Czy AK-47 zastąpią algorytmy – nowa wizja wojny asymetrycznej
Wojna XXI wieku coraz wyraźniej rozdziela się na dwa światy. Z jednej strony mamy świat maszyn — pełen sensorów, chmur obliczeniowych i algorytmów, które śledzą, przetwarzają i przewidują ruchy przeciwnika szybciej, niż człowiek zdąży mrugnąć. Z drugiej — świat ludzi, w którym nadal decydują te same emocje i motywy co tysiące lat temu: wola walki, strach, lojalność i polityka. Jak podkreśla gen. Mark A. Milley, były szef Kolegium Połączonych Szefów Sztabów USA,technologia może zmienić charakter wojny, ale nie jej naturę (USNI / U.S. Department of Defense, (2020)). Innymi słowy — nawet najbardziej zaawansowany system nie zwolni człowieka z odpowiedzialności za decyzję.

Z tej racji współczesne analizy prowadzenia wojny opisują to nową parą pojęć: syntetyczna asymetria i inteligentyzacja. Ta pierwsza oznacza projektowanie całych środowisk walki, w których przewaga nie wynika z jednej cudownej broni, ale z połączenia wszystkiego w całość: technologii, danych i procedur. Druga — inteligentyzacja — to krok dalej: chodzi o uczenie maszyn i systemów adaptacji, by same potrafiły rozpoznawać sytuację, reagować i doskonalić swoje decyzje. W efekcie przewaga nie rodzi się już z siły ognia, lecz z umiejętności myślenia szybciej i szerzej niż przeciwnik. Na ten fakt zwraca uwagę Dave Venable były oficer NSA autor tekstuForget Guerrillas and IEDs – The Next Asymmetric War Will Be Engineered (The Cipher Brief, (2025)). Jego zdaniem kończy się epoka klasycznej wojny asymetrycznej, którego ikoną od połowy dwudziestego wieku byli partyzanci, rebelianci ,czy terroryści z AK-47 – broni taniej, prostej i skutecznej w sianiu chaosu. Według niego nadchodzi czas syntetycznej asymetrii, w której zwycięża ten, kto potrafi połączyć dane, algorytmy i decyzje w jeden, samouczący się ekosystem. Dawniej dowódca szukał „okazji” w terenie. Dziś projektuje się całe sekwencje zdarzeń – nie tylko na polu walki, ale w gospodarce, sieci i przestrzeni informacyjnej.
Zobacz też
Jak zauważa Sal Artiaga w artykuleContrasting Chinese and American Approaches to Irregular Warfare, Irregular Warfare Center, (2024), konflikty toczą się dziś równolegle w trzech domenach: fizycznej, cybernetycznej i informacyjnej. Każda nowa technologia tworzy nie tylko przewagę, lecz także nowy rodzaj słabości, który przeciwnik może wykorzystać, oślepiając sensory, zakłócając łączność czy manipulując danymi. W takim świecie coraz częściej zwycięża się bez wystrzału. Swego czasu Sun Tzu pisał już w swym traktacie „Sztuka wojny”, że najwyższe mistrzostwo to zwycięstwo bez walki a dziś oznacza to pokonanie przeciwnika nie przez przewagę ogniową, lecz przez inteligentną adaptację i kontrolę informacji. Stąd według Dave Venable ikoniczny AK-47 staje się symbolem przeszłości — epoki, w której siła tkwiła w prostocie i liczbie. A algorytm to znak nowej ery, w której przewagę daje inżynieria percepcji i decyzji. To już nie walka o teren, lecz o to, kto pierwszy zrozumie, co się naprawdę dzieje.
Konwergencja jako źródło przewagi
Największą rewolucją na współczesnym polu walki nie jest już sama obecność sztucznej inteligencji, dronów czy broni energetycznej. To wszystko już znamy. Prawdziwą zmianą jest to, że te technologie zaczynają się ze sobą łączyć — tworzyć jeden system nerwowy wojny. Z tego powodu analityk Robert J. Bunker w swym tekścieSomething WICKED This Way Comes, Small Wars Journal, (2024) nazywa to zjawisko„wojenną osobliwością” — momentem, w którym różne innowacje łączą się w sieć działającą szybciej, niż człowiek jest w stanie zrozumieć czy zareagować . Tak więc nie chodzi oo kolejny „cudowny wynalazek lecz o to aby spiąć cały łańcuch — od rozpoznania, przez analizę i decyzję, aż po wykonanie. Maszyny nie tylko pomagają dowódcy, ale kształtują samo tempo wojny. Podkreśla to szczególnie James Giordano Disruptive Technologies in Current and Future Warfare, National Defense University / INSS, (2025)) pisząc m.in. że prawdziwa przewaga nie tkwi dziś w posiadaniu najlepszej wersji jednego narzędzia, lecz w zgraniu wszystkich — od sztucznej inteligencji i neurotechnologii po biotechnologię, cyberbezpieczeństwo i łączność — w jeden działający organizm.
