- Ważne
- Wiadomości
- Analiza
- Komentarz
- Polecane
Dekownicy obu armii. Jak Rosjanie i Ukraińcy unikają służby na froncie? [ANALIZA]
To zjawisko obecne w każdej wojnie, ale nieczęsto wprost mówią o tym polityczni przywódcy kierujący walczącym krajem. Wołodymyr Zełenski przyznał publicznie, że wojskowa służba zdrowia nad Dnieprem może być skorumpowana i wystawiała za łapówki oświadczenia o niezdolności do służby wojskowej.

Autor. Twitter
„Trwa kontrola wojskowych komisji lekarskich w całym kraju" – zaznaczył Zełenski. Okazuje się, że w niektórych obwodach Ukrainy od lutego 2022 r. dziesięciokrotnie wzrosła liczba wykreśleń z ewidencji potencjalnych poborowych. Powodem rzekomego braku kwalifikacji do służby były orzeczenia wojskowych komisji lekarskich.
Wartość łapówki za nie kwalifikację zdrowotną do służby wynosi od 3 tys. USD do 15 tys. USD. Analizowany ma być rejestr Ukraińców, którzy wyjechali za granicę uzyskując właśnie taką kwalifikację na zdrowotnych komisjach wojskowych. To pokłosie antykorupcyjnej krucjaty w Siłach Zbrojnych Ukrainy, która trwa od miesięcy. Ponad sto postępowań karnych toczy się już przeciwko pracownikom i żołnierzom komend uzupełnień. Problemem jest także pomoc w celu wyjazdu z Ukrainy za łapówkę. W maju 2022 r. Służba Bezpieczeństwa Ukrainy rozbiła grupę przestępczą pograniczników, którzy za korupcyjną opłatę w wysokości od 3 tys. USD do 5 tys. USD przepuszczali ukraińskich mężczyzn podlegających mobilizacji wojennej za granicę. Szacuje się, że polską granicę mogło przekroczyć ponad 400 tys. mężczyzn, którzy formalnie mogli podlegać mobilizacji. Gdy się rozmawia z Ukraińcami, którzy pozostali w swoim kraju proceder ten wywołuje wielkie kontrowersje. Żołnierze – zwłaszcza frontowcy – są oburzeni takim zachowaniem i uważają to za przejaw tchórzostwa i zdrady. Dlatego też nikogo już na Ukrainie nie dziwi sytuacja, w której mężczyzna odmawiający powołania do wojska po prostu jest siłą zabierany do garnizonu i jeżeli stawia opór to z przyzwoleniem społecznym jest wcielany pod przymusem. Rosyjska propaganda próbowała na Telegramie wykorzystywać materiały video z takich zatrzymań jako argument przeciwko władzy w Kijowie. Problem w tym, że na Ukrainie unikanie służby wojskowej jest bardzo źle widziane przez te rodziny, których bliscy są już w szeregach ukraińskich formacji mundurowych. Przypomnijmy, że na Ukrainie pod bronią jest w całym kraju 750 tys. obywateli, więc „dekownik" nie znajdzie raczej poparcia na ulicy. Ludność cywilna wszelako na ukraińskich mężczyzn, którzy wyjechali za granicę patrzy przyjaźniejszym okiem. Należy pamiętać, że bardzo często transferują oni część zarobionych przez siebie pieniędzy na Ukrainę, do swoich rodzin, a w kraju ogarniętym wojną, przy niskich zarobkach nad Dnieprem, część polskiej pensji to wbrew pozorom duży majątek. Sprawa w tym wypadku nie jest już tak niejednoznaczna.
Należy przypomnieć, że zgodnie z dekretem prezydenta Wołodymyra Zełenskiego na obszarze Ukrainy został wprowadzony stan wojenny oraz mobilizacja wojenna. Nie oznacza to jednak, że Ukraińcy którzy wyjechali za granicę nie są objęci mobilizacją. Jak zawsze wszystko rozbija się o literę prawa i za zmobilizowanego obywatela Ukrainy uznaje się formalnie tego, któremu dostarczono kartę mobilizacyjną. Pozostający za granicą Ukraińcy będą twierdzić, że takowej nie otrzymali, administracja ukraińska stwierdzi, iż dostarczono kartę mobilizacyjną na formalny adres zamieszkania. Od mobilizacji są wyjątki. Służba wojenna nie obejmuje: osoby wykonujące służbę w czasie mobilizacji lub wojny w innych niż wojsko organach władzy państwowej, osoby uznane przez komisję lekarsko-wojskową za tymczasowo niezdolne do służby - do 6 miesięcy od orzeczenia; mężczyźni i kobiety, którzy mają na utrzymaniu co najmniej troje dzieci do 18. roku życia; osoby samotnie wychowujące dziecko/dzieci; rodzice lub opiekunowie niepełnosprawnego dziecka – grupa A, jeśli dziecko nie ukończyło 18. roku życia; rodzice lub opiekunowie niepełnosprawnego dziecka, jakie ma jakiekolwiek wady funkcjonowania organizmu w stopniu III lub IV oraz ograniczenie aktywności życiowej jakiejkolwiek kategorii w stopniu II-III; rodzice lub opiekunowie niepełnosprawnego dziecka w stopniu I lub II, do ukończenia przez dziecko 23 roku życia; opiekunowie lub rodzice zastępczy dzieci do 18 roku życia; opiekunowie stali osób, które zgodnie z ustawą wymagają opieki, w razie braku innych osób mogących tę opiekę sprawować; parlamentarzyści, pracownicy organów kierownictwa wojskowego, studenci i doktoranci studiów wyższych, asystenci – stażyści, aspiranci i doktoranci, pracownicy naukowi i naukowo-dydaktyczni szkolnictwa wyższego i organizacji naukowych, mający stopień naukowy; mężczyźni lub kobiety, których najbliższe osoby zginęły lub zaginęły w trakcie operacji antyterrorystycznych.
