Reklama

Siły zbrojne

100 mld więcej dla wojska i siły sojusznicze - wielka szansa dla bezpieczeństwa Polski [OPINIA]

Fot. st. chor. Rafał Mniedło
Fot. st. chor. Rafał Mniedło

Przewidywane zwiększenie wydatków obronnych Polski do 2,5% PKB oraz plany znacznego zwiększenia obecności sił sojuszniczych w naszym kraju stanowią pierwszą od dziesięcioleci szansę na zbudowanie realnej zdolności skutecznej obrony RP. Aby ją wykorzystać, konieczne będzie jednak wykazanie determinacji ze strony wszystkich sił politycznych.

Ostatnie wydarzenia dowodzą jednoznacznie, że Amerykanie zamierzają dalej wzmacniać obecność wojskową w Polsce. Do Poznania przeniesione zostało dowództwo szczebla dywizyjnego – Mission Command Element, dla jednostek US Army w Europie. „„Mamy do czynienia ze stałym trendem, trendem wzmacniania Polski w Sojuszu Północnoatlantyckim” – skomentował przekazaną przez Defence24.pl informację wiceminister obrony Michał Dworczyk.

Jednocześnie pojawiają się informacje o planach budowy w Polsce zdolności strategicznego magazynowania uzbrojenia Stanów Zjednoczonych. Poinformował o tym w Kongresie generał Curtis Scaparrotti, dowódca sił USA i NATO w Europie. „Stars and Stripes” donosi z kolei, że wstępne prace przygotowawcze do budowy magazynów w Powizdu już się rozpoczęły, a po ich ukończeniu będzie mógł tam być przechowywany sprzęt dla brygady pancernej bądź innych jednostek.

Co więcej, generał Scaparrotti otwarcie mówi, że w Europie potrzebne są dodatkowe jednostki bojowe, i to najlepiej zarówno pancerne czy zmechanizowane, jak i wsparcia. W Niemczech prowadzono już wstępne analizy dotyczące ewentualnego ulokowania dodatkowych jednostek sił amerykańskich, nawet do wielkości brygady.

Wszystko wskazuje więc na to, że proces budowy zdolności odstraszania w Europie, rozpoczęty w ubiegłym roku przez administrację Obamy, nie tylko nie zostanie zatrzymany, ale będzie wręcz rozszerzony. A to z kolei otwiera niespotykaną od kilkudziesięciu lat możliwość wzmocnienia bezpieczeństwa Polski. Dlaczego?

Po przejściu od „zapewniania” (assurance) do „odstraszania” (deterrence), co miało miejsce w lutym 2016 roku zdecydowano o ustanowieniu realnych zdolności wsparcia obrony flanki wschodniej w wypadku zagrożenia, w krótkim czasie. To dlatego rotacje brygad pancernych prowadzone są w sposób ciągły, i oznaczają przerzut całych jednostek, a nie np. jednego batalionu liczącego kilkuset żołnierzy. Z tego samego powodu rozmieszczenie sprzętu w Europie skupia się nie na rozproszonych, niewielkich magazynach Activity Set, które miały mieścić sprzęt np. dla kompanii czołgów, przeznaczony do ćwiczeń, ale na strategicznym Army Prepositioned Stock, którego głównym zadaniem jest ustanowienie gotowości do użycia w wypadku zagrożenia.

Widać też wyraźnie, że Amerykanie analizują zagrożenie wynikające z możliwej agresji Rosji i dostosowują do tego swoje struktury. Przeniesienie bliżej wschodniej flanki dowództwa szczebla dywizyjnego jest tylko jednym z przykładów. Na początku roku poinformowano o planach relokacji do Europy zestawów przeciwlotniczych krótkiego zasięgu Avenger, w celu osłony amerykańskich wojsk lądowych. Jest to o tyle znaczące, że obecne struktury US Army nie przewidują tego typu jednostek nawet na szczeblu dywizji, bo nie brano pod uwagę realnego zagrożenia atakiem powietrznym na jednostki US Army w Europie (z uwagi na skupienie na misjach ekspedycyjnych).

