Reklama

Wojna na Ukrainie

Putin podziwia drony. Wunderwaffe à la Kreml [KOMENTARZ]

Schody ruchome, lustrzane marmurowe posadzki, plakaty propagandowe i jeden robotnik, czyli lansowany przez Kreml; wygląd „typowego zakładu zbrojeniowego” w Rosji
Schody ruchome, lustrzane marmurowe posadzki, plakaty propagandowe i jeden robotnik, czyli lansowany przez Kreml; wygląd „typowego zakładu zbrojeniowego” w Rosji
Autor. kremlin.ru

Putin wziął udział w ustawce mającej pokazać możliwości własnego przemysłu, jeżeli chodzi o produkcję amunicji krążącej i dronów rozpoznawczych. Jest to dowód na wyraźną fascynację rosyjskiego prezydenta tego rodzaju uzbrojeniem, które staje się dla niego obecnie ostatnią nadzieją na zakończenie z sukcesem wojny na Ukrainie. Ale czy słusznie?

Reklama

Kreml poinformował, że prezydent Władimir Putin odwiedził 19 września 2023 roku przedsiębiorstwo „Aeroskan" w Iżewsku, liderujące grupie firm Zala Aero, specjalizującej się w rozwoju i produkcji bezzałogowych statków powietrznych. Specjalnie dla Putina przygotowano pokaz wytwarzania dronów, które są i które mogą być wykorzystywane w czasie wojny na Ukrainie.

Reklama

Zgodnie z kremlowskim komunikatem prezydent Rosji „dokonał przeglądu linii produkcyjnych podzespołów i montażu płatowców, najnowszych modeli sprzętu specjalnego i bezzałogowych statków powietrznych, a także zakładowego centrum szkoleniowego".

Czytaj też

W rzeczywistości była to typowa „pokazówka", mająca zaprezentować: w jak sterylnych warunkach tworzy się rosyjskie drony i na jak masową skalę się to odbywa. Wszystkie zaprezentowane Putinowi egzemplarze uzbrojenia zostały w tym celu dowiezione za pomocą stelaży i stołów na kółkach do sali konferencyjnej lub biurowej, prawdopodobnie doraźnie przerobionej na halę produkcyjną.

Reklama
Putin oglądający elementy dronu „Lancet”, ale na stelażu obok widać położonych osiem dronów kamikaze Zala Kub-BLA
Putin oglądający elementy dronu „Lancet”, ale na stelażu obok widać położonych osiem dronów kamikaze Zala Kub-BLA
Autor. kremlin.ru

Jest to zresztą kolejny film pokazujący nowoczesność zakładów produkujących m.in. drony kamikaze „Lancet". Na wcześniej ujawnionych na YouTube nagraniach pokazywano np. rosyjskich robotników, którzy poruszali się po halach z wykorzystaniem elektrycznych Segway'ów. Trudno też przypuszczać, by w budynkach z linią produkcyjną dronów, wykorzystywano schody ruchome oraz świecące kafle na podłodze, które są rzeczą raczej rzadko spotykaną w miejscach, gdzie używa się narzędzi i przenosi duże ciężary.

Obserwatorzy zwrócili zresztą na to uwagę, zauważając w filmach propagandowych m.in., że na tych samych stelażach w jednym pomieszczeniu produkcyjnym są umieszczane drony różnych typów, w różnym stanie produkcyjnym. Z nagrań wynikało także, że tylko dwa takie pomieszczenia w całym centrum wykorzystywanym do zdjęć, zostały przeznaczone do składania „Lancetów". To składanie zresztą realizuje się ręcznie, a nie na zautomatyzowanej linii produkcyjnej.

Może to oznaczać, że rzeczywiste możliwości wytwarzania dronów kamikaze są mniejsze od rosyjskiej wersji oficjalnej. Oczywiście by uwiarygodnić swój przekaz, Rosjanie postarali się nawet, by na jednym ze zdjęć opublikowanych przez Kreml, nad dronem „Lancet" pochylał się jeden „robotnik" w nieskazitelnie białym fartuchu. Trudno było jednak nie zauważyć, że nie miał on w ręku, ani obok siebie, żadnych narzędzi i przyrządów, a sama produkcja nie zachwycała intensywnością.

Dron – kamikaze „Lancet 1” i .... Putin z asystą
Dron – kamikaze „Lancet 1” i .... Putin z asystą
Autor. kremlin.ru

Nie zmienia to faktu, że sama grupa Zala Aero jest ważna. To ona bowiem produkuje amunicję krążącą „Lancet", która jak dotąd jest najbardziej efektywnym, bezzałogowym systemem uzbrojenia Rosji w bezpośredniej walce z ukraińskimi siłami zbrojnymi. Ofiarami „Lancetów" były m.in. polskie armatohaubice „Krab" i francuskie CAESAR (kalibru 155 mm), a ostatnio nawet samolot MiG-29 stojący na ukraińskim lotnisku, oddalonym o 65 km od linii frontu.

