wysoko postawioną w tym programie poprzeczką w zakresie tempa prac i dostaw. Ten model współpracy jest świetny, bo po raz pierwszy realizujemy ją na zewnątrz, z partnerem zagranicznym. To też nieco inny model, niż przy K2 i K9.

A kto będzie wykonawcą inwestycji?

Reklama

W części z tych przedsięwzięć i projektów to będą całkowicie inwestycje Polskiej Grupy Zbrojeniowej. Tak jak chociażby w wypadku czołgu, gdzie w ramach dokapitalizowania i pozyskania funduszy przez PGZ i ewentualnie Cegielskiego jesteśmy w przededniu ostatecznej decyzji właścicielskich. W programie czołgu będziemy umiejscawiać linie produkcyjne i park maszynowy w ośrodku poznańskim, w Wojskowych Zakładach Motoryzacyjnych i właśnie w Cegielskim.

Jeśli chodzi o Chunmoo, to ten model jest lekko zmodyfikowany. Tu będą inwestycje PGZ, ale też w ramach bezpośrednich umów z Hutą i partnerem koreańskim. Linia produkcyjna na rzecz spolonizowanej wersji będzie realizowana przez PGZ. Niektóre z elementów, jak chociażby wyrzutnie, rakiety do systemu Chunmoo, będą w formule wspólnych inwestycji. Inne będą tylko inwestycjami Polskiej Grupy Zbrojeniowej, ale ostateczne decyzje będziemy mogli ogłosić niebawem. Pokażą to też najbliższe targi w Kielcach, chcielibyśmy do tego momentu jeszcze poczekać z pewnymi informacjami, podczas MSPO zapadną pewne rozstrzygnięcia.

Reklama

Odpowiednie procesy toczą się cały czas, to nie tak, że wyznaczyliśmy sobie by porozumieć się co do wszystkiego na przykład w ciągu dwóch tygodni. Przewidujemy tę współpracę na kilkadziesiąt lat. Musi być tak skrojona i tak zbudowana, żebyśmy później nie musieli się martwić o proces realizacji oczekiwań, czy to ze strony Zamawiającego – Sił Zbrojnych, czy strony koreańskiej, czy naszych założeń biznesowych. Bo na tę chwilę musimy też pokazać, że ten projekt jest dla PGZ i naszych spółek biznesem. To dużo więcej, niż tylko przeznaczenie pieniędzy na dany program.

Zatrzymajmy się na chwilę przy czołgu. Ośrodek poznański, który będzie produkował K2PL, zajmuje się równolegle obsługą Leopardów, innego polskiego sprzętu, będzie też odpowiadać za Abramsa. Przejdzie więc prawdziwą technologiczną rewolucję, a jednocześnie będzie wykorzystywać po części różne technologie i maszyny. Te projekty da się realizować równolegle?

Reklama

Jesteśmy na to gotowi, jestem w pełni przekonany, że jest to możliwe. Przed wskazaniem oczekiwań naszej strony co do wsparcia finansowego prowadziliśmy nadal i dokonujemy różnego rodzaju analiz, jeśli chodzi o zdolności produkcyjne, możliwość rozbudowy potencjału czy bardziej intensywnego wykorzystania tego, czym dziś dysponujemy. To wszystko jest przez nas rozplanowane. Wiemy do czego zmierzamy, jaki chcemy uzyskać efekt końcowy.

W tej chwili kończą się już określone inwestycje na terenie Wojskowych Zakładów Motoryzacyjnych w Poznaniu. Niebawem, myślę, że w najbliższych tygodniach, będzie już gotowa i częściowo wyposażona nowa hala możliwa do wykorzystania pod właśnie K2, z przeznaczeniem do końcowego montażu i integracji, czyli finalnej produkcji tych czołgów. W przyszłości z powodzeniem posłuży ona także do zabezpieczenia serwisowego i remontowego. Dodajmy, że duża część wytwarzania komponentów będzie być może realizowana w naszych spółkach.

