Reklama

Geopolityka

Czy Rosjanie sprowokują Koreę Południową do wsparcia Ukrainy? [KOMENTARZ]

K239 Chunmoo.
K239 Chunmoo.
Autor. Hanwha Aerospace UK

Niedawna wizyta Władimira Putina w Pjongjangu (pierwsza od 2000 roku!) oraz zawarcie dwustronnego porozumienia wojskowego otworzyły pole do spekulacji. Jedna z nich zakłada udział żołnierzy z Korei Północnej w wojnie z Ukrainą. W odpowiedzi władze Korei Południowej zapowiedziały przemyślenie swojej dotychczasowej, zachowawczej polityki wsparcia Kijowa.

Reklama

Doniesienia z Pjongjangu potwierdza amerykański Pentagon, choć są one mniej sensacyjne niż mogłoby się wydawać. Mowa bowiem o planowanym wysłaniu przez reżim Korei Północnej jednostek inżynieryjnych do Doniecka. Południowokoreański kanał telewizyjny Chosun potwierdza te doniesienia. Jak stwierdzono, siły Pjongjangu miałyby brać udział w odbudowie terenu, a nie w działaniach bojowych. Nie można oczywiście wykluczyć, że to jedynie sondowanie możliwości i w kolejnym etapie Korea Północna zwiększyłaby swoje zaangażowanie.

Czytaj też

Reklama

Sygnały o gotowości Korei Północnej do wysłania swych żołnierzy na Ukrainę stanowią pokłosie porozumienia wojskowego z Kremlem, który podpisano w połowie czerwca. W dokumencie obie strony zobowiązują się do wzmacniania swych „zdolności obronnych” i wspólnego działania na rzecz „sprawiedliwego i wielobiegunowego nowego porządku światowego”.

Według rosyjskiej agencji TASS „strategiczne partnerstwo” nakłada na strony zobowiązania sojusznicze. Innymi słowy, jeśli jedna ze stron zostanie zaatakowana to druga musi jej pomóc poprzez użycie „wszystkich dostępnych środków wojskowych i cywilnych”. Otwiera to formalną drogę do udziału Korei Północnej w konflikcie rosyjsko-ukraińskim. Jeśli bowiem przyjąć narrację Kremla, którą Pjongjang podziela, to Rosja jedynie się broni przed NATO, podczas gdy Ukraińcy atakują rosyjskie terytorium, w tym Krym.

Czytaj też

Reklama

Warto nadmienić, że podobne porozumienie Korea Północna podpisała z Moskwą w 1961 roku, kiedy to w Związku Sowieckim rządził Nikita Chruszczow, a w Pjongjangu Kim Ir-sen. Dokument stracił jednak moc wraz z upadkiem Związku Sowieckiego. Putin w 2000 roku zawarł nową umowę, ale bez gwarancji sojuszniczych. Wtedy bowiem Moskwa prowadziła politykę bez porównania dużo przyjaźniejszą względem Zachodu niż obecnie.

Kalkulacje Pjongjangu

Zasadniczym pytaniem jest nie tylko to o obecnie dyskutowane i planowane oraz potencjalne bezpośrednie wsparcie Korei Północnej, ale również o to, co reżim w Pjongjangu ma otrzymać w zamian. Jest bowiem oczywiste, że relacje Korei Północnej z Moskwą są czysto transakcyjne i za pomoc przywódca tego państwa oczekuje gratyfikacji.

Na dotychczasowym wsparciu Rosji Korea Północna zyskuje nie tylko finansowo, ale również politycznie – staje się bowiem ważniejszym partnerem niż do tej pory. Nie jest przypadkiem, że obecna wizyta Putina była pierwszą od 2000 roku. Co więcej, Korea Północna może teraz kupować rosyjskie surowce energetyczne po niższych cenach, co dla tak biednego państwa ma to niebagatelne znaczenie.

Czytaj też

Jest bardzo prawdopodobne, że w zamian za wysłanie żołnierzy Korea Północna otrzymałaby od Rosji technologie oraz maszyny do tworzenia własnych linii produkcyjnych. Przykładowo, według Amerykanów Rosjanie już są zaangażowani w północnokoreański projekt budowy pierwszego w tym kraju okrętu podwodnego o napędzie nuklearnym. Dla Amerykanów, ale przede wszystkim Korei Południowej, byłby to poważny problem. Media donoszą, że Korea Północna otrzymała od Rosji także technologie satelitarne i liczy na jeszcze więcej wsparcia w tym sektorze (w maju 2024 roku dokonano nieudanego wyniesienia satelity rozpoznawczego Malligyong-1-1. Doszło do eksplozji podczas pierwszej fazy lotu).

