Geopolityka
Kolejna strategiczna rozgrywka wokół relacji USA-Iran [OPINIA]
Czy były amerykański sekretarz stanu, w administracji Baracka Obamy, informował Irańczyków o izraelskich działaniach bojowych, podejmowanych wobec proirańskich milicji w Syrii? To pytanie rozpala właśnie scenę polityczną i media w Stanach Zjednoczonych (i nie tylko) oraz oczywiście buduje dodatkowe napięcie wobec planów nowej administracji prezydenckiej Joe Bidena względem dialogu ze stroną irańską.
Chodzić ma oczywiście o Johna Kerry`ego, prominentnego polityka Partii Demokratycznej, który był jednym z kluczowych architektów polityki zagranicznej Obamy. Co więcej, sam Kerry jest aktywny obecnie w administracji Joe Bidena, gdzie dziś odpowiada już za problematykę klimatu (priorytetowo traktowaną przez nowego prezydenta i jego obóz), zaś jako specjalny przedstawiciel prezydenta zasiada również w Radzie Bezpieczeństwa Narodowego (NSC). Należy zaznaczyć, że NSC jest to kluczowy organ dla kształtowania się debaty o sprawach bezpieczeństwa Stanów Zjednoczonych, zaś dla Bidena celem jest przywrócenie roli Rady po okresie osłabienia pozycji przez Donalda Trumpa. Wracając do Kerry`ego i jego rozmów z Irańczykami- sam polityk zaprzecza wszystkiemu i dystansuje się od sprawy, jednak republikańska opozycja chce wyjaśnień.
Członek administracji Bidena zaznaczył w swoim tweecie, że cała obecnie roztrząsana historia i wszelkie związane z nią zarzuty są jednoznacznie fałszywe. I, jego zdaniem, nic podobnego nigdy się nie wydarzyło jeśli chodzi o okres sprawowania urzędu sekretarza stanu, a także później. Jednakże, jednocześnie należy zaznaczyć, iż zdaniem rzecznika Departamentu Stanu informacje o tego rodzaju uderzeniach i roli rządu z regionu miały być wcześniej znane właśnie z różnych doniesień prasowych. Zwrócił na to uwagę chociażby John Hudson, dziennikarz zajmujący się sprawami bezpieczeństwa narodowego na łamach „The Washington Post”. Przy czym sam Ned Price, wspomniany rzecznik departamentu stanu, nie chciał bezpośrednio odnosić się do budzącego kontrowersje nagrania z irańskim szefem resortu spraw zagranicznych w tle. Podkreślając, że nie można w pełni określić autentyczności materiału audio oraz- przede wszystkim -motywów stojących za jego stworzeniem. Szczególnie, że Irańczycy zachowują lekki dystans od pełnego zdezawuowania nagrania.
Co więcej, wspomniany John Kerry był jednym z orędowników porozumienia z 2015 r., później walczącym w Kongresie z możliwością jego odrzucenia przez administrację prezydenta Donalda Trumpa w 2017 r., co jednak ostatecznie nastąpiło w 2018 r. Trzeba też przypomnieć, że stacja Fox News już wcześniej oskarżała właśnie Johna Kerry`ego, że ten prowadził niejako samodzielne działania w celu uratowania porozumienia z Teheranem. Omijając standardowe procedury dyplomatyczne w zakresie kształtowania się spójnej polityki Stanów Zjednoczonych. To właśnie Kerry i Robert Malley mieli spotykać się z Dżawadem Zarifem i osłabiać pozycję prezydenta Trumpa w kontekście twardej linii względem strony irańskiej. Trzeba zaznaczyć, że takie informacje zostały zamieszczone przez „The Washington Times”. Według anonimowego urzędnika, politycy Demokratów mieli odpowiadać za serię spotkań w latach 2017-2019. Fox News mówił wskazuje też, że sam Kerry miał przyznać, iż dwa takie spotkania w okresie rządów Trumpa miały mieć miejsce. Wspomniany Donald Trump wyraził uwagę, że takie spotkania mogą mieć konsekwencje prawne w związku z ustawą Logana penalizującą niezaakceptowane przez władze negocjacje z obcymi władzami.
Pytaniem otwartym pozostaje czy nie jest to sygnał, że Biały Dom do końca nie jest przekonany, że można iść w kierunku pełnego zaprzeczania istnieniu całej sprawy, a więc czy nie należy przygotować alternatywnych scenariuszy działania. Bazujących chociażby na swskazaniu, że dane o izraelskim udziale w operacjach bojowych względem celów w Syrii już wcześniej zostały ujawnione, stąd też chociażby Kerry mógł się do nich odnosić swobodnie, nawet w rozmowach z Irańczykami. Generalnie, trzeba się również zgodzić, że Biały Dom bardzo dobrze rozumie, iż motywy ujawnienia takiego nagrania są nader czytelnie wybrane i mają uderzyć w obecną administrację. Zapewne przestrzeń do wątpliwości może budzić i pewnie jest to celem sprawdzania przez Wspólnotę Wywiadowczą w Stanach Zjednoczonych, kto stoi za tym nagraniem i przeciekiem. Szczególnie, że lista możliwości jest bardzo długa.