Zobacz też
Osobiście spotkałem się ze świadectwami będącymi całkowitym przeciwieństwem popularnego na wojnie dekownictwa. Pierwsze co mi się przypomina to masowe zgłoszenia do obrony terytorialnej na Ukrainie. W 10 dni do służby zgłosiło się 100 tys. Ukraińców. W marcu sami Ukraińcy mi mówili, że „staliśmy długo w kolejce by się zgłosić, ale komenda uzupełnień miała problem bo zgłosiło się za dużo osób". Było to zjawisko powszechne. Drugim aspektem są ukraińscy pracownicy, którzy byli nad Wisłą przed frontalną inwazją i postanowili się zgłosić do wojska, wrócili do swojej ojczyzny. Osobiście poznałem Sergieja, który pracował w Polsce na budowie i wrócił na Ukrainę, by wraz ze swoim bratem zgłosić się do wojska. Wiem, że przeżył jeden z ciężkich ostrzałów rakietowych. Na Ukrainie wykształcił się też cały ruch zrzeszający mężczyzn i kobiety, których realnie nie można było zakwalifikować do służby wojennej, a są dzisiaj wolontariuszami wożącymi pomoc humanitarną, medykami czy instruktorami. Dochodzi nawet do komicznych sytuacji, ponieważ znam relację jednego z wojskowych, który jest inwalidą-weteranem wręcz z zakazem jechania na front i Kijów ma z nim kłopot, ponieważ Ukrainiec ten siłą próbuje się dostać na linię walk i walczyć z Rosjanami. Mamy więc dwie strony medalu.
Percepcja wojny jest inna w Rosji niż na Ukrainie. Nawet jeżeli mówimy o Ukraińcach, którzy wyjechali z kraju by uniknąć służby na froncie, zdecydowanie popierają oni wojnę obronną i świadomość obrony suwerenności jest na Ukrainie powszechna. Pewnie jest to hipokryzja, ale takie są fakty. O ile wojna o Donbas była przez wielu Ukraińców traktowana jako odległa awantura to już w 2022 r. percepcja się zmieniła. Paradoksalnie, nawet wśród dekowników z Ukrainy wojna obronna jest traktowana jako egzystencjonalna sprawiedliwa walka. Inaczej to wygląda w Rosji, gdzie poza gronem ultranacjonalistów, inwazja przeciwko Ukrainie jest odbierana jako imperialna zaborcza operacja, a nie Wielka Wojna Ojczyźniana w obronie kraju. Pokazała to skala ucieczek rosyjskich mężczyzn, których mogła objąć tzw. częściowa mobilizacja z września 2022 r. Wojna jest uznawana przez Rosjan za bardzo ryzykowną awanturę. Są różne szacunki pokazujące skalę ucieczek z Rosji po ogłoszeniu przez Putina częściowej mobilizacji. Na koniec roku 2022 z kraju miało wyjechać ok. 700 tys. rosyjskich mężczyzn. Paradoksalnie ponad połowa z nich uciekała przez Gruzję, którą Rosja najechała w 2008 roku. W samej Gruzji zostało 100 tys. rosyjskich dezerterów, z którymi maleńki kaukaski kraj nie bardzo wie co obecnie zrobić.
