Reklama

Wojna na Ukrainie

Czy Rosji potrzebna jest kolejna mobilizacja? O liczebności i stratach wojsk rosyjskich na Ukrainie

rosja żołnierze wojsko
Rosyjscy żołnierze
Autor. Vitaly V. Kuzmin/Wikipedia/CC4.0

Niedawno Główny Zarząd Wywiadu Ministerstwa Obrony Ukrainy ogłosił, że Rosjanie przygotowują się do ogłoszenia i przeprowadzenia kolejnej mobilizacji. Mają jakoby zmobilizować od 400 tys. do nawet 700 tys. rekrutów. Co ciekawe, pojawiały się już informacje o bardziej konkretnej liczbie 420 tys. osób mających zasilić szeregi Sił Zbrojnych Federacji Rosyjskiej. Pojawia się w związku z tym pytanie – po co Rosji taki napływ nowego „mięsa” skoro jest „tak dobrze”?

Reklama

Liczebność wojsk rosyjskich na Ukrainie

Jakie zasoby ludzkie zostały dotychczas zaangażowane w wojnę z Ukrainą? Na początku inwazji Federacja Rosyjska wykorzystała ponad 200 tysięcy mundurowych, większość z nich (ponad 150 tysięcy) miała wchodzić w skład Sił Zbrojnych Federacji Rosyjskiej, ok. 34 tys. służyła w Rosgwardii, a 34 tys. w „milicjach ludowych” pseudorepublik „Donieckiej” i „Łuhańskiej”. Do tego do działań na Ukrainie zaangażowano kilka tysięcy funkcjonariuszy Federalnej Służby Bezpieczeństwa oraz Prywatnych Kompanii Wojskowych. Bardzo duży ułamek sił wewnętrznych (Rosgwardia, FSB) dowodził tego, że Rosjanie nie spodziewali się silnego, klasycznego oporu militarnego oraz nastawiali się na szybki podbój i następnie na konieczność prowadzenia działań represyjnych.

Reklama
Zdjęcie ilustracyjne
Zdjęcie ilustracyjne
Autor. mil.ru
Reklama

W pierwszych miesiącach wojny starano się uzupełniać braki wysyłaniem kolejnych oddziałów Wojsk Lądowych (a czasem i innych rodzajów broni), dotychczas niewykorzystanych na froncie (a należy podkreślić, że SZ FR liczyły przed 24 lutego 2022 r. ponad 900 tys. żołnierzy, z czego w skład Wojsk Lądowych wchodziło 280 tys., 165 tys. w Wojska Powietrzno-Kosmicznych, 150 tys. w Marynarce Wojennej, 50 tys. w Wojskach Rakietowych Przeznaczenia Strategicznego, 45 tys. w Wojska Powietrzno-Desantowych, 29 tys. w Wojskach Kolejowych i ok. tysiąca w siłach specjanych), nowych żołnierzy, którzy podpisali kontrakt, zwiększają werbunek do PKW oraz tworząc nowe formacje: bataliony BARS i tzw. Terytorialne Oddziały Ochotnicze.

Czytaj też

Stosując te półśrodki Kreml chciał uniknąć ogłoszenia mobilizacji. W połowie czerwca 2022 r. najeźdźcy dysponowali na froncie oraz jego zapleczu ok. 330 tys. żołnierzy, najemników i funkcjonariuszy wojsk i służb wewnętrznych. Około 220 tys. z nich służyło w oddziałach Wojsk Lądowych, WDW, piechoty morskiej oraz w tzw. milicjach „Donieckiej i Ługańskiej Republiki Ludowej”, czyli w 1. i 2. Korpusie Armijnym. Poza nimi Rosjanie mieli jeszcze mieć 80 tys. żołnierzy w rezerwie, 18 tys. funkcjonariuszy Rosgwardii, 8 tys. najemników różnych PKW oraz 7 tys. ochotników z batalionów BARS.

Autor. mil.ru

We wrześniu 2022 r. Kreml dał w końcu zielone światło do przeprowadzenia mobilizacji. Jesienny pobór pozwolił na wcielenie do szeregów SZ FR od 314 tys. do 318 tys. poborowych, z których ok. 90-100 tys. wykorzystano szybko na polu walki. Nie licząc się z ich niedostatecznym wyszkoleniem, a niekiedy również wyposażeniem. Straty były bardzo ciężkie, ale ta desperacka decyzja pozwoliła ustabilizować sytuację na froncie i utrzymać nacisk na Siły Obrony Ukrainy na odcinku bachmucko-siwerskim. W tym samym czasie starano się metodami prawnymi zapobiec zrywaniu kontraktów przez niektórych żołnierzy zawodowych.