Czytaj też

Warto zauważyć, że chociaż ewentualnie wysłanie żołnierzy na Ukrainę przez Koreę Północną będzie bez wątpienia faktem wartym zanotowania to nie będzie można mówić o istotnej zmianie w polityce Pjongjangu wobec Rosji oraz wojny na Ukrainie. Należy wszak pamiętać, że Korea Północna od dłuższego czasu aktywnie wspiera Kreml w tym starciu poprzez dostawy broni oraz przede wszystkim amunicji. Chociaż amunicja jest często bardzo złej jakości to problem ten jest rekompensowany jej masowym użyciem. Ukraińcy zestrzelili co najmniej dwadzieścia północnokoreańskich rakietowych pocisków balistycznych.

Obawy Seulu

Istotną kwestią jest również możliwa odpowiedź Korei Południowej. Państwo to, podobnie zresztą jak Japonia, jednoznacznie potępiło politykę Korei Północnej wobec Rosji i Ukrainy. Oba państwa czerwcowe zacieśnienie relacji dwustronnych odbierają jako poparcie agresora i przedłużanie wojny napastniczej, co jest niezgodne chociażby z ideałami Karty Narodów Zjednoczonych. Jednocześnie Seul stwierdził, że „jakakolwiek współpraca, która prowadzi do zwiększania potencjału wojskowego Korei Północnej jest pogwałceniem rezolucji Rady Bezpieczeństwa ONZ”.

Prezydent Korei Południowej Yoon Suk-yeol otwarcie określił porozumienie Korei Północnej z Rosją jako poważne zagrożenie dla bezpieczeństwa jego państwa. Władze w Seulu nie tylko wezwały rosyjskiego ambasadora, ale również zapowiedziały, że „przemyślą” swoją dotychczasową politykę militarnego wsparcia Ukrainy. Na takie słowa od razu zareagował Putin. Podczas podróży do Wietnamu ostrzegł on Seul, że rozpoczęcie przekazywania broni Ukraińcom byłoby „poważnym błędem”. Jak stwierdził Putin, wówczas Moskwa „podejmie decyzje, które nie ucieszą przywództwa Korei Południowej”.

Czytaj też

Od początku rosyjskiej, pełnoskalowej agresji na Ukrainę Korea Południowa popiera stanowisko Zachodu. Dołączono również do sankcji, co doprowadziło do ochłodzenia relacji pomiędzy Seulem a Moskwą. Pomoc dla Ukrainy wzrosła w tym roku do 394 milionów dolarów (na odbudowę oraz pomoc humanitarną). Jednocześnie Korea Południowa wzbrania się przed przekazywaniem Ukrainie broni bezpośrednio (pewne dostawy amunicji realizowano za pośrednictwem Stanów Zjednoczonych). Dla państw wspierających Kijów to zrozumiałe stanowisko, ale jednocześnie rozczarowujące, bowiem Korea Południowa to obecnie dziewiąty największy na świecie eksporter broni. Państwo to mogłoby w znaczący sposób wpłynąć na obecną skalę mimo wszystko niewielkiej pomocy militarnej dla Ukrainy.

Kalkulacje Seulu są jasne. Koreańczycy mają świadomość współpracy pomiędzy Rosją a Koreą Północną, ale mają niewielkie pole manewru, by wpłynąć na te państwa. Seul wychodzi jednak z założenia – i trudno nie przyznać mu racji – że przekazywanie broni Ukrainie nie przyniosłoby mu żadnych wymiernych korzyści, a jedynie straty. W ramach retorsji Rosja mogłaby wówczas zacząć aktywniej wspierać reżim Korei Północnej, który w swych działaniach stałby się jeszcze agresywniejszy. Korea Południowa jest co prawda sojusznikiem Stanów Zjednoczonych, ale gospodarczo ma bliskie relacje z Chinami. Seul nie chciałby burzyć delikatnego status quo w regionie, w tym także w swych relacjach z Pekinem.

Czytaj też

Obecne porozumienie pomiędzy Rosją a Koreą Północną komplikuje kalkulacje Korei Południowej, bowiem umowa ta zakłada scenariusz, którego Seul boi się najbardziej – intensyfikacji rosyjskiej pomocy dla Korei Północnej. Tyle tylko, że Korea Południowa nadal ma niewielkie pole manewru a ze współpracy na chwilę obecną niewiele wynika. Dopiero gdyby Korea Północna wysłała tysiące żołnierzy na front a Rosja w zamian przekazała Pjongjangowi znaczącą pomoc wojskową o wyraźnej, jakościowej różnicy, Seul miałby podstawy do zmiany swojej polityki. Obecnie nic takiego nie ma miejsca. Innymi słowy, Korea Południowa będzie raczej czekać na rozwój wypadków. Zapowiedzi to jedynie próba wywarcia presji na Rosję, by brała południowokoreańskie uwagi pod rozwagę.

Co dalej?

