- Wiadomości
„Konkurs na zabitych jeńców”. Rosjanie płacą za mordowanie
Grupa Rozpoznania Sabotażowo-Szturmowego „Rusicz” płaci rosyjskim żołnierzom za zdjęcia zamordowanych ukraińskich jeńców. Oddział „pochwalił się” tym faktem na runecie.
Jak raportuje stacja „Biełsat”, w rosyjskich mediach społecznościowych pojawił się wpis o treści: „Ogłaszamy konkurs. Pierwsze trzy osoby, które nadesłały zdjęcie na tle wyraźnie wyzerowanych jeńców, otrzymają nagrodę pieniężną w kryptowalucie od Pułku Szturmowego Rusicz. Prześlijcie swoje zdjęcia anonimowo, a na pewno je opublikujemy”.
„Rusicz” to ultranacjonalistyczny, neonazistowski oddział rosyjski, oficjalnie w sile batalionu walczący w wojnie rosyjsko-ukraińskiej od 2022 roku (a ludzie związani z „Rusiczem” od 2014 roku). W 2012 roku w neonazistowskim półświatku Rosji zaczyna wyróżniać się Aleksiej Milczakow vel Fryc (później zmieni pseudonim na „Serb”). Największą popularność – co wiele mówi o samej Rosji – przysporzyło mu upublicznienie zabicia szczeniaka. Dla nie najmłodszych Czytelników śledzących bieg wypadków w Rosji nie będzie to zaskoczeniem, ponieważ nawet w Polsce, na różnych stronach internetowychdostępne były wówczas sadystyczne filmy napływające z Rosji. Popularne wówczas były nagrania z pobić, a nawet mordów na czeczeńskich gastarbaiterach porywanych choćby w Moskwie.
Wszak to okres niedługo po drugiej wojnie czeczeńskiej, i nastroje w dużych miastach Rosji były skrajnie antyczeczeńskie, rasistowskie oraz ultranacjonalistyczne. Sam Milczakow był kibolem Zenita Sankt Petersburg. W Rosji trwał konflikt społeczny pomiędzy „białymi etnicznymi Rosjanami” a narodami Kaukazu inkorporowanymi siłą do Federacji. Władimir Putin tym konfliktem po prostu zarządzał.
Milczakow zaczął się wybijać na kolejnych wojnach Putina. W 2014 roku pojawił się na wschodniej Ukrainie. „Chcę zabijać” – tak miał motywować swój udział w walkach kierowanych przez Rosję tzw. „separatystów” na Ukrainie. W tym czasie w Rosji działały już dwa obozy treningowe do szkoleń paramilitarnych prowadzone przez ultranacjonalistów. Zapraszano na nie przedstawicieli środowisk neonazistowskich z całej Europy. Część z nich potem walczyła po stronie Rosjan, przeciwko Ukraińcom.
Milczakow stawał się kimś w rodzaju wojennego watażki. W stopniu sierżanta wszedł w skład oddziału „Batmana” Aleksandra Bednowa, samozwańczego dowódcy armii tzw. Ługańskiej Republiki Ludowej. Sam Bednow został zamordowany na zlecenie szefa quasi-rządu tzw. Ługańskiej Republiki Ludowej, Igora Płotnickiego.
W oddziale „Batmana” pewną autonomią cieszyła się właśnie Grupa Rusicz, choć nie odegrała ona takiej roli w polityce wojennej „gry o tron” o władzę w Donbasie, jak zapewne oczekiwała. Wówczas neonaziści weszli w sojusz z Grupą Wagnera, dostarczając najemnej formacji ochotników. Milczakow po niepowodzeniach politycznych w Donbasie wyjechał do Syrii. Na obu wojnach dał się poznać jako sadysta torturujący jeńców. Miał kolekcjonować uszy zabitych żołnierzy. Milczakow jest dowódcą Grupy Sabotażowo-Dywersyjno-Szturmowej „Rusicz”, jak formalnie nazywa się jego formacja zbrojna. „Rusicz” był rzucany na różne odcinki frontu. Frontalną inwazję Milczakow zaczął pod Charkowem, następnie przerzucono go z ludźmi na Zaporoże i do Donbasu. „Rusicz” zasłynął głównie ze zbrodni wojennych, którymi obficie chwalił się w runecie. Kijów udokumentował co najmniej 40 egzekucji jeńców ukraińskich ze strony tego oddziału.


WIDEO: Akt dywersji. Co wiemy o kolejowym sabotażu?