Zobacz też
Wygrywa więc nie ten, kto ma „więcej sprzętu”, ale ten, kto potrafi stworzyć ekosystem, w którym dane, ludzie i maszyny uczą się nawzajem i błyskawicznie reagują na zmiany. Na tym polega konwergencja — sieć, która łączy wszystkie zmysły pola walki w jedno wspólne oko i jedno wspólne ucho. Oznacza to w praktyce, że tysiące sensorów, kamery satelitarne, drony i systemy komunikacji tworzą jeden wspólny obraz sytuacji, a następnie utrzymują go w czasie rzeczywistym. Przeciwnik reaguje z opóźnieniem, bo jego informacja zawsze przychodzi „po czasie”. A gdy ten obraz jest jeszcze zasilany danymi z komercyjnych źródeł — np. z aplikacji cywilnych, zdjęć z satelitów prywatnych czy ruchu w mediach społecznościowych — staje się prawie niemożliwy do oślepienia jednym ciosem. W tej wizji wojny przewaga nie polega już na jednym silnym uderzeniu. To permanentny stan przewagi — utrzymywany przez nieustanne aktualizacje, automatyczne korekty i inteligentneskalowanie decyzji. Dlatego współczesne planowanie wojskowe musi myśleć nie tylko o zapasach amunicji czy zapasowych kablach, ale też o zapasowych ścieżkach poznania — alternatywnych źródłach danych, metodach weryfikacji i analizie, które pozwolą przetrwać błędy algorytmów. Wojna przestaje zatem przypominać wymianę ciosów; staje się ciągłym stanem przewagi, utrzymywanym przez rytm aktualizacji i szybkość uczenia się. Dlatego dziś armie muszą mieć nie tylko zapasy paliwa i amunicji, ale też zapasowe ścieżki poznania – alternatywne źródła danych i sposoby ich sprawdzania, które ochronią przed błędem algorytmu lub świadomą dezinformacją. Jak podsumowują Giordano i Bunker, nowa przewaga nie tkwi w sile ognia, lecz w szybkości rozumienia. Kto pierwszy połączy dane w sensowny obraz, ten wygrywa i dyktuje rytm wojny.
Front poznawczy i koszt weryfikacji
Współczesne pole walki coraz częściej nie ma granic ani okopów — toczy się w głowach ludzi. Nie o terytorium, ale o wiarygodność i zaufanie. A bronią staje się nie pocisk, lecz informacja. Jak zauważa Joshua Luberisse, zajmujący się nowoczesnymi formami wojny informacyjnej w artykule Verification Cost Asymmetry in Cognitive Warfare, arXiv, (2025). w epoce sztucznej inteligencji pojawiła się nowa zasada przewagi:asymetria kosztu weryfikacji. Wynika to z faktu, że fałsz jest tańszy niż prawda. Maszyny mogą w kilka sekund wygenerować tysiące fałszywych obrazów, wpisów czy dokumentów. Ale sprawdzenie ich autentyczności wymaga czasu, ludzi i instytucji. To nierówna gra: jedna strona sieje chaos niemal za darmo, druga płaci za każdy akt weryfikacji. Stąd też dzisiejsze zwycięstwo nie należy do tego, kto „ma rację”, lecz do tego, kto potrafi zorganizować system rozpoznawania prawdy szybciej niż przeciwnik. To wojna, w której tempem ataku jest prędkość internetu, a tempem obrony — szybkość weryfikacji.
Zobacz też
Na tę nową rzeczywistość zwraca uwagę raport IE University – Centre for the Governance of Change The Battle for the Mind: Understanding and Addressing Cognitive Warfare and Its Enabling Technologies, IE University, (2024)). Jego autorzy proponują stworzenie „infrastruktury zaufania” — cyfrowego systemu, który pozwala błyskawicznie odróżnić prawdę od manipulacji. To coś w rodzaju „paszportu informacji”: zestaw podpisów kryptograficznych, protokołów pochodzenia treści i audytowalnych metadanych, które potwierdzają, że dana wiadomość jest prawdziwa. W świecie zalanym fałszywkami, takie narzędzie staje się nową tarczą obronną. Z tej racji na froncie poznawczym liczy się bowiem nie to, kto krzyczy głośniej, ale kto szybciej potwierdza fakty.