Czytaj też

Rosja nie przerywała poboru, ale mobilizacja była już prowadzono z mniejszym rozmachem, na ile pozwalała infrastruktura wojskowa oraz możliwości szkoleniowe. Zdaniem Głównego Zarządu Wywiadu MOU liczebność wojsk rosyjskich na Ukrainie wzrosła z 396 tysięcy stanem na koniec kwietnia 2023 r. do 420 tys. stanem na początek września. I to pomimo strat poniesionych w walkach oraz z przyczyn niebojowych. Jest jednak wytłumaczenie tego stanu rzeczy. SZ FR zdecydowały się dużo szybciej zaangażować do walki liczne jednostki z 25. Armii Ogólnowojskowej, której szkolenie miało się zakończyć dopiero w grudniu.

3 września zastępca przewodniczącego Rady Bezpieczeństwa Federacji Rosyjskiej Dmitrij Miedwiediew (ten sam, który był prezydentem Rosji na jedną kadencję) ogłosił, że w ciągu pierwszych 8 miesięcy 2023 r. szeregi SZ FR uzupełniło 280 tys. rekrutów. Z kolei 12 września Władymir Putin ogłosił, że w ciągu ostatnich 6 miesięcy aż 270 tysięcy „ochotników” podpisało kontrakty z SZ FR, a ok. 300 tys. rekrutów mobilizowano. Co ciekawe, dzień wcześniej wywiad brytyjski uprzedzał, że Rosja planuje zwerbować jeszcze 420 tys. osób.

Autor. Mil.ru

Jak wyglądała sytuacja w rosyjskich PKW, w tym w tzw. Grupie „Wagnera”? Początkowo nie odgrywały one zbyt wielkiej roli z uwagi na niewielki udział liczebny w siłach inwazyjnych o groźbę szybkiego wykrwawienia. I tak wzięły jednak udział w wielu ważnych bojach, m.in. w zdobyciu Popasnej latem 2022 roku. Straty musiały im jednak doskwierać, skoro pod koniec lata Jewgienij Prigożyn zdecydował się na zasilenie szeregów „ Grupy Wagnera” zwerbowanymi w zakładach karnych więźniami. Według informacji zebranych przez Olgę Romanową, działaczkę praw człowiek specjalizującą się w sprawach więźniów, do tego PKW zwerbowano 48-49 tys. „zeków” (jak się określa w slangu skazańców). Od wiosny 2023 r. Rosjanie wcielają więźniów do batalionów „Storm-Z”, których zadanie jest mniej więcej podobne jak u wagnerowców – mają być „mięsem armatnim”, aby dowództwo SZ FR zachowało na później bardziej wartościowe jednostki wojskowe. Szkolenie żołnierzy w „Storm-Z” trwa zaledwie 10 dni, po czym są wysyłani na front, gdzie walczą jako piechota. Rosyjski MON zwerbował w ten sposób do sierpnia 25 tys. dodatkowych „zeków”.

Czytaj też

Bardzo ciekawe informacje dotyczące liczby Rosjan zaangażowanych w wojnę, ale też strat, zawierają zamówienia rosyjskiego Ministerstwa Pracy i Polityki Społecznej. Otóż 18 września wyszło na jaw, że zamówiło ono 757 tysięcy zaświadczeń dla uczestników działań wojennych i 230 tys. zaświadczeń dla członków rodzin poległych, inwalidów oraz weteranów „Wielkiej Wojny Ojczyźnianej” (czyli II wojny światowej). W maju br. ten sam resort zamówił 95 tys. zaświadczeń dla weteranów oraz 23 716 dla rodzin poległych. A to jedynie zamówienia z roku 2023, który się jeszcze nie skończył. Liczby te mówią wiele o zaangażowaniu ludzkim Federacji Rosyjskiej w wojnę na Ukrainie. Należy też dodać, że najemnicy z różnych PKW oraz członkowie ich rodzin mają z pewnością utrudnioną drogę do uzyskania takich zaświadczeń. Podobna może też być sytuacja weteranów jednostek 1. i 2. Korpusu Armijnego oraz rodzin poległych milicjantów „DRL/ŁRL”, którzy stracili życie przed oficjalnym wcieleniem 1. i 2. Korpusu Armijnego do Wojsk Lądowych SZ FR.

