Reklama

Wojna na Ukrainie

Prezydent Załużny? The Sun: Zełenski ostrzegł wojskowych [KOMENTARZ]

zełenski wojna
Autor. Defence of Ukraine (@DefenceU)/Twitter

Generał Wałerij Załużny, głównodowodzący ukraińską obroną, uznawany za autora strategii wojny manewrowej i zasadzek, która przyniosła sukces w pierwszej fazie walk, jest typowany przez media jako potencjalny kontrkandydat Wołodymyra Zełenskiego w wyborach prezydenckich. Co prawda sam wojskowy nie potwierdził takich ambicji, ale Zełenski odniósł się do tego w ostatnim wywiadzie.

Reklama

O tym, że między gen. Załużnym a Zełenskim trwa tzw. „szorstka przyjaźń”, media piszą od miesięcy. Sam pytałem o to moich ukraińskich rozmówców, którzy obserwują z bliska politykę Zełenskiego oraz nastroje na froncie. Twierdzą, że sprawę rozdmuchały media, a sam Załużny nie myśli poważnie o prezydenturze.

Reklama

Gdyby tak było w istocie, to dlaczego Zełenski odnosi się do tego w wywiadach? Na Zachodzie to tworzy wizerunek Ukrainy jako kraju podzielonego w sprawie przywództwa politycznego. Nie ulega wątpliwości, że gen. Załużny uzyskał wysoki autorytet w oczach Ukraińców. Gdyby faktycznie wystartował w wyborach, mógłby pokusić się o polityczne zwycięstwo.

Czytaj też

Jestem po lekturze arcyciekawej książki Zbigniewa Parafianowicza pt. „Polska na wojnie”, gdzie informatorzy autora, wywodzący się z otoczenia Kancelarii Premiera i Prezydenta, odsłaniają kulisy relacji polsko-ukraińskich czasu wojny. Zgadzam się z większością konkluzji zawartych w postscriptum, aczkolwiek wydaje mi się, że wyciągam odwrotne wnioski. Normalizacja stosunków polsko-ukraińskich powinna być absolutnym priorytetem, zwłaszcza teraz, gdy ważą się losy pomocy militarnej Zachodu dla Ukrainy.

Reklama

Warto wyciągnąć z szuflady pomysł traktatu Polska-Ukraina, który nie doczekał się dobrego momentu. Dlaczego? Syndrom osamotnienia walki na Ukrainie będzie miał wpływ na wewnętrzne nastroje polityczne nad Dnieprem, a Warszawa powinna mieć w Kijowie sojuszników, a nie bazować na antagonizmach, zwłaszcza handlowych oraz historycznych, które nigdy nie powinny dominować geopolityki. Z niepokojem obserwuję narastające spory handlowe na granicy polsko-ukraińskiej – zaznaczę, po obu stronach granicy. To nie wróży nic dobrego, podobnie jak wewnętrzne nastroje w USA.

Dwie twarze Zełenskiego

Powołałem się na książkę red. Parafianowicza, ponieważ mam wrażenie, jakby w zachodniej opinii publicznej (podobnie jak na stronach książki) pojawiła się dychotomia dwóch różnych Zełenskich. Bohaterskiego przywódcy Ukrainy, którego oklaskiwano na stojąco, jakby zastąpił zużyty Zełenski, któremu nie pozwala się przemawiać przed Kongresem USA „z uwagi na napięty kalendarz obrad Izby”. Kulisy tej zmiany pewnie kiedyś poznamy w historycznych monografiach, ale przywołam kilka wydarzeń, które układają się w jedną całość.

Wołodymyr Zełenski w pierwszych przemowach na Zachodzie mówił bez pardonu i żądał broni oraz amunicji dla Ukrainy. Uznawano to za przejaw odwagi oraz tego, co charakteryzuje męża stanu, czyli reprezentowanie własnego – a nie obcego – interesu narodowego. Oglądając rozmowy delegacji amerykańskiej w Kijowie, który odwiedził szef Pentagonu gen. Lloyd Austin, niestety widać zmianę w sile głosu Zełenskiego, który z pozycji oczekiwania wsparcia po prostu o nie prosi.