Reklama

Program K2PL to wielka szansa dla PGZ. K2PL to projekt na dekady. A to tylko jeden element większej całości. Dziś mamy bardzo dobrze przygotowany pełen serwis dla Leopardów, ta inwestycja została bardzo dobrze zrealizowana i dzisiaj z powodzeniem korzystają z niej Siły Zbrojne.

Autor. Adam Świerkowski/Defence24.

A jaka będzie rola Cegielskiego? I będzie to część WZM, czy odrębny zakład?

Reklama

Tak jak powiedziałem, HCP będzie odpowiadać za spawanie korpusów. To duży zakład stalowy, powierzchniowo przygotowany do takich zadań.

Jeśli chodzi o strukturę, to na razie czekamy na wejście Cegielskiego do PGZ. Mogę powiedzieć tyle - Cegielski jako brand nie zniknie z mapy polskiego przemysłu ciężkiego, w tym przemysłu zbrojeniowego.

Reklama

To historyczny zakład, w szczycie pracowało tam 80 tysięcy ludzi. W dużej mierze jednak tereny wyprzedano, dziś położone są zresztą blisko centrum Poznania.

To duże wyzwanie, że część dawnych, dużych zakładów, o których rozmawiamy, była lokowana patrząc z dzisiejszej perspektywy w zasadzie w środku miast. Kiedyś były to obrzeża, ale dziś otacza je zabudowa mieszkalna. Stąd też musimy poruszać się w innych realiach. Mamy takie wyzwanie chociażby w Poznaniu, nasze zakłady otaczają osiedla.

Reklama

Chciałbym zapytać o inwestycje w innym bardzo ważnym obszarze, to obrona powietrzna i systemy rakietowe. Duże apetyty są w Narwi, transfer technologii ma obejmować też HIMARS, a to wszystko duże inwestycje w Mesko. Szerszy będzie też offset w drugiej fazie Wisły, a Mesko ma przecież również własne produkty, Piorun i zwiększenie jego produkcji, ale też program „Grzmot" czy Piorun NG nowej generacji. Skarżyska spółka realizuje też wciąż „projekt 400". Czy środki na te wszystkie zadania są zabezpieczone?

13 mld, o których mówimy, to jest globalna kwota wsparcia, w której ujęte są te wszystkie inwestycje. Część jest finansowana z własnych środków ponad tę kwotę, mamy to już też policzone. Częściowo korzystamy też z wielu różnych rozwiązań kredytowych i nadal będziemy to robić. Obecnie nie obawiamy się, że zabraknie nam środków na realizację prac.

Reklama

Chciałbym też przypomnieć, że Mesko to kilka lokalizacji, to swoista podgrupa w ramach PGZ. Te wszystkie lokalizacje powinniśmy traktować łącznie i my rozkładamy te inwestycje po odpowiednich miejscach, budując cały potencjał. Mamy też czas na zrealizowanie prac zgodnie z harmonogramem polonizacji i transferu technologii. Bo nie wszystkie zdolności będą budowane w jednym momencie. Umowy z Zamawiającym w pierwszej kolejności zakładają dostawy wstępnych partii prosto od producenta. Potem jest proces wspólnej produkcji albo dostarczania elementów do montażu. Następnie mamy rozpoczęcie poszczególnych etapów, a na końcu całą produkcję. Tak, jak robi się to na całym świecie. Ten proces jest rozłożony na kilka lat. Tak też jest z naszymi inwestycjami, a niektóre są już rozpoczęte.

