Reklama

Polityka obronna

Obrona według Bidena. Jaki będzie budżet wojskowy USA? [ANALIZA]

Rysunek koncepcyjny okrętu podwodnego klasy Columbia, graf. US Navy/Wikimedia (domena publiczna)
Rysunek koncepcyjny okrętu podwodnego klasy Columbia, graf. US Navy/Wikimedia (domena publiczna)

Jednym z pytań, które ciągle czeka na odpowiedź, jest to o kierunek szeroko pojętej polityki wojskowej Stanów Zjednoczonych pod kierownictwem administracji Joe Biden – Kamala Harris. Sprawą z tej perspektywy szczególnie istotną jest prezentacja budżetu obronnego, który ma dotyczyć wydatków na rok podatkowy 2022 (1 października 2021 – 30 września 2022). Dokument jest opóźniony i nie należy spodziewać się go w najbliższym czasie. Póki co Biały Dom zaprezentował wstępną propozycję, opiewającą na sumę 715 mld USD.

Co do zasady, projekt budżetu wojskowego pojawia się w lutym, ale w roku wyborczym przesunięcie na marzec lub kwiecień jest standardową procedurą. Daje się bowiem czas nowej administracji na zapoznanie się z wieloma dokumentami, analizami i potrzebami, aby na ich podstawie przedstawić założenia finansowe. Wiadomo jednak, że – jak zresztą zawsze – zapowiadają się polityczne batalie, bowiem Demokraci są co do zasady zwolennikami mniejszych wydatków na zbrojenia, podczas gdy Republikanie prezentują stanowisko przeciwne (ich stanowisko popiera jednak część Demokratów, zwracających uwagę na zagrożenie ze strony Chin).

W połowie marca grupa 50 demokratycznych deputowanych Izby Reprezentantów napisało list do Bidena, by ten ograniczył wydatki na zbrojenia. Jednocześnie grupa Republikanów z Komitetu Sił Zbrojnych Izby Reprezentantów wezwała Bidena do zwiększenia budżetu o 3-5%, aby dogonić inflację (to od 32 mld USD do 45 mld USD, co oznacza całościowy budżet podstawowy na poziomie 778-793 mld USD). „Kolejne cztery lata będą dla naszych sił zbrojnych i naszego narodu kluczowe” – stwierdził deputowany Mike Rogers (Alabama) – „jeśli teraz nie poczynimy stosownych inwestycji, to w przyszłości nie będziemy mogli obronić ani siebie, ani naszych sojuszników”.

W tej atmosferze 10 kwietnia Biały Dom przedstawił wstępne założenia podstawowego budżetu obronnego. Wynika z niego, iż administracja Bidena chciałaby na ten cel uzyskać 715 mld USD. Zrezygnowano z osobnego budżetu na zagraniczne operacje wojskowe (Overseas Contingency Operations), włączając te finanse w budżet podstawowy. Wartość ta oznacza wzrost o 1,7% względem budżetu z roku podatkowego 2021. Łącznie na obronę Biały Dom przewiduje 753 mld USD, bowiem w dział ten wpisują się również wydatki Departamentu Energetyki w zakresie broni jądrowej.

BWP Bradley w czasie strzelania. Fot. Sgt. Samuel Northrup/US Army
BWP Bradley w czasie strzelania. Fot. Sgt. Samuel Northrup/US Army

W krótkim komunikacie stwierdzono, że priorytetem jest przygotowanie Stanów Zjednoczonych do neutralizacji „narastającego zagrożenia” ze strony Chin – będącego „najważniejszym wyzwaniem dla Departamentu Obrony” jak i utworzenie efektywnego odstraszania Rosji, Iranu oraz Korei Północnej. Dodano, że priorytetem będzie stworzenie ofensywnych zdolności uderzeniowych dalekiego zasięgu, wzmocnienie ochrony sił strategicznych w razie ataku, a także promowanie polityki proekologicznej.

Zwraca się uwagę, że wzrost rzędu 1,7% jest i tak dużo mniejszy niż w przypadku innych wydatków federalnych. Średnio wydatki te – z wyłączeniem obrony – mają wzrosnąć o 16%. Niemniej jednak należy podkreślić, że dane te to jedynie wstępna deklaracja – mówi ona ile Biały Dom chciałby pieniędzy na każdy z departamentów. Do uzyskania funduszy daleka droga.

Nieuchronna batalia

Przedstawienie propozycji budżetu nie kończy sprawy, lecz wręcz przeciwnie – otwiera dyskusję, która będzie trwała wiele tygodni. O ile Biały Dom zapowiada, że szczegółowy dokument pojawi się w maju, to według nieoficjalnych źródeł może stać się to dopiero w czerwcu.

