Wojna na Ukrainie
Ukraina pilnie potrzebuje ciężkiego uzbrojenia. Czas gra na niekorzyść Kijowa
Niektórzy zachodni sojusznicy Ukrainy niepokoją się, że czas może być po stronie Rosji. Dlatego doszło do zmiany w ich myśleniu dotyczącym przyspieszenia dostaw broni na Ukrainę, której efektem było ogłoszenie w środę przez Niemcy i USA zgody na dostawy czołgów bojowych - pisze w niedzielę portal dziennika „The Wall Street Journal”.
Obawy wynikają z przeświadczenia, że czas gra na niekorzyść Ukrainy i potrzebuje ona wkrótce potężnej zachodniej broni, w tym czołgów, innych pojazdów opancerzonych i systemów obrony powietrznej, aby wzmocnić tempo, jakie osiągnęła w zeszłym roku w ofensywie wokół Kijowa, Charkowa i Chersonia.
Amerykański dziennik zauważa, że jest to odmienna sytuacja do tej z wiosny ubiegłego roku, gdy wojska rosyjskie wycofywały się z Kijowa, a rządy państw zachodnich miały nadzieję, że im dłużej będą trwały walki, tym bardziej prawdopodobne będzie zwycięstwo Ukrainy.
Czytaj też
Dziś, w miarę jak inwazja Rosji na Ukrainę zbliża się do pierwszej rocznicy, ta pewność przygasła. Zamiast tego, przedstawiciele Zachodu obawiają się, że Putin, który jest gotów mobilizować kolejne zasoby ludzkie i materialne, może zyskać przewagę w wojnie na wyniszczenie.
Podobnie ma się z sankcjami gospodarczymi. "WSJ" pisze, że nawet jeśli przewiduje się, że w tym roku gospodarkę Rosji dotknie znaczna recesja, a jej potencjał zostanie ograniczony na lata, to jednak niewiele wskazuje na to, by sankcje zatrzymały rosyjską armię lub wywarły tak silną presję ekonomiczną na Kreml, który zawsze był sprawny w tłumieniu protestów, by osłabić krajowe poparcie dla wojny.
Czytaj też
Kolejnym czynnikiem ryzyka jest zachodnia opinia publiczna, jak długo pozostanie ona niezłomna w popieraniu pomocy wojskowej i finansowej dla Ukrainy.
Dlatego, pisze "WSJ", lepiej więc dać Ukrainie bardziej zaawansowaną broń, która mogłaby pomóc jej zmienić dynamikę wojny i osłabić zdolność Rosji do walki.
Jednak niektórzy zachodni sojusznicy pozostają ostrożni wobec przyspieszenia zachodniego wsparcia. Mimo że Niemcy ogłosiły w środę, że dostarczą Ukrainie czołgi typu Leopard, to kanclerz Olaf Scholz jednocześnie stwierdził: "musimy zawsze bardzo jasno powiedzieć, że zrobimy to, co jest konieczne i możliwe, by wesprzeć Ukrainę, ale jednocześnie zapobiec eskalacji wojny do działań zbrojnych między Rosją a NATO".
Czytaj też
Ukraińska armia udowodniła w ubiegłym roku, że potrafi przeciwstawić się rosyjskim najeźdźcom, ale - jak pisze amerykański dziennik - nie ma pewności, że Ukraina może ponownie przeprowadzić taką udaną ofensywę, jaką przeprowadziła jesienią ubiegłego roku. W zachodnich stolicach brakuje też przekonania, że Putinowi kiedykolwiek przyjdzie do głowy zakończyć konflikt bez podporządkowania sobie Ukrainy.
Anna Wieslander, dyrektor ds. Europy Północnej w waszyngtońskim think-tanku Atlantic Council, odniosła się sceptycznie do strategii Zachodu dotyczącej dostaw broni: "To jest bardzo przełomowy okres w konflikcie. Ale dla mnie reakcje ze stolic zachodnich były do tej pory jedynie taktyczne" - powiedziała.
Czytaj też
"Brakuje nam wspólnej wizji tego, jak wojna powinna się zakończyć i jak te dostawy pasują do tej wizji" - dodała amerykańska analityk.
Golf
Coraz więcej osób dochodzi do wniosku, że Francja i Niemcy (co było wiadomo od samego początku) ale teraz i Amerykanie, zaczynają kombinować...jak by tu doprowadzić jak najszybciej do upadku Ukrainy. Oczywiście oficjalnie popierając Ukrainę i wysyłając do niej pomoc, tyle, że jest to kroplówka a nie realne wzmocnienie wojsk Ukraińskich ! Tak długo jak USA nie przekażą Ukrainie F-16 i rakiet ATACMS...zdania nie zmienię ! To też powód do przemyśleń dla naszego kraju. O realnej wartości uczestnictwa w NATO i motywach działania naszych...."sojuszników" !