Czytaj też

W listopadzie 2023 roku rzeczniczka Pentagonu Sabrina Singh zakomunikowała, że amerykański Departament Obrony wydał już 95 proc. z planowanych wydatków na rzecz Ukrainy. Wcześniej, we wrześniu, Spiker Izby Reprezentantów USA Kevin McCarthy w upokarzający sposób nie pozwolił Wołodymyrowi Zełenskiemu przemawiać w Kongresie USA. McCarthy został odwołany z funkcji, ale zastąpił go inny Republikanin, jeszcze mniej przychylnie nastawiony do Ukrainy Mike Johnson. Gdy ważą się losy Białego Domu i tego, kto będzie w nim zasiadał, skala pomocy dla Ukrainy stanęła pod znakiem zapytania.

Jak pisałem w jednej z analiz, wojna w Izraelu jest zmorą Ukrainy, bo to kolejne z wydarzeń, które pośrednio wpływa na amerykańską scenę polityczną, a ponadto rozprasza percepcję Zachodu na dwa fronty. To dlatego Joe Biden wyruszył do Chin, by rozmawiać z Xi Jinpingiem, zaś Antony Blinken krzywił się, gdy prezydent USA nazwał XI dyktatorem. W Waszyngtonie jest świadomość, co oznaczałoby uderzenie Chin na Tajwan w tym momencie.

Czytaj też

Z uwagi na powyższe czynniki w mediach zaczęto spekulować nad wewnętrzną sceną polityczną na Ukrainie. Przedłużająca się wojna ma wpływ na nastroje polityczne, co w swej istocie przekłada się na zmęczenie każdego społeczeństwa. Widać to także w badaniach opinii publicznej. Wszelako pamiętajmy, że oficjalnie Zełenski wciąż cieszy się dużym zaufaniem obywateli. Na początku listopada 2023 r. zaufanie do prezydenta wyraziło 76 proc. obywateli Ukrainy. Na początku rosyjskiej inwazji było to 91 proc., jak wynika z badania Kijowskiego Międzynarodowego Instytutu Socjologii. Poparcie dla Zełenskiego to „efekt sztandaru”, wokół którego skonsolidowało się ukraińskie społeczeństwo. Poparcie dla władz „jako takich” nie jest już tak wysokie. Z badań kijowskiego instytutu z połowy 2023 r. wynika, że aż 73 proc. badanych Ukraińców chciałaby po wojnie zmiany władzy centralnej, 69 proc. życzyłoby sobie zmiany parlamentu, a 47 proc. rządu.

W ostatnich miesiącach w mediach pojawiły się alarmujące artykuły, że walcząca Ukraina jest w pewnym sensie alienowana. Nie dziwi, że nagle obok Zełenskiego w mediach pojawiają się inne kandydatury. Po prostu zaczęło robić się nerwowo na niwie politycznej, gdy pada pytanie: co dalej z wojną na Ukrainie? „Prezydentowi Ukrainy Wołodymyrowi Zełenskiemu coraz trudniej jest przekonywać partnerów, że zwycięstwo w wojnie z Rosją jest tuż za progiem, a w związku z wybuchem konfliktu w Izraelu dużym wyzwaniem jest nawet utrzymanie uwagi świata na Ukrainie” – pisał w październiku „Time”. Z artykułu dowiedzieliśmy się, że „Zełenski czuje się zdradzony”, a także że „jego upór” nie pomaga w relacjach z Zachodem. Ponadto, w anglosaskich mediach możemy już przeczytać, że „typowy dla Zełenskiego optymizm, poczucie humoru, umiejętność ożywienia spotkania – wszystko to jest nieobecne w drugim roku wojny”. Obecnie „wchodzi, otrzymuje informacje, wydaje rozkazy i wychodzi”. Za kilka tygodni być może ktoś napisze, że Zełenski przeszedł załamanie nerwowe.

Tarcia za kulisami

Bez względu na to, kim w rzeczywistości jest Wołodymyr Zełenski, a także na ile media koloryzują różne jego oblicza, musimy sobie uświadomić, w jak trudnym geopolitycznym położeniu znalazł się przywódca Ukrainy. Wojna przeciąga się, jej koszt jest ogromny, a zamiast rozmów o zwycięstwie coraz częściej słyszane są sugestie, aby zawrzeć „rozejm”. W ten sposób popularność zdobył Donald Trump, który w swoim stylu stwierdził, że zakończy wojnę w 24 godziny. Oczywiście to jest możliwe, ale wówczas rosyjscy żołnierze zostaliby na obszarach, które już okupują. Mówimy o możliwej legalizacji drugiego rozbioru kraju (pierwszy w 2014 r., drugi w 2023), który nie tylko oznaczałby utratę kolejnych 20 proc. terytorium. Ukraina nie miałaby żadnych gwarancji na przyszłość ani głębi strategicznej, zostałby z pokiereszowaną gospodarką, a także obawiałaby się wizji trzeciego rozbioru i ostatecznej inkorporacji przez Rosję, co dla ukraińskich elit oznaczałoby albo emigrację, albo drugą Buczę. Zarówno dla otoczenia Zełenskiego, jak i Załużnego.