Pamiętajmy też, że PGZ, spółki wchodzące w skład grupy, utrzymywały potencjał, który częściowo był przygotowany na wypadek „W". Czyli posiadały odpowiednią infrastrukturę, zwiększoną liczbę pracowników albo moce produkcyjne przygotowane w taki sposób, że mogły być w sytuacjach kryzysowych podwojone. I dziś w pierwszej kolejności korzystamy z takich rozwiązań. W samym Mesko zdolności produkcyjne przy Piorunie opiewały na około 300 rakiet rocznie. Sam proces przyspieszenia produkcji, ułożenie jej w ramach wydziału, który realizuje ten projekt oraz zwiększenie intensywności współpracy z CRW Telesystem-Mesko i przeniesienie pracowników z innych projektów spowodowało właściwie potrojenie produkcji w ciągu roku. Kolejny etap to jest dodatkowe zwiększenie w latach następnych, ale tu już będą wchodzić w grę inwestycje.

Reklama
System antydronowy od ZM Tarnów osadzony na Waranie.
System antydronowy od ZM Tarnów osadzony na Waranie.
Autor. Adam Świerkowski/Defence24
Reklama

Rozumiem, że proces zwiększania zdolności produkcyjnych to nie tylko inwestycje, ale też zwiększone wykorzystanie posiadanego potencjału.

W dużej mierze pomaga nam optymalizacja posiadanego potencjału. Jeśli – przykładowo – mamy w różnych zakładach obrabiarki cyfrowe, no to dokumentacja, oprogramowanie i krótki instruktaż dla danego operatora wystarczy, żeby rozpocząć produkcję na danej obrabiarce, więc te moce cały czas wykorzystujemy.

Reklama

Generalnie jestem spokojny, jeśli chodzi o realizację naszych inwestycji. Z tym zastrzeżeniem, że finansowanie musi być dostępne nie tylko w wystarczającym wolumenie, ale i odpowiednim tempie, bez opóźnień. Dużym wyzwaniem mogą być też inwestycje infrastrukturalne. Mamy boom mieszkaniowy, a jednocześnie odpływ pracowników z sektora budowlanego pochodzenia ukraińskiego.

Trwa on od 2022 roku, gdy rozpoczęła się pełnoskalowa wojna.

Reklama

Tak, niemniej widziałem analizy, z których wynika że obecnie ten proces przyspieszył. Zmienia się sytuacja na rynku budowlanym i to nas może w jakiś sposób ograniczać, jeśli chodzi o inwestycje budowlane.

Zakładamy, że na ten moment nasze plany inwestycyjne są realne. Finansowanie jest policzone. Harmonogramy są przygotowane, biznesplany są w tej chwili w trakcie domykania i przygotowania poszczególnych wniosków na konkretne inwestycje lub już są złożone. Nasz komitet inwestycyjny pracuje na bieżąco, a wiele wniosków jest zaakceptowanych do dalszego procedowania. Wszystko idzie w oczekiwanym tempie.

Reklama

Myślę, że takim widocznym przykładem jest to, co dzieje się w naszej Stoczni Wojennej. Projekt został uruchomiony półtora roku temu, a niedawno nowoczesne maszyny cięły stal na pierwszą fregatę Miecznik. Obok stoją już konstrukcje nowej hali montażu końcowego. Inwestycje idą pełną parą, niektóre zadania realizowane są przed czasem.

Pojawiają się jednak takie głosy, że poprzez aneksowanie Miecznika „zaszyto" wydatki na inwestycje w stocznie, bo potrzeby są bardzo duże. To jest pierwszy tak duży projekt, realizowany w Polsce, na taką skalę, „Ślązak" był dużo mniejszy. Jak pan odpowie na zarzuty, że koszt Miecznika się zwiększył z uwagi na finansowanie inwestycji. I czy uda się po Mieczniku kontynuować budowę nowych dużych okrętów nowoczesnych w PGZ Stocznia Wojenna?

Reklama

Zacznę od tego, że decyzje, które podejmowaliśmy przy realizacji tego projektu dziś zaowocowały konkretnymi efektami. Po pierwsze, Miecznik przeszedł z fazy projektowej do fazy produkcyjnej zgodnie z czasem i oczekiwaniami harmonogramu.

