- Wiadomości
Dzikie łasice w Libii. Turecka bateria OPL i radary zniszczone
W nocy z niedzieli na poniedziałek zbombardowana została baza lotnicza al-Watiya w zachodniej Libii. Celami była chroniąca go bateria obrony powietrznej średniego zasięgu, radary i systemy zagłuszania radioelektronicznego. Jak to ostatnio często bywa jest wiele teorii co do tego kto dokonał ataku, ale obydwie strony konfliktu zgadzają się co do jednego: atak był bardzo dobrze przeprowadzony i skuteczny.

Baza lotnicza al-Watiya została odbita z rąk Libijskiej Armii Narodowej Chalifa Haftara 18 maja bieżącego roku i od tamtego czasu, została przystosowana dla wspierających rząd trypolitański (GNA) sił lotniczych. Chodzi przy tym praktycznie wyłącznie o siły tureckie. Stąd zaczęły operowanie słynne już taktyczne bezzałogowce Bayraktar TB-2 i należące do klasy MALE Anka-S. W bazie rozmieszczone zostały też tureckie systemy obrony powietrznej i walki radioelektronicznej. Prawdopodobnie baza była przygotowywana do przybycia cenniejszych jednostek bojowych, m.in. tureckich myśliwców F-16C/D. Jakkolwiek by nie wyglądało jednak jej wzmacnianie, to ktoś najwyraźniej chciał pokazać, że nie jest to pozycja bezpieczna i nie będzie z niej można bezkarnie wspierać dalszego posuwania się wojsk GNA na wschód, poza miejscowość al-Jufra (określona jako granica, za którą GNA nie ma prawa posunąć się dalej).
Zgodnie z obecnymi doniesieniami ataku na bazę al-Watiya dokonała w bardzo precyzyjny sposób „eskadra” samolotów bojowych. Zdanie na temat tego jakich i czyich są mocno podzielone. Wojska Haftara twierdzą, że to właśnie one dokonały tego ataku, jednak w ich posiadaniu nie znajduje się „eskadra” samolotów bojowych. Chyba, że chodzi o maszyny dostarczone w ostatnich tygodniach przez Rosjan – sześć MiG-29 i dwa Su-24M. O przeprowadzeniu ataku za pomocą Su-24M informują właśnie niektóre popierające Haftara źródła.
Libijska Armia narodowa podaje, że w bazie na cel zostało wziętych 9 lokacji, z czego 80 proc. udało się zniszczyć. Wśród porażonych celów miały znaleźć się trzy stacje radarowe, nie najnowszy lecz zmodernizowany system obrony powietrznej średniego zasięgu Hawk XXI, budynek dowodzenia bazą, a także nowoczesny system zakłócania elektronicznego KORAL. Wg innych doniesień (niepotwierdzonych przez Turcję) celem były także samobieżne systemy przeciwlotnicze bardzo krótkiego zasięgu Sungur, jednak to raczej niemożliwe, ponieważ uzbrojenie to wchodzi dopiero do linii.
Co ciekawe są także doniesienia o kolumnie tureckiej wozów z systemami przeciwlotniczymi szybko przemieszczających się do bazy al-Watiya przed atakiem. Wynikałoby z tego, że zagrożenie zostało wykryte i obrońcy próbowali wzmocnić obronę. Oznacza to też, że systemy Hawk XXI, które uległy atakowi były zapewne włączone.
Turcy przyznają że ponieśli straty w sprzęcie jednak zaprzeczają jakoby mieli jakieś straty w ludziach, co przeczyłoby doniesieniom o "licznych ambulansach" przewożących tureckich żołnierzy do szpitala w pobliskim mieście po ataku. Ich zdaniem uderzenie było wymierzone „w sprzęt” a w szczególności w systemy obrony powietrznej.
Niewykluczone, że wybudowaniu systemu antydostepowaego w al-Watiya, pod osłoną którego mogłoby działać tureckie lotnictwo przeciwdziałali Rosjanie. Strona rosyjska choć wspiera przeciwną stronę to jednocześnie stara się minimalizować zatargi z Ankarą z powodu wspólnych interesów na innych teatrach.
Czytaj też: Bitwa o Syrtę. MiG-29 jako szturmowce
Sami Turcy oficjalnie nie wierzą w atak rosyjski, ani tym bardziej wojsk Haftara i o atak oskarżają Zjednoczone Emiraty Arabskie, które od lat wspierają przeciwną stronę a niedawno kilka należących do nich Mirage 2000 zostało zaobserwowanych na egipskich lotniskach. Zdaniem Turków ataku na nich miały dokonać właśnie samoloty tego typu.
Najbardziej fantastyczne teorie na temat ostatnich wydarzeń wysnuwają nieprzychylne Turcji media arabskie. Ich zdaniem ataku miały dokonać samoloty wielozadaniowe typu Rafale co oznaczałoby włączenie się do wojny Egiptu, albo… Francji. Tego typu rozwój sytuacji z pewnością byłby dla Turcji bardzo niekorzystny, żeby nie powiedzieć katastrofalny. Zdaniem tych samych mediów atak miał nastąpić w chwili kiedy w bazie al-Watiya znajdował się wizytujący Libię turecki minister obrony, co miało być wyraźnym ostrzeżeniem i świadczyłoby o porażce tureckiego kontrwywiadu.
Czytaj też: Pancyry w Libii już nie tylko z Emiratów
Rząd trypolitański i Turcja zapowiadają odwet, który nastąpi „we właściwym miejscu i we właściwym czasie”. Tak czy inaczej wyczyn w postaci przełamania obrony baterii OPL i jej zniszczenie w dodatku bez strat własnych należy uznać za spory sukces. Tego typu ataków dokonują najbardziej doświadczeni piloci.
WIDEO: "Żelazna Brama 2025" | Intensywne ćwiczenia na poligonie w Orzyszu