- Wiadomości
- Analiza
- Komentarz
Przewodniczący Dumy apeluje o „ochronę Rosjan” w krajach bałtyckich
Spiker Dumy Państwowej Wiaczesław Wołodin wezwał do tego, by Rosja zajęła się „ochroną mniejszości rosyjskiej przed upokorzeniem i prześladowaniami w krajach bałtyckich”. Dodał, że Moskwa musi zrobić wszystko, by „chronić swoich obywateli”.

Wypowiedź ta odnosiła się do decyzji Łotwy o deportacji ponad 800 Rosjan, którzy nie zdali egzaminu z języka łotewskiego. Zgodnie z przyjętymi przez Łotwę poprawkami do prawa imigracyjnego, Rosjanie musieli do 30 czerwca ubiegać się o status stałego rezydenta UE zdać test znajomości języka łotewskiego na poziomie A2.
Nie jest to jednak narracja, która pojawiła się dopiero teraz. Przypomnieć należy, że podobne postulaty Rosja już formułowała w stosunku do Gruzji w 2008 roku oraz Ukrainy w 2014 i 2022 roku. W tym samym tonie pojawiały się także komentarze na temat Mołdawii, gdzie niedawno wybory wygrały siły, które preferują zbliżenie z państwami zachodnimi. Łotewskie władze uznały wypowiedź Wołodina za „typową rosyjską propagandę mającą na celu eskalację napięć”. Z kolei rosyjscy komentatorzy, tacy jak Leonid Słucki, lider Liberalno-Demokratycznej Partii Rosji, wzmocnili narrację, twierdząc, że Rosjanie w państwach bałtyckich to część „rosyjskiego świata”.
Zobacz też
Problem rosyjskiej mniejszości
Estonia, Łotwa i Litwa, odzyskując niepodległość w 1991 roku po okupacji sowieckiej, stanęły przed wyzwaniem integracji rosyjskojęzycznej mniejszości, pozostałości po dekadach rusyfikacji. Według danych z 2023 roku, Rosjanie stanowią ok. 24% populacji Łotwy (445 tys.), 24% Estonii (296 tys.) i zaledwie 5% Litwy (145 tys.). Ta dysproporcja wynika z historycznych różnic: w Estonii i na Łotwie Rosjanie to spuścizna sowieckich migracji, podczas gdy Litwa, z silniejszą tożsamością narodową, unikała masowej kolonizacji. Sama polityka względem mniejszości rosyjskiej również zmieniała się na przestrzeni lat, a po 2022 roku uległa znaczącemu zaostrzeniu.
Estonia wprowadziła estoński jako jedyny język nauczania od 2024/2025 roku, z pełnym przejściem do 2030 roku, argumentując to ochroną tożsamości narodowej. Łotwa, w ramach Koncepcji Bezpieczeństwa Narodowego z 2023 roku, od 2026 roku zakazuje mediów publicznych w języku rosyjskim, a od października 2025 roku zapowiadane są wcześniej wspomniane deportacje – głównie emerytów z czasów ZSRR – za brak znajomości łotewskiego na poziomie A2. Litwa pozostaje łagodniejsza: uznaje mniejszość za „wzbogacenie wielokulturowości”, z mniejszymi ograniczeniami, choć na bieżąco ją monitoruje. Wszystkie trzy państwa biorą pod uwagę doświadczenia z Gruzji oraz Ukrainy, gdzie mniejszość rosyjska stawała się zapleczem dla działań Federacji Rosyjskiej.
Ciężko jednak znaleźć potwierdzenie w słowach spikera Dumy o prześladowaniach mniejszości, ponieważ sam proces integracji przez lata był prowadzony stosunkowo skutecznie. Badania pokazują, że na Litwie 90% Rosjan mówi po litewsku, w Estonii i na Łotwie ok. 70%. Bezpaństwowość (ok. 10% Rosjan w Estonii) przez lata malała. Niemniej narracja Kremla ma służyć przede wszystkim wewnętrznej destabilizacji, podsycając podziały społeczne.
Działania hybrydowe się nasilą?
Rosja od lat stosuje hybrydową wojnę przeciwko Bałtom, łącząc dezinformację, cyberataki i sabotaż, by osłabić NATO bez bezpośredniego konfliktu. W 2024–2025 wzrosła liczba incydentów: według NATO, 86% z 219 podejrzanych rosyjskich operacji w Europie od 2014 miało miejsce po 2022 roku, z 46% w 2024 roku. Państwa bałtyckie były jednym z głównych kierunków tych działań: w listopadzie 2024 chiński statek Yi Peng 3 (z rosyjskim kapitanem) uszkodził kable podmorskie między Estonią a Finlandią, zakłócając funkcjonowanie internetu i sieci energetycznej. Podobne sabotaże dotknęły Estlink-2 i Balticconnector. Cyberataki GRU w 2025 roku typu DDoS sparaliżowały estońskie banki podczas szczytu NATO w Wilnie. Dezinformacja via Telegram i TikTok szerzy narracje o „nazistowskich rządach” w Rydze, podsycając wrogie nastroje wśród Rosjan.
Wreszcie pojawiają się też kwestie presji migracyjnej, prowokacji, niezidentyfikowanych dronów, zakłóceń GPS oraz wspierania przez Rosję działań o charakterze terrorystycznym i zorganizowanej przestępczości.
Zobacz też
Bałtowie nie lekceważą zagrożenia
Jednym z najbardziej ambitnych projektów jest Bałtycka Linia Obrony, ogłoszona w styczniu 2024 roku podczas spotkania ministrów obrony w Rydze. To wspólna inicjatywa trzech państw, mająca na celu stworzenie sieci przeszkód terenowych, bunkrów i magazynów amunicji wzdłuż granic z Rosją i Białorusią. Porozumienie podpisane przez ministrów Andrisa Sprudsa (Łotwa), Arvydasa Anuszauskasa (Litwa) i Hanno Pevkura (Estonia) zakłada budowę kompleksowej strefy obronnej, która ma odstraszać potencjalnego agresora i opóźnić natarcie do czasu przybycia wsparcia ze strony NATO.
Zobacz też
Ponadto w czerwcu 2025 roku Estonia rozpoczęła prace na południowo-wschodnim odcinku granicy z Rosją: kopie głębokie na kilka metrów zapory ziemne, uniemożliwiające szybki przemarsz pojazdów opancerzonych, oraz buduje nowe bazy wojskowe, np. w Narwie. Litwa i Łotwa planują podobne umocnienia, w tym miny przeciwpancerne i systemy zakłócające GPS. Koszt projektu szacowany jest na miliardy euro, finansowane częściowo z funduszy UE i NATO.
WIDEO: Zmierzch ery czołgów? Czy zastąpią je drony? [Debata Defence24]