Po drugie, dobraliśmy do tego odpowiednie narzędzia, w tym partnera biznesowego i dawcę technologii do budowy tego okrętu. Stocznia Wojenna to nie tylko projekt Miecznik, ale też utrzymanie floty naszych okrętów już posiadanych w zasobach MW. Procesy remontowe, które tyczą się konkretnych jednostek, cały czas mają miejsce. Z drugiej strony alians z partnerem zagranicznym jest także po to, aby nie skupiać się tylko na projekcie Miecznik, jeśli chodzi o przyszłość biznesu stoczniowego w Polsce. W ramach tej współpracy zakładamy budowę wspólnego podmiotu, który będzie mógł realizować w najbliższych latach projekty podobne do Miecznika w oparciu o Arrowheada 140.

Reklama

Na bazie tej konstrukcji możemy zaoferować partnerom zagranicznym co najmniej kilkanaście takich jednostek w najbliższych kilku latach. Te kompetencje budujemy pod przyszłość, a nie tylko jeden projekt. To jest trochę błędne myślenie, że my zaszywamy w jednym projekcie koszty inwestycji i stąd nagle podnosi się wartość tego kontraktu. Nie zgadzam się z takim podejściem. Zaangażowaliśmy sporo własnych środków. Angażujemy też partnera brytyjskiego, niebawem będziemy mogli uchylić więcej informacji.

Wiadomo już, że tworzona jest spółka joint venture.

Reklama

Mogę potwierdzić, że powstaje spółka joint venture, która będzie pewnego rodzaju operatorem całego naszego systemu ponad projektem Miecznik. Przypominam, że Stocznia Wojenna po raz pierwszy, po odkupieniu jej od syndyka masy upadłościowej, wyszła na prostą, zanotowała dodatni wynik na swojej działalności. Wygenerowała zysk, który pokazuje, że zmierzamy w dobrym kierunku i sytuacja została ustabilizowana.

Front robót jest bardzo zaawansowany, prace odbywają się w terminie, inne projekty, które też realizujemy dla Sił Zbrojnych odbywają się na bieżąco, więc jeśli chodzi o przyszłość stoczni, to ja jestem spokojny. Projekt Miecznik dla polskiej marynarki to w mojej ocenie nie koniec. Mamy przecież wszyscy świadomość, że są jeszcze inne, które mogą w najbliższych latach rozpocząć swój bieg. Ogłoszono program „Orka" z transferem technologii. Myślę, że nie trzeba być jasnowidzem, żeby się domyślać jaki jest pomysł na ten projekt i jak można zaangażować polskie stocznie.

Reklama
Autor. Adam Świerkowski/Defence24.
Reklama

To też będzie wymagało kolejnych inwestycji.

Przypominam jednak, że już realizowane i wykorzystywane inwestycje będą mogły być użyte też do innych projektów. Bo zdolności do budowy okrętów nie są pod konkretny okręt, ale one są tak przygotowane, żeby były dosyć uniwersalne. Hala, która zmieści Miecznika, zmieści i okręt podwodny. Do Orki zgłosiło się wielu chętnych, więc mogą oni konkurować także transferem technologii.

Reklama

Przypomnę również, że w ramach PGZ mamy Stocznie Remontową Nauta, która dobrze sobie radzi. Ta spółka dawno już wyszła na prostą, po kilku latach niefrasobliwego zarządzania przez poprzedników. Dziś jest ustabilizowana. Operuje głównie na rynku cywilnym, ale też oferuje wsparcie zbrojeniówce.

Do niedawna miała lepszą infrastrukturę niż PGZ Stocznia Wojenna.

Reklama

Zgadza się. Jest większą stocznią, jeśli patrzymy gołym okiem na mapę, na to jaki obszar Nauta zajmuje, ile doków posiada.

Ale w Mieczniku nie będzie w ogóle brała udziału.

