Reklama
  • Wiadomości

Dymisja Jermaka i powrót gen. Załużnego? Wielki kryzys w Kijowie

Pęka obóz polityczny prezydenta Wołodymyra Zełenskiego. Z partii „Sługa Narodu” jest coraz więcej głosów, że szef prezydenckiej kancelarii, bardzo wpływowy polityk Andrij Jermak, musi podać się do dymisji. Ten udał się do Londynu, by rozmawiać z gen. Wałerijem Załużnym.

Generał Załużnyj na pierwszym planie, fot. Siły Zbrojne Ukrainy
Generał Załużnyj na pierwszym planie, fot. Siły Zbrojne Ukrainy

Wielkie śledztwo antykorupcyjne NABU (Narodowego Biura Antykorupcyjnego Ukrainy) zatrzęsło w posadach obecnymi politycznymi elitami w Kijowie. Od 10 listopada, nie ma dnia, by w ukraińskich mediach nie wyciekły sensacyjne informacje o kulisach korupcji związanej z Timurem Mindyczem – przyjacielem Wołodymyra Zełenskiego i współzałożycielem medialnego studia „Kwartał 95”. Mindycz z menadżera filmowego zamienił się, pod rządami Zełenskiego, w archetypicznego ukraińskiego oligarchę. Ponieważ uciekł z kraju (prawdopodobnie do Izraela), cień podejrzeń padł na inne osoby związane z obozem Zełenskiego.

Reklama

Niedawno, „Ukraińska Prawda” opublikowała relację funkcjonariusza NABU odpowiedzialnego za śledztwo przeciwko Mindyczowi. W czasie feralnej ustawy ograniczającej korupcję (22 lipca parlament przyjął projekt ustawy nr 12414, który przekazywał część kompetencji NABU i SAP prokuratorowi generalnemu) zatrzymała go Służba Bezpieczeństwa Ukrainy, co dodaje całej sprawie sugestii o polityczną wewnętrzną walkę między służbami podległymi ul. Bankowej (Zełenski), a niezależną i wspieraną przez Zachód – NABU. Co powiedział mediom? „Mogę tylko powiedzieć że byłem bezpośrednio zaangażowany w instalację niezbędnego sprzętu (podsłuchów – przyp.red.) w odpowiednich miejscach, a moi koledzy mogli namierzyć wszystkich oskarżonych w schemacie w ramach operacji specjalnej – Midas” – zaznaczył. „Ukraińska Prawda” powołując się na słowa funkcjonariusza twierdzi, że „Mindycz jest tylko „kuratorem” procederu”. Sugeruje to, że z kręgu władzy za aferę są odpowiedzialne także inne osoby.

A na Ukrainie jest tylko jeden polityk, na którego zawsze pada wzrok opinii publicznej, gdy mowa o aferach – to szef prezydenckiej kancelarii, wszechpotężny urzędnik Andrij Jermak, który – jak donoszą media – otoczył Wołodymyra Zełenskiego tak silnym kołnierzem zależności, że praktycznie każda sprawa do Zełenskiego przechodzi przez Jermaka. To Jermak osobiście decydował o części personalnych nominacji ministerialnych w poprzednim i obecnym rządzie Ukrainy. Przez żelazny styl rządów nie jest lubiany w ukraińskim parlamencie.

Obecnie Andrij Jermak przebywa w Londynie, gdzie jednym z prawdopodobnych scenariuszy jego wizyty jest próba ściągnięcia odtrąconego gen. Wałerija Załużnego i sformowanie wraz z nim rządu zgody narodowej, który ma przezwyciężyć polityczny kryzys w Kijowie. Inni sugerują stałą ucieczkę szefa prezydenckiej kancelarii. Podobnie interpretuje się wyjazd byłego szefa ukraińskiego resortu obrony Rustema Umerowa, który z Turcji miał udać się do USA. Wyjazdy tych polityków bardzo źle odebrano w Radzie Najwyższej Ukrainy, gdzie posłowie podnieśli tumult przeciwko władzy nie tyle Zełenskiego, a wspomnianego Jermaka.

Jak raportuje serwis śledczy „cenzor.net” - „dziennikarze usłyszeli plotkę, że David Arachamia (deputowany Sługi Narodu – przyp.red.) rozpowiada, że albo dymisja Jermaka albo upadek rządu”. Zdaniem popularnego posła „Głosu” Jarosława Żelezniaka, na taśmach NABU jest nagrany Andrij Jermak, posługujący się kuriozalnym pseudonimem „Ali Baba”. Sam Żeleźniak wezwał Jermaka do dymisji. Wtórował mu inny polityk „Sługi Narodu”. Prezydencka partia w parlamencie buntuje się przeciwko metodom rządów Jermaka, co zwłaszcza było widać w czasie ekstraordynaryjnego głosowania ustawy o NABU i specjalnej prokuraturze. Cała wina spadła wówczas na partię, która to z tego powodu dołuje w sondażach i przegra następne wybory. Jak w wynika z artykułu „Cenzora” Zełenski nie zdymisjonuje Jermaka.

Przygrywane bitwy o Pokrowsk, Kupiańsk, Hulajpole i Siewiersk uprawdopodobniają, że Jermak namawia gen. Wałerija Załużnego do powrotu nad Dniepr. Problem w tym, że sam go z Ukrainy przepędził i to z obozu Wołodymyra Zełenskiego wyszły upokarzające rotacje na szczytach ukraińskiego dowództwa. Przypomnijmy, że chęć założenia przez Załużnego fundacji odebrano jako formowanie własnej partii, co skończyło się zesłaniem go na prestiżową, ale daleką od Kijowa placówkę dyplomatyczną w Londynie. Nikt wszelako nie ma wątpliwości, że Załużny jest obecnie faworytem do zastąpienia Zełenskiego w kolejnych wyborach prezydenckich, notując najwyższe ze wszystkich zaufanie społeczne na poziomie ponad 70 proc.

Reklama

Zobacz również

WIDEO: Akt dywersji. Co wiemy o kolejowym sabotażu?
Reklama
Reklama