Reklama
Reklama
  • Wiadomości
  • Analiza
  • Komentarz
  • Opinia

Chińska gra o Białoruś [ANALIZA]

Chińska obecność na Białorusi w ostatnich latach stała się jednym z najczęściej przywoływanych tropów w opisach eurazjatyckiej „wielkiej gry”. Jednak gdy propagandowym zdjęciom podpisanych „partnerskie inwestycje” odbierzemy kolor i spojrzymy na konkrety, to obraz okazuje się mniej spektakularny niż wynika z nagłówków.

Autor. president.gov.by

Autorzy: Bartłomiej Wypartowicz, Wojciech Kozioł

Chodzi tu przede wszystkim  o wymiar, skalę i charakter tej obecności. Pekin oferuje Mińskowi kapitał i projekty przemysłowe, ale nie przekłada się to dziś na możliwość realnego „wyjścia spod wpływów” Moskwy, co niektórzy komentatorzy starają się zarysować. Wręcz przeciwnie, chińskie zaangażowanie często wzmacnia asymetrie i tworzy nowe zależności, które Łukaszence nie dają takiej wolności, jaką bywa się skłonnym mu przypisywać. Również błędnie.

Reklama

Rosja nadal dominuje nad pozostałymi partnerami

W najprostszych liczbach widać ograniczenia: według danych COMTRADE eksport Chin do Białorusi w 2024 roku wyniósł około 6,58 miliarda dolarów. To jest kwota znacząca w kontekście białoruskiego rynku, ale porównując ją z relacją Mińsk–Moskwa przestaje to wyglądać jak „drugie źródło mocy”. Rosja pozostaje skokowo większym partnerem handlowym i, co ważniejsze, gwarantem kluczowych elementów funkcjonowania państwa białoruskiego - energii, rynku zbytu dla przemysłu, oraz mechanizmów wsparcia fiskalnego. Na poziomie całego bilansu gospodarczo-politycznego to właśnie Moskwa dysponuje instrumentami, które w krótkim terminie pozwalają narzucać warunki, Pekin działa powoli i selektywnie.

Przykład Wielkiego Kamienia - największego wspólnego projektu chińsko-białoruskiego - dobrze pokazuje tę dwoistość. Park przemysłowy „Wielki Kamień” jest reklamowany jako strategiczny element Nowego Jedwabnego Szlaku: strefa inwestycyjna z preferencjami podatkowymi i zachętami dla chińskich firm. Oficjalne komunikaty mówią o setkach milionów zadeklarowanych inwestycji i tysiącach miejsc pracy, a rząd białoruski wskazuje na wzrost liczby rezydentów i deklarowaną kwotę inwestycji bliską 1,5 miliarda dolarów. To wszystko brzmi dobrze i ma realne znaczenie lokalne: parę fabryk, klaster logistyczny, nowe miejsca pracy. Ale gdy przełożymy to na strukturę gospodarki narodowej i zależności energetyczne, okazuje się to ledwie ułamkiem tego (i to bardzo małym), co w praktyce zapewnia Rosja: ciągłość dostaw surowców, wielkie rynki i system subsydiów, bez których białoruska gospodarka szybko odczuwa presję.

Zresztą większość chińskich pieniędzy w praktyce funkcjonuje jako kredyty i zobowiązania, a wartość bezpośrednich inwestycji jest znacznie niższa niż suma nagłówków reklamujących „chiński boom”. Znacząca część chińskiego zaangażowania ma formę pożyczek i projektów warunkowych, które skutkują wydłużoną zależnością finansową Białorusi od chińskich wykonawców i kredytodawców. Pekin nie tyle otwiera drzwi do jakiejś formy niezależności Mińska, ile buduje równoległą sieć zależności, gospodarczą i korporacyjną, której efekty polityczne pojawiają się powoli i bywają ograniczone. Innymi słowy: inwestycje chińskie bardziej zmieniają konfigurację zależności niż ją likwidują.

