Reklama

Wojna na Ukrainie

Bradley zwalcza drony. Bojowy wóz piechoty czy „szwajcarski scyzoryk"

Autor. Anton Szeweliow/Ukraińskie ministerstwo obrony

Bojowy wóz piechoty Bradley jest na Ukrainie wykorzystywany jak „szwajcarski scyzoryk” – do wszystkiego. Jego ostatnim, nieszablonowym wyczynem były zestrzelenie poruszającego się, rosyjskiego drona za pomocą armaty kalibru 25 mm.

Film opublikowany przez 47 Brygadę zmechanizowaną sił zbrojnych Ukrainy był tylko potwierdzeniem rzadko spotykanych możliwości, jakie mają amerykańskie, bojowe wozy piechoty (BWP) Bradley. Ukraińcy zestrzelili bowiem niewielkiego drona i to bez wykorzystania amunicji precyzyjnej, która zwiększa prawdopodobieństwo trafienia bezzałogowych aparatów latających.

Dodatkowo wyczyn zarejestrowano nie na najnowszej wersji Bradleyów M2A4, jakie są w służbie u Amerykanów, ale ze starszych pojazdów, które przekazano ukraińskim siłom zbrojnym. Z filmu oczywiście tego nie można odczytać, ale przypuszczalnie zestrzelenie można przypisać zmodernizowanej wersji M2A2ODS-SA Bradley, których najwięcej oddano Ukraińcom. I tu od razu było widać, jak ogromna różnica jest między modernizacją prowadzoną po rosyjsku i modernizacją wykonaną po amerykańsku.

U Rosjan prace modernizacyjne pojazdów wojskowych obejmują najczęściej tylko remont systemu napędowego, malowanie i wymianę systemów elektronicznych, do których nie ma już części zamiennych – głównie radiostacji. Z kolei Amerykanie, w przypadku wozów M2A2ODS-SA, starali się je przynajmniej częściowo doprowadzić do standardu, jakie mają najnowsze pojazdy tego typu w amerykańskiej armii (M2A3 i M2A4). Nie było to jednak tylko odrdzewianie i malowanie, ale rzeczywista modernizacja – w tym systemu zarządzania walką. Oczywiście w oficjalnych i jawnych komunikatach wcześniej informowano, że poprawiło to znacznie świadomość sytuacyjną, ale dopiero wojna na Ukrainie pokazała tak naprawdę, co to oznacza. A oznacza dużo.

Czytaj też

Zmiany wprowadzone w amerykańskich pojazdach objęły bowiem m.in. wymianę systemów obserwacyjnych i kierowania ogniem działonowego. Otrzymał on m.in. przyrząd celowniczy IBAS (Improved Bradley Acquisition Subsystem) Block I z czarno białą kamerą oraz inne rozwiązania stosowane w wersji M2A3 (chociaż bez wprowadzania obserwacyjno-celowniczego przyrządu panoramicznego). Wystarcza to jednak do prowadzenia dzienno-nocnej obserwacji oraz na identyfikację i ostrzeliwanie celów z bardzo dużej odległości (dzięki optyce z maksymalnym powiększeniem 48x) i bardzo dużą dokładnością.

Skuteczność Bradleyów na Ukrainie wynika więc z zastosowanego na nich uzbrojenia i amunicji. I w tym przypadku Amerykanie potraktowali sprawę poważnie i przekazali Ukraińcom nie zdekompletowane pojazdy (pozbawione niektórych rozwiązań), ale to co rzeczywiście sprawdzało się wcześniej w działaniach bojowych. Bradleye pojawiły się więc na Ukrainie z zamontowaną na wieży podwójną wyrzutnią przeciwpancernych pocisków kierowanych (PPK) typu BGM-71 TOW-2, a więc uzbrojeniem zdolnym przebić pancerz większości rosyjskich czołgów (przebijając płytę stalową o grubości do 900 mm).

Reklama

Nie wiadomo, jaką wersję pocisków TOW-2 otrzymali Ukraińcy. Pocisk ten był bowiem rozwijany i w wariancie TOW-2A (z tandemową głowicę kumulacyjną) ma już możliwość przebijania pancerza o grubości około 1000 mm (i do 900 mm przy zastosowaniu przez przeciwnika pancerza reaktywnego), a w wariancie TOW-2B może atakować z góry w cel znajdujący się poniżej, za pomocą dwóch ładunków EFP (Explosively Formed Penetrator).

