Reklama

Wojna na Ukrainie

„Generał Tik-Tok i jego neonazistowski świr”. Co z batalionem „Rusicz”?

Autor. Telegram Batalionu Rusicz

Neonazista, rasista i krytyk Czeczenów, Aleksiej Milczakow, który dowodzi batalionem „Rusicz” atakującym Ukrainę, przegrał z kadyrowcami wewnętrzne walki frakcyjne w ramach tzw. Specjalnej Operacji Wojskowej. Oznacza to, że kadyrowizacja rosyjskiej agresji przeciwko Ukrainie postępuje, a oddziały rosyjskich ultranacjonalistów mogą być marginalizowane.  

Reklama

Choć z perspektywy Polski wydaje się nam to pojedynkiem na słowa między dwiema ekscentrycznymi frakcjami tzw. szurów to w istocie ma ogromne znaczenie dla rosyjskiej opinii publicznej. A zatem ma wpływ na odbiór tzw. Specjalnej Operacji Wojskowej przez Rosjan. Masowe infiltrowanie przez Federalną Służbę Bezpieczeństwa rosyjskich mediów społecznościowych i polityczne rozbijanie jakiejkolwiek niezależnej opozycji przez Kreml wykoślawiło i ograniczyło lokalną opinię publiczną do zaledwie kilku pro-wojennych obozów politycznych przekrzykujących się w radykalizmie.  To w tych rosyjskich „bańkach” kanalizują się nastroje Rosjan.

Czytaj też

Ultranacjonaliści z Rosji

Wiodącą grupą, która kanalizowała krytykę Kremla, ale z pozycji antyukraińskich, była najemna formacja Jewgienija Prigożyna, który zadbał o medialną sławę suto opłacając liczne konta na Telegramie, portale i gazety. Po rozbiciu imperium Prigożyna, a następnie aresztowaniu Igora Girkina vel. Striełkowa, osieroconym rzeszom „białych Rosjan”, pozostał skrajny – nawet jak na radykalne standardy w Rosji – batalion „Rusicz” i kontrowersyjna postać Aleksieja Milczakowa, przy którym kreatury pokroju Prigożyna czy Girkina wydają się arystokratami.

Milczakow to zadeklarowany neonazista. W jednym z wywiadów bez ogródek stwierdził: „nie będę rozróżniał nacjonalista, patriota, imperialista. Powiem wprost: jestem nazistą”. Zachęcał żołnierzy wstępujących do batalionu „Rusicz”, żeby otwarcie przyznawali się, że też są nazistami. Milczakow zgromadził w swoich szeregach konglomerat skrajnych rosyjskich środowisk rekrutujących się z grup kibicowskich, pogańsko-słowiańskich radykałów i zadeklarowanych narodowych socjalistów. Sam Milczakow otwarcie chwali Adolfa Hitlera. Swoich podkomendnych zachęca do gwałtów na nieletnich Ukrainkach.

Czytaj też

W Rosji istnieją różne odłamy neonazizmu: narodowi bolszewicy (tzw. nacbole), którzy łączą w sobie najgorsze pomysły polityczne III Rzeszy i ZSRR, będąc bardzo często opłacanymi przez Kreml prowokatorami, środowiska pogańskie, grupy przestępcze od środowisk kibicowskich po gangi motocyklowe kończąc, a także Rosyjski Ruch Imperialny, który zachodnie media uznają za powiązany z wywiadem wojskowym Rosji (GRU). Zauważmy, że wśród rosyjskich nacjonalistów był różny stosunek wobec rządów Władimira Putina, na tle czego doszło do konfliktu politycznego w tym środowisku.

Część tej bardzo licznej w Rosji grupy, w tym Aleksiej Nawalny, opowiedziała się przeciw obecnemu układowi na Kremlu przechodząc z pozycji uliczno-zadymiarskich na bardziej wyrafinowaną grę opartą na dziennikarstwie śledczym i patrzeniu władzy na ręce. Rosja jest krajem paradoksów i choć od czasów carskich, przez okres sowiecki, po czas Putina, pozostaje tworem wielonarodowym, to w istocie bardzo silny w polityce Kremla jest rosyjski etno-nacjonalizm. Część tych środowisk natomiast została włączona do geopolitycznej machiny proxy Federacji Rosyjskiej i jest używana w różnych krwawych zadaniach na rzecz Moskwy.