Na Ukrainie ta zdolność okazała się kluczowa — to właśnie dzięki niej udało się utrzymać odporność społeczną i wiarygodność komunikacji państwa mimo zalewu rosyjskich dezinformacji. W Gazie wojna toczyła się nie tylko o ziemię, ale o obrazy — o to, które nagranie trafi do globalnych mediów i jak zostanie zinterpretowane. Każde niezweryfikowane zdjęcie może wywołać kryzys dyplomatyczny, zanim eksperci zdążą powiedzieć, co naprawdę pokazuje. Natomiast w Sahelu z kolei grupy zbrojne wykorzystują media społecznościowe do tworzenia iluzji siły — kilkanaście filmików z dronów zastępuje tysiące żołnierzy. Ich przewaga to psychologiczna skala, nie militarna masa. Tego w praktyce nie da się zahamować stąd tez szybkość i zaufanie do własnego przekazu staje się kwestią zasadniczą. Społeczeństwo, które potrafi szybko oddzielić prawdę od fałszu, staje się odporne. To nowy rodzaj obrony terytorialnej — obrona poznawcza. I w tym miejscu na styku informacji i działania — zaczyna się nowy wymiar rosyjskiej strategii. Federacja Rosyjska od lat testuje model, który łączy werbowanie „proxy” w mediach społecznościowych z cyberatakami grup APT na infrastrukturę krytyczną. To praktyczne zastosowanie opisanej przez Luberisse’a zasady: obniżyć koszt chaosu po swojej stronie, a podnieść koszt porządku po stronie przeciwnika.
Rosyjska asymetria operacyjna – „proxy" i APT jako broń taniej niepewności
Jeśli współczesna wojna informacyjna to starcie o zaufanie, to Rosja zbudowała na tym całą metodę walki – to nie armia w klasycznym sensie, ale system drobnych uderzeń — w sieciach, w świadomości, w codziennym poczuciu bezpieczeństwa. Ta rosyjska logika jest prosta: obniżyć koszt ataku do minimum, a podnieść koszt obrony przeciwnika do maksimum. To właśnie praktyczne zastosowanie opisanej przez Joshuę Luberisse’a zasadyasymetrii kosztu weryfikacji (Verification Cost Asymmetry in Cognitive Warfare, arXiv, 2025) — tylko przeniesione z przestrzeni informacji do świata operacyjnego.
Służby rosyjskie wprowadziły do swego modus operandi podwójny model uderzeń. Z jednej strony – „agentura proxy”, czyli ludzie zwerbowani lub zmanipulowani przez media społecznościowe, wykonujący drobne akcje sabotażowe: podpalenia, próby zakłóceń transportu, uszkodzenia infrastruktury. To działania proste, tanie i trudne do powiązania z państwem. Z drugiej – cyberatak APT (Advanced Persistent Threat): precyzyjne, długofalowe kampanie prowadzone przez grupy hakerskie powiązane z rosyjskim wywiadem, wymierzone w energetykę, komunikację, logistykę i instytucje finansowe. Te dwa elementy działają jak dwa skrzydła jednej strategii. Sabotaż fizyczny tworzy poczucie zagrożenia i niepewności — media i opinia publiczna zaczynają szukać winnych, służby są przeciążone. W tym samym czasie cyberatak uderza w systemy, które zapewniają porządek i ciągłość państwa. To skoordynowany chaos: jedno odciąga uwagę, drugie destabilizuje struktury.
Zobacz też
Jak piszą Władimir W. Sielivanow i Jurij D. Iljin w analizieКонцепция военно-технического асимметричного ответа по сдерживанию вероятного противника от развязывания военных конфликтов Военная мысль, 2022), istotą rosyjskiego podejścia jest „asymetryczny odpór” — zamiast ścigać przewagę przeciwnika, należy ją zamienić w jego obciążenie.
Tę koncepcję rozwija także A. V. Fenenko w artykuleАсимметричная модель ядерного сдерживания (AFJournal.ru, 2021), wskazując, że skuteczność rosyjskiego odstraszania wynika z niejednoznaczności i elastycznego doboru środków wpływu — od klasycznego odstraszania nuklearnego po operacje informacyjne.