Działania podejmowane przez Stany Zjednoczone są więc wynikiem analiz zagrożeń ze strony Rosji i szukania na nie adekwatnej odpowiedzi, nie będącej tylko polityczną demonstracją woli obrony sojuszników, ale budową realnej zdolności, i to dostosowywanej do ewolucji zagrożeń (takich jak wprowadzanie przez potencjalnego przeciwnika nowych systemów uzbrojenia i budowa nowych jednostek). Widać też wyraźnie, że w wysiłkach Amerykanów Polska będzie najprawdopodobniej odgrywać bardzo istotną rolę, o czym świadczy właśnie rozmieszczenie dywizyjnego dowództwa w PoznaniuTo daje naszemu krajowi szansę na trwałe poprawienie swojego statusu bezpieczeństwa i jego wzmocnienie. 

Z drugiej strony trzeba pamiętać, że wojska USA są tylko jednym z elementów zdolności obronnychnajważniejsze są własne możliwości. Obecność nawet kilku formacji bojowych US Army może być ważnym wsparciem, ale w żadnym wypadku nie zastępuje rozbudowy własnych zdolności, tym bardziej że siły sojusznicze mogą być przemieszczane w sytuacji zagrożenia interesów USA. Duża część z nich może być użyta w regionie Morza Czarnego, czy nawet na Bliskim Wschodzie.

Wreszcie, proces wzmacniania wschodniej flanki będzie zależny od sytuacji politycznej w Stanach Zjednoczonych, a ta może się zmieniać choćby z uwagi na wyniki wyborów czy konflikty w innych obszarach. Działania sił USA mogą być szybko zakończone decyzją tamtejszego kierownictwa, jeżeli będzie to zgodne z amerykańskim interesem narodowym. Stuprocentowej gwarancji nie daje nawet budowa stałych baz, bo te mogą zostać zlikwidowane, tak jak to miało miejsce z instalacjami w Niemczech do wybuchu wojny na Ukrainie.

Pomimo tego, proces wzmacniania polskiej obrony będzie się prawdopodobnie, przynajmniej przez kilka nadchodzących lat odbywał się równolegle z rozbudową amerykańskich zdolności. Wbrew pozorom to od Polski w dużej mierze zależy, w jaki sposób obecność wojsk USA zostanie spożytkowana. Może ona zostać potraktowana jako okazja do wyniesienia Sił Zbrojnych RP na nowy poziom zdolności obronnych, o ile polskie władze podejmą odpowiednie decyzjeIch realizacja będzie jednocześnie argumentem na rzecz dalszego zwiększania bądź utrzymania obecności wojsk USA, natomiast zaniechanie pogłębi zapaść modernizacyjną polskiej armii.

W Ministerstwie Obrony Narodowej powstał Strategiczny Przegląd Obronny, który ma wytyczyć kierunki rozwoju polskich Sił Zbrojnych na okres około 15 lat. Dokument został przekazany szefowi MON Antoniemu Macierewiczowi. Wiceminister Tomasz Szatkowski zapowiedział w Polskim Radiu, że realizacja rekomendacji tego dokumentu pozwoli Polsce zapewnić Polsce i regionowi znacznie wyższy poziom bezpieczeństwa, „bliski samodzielności obronnej”. Podsekretarz stanu MON mówi, że byłaby to „fundamentalna zmiana”.

Jednocześnie MON skierował do prac legislacyjnych projekt ustawy, pozwalającej na zwiększenie wydatków obronnych Polski do 2,2% PKB do 2020 roku, i do 2,5% PKB do 2030 roku. Realizacja tych zamierzeń będzie mieć kluczowe znaczenie dla podniesienia jakości bezpieczeństwa kraju, i ostatecznego zerwania z „dziedzictwem Układu Warszawskiego w Wojsku Polskim”, jakim jest sprzęt konstrukcyjnie pamiętający lata 70. ubiegłego wieku, jak wozy bojowe BWP-1 i ich uzbrojenie przeciwpancerne czy większość zestawów przeciwlotniczych poza systemami bardzo krótkiego zasięgu.

