Reklama

Wojna na Ukrainie

Media: NATO może pomóc Ukrainie – poprzez ochotników

Autor. Sztab Generalny Ukrainy/Facebook

NATO może zrobić więcej, by pomóc Ukrainie bronić się przed rosyjską inwazją, bez ryzykowania otwartym konfliktem między Sojuszem a Rosją - przekonuje na łamach „Foreign Affairs” amerykański politolog Dan Altman. Zaznacza, że jednym z takich działań powinno być pozwolenie na to, by żołnierze sojuszniczych wojsk mogli dobrowolnie walczyć na Ukrainie.

Reklama

Wojna na Ukrainie - raport specjalny Defence24.pl

Reklama

Świat obserwuje, jak Ukraińcy walczą o swoje życie i wolność, wielu z nas czuje palącą potrzebę, by bardziej ich wspierać - pisze Altman, politolog z Georgia State University. Dla Zachodu przeszkodą w udzieleniu większej pomocy Ukrainie nie jest brak zasobów, sił i środków, ale strach przed sprowokowaniem szerszej, być może nuklearnej wojny z Rosją - zaznacza.

"Historia pokazuje, że NATO nierozważnie zaryzykowałoby wywołanie wojny tylko przez przekroczenie dwóch rosyjskich czerwonych linii: otwartego ataku na siły rosyjskie lub rozmieszczenie zorganizowanych jednostek bojowych pod flagą któregoś z członków Sojuszu na Ukrainie. Dopóki NATO powstrzyma się przed oczywistym przekroczeniem tych granic, może zrobić więcej, by pomóc Ukrainie przy akceptowalnym ryzyku wojny" - ocenia autor "Foreign Affairs".

Reklama

Czytaj też

Czytaj też

Dostawy broni i sankcje mieszczą się w tych granicach, dlatego można się pokusić o stwierdzenie, że członkowie NATO robią wszystko, co w ich mocy, ale tak nie jest; w rzeczywistości istnieją powody, by sądzić, że Sojusz może zrobić jeszcze więcej dla Ukrainy, bez prowokowania większej wojny - podkreśla Altman. Przekonuje, że Sojusz powinien kontynuować obecną politykę, ale zrezygnować z arbitralnie narzucanych sobie ograniczeń w rodzajach dostarczanej Ukrainie broni konwencjonalnej oraz rozszerzyć zakres sankcji na Rosję.

Obecnie NATO nie zaopatruje Ukrainy w uzbrojenie niektórych typów, ale nie jest to oparte na żadnej konkretnej strategii czy teorii, na dodatek ta postawa wciąż ewoluuje - zaznacza ekspert. Gdy Polska zaproponowała wysłanie na Ukrainę myśliwców MiG-29, USA się temu sprzeciwiły, argumentując, że taki krok sprowadziłby poważne zagrożenie na cały Sojusz - pisze Altman. Dodaje, że USA później dostarczyły Ukrainie m.in. haubice M777 i wyrzutnie rakiet HIMARS, sprzęt który bardziej wzmocnił wojsko ukraińskie niż MiGi-29. "W takim razie dlaczego rakiety i artyleria, ale już nie samoloty? Nie ma na to odpowiedzi. To zupełnie arbitralne" - komentuje.

"NATO może dostarczać Ukrainie nowoczesne czołgi, samoloty bojowe, zaawansowane systemy przeciwrakietowe i inne uzbrojenie, wciąż zachowując akceptowalny poziom ryzyka" - przekonuje. Uzupełnia, że Sojusz powinien wypracować w tej kwestii spójną strategię.

Czytaj też

Altman zauważa, że również w sprawie sankcji NATO może zrobić więcej, zaczynając od dalszego ograniczenia importu rosyjskiego gazu przez państwa europejskie.

Trzecim sposobem pomocy Ukrainie jest pozwolenie na wspomaganie jej sił zbrojnych przez zagranicznych ochotników - pisze politolog. Zaznacza, że państwa Sojuszu na razie niesłusznie zaniedbały tę strategię.

Czytaj też

"Członkowie NATO powinni zachęcać, wyposażać i finansować swoich żołnierzy i weteranów, którzy są chętni do walki po stronie Ukrainy. Aby zminimalizować ryzyko wybuchu wojny z Rosją, ci żołnierze nosiliby ukraińskie mundury i podlegali pod ukraińskie dowództwo" - argumentuje Altman.

Czytaj też

W przypadku Ukrainy, zagraniczni ochotnicy - jeśli zostaną umiejętnie wykorzystani - mogliby dzięki swojemu doświadczeniu i wyszkoleniu wzmocnić zdolności wojsk tego kraju, a także pomóc w szybszym i lepszym wykorzystywaniu nowoczesnego uzbrojenia - tłumaczy. Dodaje, że rosnąca liczba zagranicznych ochotników podważyłaby też rosyjskie kalkulacje, według których Moskwa może wygrać długą, wyniszczającą wojnę opierającą się m.in. na większym potencjale demograficznym niż ma Kijów.

