Geopolityka
Okno możliwości do ataków na cele w Syrii [OPINIA]
Syria już bez Baszszara al-Asada stała się w ostatnich dniach celem kilkudziesięciu uderzeń powietrznych. Wiadomo, że swoje ataki przeprowadziły USA oraz Izrael, stąd też warto zarysować pewien rys powodów takiej aktywności militarnej oraz wskazać na specyfikę porażonych celów.
Koniec reżimu Baszszara al-Asada w Syrii wywołał liczne pytania o stabilność tego państwa w kolejnych miesiącach, a tym bardziej latach. Szczególnie, że mamy już doświadczenia chociażby upadku Libii, która de facto nadal nie wróciła do funkcjonowania w ramach stabilnej państwowości już nawet nie pytając o konstrukcję samego reżimu politycznego. Lecz kazus libijski nie jest jedyny (można również posiłkować się cząstkowymi analizami np. dwóch upadków Afganistanu w XX i XXI w., ale i w pewnych wybranych elementach np. upadku Somalii w latach 90tych. XX w.) i przede wszystkim nie daje całości odpowiedzi, z racji wyjątkowych cech własnych współczesnej Syrii. Pamiętając jednakowoż, że każde państwo, szczególnie poddane tak silnym turbulencjom wewnętrznym jest również w znacznym stopniu warunkowane aktywnością otoczenia systemowego.
Czytaj też
Spodziewana kampania powietrzna nad Syrią
Jednego możemy być już dziś pewni, Amerykanie i Izraelczycy rozpoczęli serię uderzeń z powietrza na składy broni i uzbrojenia w Syrii oraz innego rodzaj cele. I można to uznać za działanie zaplanowane i prewencyjne, będące pochodną wielu lat rozpoznawania sytuacji polityczno-wojskowej w tym państwie. Raz, dlatego, iż Syria mogła mieć i zapewne miała, patrząc na dwuznaczną politykę Rosji mającej gwarantować rozbrojenie al-Asada z tego rodzaju czynników, pewne zasoby broni chemicznej. Mówimy więc o jednym z elementów wchodzących w skład broni masowego rażenia (bmr), a tu państwa takie jak Izrael i USA są od lat mocno wyczulone. Co więcej, udowadniały, że są w stanie ponosić ryzyko uderzeń kinetycznych na państwa z zasobami bmr C. Przede wszystkim powodem jest niepewność, kto wyłoni się w architekturze syryjskich stronnictw na lidera i czy będzie w stanie kontrolować całość państwa, w tym właśnie wspomniane zasoby bmr C. Co więcej, doświadczenia tzw. Arabskiej Wiosny w Syrii ukazały dobrze, że należy brać pod uwagę aktywność organizacji terrorystycznych. Zaś w ich przypadku przejęcie kontroli nad choćby częścią arsenału środków niekonwencjonalnych po reżimie al-Asada mogło mieć tragiczne konsekwencje nie tylko w przestrzeni samego Bliskiego Wschodu. Narracja izraelskiej prasy mówi o zniszczeniu „broni strategicznej”, co uprawdopodabnia hipotezę o wspomnianych czynnikach chemicznych.
Czytaj też
Idąc dalej, na celowniku lotnictwa amerykańskiego oraz przede wszystkim izraelskiego zapewne pojawiły się bazy wojskowe z dużą obecnością środków przeciwlotniczych, które były zasobem upadającej reżimowej armii. Wspomniane doświadczenia libijskie wskazują, że w warunkach niestabilności wewnętrznej (nawet przy utrzymaniu pewnych filarów władzy) wielką obawą jest rozkradanie arsenałów wojskowych. Zauważmy, że chociażby wprowadzenie pewnej małej ilości MANPADS-ów (przenośnych systemów do zwalczania celów powietrznych) na czarny rynek na Bliskim Wschodzie to prosta droga do zagrożenia dla lotnictwa cywilnego. Trzeba więc założyć, że uderzenia były skalowane właśnie na sparaliżowanie tego rodzaju zasobów dawnej Arabskiej Armii Syryjskiej (SAA). Tak, ażeby później nie trzeba było wydawać większych środków i podejmować większego ryzyka w zakresie ściągania tych środków rażenia z rynku. To samo dotyczy innych systemów rakietowych, które również mogłyby zostać rozkradzione i później stanowić cenne aktywa dla czarnego rynku uzbrojenia.
