Geopolityka
Amerykański polityk: konflikt z Chinami o Tajwan jest bardzo prawdopodobny
Prawdopodobieństwo konfliktu USA z Chinami o Tajwan jest „bardzo wysokie” - oświadczył przewodniczący komisji spraw zagranicznych Izby Reprezentantów Michael McCaul. Polityk skomentował w ten sposób słowa Mike’a Minihana, generała amerykańskich sił powietrznych, który ostrzegł, że do wojny z Chinami może dojść już w 2025 r.
"Chciałbym, by się mylił (...), ale myślę, że ma rację" - powiedział McCaul w niedzielę w stacji Fox News, odnosząc się do piątkowej prognozy Minihana.
Czytaj też
"W mojej opinii, jeżeli Chinom nie uda się przejąć kontroli nad Tajwanem bez rozlewu krwi, wtedy zwrócą się w stronę zbrojnej inwazji; musimy być na to przygotowani" - zaznaczył McCaul, który niedawno objął swoje stanowisko, po przejęciu większości w Izbie Reprezentantów przez Republikanów. Ocenił, że prawdopodobieństwo wybuchu konfliktu z Chinami o Tajwan jest "bardzo wysokie".
Dowodzący amerykańskim lotnictwem transportowym gen. Minihan ostrzegł w piątek w notatce adresowanej do swoich oficerów, że "ma przeczucie, że w 2025 r. będą walczyć". Uzasadniał, że w 2024 r. zarówno w USA, jak i na Tajwanie odbędą się wybory prezydenckie, co może wywołać rozproszenie, które zostanie wykorzystane przez Chiny do zajęcia wyspy.
Czytaj też
Poglądy gen. Minihana nie reprezentują oficjalnego stanowiska Pentagonu, ale wskazują na zaniepokojenie najwyższych amerykańskich dowódców próbą przejęcia demokratycznie rządzonego Tajwanu przez uznające go za część swojego państwa komunistyczne Chiny - komentuje agencja Reutera.
Czytaj też
Z komentarzem McCaula nie zgodził się Adam Smith, który jest najwyższym rangą przedstawicielem Demokratów w komisji ds. sił zbrojnych Izby Reprezentantów. Wojna z Chinami "nie tylko nie jest nieunikniona, jest również bardzo mało prawdopodobna" - powiedział w niedzielę w Fox News. Dodał, że relacje z Chinami są napięte i "generałowie powinni być bardzo wstrzemięźliwi w wypowiedziach, takich jak ta, że szykujemy się do wojny, że jest ona nieunikniona".
Czytaj też
Władze Tajwanu także przewidują ewentualny konflikt. Szef tajwańskiej dyplomacji Joseph Wu w wywiadzie dla stacji Sky News mówił, że inwazja Chin na Tajwan jest obecnie bardziej prawdopodobna, a jej możliwą datą jest rok 2027, gdy przywódca ChRL Xi Jinping będzie się starał o przedłużenie swojej władzy i może zaatakować wyspę, by zostawić po sobie trwałe dziedzictwo. "Sytuacja w ubiegłym roku była znacznie gorsza niż w dwóch poprzednich" - powiedział Wu. Dodał, że obecny status wyspy "może nie trwać wiecznie". To rzadko wyrażane przez przedstawicieli władz w Tajpej stanowisko oznacza, że Tajwan może zostać zajęty przez Chiny lub formalnie ogłosić niepodległość.
"Jeżeli Xi nie będzie mógł się pochwalić osiągnięciami z trzech poprzednich kadencji, to może starać się zawalczyć o swoje dziedzictwo w inny sposób" - zaznaczył szef tajwańskiej dyplomacji. Dodał, że chiński przywódca może też wywołać międzynarodowy kryzys, by odwrócić uwagę społeczeństwa od niepowodzeń w polityce wewnętrznej i trudnej sytuacji ekonomicznej. "Obawiamy się, że wówczas Tajwan może stać się kozłem ofiarnym" - podkreślił Wu. Zwrócił uwagę, że większe prawdopodobieństwo wybuchu konfliktu zbrojnego między Chinami a Tajwanem wynika również ze znacznego zwiększenia aktywności chińskiego wojska wokół wyspy, co może prowadzić do niebezpiecznych incydentów. "Bardzo często, wiele drobnych wypadków może ostatecznie wywołać wielką wojnę" - zaznaczył szef tajwańskiej dyplomacji.
