Reklama

Siły zbrojne

Niemcy: Przeciwlotnicza reforma do kosza. Dziurawa tarcza NATO dla Polski? [ANALIZA]

  • Zestawy Gepard zostały w Niemczech wycofane bez wprowadzania następcy. Fot. Bundeswehr/Michael Mandt
    Zestawy Gepard zostały w Niemczech wycofane bez wprowadzania następcy. Fot. Bundeswehr/Michael Mandt
  • Ozelot systems belonging to Luftwaffe in action. Image Credit: Luftwaffe/Kevin Schrief.
    Ozelot systems belonging to Luftwaffe in action. Image Credit: Luftwaffe/Kevin Schrief.

W Niemczech wystartował drugi program obrony przeciwlotniczej, po systemie TLVS, bazującym na MEADS. Bundeswehra zmodernizuje swoje zdolności bardzo krótkiego i krótkiego zasięgu, które zostały bardzo mocno zredukowane podczas ostatniej reformy armii. Nie zmienia to faktu, że „dolne piętro” obrony powietrznej to jeden z najbardziej zaniedbanych obszarów w NATO, co powinno być uwzględnione również przez polskich decydentów.

Jak poinformował Defence24.pl rzecznik ministerstwa obrony Niemiec, resort rozpoczął proces „utrzymywania i polepszania” zdolności sił zbrojnych w zakresie obrony przeciwlotniczej krótkiego zasięgu. Na razie nie zdecydowano, jaki zestaw przeciwlotniczy zostanie pozyskany w jego ramach, sam proces jest na wczesnym etapie. Nie jest też wykluczona realizacja programu w ramach współpracy międzynarodowej (wcześniej w tym kontekście wymieniano Holandię).

Niemieckie Ministerstwo Obrony rozpoczęło niedawno proces utrzymywania i polepszania zdolności Bundeswehry w zakresie obrony przeciwlotniczej krótkiego zasięgu. Decyzji w zakresie konkretnego systemu lub współpracy (np. międzynarodowej – red.) jeszcze nie podjęto, gdyż będzie ona przedmiotem dalszej, szczegółowej analizy, która nie jest powiązana z podpisaniem kontraktu na system TLVS.

rzecznik ministerstwa obrony Niemiec

Na razie Niemcy nie ujawniają oficjalnie, jakie rozwiązania w zakresie „dolnego piętra” obrony przeciwlotniczej są brane pod uwagę. Wiadomo jednak, że prace w tym programie nie są bezpośrednio powiązane z podpisaniem kontraktu na przyszły system obrony przeciwlotniczej TVLS, bazujący na rozwiązaniach MEADS.

W jego ramach z Medium Extended Air Defense System mają zostać zintegrowane także radary i wyrzutnie z pociskami IRIS-T SL/SLM, o zasięgu około 40 km, przeznaczone do zwalczania celów manewrujących na krótszych odległościach. Z oświadczenia resortu obrony wynika jednak, że obok IRIS-T SL (zintegrowanego z TLVS/MEADS), ma także zostać pozyskany inny system przeciwlotniczy, prawdopodobnie zaliczany do klasy krótkiego/bardzo krótkiego zasięgu (VSHORAD) - choć docelowo prawdopodobnie będzie on współdziałał z TLVS w ramach zintegrowanego systemu dowodzenia.

Obecnie Republika Federalna Niemiec dysponuje ograniczoną liczbą systemów bardzo krótkiego zasięgu Stinger/Ozelot, w jednostkach należących do sił powietrznych (Luftwaffe). Niemiecka OPL posiada też dwie baterie kontenerowego systemu MANTIS z armatami 35 mm, przeznaczonego do obrony wojsk i obiektów, w tym przed atakiem pocisków artyleryjskich, rakietowych i moździerzowych (C-RAM). Co ciekawe, pododdziały wyposażone w Ozeloty - pomimo małej liczebności - często biorą udział w ćwiczeniach międzynarodowych, w tych krajach bałtyckich.

W siłach zbrojnych w zasadzie nie ma klasycznych systemów krótkiego zasięgu (SHORAD) na wyrzutniach lądowych (w marynarce tą rolę pełnią np. wyrzutnie ESSM). Wcześniej tę rolę pełniły zestawy Hawk i Roland, ale oba typy zostały wycofane ponad 10 lat temu, natomiast systemy Patriot zaliczają się do kategorii średniego zasięgu.

Roland
Systemy przeciwlotnicze Roland również zostały wycofane bez wdrażania następcy. Fot. Bundeswehr/Rott

W ramach reformy Bundeswehry sprzed kilku lat rozformowano ostatnie pododdziały OPL wojsk lądowych. Zestawy Gepard, z armatami 35 mm zostały nieodwracalnie wycofane ze służby bez wprowadzania następcy. Niedawno media (w tym agencja Reuters) poinformowały, że Republika Federalna w następstwie kryzysu na Ukrainie zamierza odtworzyć zdolności „dolnego piętra” obrony przeciwlotniczej. Obecnie są one dalece niewystarczające, również pod względem ilościowym. W przesłanym Defence24.pl oświadczeniu resort obrony obecnie oficjalnie potwierdził, że rozpoczął proces wzmacniania obrony przeciwlotniczej i nie musi on być bezpośrednio powiązany z zakupem systemu TLVS/MEADS.