Czytaj też
Nie dać szansy na szantaż rakietowy
Co więcej, wracając do niepewności względem stabilności post-Asadowej Syrii, zapewne wielu izraelskich planistów chciałoby ograniczyć do minimum zagrożenia rakietowe jeśli chodzi o syryjskie systemy ziemia-ziemia. Widząc własne lessons learned względem ataków ze strony Hamasu i Hezbollahu. A przecież mając przed sobą układanie relacji z nowymi podmiotami, m.in. w kontekście kwestionowanego statusu Wzgórz Golan. Szczególnie, gdy właśnie tam doszło również do działań izraelskich jednostek specjalnych i wojsk lądowych, rozszerzających swoją obecność w strategicznych obszarach. Każde władze syryjskie, prędzej czy później staną przed dylematami powiązanymi z polityką izraelską w regionie. Dlatego, mogłyby sięgać chociażby po groźbę ostrzałów rakietowych z użyciem przechwyconych magazynów broni.
Przy czym, dla wspominanego Izraela cenne stało się również rozprawienie z bardziej konwencjonalnym wymiarem syryjskich sił powietrznych, pozwalając na uzyskanie czegoś w rodzaju operacyjnej bezkarności dla przyszłych działań w Syrii lub nad Syrią. Stąd też nie powinno być niczym nadzwyczajnym obserwowanie baz syryjskich ze zniszczoną infrastrukturą, ale i wrakami samolotów oraz śmigłowców. Generalnie, to oba analizowane państwa nader szybko wykorzystały destabilizację rosyjskiego parasola ochronnego nad Syrią, w postaci niszczenia syryjskich środków obrony powietrznej. W tym przypadku, mowa nie tyle o jej zupełnym braku rosyjskiej opl (na razie, w chwili pisania tekstu nie doszło do pełnego wycofania wojsk rosyjskich z Syrii), ale ich zablokowania w zakresie potencjalnego zaangażowania do walki z celami powiązanymi z USA oraz Izraelem. Mówiąc wprost Rosja jest w defensywie i widać, że działa w sposób wysoce reaktywny w przypadku swojej syryjskiej polityki. Co oczywiście nie oznacza, że nie będzie w stanie tego stanu rzeczy odwrócić. Lecz ten wątek powinien być rozważony w innym opracowaniu.
Czytaj też
Trzeba jednak, patrząc historycznie na obecność wojskową strony rosyjskiej, zauważyć, że wspomniana ochrona Syrii nie była czymś szczelnym również w przeszłości. Czego świadectwem są liczne „niepotwierdzone” rajdy powietrzne na cele właśnie na terytorium w Syrii, które przypisywano przede wszystkim Izraelskim Siłom Powietrznym (IAF). A przecież wielokrotnie budowano wręcz mityczne rosyjskie bańki antydostępowe (A2/AD) właśnie nad tym państwem. Teraz jednak można uznać, że wytworzyła się okazja do skomasowania tego rodzaju rajdów i zapewne ograniczenia do minimum negocjacji na różnych szczeblach z Rosjanami. Należy bowiem przypomnieć, że właśnie w kontekście działań syryjskich wszyscy aktorzy zewnętrzni musieli i mieli wypracowane metody korzystania z mniej lub bardziej zakulisowych wojskowo-wywiadowczo-dyplomatycznych kanałów komunikacji. Wracając już do czegoś w rodzaju kampanii uderzeń powietrznych na cele zlokalizowane w Syrii potrzebne jest zrozumienie, że okienko na własne działania trwa lecz nie wiadomo do kiedy. Szczególnie, gdyby rozpoczęły się prace nad ładem po obaleniu reżimu i dyplomaci wymagaliby zawieszenia ryzykownych operacji bojowych. Trzeba więc teraz wykorzystać wcześniej ustaloną listę celów do granic możliwości. Szczególnie, że Izrael ma również na swojej liście celów zapewne nadal istniejące na terytorium syryjskim pewne zasoby proirańskie i być może nawet irańskie.
