Reklama

Wojna na Ukrainie

Rosyjski dezerter oddał śmigłowiec. Przewoził części do myśliwców [ANALIZA]

Mi-8AMTSz to najnowszy wariant śmigłowca Mi-8 w rosyjskich siłach zbrojnych - fot. mil.ru
Mi-8AMTSz to najnowszy wariant śmigłowca Mi-8 w rosyjskich siłach zbrojnych - fot. mil.ru

Rosyjski śmigłowiec transportowy „zagubił się” i zamiast przewieźć części do myśliwców Su-27 i samolotów wielozadaniowych Su-30 z jednej bazy lotniczej do drugiej, wylądował na Ukrainie. To prawdopodobnie pierwszy przypadek zdrady rosyjskiego pilota lub całej załogi w tej wojnie.

Reklama

Wojna na Ukrainie - raport specjalny Defence24.pl

Reklama

Jak przystało na tego rodzaju incydent cała sprawa jest przy tym bardzo tajemnicza. Rosyjska wersja wypadków, propagowana przez media mające związki z Siłami Powietrzno-Kosmicznymi Federacji Rosyjskiej, mówi o tym, że śmigłowiec zgubił się w wyniku błędu nawigacyjnego. Błąd taki może zostać popełniony np. w wyniku zakłócenia systemów nawigacyjnych przez przeciwnika. Maszyna miała zgodnie z tą wersją wylądować w bazie przeciwnika. Po zorientowaniu się o pomyłce załoga podjęła próbę startu, jednak śmigłowiec nie zdążył się poderwać i został przejęty przez Siły Zbrojne Ukrainy.

Z kolei strona ukraińska mówi o zdradzie pilota, który celowo przekroczył granicę rosyjsko-ukraińską, świadomie poleciał do ukraińskiej bazy lotniczej w Połtawie i tam wylądował. Pozostali członkowie załogi mieli zorientować się dopiero po lądowaniu, próbować przejąć maszynę i wystartować. Mieli ich jednak „zneutralizować" ukraińscy żołnierze wojsk specjalnych. Na poparcie tej teorii wskazują fotografie zdobytych dokumentów, które są pochlapane krwią.

Reklama

Czytaj też

Wersja ta nie jest jednak spójna. Załoga śmigłowca Mi-8 AMTSz składa się z nie jednego, ale dwóch pilotów i technika pokładowego. Drugi pilot, jeśli rzeczywiście nie był wtajemniczony w spisek, powinien zorientować się w sytuacji. Szczególnie, że od granicy do Połtawy jest 300 km. Bardziej prawdopodobne wydaje się, że albo cała załoga uzgodniła dezercję (a papiery zachlapano krwią, dla uwiarygodnienia wersji o śmierci dwóch jej członków np. w celu ochrony ich rodzin), albo pozostali jej członkowie zostali zabici przed startem bądź w trakcie wykonywania lotu.

Co do rodziny pilota, który miał zdradzić, to strona ukraińska informuje, że została ona wywieziona uprzednio z Rosji i dlatego dopiero teraz przeprowadzono akcję. Mimo, że wywiad ukraiński miał nad nią pracować przez ostatnie pół roku.

 Maszyna przebyła też tą drogę nie niepokojona przez ukraińską obronę powietrzną co oznacza, że została przepuszczona, albo wykonywała lot profilowy na małej wysokości. Jednak śmigłowiec transportowy, który ma przewieźć części między dwiema własnymi bazami nad terytorium Rosji nie powinien lecieć w ten sposób. W każdym z tych przypadków wydaje się, że doszło do zdrady. Oczywiście zakładając, że lądowano rzeczywiście w bazie w Połtawie, a nie np. gdzieś za liniami ukraińskimi.

Czytaj też

Zgodnie z cennikiem opublikowanym przez Ukraińców na początku kwietnia 2022 roku za uprowadzenie śmigłowca na Ukrainę żołnierz rosyjski ma otrzymać 0,5 mln USD, za duży okręt bądź samolot bojowy – milion USD, za czołg 100 tys. USD, za bojowy wóz piechoty lub transporter opancerzony 50 tys. USD a za system artylerii od 25 do 25 tys. USD. Śmigłowiec jest więc wyceniany wysoko, a jego pilot (załoga?) postarali się także o ciekawy ładunek. Części do myśliwców w tym względnie nowoczesnego Su-30 mogą zapewnić niemałą premię.

To pierwsza udokumentowana dezercja rosyjskiego statku powietrznego na Ukrainę. W ubiegłym roku doszło też do podwójnej gry kiedy to rosyjski pilot twierdził, że uprowadzi na Ukrainę bombowiec, a skończyło się bombardowaniem pozycji wojsk ukraińskich, które przygotowały się we własnej bazie do przejęcia maszyny. Tego rodzaje operacje są więc niebezpieczne i zawsze wiążą się z ryzykiem dla obu stron.