O obecności na Ukrainie pocisków TOW-2B świadczy jednak film z 8 maja 2024 roku ze starcia Bradleya z 47. Brygady Zmechanizowanej z rosyjskim czołgiem T-80. W pojedynku, który miał miejsce na południe od miejscowości Sołowjowe w obwodzie donieckim, to amerykański pojazd był górą, trafiając przeciwnika przeciwpancernym pociskiem kierowanym z odległości 1500 metrów. Najważniejsze w tym wszystkim jest to, że amerykańskie PPK sprawdzają się w walce, tym bardziej że służą obecnie do zwalczania coraz starszych, rosyjskich pojazdów opancerzonych i czołgów.

Najbardziej spektakularne wyczyny Bradleyów zarejestrowano jednak podczas użycia uzbrojenia lufowego – w tym przede wszystkim armaty M242 Bushmaster kalibru 25 mm. Amerykanie dostarczyli ją z nowoczesną amunicją, w tym nabojami z pociskami APFSDS M919 o rdzeniu ze stopu zubożonego uranu, pozwalającą na przebicie pancerza o grubości około 100 mm. Tego rodzaju pociski są więc w stanie spenetrować bok rosyjskich wież czołgowych, jak również „zniszczyć” całe zewnętrzne wyposażenie – w tym przyrządy celownicze i obserwacyjne.

Efekt potęguje bardzo duże skupienie podczas strzelania. Przy szybkostrzelności 200 strzałów na minutę daje to spektakularny efekt, szczególnie w odniesieniu do jednego celu, dodatkowo potęgowany przez montowanie przez Ukraińców w „taśmach” naboi z pociskami odłamkowo-zapalających M792. Oczywiście ukraińskie Bradleye w starciu z rosyjskimi czołgami nie zawsze mogły je zniszczyć w efektownej eksplozji. Ale mogły je oślepić lub uszkodzić na tyle, że Rosjanie byli zmuszeni do zatrzymania pojazdu i jego opuszczenia.

W tym wszystkim ważny jest również duży zapas amunicji. Amerykanie na Bradleyach przygotowali bowiem miejsce na 900 naboi, w tym 300 gotowych do natychmiastowego użycia. Dla porównania na rosyjskich BMP-3 standardowo przenosi się 40 naboi do armaty 2A70 kalibru 100 mm i 500 naboi do armaty 2A72 kalibru 30 mm.

Armata Bradleyów stała się jednym z dwóch czynników, które rozsławiły te pojazdy na Ukrainie. Drugim jest bezpieczeństw dla załogi. Pancerz aluminiowo-stalowy tych pojazdów daje bowiem ochronę przed standardowymi pociskami kalibru 30 mm, jakie są stosowane na rosyjskich pojazdach wojskowych (a więc głównie typu 3UBR6). Ta osłona jest dodatkowo zwiększana poprzez dodatnie pancerza reaktywnego rodziny BRAT (który jak zarejestrowano na nagraniach z dronów, jest w stanie absorbować nawet kilkakrotne ataki rosyjskich, kierowanych pocisków przeciwpancernych w jednej akcji).

Na to wszystko nakłada się bardzo duża mobilność, pozwalająca nawet w bardzo trudnym terenie na szybki ataki i natychmiastową ewakuację, pod bardzo silnym ostrzałem. Jest więc bardzo dużo filmów, w których Bradleye podjeżdżały bardzo blisko rosyjskich pozycji obronnych i po ich zniszczeniu zdążyły się wycofać, jeszcze przed kontruderzeniem artyleryjskim.

Wiara w możliwości amerykańskich BWP jest tak silna u Ukraińców, że zaczyna się o nich tak samo mówić „w okopach”, jak na początku wojny o tureckich dronach TB2 Bayraktar. Nie dość bowiem, że Bradleye są skuteczne w walce z większością rosyjskich pojazdów wojskowych, to jeszcze zapewniają bezpieczeństwo załodze. I to o wiele większe niż w innych BWP i transporterach wykorzystywanych przez Ukraińców w wojnie przeciwko rosyjskiemu agresorowi.

Nikogo obecnie nie obchodzi, że Braleye również ponoszą straty w czasie walki. Według szacunków analityków z portalu ORYX na podstawie zdjęć i filmów Ukraińcy mieli przecież już utracić co najmniej 91 pojazdów M2A2ODS-SA. Ale do świadomości ukraińskich żołnierzy przebijają się przede wszystkim historie dobre, w których amerykańskie pojazdy wychodzą bez szwanku z ciężkiej opresji, i to dodatkowo z żywą załogą. Takich historii jest bardzo dużo i są one często specjalnie nagłaśniane.