Zobacz też
Każdy nowy system bezpieczeństwa Zachodu — od rozpoznania satelitarnego po systemy AI do analizy ruchu sieciowego — staje się więc dla Rosji nowym celem. Bo im bardziej państwa rozwinięte opierają się na zautomatyzowanych systemach, tym bardziej stają się podatne na drobne zakłócenia i wątpliwości. Ten mechanizm działa jak ekonomia strachu. Jedno podpalenie magazynu paliwa, jedno włamanie do systemu kolei, jeden przeciek danych — i cały aparat bezpieczeństwa musi zareagować, ponosząc ogromne koszty. Wystarczy kilka takich incydentów, by państwo zaczęło funkcjonować w trybie ciągłej reakcji, a społeczeństwo w stanie permanentnej niepewności i strachu. Jak zauważa Charles K. Bartles Russia’s Indirect and Asymmetric Methods as a Response to the New Western Way of War,Special Operations Journal, 2016), to właśnie niepewność jest celem samym w sobie — rosyjska strategia nie dąży do zwycięstwa w klasycznym sensie, lecz do utrzymania przeciwnika w stanie decyzyjnego zmęczenia. Cyberoperacje grup takich jak Sandworm czy APT28 nie zawsze mają na celu zniszczenie systemu — często wystarczy, że wprowadzą zamęt: niejasność co do źródła ataku, skali zagrożenia, czasu reakcji. W efekcie państwa zaatakowane zaczynają walczyć nie z agresorem, lecz z własną niepewnością.
Rosyjska metoda łączy więc tani sabotaż, drogie skutki i pełną deniowalność. Zleceniobiorcy „proxy” nie są formalnie częścią aparatu państwa, a infrastruktura cyberataków często przebiega przez pośrednie serwery i kraje trzecie, co rozmywa odpowiedzialność. To pozwala działać poniżej progu otwartego konfliktu, utrzymując presję bez ryzyka odwetu. W efekcie państwa zachodnie zmuszane są do ciągłego reagowania – inwestują miliardy w ochronę infrastruktury, weryfikację informacji i śledzenie źródeł, podczas gdy koszt akcji napastnika pozostaje minimalny. To doskonała ilustracja „asymetrii kosztu weryfikacji” w praktyce — fałsz i niepewność okazują się tańsze od porządku i prawdy.
Zobacz też
Etyka i odpowiedzialność w wojnie projektowanej
Im bardziej wojna staje się projektem inżynieryjnym, tym trudniej wskazać, kto właściwie odpowiada za decyzję o użyciu siły. Madeleine Clare Elish w pracyMoral Crumple Zones: Cautionary Tales in Human-Robot Interaction (Data & Society, 2016) opisuje zjawisko, w którym ludzie stają się „moralnymi strefami zgniotu” — formalnie odpowiedzialni, lecz faktycznie pozbawieni kontroli nad algorytmem.
Podobną diagnozę formułuje Boris (Bruce) Kriger w esejuThe Technological Paradox of War: Asymmetry, Detachment, and the Loss of Human Responsibility (Medium, 1 marca 2025), wskazując, że zaawansowane technologie zwiększają dystans psychiczny między działaniem a jego skutkiem, rozmywając odpowiedzialność i prowadząc do dehumanizacji decyzji. Z tej racji ta nowa rzeczywistość rodzi pytanie o etykę projektowania wojny.Kiedy decyzje bojowe podejmuje sieć czujników, sztuczna inteligencja i automaty, kluczowe staje się nie tylkokto strzela, alejak zaprogramowano proces, który do tego strzału doprowadził. Etyka przestaje być więc refleksją „po fakcie” — musi zostać wbudowana w samą architekturę systemu. Stąd też prace instytucji takich jak United Nations Institute for Disarmament Research (UNIDIR) i Institute of Electrical and Electronics Engineers (IEEE) wskazują, że tradycyjne podejście — obecność „człowieka w pętli” Human-in-the-Loop) — nie wystarcza, gdy decyzje zapadają w milisekundach Human-in-/on-the-Loop oraz Ethically Aligned Design, publikacje instytucjonalne, (2023–2024).Człowiek nie jest już w stanie fizycznie reagować w tempie, w jakim działa zautomatyzowana wojna. Dlatego pojawia się nowe pojęcie : „człowiek nad pętlą” (Human-over-the-Loop).
Tak więc to nie operator siedzący przy joysticku, ale architekt odpowiedzialny za zasady, które określają granice działania systemu. To on decyduje, kiedy maszyna może reagować, jak analizuje dane i gdzie kończy się jej autonomia. W praktyce to przeniesienie odpowiedzialności z poziomu reakcji na poziom projektowania. Etyka staje się nie dodatkiem do technologii, ale elementem kodu źródłowego wojny. Jeśli na przykład — jeśli autonomiczny system rozpoznania ma sam wykrywać cele, kluczowe nie jest tylko to, czy działa skutecznie, ale na jakich danych był uczony, jakie wbudowano w niego kryteria proporcjonalności, jak reaguje w przypadku niepewności danych i czy potrafi wstrzymać działanie, gdy ryzyko błędu przekracza określony próg. To właśnie oznacza „projektowanie etyczne” — architektura, w którejzasady są ważniejsze niż efektywność. Dlatego jak pisze James Giordano w publikacjiDisruptive Technologies in Current and Future Warfare (National Defense University / INSS, (2025)), nadchodząca wojna nie będzie już starciem sprzętu, lecz konfrontacją systemów decyzyjnych — a więc także systemów moralnych.