Jednakże, nim przejdziemy do możliwych aktorów, którym zależy na sprawie, trzeba wskazać, że amerykańskie media napisały, iż irański minister spraw zagranicznych Mohammad Dżawad Zarif miał właśnie od wspomnianego Kerry`ego otrzymać informację, iż Izrael zaatakował irańskie cele w Syrii ponad 200 razy. Wszystko zaś ujrzało światło dzienne dzięki dziennikarzom z „The New York Times” czyli medium, które raczej trudno jest oskarżać o dogmatyczną niechęć do nowej administracji Joe Bidena. Dżawad Zarif miał o tym wspominać w trzygodzinnej rozmowie z Saeedem Leylazem. Kopia nagrania wyciekła później najpierw do irańskiego kanału informacyjnego działającego w Londynie – Iran International, zaś później została udostępniona właśnie amerykańskim dziennikarzom. Podkreśla się, iż obu dyskutujących Irańczyków miało wskazywać, że nagranie nie powinno być upublicznione (być może nawet zbyt często?).
To właśnie w trakcie tej rozmowy (nie do końca datowanej, co jest kluczowe z racji danych o izraelskich działaniach w Syrii) Zarif wskazuje na problemy w zakresie kształtowania polityki państwa przez różne ośrodki władzy, gdzie częstokroć jego pozycja była osłabiana przez władze religijno-polityczne oraz Strażników Rewolucji. Miał również zaznaczyć, że głównym przeciwnikiem porozumień z państwami zachodnimi, w okresie negocjowania porozumienia nuklearnego była Rosja. Dla Moskwy mogłoby to oznaczać niejako wyrwanie się Irańczyków spod skrzętnej „opieki” i zwiększenie swobody strategicznej Teheranu. Odnosząc się też do tego, że w Teheranie wiele z aspektów polityki zagranicznej jest podporządkowane pod swoisty dyktat kompleksu wojskowego. Przez co rady wysuwane ze strony zawodowych dyplomatów nie mogły być w pełni brane pod uwagę. Tego rodzaju zarzut pojawić się miał chociażby wobec wysoce samodzielnej aktywności gen. Sulejmaniego, wyeliminowanego na początku 2020 r. w trakcie uderzenia amerykańskiego w Iraku.
Największe kontrowersje, według amerykańskich obserwatorów, ma budzić właśnie fragment dotyczący Kerry`ego. Na nagraniu ma być zaskoczony lub grać zaskoczonego mówiąc o tym, iż amerykański polityk poinformował go o 200 atakach IDF na cele proirańskie w Syrii. Zaprzeczając, że dysponował wcześniej taką wiedzą, zapytany o to przez swojego rozmówcę. Dziennikarze „The New York Times” uznają, że wyciek nagrania szefa resortu spraw zagranicznych Iranu jest następstwem całej serii naruszeń zasad bezpieczeństwa, których źródeł należy szukać w kręgach wywiadu oraz irańskich władz. Wpisując się w dwie ważne eliminacje kluczowych irańskich obywateli oraz dwie eksplozje na terenie obiektu jądrowego w Natanz. Farnaz Fassihi przywołuje przy tym w swoim artykule także twierdzenie byłego wiceprezydenta Iranu Mohammada Ali Abtahi, że opublikowanie nagrania ministra Zarifa jest „równoznaczne ze słynną kradzieżą przez Izrael dokumentów nuklearnych” bezpośrednio z Iranu. Padają również porównania do szeroko omawianego w mediach wątku domniemanego wycieku informacji o działaniach izraelskich, który miał wyjść z kręgu administracji Trumpa lub nawet jego samego w 2017 r. bezpośrednio do strony rosyjskiej.
W samych Stanach Zjednoczonych do największych krytyków Kerry`ego i jego domniemanego wycieku informacji do Iranu należy obecnie niewątpliwie Nikki Haley. Była ambasador Stanów Zjednoczonych przy ONZ oraz była gubernator Karoliny Południowej, w wywiadzie przeprowadzonym w poniedziałek uznała, że członek administracji prezydenta Joe Bidena powinien zostać usunięty z Rady Bezpieczeństwa Narodowego. Jej zdaniem najgorsze jest, że domniemane działania Johna Kerry`ego można uznać za swoiste wbicie noża w plecy amerykańskiego sojusznika, co więcej dokonane w przypadku kooperacji ze stroną irańską, będącą zdaniem Haley jednym z największych sponsorów terroryzmu. W podobnym tonie wypowiadali się też chociażby republikański senator Rock Scott z komisji sił zbrojnych czy też inny wpływowy senator republikański Dan Sullivan z tej samej komisji ds. sił zbrojnych. Całą sprawę widzieliby również dokładnie wyjaśnioną republikańscy senatorowie Lindsey Graham i Mitt Romney, ale w ich przypadku mowa jest o bardziej wyważonej odpowiedzi względem jasnego definiowania kwestii utrzymania stanowiska przez Kerry`ego.