Czytaj też

Jak wyglądało w kolei zaangażowanie zasobów ludzkich z terenów okupowanego Donbasu? Na początku inwazji 1. Korpus Armijny (czyli tzw. milicja „DRL”) miał liczyć ok. 20 tys. żołnierzy, a 2. Korpus Armijny („ŁRL”) 14 tys. „milicjantów”. Jak podają portale „Meduza” i „Nastajaszcze Wremja”, od 19 lutego do połowy sierpnia 2022 r. miało zostać powołanych pod broń jeszcze 140 tys. mężczyzn z terenów uważanych przez Rosjan za terytoria pseudorepublik. Spośród nich 96 tys. trafiło na front. Nie przełożyło się to jednak na znaczące zwiększenie ich liczebności. Stworzono niewiele nowych jednostek, gdyż większość „mobików” wykorzystano do ciągłego uzupełniania strat.

Ciekawym tematem są rosyjskie formacje ochotnicze. Na ich tle wyróżniają się złożone z rezerwistów bataliony BARS, których miało powstać 20. W sierpniu 2022 r. w służyło w nich 8 tys. ochotników. Do września 2023 r. być może przez ich szeregi przeszło ponad 20 tys. osób. Kolejnymi na liście formacji ochotniczych są jednostki tworzone w oparciu o paramilitarne organizacje kozackie. Według mediów rosyjskich na początku sierpnia 2022 r. na froncie i terenach okupowanych było obecnych ok. 1200 kozaków. Do 22 sierpnia ubiegłego roku przez szeregi oddziałów kozackich na Ukrainie miało przejść od 5 tys. do 6,5 tys. kozaków. Inaczej wyglądało zaangażowanie Terytorialnych Oddziałów Ochotniczych, które można uznać za największy „niewypał” w zakresie szukania przez Kreml innych rozwiązań niż mobilizacja. Na papierze jeszcze w 2022 r. miało zostać sformowanych 70 jednostek TOO (celowo nie liczę jednak do nich tych batalionów, które tworzono w oparciu o organizacje kozackie). Spora część z nich nie wzięła jednak udziału w walkach. Liczyły one od kilkudziesięciu do maksymalnie 1200 ochotników (prawdopodobnie tylko jeden oddział TOO uzyskał taką liczebność). W wojnie przeciwko Ukrainie wzięło udział maksymalnie kilka tysięcy żołnierzy z tychże formacji. Jesienią 2022 r. właściwie nie pojawiały się informacje o TOO.

Z powyższych liczb wychodzi, że Federacja Rosyjska zaangażowała do wojny przeciwko Ukrainie, choć nie zawsze na froncie, ponad milion osób. Dlaczego nie widać tego na polu walki?

Wojska rosyjskie
Wojska rosyjskie
Autor. Mil.ru

Straty powodem mobilizacji?

Kwestia liczby poległych na Ukrainie Rosjan wywołuje dość duże kontrowersje. Nawet nie mniejsze niż omawianie strat strony ukraińskiej. Można było się o tym przekonać przy okazji pojawienia się artykułu kmdr. Maksymiliana Dury . Autor wskazywał wtedy na to, że nieodwracalne straty rosyjskie mogą być bliskie tym, które podaje w swych komunikatach SG SZU. Komandor Dura podał garść argumentów świadczących o tym, że liczba rosyjskich poległych podawana przez Ukraińców nie musi odbiegać od prawdy, może być nawet większa. Są one zbieżne z obserwacją i wnioskami części analityków, w tym moimi.