Upraszczając: część rosyjskich nacjonalistów poszła z Putinem, część przeciw niemu. W roku 2002 w Petersburgu powstała nacjonalistyczna efemeryda o buńczucznej nazwie Rosyjski Ruch Imperialny (RIM). Założycielem jej był Stanisław Worobjew, ultra-nacjonalista i koalicjant szeregu różnych nielegalnych w samej Rosji quasi-podziemnych organizacji neonazistowskich. RIM powołał Rosyjski Imperialny Legion, którego celem miało było walczenie o koncept Wielkiej Rosji. Już u zarania był to ruch skrajnie antyukraiński, ale także antypolski. Choć w pewnym sensie wszystkie rosyjskie ultranacjonalistyczne bataliony wywodzą się z RIM to uzyskały one autonomie i – tak jak Milczakow – poszły swoją drogą.

Rosyjski Fryc

W 2012 roku w neonazistowskim półświatku Rosji zaczyna wyróżniać się Aleksiej Milczakow vel. Fryc (później zmieni pseudonim na „Serb”). Największą popularność – co wiele mówi o samej Rosji – przysporzyło mu upublicznienie mordu, którego dokonał na szczeniaku. Dla nie najmłodszych Czytelników śledzących bieg wypadków w Rosji nie będzie to zaskoczeniem, ponieważ nawet w Polsce, na różnych stronach internetowych dostępne były wówczas sadystyczne filmy napływające z Rosji. Popularne wówczas były nagrania z pobić, a nawet mordów, na czeczeńskich gastarbaiterach porywanych choćby w Moskwie.

Wszak to okres niedługo po drugiej wojnie czeczeńskiej i nastroje w dużych miastach Rosji były skrajnie antyczeczeńskie, rasistowskie oraz ultra-nacjonalistyczne. Sam Milczakow był kibolem Zenita Sankt Petersburg. W Rosji trwał konflikt społeczny pomiędzy białą etniczną Rosją, a narodami Kaukazu inkorporowanymi siłą do Federacji, a Władimir Putin tym konfliktem po prostu zarządzał.

Czytaj też

Milczakow zaczął się wybijać na kolejnych wojnach Putina. W 2014 roku pojawił się na wschodniej Ukrainie. „Chcę zabijać” – tak miał motywować swój udział w walkach separatystów na Ukrainie. W tym czasie w Rosji działały już dwa obozy treningowe do szkoleń paramilitarnych prowadzone przez ultranacjonalistów. Zapraszano na nie przedstawicieli środowisk neonazistowskich z całej Europy. Część z nich potem walczyła po stronie Rosjan, przeciwko Ukraińcom.

Milczakow stawał się kimś w rodzaju wojennego watażki. W stopniu sierżanta wszedł w skład oddziału „Batmana” Aleksandra Bednowa, samozwańczego dowódcy armii tzw. Ługańskiej Republiki Ludowej. Co prawda RIM wydał odezwę na rzecz tzw. Noworosji, publikowaną nawet przez co głupsze polskie portaliki skrajnej prawicy, ale szybko się okazało, że uczestniczy w wewnętrznych rozgrywkach o władzę na wschodzie Ukrainy konfliktując się z innymi grupami. Sam Bednow został zamordowany na zlecenie szef quasi-rządu tzw. Ługańskiej Republiki Ludowej, Igora Płotnickiego.

W oddziale „Batmana” pewną autonomią cieszyła się właśnie Grupa Rusicz, choć nie odegrała ona takiej roli w polityce wojennej „gry o tron” o władzę w Donbasie jak zapewne oczekiwała. Wówczas neonaziści weszli w sojusz z Grupą Wagnera dostarczając najemnej formacji ochotników. Milczakow po niepowodzeniach politycznych w Donbasie wyjechał do Syrii. Na obu wojnach dał się poznać jako sadysta torturujący jeńców. Miał kolekcjonować uszy zabitych żołnierzy.

Reklama

Wewnętrzne tarcia w SWO

Serwis „OKO PRESS” w 2022 roku podał, że do „Rusicz” mogli dołączyć Polacy. Gdyby te niepokojące informacje się kiedyś potwierdziły oznaczałoby to, że wśród naszych rodaków znaleźli się renegaci gotowi dołączyć do jednej z najohydniejszych kolaboranckich formacji zbrojnych w dziejach wojen. Oby nie. Ale wróćmy do tej formacji zbrojnej. O batalionie „Rusicz” znowu zrobiło się głośno za sprawą samokrytyki jaką złożył dowódca tej formacji. Pomiędzy „Rusiczem”, a „Achmatem”, czyli kadyrowcami nabrzmiewał konflikt.