Autorzy uzasadnienia ustawy wyliczyli na bazie obowiązujących założeń makroekonomicznych, że w ciągu 11 lat obowiązywania ustawy (do 2028 roku), jej koszty (w postaci dodatkowych wydatków obronnych) wyniosą aż 117 mld złotych. Z tego w samym 2018 roku do MON ma trafić ponad 2,2 mld zł, do 2020 roku – 14,6 mld zł, a w perspektywie obowiązywania Planu Modernizacji Technicznej do 2022 roku – ponad 30 mld złotych.

Te kwoty dają możliwość przełamania efektu niedoszacowania pierwotnego PMT, czyli realizacji najważniejszych projektów modernizacyjnych i jednocześnie podnoszenia liczebności armii, czy budowy Wojsk Obrony Terytorialnej. Warto przypomnieć, że w 2016 roku MON wydał na obronę 1,99% PKB z roku ubiegłego, a „w kolejce” pozostały wart około 30 mld zł program Wisła, czy systemy artylerii rakietowej Homar, nie mówiąc już o śmigłowcach dla Wojsk Specjalnych. Oprócz tego do PMT dodawane są nowe priorytety, dotyczące na przykład broni przeciwpancernej. Ich realizacja w oczywisty sposób wymaga wydzielenia odpowiednich pieniędzy.

Do 2025 roku kwota dodatkowych środków dla armii, liczona według założeń wzrostu PKB, inflacji, i udziału wydatków obronnych w PKB ma „urosnąć” do 64,5 mld złotych. Powinno to umożliwić rozpoczęcie realizacji kolejnych programów, nie ujętych w perspektywie do 2022 roku bądź też zawartych w niej w ograniczonym liczbowo zakresie, jak zakupy nowych wozów bojowych czy myśliwców wielozadaniowych.

I wreszcie, w latach 2026-2028, do Sił Zbrojnych ma trafić kolejne „nieprzewidziane” 50 mld zł. Należy zauważyć, że wraz z wprowadzaniem nowoczesnego sprzętu będą rosnąć koszty jego utrzymania (i to nawet jeśli MON z przemysłem wypracują korzystne schematy dla tego procesu, w oparciu o krajowe zdolności).

Jednocześnie w perspektywie kilkunastu lat można oczekiwać kolejnego przełomu generacyjnego jeżeli chodzi o systemy broni, opartego o wysokie energie (np. laserowe systemy rażenia). Obecne długofalowe plany rozwoju systemów obrony przeciwlotniczej, zarówno w USA jak i w Niemczech, już teraz zakładają ich wprowadzenie, tylko nieco później od generacyjnie nowych systemów rakietowych.

Chcąc zbudować zdolność samodzielnej obrony, Polska musi postąpić w ten sam sposób, a kolejna „strategiczna pauza” w oczekiwaniu na nowe systemy jest całkowicie nie do zaakceptowania, i mogłaby wpłynąć również na proces dyslokacji wojsk amerykańskich. Obecnie Stany Zjednoczone lokują w Polsce coraz więcej infrastruktury pomimo, że nie ma ona odpowiednich zdolności obronnych.

Najważniejszym przykładem jest tu obrona przeciwrakietowa dla kluczowych obiektów, czy współdziałające z nią systemów rakiet ziemia-ziemia, pozwalających obezwładnić systemy napadu potencjalnego przeciwnika i tym samym zapobiec saturacji (zużyciu) posiadanych pocisków antyrakietowych. Te luki w zdolnościach mają być zamknięte przez programy Wisła i Homar, a o traktowaniu tego ostatniego jako element obrony przeciwrakietowej (a więc prawdopodobnie na podobnej zasadzie jak powyższa) mówił wielokrotnie szef MON Antoni Macierewicz.