Trzeba przy tym pamiętać, że w historii już wiele razy przechwycony i później odpowiednio wykorzystany materiał rozmów dyplomatów czy ich przekazów wewnętrznych miał przełożenie na sytuację strategiczną. Najsłynniejszym jest oczywiście tzw. Telegram Zimmermanna z 1917 r., który stał się jednym z istotniejszych motywów włączenia się Stanów Zjednoczonych do wojny, a jego przechwycenie i użycie było jedną z najbardziej efektywnych operacji wywiadowczych strony brytyjskiej w tym okresie. Stąd też, należy uznać, iż w przypadku tak ważnego etapu dla relacji amerykańsko-irańskich, mając na uwadze prace nad reaktywacją porozumień nuklearnych, trudno jest wskazać jednoznaczną hipotezę kto może stać za sprawą nagrania. Oczywiście pierwszą hipotezą, braną najczęściej pod uwagę, jest stwierdzenie, że najprawdopodobniej mowa jest o skutecznej operacji izraelskiego wywiadu. Dla Izraelczyków ujawnienie takiego nagrania mogło być elementem oddziaływania zarówno na Waszyngton jak i Teheran. Uderzając w grono zwolenników porozumienia z Iranem w Białym Domu, tworząc presję medialną i polityczną. Dając swoiste paliwo polityczne dla opozycji republikańskiej i jej krytyki Joe Bidena względem polityki bliskowschodniej i traktowania tamtejszych sojuszników. Jednocześnie tworząc napięcia w samym Iranie jeśli chodzi o rywalizację różnych ośrodków władzy, poprzez pokazanie relacji między politykami-przywódcami religijnymi i wojskowymi lub szerzej ludźmi w mundurach. Uwzględniając przy tym toczącą się tajną wojnę morską między stroną izraelską i irańską, a także biorąc pod uwagę kwestię zbliżających się wyborów w samym Iranie.
Drugą hipotezą jest wypuszczenie nagrania i jego rozgrywanie przez samych Irańczyków, mających na celu osłabienie pozycji Waszyngtonu i administracji Joe Bidena w negocjacjach. Albowiem administracja musi teraz walczyć z silną opozycją kongresową i zarzutami medialnymi, ale widzi też potrzebę uwiarygodnienia swoich założeń względem polityki bliskowschodniej i to jak najszybciej. Wszystko po to, aby nie zagwarantować przestrzeni do tryumfu zwolennikom republikanów i Trumpa jeśli doszłoby do usztywnienia polityki wobec Teheranu. Należy też pamiętać, że hipoteza o irańskim źródle może być w jakimś stopniu wiązana z chociażby wspomnianymi już przymiarkami do kolejnych wyborów w tym państwie. Tym samym, taka afera w Stanach Zjednoczonych byłaby potencjalnie użyteczna do różnorakich mniej lub bardziej zakulisowych rozgrywek wewnętrznych. Szczególnie, że całościowy wydźwięk ujawnionej rozmowy ma możliwość osłabienia samego Dżawada Zarifa, prezentując go jako osobę bezwolną i pozbawioną realnego przełożenia na proces decyzyjny w państwie.
Ostatnią z hipotez, które można roboczo wskazać jest wystawienie takiej informacji przez podmiot trzeci, któremu zależałoby na osłabieniu możliwości manewru administracji Joe Bidena względem Iranu. Uderzeniu w bardziej liberalnych polityków irańskich, np. Dżawada Zarifa i ich woli do reaktywacji porozumień z 2015 r. z Zachodem. Nie mówiąc już o osłabieniu relacji amerykańsko-izraelskich względem sytuacji na Bliskim Wschodzie. Taka perspektywa dawałby szansę na wejście strony trzeciej w przestrzeń działania w roli nowego rozgrywającego. Chiny już teraz zaangażowały się w strategiczną umowę z Teheranem, zawierającą o wiele więcej zapisów niż tylko te dotyczące kwestii energetycznych i technologicznych. Są tam przecież wątki odnoszące się do spraw związanych z bardziej klasycznymi aspektami bezpieczeństwa.
Co więcej, taka kombinacja byłaby w zasięgu możliwości działań Pekinu. Trzeba też pamiętać, iż na domniemanym nagraniu Zarif nie był entuzjastycznie nastawiony do współpracy z Rosją czy też pozwolenia, aby rosyjskie siły powietrzne operowały w rejonie Syrii z wykorzystaniem przestrzeni powietrznej jego kraju. Rosjanie również byliby na tle przygotowani wywiadowczo i dyplomatycznie, aby zagrać w taką grę. Przy czym, niezależnie od wyboru własnego podejścia do sprawy ujawnionego nagrania, w jednym chyba wszyscy obserwatorzy mogą być w jakimś stopniu zgodni – jego pojawienie się to w żadnym razie nie jest przypadek, jeśli chodzi o czas i miejsce. W końcu przecieki i taśmy to jakże dobrze znany nam aspekt współczesnych gier wywiadów na całym świecie.