W kontrze do tego, Rosja jawi się jako dominujący partner gospodarczy Mińska. Według analizy OSW, udział Rosji w handlu Białorusi zbliża się dziś do 70% całego obrotu handlowego kraju. Jeszcze przed wojną rosyjsko-ukraińską Białoruś eksportowała do Rosji ~37% swoich dóbr (przy ~30% kierunku UE), ale po eskalacji konfliktu sankcyjnego udział Rosji jako rynku docelowego oraz dostawcy surowców i energii jeszcze się wzmocnił.

W wielu branżach eksport do Rosji stanowi ponad połowę całej sprzedaży.  W przemyśle maszynowym i rolnym sięga nawet 60–65%. To właśnie ten rynek, a nie chiński czy europejski, utrzymuje płynność przedsiębiorstw państwowych i zapewnia dopływ dewiz do budżetu.

Reklama

Całkowita zależność Białorusi od Rosji w sektorze energetycznym

Energia jest osią całego układu. Białoruś praktycznie w całości importuje gaz i ropę z Rosji. W 2024 roku 98% zużywanego w kraju gazu pochodziło z rosyjskich kontraktów Gazpromu, a dostawy ropy – około 18 milionów ton rocznie – były w całości oparte na rosyjskim kierunku. Co więcej, cena tych surowców jest elementem polityki: Mińsk płaci poniżej stawek rynkowych, ale w zamian akceptuje integrację systemową. wspólną przestrzeń celną, wspólne normy bezpieczeństwa. Każdy kryzys gazowy pokazywał, że wystarczy kilka dni przerwy w dostawach, by zatrzymać dużą część gospodarki państwa. W 2023 roku, po chwilowym sporze cenowym, produkcja w zakładach chemicznych w Grodnie i Nowopołocku spadła o 14%, a rząd musiał subsydiować energię dla przemysłu ciężkiego kwotą 640 milionów rubli białoruskich.

Autor. kremlin.ru/Konstantin Zavrazhin

Na poziomie gospodarki wewnętrznej Białorusi szczególną rolę odgrywa przemysł chemiczny, zwłaszcza produkcja nawozów. Dwa największe podmioty, Belaruskali i Grodno Azot, generowały przed 2022 rokiem około 15 % wpływów z eksportu, czyli ponad 3,5 miliarda dolarów rocznie. Po wprowadzeniu sankcji Unii Europejskiej i zamknięciu portów bałtyckich eksport potasu spadł niemal o połowę. W 2024 roku przez rosyjskie porty w Ust-Łudze i Murmańsku udało się wywieźć około 6 milionów ton potasu, podczas gdy w rekordowym 2020 roku było to 12 milionów. Oznacza to, że dziś sektor nawozowy jest całkowicie uzależniony od rosyjskiej logistyki i infrastruktury portowej. Rosja, oferując alternatywne kanały transportowe, de facto przejęła kontrolę nad jednym z najbardziej dochodowych segmentów białoruskiego eksportu.

Ta struktura, tania rosyjska energia w zamian za lojalność, tworzy fundament obecnego modelu gospodarczego Białorusi. Chiny pojawiają się w tym układzie jako dodatkowy kredytodawca, nie jako przeciwwaga. Z 6,5 miliarda dolarów chińskiego eksportu do Białorusi w 2024 roku większość stanowiły maszyny i sprzęt elektroniczny, finansowane w dużej części z kredytów udzielonych przez chińskie banki państwowe. Wartość chińskich inwestycji bezpośrednich była natomiast poniżej 700 milionów, a więc kilkukrotnie niższa od zadłużenia wobec Pekinu. Oznacza to, że Białoruś kupuje chińskie technologie za chińskie pieniądze, które musi potem spłacać z eksportu uzależnionego od rosyjskich surowców.

Reklama

Chińska gra symboli

Jeśli jednak w gospodarce chińska obecność jest raczej cicha, rozłożona w czasie i mocno obwarowana kredytami, to w sferze symboliczno-politycznej Pekin coraz częściej wchodzi na terytorium o znacznie wyższej temperaturze -  bezpieczeństwa i obronności. I to właśnie tu, w sferze militarnej, najlepiej widać, jak władze w Mińsku próbują wykorzystywać każdy możliwy margines manewru, nawet jeśli realnie pozostają w cieniu Moskwy.