Jak wysokie mogą być straty rosyjskie? Czy odpowiadają one teoretycznym proporcjom 1 poległy na 3-4 rannych? Problem z zachowaniem tego stosunku strat potwierdzają doniesienia z obu stron frontu. Na odcinku natarcia jednostek ukraińskiego Operacyjno-Strategicznego Zgrupowania „Tauryda” (rejon na południe od Wełykiej Nowosiłki) Rosjanie mieli stracić 4 września br. 172 żołnierzy, z czego 63 poległo, 106 odniosło rany a 3 trafiło do niewoli. Cztery dni później straty najeźdźców wyniosły 321 osób (81 „bezpowrotnych”, 233 rannych i 7 jeńców). W pierwszym przypadku stosunek poległych do rannych wyniósł 1:1.68. W drugim 1:2.88. W dniach 18-19 września podczas „oczyszczania” okolic Andrijiwki z resztek oddziałów rosyjskiej przez żołnierzy 3. Brygady Szturmowej SZU na jednej z pozycji zabitych zostało 10 Rosjan, a 8 kolejnych odniosło rany. Wcześniej, na początku sierpnia br. pojawiła się informacja o stratach rosyjskiego 247. Pułku WDW (Powietrzno-Szturmowego), która bazowała na opublikowanym w Internecie dokumencie. Wynika z niego, że w nieokreślonym momencie regiment stracił 65 poległych, 14 rannych, 3 zaginionych oraz 19 dezerterów. Oznacza to stosunek zabitych do rannych wynoszący aż 4,64:1.

Autor. gur.gov.ua

Uzasadnione jest pytanie o przyczyny tak wysokiej śmiertelności. Jakie czynniki mogły spowodować tak drastyczne oderwanie się rzeczywistości wojennej od teoretycznych wyobrażeń?

Pierwszym powodem, który wpływa na wysokie straty nieodwracalne jest fatalna organizacja służby medycznej oraz ewakuacji rannych. Rosjanie borykają się z tymi problemami od początku inwazji. Przed jej rozpoczęciem nie przewidywali długiego i tak zaciętego oporu Ukraińców. Najeźdźcy nie przygotowali infrastruktury medycznej, nie byli odpowiednio wyposażeni ani przeszkoleni, m.in. w zakresie udzielania pierwszej pomocy. Doprowadziło to do szybkiego wystąpienia wysokiego problemu śmiertelności wśród rannych. Według ustaleń Ołeksandra Kowałenki, ukraińskiego analityka, wiosną i latem 2022 r. średni stosunek poległych i zmarłych najeźdźców do ocalałych rannych miał wynosić 1,8. Jego zdaniem jesienią sytuacja z pewnością pogorszyła się, ale wtedy też pojawiły się problemy z ustaleniem stosunku poległych do nieszczęśników, którzy odnieśli rany. Osobiście uważam, że od września 2022 r. do czerwca 2023 r. ten współczynnik mógł wynosić ok. 1,5 ocalałego rannego na jednego poległego lub zmarłego Rosjanina, na co wpływ miało intensywne wykorzystywanie więźniów i słabo wyszkolonych „mobików” w krwawych natarciach, głównie na odcinku bachmuckim.

Czytaj też

Nie bez znaczenia był również fakt występowania wielu chorób w szeregach wojsk rosyjskich już przed rozpoczęciem wojny pełnoskalowej. Przed 24 lutego 2022 r. wielu Rosjan czekało na rozkaz ataku w spartańskich warunkach, borykali się z problemami z zaopatrzeniem oraz możliwością wzięcia ciepłej kąpieli. W końcu, nie wygasło również zagrożenie ze strony Covid-19. Z pewnością choroby zabrały życie pewnego niewielkiego ułamka żołnierzy rosyjskich, wpłynęły też na wytrzymałość wielu ciężko rannych, przyczyniając się (wraz z niedostateczną opieką medyczną) do ich śmierci. Na wzrost strat nieodwracalnych wpłynęły ponadto wilgoć i mróz jesienią 2022 r. oraz zimą na przełomie 2022 r. i 2023 roku. W mediach społecznościowych pojawiały się wtedy nagrania przedstawiające żołnierzy rosyjskich, a także najemników-„zeków” z PKW „Wagner” zmarłych z powodu hipotermii.

Wysoka śmiertelność wśród rannych nie oznacza, że w bezpośrednim starciu lub ostrzale Rosjanie ponosili od razu tak duże straty nieodwracalne. Skutkiem tychże mogły być rzeczywiście straty odpowiadające proporcji 3-4 rannych na jednego poległego. Kolejne wydarzenia powodowały jednak, że nie wszyscy ranni:

  • dożyli udzielenia im pomocy,
  • zostali zabrani z pola walki przez towarzyszy broni,
  • otrzymali odpowiednią pomoc.