Reklama

W Mieczniku wprost nie, nie jest członkiem konsorcjum, ale rozważamy wykorzystanie potencjału, jeśli będzie wymagać tego sytuacja. Pamiętajmy, że tego rodzaju prace, to są też ludzie. Konkretni ludzie, kompetencje, wyposażenie, które można w ramach basenu gdyńskiego wykorzystać z dnia na dzień, jeśli będzie taka potrzeba. Dalej współpracujemy ze stocznią Remontową Shipbuilding, która co prawda wyszła z konsorcjum, ale jest cały czas zaangażowana przy projekcie.

Są też inne stocznie, z którymi współpracujemy. Poradzimy sobie w Trójmieście, jesteśmy co do tego przekonani. Przecież realizowaliśmy już spawanie sekcji dennych dla partnera brytyjskiego. I to nie jest koniec tej współpracy. Więc nie tylko sam Miecznik, nie tylko projekt fregat dla Polski. Przyszłość dla Stoczni Wojennej maluje się w bardzo ciekawych barwach i jeśli tylko dane nam będzie kontynuować ten trend w tym składzie, to ja jestem spokojny o to, że Trójmiasto będzie się przez cały czas rozwijało nie tylko dewelopersko, ale i stoczniowo.

Reklama

Wrócę jeszcze na chwilę do obrony powietrznej. Rozpoczęto konsolidację PIT-RADWAR i WZŁ nr 2 w Czernicy, pojawiają się też różne koncepcje co do WZE. W Kobyłce są dość duże tereny. Jakie będą kolejne kroki, czy będzie dalsza konsolidacja „przeciwlotniczej" części PGZ?

W Kobyłce mamy szereg inwestycji, część jest w trakcie realizacji, część już jest ukończonych. Ale tam przecież mamy wojskowe zakłady lotnicze, a konkretnie ich hamownię silników. Budujemy tam potencjał kilku spółek.

Reklama

Myślę, że to o czym pan wspomniał, czyli łączenie spółek jest naszym celem, na przykład poprzez zbudowanie około pięciu takich „ramion" działalności PGZ. Integracja spółek może być albo fizyczna, albo w pierwszej kolejności personalna. Ale docelowo zmierzamy do skonsolidowania tego potencjału.

PGZ jest tworem zaledwie 10-letnim. W historii swej działalności myślę, że udało się nam zrobić więcej niż w tym samym czasie wielu światowym koncernom. Mamy dużą determinację i tak naprawdę chcemy szybko dogonić tych, którzy są w naszym zasięgu w Europie i na świecie. To, co w tej chwili się dzieje to jest olbrzymi skok do przodu.

Reklama

Ta konsolidacja na Zachodzie, w Stanach Zjednoczonych już się dokonywała przez dekady.

My musimy ten cały czas nadrobić, ale na pewno nie popełnimy błędów, które wcześniej się zdarzały. Mamy pewien plan, on wielokrotnie był omawiany. Czasami takie wysiłki rozpoczynają się poprzez fizyczną konsolidację. Do takich działań dochodzi na południowym wschodzie Polski. Stalowa Wola jest już właścicielem Autosanu i WZInż. To umożliwia wykorzystanie tych zakładów i ich potencjału pod jednym ramieniem działalności.

Reklama
Moździerz LMP-2017 kal. 60 mm.
Moździerz LMP-2017 kal. 60 mm.
Autor. Adam Świerkowski/Defence24.
Reklama

Kolejnym przykładem jest szerzej rozpatrywana grupa Mesko, odpowiedzialna między innymi za technologie rakietowe. Tutaj mamy zakłady, które częściowo już personalnie zaczęły się scalać, Wojskowe Zakłady Elektroniczne, PIT-RADWAR, Mesko. To nam pozwala w drugim kroku myśleć o fizycznych konsolidacjach tych spółek. Oczywiście docelowo nie chcemy, żeby cokolwiek z potencjału brandowego gdziekolwiek zniknęło. To nie jest cel, by spółkę zlikwidować, zaprzepaścić jakąkolwiek nazwę. Jesteśmy dumni z tej historii i będziemy ją cały czas kultywować. Większość tych zakładów dobiega setki, gdy chodzi o nieprzerwaną działalność w branży.