Zobaczyć to możemy w konfliktach takich jak Ukraina czy potencjalnie Tajwan. Tam, gdzie systemy automatyczne wspierają rozpoznanie, logistyki i obronę przeciwrakietową, granica między działaniem człowieka a maszyną staje sięcienka jak włos. W której należy postrzegać go jako swoistego nadzorcy zasad a nie jedynie jako operatorze przycisku. Brak tak rozumianej etyki architektonicznej prowadzi do ryzyka, o którym ostrzega w swym opracowaniu Madeleine Clare Elish określaniem go mianem roztopienia odpowiedzialności. Kiedy nikt nie wie, kto decyduje”, decyzje przestają być nie tylko moralne, ale i politycznie wiarygodne.
Zobacz też
Grozi to nie tylko błędem na polu walki, ale też utratą legitymacji użycia siły w oczach opinii publicznej i prawa międzynarodowego. Dlatego też etyka wojny projektowanej stanowi nowy wymiar bezpieczeństwa oznaczający że w czasie w którym wojna przyspiesza do prędkości procesora, a jej zatrzymanie może być nie do opanowania.
Rosyjskie kontrperspektywy – asymetria idei
Rosja od dawna rozumie, że wojnę można prowadzić nie tylko bronią, ale i znaczeniem. W miejscu gdzie Zachód inwestuje w technologie, to ona inwestuje w narracje. To nie jest tylko kwestia propagandy, lecz rodzaj strategii jaką jest asymetria idei, polegającej , ale na tym, kto potrafi nadać sens rzeczywistości. Jak pisze Siergiej P. Nazarow w artykuleСпецифика асимметрии конфликта в виртуальном пространстве (CyberLeninka, (2022)), współczesne konflikty coraz częściej rozgrywają się w sferze wirtualnej, a prawdziwym polem bitwy staje się uwaga i emocje odbiorców. To właśnie tam Rosja próbuje budować przewagę — nie poprzez kontrolę przestrzeni, lecz poprzez sterowanie percepcją. Metoda ta ma swoje korzenie w klasycznej rosyjskiej kulturze strategicznej. Już w czasach sowieckich rozwijano doktrynęmaskirowki — sztuki zacierania granicy między prawdą a pozorem. Dziś wróciła ona w nowoczesnej formie: zamiast zasłon dymnych – fake newsy; zamiast klasycznych szpiegów– boty i influencerzy.
Zobacz też
- Jak zaspokoić „głód energii” wojska?Sponsorowany
Zwracają na to szczególną uwagę Władimir W. Sielivanow i Jurij D. Iljin w pracyКонцепция военно-технического асимметричного ответа по сдерживанию вероятного противника от развязывания военных конфликтов (Военная мысль, (2022)), rosyjska strategia asymetryczna polega nie na próbie dogonienia technologicznej przewagi Zachodu, ale na uczynieniu jej nieopłacalną.Jeśli przeciwnik buduje coraz droższe i bardziej złożone systemy, Rosja odpowiada działaniami tanimi, ale destrukcyjnie skutecznymi – zakłóceniem łączności, dezinformacją, psychologicznym szumem. To właśnieekonomia siły, w której przewaga przeciwnika staje się jego ciężarem im bardziej zależy mu na wiarygodności, procedurach i faktach, tym łatwiej go oszukać.Rosja, w tej logice, nie musi być silniejsza – wystarczy, że będzie bardziej nieprzewidywalna.
Widać to na Ukrainie, gdzie obok działań militarnych toczy się nieprzerwana wojna narracyjna kiedy każde uderzenie kinetyczne jest tam natychmiast uzupełniane kampanią informacyjną – zalewem sprzecznych wersji, teorii, filmów i „dowodów”, które mają podważyć spójność zachodniego przekazu.To nie przypadkowy chaos, lecz celowa mgła poznawcza, mająca rozbić jedność decyzyjną sojuszników i zmusić ich do ciągłego tłumaczenia własnych działań.