Problem w tym, że o ile to Zachód kreuje Zełenskiego na krystalicznego, romantycznego bohatera, by za chwilę za chwilę dorobić mu wizerunek kłopotliwego, upartego komika, to zastanawiające są jego polityczne tarcia z Siłami Zbrojnymi Ukrainy. Oczywiście gabinety wojenne zawsze są burzliwe i wiecznie pojawiają się spory personalne. Kłopoty zaczynają się, gdy spory zaczynają być tak eskalowane na zewnątrz, że przywódca Ukrainy za pośrednictwem zagranicznych mediów ostrzega gen. Załużnego przed wejściem w politykę. Jeżeli ten spór jest prawdziwy, to wygląda to tak, jakby za pośrednictwem mediów obaj przywódcy, polityczny i wojskowy, próbowali antydatować pewne wydarzenia. Przypomina to trochę kotłowanie się w polskim rządzie na uchodźstwie w Londynie w okresie II wojny światowej.

Czytaj też

Brytyjski „Telegraph” alarmuje, że doszło do rozłamu pomiędzy politycznymi i wojskowymi władzami Ukrainy. Po głośnym wywiadzie gen. Załużnego dla „The Economist” aktywność medialną wojskowego skrytykowała kancelaria Zełenskiego. Co ciekawe, wojskowy wziął na siebie winę za niepowodzenie w kontrofensywie, czym jeszcze bardziej zbudował się w oczach Ukraińców. Dotąd nie spotkałem żadnego obywatela Ukrainy, który obwiniałby za to zasłużonego generała.

Niedługo po wywiadzie zdymisjonowano szefa Sił Operacji Specjalnych Ukrainy, co wiązano medialnie z reperkusjami po wspomnianych słowach Załużnego. Spekulowano także, że Zełenski chciałby zdymisjonować pierwszego żołnierza Ukrainy. Problem w tym, że ukraiński generał założył swoją fundację, którą otoczenie Zełenskiego uznaje za zalążek przyszłej partii szykowanej pod prezydencką kandydaturę. Dymisja miałaby sprowokować głównodowodzącego do pewnego startu. Pamiętajmy też, że na każdej wojnie notowania wojska w polityce wewnętrznej rosną, a sam Załużny cieszy się estymą u swoich żołnierzy. Dlatego wspomniałem, że obaj przywódcy czasu wojny wydają się być o jeden krok przed drugim, jakby polityczny wyścig już się rozpoczął. Problem w tym, że to wciąż nie daje odpowiedzi na pytanie: co dalej z wojną?

Czytaj też

Wybory prezydenckie na Ukrainie, które były planowane na koniec marca 2024 r., zostały odłożone w czasie. To polityczny precedens usprawiedliwiony trwającą wojną. O ile jeszcze awaryjne głosowanie mogłoby mieć miejsce w przypadku żołnierzy, np. we frontowych bazach, to w przypadku ludności cywilnej ustawiającej się w komisjach wyborczych rosyjskie bombardowanie oznaczałoby zwielokrotnienie strat. Wszelako przedłużający się stan bez demokratycznych wyborów oznaczałby kolejną rysę na wizerunku Zełenskiego na Zachodzie.

Reklama

"Będzie walka, będą ranni" wymagające ćwiczenia w warszawskiej brygadzie

Komentarze (15)

  1. oops

    Żadnych sojuszy z Ukrainą, na miły Bóg! Sojusz z Ukrainą byłby położeniem się do łóżka chorego!

    1. kaczkodan

      Na sojusz z Ukrainą i my jesteśmy za słabi i Ukraina ;) Nie uciekniemy jednak przed faktem, że współdzielimy kilkaset lat wspólnej historii - na sejmikach szlacheckich było więcej przedstawicieli szlachty prawosławnej niż katolickiej.