Oczywiście taka strategia NATO wiązałaby się z kosztami i wyzwaniami, np. kwestią używanego języka czy sprzętu, ale Ukraina przezwyciężyła już niektóre z tych przeszkód, w strukturach jej wojska już walczy złożony z cudzoziemców ochotniczy Legion Międzynarodowy, a armia przestawia się z uzbrojenia postsowieckiego na natowskie - analizuje badacz.

Ponieważ Ukraina bardziej potrzebuje wyszkolonych żołnierzy niż niedoświadczonych rekrutów, państwa NATO musiałyby ułatwić swoim żołnierzom czasową rezygnację ze służby, z gwarancją przywrócenia ich do obowiązków po powrocie z walki i perspektywą awansu za zdobyte doświadczenie bojowe - zaznacza Altman.

Czytaj też

"Najtrudniejszą częścią takiej polityki będzie akceptacja ofiar wśród ochotników, bez możliwości odwetu" - podkreśla. Dodaje, że na takie warunki zapewne nie zgodzą się wszystkie kraje Sojuszu, ale gdyby były to tylko USA i kilka innych państw już przyczyniłoby się to do znacznego wsparcia Ukrainy.

Powołując się na przykłady z czasów zimnej wojny autor przekonuje, że maksymalne wykorzystywanie wszystkich dostępnych możliwości bez otwartego atakowania przeciwnika, jest często najlepszym sposobem na utrzymanie przewagi, przy jednoczesnym kontrolowaniu ryzyka eskalacji.

Czytaj też

"Niektórzy uważają, że rosyjska broń jądrowa i większe interesy na Ukrainie dają Moskwie przewagę nad NATO. To błąd. Prawdą jest, że dla przywódców Sojuszu uniknięcie wojny z Rosją jest ważniejsze niż pomoc Ukrainie, ale tak samo prawdziwe jest to, że wojna z NATO byłaby dla Rosji o wiele bardziej kosztowna, niż tolerowanie większości form wsparcia (Sojuszu) dla Ukrainy. (Rosja) nie może równolegle wygrać konwencjonalnej wojny z NATO. I nikt nie wygra wojny nuklearnej" - konkluduje Altman.

Czytaj też

Źródło:PAP
Reklama
Reklama

Komentarze (4)

  1. zygix

    Rosja jest przegrywem na każdej płaszczyźnie. W wojnie atomowej nie wygra, bo nie wygra nikt. Świat zostanie zniszczony. W wojnie konwencjonalnej Rosja nie ma szans z Europą, nie ma szans z samymi Stanami a co dopiero z całym NATO. Gospodarczo też przegrała, technologicznie nie istnieje a i w kosmosie coraz bardziej odstaje. I taki twór, który uważa się za światową potęgę, próbuje dyktować jekiekolwiek warunki?

  2. rwd

    Takimi małymi kroczkami można tylko opóźnić zajęcie Ukrainy przez kacapów. Tylko wysłanie pełnych dywizji i brygad pod flagą NATO może Ukrainę uratować. Po blamażu ruskich sołdatów, Putin wie, że przeciwko NATO nie ma szans. A jak będzie chciał wywołać wojnę nuklearną, to pretekst zawsze znajdzie.

  3. Adam S.

    Dla mnie w ogóle arbitralne nakładanie ograniczeń dlatego, że Moskwa coś tam mówi - jest wielkim błędem. Moskwa zawsze będzie coś tam mówić i straszyć naiwnych. A każde niepodległe państwo ma prawo pomóc Ukrainie w sprawiedliwej obronie własnego terytorium. Jeśli Ukraina zaprasza wojska innych państw na własne terytorium, to Rosji nic do tego. Póki nie jest atakowane terytorium Rosji, kraj ten nie ma prawa mówić o ataku na Rosję. Zbyt łatwo ulegliśmy rosyjskim pogróżkom.

  4. easyrider

    To jest jeden z możliwych elementów działania. Żołnierze nie powinni walczyć w jednostkach pierwszoliniowych ale wyłącznie przy obsłudze uzbrojenia, typu artyleria, operatorzy dronów, systemy plot, pociski przeciwokrętowe, pododdziały ochrony tych systemów. Musi być zminimalizowane ryzyko wzięcia tych ludzi do niewoli. Plus intensywne szkolenie ukraińskich żołnierzy na terenie państw NATO. Moskwa musi ponieść miażdżące konsekwencje swojej agresji. No i kluczowe jest by nie markować sankcji tylko zerwać stosunki dyplomatyczne z Rosją. Tak by nikt od nich nie wjechał na terytorium państw unijnych i natowskich. My tam w ogóle nie potrzebujemy wjeżdżać. Jeśli któreś państwo się przeciwstawi - np. Turcja - uświadomić, że zostanie wykluczone z sojuszu. Tylko żelazną konsekwencją można wygrać ten konflikt a wygrać go trzeba. Zachód nie może sobie pozwolić na kolejne wycofanie jak z Afganistanu.