Powyższe czynniki powodowały, że liczba zmarłych od ran, chorób i hipotermii rosła, zwiększając zarazem straty nieodwracalne oraz odchodząc od teoretycznych szacunków i ustaleń.

Kolejnym problemem Rosjan było i jest zapewnienie ocalałym rannym odpowiedniego leczenia. Już latem 2022 r. pojawiały się doniesienia o niepotrzebnych amputacjach, wywołanych często opóźnioną ewakuacją medyczną, a także nieodpowiednią pomocą udzieloną zaraz po odniesieniu rany (np. poprzez złe nałożenie opaski uciskowej lub nieodpowiedni typ tejże). Choć pacjent przeżył (co też nie zawsze było regułą) to jako inwalida nie może już „wrócić do obiegu” i zwiększa w umownym wykresie pozycję pt. „straty nieodwracalne”.

Autor. General Staff Ukraine/Facebook

Jak wysokie mogą być straty rosyjskie? Pozwolę sobie na spekulację opartą o szacunki SG SZU. Przyjmijmy na chwilę, że odpowiadają one rzeczywistości (a nawet najbardziej krytyczni ukraińscy analitycy, m.in. Taras Czmut i Jurij Butusow, podkreślają, że nie odbiegają one zbytnio od prawdy, mogą być zawyżone o kilka tysięcy najeźdźców), dotyczą wyłącznie poległych i zmarłych od ran oraz uznajmy ustalenia Ołeksandra Kowałenki dotyczące liczby rannych do września 2022 r. za trafne (mowa o stosunku 1:1,8), a także uwzględnijmy moją (przyznaję, że odważną) opinię, że później stosunek liczby poległych do rannych i chorych mógł się jeszcze bardziej zbliżyć (1:1,5 od września 2022 r.). W swych szacunkach postanowiłem też uwzględnić podział na rannych „bezpowrotnych” (czyli okaleczonych) oraz na tych, którzy mogą wrócić na front. Według ustaleń lub opinii niektórych analityków i publicystów ok. 60% rosyjskich rannych nie wróci na front z powodu stopnia ciężkości obrażeń.

Jeżeli przyjmiemy, że stanem na 1 października 2023 r. (według SG SZU) na Ukrainie mogło zginąć 278 570 Rosjan (dla Ukraińców nie stanowi różnicy to kim jest przeciwnik: Rosjaninem sensu stricte, kolaborantem-obywatelem Ukrainy z terenów okupowanych czy najemnikiem) to liczba rannych sięga 432 360, z czego 259 416 (60% od ogólnej liczby ranionych) to okaleczeni, czyli ci, którzy z powodu obrażeń nie wrócą już na front. Do końca sierpnia 2022 r. polec miało 48 350 najeźdźców, a rany odniosło (wg szacunków przyjętych przez Kowałenkę) 87 030 z nich, z czego 52 218 zostało okaleczonych. W takim wypadku ciągu ponad półtora roku straty sięgnęły 710 930 osób.

To na pierwszy rzut oka gigantyczna liczba. Tylko, że to statystyka, która może łatwo wprowadzić w błąd. Po pierwsze, z tej liczby 537 986 to byłyby rzeczywiście straty bezpowrotne. 172 944 rannych mogło wrócić do służby wojskowej. Pułapka kryje się jednak w jeszcze jednym miejscu. Statystyka nie też uwzględnia tego, że niektórzy Rosjanie mogli zostać ranni więcej niż jeden raz. W niektórych przypadkach nowe obrażenia były okaleczeniem. Część rannych, którzy wyzdrowieli mogło polec w kolejnych starciach na froncie. Jeden żołnierz, najemnik, funkcjonariusz Rosgwardii, FSB lub kolaborant mógł i może pojawić się w statystyce nawet kilka razy. Nie można wykluczyć, że w szeregach wojsk rosyjskich znalazły się dziesiątki tysięcy takich osób, a być może nawet grubo ponad 100 tysięcy.