Symulacja wojny o Tajwan
Jak wynika z symulacji przeprowadzonej przez waszyngtoński think tank Center for International Strategic Studies (CSIS), Chiny prawdopodobnie nie zdołałyby zdobyć Tajwanu, jednak obrona wyspy zostałaby okupiona wielkimi stratami sił USA, Tajwanu i Japonii. Jak przedstawił w raporcie z gry think-tank, tylko w jednym z 24 symulowanych scenariuszy chińskiej inwazji w 2026, siły ChRL zdołały opanować wyspę: w tym, w którym Tajwan został pozostawiony sam sobie. W scenariuszu bazowym, zakładającym szybkie włączenie się do wojny USA i Japonii, wojna zakończyła się stosunkowo szybkim zwycięstwem obrońców lub impasem ze wskazaniem na nich. W scenariuszach pesymistycznych zakres rezultatów sięgał od częściowej okupacji wyspy po zwycięstwo obrońców.
W każdym z przypadków każda ze stron ponosi duże straty: w scenariuszu bazowym, w ciągu ok. 2 tygodni walk USA i Japonia straciły średnio 449 samolotów - przy zniszczeniu niemal wszystkich samolotów Chin - oraz 43 okręty (w tym 2 lotniskowce) przy zniszczeniu 138 okrętów chińskich. Obie strony straciłyby dziesiątki tysięcy żołnierzy.
Autorzy raportu, Mark i Matt Cancian zastrzegają jednak, że wysokie straty oznaczają, że nawet zwycięska dla USA wojna mogłaby oznaczać utratę globalnej pozycji na wiele lat, zaś dla Tajwanu oznaczałaby ruinę gospodarczą. Analitycy oceniają też, że porażka mogłaby zdestabilizować rządy komunistów w Chinach.
"Zwycięstwo zatem nie wystarcza. Stany Zjednoczone muszą natychmiast zwiększyć odstraszanie" - piszą autorzy. Zaznaczają jednocześnie, że do obrony Tajwanu konieczne są cztery warunki: utrzymanie obrony wyspy przez tajwańskie siły na czas przybycia pomocy z USA, pełne zaangażowanie się amerykańskich sił w ciągu kilku dni od początku inwazji, możliwość użycia baz USA w Japonii oraz posiadanie wystarczającej liczby pocisków przeciwokrętowych wystrzeliwanych z powietrza. Autorzy zaznaczają przy tym, że "ukraiński model" wsparcia Tajwanu - czyli wysyłanie uzbrojenia już po rozpoczęciu wojny - nie zadziała ze względu na chińską blokadę.
CSIS przyznaje, że chińska inwazja na Tajwan nie jest "nieunikniona, ani nawet prawdopodobna", a chińskie władze mogą zamiast tego przyjąć strategię dyplomatycznej izolacji, wojny hybrydowej, presji ekonomicznej przeciwko Tajwanowi lub blokady za pomocą swojej floty.
W minionym roku Center for Strategic and International Studies (CSIS) doszedł do podobnych wniosków jak pisał analityk Defence24 dr Jacek Raubo opisując symulację o której pisał "The Wall Street Journal", Warren P. Strobel: "Według podsumowania tej konkretnej rozgrywki, obrona Republiki Chińskiej na Tajwanie nie musi zakończyć się porażką strony tajwańskiej oraz Amerykanów. Jednakże, będzie oznaczała znaczne straty wojskowe, a także olbrzymie zniszczenia w sferze ekonomicznej." Jak zauważyli uczestnicy gry, gospodarka tajwańska ległaby w gruzach, a strona amerykańska odczułaby straty wojskowe względem swojej pozycji globalnej. Co naturalne, przegrana strony chińskiej byłaby analogicznym skumulowaniem strat politycznych, gospodarczych i przede wszystkim wojskowych przekładających się na pozycję globalną ChRL i zapewne sytuację wewnętrzną w tym państwie. To trzeba dodać, jeśli informujemy o stratach amerykańsko-tajwańskich. Wracając do wspomnianej gry, jeden z jej uczestników, cytowany w artykule "The Wall Street Journal" zauważył, że nie ma mowy o remisie, ale raczej uznaniu, iż w ten sposób nikt nie wygrał, ani nikt nie przegrał".
Czytaj też
Z kolei analityk Jarosław Ciślak z Defence24 tak pisał o chińskich zdolnościach desantu morskiego na Tajwan w tekście "Chińskie zdolności desantu morskiego na Tajwan": Dysproporcja liczby ludności, potencjału gospodarek i wielkości sił zbrojnych jest wielka i korzystniej wypada dla Chin. Jednak warunki geograficzne sprzyjają Tajwanowi. W całości zajmuje on wyspę, na którą z Chin trzeba się przeprawić morzem lub powietrzem. Ewentualna inwazja chińskiej armii na Tajwan będzie dużą operacją. Przypuszczalnie będzie składała się ona z kolejnych faz czyli ataku rakietowego na wybrane cele, ataku lotniczego i walki o wywalczenie panowania w powietrzu, desantu chińskich wojsk powietrzno-desantowych oraz desantu piechoty morskiej. W zależności od powodzenia tych działań dopiero w kolejnej fazie byłby możliwy transport chińskich wojsk drogą morską do zdobytych tajwańskich portów.