Nie sposób zignorować faktu, iż gospodarka Stanów Zjednoczonych zmaga się z problemami, co jest efektem licznych czynników, w tym pandemii koronawirusa SARS CoV-2. Nawet i bez niego Stany Zjednoczone mierzyć się muszą z postępującym deficytem, który wynosi około 28 bln USD. Do tego dochodzą inne priorytety – w marcu Biden podpisał American Rescue Plan, który za sumę 1,9 bln USD ma pobudzić amerykańską gospodarkę. Teraz przygotowywany jest wart 2 bln USD American Jobs Plan, który ma zmodernizować przestarzałą infrastrukturę państwa (samych tylko mostów, wymagających gruntownego remontu lub wymiany, jest w kraju 220 tysięcy). Podobne programy przygotowywane są w zakresie służby zdrowia i szeroko pojętych programów społecznych.

Wysokie wydatki na zbrojenia mają swoich zwolenników. Szacuje się, że amerykański przemysł zbrojeniowy bezpośrednio i pośrednio daje zatrudnienie nawet 3,5 milionom osób. Ograniczenia w budżecie mogłyby doprowadzić do utraty miejsc pracy, co szczególnie obecnie – w kryzysie gospodarczym – jest sprawą niezwykle delikatną. Nie brak głosów, że oszczędności należy szukać w wydatkach organizacyjnych. Przykładowo, według przywoływanej obecnie analizy „The Washington Post” z 2016 roku, odchudzenie wojskowej biurokracji dałoby 125 miliardów dolarów w ciągu 5 lat.

Przeciwnicy tak dużych wydatków podnoszą argument, że kluczową rolę odgrywa lobbing, a administracja Bidena przesiąknięta jest ludźmi przemysłu zbrojeniowego. Przykładowo, sekretarz obrony Lloyd Austin pracował dla Raytheon Technologies, podczas gdy zastępca obrony Kathleen Hicks, którą populistyczne środowiska lewicowe chwalą za bycie pierwszą kobietą na tym stanowisku, pracowała wcześniej w Center for Strategic and International Studies. Ten waszyngtoński ośrodek analityczny jest – jak pisze „The New York Times” – „finansowany między innymi przez firmy Northrop Grumman, Boeing oraz Lockheed Martin”. Prasa odwołuje się do raportu Project on Government Oversight, wedle którego kilkunastu członków administracji prezydenckiej, w tym sekretarz stanu Anthony Blinken, w mniejszym lub większym stopniu powiązana była z pieniędzmi przemysłu zbrojeniowego.

Możliwe cięcia

Większość amerykańskich ekspertów zdaje się być zgodna, że głębszych cięć – będących nie efektem presji politycznej, ale innej wizji co do priorytetów zbrojeniowych – należy spodziewać się dopiero w kolejnym budżecie. Na początku lutego sekretarz obrony Austin zapowiedział całościowy przegląd rozmieszczenia wszystkich amerykańskich sił i środków na świecie, a także zadań, jakie muszą wykonywać. Wysiłki są prowadzone w konsultacji z przewodniczącym Połączonych Szefów Sztabu raz sojusznikami. To łącznie kilkanaście dużych projektów przeglądowych.

Reklama
Reklama

Prowadzi się również prace nad nową Narodową Strategią Obronną (NDS, National Defense Strategy) oraz strategiami sektorowymi, w tym planami modernizacji technicznej, dla poszczególnych rodzajów sił zbrojnych. To jednak wymaga czasu, a zdrowy rozsądek podpowiada, by nie ograniczać sobie finansowania nie wiedząc wcześniej, na co pieniądze będą potrzebne. Radykalne zmiany na tym etapie byłyby tym trudniejsze, iż administracja Bidena ciągle nie uzyskała zatwierdzenia przez Senat osób na stanowiska sekretarzy departamentów sił zbrojnych.

W dokumencie z 10 kwietnia napisano, iż na liście priorytetów jest zmodernizowanie przemysłu stoczniowego oraz arsenału strategicznego, rozwój technologii hipersonicznych, sztucznej inteligencji, cyber-bezpieczeństwa, mikro-komputerów oraz technologii kwantowych. Mowa także o większym zaangażowaniu w autonomiczne platformy morskie oraz o kontynuacji programu nowych okrętów podwodnych.