Strona amerykańska wykonała pierwszy krok, i Polska musi adekwatnie odpowiedzieć. Należy zauważyć, że nie chodzi tutaj o lokowanie zamówień tylko, czy nawet głównie w Stanach Zjednoczonych, ale o kompleksową budowę zdolności obronnych, całej armii, a nie kilku wybranych, na bazie tych czy innych przesłanek służb/jednostekPrzykładowo, jeżeli wprowadzimy na uzbrojenie nowy system broni przeciwpancernej, powinien on na przykład w perspektywie dziesięciu lat trafić do wszystkich czynnych jednostek Wojsk Lądowych, a nie tylko np. do jednej czy dwóch brygad Wojsk Aeromobilnych i/lub do kilku „wybranych” jednostek wysokiej gotowości. Takie „wybrane” podejście, w którym prowadzone programy modernizacyjne były bardziej wynikiem posiadanych możliwości budżetowych, niż całościowej strategii ukierunkowanej na wzmocnienie polskiej armii było kulą u nogi Sił Zbrojnych RP. Innym przykładem jego efektów jest przenoszenie czołgów T-72M1, PT-91 i Leopard 2 pomiędzy jednostkami, choć w wypadku prawidłowego prowadzenia modernizacji wojsk pancernych po 18 latach od wejścia do NATO te pierwsze dawno już powinny zostać zastąpione bądź przynajmniej zmodernizowane.

Oczywiście zapewnienie odpowiedniego poziomu finansowania jest warunkiem koniecznym, ale nie wystarczającym dla realizacji procesu modernizacji. Eksperci wskazują też na potrzebę uporządkowania i ujednolicenia procesu zakupów dla polskiej armii. Jedna z koncepcji przewiduje stworzenie „Agencji Uzbrojenia”, dysponującej odpowiednimi zasobami i instrumentami prawnymi do sprawnej realizacji postępowań, definiowania potrzeb i współpracy z przemysłem. Wreszcie, kontrowersje budzi postępowanie obecnego kierownictwa MON w odniesieniu do prywatnych, krajowych przedsiębiorstw zbrojeniowych. Unieważniono postępowania dotyczące dronów czy systemów BMS, a proces wdrażania nowych rozwiązań nadal się nie rozpoczął. To nie zmienia faktu, że podniesienie wydatków obronnych do 2,5% PKB jest w obecnej sytuacji koniecznością.

Wprowadzenie amerykańskich wojsk do Polski jest historyczną szansą na zmianę statusu bezpieczeństwa naszego kraju. Aby jednak miała ona charakter trwały, i została twardo oparta na stopniowo rozwijanych narodowych zdolnościach, konieczne jest przeprowadzenie generacyjnej wymiany sprzętu wojskowego i zerwanie z dziedzictwem Układu Warszawskiego. Do tego z kolei potrzeba zwiększenia wydatków obronnych ponad 2% PKB, i to realizowanego konsekwentnie przez ponad 10 lat. Pożądane byłoby tutaj ustanowienie międzypartyjnego porozumienia, i to nawet w sytuacji gdy niektóre programy modernizacyjne (śmigłowce wielozadaniowe, zakupy sprzętu dla OT), są przedmiotem politycznego sporu.

Z drugiej strony, otwartą kwestią jest zdolność do ponoszenia obciążeń wynikających z wyższych wydatków obronnych przy założeniu realizacji innych planów rządu, np. zmian w systemie emerytalnym. Pożądane byłoby więc jasne i stanowcze oraz ponadpartyjne stwierdzenie, że wydatki obronne na wyższym poziomie będą realizowane nawet, jeżeli inne obszary systemu finansów publicznych będą zmieniane zgodne z programami wyborczymi poszczególnych sił politycznych. Takie porozumienie pozwoliłoby też uodpornić Polskę na sytuację, gdyby np. w drugiej połowie przyszłej dekady zdecydowano o wycofaniu części wojsk USA z naszego kraju.

