Reklama

Geopolityka

Amerykanie z sojusznikami zwierają szyki w ramach „nowej ery współpracy”

USA, Japonia, Republika Korei, Korea Południowa, Korea Północna, Chiny, Rosja, Szczyt Camp David, Defence24, Instytut Nowej Europy, Indo-Pacyfik, Biden, Japonia-Korea Południowa, Relacje historyczne japonii i Korea Południowej, II wojna światowa, AUKUS, Porozumienia wojskowe, Kishida, prezydent Republiki Korei
18 sierpnia 2023 roku w Camp David doszło do spotkania prezydenta USA Joe Bidena, prezydenta Korei Płd. Jun Suk Jeola i premiera Japonii Fumio Kishidy
Autor. President Biden/X

W Camp David doszło do historycznego szczytu między USA, Republiką Korei i Japonią, który tworzy „nową erę” relacji, a przede wszystkim jest pogłębieniem współpracy wojskowej w obliczu zagrożeń ze strony Koreańskiej Republiki Ludowo-Demokratycznej i Chin. Dla Defence24 szczyt skomentował Łukasz Kobierski z Instytutu Nowej Europy.

Reklama

Wojna na Ukrainie - raport specjalny Defence24.pl

Reklama

18 sierpnia w Camp David doszło do spotkania prezydenta USA Joe Bidena, prezydenta Korei Płd. (Rep. Korei) Jun Suk Jeola i premiera Japonii Fumio Kishidy, którzy ogłosili "nową erę" współpracy, zapowiadając m.in. utworzenie nowej linii komunikacji kryzysowej i wspólne ćwiczenia wojskowe. W czasie spotkania przywódcy tych trzech krajów sprzeciwili się agresywnej polityce Chin i zapowiedzieli zacieśnienie współpracy w sprawie zagrożeń ze strony Korei Płn. (KRLD) oraz dalszą pomoc dla Ukrainy, która odpiera rosyjską inwazję. Tym samym świat demokratyczny zwiera szyki na Indo-Pacyfiku, przeciwstawiając się reżimom autorytarnym, próbującym podważyć międzynarodowy ład. Spotkanie jest też ważne dlatego, że dwa kraje jak Japonia i Republika Korei po trudnych historycznych doświadczeniach będą wspólnie działać, by przeciwstawić się zagrożeniom, które mogą zagrozić ich bezpieczeństwu.

Samo miejsce Camp David jest także symboliczne, ponieważ w tym miejscu prezydent Jimmy Carter spotkał się z prezydentem Egiptu Anwarem Sadatem i premierem Izraela Menachemem Beginem we wrześniu 1978 roku na rozmowy, które ustanowiły ramy historycznego traktatu pokojowego między Izraelem a Egiptem w marcu 1979 roku. W tym także miejscu w czasie drugiej wojny światowej prezydent Franklin Roosevelt i brytyjski premier Winston Churchill spotkali się, aby zaplanować włoską kampanię, która miała wyeliminować Włochy Benito Mussoliniego z wojny. Jest to więc miejsce historyczne i symboliczne, które może nadać nowe tempo współpracy między przedstawicielami świata demokratycznego przeciw państwom autokratycznym.

Reklama

Szczyt w Camp David skomentował dla Defence24 Łukasz Kobierski, prezes zarządu i współzałożyciel Instytutu Nowej Europy, dyrektor programu Indo-Pacyfik.

Według Łukasza Kobierskiego:

Trójstronny szczyt jest znaczącym sukcesem Waszyngtonu, który od lat namawia Tokio i Seul do wyjścia poza długotrwały spór, aby umożliwić Stanom Zjednoczonym bliższą współpracę z ich azjatyckimi sojusznikami. W przypadku paktu AUKUS nikt nie wątpił, że Stany Zjednoczone, Wielka Brytania i Australia mogą ze sobą współpracować, ale były duże wątpliwości, że Japonia i Korea Południowa mogą ze sobą współpracować na podobnym poziomie, ale jednak udało się to. Amerykanie pokazali, że za prezydentury Bidena potrafią budować sojusze, które nie wprost, ale są kierowane przeciwko Chinom i jeszcze bardziej buduje pozytywne softpower USA w regionie, które może przyciągać inne państwa na Indo-Pacyfiku w kierunku Waszyngtonu.
Łukasz Kobierski, Instytut Nowej Europy

Łukasz Kobierski, to co wydarzyło się w czasie szczytu w Camp David opisał także na swoim koncie w serwisie X (dawniej Twitter).