Latem 2024 roku światowe media obiegły zdjęcia chińskich żołnierzy ćwiczących na poligonie w Brześciu w ramach manewrów „Eagle Assault-2024”. Dla Mińska był to sukces propagandowy. Pokaz, że Białoruś wciąż jest postrzegana przez mocarstwa spoza regionu jako partner, a nie wyłącznie wasal Rosji. Dla Pekinu zaś była to operacja o znaczeniu znacznie szerszym: próba wejścia w przestrzeń geostrategiczną Zachodu z własną narracją, że Chiny są nie tylko inwestorem czy pośrednikiem handlowym, ale także aktorem zdolnym do projekcji siły na terytorium europejskim.

Jak pisał dr Jacek Raubo, sam wybór miejsca i czasu tych ćwiczeń był komunikatem politycznym samym w sobie”. Manewry rozpoczęły się bowiem dokładnie w momencie, gdy w Waszyngtonie odbywał się jubileuszowy szczyt NATO z okazji 75-lecia Sojuszu. W tym samym czasie, gdy w amerykańskiej stolicy omawiano rozszerzenie współpracy z partnerami Indo-Pacyfiku – Japonią, Australią czy Koreą Południową, Pekin wysyłał własny sygnał z drugiego końca świata: jeśli NATO spogląda w stronę Azji, Chiny potrafią pojawić się u granic NATO w Europie.

Reklama

Była to więc, jak zauważa dr Jacek Raubo, swoista „symetria strategiczna”, lustrzane odbicie zachodnich gestów wobec Azji w wykonaniu Pekinu, tym razem w kierunku Mińska. Tyle że o ile dla Chin był to gest politycznego eksperymentu, dla Białorusi miał on wymiar znacznie bardziej praktyczny: pokazanie Zachodowi, że mimo izolacji i sankcji Mińsk pozostaje częścią globalnych przepływów wojskowych i gospodarczych.

Choć „Eagle Assault-2024” formalnie określano mianem ćwiczeń antyterrorystycznych, ich scenariusz wykraczał daleko poza klasyczne manewry policyjne. Obejmował bowiem operacje desantowe, działania kontrdywersyjne i symulacje prowadzenia walki w terenie zurbanizowanym. Trudno więc tu mówić o typowych ćwiczeniach antyterrorystycznych: raczej należałoby je traktować jako przygotowania kontrrewolucyjne, wpisujące się w długofalową strategię Chin i Białorusi wzmacniania odporności reżimów autorytarnych na presję społeczną.

Warto zwrócić uwagę, że w wymiarze operacyjnym nie były to duże manewry. Uczestniczyło w nich nieco ponad trzystu żołnierzy, głównie z chińskich jednostek powietrznodesantowych. Jednak symboliczna waga była ogromna. Po raz pierwszy w historii Chińska Armia Ludowo-Wyzwoleńcza pojawiła się tak blisko granicy Unii Europejskiej, a więc fizycznie w zasięgu obserwacji państw NATO.

Ale i w tym aspekcie widoczny prym wiodą Rosjanie. Rosja inwestuje bezpośrednio w białoruską infrastrukturę wojskową i energetyczną, coraz bardziej traktując terytorium sąsiada jako zaplecze własnej logistyki. W 2024 roku rozpoczęto budowę bazy wojskowej w obwodzie mohylewskim, która według zdjęć satelitarnych ma obejmować magazyny paliwowe, stanowiska techniczne i infrastrukturę dla systemów rakietowych krótkiego zasięgu. Jednocześnie modernizowane są lotniska w Baranowiczach, Maczuliszczach i Bobrujsku, gdzie pojawiły się nowe pasy startowe oraz schronohangary zdolne przyjąć rosyjskie bombowce taktyczne. W okolicach Homla i Mozyrza trwa rozbudowa sieci kolejowej i terminali paliwowych, umożliwiających szybki transport sprzętu wojskowego i surowców na kierunku południowym. To nie są projekty partnerskie, lecz integracyjne - staje się rozszerzeniem rosyjskiej infrastruktury militarnej, a decyzje o jej wykorzystaniu zapadają w Moskwie.