Charles K. Bartles w analizieRussia’s Indirect and Asymmetric Methods as a Response to the New Western Way of War (Special Operations Journal, (2016)), pisze że rosyjska strategia łączy militarne, ekonomiczne i informacyjne instrumenty w jeden, spójny system wpływu. W efekcie każdy ruch – sankcje, protesty, dezinformacja, cyberatak – staje się częścią jednej narracyjnej operacji , której celem jest utrzymanie przeciwnika w stanie poznawczego przeciążenia. Równocześnie rosyjskiej doktrynie coraz częściej pojawia się też pojęcie„asymetrycznego odstraszania” — koncepcji, w której nieprzewidywalność i dwuznaczność zastępują tradycyjny pokaz siły Асимметричная модель ядерного сдерживания, AFJournal.ru, (2021) Nie trzeba już siły , by sparaliżować wolę przeciwnika – wystarczy sprawić, by nie wiedział, co jest prawdą, a co blefem.To więc swoista wojna interpretacji .Zachód dąży do przejrzystości a Rosja – do niejednoznaczności. Zachód wierzy w siłę faktów, Rosja – w siłę ich interpretacji.
I choć ta strategia nie daje natychmiastowych zwycięstw na mapie, to długofalowo podkopuje spójność, zaufanie i pewność siebie społeczeństw demokratycznych. Jak ujęto to w artykuleАсимметрия в военном деле (Независимая газета – НВО, (2020)), technologia sama w sobie nie gwarantuje przewagi, jeśli nie towarzyszy jej spójność ideowa. To dlatego rosyjskie elity wojskowe coraz częściej podkreślają, że wojna to nie tylko walka o kontrolę przestrzeni, ale także o kontrolę znaczeń. W tej perspektywie asymetria idei staje się najtańszą, ale i najtrwalszą bronią. Nie wymaga to rakiet, logistyki ani armii — wystarczy zdolność do sterowania świadomością.A w epoce, w której ludzie czerpią wiedzę o świecie z ekranu telefonu, to właśnie ten ekran może być nowym polem bitwy.
Zobacz też
Chińska „asymetria systemu" – integracja i inteligentyzacja
Jeżeli ujmując to w sposób obrazowy gdy Rosja gra w szachy na planszy chaosu i niepewności to Chiny budują nową planszę. Ich celem nie jest zaskoczenie przeciwnika jednym ruchem, ale zaprojektowanie całego systemu, w którym wszystkie figury – od gospodarki po media – poruszają się w jednym, zsynchronizowanym rytmie. To właśnie jest chińska „asymetria systemu”: przewaga rodząca się z długotrwałej, metodycznej integracji wszystkich zasobów państwa w jeden organizm strategiczny. To podejście ma swoje źródło jeszcze w latach 90., kiedy Qiao Liang i Wang Xiangsui w książceUnrestricted Warfare (PLA Literature & Arts Publishing House, (1999)) przekonywali, że prawdziwa wojna nie toczy się już tylko na polu bitwy, lecz także w finansach, gospodarce, kulturze i informacjach. W ten sposób zwycięża ten, kto potrafi połączyć wszystkie formy presji w jeden strumień wpływu — niezależnie od tego, czy używa broni, kredytów, mediów czy standardów technologicznych. Rozwinięte zostało w doktrynie „Science of Military Strategy” opracowanej przez PLA National Defense University (PLA NDU Press, (2020). Zgodnie z nią, wojna przyszłości to systemowa rywalizacja ekosystemów, a nie pojedynek armii.
Nie chodzi już o to, kto ma więcej czołgów, lecz kto potrafi spiąć przemysł, technologię, informację i społeczeństwo w spójny, samonapędzający się mechanizm. To właśnie Chińczycy nazywają „inteligentyzacją” (zhinenghua) — czyli procesem, w którym sztuczna inteligencja nie tylko wspiera wojsko, ale przenika cały system państwa, ucząc się, przewidując i koordynując działania w wielu domenach naraz. Jak pisze Nathan Beauchamp-Mustafaga w analizieCognitive Domain Operations: The PLA’s New Holistic Concept for Influence Operations (Jamestown Foundation, China Brief, (2019)), „operacje w domenie poznawczej” są nowym filarem tej strategii. Łączą one psychologię, informację, dane i technologię w jeden projekt — mający nie tyle niszczyć przeciwnika, co zarządzać jego świadomością i decyzjami. W praktyce oznacza to, że każdy kanał informacji — od sieci społecznościowych po systemy logistyczne — może być użyty jako narzędzie wpływu.