W ofercie „Aeroskanu" są również małe, rozpoznawcze bezzałogowe aparaty latające. Przypominają one rozmiarami polskie drony FlyEye, jednak mają gorszej jakości systemy elektroniczne i optoelektroniczne. I jest to największa bolączka rosyjskich producentów dronów wynikająca m.in. z sankcji jakie nałożono na Rosję za atak na Ukrainie, blokujących dostęp do kluczowych komponentów.

Czytaj też

Pomimo tych problemów Putin był wyraźnie zafascynowany ofertą Aeroskanu. Od pewnego czasu uważa on bowiem drony za swoistą Wunderwaffe w walce z Ukraińcami widząc zresztą, jak są one skuteczne w odniesieniu do jego własnych wojsk. Nie bez powodu prezentem dla dyktatora Północnej Korei Kim Dzong Una, w czasie jego ostatniej wizyty w Rosji, były właśnie cztery drony kamikaze „Lancet".

Prawdą jest też to, że z powodu odczuwalnego na froncie braku rakiet manewrujących i pocisków rakietowych dla systemów „ziemia-ziemia" Rosjanie wyraźnie zaczynają traktować uzbrojone, bezzałogowe aparaty latające jako najbardziej precyzyjny system bezpośredniego reagowania. Jest tu widoczny wyraźny podział wynikający z zasięgu działania. O ile więc ataki terrorystyczne na miasta i infrastrukturę krytyczną pozostawia się irańskiej amunicji krążącej Shahed 136, to w walce z ukraińską armią stosuje się coraz powszechniej „Lancety" i doraźnie uzbrojone kwadrokoptery.

Rosjanie zdają sobie przy tym sprawę, że Ukraińcy mają bardzo mało środków do zwalczania tak tanich celów jak minidrony. Wykorzystywanie do tego rakiet przeciwlotniczych jest po prostu marnotrawstwem, a z innych, tańszych środków pozostają tylko zakłócające systemy antydronowe (których jest bardzo mało) oraz małokalibrowe uzbrojenie artyleryjskie. W tym drugim przypadku szczególnie sprawdzają się zestawy samobieżne Gepard, ale i w ich przypadku amunicja wyczerpuje się szybciej niż jest dostarczana.

Pokaz walizkowych stacji kontroli dronów, w których prawdopodobnie montuje się po prostu wzmcnione tablety. Z boku dron kamikaze „Lancet” w nowej wersji z dłuższymi skrzydłami
Pokaz walizkowych stacji kontroli dronów, w których prawdopodobnie montuje się po prostu wzmcnione tablety. Z boku dron kamikaze „Lancet” w nowej wersji z dłuższymi skrzydłami
Autor. kremlin.ru

O skali tego problemu może świadczyć ostatnia transza pomocy dla Ukrainy z Niemiec za 400 milionów euro, zapowiedziana podczas wrześniowego spotkania Grupy Ramstein. Pomoc ta ma objąć m.in. dostarczenie ponad 10 tysięcy sztuk pocisków do Gepardów, co tylko pozornie jest dużą ilością. Wystarczy to bowiem na jedno pełne uzupełnienie amunicji dla 16 Gepardów dając im możliwość strzelania przez pół minuty (przy szybkostrzelności jednej armaty 550 strzałów na minutę). Tymczasem Ukraińcy prawdopodobnie posiadają ponad 50 takich zestawów i wszystkie one są bardzo intensywnie wykorzystywane do obrony m.in. ukraińskich miast.

Czytaj też

Rosjanie doskonale sobie z tego zdają sprawę i chcą zwiększyć produkcję tanich dronów kamikaze, terroryzując później nimi całą Ukrainę. Dlatego podczas wizyty Putina prezentowane były nie tylko same bezzałogowce, ale również ich moździerzowe systemy startowe, które można łączyć w coś, na kształt wieloprowadnicowych wyrzutni rakietowych. Rosjanie próbują więc uprościć system startowy dronów kamikaze „Lancet", by ich wykorzystanie było jak najprostsze i jak najszybsze.

Problemem jest jednak generalne opóźnienie, jakie widać w Rosji w dziedzinie systemów bezzałogowych i to praktycznie wszystkich klas. Wynika to w dużej mierze z zacofania pancernej generalicji, która dopiero na bazie doświadczeń z wojny w Ukrainie zrozumiała, że ich żołnierz potrzebują czegoś więcej niż bezzałogowiec „Orłan-10". Nie bez powodu nowy dron rozpoznawczy Z-20 firmy „Aeroskan" został zaprezentowany dopiero w sierpniu 2023 roku na forum wojskowo-technicznym „Armia-2023".