Konsolidacja trwa też w domenie lotniczej.

Reklama

Tak, ona się już częściowo realizuje i nie poprzestajemy na tym. Oczywiście nie można robić wszystkiego na raz, w jakimś nieskoordynowanym procesie. Przyjęliśmy priorytety, a więc najpierw inwestycje. Tu wojna na Ukrainie przesądziła o pewnym tempie działalności. Najważniejsze są inwestycje, produkcja. Kwestie administracyjno-prawne odkładamy na ten moment kiedy będzie to już właściwe, ale to się dalej toczy. Docelowo będą kolejne działania konsolidacyjne.

Jeśli jesteśmy przy śmigłowcach, to zapytam o wielki program, który wzbudził w ostatnim czasie dużą dyskusję. Zgoda Kongresu na pozyskanie 96 śmigłowców Apache z całym pakietem, także uzbrojenia. Jednocześnie w PGZ jest taki projekt jak Piorun H. Czy ambicją PGZ jest to by dokonać jakiejś integracji z Piorunem? Bo też słychać z wojska głosy, że Stingerów ma być strasznie mało. Albo inaczej, jakie są nasze apetyty, jeśli chodzi o offset przy Apache'u?

Reklama

Oczywiście na końcu będzie decyzja ze strony MON. My jesteśmy gotowi na wsparcie tego projektu, ale to nie do nas należy decyzja o finalnym kształcie tego projektu. Jesteśmy gotowi wesprzeć Siły Zbrojne w każdym aspekcie.

Jeśli chodzi o wsparcie samych Apache, to odbędzie się to z udziałem WZL1 w Łodzi i ewentualnie oddziału w Dęblinie, bo tam jest też kwestia silników, które chcielibyśmy serwisować. Te rozmowy się toczą. Dziś nie mogę zdradzić szczegółów, bo nie jesteśmy do tego upoważnieni. Ale kwestia wyposażenia śmigłowca też jest dyskutowana. Stosowne decyzje pewnie będą za jakiś czas oficjalnie przekazane opinii publicznej. Wybór konfiguracji i zakresu naszego udziału należy do Zamawiającego, a my podejmiemy to wyzwanie, w takim zakresie jaki zostanie nam określony.

Reklama

Niedawno dwie ważne umowy zawarto ze spółką Rosomak. Jedną podpisano na pracę rozwojową dotyczącą nowego KTO, drugą na projekt tego lekkiego pojazdu wspólnie z partnerem koreańskim, firmą KIA. Jak ma wyglądać budowa nowego transportera? Co PGZ chce uzyskać dla Rosomaka i całej grupy?

Decyzja o pozyskaniu nowego KTO jest jasna. Pojazd, który dziś dostarczamy Siłom Zbrojnym RP oparty jest na bazie licencji fińskiej pozyskanej około 20 lat temu. Obecnie potrzeby polskich Sił Zbrojnych i nowoczesnego pola walki wymagają dosyć szybkich decyzji w zakresie przedstawienia nowych rozwiązań. Oczywiście jesteśmy do tego gotowi. Ta umowa jest ważnym krokiem na przyszłość i cieszę się bardzo, że szef MON powierzył PGZ realizację tego projektu.