Nowa era porozumień

W czasie spotkania liderzy podpisali trzy wspólne dokumenty - "zasady z Camp David", wspólne oświadczenie zatytułowane "Duch Camp David" oraz „Zobowiązanie do konsultacji". Ogłosili w nich szereg wspólnych postanowień i inicjatyw nastawionych na pogłębienie i instytucjonalizację współpracy w ramach trójkąta. Wśród nich są m.in. zobowiązania do trójstronnych konsultacji i koordynacji odpowiedzi na kryzysy oraz ustanowienie "gorącej linii", wieloletni plan wspólnych ćwiczeń wojskowych, rozwój amerykańsko-japońskiego systemu obrony rakietowej, wymiana informacji wywiadowczych, nowe inicjatywy bezpieczeństwa energetycznego, system wczesnego ostrzegania o zakłóceniach w łańcuchach dostaw krytycznie ważnych minerałów oraz współpraca w celu zwiększania zdolności marynarek wojennych państw Indo-Pacyfiku.

Aby zabezpieczyć się przed zmianami politycznymi w którymkolwiek z trzech krajów, porozumienie zobowiązuje każdy kraj do corocznych spotkań i ćwiczeń wojskowych, powiedział doradca ds. bezpieczeństwa narodowego Jake Sullivan. Prezydent często spotykał się z oboma przywódcami, a inni urzędnicy, w tym Sullivan i sekretarz stanu Antony Blinken, robili to samo ze swoimi odpowiednikami podczas spotkań międzynarodowych. Pokazuje to, jak bardzo USA zależy na tym, by relacje między tymi trzema krajami były jak najlepsze, w związku z narastającym zagrożeniem w postaci Chin i Korei Północnej.

Czytaj też

Co ważne, Chiny w swojej propagandowej narracji mówiły o tym, że porozumienie to takie azjatyckie NATO, jednak porozumienie trójstronne Camp David („Zobowiązanie do konsultacji") jasno przedstawiło, że w czasie potencjalnego kryzysu państwa są „zobowiązane do konsultacji", a nie jak NATO w art. 5, które mówi o zobowiązaniu do wzajemnej obrony (atak na jednego jest atakiem na wszystkich). Stwierdzono, że "nasze kraje zachowują swobodę podejmowania wszelkich odpowiednich działań w celu utrzymania naszych interesów bezpieczeństwa lub suwerenności. Zobowiązanie to nie zastępuje ani w żaden inny sposób nie narusza zobowiązań wynikających z Traktatu o wzajemnej współpracy i bezpieczeństwie między Japonią, a Stanami Zjednoczonymi oraz Traktatu o wzajemnej obronie między Stanami Zjednoczonymi a Republiką Korei. Zobowiązanie to nie ma na celu ustanowienia praw lub obowiązków na mocy prawa międzynarodowego lub krajowego". Pokazuje to, że Chiny wyolbrzymiają swoją narrację. Ogólnikowo można ocenić, że "zobowiązanie do konsultacji" nakreślone w Camp David jest co najwyżej podobne do art. 4 NATO, zgodnie z którym państwa członkowskie mogą przedyskutować każdą kwestię bezpieczeństwa.

Czytaj też

Warto też odnotować, że Japonia i Korea Południowa spotkają się w przyszłości, aby opracować wspólną strategię na wypadek poważnych obaw o bezpieczeństwo.

Sprzeciw wobec zagrożenia chińskiego i północnokoreańskiego

Biden utrzymywał, podobnie jak amerykańscy, południowokoreańscy i japońscy urzędnicy, że szczyt "nie dotyczył Chin", ale koncentrował się na szerszych kwestiach bezpieczeństwa. Jednak przywódcy we wspólnym oświadczeniu podsumowującym szczyt zwrócili uwagę na "niebezpieczne i agresywne" działania Chin na Morzu Południowochińskim i stwierdzili, że "zdecydowanie sprzeciwiają się wszelkim jednostronnym próbom zmiany status quo na wodach Indo-Pacyfiku".

Prezydent Republiki Korei Jun Suk Jeol zwrócił szczególną uwagę na zagrożenie ze strony Korei Północnej, mówiąc, że trzej przywódcy zgodzili się poprawić "nasze wspólne zdolności reagowania na północnokoreańskie zagrożenia nuklearne i rakietowe, które stały się bardziej wyrafinowane niż kiedykolwiek".