W sąsiadującej z Polską Litwie po zmianie rządu w 2016 roku i objęciu steru przez Związek Chłopów i Zielonych oraz socjaldemokratów nie tylko nie zniesiono planu zwiększania wydatków obronnych, ale zdecydowano, że celem będzie nie 2, a 2,5% PKB. Widać wyraźnie, Wilno jest gotowe do ponadpartyjnego porozumienia i finansowania obronności nawet kosztem presji na budżet państwa (w 2013 roku wydatki wynosiły zaledwie 0,9% PKB). Wykazanie podobnej determinacji przez polskie władze może uczynić z RP państwo, po raz pierwszy od co najmniej kilkudziesięciu lat zdolne do samodzielnej obrony swojej suwerenności i będące liczącym się graczem na arenie europejskiej. Będzie to także mieć istotne znaczenie w stosunkach ze Stanami Zjednoczonymi, którym zależy na utrzymaniu spójności transatlantyckiej, ale też sprawiedliwym podziale kosztów kolektywnej obrony (na co naciska administracja Trumpa, oraz poprzednie władze). Obecna sytuacja jest dziejową szansą na odzyskanie przez Polskę zdolności skutecznej obrony własnej suwerennościale jej wykorzystanie lub zmarnowanie będzie zależało od trudnych decyzji i współpracy wszystkich sił politycznych.

Reklama

Komentarze (15)

  1. Marek1

    Kolejne medialne fantasmagorie ekipy, która dysponując realnymi miliardami NIE jest w stanie przez prawie 2 lata pozyskać dla WP nowoczesnych granatników ppanc, zwiększyć ilość ppk Spike, czy nawet wdrożyć do produkcji nowej, skutecznej amunicji do RPG-7, której wzory zostały już opracowane parę lat temu. Zresztą takich skandalicznych zaniechań są dziesiątki ... Ps. Tak, poprzednie ekipy też były do .... niczego.

  2. Dyzio

    Za dużo idzie na socjal, gaże dla wojskowych dlatego pieniądze są w zbyt małych ilościach przeznaczane na unowocześnianie armii.

    1. Piotr34

      Jaki socjal?Ten co w PL prawie nie istnieje?A i wczesniej gdy tego prawie nie isteniejacego socjalu nie bylo to kasy tez nie bylo zreszta.Czyli problme nie w socjalu tylko w malym PKB ktory jeszcze w dodatku trafia glownie do kieszeni zagranicznych korporacji.

  3. Przemysław Bąbski

    Bardzo trudny, ale też bardzo ciekawy artykuł. Jakoś udało mi się przebrnąć, choć nie wszystko zrozumiałem. Podoba mi się pomysł powołania "Agencji Uzbrojenia". A jeśli chodzi o "porozumienie ponadpartyjne" - to wydaje mi się ono... niemożliwe! (Tajemnicą Poliszynela jest to, że w naszym kraju trwa tzw. wojna polsko-polska. Ja obstawiam, że wraz ze zbliżającymi się wyborami parlamentarnymi w 2019, będzie coraz ostrzej; i tak jak np. prof. Śpiewak spodziewam się, że może być wręcz "krwawo".) To dobrze, że jest taki portal, jak DEFENCE24. Lubię tu zaglądać :)

  4. dropik

    oprócz 2,5% pkb planuje się tez 250tys chłopa pod bronią i choćby te 100000 było w WOT to dodatkowe 50 tys w armii regularnej. Razem to zeżre te dodatkowe 0,5% więc nic szczegolnego sie kupić nie da.

  5. sarin

    Cóż, pozostaje się tylko cieszyć z tych działań i planów !!

  6. Willgraf

    pójdzie jak wszystko na holowniki, jelcze 4 razy droższe od ceny nominalnej tego typu pojazdu z plandeka, lufy wz.1954 i tym podobne roztrwaniacze budżetu...ciekawe jak na barachło jest kasa a na duże projekty nie ma ? Czyżby celowo tak wydatkowano budżet jak na 380 min za 9 milionów złotych żeby wydać dużo na nic i nie mieć na śmigłowce,okręty, samoloty,czołgi etc... już o OPL nie wspomne

    1. ja

      Kolego, nie znasz ceny Jelcza to nie pisz takich bzdur.

