- Wiadomości
- Komentarz
- W centrum uwagi
- Polecane
Setki rosyjskich samolotów uderzą na Ukrainę [KOMENTARZ]
Rosyjski portal „Ważnyje istorje” poinformował powołując się na źródło w ministerstwie obrony, że zapadła decyzja o zmianie taktyki działań lotnictwa w agresywnej wojnie na Ukrainie. Do tej pory bowiem rosyjskie samoloty załogowe i śmigłowce unikały wlatywania w strefę rażenia ukraińskiej obrony przeciwlotniczej, wykazującej się dużą skutecznością.

Autor. Mirosław Mróz/Defence24.pl
Ataki prowadzono więc albo za pomocą środków klasy stand-off, pozwalających samolotom pozostawać poza zasięgiem OPL (np. rakiety manewrujące), albo... stosując taktykę z czasów II wojny światowej, zwaną „spray and pray" (ang. odpal salwę i módl się). Polegała ona na dolocie do celu na małej wysokości, odpaleniu salwy rakiet niekierowanych ogniem pośrednim (wykonując „górkę"), a następnie szybkim odejściu.
Taka taktyka, stosowana również przez ukraińskie samoloty i śmigłowce, zmniejsza szanse obrony przeciwlotniczej na reakcję, choć oczywiście kosztem celności ognia. Rosjanie stosowali na Ukrainie lotniczą broń precyzyjnego rażenia, przeznaczoną do wykorzystania na polu walki, jak na przykład pociski rakietowe LMUR odpalane między innymi przez śmigłowce Mi-28, ale w ograniczonym stopniu.
Zobacz też
Obecnie rosyjskie siły mają zmienić podejście i wlatywać w obszar broniony przez Ukraińców. Potencjalnie daje to możliwość wykonywania nie tylko misji bliskiego wsparcia własnych wojsk, ale też kluczowej dla skutecznych działań ofensywnych (i defensywnych) izolacji pola walki. Rosyjskie dowództwo najprawdopodobniej chce dokonać uderzenia na dużą skalę zarówno siłami lądowymi, jak i wspierającym je lotnictwem, godząc się z ryzykiem ponoszenia strat.
Rosyjskie doniesienia pośrednio potwierdzają dane ukraińskiego wywiadu wojskowego GUR, które mówią że Moskwa przygotowała 450 samolotów bojowych (lotnictwa taktycznego, frontowego, a więc w rodzaju Su-34, Su-30SM, Su-25 i Su-35) i 300 śmigłowców, w tym 150 śmigłowców bojowych (w rodzaju Ka-52, Mi-35 oraz Mi-28). Nawet więc utrata 50-100 i więcej samolotów oraz śmigłowców może być dla Rosjan „do zaakceptowania", jeśli ich działania skutecznie wesprą ofensywę na lądzie. Dodać należy, że doniesień tych jeszcze w czasie konferencji w Ramstein nie potwierdził sekretarz obrony USA Lloyd Austin. Chodzi jednak nie o samoloty przeznaczone do ataku na miasta (one prowadzone są innymi środkami), ale o uderzenia na cele wojskowe.
Zobacz też
Wspomniany we wprowadzeniu rosyjski artykuł wprost przyznaje jednak, że Rosjanie na pewno będą ponosić duże straty w samolotach i śmigłowcach, ale ważniejszy ma być efekt jaki działania lotnicze odniosą wobec sił zbrojnych Ukrainy. Pytanie, czy ten efekt uda się uzyskać. Z jednej strony obrona przeciwlotnicza Kijowa została wzmocniona poprzez dostawy systemów z państw NATO (Piorun, Stinger, Gepard, ale też systemy krótkiego zasięgu jak NASAMS i IRIS-T SL).
Z drugiej jednak – prowadzona co najmniej od października ubiegłego roku kampania ataków na ukraińskie miasta niewątpliwie drenuje zasoby ukraińskiej OPL, szczególnie jeśli chodzi o pociski do zestawów S-300P czy Buk. Wyrzutnie rakiet nie będą skuteczne, jeśli nie będą miały czym strzelać, a możliwości dostaw z państw zachodnich są ograniczone. Dodajmy, że jakiś czas temu Amerykanie informowali o integracji Buków z pociskami Sea Sparrow, ale nie wiadomo czy ten proces został już sfinalizowany (i jeśli tak – na jakiej liczbie zestawów).
Zobacz też
Z kolei jak na razie Ukraina otrzymała bardzo mało nowoczesnych zestawów przeciwlotniczych o zasięgu przekraczającym 7-8 km od państw zachodnich (najprawdopodobniej 2 jednostki ogniowe NASAMS i jedna lub dwie IRIS-T SL), do tego mogą dojść systemy starszej generacji jak Hawk czy Crotale, ale również w małej liczbie. Kolejne dostawy są planowane, ale – poza dwoma bateriami Patriot i jedną baterią SAMP/T zestawy przeciwlotnicze muszą pochodzić z nowej produkcji, bo zapasów praktycznie nie ma z uwagi na wcześniejsze cięcia.
Jeśli dodamy do tego trwającą zimę, to dylemat „bronić wojsk czy miast?", o którym pisaliśmy na Defence24.pl w październiku po atakach na infrastrukturę, może dla Ukrainy być jeszcze bardziej bolesny. Kijów będzie musiał wybierać między obroną wojsk i możliwości ich ruchu (manewrowania) w obronie oraz obroną miast i ich infrastruktury. Najwyraźniej Rosja szykuje na najbliższe dni oraz tygodnie zmasowane uderzenie, zarówno powietrzne jak i lądowe, a to czy i w jakim stopniu Ukraina zdoła je odeprzeć może zdecydować o dalszym przebiegu wojny, przynajmniej w nadchodzących miesiącach.
WIDEO: Rakietowe strzelania w Ustce. Patriot, HOMAR, HIMARS