Czytaj też

Dopiero ten bezzałogowiec jest określany jako nowej generacji. Rosjanie oczywiście chwalą się, że ma on większą efektywność w odniesieniu do „analogów na świecie", m.in. poprzez zastosowanie „systemu obliczeniowego z elementami sztucznej inteligencji". Na ile jest to prawda jak na razie nie wiadomo. Ujawniono natomiast, że wykorzystywany w Z-20 silnik elektryczny ma pozwalać mu na przebywanie w powietrzu przez ponad 6 godzin, a mała głowica optoelektroniczna i system łączności – na przesyłanie „obrazu wideo w jakości HD w promieniu ponad 100 km od punktu kontrolnego".

Bez masowej produkcji nie ma jednak szans, by tego rodzaju drony rzeczywiście coś zmieniły w wojnie toczącej się na Ukrainie.

Reklama
Reklama

Komentarze (9)

  1. Piot

    Chętnie podyskutuje na temat IBCSa, ale merytorycznie a nie infantylnie. (Jesteśmy pierwsi na świecie, będziemy mieli najlepszą obronę w Europie, w NATO, na świecie ,....... w kosmosie chyba też) Jakoś nie widać kolejki innych państw do chęci skorzystania z tej oferty biznesowej.

  2. Piot

    Zgodnie z zasadą najlepszą obroną jest atak, zamiast wydawać miliardy dolarów na nie do końca przemyślane zakupy (chociażby jak ten IBCS, którego jeszcze na dobrą sprawę nikt nie używa na świecie) należy inwestować w tysiące dronów atakujących na dużych odległościach. To chociaż będzie straszak jak wy nam, tak my wam. Na koniec moja opinia Programy Wisła, Narew, Pilica tak, IBCS nie, bo za drogi i niech bogatsi od nas najpierw go testują.

    1. CdM

      Czyli pewnie chciałbyś opcję rumuńską Wisły, tj z półki, która była na stole w 2015, z wynegocjowaną ceną ok 35 mld za całość 8 baterii. No ale nowy minister stwierdził, że nie (bo za drogo, bo nie ma offsetu itp). Rumunia otrzymała swoje baterie 3 lata temu. W sumie, mieliśmy trochę szczęścia, że zaczęło się od Ukrainy.

    2. Piot

      Chciałbym żebyś potrafił uruchomić wyobraźnie i zobaczył rajd kilku tysięcy dronów nazwijmy ich irańskimi, lecących w jednym czasie np na Warszawę i zrozumiał że IBCS za cenę 4 miliardów dolarów okaże się bezsilny w tym momencie bo po prostu zabraknie efektorów. A za 4 miliardy dolarów można wyprodukować 200 tysięcy podobnych dronów i straszyć wroga odwetem. Nigdzie w moich komentarzach nie neguje zakupów Wisły, Narwi i Pilicy

    3. Chyżwar

      Skoro IBCSa nie używa nikt na świecie to argument, że nie powinniśmy go kupić? Gratuluję podejścia do rzeczy. Zacznij opowiadać dowcipy o Januszach i Grażynach. Rozpuszczonym bachorom nowobogackich, których antenaci wywodzą się z gminu wychodzi to najlepiej.

  3. Buczacza

    Tymczasem w przyszłym roku WB osiągnie poziom produkcji dronów. Na poziomie 6 tys sztuk rocznie. Stając się największym producentem dronów w Europie. blednaja mol spasiba....

    1. szczebelek

      Czytając niektóre komentarze mam wrażenie, że targowica jest wciąż silna, a te o tym by nie kupować IBCS, Wisły, Pilicy i systemu Narew to nie jest troska o ekonomię lecz pachnie zdradą na odległość.

    2. Buczacza

      Po ponad 6 latach przyzwyczaiłem się do tego. Dziś i tak narracja w niektórych przypadkach. Jest dużo subtelniejsza niż jeszcze 2-3 lata temu.

    3. Chyżwar

      Ok. Ale chłopaki z WB mogliby się postarać o taki "detal" jak skrzydła nie wystające poza obrys kadłuba bezzałogowca przed jego wystrzeleniem. Warmate TL niby jest. Ale to, co zobaczyłem jako tymczasowy efektor Gladiusa powinno nazywać się żenada.