Czytaj też

Jak można było się spodziewać, Pekin postrzega zacieśnianie współpracy jako pierwsze kroki w kierunku stworzenia odpowiednika NATO na Indo-Pacyfiku. Rzecznik chińskiego MSZ Wang Wenbin powiedział, że "region Azji i Pacyfiku jest wyżyną pokoju i rozwoju oraz krainą współpracy, która nie może ponownie stać się areną geopolitycznych gier". Rzecznik wezwał także wszystkie strony do utrzymania prawdziwego multilateralizmu w złożonej sytuacji bezpieczeństwa międzynarodowego. Dodając dalej „bezpieczeństwo jednego kraju nie powinno odbywać się kosztem bezpieczeństwa innego kraju ani regionalnego pokoju i stabilności".

Chiński dziennik propagandowy Global Times nie omieszkał zaatakować porozumienia na swoich łamach. W tekście zatytułowanym „Camp David summit could be 'starting shot' for new cold war" autor sugeruje, że szczyt to początek zimnej wojny, i przyniesie więcej zagrożeń regionalnych. W innym tekście w dzienniku pt: „Camp David summit serves as hypocritical anti-China pantomime with a 'mini-NATO' in the making: "napisano „Stany Zjednoczone próbują wszystkiego, co w ich mocy, aby wywołać konfrontację blokową w Azji i wykorzystują swoich sojuszników i kraje regionalne, aby służyć swojemu celowi powstrzymywania i konkurowania z Chinami, ale ten cel jest samolubny i faktycznie podważa pokój w regionie, więc spotka się ze sprzeciwem nie tylko ze strony Chin, ale także innych krajów regionalnych, takich jak Korea Północna i Rosja". Dalej pisząc „obecna polityka przywódców Japonii i Korei Południowej odzwierciedla brak niezależności, co sprawia, że ich podejście dyplomatyczne jest niezrównoważone, co wpłynie na tych przywódców w kraju, a zwłaszcza w Korei Południowej, po ponownym objęciu władzy przez partię opozycyjną".

Nie omieszkano także nastraszyć, że porozumienie wywoła reakcję Korei Północnej i Rosji pisząc, że „Korea Północna i Rosja zwrócą również uwagę na trójstronne posunięcie USA, Japonii i Korei Południowej, a agresywny krok dowodzonego przez USA „mini NATO" może zmusić inne kraje regionu do podjęcia bardziej asertywnych działań w odpowiedzi, a podsycana przez Stany Zjednoczone konfrontacja bloków może również spowodować, że Seul i Tokio popadną w ogromny kryzys geopolityczny, jeśli obaj amerykańscy sojusznicy ślepo wykonają rozkaz Waszyngtonu, by zaszkodzić sąsiadom w regionie".

Łukasz Kobierski pytany o to czy Chiny, Korea Północna, i Rosja mają powody do obaw? Komentuje

Chiny zdecydowanie tak, ponieważ uważały, że taki trójstronny sojusz jest mało prawdopodobny ze względu na zaszłości historyczne Korei Południowej i Japonii, które są wciąż żywe. O tym, że władze KPCh są niezadowolone z ustaleń z Camp David, są częstsze niż zazwyczaj, liczne artykuły i komentarze chińskich ekspertów, które raz straszą nową zimną wojną w regionie. Podobną perspektywę może mieć Korea Północna, ale i też Rosja, która jest w quasi sojuszu z Chinami.
Łukasz Kobierski, Instytut Nowej Europy

Czytaj też

Widać wyraźnie, że nowe porozumienie między USA, Republiką Korei oraz Japonią budzi poważne obawy ze strony Chin, które będą używać wszelkich możliwych narzędzi propagandowych, by zdyskredytować sojusz tych trzech państw. Można się spodziewać, że Chiny zwiększą liczbę ćwiczeń w regionie oraz zintensyfikują działania dyplomatyczne, aby przeciągnąć na swoją stronę państwa, gotowe zacieśnić współpracę z Chinami w zamian za chińskie inwestycję lub kredyty, a może nawet sprzedaż uzbrojenia w atrakcyjnych cenach. Z kolei Korea Północna nie omieszka przeprowadzić kolejnych testów rakiet balistycznych i zaostrzyć retorykę wojenną. 22 sierpnia Korea Północna potępiła coroczne ćwiczenia wojskowe między Stanami Zjednoczonymi a Koreą Południową, ostrzegając przed „wojną termojądrową" w związku ze szczytem w Camp David. W komentarzu agencji informacyjnej KCNA Korea Północna stwierdziła, że szczyt między Stanami Zjednoczonymi, Koreą Południową i Japonią w Camp David miał na celu stworzenie „prowokacji wojny nuklearnej". W komentarzu Północy stwierdzono, że panująca sytuacja wymaga od wojska „przejęcia inicjatywy, ofensywnej i przytłaczającej akcji na rzecz wojny", chociaż nie zostało to rozwinięte.