  2. szczebelek

    Mówimy o tym samym dokumencie, który był krytykowany gdy ZP chciała doprowadzić do jego ratyfikacji przed tym jak ukraiński prezydent obraził Polskę na forum ONZ za zakaz importu zboża ? Wypełnił swoją misję pomagając przy zmianie władzy w Polsce, więc Niemcy i nowy rząd kosztem polskiego rolnictwa zniosą zakaz importu zbóż. Same plusy 🤭

    1. wert

      polski przemysł rolno-spożywczy daje nam ok 10 mld tojro. To najprostszy sposó na wzmocnienie UKR

    2. kaczkodan

      Trzeba się pogodzić z tym, że nie da się konkurować z Ukrainą w wielkotowarowym rolnictwie. Prawdziwym skandalem jest jednak obniżenie standardów jakości wobec żywności - zachód dobrze zdaje sobie sprawę, że ona i tak trafi do mniej zamożnych krajów Unii. Co do zmiany władzy to zmieniła się ona sama, celowo prokurując kryzys przez odmówienie (!) wprowadzenia kaucji importowych na Ukraińskie zboże. Styl rządzenia Kaczyńskiego zawsze polegał na ciągłym tworzeniu konfliktów i kryzysów w rozgrywaniu których czuł się jak ryba w wodzie, ale stał się już na tyle stary że nie do końca ogarnia kiedy nie należy tego robić.

  3. kaczkodan

    Załużny jako prezydent po wygranej wojnie to dobra opcja dla Ukrainy, wsparcie armii zwłaszcza na tym niskim i średnim szczeblu może bardzo pomóc w likwidacji korupcji.

  4. rwd

    Najlepszym wyjściem dla Kijowa jest zamrozić konflikt na wzór koreański. W przeciwnym razie większość Ukraińców w wieku poborowym albo ucieknie albo zginie a infrastruktura, miasta i gospodarka zostaną doszczętnie zrujnowane. Ukraina ma szansę, przy pomocy USA i UE, odbudować kraj, postawić na nogi gospodarkę, uporządkować armię. W przyszłości dla NATO będzie poważnym sojusznikiem szachującym Rosję. W tej chwili widać, że walenie głową w mur nie przynosi efektów, nie pomogły ani Abramsy, Lamparty nie pomogą też F-16. Wiara, że Kijów wygra z Moskwą, nie ma żadnych logicznych podstaw. Zasoby militarne, gospodarcze i demograficzne Rosji są nieporównywalnie większe niż Ukrainy i tylko nowa rewolucja październikowa mogłaby dać zwycięstwo Kijowowi ale na nią się nie zanosi

    1. Rusmongol

      Problem z tym że z Rosją nie da się nic zamrozić. To podły kraj i podli zadni krwi i złodziejstwa ludzie. Był 2014 i co? I był 2022. Rosja średnio co 10-15 lat kogoś napada i nie może bez tego żyć.

    2. Wuc Naczelny

      @Rusmongol. Dokładnei tak jak USA. po prostu nei opłaca trzymać bezczynnie dużej armii, a bez dużej armii nei moża być mocarstwem. Chiny niedługo też to zrozumią a wtedy...

    3. kaczkodan

      Taka sama perspektywa jest przed Rosją. To nie jest tak, że tylko Ukraina ma wrażliwą infrastrukturę krytyczną, w przypadku Rosji jest jeszcze gorzej ze względu na rozmiar kraju. Rosjanie mogą się łudzić, że wytrzymają... Rosja zostanie zdmuchnięta ekonomicznie, bo wszystkie rozwiązania jakie podjęła to zamiatanie problemów pod dywan w nadziei, że jeszcze uda się wytrzymać dwa lata albo trzy i wygrać w tym czasie. To nie jest głupie - zamierzają wygrać tę wojnę politycznie w nadchodzących wyborach. Z drugiej strony Ukraińcy przestali się zachowywać jakby grali o wszystko. Mam wrażenie że ta cała rosyjska propaganda że walczą z całym NATO jest tak naprawdę kierowana w stronę Ukraińców, i oni w to uwierzyli - zwłaszcza obecna klasa polityczna która jest do wymiany.