Zobacz też
Jak donosi brytyjski wywiad w ciągu roku „za odmowę rozkazów" skazanych ma być 5 200 Rosjan. Obecnie wyroki obejmują 100 żołnierzy tygodniowo. Brytyjczycy oceniają to jako dowód „biednego morale" rosyjskich zmobilizowanych rezerwistów. Pamiętajmy, że oficjalne szacunki będą zaniżane przez Kreml, oraz że zanim dochodzi do procesów odmawiający wykonania rozkazów są szykanowani przez służby wewnętrzne wojsk inwazyjnych. Praktyką, aby zmotywować „dekowników", jest nasyłanie na nich czeczeńskich oddziałów Rosgwardii lub przesłuchania w kazamatach w Donbasie. Rosjanie traktują swoich dekowników nawet bardziej brutalnie niż ukraińskich jeńców. Motywowani są brutalnymi przesłuchaniami, głodzeniem, trzymaniem w prowizorycznych aresztach w piwnicy. Głośną w Rosji sprawą było zachowanie gen. Aleksandra Łapina, który przystawił jednemu z liniowych oficerów pistolet do skroni i wyzywał jego żołnierzy od tchórzy i dezerterów. W październiku zeszłego roku pojawiła się relacja rosyjskiego żołnierza, którego oddział pod dowództwem feralnego oficera najpierw wpadł pod ukraiński ogień artyleryjski a następnie – jak twierdzi żołnierz - utracił kontakt z przełożonymi i na jego rozkaz wycofał się z pierwszej linii spotykając na tyłach wściekłego gen. Łapina. Takich maruderów, którzy sami opuścili front musi być więcej. W maju 2023 r. rządowe rosyjskie media alarmowały, że pod Rostowem ukrywa się grupa dezerterów z karnej jednostki „Szturm Z", którzy zabili własnego dowódcę i uciekli z pierwszej linii frontu. Co ciekawe, rozpadająca się na naszych oczach, Grupa Wagnera porywała tego rodzaju maruderów i brutalnie przesłuchiwała. W ręce wagnerowców wpadł rosyjski podpułkownik, którego najemnicy wzięli za dezertera. Polewano go benzyną i straszono podpaleniem. Rekordowa liczba rosyjskich dezerterów pojawiła się pod Izjum w połowie zeszłego roku. Do okolicznych lasów uciec miało aż 200 rosyjskich żołnierzy. Było to niedługo przed wielką ukraińską kontrofensywą. Przypomnijmy, że odcinek frontu Bałaklija-Izjum był obsadzony przez kiepsko wyszkolone oddziały milicji separatystów, Rosgwardii oraz formacji pomocniczych. Trwała już wówczas mniejsza kontrofensywa pod Charkowem. Rosjanie we wrześniu 2022 r. masowo porzucali sprzęt i pojazdy oraz uciekali za rzekę Oskoł. W kilka dni ukraińskie oddziały spenetrowały linię frontu na 50 km i z marszu zdobyły zachodnią część Kupiańska, głębokiego zaplecza wojsk rosyjskich na północno-wschodniej Ukrainie.
Po wprowadzeniu w Federacji Rosyjskiej tzw. częściowej mobilizacji znana rosyjska korupcja została jeszcze bardziej spotęgowana. Wojenkomaty nieprzypadkowo dostawały korupcyjne oferty. W 2023 r. dyktator Rosji wprowadził specjalny dekret ds. walki z „nieudzielaniem pomocy wojskowym urzędom meldunkowym i poborowym w okresie mobilizacji". W rosyjskim Internecie pojawiły się ogłoszenia o „bezbolesnym łamaniu kończyn" aby zmobilizowani rezerwiści mogli uniknąć służby. Okaleczenia są jednym ze sposobów by nie pójść na front. Ponadto oferowane są improwizowane płatne małżeństwa, które pozwolą odwlec wysłanie na pierwszą linię. Po ogłoszeniu dekretu Putina o „brance" w kamasze dziesięciokrotnie wzrosły ceny biletów lotniczych do Turcji.
Zobacz też
Dezercja w rosyjskiej armii ma „bogatą" tradycję. Po abdykacji cara Mikołaja II w 1917 r. najpierw zdezerterowało 3,5 mln żołnierzy, a skala osiągnęła 7 mln. Przed mobilizacją do Armii Czerwonej w latach 1918 – 1922 uciekło ok. 2,5 mln mężczyzn. W latach 1941–1945 przed wcieleniem do Armii Czerwonej uciekło 5 mln poborowych. W okresie II wojny światowej dochodziło do dantejskich scen, w których dezerterowały całe formacje czerwonoarmistów i toczyły regularne bitwy z lojalnymi wobec Stalina jednostkami. Warto wspomnieć, że w dniach 23 - 24 czerwca 2023 r. lojalne wobec Prigożyna oddziały Grupy Wagnera oderwały się od linii frontu, następnie przekroczyły okupowaną granicę ukraińsko-rosyjską i przejęły Rostów nad Donem – główną strategiczną bazę rosyjską na tyłach oraz kluczowy węzeł logistyczny sił inwazyjnych. Pucz Prigożyna – bez względu na to jaki polityczny charakter miał – wpisał się w tradycję wojsk rosyjskich dotyczącą wewnętrznych walk.
WIDEO: Zmierzch ery czołgów? Czy zastąpią je drony? [Debata Defence24]