Wcześniej pojawił się też film z przekazania co najmniej jednego bojowego wozu piechoty. Jeżeli dla załogi (bądź samego pilota) Mi-8 sprawa zakończy się happy endem, może to zachęcić do podejmowania podobnych działań.

O skomentowanie sprawi poprosiłem dr. Jacka Raubo, szefa działu analiz Defence24:

„Obcy piloci i ich statki powietrzne, najlepiej w nienaruszonym tandemie, byli, są i będą na liście priorytetów wywiadów na całym świecie. Przede wszystkim dlatego, że pilot gwarantuje dostęp do specyfiki szkolenia oraz co istotne wiedzy z zakresu obecnego funkcjonowania sił powietrznych. W tym ostatnim przypadku mowa jest o takich kwestiach, jak morale, ale też stan psychiczny załóg, system logistyki, wprowadzanie nowych pilotów, nie mówiąc o stanie technicznym całego kompleksu lotniczego (niezależnie czy chodzi o siły powietrzne, czy też komponenty lotnictwa sił lądowych i morskich). Obecnie, w dobie wojny w Ukrainie niezmiernie ważne są też wszelkie informacje odnoszące się do zabezpieczenia i funkcjonowania baz lotniczych, ich infrastruktury, godzin pracy, danych odnoszących się do łączności czy też tankowania. Zaś maszyna, niezależnie od jej skomplikowania i popularności rozwiązań w niej zastosowanych, to zawsze ciekawy urobek dla własnych analityków i inżynierów. Nie musi to być zawsze uchwycenie np. MiG-21, jak w operacji pk. Diamond, gdy tryumf Mossadu dał przewagę całemu Zachodowi. Pamiętać należy, że wiele maszyn w toku wojny przechodzi modernizacje, także polowe. Nie wspominając, że zawsze dla wywiadu cennym jest przejęcie systemów łączności i nawigacji, w dobie rozwiniętej walki radioelektronicznej oraz pozyskiwania urobku wywiadowczego w ramach SIGINTu. Tym bardziej, gdy mówimy o takim państwie jakim jest Rosja, która nie tylko napadła na Ukrainę, ale jest także wyzwaniem dla bezpieczeństwa całego regionu.

Czytaj też

Obecnie w przypadku Rosjan dziś nie ma błahych maszyn wojskowych, gdy myślimy o analizie tamtejszych sił zbrojnych. Stąd też, można uznać, że „dezercja" np. załogi Mi-8 to ważny sukces Ukrainy i najprawdopodobnie nie tylko samej Ukrainy. Albowiem wojna pozwala zakamuflować szereg tajnych operacji, które bez tego rodzaju ekstremalnej rzeczywistości byłyby bardziej skomplikowane i powodowały wysokie ryzyko wpadki. Później, takie maszyny mogą dać wiele do opracowania różnych rozwiązań, nawet systemów OPL, w tym MANPADsów. Jest jeszcze jeden wątek, który potrzeba zaakcentować. Jeśli nagłaśnia się ucieczkę pilota i statku powietrznego w sposób jawny, w przestrzeni publicznej to mowa zapewne o oddziaływaniu psychologicznym. Nie jest żadną tajemnicą, że ukraińskie PSYOPS działają od początku wojny na kierunku wywoływania dezercji wśród wojsk agresora. Podkreślenie efektywności ucieczki z nienaruszonym sprzętem lotniczym, to oczywiście zachęta dla innych i to być może z o wiele bardziej zaawansowanymi statkami powietrznymi (o ucieczkach których, tak łatwo możemy się nie dowiedzieć). Funkcjonariusz prowadzący rozmowy z rosyjskimi pilotami, wytypowanymi w różny sposób do możliwej dezercji, ma teraz nagłośniony przypadek ukazujący umowne bezpieczeństwo tego czynu. Co w połączeniu z motywacją finansową pozwala lepiej prowadzić różne dialogi operacyjne.

Trzeba zaznaczyć, że oprócz czynnika finansowego możliwe jest stosowanie motywacji związanych właśnie ze strachem przed śmiercią w toku walk, czy też polowaniem na chociażby słabości poszczególnych pilotów (alkoholizm, narkomania, inne sprawy natury moralnej, zatargi z dowódcami). Przy czym, istotne jest zwrócenie uwagi, że tego rodzaju operacje stają się o wiele bardziej skomplikowane w przypadku pilotów z rodzinami, gdzie zakładane jest stworzenie warunków do eksfiltracji najbliższych z terytorium Rosji. Co więcej, każda taka operacja powinna być widziana w perspektywie sojuszniczej, nawet jeśli nie zostało to zaakcentowane w otwartych przekazach. Dostęp do maszyn i osób nimi latających to zawsze naturalna waluta w obrocie danymi wywiadowczymi. Także, kwestia Mi-8 to umownie coś więcej, niż tylko jednostkowe przejęcie sprzętu przeciwnika. Innym wątkiem jest oczywiście możliwość uzyskania transportowanych części, sugeruje się bowiem, że na pokładzie mogło znajdować się wiele „niespodzianek" również lotniczych.