  5. Strusiu-73

    Nie można mieć dobrych relacji z krajem który ich nie chce.Ukraina przyjeła od Nas pomoc ale nie traktuje nas jak poważnego gracza ..Ciąży ku Niemcom które mają ja (tzn.Ukraine) w "głębokim poważaniu"

    1. wojghan

      Ukraina nie traktuje nas jak żadnego gracza dlatego, że Polska NIE JEST żadnym graczem. Polska nie ma własnych elit politycznych, które potrafiłyby wykorzystać potencjał Polski. Tzw. elity, które mamy nie są polskie tylko są najeźdźcami i nie realizują polityki dobrej dla Polski tylko dobrą dla swojego centrum decyzyjnego. I to, że oddaliśmy Ukrainie jak ostatni idioci dosłownie WSZYSTKO świadczy o tym, że Polski już nie ma. Czesi przykładowo coś tam dali ale NIE ZA DARMO. Dostali za to pieniądze i czołgi. My nie tylko niczego nie dostaliśmy ale nawet nikt w Polsce nie wie dokładnie co zostało oddane i w jakiej ilości. Nikt tego nie liczył, nikt nie kwitował. Ukraińcy mogą powiedzieć, że niczego nie dostali bo nie ma żadnych kwitów.

    2. Strusiu-73

      Zasadniczo zgadzam się z Twoją opinia ,ale uważam,że powinniśmy pomagać Ukrainie aby osłabić jak najbardziej oba walczące kraje.Natomist jeśli obecna koalicja przejmie i utrzyma władze to nie ma to znaczenia bo będzie tak jak ustala Rosja z Niemcami.

    3. Wuc Naczelny

      @wojghan, Czesi dosatali czołgi, powiadasz? Czesi dosatli 14 leopardów 2A4. 20 lat po nas, ze 20 razy mniej. "14 czołgów Leopard 2A4, które Praga otrzymała z Niemiec w ramach rekompensaty za stare czołgi przekazane Ukrainie, nadaje się tylko do ćwiczeń, informuje gazeta "Mlada Fronta DNES" (MFD). Zdaniem ekspertów Czechy pozbawiły się możliwości negocjacji o zakupie innych typów maszyn."

  6. Podszeregowy

    Popierajmy Ukrainę jako ofiarę agresji i wroga naszego wroga, ale nie bezgranicznie, a mądrze, jedynie na tyle by Ukraina nie upadła, a za okazane wsparcie forsując nasze własne interesy. Ukraina delikatnie to ujmując ma zgoła inne cele strategiczne niż Polska, dlatego po wojnie nie będzie żadnego braterstwa i miłości między naszymi narodami, tak jak nie było go przed wojną.

    1. Krzysztof33

      mów za siebie a nie w imieniu całej Polski, dobrze?

    2. Podszeregowy

      A gdzie kolego Krzysztofie 33 wyczytałeś, że piszę w imieniu całej Polski?

  7. Pankracy

    Popieram ostatnią wypowiedź Orbana, choć za nim nie przepadam, że dalsza pomoc ukrainie powinna być uzależniona od rozliczenia efektywności wcześniejszej pomocy i ocenie dalszej strategi na przyszłość i po konflikcie. Pchanie pieniędzy ,,w wojnę'' gdzie 1/4 rozpływa się w lepkich łapkach pośredników nie ma sensu. Wmawianie nam że blokując zboże czy przewóz towarów wspomagamy Rosję lub że doprowadzimy do upadku ukrainy również nie jest prawdą choć to dla nich najlepsza narracja. Gdyby tylko ograniczyli korupcję i ściągneli kasę z oligarchów którzy nie dają na wojnę ani chrywny to mogliby mieć już kilka eskadr F-16. Niezależnie od tego jak to się zakończy widmo UKR w NATO lub UE to dla Polski KATASTROFA.

  8. P9

    "Warszawa powinna mieć w Kijowie sojuszników, a nie bazować na antagonizmach, zwłaszcza handlowych oraz historycznych, które nigdy nie powinny dominować geopolityki" - zasadniczo tak, tylko że: 1. Polska pomagała Ukrainie pomimo blokady np. "spraw wołyńskich" 2. spór o zboże to spór z oligarchami i zachodnimi koncernami rolnymi, a nie rolnikami ukraińskimi 3. jeśli skala korupcji w Kijowie jest tak wielka, to każda pomoc będzie w jakimś stopniu marnowana do póki się jej nie wyeliminuje. To korupcja i prywatne interesy zniechęcają skutecznie nawet USA do dalszej pomocy (co doprowadziło do wymiany ministrów w Kijowie), a tymczasem artykuł delikatnie sugeruje co coś tu jednak ta Warszawa... bo co kryzys transportowy, też Polska ma wsiąść na siebie ? Absolutnie nie !