Zobacz też
Chiny nie traktują tych domen osobno. Dla nich to elementy jednej sieci, która uczy się i reaguje na bodźce w czasie rzeczywistym. To właśnie dlatego mówią o „wojnie systemowej” — wojnie, w której granice między polityką, gospodarką i wojskiem przestają istnieć. Najpełniej strategia chińskiej „asymetrii systemu” ujawnia się w działaniach wobec Tajwanu. Nie chodzi tu o klasyczną inwazję, lecz o długofalowe testowanie zintegrowanej presji — militarnej, ekonomicznej, informacyjnej i kulturowej. Jak zauważa Nathan Beauchamp-Mustafaga Cognitive Domain Operations: The PLA’s New Holistic Concept for Influence Operations, Jamestown Foundation, 2019), Chiny traktują Tajwan jako „laboratorium” dla operacji w domenie poznawczej, łączących demonstracje wojskowe, cyberataki o niskim progu i kampanie dezinformacyjne w jeden, zsynchronizowany system oddziaływania. W ujęciu PLA National Defense University Science of Military Strategy, PLA NDU Press, 2020) jest to forma „wojny systemowej”, w której o przewadze decyduje nie siła ognia, lecz spójność całego ekosystemu polityczno-technologicznego. Jak podkreśla RAND Corporation Chinese Coercive Strategies in the Taiwan Strait, 2022), celem tych działań nie jest natychmiastowe zwycięstwo, lecz stopniowe kształtowanie percepcji — budowanie przekonania, że „zjednoczenie” jest procesem nieuniknionym.
Tak więc to nie blitzkrieg ale inżynieria rzeczywistości — powolna, precyzyjna, systemowa. Chińska strategia nie chce przeciwnika zniszczyć, tylko wciągnąć go w swoją orbitę — sprawić, że jego łańcuchy dostaw, rynki i standardy technologiczne będą zbyt mocno splecione z chińskim systemem, by można było się od niego odłączyć. Z tej racji różnica między Chinami a Rosją jest więc zasadnicza. Rosja improwizuje — działa przez paradoks, prowokację i chaos, szukając krótkoterminowej przewagi. Chiny planują — myślą w kategoriach dekad, nie dni. Ich asymetria nie polega na destrukcji, lecz na konstruowaniu alternatywnego ładu, w którym Zachód powoli traci zdolność narzucania własnych reguł. Jak pisał Qiao Liang, prawdziwe zwycięstwo polega na tym, by „zmusić przeciwnika do życia w świecie, który my zaprojektowaliśmy” Unrestricted Warfare, (1999).W tym sensie chińska „asymetria systemu” to sztuka wchłaniania świata — przez handel, dane, technologię i standardy. I właśnie w tej konwergencji ekonomii, informacji i sztucznej inteligencji rodzi się nowa forma wojny — wojna bez frontu, ale z planem, gdzie każdy piksel, pakiet danych i decyzja konsumencka stają się częścią długiej zaplanowanej kampanii.
Zobacz też
Sektor prywatny jako element przewagi
Współczesne wojny coraz częściej projektują nie państwa, lecz firmy technologiczne. Jak podkreśla Center for Strategic and International Studies The Tech Revolution and Irregular Warfare, 2025), komercyjna innowacja stała się głównym źródłem przewagi strategicznej. Przykładem jest system Starlink firmy SpaceX, który w Ukrainie utrzymał łączność i dowodzenie mimo zniszczenia sieci państwowych — tworząc „cyfrową linię życia” frontu. Jednocześnie, jak zauważa RAND Corporation Emerging Dynamics of Civil-Military Tech Partnerships, 2024), ta zależność pokazuje nową słabość: prywatny właściciel infrastruktury może wpływać na przebieg wojny, niezależnie od decyzji rządów. Drugim wymiarem tej transformacji są dane i algorytmy. Platformy firm takich jak Palantir Technologies integrują miliardy informacji z czujników i sieci, skracając cykle decyzyjne z dni do minut. Jak pisze James Giordano Disruptive Technologies in Current and Future Warfare, NDU / INSS, 2025), o przewadze decyduje dziś zdolność do łączenia technologii w jeden, samouczący się ekosystem. Według Booz Allen Hamilton Creating Asymmetric Advantage, 2024) to tempo i elastyczność sektora prywatnego przesądzają o przewadze Zachodu — choć za cenę częściowej utraty suwerenności technologicznej. Ta przedstawiona zależność rodzi również pytania o odpowiedzialność. Jak zauważa Madeleine Clare Elish Moral Crumple Zones, Data & Society, 2016), w systemach opartych na sztucznej inteligencji ludzie często pełnią rolę „moralnych stref zgniotu” – formalnie odpowiedzialni, lecz pozbawieni kontroli nad decyzją algorytmu. Dlatego wytyczne IEEE i UNIDIR Ethically Aligned Design,Human-in-/on-the-Loop, 2023–2024) podkreślają konieczność wbudowania etyki w samą strukturę systemów. Stąd też sektor prywatny stał się zachodnim odpowiednikiem asymetrii systemu – nie poprzez chaos jak Rosja, ani kontrolę jak Chiny, lecz przez technologiczną szybkość i integrację. W epoce syntetycznej asymetrii zwycięża ten, kto potrafi połączyć rynek, dane i etykę w spójny, samodoskonalący się ekosystem przewagi.