Miał on oblicze wielu starć słownych na łamach Telegrama. Gdy „Rusicz” wezwał do oczyszczenia Rosji z „przybyszów z Kaukazu”, kadyrowcy zaproponowali stworzenie obozów dla rosyjskiej młodzieży, by ją „edukować”. Na co „Rusicz” odpowiedział, że z chęcią „wychowa” czeczeńskie dzieci w swoich obozach szkoleniowych. Dowódca „Achmatu” a zarazem łącznik między Putinem, a Kadyrowem, gen. Apti Ałaudinow, słynący z prowadzenia wojny za pośrednictwem uczestnictwa w różnych rosyjskich talk-show od rana do wieczora, nazwał „Rusicz” „faszystami” oraz „kanapowymi bohaterami”.

„Rusicz” z kolei nazwał „zdrajcami” wszystkich wagnerowców, którzy podpisali kontrakty z kaukaskimi oddziałami Rosgwardii, czyli kadyrowcami. Wynikało to z dużej autonomii tych oddziałów i było dla ex-wagnerowców zapewne korzystniejsze finansowo i politycznie. Tak czy inaczej, konflikt nabrzmiewał i zastanawiające było, która z frakcji w ramach tzw. Specjalnej Operacji Wojskowej jest na lepszej pozycji.

Wygląda na to, że wewnętrzny bój wygrał Ramzan Kadyrow. Czeczeński generał Ałaudinow zmusił Milczakowa do samokrytyki i to jeszcze w upokarzającym stylu, bo na jednym z licznych nagrań Czeczena do runetu. Milczakow przyznał publicznie, że Rosja to „wspólny kraj” dla Rosjan i Czeczenów. Telegram zaroił się od memów z wyciętą twarzą dowódcy „Rusicz”, z podpisem: „Rosja dla Rosjan i Czeczenów, a Czeczenia dla… Czeczenów”. Milczaków w odrębnym nagraniu tłumaczył się ze swojej samokrytyki nazywając nieprzychylnych mu komentatorów „prostytutkami”. Zauważmy, że batalion „Rusicz” to nie tylko zdegenerowany oddział wojskowy, to przede wszystkim cały ruch, a nawet biznes. W toku tzw. Specjalnej Operacji Wojskowej Milczakow wypuścił nawet swoją serię odżywek i suplementów sportowych. Ten wojenny sadysta-celebryta skonfliktował się obecnie ze swoimi sympatykami-subskrybentami.

Choć może to oznaczać kadyrowizację tzw. Specjalnej Operacji Wojskowej, czyli wzrost znaczenia obozu Ramzana Kadyrowa w ramach operacji wojennej to nie kończy się marginalizacją wszystkich ultranacjonalistycznych batalionów na froncie. Choć faktycznie tracą one częściowo na znaczeniu, a kadyrowcy zyskują. W 2023 roku, ukraiński wywiad wojskowy (HUR) zakomunikował, że partia „Jedna Rosja” zaczęła inwestować w batalion „Española”. Oznacza to, że Kreml przestał faworyzować Milczakowa, co zaowocowało jego samokrytyką i spuszczeniem – jego ulubionych – uszy po sobie. Kreml ma już innego faworyta. Skąd ta hiszpańska nazwa? Dowódcą batalionu jest kibol piłkarski z Moskwy Stanisław Orłow pseudonim „Hiszpan”, uczestniczący od 2014 roku w operacjach Rosji przeciwko Ukrainie.

Za batalionem stoją bracia Chanin, z których jeden był kibolem, a drugi przewodniczącym jednego z samorządów Moskwy. Ich polityczne wpływy rosły, więc „Española” stała się oddziałem wojskowym, do którego rekrutuje się żołnierzy ze środowisk chuligańskich Spartaka Moskwa oraz CSKA Moskwa.

Co istotne, samokrytyka Milczakowa zbiegła się z deklaracją batalionu dowodzonego przez Hiszpana, że ten drugi staje się „prywatną firmą wojskową”. W Rosji zmieniło się prawo co do prywatnych kompanii wojennych, więc batalion jest tworem pół-prywatnym, z pewnością zasilanym pieniędzmi od oligarchów i polityków powiązanych ze służbami specjalnymi. Podwładni Hiszpana uczestniczyli w oblężeniu Mariupola, a następnie przerzucano ich na całym południowym froncie, od Chersonia do Wuhłedaru.

Reklama

Słychać dialogi tych potworów

Grę Ałaudinowa wobec Milczakowa serwis „Meduza” zatytułował „Generał Tik-Tok i jego neonazistowski świr”. Milczakow stał się pośmiewiskiem runetu. Choć traci on polityczną popularność to wciąż jest dowódcą Grupy Sabotażowo-Dywersyjno-Szturmowej „Rusicz” jak formalnie nazywa się jego formacja zbrojna. Podobnie jak batalion „Hiszpana”, „Rusicz” był rzucany na różne odcinki frontu. Frontalną inwazję Milczakow zaczął pod Charkowem, następnie przerzucono go z ludźmi na Zaporoże i do Donbasu.