  9. Grabaż

    Tylko dlaczego autor przemilczał sprawę gigantycznej korupcji i bogaceniu się ukraińskich urzędników na dostawach dla wojska ? Miliardowa pomoc płynie, a żołnierze w okopach nie mają skarpet. Za to rośnie sprzedaż luksusowych aut....

    1. bezreklam

      Co do luksuswych aut - znajmy mieszkajac w Przemyslu - mowil ze dziwi sie ze odkad wybuchala wojna oprocz sprzety wojskowgo to glownie na lawtach widzi wlasne strumien dobrych aut plnacych na Ukraine. Aczkowiek tez spro koparek kombajnow itp czyli nowoczesnego sprzetu przemyslowego.

    2. Krzysztof33

      U nas korupcji nie ma, tylko w Ukrainie ;)

    3. Rusmongol

      @bezreklam. Ukraińcy kupują auta bo ich rząd zdjął na nie cła. Stąd opłaca im się kupować.

  10. yeti65

    Załużny raczej powinien pokonać Zełenskiego. Zełeński to popychadło oligarchów, a Załużny ma za sobą wojsko.

    1. Saymon

      Zołnierze na froncie nienawidzą i Zelenskiego i Załużnego.

    2. Pegaz

      Yeti65 - za to kochają Putina? Wymyśl coś lepszego, powiem Ci tak, nie są zadowoleni z rządzenia krajem, ale póki co nie ja lepszego by podjął rękawice a rękawica jest ciężka

    3. Rusmongol

      @saymon. To właśnie fenomen Rosji. Rosjanie giną ku chwale oligarchii i mafi ktemlowdko kgb wskiej i cara agenta kochają. A Ukraińcy walczą o wolność w sumie między innymi dzięki zelenskiemu który naciskał na zachód o pomoc, a oni go nienawiedza.

  11. bezreklam

    Dla mnie artykul ma forme WSTEPU - takiego by nikgo nie urazic i malo powiedziec. Generalnie na froncie Zeliskego sie nie lubi, a np szef Bataionu Ajdar powiedzial ze po wojnie nie wyobraza sobie by szefem panstwa byl ktos pochdznia Zydowskego (to cecha wspolna oddzilow ochriczych tzw "nacjonastycznych" - deikatnie mowiac) Z koleii Polska i Ukraina mogly byc po wojnie przjaciolmi - ale jest to JEDNA z OPCJI i wymagala by zrozumiani kILKU rzeczy - ktrch teraz nie rozumie sie an w PL ani tam. Ale za duzo by pisac. NA obecna chwile PL i UK beda powaznymi wrogami z duza szkoda dla nas. Choc moziwosc zmiany jest mimo ze mininlna.

  12. Tren

    Świetny tekst. W komentarzach wylew bzdur.

    1. bezreklam

      Bardiej jako wstep lekko zacznajacy temat tak by nikogo nie urazic

  13. rwd

    Nastroje nad Dnieprem są takie, że Ukrainiec, który znalazłby się między Putinem a Zelenskim nie wiedziałby do kogo ma najpierw strzelać.

    1. wojghan

      Gwarantuję ci, że wiedziałby. Zawsze gorszy jest wróg, który jest blisko niż ten daleki.

  14. Zam Bruder

    Żełeński jednak nie dorósł do ukraińskiej prezydentury a jego wolta wobec polskiego donatora który uratował im cztery litery w najgorętszym czasie pierwszych tygodni wojny, gdy Niemcy z Francją tylko "życzliwie obserwowaly" bieg wydarzeń (czytaj ; czekały na upadek Kijowa) - dyskwalifikuje tego pana jako wiarygodnego partnera Polski. Po prostu i już. A wymuszenie na armii bezsensownej i bezsensownie zaplanowanej "ofensywy" która wytraciła większosć zachodniego sprzętu i tak ograniczonych zasobów amunicji tylko po to, aby dobrze wypaść w propagandowej ofensywie politucznej - dyskwalifikuje go jako prezydenta Ukrainy. Ten pan zaczyna być grożny dla perspektyw dalszego prowadzenia wojny z Rosją.

  15. Ma_XX

    w demokracji o której się mówi nikt nie jest przyspawany do fotela

Reklama