Chociaż Korea Północna jednoznacznie stoi po stronie Rosji i ją aktywnie wspiera to ewentualne wysłanie żołnierzy na Ukrainę będzie stanowić fakt, którego nie należy lekceważyć. Szczególnie, jeśli miałoby to być preludium przed intensyfikacją obecności osobowej w tejże wojnie. Doniesienia o udziale jedynie jednostek inżynieryjnych nie muszą być wszak prawdziwe. Dość przypomnieć casus irańskich bezzałogowców, które od dawna są wykorzystywane na froncie, podczas gdy żadna ze stron – ani Rosjanie, ani Irańczycy – oficjalnie nie informują o transferach (Irańczycy dodatkowo utrzymują, że dostawy były jedynie przed wojną). Innymi słowy, tutaj sytuacja może być podobna – Korea Północna może wysyłać żołnierzy do innych zadań, docelowo nawet bojowych (chociażby do jednostek artylerii), ale nie będzie ogłaszać tego światu.

Korea Południowa ma przemysłowy i materiałowy potencjał, aby w znaczący sposób zwiększyć zachodnie wsparcie dla wykrwawiającej się Ukrainy. Nie ma co do tego żadnych wątpliwości. Pozostaje jednak pytanie o zainteresowanie Seulu takim ruchem – szczególnie jeśli miałby mieć charakter masowych dostaw, a nie jedynie symbolicznych i mocy homeopatycznej.  Wydaje się, że byłoby to działanie zbyt kosztowne, naruszające delikatną równowagę w regionie i wystawiające Koreę Południową na większe zagrożenie ze strony Rosji. Korzyści z takiego działania byłoby niewiele , bowiem Rosja bez wątpienia będzie wówczas chciała zareagować retorsjami.

Czytaj też

Z jednej strony można stwierdzić, że obecne deklaracje rewizji swojej polityki stanowią próbę budowania podwalin pod faktyczne odejście od swojego dotychczasowego stanowiska. Z drugiej jednak strony nie można ignorować faktu, że Seul podobne deklaracje już składał i ostatecznie do zmian nie dochodziło. Przykładowo, w lipcu 2023 roku prezydent Yoon zapowiedział przygotowanie w tymże roku „dużych dostaw wojskowych”. Nic takiego jednak nie miało miejsca.

Entuzjastów scenariusza, w którym ukraińskiej ziemi bronią południowkoreańskie czołgi K1 i K2, a rosyjskie i północnokoreańskie pozycje ostrzeliwują z dystansu haubice K9, muszą tonować również dwa pomijane, ale niezwykle ważne czynniki. Po pierwsze, prawo Korei Południowej jednoznacznie zakazuje przekazywania sprzętu wojskowego w strefy toczących się konfliktów zbrojnych. To oczywiście jedynie prawo, które w razie potrzeby można zmienić, ale to wymaga zgody parlamentu, gdzie swoją siłę ma przeciwna otwartemu antagonizowaniu Rosji opozycja.

Czytaj też

Pozostaje jeszcze drugi czynnik, który rząd prezydenta musi brać pod uwagę. Według badań opinii publicznej z kwietnia 2023 roku aż 60% Koreańczyków uważa, że ich państwo nie powinno przekazywać Ukrainie broni. Nawet jeśli wynik ten uległ jakiejś zmianie to sprawa wojny na Ukrainie nie jest i nigdy nie będzie dla Korei Południowej kwestią strategiczną, lecz co najwyżej wtórną względem relacji z takimi państwami jak Stany Zjednoczone, Rosja, Korea Południowa czy Chiny. Nie ma więc żadnego powodu, aby władze w Seulu miały dokonać istotnej rewolucji w swoim dotychczasowym podejściu. Tym bardziej, że brak jest doniesień jakoby Rosja przekazała Korei Północnej jakikolwiek strategicznie przełomowy system.

Innymi słowy, nie należy spodziewa się „opcji atomowej” ze strony Korei Południowej, a więc masowego przekazywania pomocy militarnej Ukrainie (szczególnie sprzętu ciężkiego). Tym bardziej, że Putin nie deklaruje dostaw broni i technologii do Korei Północnej, lecz jedynie „nie wyklucza tego”.

Czytaj też

To, co jest bardziej prawdopodobne to zdecydowanie się na niewielki transfer, który ani nie wywoła zdecydowanego sprzeciwu opozycji, ani nie sprowokuje Rosji do przyjęcia bardziej zdecydowanego stanowiska. Byłaby to jednak jednoznaczna deklaracja Seulu i sygnał do Kremla. Dopiero jeśli Rosja zdecyduje się na znaczącą intensyfikację swojego wsparcia dla Korei Północnej, Seul będzie miał faktyczne powody, by ponownie przemyśleć swoje stanowisko. Do tego momentu w interesie Korei Południowej jest granie na utrzymanie delikatnego status quo.

Reklama

Komentarze (1)

  1. szczebelek

    Oni chcą przestraszyć Koreę Południową jak przestraszyli Szwecję i Finlandię.🐷😎

Reklama