„Rusicz” zasłynął głownie ze zbrodni wojennych, którymi obficie chwalił się w runecie. Kijów udokumentował co najmniej 40 egzekucji jeńców ukraińskich ze strony tego oddziału. W tym – o zgrozo - obcinanie głowy ukraińskiemu żołnierzowi, czym „Rusicz” chwalił się publicznie. „Wszystko to nagrywali, a do tego słychać tam przerażające dialogi tych potworów. Kluczowe osoby na nagraniach są łatwe do rozpoznania — Pietrowski i (Aleksiej) Milczakow (neonazista i założyciel Rusicza)” – raportuje „Biełsat”.

Wokół batalionu działy się także przedziwne intrygi, które dobitnie wskazują na faktyczne powiązanie tej formacji z którąś ze służb specjalnych Rosji. Wspomniany Pietrowski, dokładniej Jan Pietrowski vel. Wojsławow Tordenow, to prawa ręka Milczakowa. Otóż, zastępca dowódcy batalionu „Rusicz” zamieszkał niedawno jakby nigdy nic w Finlandii.

W roku 2023 jego żona rozpoczęła studia na Uniwersytecie Nauk Stosowanych w Finlandii, co zapewniło jej, Pietrowskiemu (figurującemu pod zmienionym nazwiskiem) oraz ich trójce dzieci trzyletni pobyt czasowy na terytorium Finlandii. Jan Pietrowski zmienił dane osobowe jeszcze w 2019 roku, przygotowując się na wyjazd z Rosji. Podobnie jak Milczakow, Ukrainę najechał jeszcze w 2014 roku. Skrupulatnie dokumentował swoje zbrodnie wojenne pozując na tle płonących ukraińskich wiosek i zabijanych ludzi. To też go zdekonspirowało, bo go rozpoznano, inaczej by funkcjonował normalnie w Finlandii, zapewne jako szpieg.

Czytaj też

Do tego dochodzi przedziwna historia z przerzuceniem batalionu „Rusicz” na granicę rosyjsko-fińską. We wrześniu 2024 roku Rosja straszyła Finlandię obecnością „Rusicza” na granicy. Zapewne pchnięto tam tylko jeden z pododdziałów dla postrachu, zostawiając część batalionu na wschodzie Ukrainy.

Przypomina to trochę relokację resztek Grupy Wagnera na Białoruś. Takie zbrojne pseudo-niezależne oddziały są szalenie niebezpieczne, ponieważ Kreml może je wykorzystywać do operacji „false flag”. W tym czasie Kijów naciskał na Helsinki by wydano im Pietrowskiego. Fiński sąd wniosek Ukrainy odrzucił. Jak wiadomo skandynawsko-fiński system penitencjarny jest wyjątkowo łagodny, a Pietrowski ma o niebo lepsze warunki bytowania niż miały jego ofiary.

Ultranacjonalistyczny tercet z Rosji to Milczakow, „Hiszpan” i Denis Garijew, formalnie wciąż związany z RIM. Z ostatnich informacji wynika, że Garijew zaszył się głęboko na tyłach i prowadzi ośrodek szkoleniowych przygotowujący do wojny kolejne oddziały – jak określiła to „Meduza” – „neonazistowskich świrów”.

WIDEO: Czekając na Trumpa - Wielkie odliczanie

Reklama

Komentarze (2)

  1. Przyszłość

    Bardzo dobry artykul tylko brak odnosnika Ukrainskiego. I to zetenej analzy - np Igor Mosiczuk - de-oyrowny z raminia Prawego Sektry- ktry nahrwal bicie policjanow, sedziow a takze podpalenia (ludzi nie kota) porwania politkow.. Albo jeszcze lepsza -Wita Zawierucha- z oddzilu Ajdar zabila 4 ludzi a dla Policjna przegrzla zyly i nagrala to. Ogolnie np BAtalion Azow - byl na luscie Konresu USA organzacji ekstremtcznych i zniknol z niej nie dlatego ze zmienil swoj profil- tylko zmienila sie politka. Oddzialow tych jest ok 80. W Rosji sa one "wykozrswane" przez Wladze. W Ukrainie WSPOL TWORZA wladze.

  2. Davien3

    A podobno to Ukraine trzeba zdenazyfikowac:))

    1. Buczacza

      Właśnie.... rossja to stan umysłu.

Reklama