W ten sposób cały świat poznał przypadek, gdy w wieżę Bradleya trafił bezpośrednio pocisk rakietowy z wyrzutni BM-21 Grad kalibru 122,4 mm. Załoga zdołała jednak opuścić pojazd, który został ugaszony i przez kierowcę odprowadzony w bezpieczne miejsce. W sieci krąży również nagranie, jak Bradley wjeżdża na minę. Silna eksplozja nie zatrzymała jednak pojazdu, który dalej atakował rosyjskie pozycję, by dopiero po zakończonej walce się wycofać. Ukraińcy opisują też historię trafienia Bradleya przez pocisk kalibru 125 mm z armaty czołgu T-72. I w tym przypadku amerykański pojazd mógł się dalej poruszać, a załoga wyszła cało z opresji.

Ufając swoim maszynom Ukraińcy porywają się nawet na artyleryjską walkę z najnowszymi, rosyjskimi czołgami na froncie typu T-90M. I jak się okazało w tym przypadku, armata kalibru 25 mm przez swoją celność, skupienie i szybkostrzelność potrafiła tak zaszkodzić Rosjanom, że nie byli w stanie podjąć równorzędnej walki. W przypadku starszych wersji czołgów sytuacja jest jeszcze gorsza, bo tam dochodzi szybko do penetracji pancerza, a nie tylko do zniszczenia zewnętrznego wyposażenia.

Z kolei starcie Bradley kontra rosyjski, opancerzony pojazd wojskowy kończy się najczęściej katastrofą dla tego drugiego. Zarejestrowano nawet przypadek, gdy amerykański pojazd zniszczył w jednej walce trzy gąsienicowe transportery Rosjan. Jednym z ostatnich „wyczynów” Bradleyów z 47. Samodzielnej Brygady Zmechanizowanej było powstrzymanie pod koniec czerwca 2024 roku na zachód od Sołowjowa natarcia dwóch rosyjskich BTR-82A z improwizowanymi osłonami, dodatkowo przewożących żołnierzy desantu.

Reklama

Czytaj też

Przy tak spektakularnych sukcesach pojedyncze, zwycięskie pojedynki Bradleyów nie stanowią więc obecnie już żadnej sensacji, jednak nie pozostają bez echa. Dbają o to bowiem samu Ukraińcy. Przez działalność ich służby informacyjnych amerykańskie pojazdy stały się dla rosyjskiej propagandy swoistym koszmarem. Żaden pojazd używany przez Rosjan nie ma bowiem takich osiągnięć bojowych, jakie udało się uzyskać załogom Bradleyów. I to dlatego zdobycie pierwszego wozu przez Rosjan uznano za ogromny sukces i pisano o tym w całej Rosji.

Pojazd ten był zresztą obwożony po Rosji, jako ważne trofeum ze śladami nie tylko uszkodzeń w czasie walki, ale również otworami po rosyjskich testach różnego rodzaju amunicji. Rosjanie próbowali się bowiem przekonać, co stoi za sukcesem tych bojowych wozów piechoty i co można wykorzystać, by ich rosyjskie odpowiedniki były skuteczniejsze i bardziej bezpieczne.

Działania propagandowe w Rosji, nie zmieniły jednak ogólnej oceny, że rosyjskie BMP przy Bradleyach okazały się po prostu przestarzałe. Rosjanie zdawali sobie zresztą z tego sprawę, z próbując wprowadzić do służby ciężki BWP typu T-15 i BWP typu Kurganiec-25. Na szczęście w tym przypadku skończyło się jedynie na kilku, propagandowych przemarszach pojazdów prototypowych na Placu Czerwonym w czasie parad z okazji 9 maja. A w ten sposób na Ukrainie króluje jak na razie Bradley.

Czytaj też

Dodatkowo o ile u Rosjan uruchomienie produkcji nowych T-15 i Kurgańców jest obecnie mało prawdopodobne, to Amerykanie na pewno już niedługo zaczną wprowadzanie do swoich wojsk następcę Bradleyów, a więc bojowy wóz piechoty M30. I przepaść dzieląca armię rosyjską od amerykańskiej w tej dziedzinie jeszcze bardziej się pogłębi.

Reklama
Reklama

Komentarze

    Reklama