Z kolei jeżeli przyjmiemy, że szacunek podany przez SG SZU odnosi się do wszystkich strat bezpowrotnych strony rosyjskiej to oczywiście pod znakiem zapytania stoi to jaki odsetek zajmują polegli i zmarli, a jaki trwale okaleczeni? Jeżeli wynosi on ok. 50%, to oznaczałoby to, że Kreml stracił w wojnie z Ukrainą niemal 140 tysięcy zabitych oraz drugie tyle okaleczonych. 120-130 tys. może znajdować się w szpitalach.

Jedynie niewielki ułamek strat przypada na kompanie najemników, w tym oddziały złożone z więźniów. Zdaniem Olgi Romanowej spośród zwerbowanych przez PKW „Wagner” 48-49 tysięcy „zeków” zginąć na Ukrainie miało ponad 26-27 tysięcy. Jeżeli do tej liczby dodamy straty poniesione przez pozostałych najemników Dmitrija Utkina i Jewgienija Prigożyna, szczególnie w trakcie walk o Popasną, to ta liczba będzie jeszcze wyższa, być może sięgająca niemal 35 tysięcy poległych i zmarłych. Pamiętać też należy o dotkliwych stratach innych rosyjskich PKW. W walkach na Ukrainie również brały udział m.in. „Redut”, „Patriot” czy nieliczny „Jenot”. One też poniosły niemałe straty osobowe, m.in. w walkach pod Wuhłedarem na początku roku.

Autor. YouTube

Bardzo wysokie straty osobowe odnotowały 1. i 2. Korpusy Armijne. Do końca sierpnia 2022 r. życie miało stracić w ich szeregach ok. 30 tys. „milicjantów”. Byli aktywnie wykorzystywani w walkach na froncie nawet po rozpoczęciu przez Rosję mobilizacji, co oznacza, że ich straty nadal rosły i z pewnością są większe niż te poniesione przez „zeków” podczas służby w PKW „Wagner” i podporządkowanych rosyjskiemu Ministerstwu Obrony batalionach „Sztorm-Z”.

Nie można też pominąć innego czynnika, który wpłynął na zmniejszenie się liczby żołnierzy w SZ FR w 2022 roku, a jest dość często pomijany – zrywanie kontraktów lub nie przedłużanie ich, a także dezercje. Tych umundurowanych Rosjan, którzy tak uczynili określa się mianem „ładunku 500”. Ich liczba jest trudna do ustalenia.

Plany zwiększenia liczebności Sił Zbrojnych Federacji Rosyjskiej

Należy pamiętać, że straty nie są jedynym powodem mobilizacji oraz akcji rekrutacyjnej do wojska. Rosjanie planują zwiększyć liczebność SZ FR, tworząc nowe związki taktyczne i operacyjne, niektóre na bazie już istniejących. Przykładem jest m.in. przeformowanie 22. Korpusu Armijnego Wojsk Obrony Wybrzeża (podporządkowanego Flocie Czarnomorskiej) na 18. Armię Ogólnowojskową. Wspominana już 25. Armia Ogólnowojskowa jest z kolei nowym związkiem operacyjnym Wojsk Lądowych SZ FR.

Okazuje się, że jednak nawet w tym wypadku Rosjanie mają problem ze stanem ukompletowania nowych jednostek. Brakuje nie tylko niektórych typów uzbrojenia, ale również składu osobowego. Przykładowo 25. Armia ma 80% żołnierzy. Ze sprzętem jest jeszcze gorzej (średnia wynosi jakoby 55%), ale nie on jest głównym tematem artykułu. Oznacza to, że front musi pochłaniać część zasobów ludzkich, które można by przeznaczyć na uzupełnienie szeregów nowych jednostek.

Uwagę zwraca też spadek poziomu zmechanizowania i zmotoryzowania wielu nowych formacji. Oznacza to, że Ukraińcy będą coraz częściej ścierać się z oddziałami strzelców. Dowództwo i władze rosyjskie zapewne zdają sobie z tego sprawę i podjęły decyzję, że do realizacji aktualnych celów wojennych wystarczy wypełnianie luk „mięsem armatnim”.

Reklama

Komentarze (7)

  1. user_1049282

    Goscie to nie jest wojna. Ukraine łatwiej zdobyć jak utrzymać. Ruscy kroją ją jak salami i po kawałku włanczają do FR. Jaki mają apetyt? Tego nikt nie wie. Ilu ekspertow tyle opini. Ja myślę że tyle ile dadzą radę. To wojna domowa więc kosztuje Putina kopiejki. Rosja chce zachòd zazbroić,czyli dokladnie to samo co zachòd zrobił ZSRR. Niestety dla nas mamy coraz mniej sojusznikow. Ale Czeczenskie przyslowie mòwi,,lepiej mieć lwa za wroga niż szakala za przyjaciela,, Zobaczymy...