Czytaj też
Oczywiście Tajwan całe dziesięciolecia przygotowuje się na taką okoliczność i wielką wagę przykłada do rozwoju swojej armii i zdolności do obrony wyspy. W obecnej sytuacji polityczno-militarnej wielką zagadką pozostaje zachowanie się wojsk USA w przypadku chińskiej agresji. Czy siły zbrojne USA czynnie staną do obrony Tajwanu, czy tak jak w przypadku Ukrainy będą pomagać obrońcom tylko politycznie, sprzętowo i gospodarczo. Na pewno Chiny nie mogą liczyć na przyjazne powitanie przez Tajwańczyków. Na takie powitanie liczyli Rosjanie atakując Ukrainę, ale srodze się na tym zawiedli.
O armii chińskiej istnieje wiele publikacji prasowych i internetowych, ale przeważnie zajmują się one ogólną ich charakterystyką, albo szczegółowymi rozwiązaniami technicznymi wybranych typów sprzętu wojskowego. Całkowita chińska cenzura wojskowa nie pozwala na zdobycie wiarygodnych informacji o potencjale militarnym Chin. Natomiast władze chińskie sterują „niezależnymi" obserwatorami, którzy co jakiś czas wypuszczają w świat zdjęcia i informacje na temat np. testów nowych rodzajów broni. Jednak zdobycie informacji o wielkości ich późniejszej produkcji seryjnej lub zastosowaniu w konkretnych jednostkach jest już bardzo trudne. Ewentualna inwazja na Tajwan byłaby operacją połączoną o wielkiej skali skomplikowania.
Czytaj też
Ewentualny desant na Tajwan będzie również wielką operacja logistyczną, która raczej nie umknie międzynarodowym obserwatorom. Tak miało miejsce w przypadku rosyjskiej koncentracji wojsk przed atakiem na Ukrainę. Niestety, przy powszechnej chińskiej cenzurze będzie to znacznie trudniejsze. Szczególnie ze względu na to, iż Chińczycy w poprzednich latach doskonale nauczyli się sterować i manipulować informacjami, zdjęciami i filmami pojawiającymi się w internecie. Ale należy próbować i będziemy starać się to robić.
klapaucyusz
@Wicher999 - Wg prognoz ONZ w najbliższych dekadach populacja USA będzie wzrastać. Stanom wystarczy szerzej otworzyć podwoje dla imigrantów. A współczesny neomarksizm wyczerpie się jako ideologia, już pożera własny ogon.
Monkey
Problem Tajwanu polega także na tym, iż ich brzeg od strony Chin kontynentalnych jest nizinny, a górzysty od strony przeciwnej. Przypomina mi to trochę warunki, jakie Niemcy mieli podczas inwazji na Kretę w 1941. Jeden z brytyjskich generałów nawet stwierdził, że byłoby znacznie łatwiej bronić Krety, gdyby obrócić ją o 180 stopni. To samo moim zdaniem dotyczy Tajwanu.
Wicher999
Może tak być, Amerykanom czas się kończy. Mają coraz większe problemy z rekrutacją wojska, młodzi amerykanie nie chcą służyć w wojsku albo się nie nadają. Marksistowska ideologia zdominowała USA i zdemoralizowała społeczeństwo Amerykańskie. Mają ogromne problemy z długiem. Czas im się kończy, teraz są jeszcze poteżni wojskowo, ale z biegiem lat będzie coraz gorzej.
Whippoorwill
"Marksistowska ideologia zdominowała USA". Byłeś kiedyś w Stanach? Byłeś kiedykolwiek gdziekolwiek? Masz pojęcie czym jest marksizm? I że też cię nikt jeszcze nie zatrudnił w Departamencie Stanu ani w Pentagonie. Taki umysł potężny się marnuje...
iunctim
Tjaa, sami marksisci i komuniści w tym USA. Pełno tam kołchozów i pomników Marksa i Lenina no po prostu gorzej niż w Korei Północnej
klapaucyusz
Raczej Chinom czas się kończy. Kryzys demograficzny za pasem, populacja w tym stuleciu skurczy im się o kilkaset milionów ludzi. Problemy Amerykanów to przy tym pikuś. Wąskie gardła chińskiego handlu morskiego sprawia jednak, że pójście na wojnę z USA byłoby ruchem samobójczym. Amerykanie grają na wszelki wypadek parę ruchów do przodu, bo tak działa doświadczony strategiczny hegemon. Duszą smoka, zanim pomyśli, by zionąć. Prowokują, pokazując mu miejsce w szeregu.