Wywieranie presji na terrorystach z tzw. Państwa Islamskiego
Amerykanie mieli za to skupić się na celach powiązanych z tzw. Państwem Islamskim (Daish) w Syrii. Ich maszyny załogowe, w tym B-52, F-15, A-10 dokonały uderzeń na cele wiązane z tą niegdyś kluczową dla wojny domowej w Syrii organizacją terrorystyczną. Raz, zapewne dlatego, że można było tego dokonać w skali wcześniej niespotykanej z racji niezbędności brania pod uwagę reakcji obrony powietrznej rosyjsko-syryjskiej. Dwa, dlatego, że akurat amerykańscy analitycy dobrze pamiętają, iż nawet „pokonane”/osłabione organizacje terrorystyczne w momentach kryzysu reżimu i jego upadku mają tendencję do przegrupowywania się. Starano się więc przejąć inicjatywę operacyjną,nie dopuszczając do tego, aby terroryści w tym przypadku z Daish mogli czerpać własne korzyści polityczno-wojskowe z ucieczki al-Asada i wywołanego tym faktem przesilenia w państwie. Chodzić mogło o przyduszenie zarówno centrów decyzyjnych, jak i namierzonego zaplecza organizacyjnego tych struktur terrorystycznych. Co więcej, akcentując w przestrzeni operacji psychologicznych fakt utrzymywania przewagi między przysłowiowymi myśliwymi i ich celami. Wielu z aktorów niepaństwowych w Syrii i regionie mogło bowiem spróbować zmiany tego paradygmatu, szczególnie w kontekście wypowiedzi amerykańskiego prezydenta elekta Donalda Trumpa. Ten przecież przestrzegał publicznie przed wiązaniem się działania w Syrii, co ewidentnie jest przekazem do wewnątrz USA i jest skorelowane z wizją prezydenta nieangażującego państwo w długotrwałe wojny na Bliskim Wschodzie. Lecz w obecnej napiętej sytuacji regionalnej, szczególnie z perspektywy interesów związanych z bezpieczeństwem żołnierzy na obszarze odpowiedzialności (AoR) US CENTCOM, należało zaakcentować swoje zdolności bojowe co też uczyniono.
Czytaj też
Trzeba również odbierać uderzenia z powietrza na cele w Syrii jako prewencyjne nakreślenie nieprzekraczalnych linii względem interesów artykułowanych w izraelskiej i amerykańskiej polityce regionalnej. Mówiąc wprost, każde wrogie działania wobec infrastruktury, wojsk własnych i sojuszniczych może spotkać się z mocną powietrzną odpowiedzią. Co najważniejsze, odpowiedzią na którą każde ze stronnictw w wojnie syryjskiej de facto nie ma skutecznej odpowiedzi z zakresu własnych zdolności militarnych. Podkreślając, że przyszłość tego państwa nie może być kształtowana samodzielnie przez umownie najsilniejszą z frakcji i bez odwołania się do głosu innych podmiotów. Jest to może brutalna na pierwszy rzut oka diagnoza, ale trzeba pamiętać o doświadczeniu związanym z ewakuacją Zachodu z Afganistanu. Tam porzucono inne, słabsze od Talibów stronnictwa i pozwolono na zaprowadzenie ich rządów kosztem naszych potencjalnych sojuszników. Stąd też, w Syrii, po obecnych uderzeniach z powietrza i pokazie sił na granicy z Izraelem, najprawdopodobniej nie zakorzenią się silnie wszelkie wizje o pójściu dalej po obaleniu al-Asada i osłabieniu wpływów Rosji oraz Iranu.
Nie tylko w powietrzu?
Jeszcze ciekawszym może okazać się to, czego nie da się zobaczyć i usłyszeć w przypadku krytycznych dni niestabilności, tuż po obaleniu reżimu. Mowa o działaniach skrytych, podejmowanych przez służby specjalne i siły operacji specjalnych w ramach ich tajnych operacji. Zauważmy, że wraz z ucieczką al-Asada na miejscu pozostało wielu zwolenników reżimu dysponujących częstokroć wiedzą o Iranie, Rosji, Turcji, organizacjach terrorystycznych, ale i relacjach syryjsko-chińskich oraz syryjsko-europejskich w szerszym wymiarze. Obawiają się oni reperkusji, w tym śmierci, z rąk nowych rządzących. Lecz ich eksfiltracja jest możliwa w obecnym chaosie i gwarantuje potencjalnie pozyskanie ważnych danych. Co najważniejsze są to ludzie częstokroć zdesperowani i bojący się o los najbliższych. Stąd mogą wręcz szukać ratunku u niektórych służb, nawet izraelskich czy na pewno amerykańskich. Przy okazji głośnych uderzeń powietrznych mogą w kłębach dymu kryć się w takim razie inne mniej widoczne akcje na lądzie i w powietrzu. Odliczanie czasu, pozwalającego działać tak swobodnie trwa, stąd nie powinno nas zaskoczyć jeszcze kilka kolejnych informacji o wzmożonej aktywności nad i w samej Syrii. Przy czym, należy być wysoce ostrożnym z oceną ich skutków oraz oczywiście wyrokowaniem o skali zaangażowania.
"Będzie walka, będą ranni" wymagające ćwiczenia w warszawskiej brygadzie