Jedno jest jednak pewne, Chiny mają powody to obaw, ponieważ trzy kraje z ogromnymi możliwościami i nowoczesnymi armiami zwiększają współpracę, co może przechylić szalę w geopolitycznych układankach.

Japonia i Republika Korei – byli rywale, teraz sojusznicy?

Nieformalny charakter szczytu (przywódcy pojawili się bez krawatów) dał nadzieje na zbliżenie i nawiązanie partnerskich więzi między dwoma dawnymi rywalami. Koreańczycy z południa często mówią, że trudne relacje między Koreą Południową a Japonią są bardzo podobne do relacji między Polską a Niemcami. Podziwia się nawet pojednanie, do którego doszło między naszymi narodami, którego symbolem była "Msza Pojednania" w Krzyżowej 12 listopada 1989 w której udział wziął premier Polski Tadeusz Mazowiecki oraz kanclerz Niemiec Helmut Kohl.

18 sierpnia 2023 rok, Camp David doszło do spotkania prezydenta USA Joe Bidena, prezydenta Korei Płd. Jun Suk Jeola i premier Japonii Fumio Kishidy
18 sierpnia 2023 rok, Camp David doszło do spotkania prezydenta USA Joe Bidena, prezydenta Korei Płd. Jun Suk Jeola i premier Japonii Fumio Kishidy
Autor. President Biden/X

Oba kraje azjatyckie od dawna pozostają w konflikcie w związku z głęboką wrogością wynikającą z kolonialnych rządów Japonii nad Koreą w latach 1910-1945. Wielu Koreańczyków zmuszano do niewolniczej pracy w japońskich fabrykach, a nawet 200 tys. kobiet wykorzystywano seksualnie w sieci japońskich wojskowych domów publicznych.

Czytaj też

Gdy w 1998 r. Korea Północna wystrzeliła swój pierwszy pocisk balistyczny nad Japonią, ówczesny prezydent Korei Południowej Kim Dae-jung i premier Japonii Keizo Obuchi odbyli historyczne spotkanie w Tokio, podczas którego ten ostatni oficjalnie przeprosił za kolonialną okupację Korei przez Japonię. W 1999 roku powołano Trilateral Coordination and Oversight Group (Trójstronną Grupę ds. Koordynacji i Nadzoru - TCOG) między USA, Japonią i Koreą Południową, czyli środek instytucjonalizacji procesu koordynacji polityki w zakresie północnokoreańskiego rozwoju jądrowego, który w pewien sposób miał łączyć te dwa kraje przed wspólnym przeciwnikiem w postaci Korei Północnej. Trójstronna współpraca ewoluowała, obejmując koordynację polityki poprzez trójstronne spotkania ministerialne, wspólne ćwiczenia wojskowe i wymianę informacji wywiadowczych. Jednak koreańscy i japońscy przywódcy ulegli presji wewnętrznej i zrewidowali swoje stanowiska w spawie historycznych animozji w ciągu lat.

Sytuacja uległa dalszemu pogorszeniu, gdy w 2012 r. prezydent Korei Południowej Lee Myung-bak złożył kontrowersyjną wizytę na wyspach Dokdo w Korei Południowej i Takeshima w Japonii, do których zarówno Korea Południowa, jak i Japonia roszczą sobie prawo, a w 2013 r. premier Japonii Shinzo Abe odwiedził świątynię, która czci japońskich poległych w wojnie, w tym skazanych zbrodniarzy wojennych, co rozgniewało Koreę Południową.

W 2018 roku Sąd Najwyższy Korei Płd. orzekł, że japońskie firmy Mitsubishi Heavy Industries i Nippon Steel muszą zapłacić 15 Koreańczykom odszkodowania za zmuszanie ich do ciężkich robót w czasie II wojny światowej, gdy Japonia okupowała Półwysep Koreański. Firmy odmówiły, co zrodziło ryzyko, że na poczet odszkodowań zajęte zostaną ich aktywa w Korei Płd.