Czytaj też

Należy zauważyć jeszcze potencjalny efekt kontrwywiadowczy w samej Rosji. Ośmieszenie osłony jednostek dysponujących sprzętem lotniczym może skutkować wściekłością decydentów w służbach specjalnych i tzw. podkręceniem śruby dla pilotów, członków załóg i personelu naziemnego. Szpiegomania zaś przełoży się naturalnie na różnego rodzaju zachowania patologiczne i przede wszystkim w dłuższej perspektywie wpłynie negatywnie na morale. A przecież Rosja udowodniła, w toku swej agresji na Ukrainę (od lutego 2022 r.), że właśnie nie tylko samo wyszkolenie pilotów statków powietrznych, ale też ich ilość stanowi problem dla wojska."

Reklama

Komentarze (7)

  1. bezreklam

    Kilka uwag mam - 1. Ciekawy jestem rzeczej analizy ucieczek zolnerzy amrykanskich do Koreii Polnocnej, Na Bialrus (w tym 2 Polskich zolnerzy) albo przlaczania sie do Talibow - a wiadomo ze w poprzenich wiekach nawet do Indian Amerkanskich przlaczali sie zolnerze. Chodzi mi o analize nie pragande. Czyli obietwnie swdzic motwy i wywiady z nimi. Np Edward Swonden bardzo duzo powidzial o swoich motwacjach czmemu poprosil o Azyl poza USa. Ja troche tych informacji mam chetnei sie podzile - jesli kogos wiedza interesuje?

    1. Monkey

      @bezreklam: Dlaczego nie, jeśli masz czas i ochotę…👍🏻Zresztą, w zeszłym roku Rosjanie podeszli aż do Chersonia, bo zdradzili swój kraj stacjonujący na południu Ukraińcy. Wojska atakujące z Krymu miały teoretycznie najtrudniejsze zadanie, a osiągnęły najwięcej. Do dziś Ukraińcy na tym kierunku męczą się, chociaż jest promyk światełka w tunelu (Robotyno).

    2. Davien3

      @bezreklam jedynie robia to przestepcy jak w USA czy w Polsce Emil Czeczko A informacje z Kremla mało kogo tu interesuja poza ta kiedy Rosja skapituluje

    3. papa lebel

      W każdej populacji jest pewien % kompletnych świrów, których nawet armia nie odfiltruje podczas rekrutacji.

  2. rwd

    Dowód na to, że mamy do czynienia z wojną w rodzinie. Podobne przypadki miały miejsce w Korei swego czasu.

    1. papa lebel

      Ciekawy punkt widzenia:) czyżby istniały języki północnokoreański i południowokoreański.....?

    2. Monkey

      @papa lebel: Dobre pytanie. Oglądałem kiedyś film dokumentalny w którym ta kwestia była poruszona, przez samych Koreańczyków (z południa oczywiście😃). Otóż kilkadziesiąt lat separacji obu części tego samego narodu powoduje, że nie tylko np. politycznie, gospodarczo czy militarnie oba kraje poszły odrębnymi drogami. Także językowo. Mało tego: młodzi Koreańczycy z południa na pytanie, czy zależy im na reintegracji obu części byli dość ambiwalentni ( w sensie: byłoby ok, ale nic się nie stanie jak się nie da). Zadałeś, może w żarcie, ale naprawdę ciekawe pytanie👍🏻👏🏻

  3. Rusmongol

    Ponad 20 proc. rosyjskich strat jeśli chodzi o załogowe statki powietrzne - samoloty i śmigłowce - w ciągu 18 miesięcy wojny z Ukrainą nie jest wynikiem działań ukraińskiej armii - wynika z szacunków amerykańskiego "Newsweeka". Bolo to efektem usterek i błędów obsługi...... Kacapski syf w pełnej krasie.

    1. rwd

      Ciekawe jaki procent tych błędów był wynikiem zaniedbań a jaki celowym działaniem. Ale tego pewnie się nie dowiemy.

  4. Szczupak

    Rodzina bezpieczna a na konto wpadnie pół miliona boksów. Może zacząć nowe życie gdzie zechce i do końca życia nie musi pracować. Będzie leżał popijając piwko, zagryzając czipsy i oglądał filmiki na telegramie jak jego byli rodacy giną na Ukrainie.

  5. Wania

    Teraz czekamy na wagnerowców. Byłoby śmiesznie gdyby oni zaczęli masowo dezerterować zabierajac ze sobą sprzęt. Już pobratymcy nie będą ich mordować młotami nagrywając z tego film...

  6. Buczacza

    W każdym bądź razie. Spektakularna akcja Ukraińców.

  7. GB

    Mówi się że wydarzenie miało miejsce 09.08.2023 (choć oczywiście może to być fejk) i śmigłowiec niekoniecznie lądował w Połtawie, ale gdzieś w O. Charkowskim.

Reklama