- Analiza
- Wiadomości
- Polecane
Ukraina to tylko narzędzie. Pekin chce Pax Sinica [ANALIZA]
Brak Chin na konferencji pokojowej w Szwajcarii pokazuje, że Pekin cały czas gra we własną grę w kontekście Ukrainy. Uzależnił od siebie Rosję, co pozwala wpływać na działania wojenne, a największym sukcesem byłoby przepchnięcie własnej wizji pokoju.

Początkowo ChRL zachowywały stosunkowo dużą ostrożność względem rosyjskiej napaści na Ukrainę. Wręcz na początku inwazji dało się spotkać z komentarzami, że działania Rosji całkowicie zaskoczyły Pekin. Nie chodziło tu wyłączenie o skalę działań. Można domniemywać, że sam Władimir Putin mógł zapewniać Xi Jinpinga, że działania te zostaną zakończone błyskawicznie w ramach „operacji specjalnej”. Skończyło się jednak na pełnoskalowej wojnie, której władze chińskie najpewniej nie zakładały. Z czasem jednak zaczęły w tym widzieć pewne możliwości, które dałoby się wykorzystać w większej rozgrywce o globalne Południe oraz przeciwko Stanom Zjednoczonym.
Rosyjski wasal
To, co najbardziej rzuca się w oczy w trakcie spoglądania na relacje chińsko-rosyjskie w ostatnich latach, to stopniowa wasalizacja Moskwy względem Pekinu. Ta asymetria występowała już znacznie wcześniej, a to strategiczne partnerstwo jest raczej małżeństwem z rozsądku. Niemniej obecnie ta zależność jest już nieporównywalnie większa, a Xi Jinping dzięki temu może niejako wpływać na poziom eskalacji. Nie raz i nie dwa groził palcem Rosji, że owszem może ona walczyć „o swoje” na Ukrainie, ale nie może doprowadzić do wciśnięcia czerwonego guzika od broni jądrowej. Dla Chin wojna światowa byłaby najgorszym scenariuszem w tej chwili.
Zobacz też
Co prawda regularnie demonstrują one swoją siłę na Pacyfiku oraz wokół Tajwanu, ale inwazja na wyspę oraz otwarcie drzwi do potencjalnej III wojny światowej to coś, co dla ChRL byłoby ostatecznością i jednocześnie utratą szansy na zdobywanie wpływów metodami pokojowymi. A takie możliwości daje na razie wojna na Ukrainie. Rosja, która jest subsydiowana przez stronę chińską gospodarczo, militarnie i ekonomicznie skupia na sobie wysiłek państw europejskich oraz głównego rywala, czyli Stanów Zjednoczonych. Można nawet założyć, że Chiny, posiadając tak silne narzędzia wpływu na Federację Rosyjską, mają w rękach możliwość wpłynięcia na wynik tej wojny. Stąd też tak aktywnie jest od ponad roku promowany chiński plan pokojowy dla Ukrainy. Jednak wydaje się, że to czy więcej na nim ugra Ukraina czy też Rosja może mieć znaczenie drugorzędne (choć oczywistym jest, że tu Pekin będzie się starał wspierać Moskwę jak tylko może).
Najważniejszym w tym rozdaniu jest samo zwycięstwo chińskiej koncepcji. To pokazałoby niezwykłą sprawczość i siłę negocjacyjną Chin, czym mogłyby sobie zaskarbić kolejnych zwolenników, którzy uwierzyliby, że ład serwowany przez Pekin może płynnie zastąpić Pax Americana.

Pax Sinica, czyli wygrać pokój
Chiny poprzez zignorowanie szczytu w Szwajcarii na rzecz Ukrainy pokazały, że nie zakładały sukcesu tego spotkania, oraz że raczej to będzie jedynie wymiana myśli, pomiędzy i tak już zadeklarowanymi sojusznikami Kijowa. Symboliczne jest też to, co miało miejsce kilka dni przed szczytem, czyli spotkanie specjalnego przedstawiciela Chin ds. Eurazji z wiceszefem ukraińskiego MSZ. Ukraina starała się przekonać chińskiego polityka do programu pokojowego Wołodymyra Zełenskiego. Strona chińska jednak już wcześniej zapewniła, że nie pojawi się na konferencji w Szwajcarii, jak również nie odniosła się w konstruktywny sposób do propozycji Kijowa.
Jednocześnie Chińczycy starają się coraz szerzej proponować własną inicjatywę w tym zakresie, która może podkopać stanowiska Unii Europejskiej oraz Stanów Zjednoczonych. Pekin poprzez brak zaangażowania w niedawny szczyt przyjął odgórnie, że nie przyniesie on rozstrzygnięcia. Wydaje się jednak, że w tej kwestii strona chińska przeliczyła się w swoich kalkulacjach, bo jednak zdecydowana większość zainteresowanych stanęła murem za sprawą ukraińską, deklarując jednocześnie dalsze wsparcie. Spodziewać się natomiast można było, że takie państwa jak Indie, RPA, Arabia Saudyjska czy Brazylia nie podpiszą się pod wspólną deklaracją, głównie ze względu na więzi gospodarcze i polityczne z Chinami bądź Rosją.
Zobacz też
Czy to zatem odsuwa marzenia Pekinu o wprowadzeniu w życie Pax Sinica? W żadnym wypadku. Pamiętać należy o tym, że zapowiadane rozmowy w Arabii Saudyjskiej mogą mieć już zupełnie inny wydźwięk, no co państwa zachodnie muszą być gotowe. Chiny cały czas będą po cichu starały się formować koalicję dla swojego projektu pokojowego, głównie wśród państw globalnego Południa i tych, które są zdecydowanie nieprzychylne Zachodowi.
Dla strony chińskiej będzie to sprawdzianem ich realnych zdolności politycznych, które wykraczają poza standardowe ramy czasu pokoju. Nawet jeśli Pekin zdołałby przymusić Rosję do tymczasowego zawieszenia broni (słowo „przymusić” ma tu znaczenie kluczowe), to zaświadczyłoby o ogromnej sile przebicia Chin, a Xi Jinping z pewnością mógłby wtedy ogłosić tryumf swojej koncepcji. Z kolei taki scenariusz pokazałby słabość państw zachodnich na czele ze Stanami Zjednoczonymi, które bez zaangażowania państwa chińskiego nie były w stanie zmusić strony rosyjskiej do wstrzymania działań wojennych.