  4. Sorien

    Warto zwrócić uwagę na to czego nie widać- ale strefa ataków skutecznych cały czas jest coraz bardziej w głąb UA . Ostatni przypadek lanceta który zaatakował miga 65 km od frontu (wystrzelony 70km od celu ) pokazuje że ruskie są w stanie atakować celnie obiekty 65km od granicy swojej i Białorusi. Więc każda firma , każda elektrownia każda rozdzielnia itp są na lasce tych lancetów. A zasieg będzie się zwiększał. Pomijam rakiety bo ich skuteczność jest jak każdy widzi- 80-90 % jest stracanych a jedną kosztuje kilka milionów nie wspomnę też o ich celności.... Dobre są do terroryzowania miast . Konkluzja jest jedną pętla zasięgu Ruskich efektorów się zaciska nad Ukrainą

    1. Bender

      To, co walnęło w Miga to nie był Lancet, bo miało tylko dwa skrzydła. Sylwetka nie przypomina też Zala KUB-BLA. Może to wcale nie był atak z daleka? Może operator był znacznie bliżej?

  5. xdx

    Amunicji do Geparda dostali około 90.000 - planowana jest produkcja i przekazanie 290.000. Te 10.000 to tylko jedna z tych nowych dostaw. Rheinmetall uruchomił już produkcja ammo , do tego było potrzebne oficjalne zamówienie i oficjalna zgoda - mam nadzieje iż jako były wojskowy ma autor tyle pojęcia o produkcji militarnej - to produkcja reglamentowana - bez oficjalnego zamówienia i zgody rzadu nie wolno produkować nawet śrubki. A pierwsze ammo z zapasów poszło już na początku ( 60.000 o ile pamietam ). Tak że nie powinno być problemów z amunicją.

  6. Sebseb

    Czym ma niby być ta „ustawka”? Oglądałem film o lotnictwie III Rzeszy, gdzie składano samoloty w lasach pod prowizorycznymi zadaszeniami i samoloty te często przewyższały np. samoloty brytyjskie.

    1. Holub

      Które samoloty przewyższały ?

    2. szczebelek

      To były przeglądy i remonty, bo cała linia produkcyjna została przeniesiona do fabryk umieszczonych w zamkniętych kopalniach pewne elementy można było dokręcić gdy samoloty wyjeżdżały z fabryki, ponieważ te pochodziły z innych lokalizacji, ale nie było tak, że skręcali 90% samolotu pod wiatą.

    3. Sebseb

      Holub - Messerschmitt Me 262 z silnikiem odrzutowym

  7. Piot

    Uważam, że na chwilę obecną występuje najpilniejsza potrzeba opracowania względnie taniej obrony przed dronami typu irańskiego (zasięg do 2000km, pułap 5000m, niski koszt produkcji). Myślę, że projektowana obecnie obrona przeciwlotnicza oparta na programach Wisła, Narew, Pilica +, spięta IBCSem sama sobie z tym nie poradzi, ze względu na dostępność, logistykę i koszty efektorów. Po kilku dniach wyczerpie się ich zapas. Dla przykładu, za system IBCS mamy zapłacić 4 miliardy dolarów. Koszt produkcji drona irańskiego określa się na 20 tyś dolarów. Czyli za cenę IBCS można wyprodukować 200 tys dronów. Przy skuteczności 15% to 30000 (30 tysięcy) osiągniętych celów. A Błaszczak opowiada dyrdymały, że będziemy mieli najlepszą obronę przeciwlotniczą na świecie i Polacy mogą spać spokojnie...

    1. szczebelek

      @Piot Pokaż mi armię, która posiada pełne stany zagłuszaczy, artylerii lufowej 35 mm z amunicją programowalną tak by ochronić pełny stan armii? Z drugiej strony takowa artyleria na drony nie zestrzeli kindżała stąd też właśnie Pilica oprócz CAMM, Pioruna, artylerii lufowej ma mieć otwartą strukturę, żeby dołożyć do niej zagłuszacze, artylerię z amunicją programowalną być może również drony do zwalczania dronów.... Do tego byłby potrzebny system podobny do Poprada osadzony na podwoziu 4x4 łączący wyrzutnie dronów i pioruna z artylerią lufową.

  8. PszemcioPL

    Widząc Lancety trochę czuję zazdrość, że mają takie tanie gówno, które wali na 50-100 km wgłąb... Ale z drugiej strony... Skoro takie dobre czemu UA i inni tego nie wprowadzają? Czemu systemy w PL mają śmieszne zasięgi w porównaniu do Lancetów?

    1. Holub

      O Programie gladius słyszał ? Bo w jego kontekście śmieszny zasięg ma właśnie lancet

  9. Esteban

    A zatem w kwestii nasycenia polskiej armii dronami różnych klas..." Wynika to w dużej mierze z zacofania pancernej generalicji, która dopiero na bazie doświadczeń z wojny w Ukrainie..." dziękuję za uwagę.