Reklama

. Wykorzystamy zdolności, które znalazły zastosowanie przy realizacji innych rozwiązań jak chociażby projektu pojazdu w Stalowej Woli. Nasi inżynierowie, konstruktorzy już dziś przygotowali wiele rozwiązań Myślę, że takim wyznacznikiem kompetencji jest realizacja chociażby projektu Rosomaka w wersji „Long", która jest przejściowym rozwiązaniem. Inżynierowie z naszych spółek zaprojektowali ten pojazd, wykorzystując wiedzę zdobytą też poprzez użytkowanie produktów PGZ na różnego rodzaju misjach. Dzięki temu do tej konstrukcji wprowadzono kilkaset poprawek, które dziś są wysoko cenione przez wojsko i zmieniają pierwotny projekt dosyć diametralnie, jeśli mowa o jego użytkowaniu przez Siły Zbrojne.

Czy PGZ rozważa realizację tego projektu z partnerem zagranicznym? Mówiło się o możliwości wspólnego projektu z Republiką Korei.

Reklama

Co do partnera, mamy ambicje by w bardzo dużym zakresie rozwijać ten projekt własnymi siłami. Jesteśmy przekonani, że to rozwiązanie jest dobrym kierunkiem. Jeśli ostatecznie będziemy podejmowali decyzje o wyborze partnera zagranicznego, będziemy rozważać różne opcje. Bierzemy pod uwagę poważnie dalszą współpracę z partnerem koreańskim, bo to deklarowaliśmy już przy innej konstrukcji, ale tutaj partner koreański też jest gotów do współpracy.

Są też inne możliwości, które również bierzemy pod uwagę. Nie chcemy tutaj jednak popełnić błędu, który się pojawił w formule umowy na Rosomaka, bo dziś nie jesteśmy wyłącznym właścicielem prawa do realizacji tego projektu i borykamy się z konsekwencjami decyzji sprzed 20 lat. Dostawa jeśli nie jedynie, to głównie dla polskiej armii, nie jest szczytem naszych marzeń. Wyznacznikiem produktu są też dostawy na rynki trzecie i nawet na tak, wydawałoby się, oczywistych dla nas kierunkach one nie były jasne dla licencjodawcy.

Reklama
LBĆw-10K
Ćwiczebne bomby lotnicze LBĆw-10K
Autor. Maciej Szopa/Defence24
Reklama

To utrudniało nam dalsze decyzje o kontynuowaniu współpracy na dotychczasowych warunkach. W odpowiednim momencie decyzję co do kształtu realizacji projektu, bo przypominam, że ta umowa ramowa na NKTO będzie musiała zostać wypełniona bardziej szczegółowymi rozwiązaniami. Przedstawimy je Siłom Zbrojnym, a następnie będziemy czekali na akceptację, na doprecyzowanie wymagań co do poszczególnych elementów. Projekt jest w tej chwili na deskach kreślarskich, mocno zaawansowany, wykorzystamy wszystkie nasze kompetencje.

Pewne elementy NKTO będą pokazane w Kielcach?

Reklama

Myślę, że jest na to za wcześnie.

Czy ograniczenia eksportowe, o których pan mówił, obejmują też umowy z partnerami koreańskimi, w zakresie K2PL i K9PL, czy jednak Koreańczycy są bardziej elastyczni?

Reklama

Myślę, że w przestrzeni publicznej wielokrotnie informowaliśmy i strona koreańska też, jeśli dobrze pamiętam, że nie myślimy wyłącznie o polskim rynku. Planujemy stworzyć hub na całą Europę tak, by te produkty wspólnie produkowane mogły być oferowane na zewnątrz. Takie jest założenie i cel.

W kolejnych kontraktach te szczegóły będą dopinane, ale już w dokumentach które podpisaliśmy ten element eksportowy jest zawarty. Przy podpisaniu umów wykonawczych, co mam nadzieję niebawem nastąpi, też będziemy ustalali szczegóły konkretnych dalszych decyzji. To co dziś możemy powiedzieć, to że ta współpraca na rynki trzecie jest przewidywana i oczekiwana też przez stronę koreańską.

Reklama

Dziękuję za rozmowę.

Reklama
WIDEO: Rakietowe strzelania w Ustce. Patriot, HOMAR, HIMARS
Reklama
Reklama