Ostatni bastion asymetrii: człowiek
Epoka syntetycznej asymetrii nie jest końcem wojny, lecz jej nową formą. To tylko przesunięcie stali do danych, algorytmów i percepcji. Ale pomimo wszystkich technologicznych przemian, wciąż pozostaje zjawiskiem głęboko ludzkim. Choć koncepcja „syntetycznej asymetrii” opisuje erę algorytmów, dronów i zautomatyzowanych decyzji, doświadczenia ostatnich konfliktów — od Ukrainy po Gazę — dowodzą, że determinacja, morale i improwizacja nadal decydują o wyniku starcia. W epoce, w której przewagę mierzy się szybkością przetwarzania danych, człowiek z przysłowiowym AK-47 wciąż potrafi przechylić szalę zwycięstwa dzięki odwadze, pomysłowości i woli przetrwania. Wojna w Ukrainie pokazała, że nawet najbardziej zautomatyzowane systemy bojowe i rozpoznawcze zawodzą, gdy napotkają przeciwnika zdolnego do spontanicznego działania. Wysoko wyspecjalizowane armie, zależne od logistyki, łańcuchów dostaw i komunikacji satelitarnej, stają się podatne na proste formy sabotażu, zakłóceń czy taktycznej improwizacji. Z kolei działania Hamasu, Huti czy afrykańskich milicji pokazują, że nisko-technologiczna elastyczność — umiejętność adaptacji do lokalnych warunków — może skutecznie neutralizować przewagi technologiczne globalnych potęg. Ta więc pozorna sprzeczność — między cyfrową wojną przyszłości a ludzkim uporem — jest w istocie esencją współczesnej asymetrii. Technologia może przyspieszać decyzje, analizować dane i kierować ogniem, ale nie potrafi zrozumieć sensu ani zastąpić emocji, które nadają działaniom kierunek
Jak zauważa gen. Mark Milley, były przewodniczący Kolegium Połączonych Szefów Sztabów USA, „technologia zmienia charakter wojny, ale nie jej naturę. Natura wojny jest niezmienna — to zjawisko ludzkie, oparte na woli, strachu, spójności i polityce” (Milley, National Press Club Luncheon, Waszyngton, 31 lipca 2020 r., U.S. Department of Defense). Tę samą myśl, lecz z perspektywy etycznej, rozwija Boris (Bruce) Kriger w esejuThe Technological Paradox of War: Asymmetry, Detachment, and the Loss of Human Responsibility (Medium, 2025), podkreślając, że wraz z automatyzacją decyzji wojennych człowiek ryzykuje utratę swojej roli moralnego podmiotu. W jego ujęciu największym zagrożeniem nie jest sama maszyna, lecz „psychologiczne oddalenie” – sytuacja, w której technologia pozwala zabijać, nie czując ciężaru decyzji. W tym sensie „syntetyczna asymetria” nie neguje człowieka, lecz rozszerza jego pole działania. Dzisiejszy „partyzant” nie walczy już tylko w górach ani w ruinach miast, lecz w infosferze — w sieci danych, emocji i przekonań. Jego bronią może być karabin, ale także kamera, klawiatura lub mikrofon.
Zobacz też
Ostateczna przewaga we współczesnej wojnie nie rodzi się w laboratorium, lecz w świadomości – w zdolności, by rozumieć szybciej, adaptować się głębiej i trwać dłużej niż przeciwnik. Dlatego, niezależnie od tego, jak bardzo wojna staje się syntetyczna, to ostatnim bastionem asymetrii pozostaje w dalszym ciągu człowiek. To on nadaje sens technologii, to on decyduje, kiedy zareagować i jak interpretować świat. Jak więc stwierdzają zarówno Milley, jak i Kriger, przyszłość wojny nie zależy od mocy obliczeniowej maszyn, lecz od zdolności człowieka w świecie coraz bardziej zautomatyzowanym. A dopóki istnieje ten ludzki wymiar — z jego wolą, gniewem, odwagą i nadzieją — żadna maszyna nie zastąpi człowieka na polu bitwy.
WIDEO: Ile czołgów zostało Rosji? | Putin bez nowego lotnictwa | Defence24Week #133