Pełna zależność od Moskwy również w zbrojeniówce

Białoruś nie posiada samodzielnego przemysłu zbrojeniowego zdolnego do kompleksowej produkcji nowoczesnych systemów uzbrojenia, zarówno technologicznie, jak i logistycznie pozostaje w sieci rosyjskich dostawców. Od lat 90. kluczowe elementy uzbrojenia Sił Zbrojnych Republiki Białorusi - od samolotów, przez systemy rakietowe, po środki łączności - pochodzą z rosyjskich linii produkcyjnych. W 2024 roku ponad 90% sprzętu wojskowego w użyciu w białoruskiej armii miało pochodzenie rosyjskie, a blisko 80% bieżących zakupów uzbrojenia finansowano z kredytów lub subsydiów przyznanych przez Federację Rosyjską.

Mińsk kupuje w Moskwie nie tylko czołgi i systemy przeciwlotnicze, ale również amunicję, części zamienne, elektronikę. Modernizuje też w Rosji swoje starsze konstrukcje. W ciągu ostatnich pięciu lat Białoruś nabyła m.in. partię samolotów Su-30SM, systemy rakietowe Tor-M2, zestawy artylerii rakietowej Polonez-M (częściowo oparte o komponenty chińskie, ale z rosyjską integracją systemową), a także kompleksy radiolokacyjne i drony obserwacyjne pochodzenia rosyjskiego. Wartość tych kontraktów przekroczyła 1,1 miliarda dolarów, z czego większość została sfinansowana poprzez rozliczenia wewnątrz Państwa Związkowego lub w formie długoterminowych kredytów na preferencyjnych warunkach.

Co ważne Mińsk utracił też możliwość niezależnego serwisowania wielu systemów uzbrojenia, zwłaszcza nowoczesnych samolotów i zestawów rakietowych, co oznacza konieczność stałej współpracy z rosyjskimi zakładami remontowymi i technicznymi. W 2023 roku aż 92% części zamiennych i komponentów wykorzystywanych w białoruskich jednostkach lotniczych pochodziło z Rosji. Podobnie wygląda sytuacja w sektorze pancernej techniki lądowej, białoruskie zakłady w Orszy czy Baranowiczach mogą prowadzić naprawy, ale modernizacje i dostawy kluczowych podzespołów zależą od dostaw rosyjskich.

Białoruś próbowała przez pewien czas utrzymać pozory autonomii, rozwijając własne projekty modernizacji techniki wojskowej, jak chociażby zestaw rakietowy Polonez czy transportery BTR-70MB1. Jednak większość tych inicjatyw opiera się na rosyjskich komponentach i licencjach, a ich produkcja nie przekracza kilkudziesięciu egzemplarzy rocznie. Nawet w dziedzinie elektroniki wojskowej czy optyki, gdzie Mińsk miał kompetencje z czasów radzieckich (zakłady Peleng, Agat, KB Radar), uzależnienie od rosyjskiego rynku zbytu i komponentów jest dziś całkowite.

W efekcie białoruski system obronny przypomina raczej filię rosyjskiego kompleksu militarno-przemysłowego niż samodzielną strukturę narodową. Moskwa nie tylko dostarcza sprzęt, ale kontroluje jego utrzymanie, dostęp do kodów, części, a nawet programów szkoleniowych. To uzależnienie ma charakter systemowy: bez dostępu do rosyjskich części i serwisu siły zbrojne Białorusi przestają być operacyjne po kilku miesiącach.

Reklama

Chiny nie są alternatywą

Jak widać choćby z przytoczonych przykładów, nie ma dziś mowy o jakiejkolwiek realnej alternatywie Chin wobec Rosji w kontekście Białorusi. Ani w wymiarze gospodarczym, ani politycznym, ani tym bardziej wojskowym. Pekin nie tylko nie próbuje zastąpić Moskwy w roli głównego patrona Mińska, ale wręcz świadomie unika podejmowania takiej roli. Chińskie działania są selektywne, ostrożne i ukierunkowane przede wszystkim na własne, partykularne interesy: zdobycie dostępu do rynków, infrastruktury logistycznej i przyczółków politycznych w regionie, które w długim okresie mogą zwiększyć globalny zasięg chińskich wpływów. Mińsk w tej logice jest raczej narzędziem, punktem tranzytowym i laboratorium testowym, nie zaś strategicznym partnerem równorzędnym wobec Pekinu.