    1. Buczacza

      A co to jest 3 dniowa operacja specjalna? W ciągu 19 miesięcy zniszczono tysiące czołgów.Zgineło setki tysięcy żołnierzy i cywili. Zużyto kilkanaście mln pocisków artyleryjskich. I ktoś kto pisze, że jest byłym pisze, że to nie wojna. "Ruscy kroją ją jak salami". To coś tępy nóż...skoro nawet Donbasu nie są w stanie wykroić! Tym bardziej, że przed 24.02.2022. Wykroili już 1/3 tego Donbasu. Na koniec chciałbym zwrócić uwagę w temacie krojenia salami. Na każdym kierunku operacyjnym coś ten nóż onucowy się nie popisał.... No ale swego czasu czyli raptem kilka tygodni temu. Stwierdziłeś, że ruscy szybko się uczą....

    2. user_1049282

      Buczacza ile Ty masz lat? Ta operacja ma na celu likwidację Ukrainy a nie obrone DNR czy ŁNR. Te republiki mają dać Putinowi ludzi do walki i produkcję. Ty chcesz im dać bezpieczeňstwo? Jak długo będą zagrozeni tak długo będą gotowi na poświecenia. ŁNR to przerabiała, kiedy koncem lata 2022 została wyzwolona prawie cała, nagle żołnierze zechcieli do domu bo wyzwolili całą swoją ziemie. Internet był zawalony ich wezwaniami. Więc co,Ukraina zaczela kontrofensywe gdzie zdobyła część ŁNR I na Kreml wrocil spokòj. Goscie to jest polityka a nie wojna. Tam cywile giną tylko przypadkowo. Tam się biją armie od 2014 r. A biją się za kasę. Jednym płaci Putin drugim Pentagon. A że płacą dobrze to ta wojna będzie długa. Kto wygra?nie wiem. Przegra ten komu braknie forsy na żołd. To jest moje prywatne zdanie.

    3. Czytelnik D24

      @user_1049282 Jaką znowu produkcję? Przecież obecnie zajęte przez Rosjan tereny na wschodzie Ukrainy to jedna wielka katastrofa humanitarna. Bieda i kupa gruzu. Za dużo się naczytałeś o aneksji Czechosłowacji przez Hitlera, No ale on nie zrównał jej z ziemią.

  2. rwd

    Prowadząc wojnę na wyniszczenie Rosja musi wprowadzać nowe jednostki na miejsce rozbitych, to samo robi i Ukraina. Tyle że rezerwy Rosji są kilka razy większe. Przez jesień i zimę przeszkoli nowo wcielonych a na wiosnę będą mieli okazję polec za ojczyznę. A może nawet wcześniej, bo zimą mogą również przejść do ofensywy. Rezerwy poborowych są dużym problemem dla Ukrainy, bo tu na dostawy z Zachodu nie mogą liczyć.

    1. Rusmongol

      Rezerwy możesz powoływać do oporu ale musisz mieć też sprzęt i amunicję żeby nie szli na rzeź. A z tym już stan tak Rosji jak UA jest podobny.

    2. rwd

      Rusmongol, jeśli chodzi o sprzęt, to Rosja jest samowystarczalna, natomiast Ukraina walczy dzięki dostawom ze Stanów i innych. A Ameryka musi teraz pomóc dużo ważniejszemu sojusznikowi, czego domaga się społeczeństwo amerykańskie, Republikanie i Demokraci. A kto w USA domaga się wsparcia dla Ukrainy?

  3. user_1049282

    Co do tej listy to wg mnie to fałszywka. Bo to jest sprawozdanie na szczeblu pułku w połowie drukowane w pol wpisane. Mnie dziwi procent strat podoficerów. I lista nie jest alfabetyczna I najwazniejsze brak dat . Bo w sumie to akt zgonu 200,I data zdjecia z ewidencji 300. Ja bym za ten papier piwa nie postawiĺ. W sumie ja go moge zrobić w domu. Potrzebuje tylko ruskiej trzcionki.