  7. LNG second (d.Nabucco first)

    Zawsze liczy się proporcja sił. To co możemy zrobić na poziomie gospodarczym to brutalnie zdywersyfikować źródła dostaw węglowodorów w EŚW. Tylko wtedy będziemy w miarę bezpieczni. Bez tego możemy sobie kupować takie czy inne zabawki, a i tak po drugiej stronie będzie stało porównywalnych zabawek 5x więcej. Co oczywiście nie znaczy, że nie mamy modernizować własnych zdolności obronnych. Próbuje pokazać jedynie gdzie efektywnie możemy zapewnić sobie minimalne bezpieczeństwo.

  8. macus

    100mln właśnie wyrzucono w programie gepard...Nie liczy sie liczba pieniedzy a sposob ich wydawania..

    1. box

      Nie właśnie, tylko przez poprzednie 4 lata. Teraz być może uratowano setki kolejnych a może nawet parę mld gdyby produkcja ruszyła, nie mówiąc już o życiu żołnierzy którzy musieli by potem w tym walczyć... Całe szczęście ze wreszcie ten projekt został wyrzucony do kosza...

  9. czarny bez

    Przepraszam, a co to zmieni, skoro do 100tys armii zawodowej, dorzucimy 50 tys WOT, a tym pierwszym podniesiono żołd? Wychodzi na to że na zakup, utrzymanie sprzętu i jego modernizację jest mniej pieniędzy niż teraz. Reasumując: będzie więcej, lepiej opłacanego mięsa armatniego, ze starszym i w mniejszej ilości sprzętem operacyjnym...

    1. Max Mad

      Po to jest potrzebna podwyżka bo budżet jest obecnie przejadany. Pierwszy raz od lat nakłady na modernizację zamiast rosnąć to zmalały w budżecie bo przejadł je socjal i OT. Bez podniesienia wydatkowania oprócz standardowego wzrostu ten proces będzie się powtarzał.

  10. Bla bla bla

    Na razie nie ma co się podniecać te 2,5pkb to ma być dopiero w 2030 roku. Pożyjemy zobaczymy. Jak się uda to będzie cud.

    1. box

      Niezupełnie. Uwzględniając zmianę sposobu naliczania procenta pkb oraz stopniowe dochodzenie do w/w wartości to już od 2026 będzie to kwota odpowiadająca mniej więcej 2,46% pkb czyli defacto 2,5%

  11. levak

    O własnej suwerenności nie ma mowy, gdy na terytorium państwa stacjonują wojska obcego państwa.

    1. edi

      Czyli nikt nie jest suwerenny według ciebie bo w Rosji czy Chinach też obce wojska stacjonują patrz Kaukaz czy prowincja Han.

    2. Olo

      a WOLISZ WOJSKA USA czy Rosyjskie ?

  12. jg

    Przykre. Ale nic z tego nie będzie. Nie ten kraj i politycy. Nie wzniosą się ponad partykularne partyjne interesy.

  13. Alberty0

    Nie ma mowy o tym by się to u nas udało,przykro mi to pisać ale ani politykom ani armii i ani przemysłowi nie zależy na tym by w końcu przestać używać poradzieckiego złomu a mieć naprawdę wysokiej klasy sprzęt.Po za tym żeby rozwiązać te wszystkie problemy trzeba cudu,skoku i zdecydowanego zaangażowania się a skoro nie ufa się prywatnym tylko państwowym,skoro co rząd to inne priorytety i makulatura nic nie wnosząca do doktryny obronnej to nie ma sensu,nieważne że amerykanie tu są i tak odjadą jak coś się będzie dziać,bo zobaczą że nie chcemy się sami bronić więc dadzą sobie spokój.

  14. tuytut

    1oo mld ale chyba nie dla ukrainców.............

  15. xyz470

    Mało realne plany. Daję im 10 % szans na realizację.

Reklama