Nie należy zatem traktować rosnącej obecności Chin na Białorusi jako oznaki emancypacji Mińska spod wpływów Moskwy. Pekin nie proponuje Łukaszence alternatywnego modelu bezpieczeństwa czy finansowania, który mógłby zrównoważyć rosyjskie instrumenty nacisku. Przeciwnie, chińskie kredyty i inwestycje, o ile w ogóle się pojawiają, tworzą nowe sieci zależności, przy czym ich charakter jest znacznie mniej polityczny i bardziej transakcyjny. Chiny nie mają interesu w antagonizowaniu Rosji w przestrzeni, którą Moskwa traktuje jako swoją strefę wyłącznych wpływów.

Warto też podkreślić, że sojusz rosyjsko-chiński, choć coraz częściej określany mianem „bez granic”, w rzeczywistości ma wiele ograniczeń i obszarów nieufności. Moskwa i Pekin współpracują ściśle tam, gdzie łączy ich wspólny interes w osłabianiu Zachodu i utrzymywaniu kontroli nad peryferiami postsowieckimi, ale ich cele strategiczne różnią się zasadniczo. Dla Rosji Białoruś pozostaje częścią „bliskiej zagranicy”, integralnym elementem bezpieczeństwa własnego państwa i buforem wobec NATO. Dla Chin to zaledwie fragment szerszego projektu ekspansji gospodarczo-logistycznej w kierunku Europy, w którym znaczenie Mińska jest raczej instrumentalne.

Jak wielkie jest zainteresowanie Pekinu Białorusią?

Białoruś jest uznawana za „strategiczny węzeł”, szczególnie jako brama do Unii Europejskiej i Eurazjatyckiej Unii Gospodarczej (EAEU). Po aneksji Krymu w 2014 r., Chiny przekierowały szlaki handlowe przez Białoruś, czyniąc ją kluczowym korytarzem kolejowym. W Zbiorowym oświadczeniu Rządu Chińskiej Republiki Ludowej i Rządu Republiki Białoruśi zapisano plany pogłębienia współpracy w ramach BRI, w tym umowę o wolnym handlu, inwestycjach i transporcie, co ma zwiększyć eksport białoruski do Chin o 12% i chińskie inwestycje o 30% w ciągu pięciu lat. Dokument ten podkreśla znaczenie Mińska, ale tylko w granicach realizacji własnych celów przez chińskie władze. Nie jest to w żaden sposób próba „odebrania” Moskwie jej partnera.

Pekin zachowuje zresztą dużą ostrożność w angażowaniu się w sprawy, które mogłyby zostać odczytane jako podważanie rosyjskiego zwierzchnictwa. Chiny posługują się narzędziami miękkimi: inwestycjami infrastrukturalnymi, kredytami, obecnością instytucjonalną i symboliką współpracy. Ta asymetria metod tylko potwierdza, że nie mamy do czynienia z rywalizacją o Mińsk, lecz raczej z cichą koegzystencją wpływów, w której Rosja zachowuje kontrolę, a Chiny czerpią korzyści z utrzymania stabilnego, przewidywalnego reżimu.

Ostatecznie więc, wbrew niektórym narracjom o „chińskiej alternatywie” dla Rosji, rzeczywistość pokazuje, że Pekin nie zamierza ani wyrywać Białorusi z orbity Moskwy, ani tworzyć równoległego centrum wpływu. Chiny realizują na tym kierunku swoje cele gospodarcze i geopolityczne, ale czynią to w sposób, który nie narusza rosyjskiej dominacji. Mimo rosnącej liczby wspólnych projektów, ćwiczeń czy deklaracji o „strategicznym partnerstwie”, Białoruś pozostaje w układzie, w którym Rosja dominuje, a Chiny obserwują i korzystają.

Autorzy: Bartłomiej Wypartowicz, Wojciech Kozioł

Reklama
WIDEO: Norweskie F-35 i polskie F-16 w Krzesinach
Reklama
Reklama