Autor. Presidential Executive Office of Russia/Wikimedia Commons/CC4.0
Czy Pekin chce pokoju?
Chiny z pewnością zdają sobie sprawę z tego, że nawet tymczasowe wstrzymanie działań wojennych nie będzie realnym zakończeniem konfliktu na Ukrainie. Strona rosyjska nie zaakceptuje scenariusza, w którym zostanie zmuszona do wycofania się poza granice sprzed ogłoszenia włączenia obwodów ługańskiego, donieckiego, zaporoskiego i chersońskiego o inkorporowanym Krymie nie wspominając. Z kolei Ukraina nie pozwoli sobie na utratę tak znaczącego terytorium, bo de facto mowa tutaj o utracie niemal połowy państwa i to tej bardzo mocno zindustrializowanej, z dostępem do morza. Natomiast takie zachowanie warunków „krzywego” lub też „białego” pokoju utworzyłoby stan niepewności strategicznej na kontynencie europejskim. Z jednej strony wiadomym jest, że Federacja Rosyjska nie zaprzestanie zbrojeń i to niezależnie od wyniku konfliktu. Jej neoimperialne zapowiedzi zaszły zbyt daleko, by nagle miała się z tego wycofać. Z drugiej zaś państwa europejskie, które nadal niemrawo wybudzają się z 30-letniego letargu, muszą polegać na wsparciu Stanów Zjednoczonych. To sprawia, że dla Chin zachowanie obecnego status quo nie jest przegraną, a raczej dalszym impasem.
Zobacz też
Tu Chiny będą chciały wykorzystać syndrom przykrótkiej kołdry oraz wewnętrzne problemy USA, co daje Pekinowi więcej swobody w oddziaływaniu na państwa Południa. Należy jednak pamiętać, że jest to scenariusz najbardziej optymistyczny dla strony chińskiej, który nie uwzględnia chaotyczności i regularnego braku logiki w działaniach rosyjskich. Pamiętać należy o tym, że sama wojna na Ukrainie to wynik całkowitego działania wbrew nasuwającej się logice zdarzeń, gdzie Rosja mogła to rozegrać w zupełnie inny sposób. To sprawia, że nie ma gwarancji, że zewnętrzne naciski wpłyną na decyzje podejmowane w Moskwie.
Ponadto nie można zapominać o tym, że Chiny nie mają dotąd silnego mandatu w rozstrzyganiu takich sporów międzynarodowych. Nawet porozumienie Iranu z Arabią Saudyjską nie wynikało wyłącznie z chińskich zdolności negocjacyjnych. Owszem, wpłynięcie na wynik wojny na Ukrainie byłby olbrzymim osiągnięciem, jednak sformowanie wiernej sobie koalicji będzie nie lada wyzwaniem. Wątpliwym byłoby na przykład jednoznaczne poparcie chińskiego planu pokojowego przez Indie, które tym samym wzmocniłyby pozycję Pekinu, co zdecydowanie nie byłoby na rękę władzom w Delhi.
Zdecydowanie więcej odpowiedzi może przynieść kolejny szczyt, już z udziałem Chin, co będzie częściowym odkryciem posiadanych kart. Wtedy już to może nie być aż tak proste, tym bardziej, że w opinii publicznej i w kręgach międzynarodowych coraz głośnie podkreśla się współpracę rosyjsko-chińskiego tandemu, co tylko podważa wiarygodność Pekinu jako bezstronnego arbitra. W przypadku Zachodu i USA tego kompleksu nie ma, ponieważ to stronnictwo jednoznacznie opowiedziało się po stronie, która stała się ofiarą rosyjskiej napaści. Dlatego też nie wydaje się, by Pekin zyskał poparcie poza wąskim klubem państw, które i tak zwyczajowo są przeciwne polityce Zachodu, a i to może nie znaleźć odzwierciedlenia w finalnym rozstrzygnięciu.
WIDEO: Rakietowe strzelania w Ustce. Patriot, HOMAR, HIMARS