  4. user_1049282

    Eee,ja pomoge. Mobilizacji nie będzie bo od pierwszej wojny Czeczenskiej ruscy biją się tylko żolnierzami kontraktowymi. Pobòr na wojnę się nie nadaje a dlaczego nie trzeba tłumaczyć. Jakie straty ruskich? Jest w mediach społ 30 tys nekrologòw a ukr 375tys. Tak podają zach źròdła. W niewoli jest 500 ruskich tak podal szef DNR. Ukr jencow jest cala dywizja czyli ponad 10.000. Straty ruskie nie są duze bo na gl kierunkach natarcia pulki ruskie nie są luzowane od 3 m-cy. Ostatnie ochotnicy, gdyby była rzeźnia nikt by nie szedł. Batalion Wichr robi nabòr 22-55 lat nie musi się mieć dosw w armii zaplata 220000 rubli a srednia placa w rossiji 58tys rubli. Ukraincow ginie dużo wiecej 5-8 razy wiecej ale muszą atakować. Aaa do strat ruskich trzeba doliczyc Wagnera 20tys. Wg mnie całe straty ok 60tys 200 I 120tys 300ych.

    1. Buczacza

      5-8 razy więcej. Proponuję barana z przytupem. 18.09 wydali blisko 260 tys zaświadczeń o śmierci.

    2. Rusmongol

      Co za brednie. Rosjanie zrobili już pobór kilkuset tysięcy żołnierzy a atak na UA zaczęli gdzieś 150 tys. Ty mieszasz po stronie ukraińskiej straty rannych Oluś zabitych a po stronie Rosji podajesz tylko zabitych. Ochłoń.

  5. ciekawy1

    Licznej armii nie da się długo utrzymać w koszarach, więc zapewne planowana jest jednak ofensywa w kierunku Kijowa. Otwartym pytaniem pozostaje, co się wydarzy w wypadku ewentualnego załamania sytuacji na froncie. Jeśli St. Zj. w tym czasie będą zaangażowane w konflikt na innym teatrze działań, to Rosja będzie dążyła do konfrontacji z NATO. Pamiętamy z historii, że nazbyt rozbudowana armia, np. Szwedzka po wojnie Trzydziestoletniej, nie była trzymana długo w koszarach, ale wyprawiła się na Rzeczpospolitą w trakcie Potopu. To samo dotyczyło wojsk napoleońskich czy III Rzeszy wyprawiających się w kierunku wschodnim na Rosję.

  6. Sorien

    Autor napisał " po co Rosja chce powołać kilkaset tysięcy nowych żołnierzy skoro jest tak dobrze " - panie autorze Rosja chce powołać tych żolnierzy bo Rosja nie myśli tylko o obronie ale musli cały czas o zdobyciu całej UA , wiem że w naszej przestrzeni medialnej to tezą nie do pomyślenia ale tak jest bo to geostrategiczny cel Rosji . Nie jest nim donbas nie jest nim bycie ua poza nato - jest nim tylko i wyłącznie wskrzeszenie ZSRR tam gdzie się to da czyli na UA , Moldawi i Gruzji

    1. Chyżwar

      Cel rosji jest oczywisty i od początku mówi się o tym w naszej przestrzeni medialnej.

    2. suawek

      Przypominam, drogi komentatorze, że rok temu obstawiałeś, że ruskie w kwietniu zrobią defiladę w Kijowie, bo mobilizacja. I co? Mimo mogilizacji nie było nawet próby podejścia pod Kijów.. Także, nie uważam, że jesteś kompetenty by polemizować z autorem.

    3. Szwejk85/87

      Właśnie ! Putin chce wrócić nad Odrę, bo Łaba jest nie osiągalna. Chcę uczynić morze Czarne prawie wewnętrznym morzem Ruskiego miru, taka jest prawda. Putin od początku zakładał prędzej czy później pełnoskalową wojnę z osamotninymi państwami. Dlatego Polska poza UE jest niezbędna dla Rosji. Putin utratę 500000 żołnierzy uzna za koszty warte poniesienia aby zdobyć połowę Ukrainy. Następne 500000 zdobycie resztki Ukrainy itd.

  7. bezreklam

    Skoro więcej jednostek piechoty to niech kupują im noktowizory .taniej niż czllgi a. Przydatne

Reklama