Czytaj też

Spór rozszerzył się na płaszczyznę gospodarczą, gdy w odpowiedzi na wyroki sądu rząd Japonii wprowadził ograniczenia w eksporcie do Korei Płd. niektórych rodzajów strategicznych materiałów wykorzystywanych w przemyśle elektronicznym. W odwecie Korea Płd. groziła nieprzedłużeniem umowy o dzieleniu się informacjami wywiadowczymi, co mogłoby narazić na szwank współpracę wojskową obu państw z USA. Ostatecznie umowę przedłużono.

Rząd Japonii twierdzi, że kwestia odszkodowań została „całkowicie i ostatecznie" zamknięta przez porozumienie pomiędzy obu krajami zawarte w 1965 roku. Według części ekspertów porozumienie zawarto pod presją USA, które chciały zgody pomiędzy swoimi sojusznikami w czasie eskalującej wojny w Wietnamie.

Czytaj też

Jednak to, co Biden, Kishida i Jun Suk Jeol zrobili w ciągu ostatniego roku, to szczere i aktywne próby wzniesienia się ponad te historyczne animozje i połączenia sił w obliczu rosnącego niebezpieczeństwa ze strony Korei Północnej i Chin, co wszyscy trzej uważają za wspólne zagrożenia. W marcu Jun Suk Jeol podjął się inicjatywy mającej na celu rozwiązanie sporów wynikających z odszkodowań dla koreańskich robotników przymusowych z czasów wojny. Zapowiedział, że Korea Południowa wykorzysta własne fundusze, aby wypłacić rekompensaty Koreańczykom zniewolonym przez japońskie firmy w czasie II wojny światowej. Ze swojej strony Kishida wycofał sankcje nałożone na Koreę Południową. Wstrzymał się również z uwolnieniem oczyszczonej radioaktywnej wody ze zniszczonej elektrowni jądrowej Fukushima, co jest kolejną sporną kwestią między oboma państwami.

Obaj azjatyccy przywódcy wyrażali w ostatnich miesiącach niepokój wzmożonymi testami rakiet balistycznych w Korei Północnej i chińskimi ćwiczeniami wojskowymi w pobliżu Tajwanu, a także innymi agresywnymi działaniami. Jun Suk Jeol często podkreślał, że "Korea Południowa i Japonia są teraz nowymi partnerami, którzy podzielają uniwersalne wartości i realizują wspólne interesy". Podkreślał znaczenie Japonii dla bezpieczeństwa Korei Południowej.

Czytaj też

Jak napisała agencja Reuters sondaże z Republiki Korei pokazują, że zdecydowana większość Koreańczyków z południa sprzeciwia się rozwiązaniu przez Jun Suk Jeol kwestii pracy przymusowej, która miała kluczowe znaczenie dla poprawy stosunków z Japonią. Wielu Japończyków obawia się, że zacieśnienie współpracy w zakresie bezpieczeństwa doprowadzi kraj do gospodarczej zimnej wojny z Chinami, ich największym partnerem handlowym.

Zagrożenie dla partnerstwa w postaci powrotu Trumpa do władzy

W mediach, ale także wypowiedziach niektórych komentatorów, widoczne są obawy, że wypracowane przez prezydenta Bidena porozumienie może zostać zaprzepaszczone w wyniku powrotu Donalda Trumpa do władzy. Pojawiają się tez obawy, że w Japonii i Republice Korei dojść do władzy może opozycja, co naruszy wypracowany sojusz.

Biden w czasie wystąpienia zwróciła uwagę, że „tu nie chodzi o dzień, tydzień czy miesiąc (...) Chodzi o dziesięciolecia relacji, które budujemy". Dodał, że celem jest "ustanowienie długoterminowej struktury relacji, która będzie trwała". Powrót Trumpa do władzy może to zaprzepaścić.

Czytaj też

Biden zapytany przez dziennikarzy dlaczego Azja powinna być pewna amerykańskich zapewnień, biorąc pod uwagę kampanię Trumpa mającą na celu odzyskanie prezydentury w ramach America First, powiedział: „Niewiele, jeśli w ogóle, zgadzam się z moim poprzednikiem w kwestii polityki, ale odejście od reszty świata osłabia nas, a nie wzmacnia. Ameryka jest silna z naszymi sojusznikami i sojuszami i dlatego przetrwamy".