Uważa się, że oszczędności finansowe mogłyby zostać poczynione w kwestii broni jądrowej, która w Stanach Zjednoczonych pochłania miliardy dolarów. Modernizacja arsenału ma pochłonąć dodatkowe środki. Jak pisaliśmy w styczniu[1], „w 2019 roku Amerykanie oszacowali, że trzy kluczowe programy – nowych okrętów podwodnych (typ Columbia), międzykontynentalnych rakiet balistycznych (GBSD) oraz bombowców strategicznych (B-21) pochłonie w obecnej dekadzie astronomiczną sumę 234 mld USD. Łącznie, według Kongresowego Biura Budżetowego (CBO), do 2046 roku programy związane z triadą strategiczną pochłonąć mają nawet 1,2 bln USD”. Coraz częściej mówi się, że Amerykanie powinni zrezygnować z jednej odnogi swojej triady strategicznej – naziemnych wyrzutni międzykontynentalnych rakiet balistycznych. Ta koncepcja może w pewnym momencie być dla administracji Bidena kusząca, podobnie jak zmniejszenie liczby wykorzystywanych przez US Navy okrętów podwodnych z bronią nuklearną. Program redukcji w broni strategicznej uchodzi za główny postulat cięć w zbrojeniach, jakie podnoszą skrajnie lewicowe środowiska Partii Demokratycznej.

Pod uwagę brane są redukcje liczby zakupów myśliwców F-35A. Fot. Staff Sgt. Marcy Copeland/USAF
Pod uwagę brane są redukcje liczby zakupów myśliwców F-35A. Fot. Staff Sgt. Marcy Copeland/USAF

Drugą możliwą „ofiarą” korekt w budżecie mogą być samoloty F-35. Cytowana przez prasę Mackenzie Eaglen z American Enterprise Institute spekuluje, że „zarówno US Navy jak i USMC mogą ograniczyć rozmiar dywizjonów F-35B z 16 samolotów do 12 lub 10”. W dłuższej perspektywie możliwe są redukcje w łącznej liczbie zakupionych maszyn F-35 dla US Air Force. Przewiduje się, że amerykańskie lotnictwo zredukuje liczbę samolotów we wszystkich dywizjonach, niezależnie od ich przeznaczenia.

Wymiar europejski

Naturalnym pytaniem w tym kontekście jest to o amerykańskie zaangażowanie w Europie, w tym na „wschodniej flance”. Jeszcze w przedwyborczej kampanii Biden zapowiadał powrót do bliskiej współpracy na forum NATO, ale jednocześnie zapowiedział odesłanie części oddziałów z powrotem do kraju, choć mowa była o siłach z Afganistanu oraz Iraku.

W kontekście Europy Środkowo-Wschodniej niepokojące mogą być stwierdzenia sekretarza obrony Austina oraz jego zastępcy Hicks, wedle których priorytetem sił zbrojnych będzie wodowanie nowych okrętów oraz gruntowna modernizacja przestarzałych stoczni (oba te elementy bezpośrednio wiążą się z Chinami). Nie brak głosów, że to US Navy ma otrzymać docelowo więcej pieniędzy, podczas gdy US Army ma na tym stracić. Mowa tutaj o wycofaniu najstarszych śmigłowców rodziny Apache oraz Chinook, a także wprowadzeniu redukcji stanu osobowego w wojskach lądowych.

W ostatniej fazie swych rządów prezydent Trump zapowiedział wycofanie części amerykańskich sił z Niemiec (12 tysięcy żołnierzy, a więc około 1/3), ale w lutym generał Tod Wolters – dowódca sił amerykańskich w Europie oraz naczelny dowódca sił sojuszniczych w Europie – stwierdził, że redukcje zostały wstrzymane, ale nie cofnięte, bowiem sprawa najpierw musi zostać zanalizowana przez sekretarza obrony Austina.

Podsumowując, wydaje się bardzo prawdopodobne, że po batalii w Kongresie budżet Pentagonu na nadchodzący rok podatkowy będzie mniej więcej na podobnym poziomie – nie należy spodziewać się drastycznych wahnięć w żadnym kierunku. Ku takiemu scenariuszu przemawia fakt, że przegłosowanie wymaga politycznego kompromisu. Chociaż to Demokraci kontrolują Kongres to przyjęcie budżetu wojskowego zależeć będzie od głosów środka – Demokratów i Republikanów – a nie tych, którzy w zeszłym roku walczyli o redukcję wydatków obronnych o 10%.

[1] Przyszłość amerykańskiej triady strategicznej. Decyzje w rękach Bidena [ANALIZA]

Reklama
Reklama

Komentarze