Pamiętajmy o tym, że w czasie swojej prezydent słusznie lub nie Trump kierował się zasadą interesów, co niestety w świecie, gdzie występuje zagrożenie dla świata demokracji nie jest odpowiednim podejściem. Trump w czasie swojego urzędowania groził wycofaniem się z traktatu obronnego USA z Japonią i wycofaniem wszystkich amerykańskich żołnierzy z Korei Południowej. Potrafił nagle odwołać wspólne ćwiczenia wojskowe z Koreą Południową na prośbę Korei Północnej. Była nawet sytuacja, kiedy powiedział, że gdyby miał drugą kadencję, zmusiłby Seul do płacenia miliardów dolarów na utrzymanie obecności wojskowej Stanów Zjednoczonych. Japonia i Korea Południowa posiadają potężne zdolności obronne i goszczą około 100 stałych baz wojskowych USA i około 80 000 żołnierzy amerykańskich w regionie.

Czytaj też

Niektórzy mogliby powiedzieć, że to słuszna koncepcja ws. zmuszenia tych krajów do płacenia za obecność amerykańskich żołnierzy na ich terytoriach, ponieważ USA nie mogą, być „żandarmem"w pojedynkę i inne kraje także powinny wydawać ogromne sumy na zapewnienie sobie bezpieczeństwa. Administracja Republiki Korei w zeszłym roku informowała, że będzie wnioskować o 4,6% wzrost wydatków na obronę w przyszłym roku, podnosząc budżet obronny Korei Południowej do rekordowego poziomu 42,4 mld dolarów (57,1 bilionów wonów). Z kolei Japonia zajmuje siódme miejsce na świecie, jeśli chodzi o wydatki na wojsko. Rząd Japonii w 2021 roku przeznaczył na obronność 51,7 mld USD. W grudniu 2022 roku, rząd japoński ogłosił w ramach opublikowanej strategii bezpieczeństwa, że zwiększy wydatki na armię i zakup broni dalekiego zasięgu. Japonia ma przeznaczyć na obronność około ok. 315 mld dolarów w ciągu pięciu lat od roku 2023, co będzie największym budżetem od II wojny światowej.

Czytaj też

Jednak część komentatorów amerykańskich uspokaja, że nawet jeśli Trump lub podobny przywódca zyska władzę w USA, Japonii lub Republice Korei, to mechanizmy wypracowane przez te kraje sprawią, że więzi powinny być wystarczająco silne, aby stosunki robocze między trzema krajami były kontynuowane, więc współpraca wojskowa czy gospodarcza nie powinna być zagrożona, ale to tylko teoria. Trudno jest przewidzieć przyszłość. Należy jednak mieć nadzieję, , że mechanizmy prawne i polityczne w USA powstrzymają błędne decyzje potencjalnego nowego prezydenta, tak jak miało to miejsce w czasie pierwszej kadencji Trumpa.

Reklama

Komentarze (2)

  1. Open

    Deep state nie pozwoli Trumpowi na zmianę, to pewne. Bardzo dobre posunięcie ze strony tych trzech państw. Kropla drąży skalę. Jeśli dorzucimy do tego Indonezję, która kupuje F15, to można powiedzieć, że tworzy się coś na wzór NATO w Azji.

  2. rwd

    Trzech dziadersów nie jest w stanie przekonać opozycji we własnych krajach o środkach reakcji na chińskie zagrożenie czy nawet istnieniu takiego zagrożenia a chcą dyktować światu co ma myśleć o Chinach. Jakoś nie zauważyłem by wspomnieli coś o ratowaniu klimatu, czyżby wojna z Chinami ważniejsza? Obrona demokracji przez USA zaczyna przypominać walkę o pokój prowadzoną przez ZSRR.

    1. wert

      jankesi ciągną NATO w kierunku globalnym. Będą duże przetasowania w stawce, zwłaszcza w ojropce. Polska prawidłowo odczytuje wektory obstawiając anglosasów. "Hartlanderzy" w odwrocie, kacapia słabnie, POdobnie gebelsy, w chinach kłopoty a angole po wyrzuceniu ich z ojrokołchozu odżywają, Nie zajmuj się ważnymi sprawami, pędź ratować "klimat", wyrzuć komputer, telefon zamieszkaj w ziemiance. Gryź trawę i korzonki, mięsa nie rusz bo jest bee, CO2 emitujesz podczas oddychania- wyciągnij wnioski. Książek też nie czytaj bo to niszczenie lasu, jeszcze doczytasz że kiedyś Grenlandia była zielona, Bałtyk skuty lodem a fluktuacja znaczy zmienność

    2. Rusmongol

      Przecież w USA to republikanie są bardziej cięci na Chiny niż demokracji. Trump wojował z Chinami a biden z Rosją. Po co więc niby biden ma opozycję przekonywać do tego co dobrze wiedzą?

Reklama