Jako jedną z możliwości przedstawiano zakup wyrzutni z pociskami IRIS-T, które są już używane przez Luftwaffe na Eurofighterach (IRIS-T SL, przeznaczona dla TLVS, stanowi rozwinięcie zestawów tego typu). Wskazywały na to między innymi doniesienia agencji Reuters. Inną opcją jest zintegrowanie wieży Rheinmetall MPCS z pociskami Mistral, tak jak zostało to zaprezentowane podczas targów ILA 2016. W ten sposób Niemcy zyskaliby pojazdy zdolne do zwalczania celów powietrznych również w czasie, gdy nośnik znajduje się w ruchu.

Jednym z pojazdów, który mógłby stanowić podstawę dla systemu MPCS, wymienia się kołowy transporter Boxer. Wcześniej niemiecki przemysł opracował zestaw Skyranger, uzbrojony w rewolwerową armatę kalibru 35 mm, dostosowaną do amunicji AHEAD. Brak wprowadzenia go na uzbrojenie można wiązać m.in. z redukcjami strukturalnymi w pododdziałach naziemnej obrony przeciwlotniczej. 

W przyszłości nie jest wykluczone, że do zintegrowanego systemu obrony powietrznej krótkiego zasięgu zostaną włączone systemy oparte o wysokie energie - na przykład laserowe, tym bardziej że Niemcy w perspektywie prawdopodobnie będą dążyć do rozszerzenia własnych zdolności C-RAM, czyli przeciwdziałania ostrzałowi artyleryjskiemu i rakietowemu.

Ozelot
Fot. Luftwaffe/Kevin Schrief.

Paradoksalnie jednak jednym z najważniejszych wyzwań jest odtworzenie struktur obrony przeciwlotniczej bardzo krótkiego zasięgu (jeśli zakres wzmocnienia ma być choć częściowo adekwatny). Jak wspomniano wcześniej, w niemieckiej armii przeprowadzono kilka lat temu bardzo szerokie redukcje strukturalne, jeśli chodzi o obronę przeciwlotniczą "dolnego piętra" - ich zakres był większy, niż w wypadku wojsk pancernych, bądź nawet jednostek OPL średniego zasięgu (choć liczbę zestawów Patriot ograniczono o połowę). Dlatego Niemcy będą prawdopodobnie musieli jednocześnie prowadzić procedury w celu wprowadzenia nowego sprzętu (postępowania) jak i formowanie nowych/wzmacnianie istniejących struktur obrony przeciwlotniczej (obecne, jeśli chodzi o "dolne piętro", są niewystarczające).

Być może korzystnym rozwiązaniem byłoby pozyskanie w pierwszej kolejności systemów OPL, wykorzystujących uzbrojenie już używane w siłach zbrojnych, na przykład jako rakiety powietrze-powietrze. Tą drogą poszła Norwegia (system NASAMS używa rakiet AIM-120 AMRAAM, a w perspektywie także IRIS-T). Te ostatnie pociski zostaną rozmieszczone na wyrzutniach osadzonych na zmodernizowanych transporterach M113. Na podobne rozwiązanie zdecydowała się też Szwecja, która wprowadza używane na Gripenach rakiety IRIS-T (Rb 98) na wyrzutniach na podwoziu gąsienicowym.

Kierunkowa decyzja niemieckiego resortu obrony o wzmocnieniu obrony przeciwlotniczej krótkiego zasięgu jest w praktyce dowodem, że założenia na bazie których oparto reformę Bundeswehry w tym zakresie i wprowadzane w jej ramach redukcje były błędne. Oczywiście już wcześniej planowano pozyskanie nowej generacji zdolności VSHORAD (program SysFla). W praktyce jednak zarówno cięcia budżetowe jak i istotne ograniczenie liczby jednostek co najmniej utrudniły realizację tych zamierzeń, a pozostawione po restrukturyzacji jednostki są zdecydowanie niewystarczająco liczne. Niemcy nie uznawali za prawdopodobne starcia z przeciwnikiem dysponującym znaczną liczbą samolotów i śmigłowców mogących stanowić realne zagrożenie dla ich własnych wojsk, gdyż konflikt konwencjonalny uznawano za mało prawdopodobny.

Do podobnych wniosków, dotyczących konieczności odbudowy zdolności OPL dochodzą też władze innych państw zachodnich, w tym USA. Dowodem na to jest decyzja o rozlokowaniu w Europie, w ramach wzmocnienia wschodniej flanki zestawów przeciwlotniczych Avenger (choć jej realizacja może zależeć od długotrwałych negocjacji budżetowych, związanych z limitami wydatków obronnych wprowadzonymi Budget Control Act jeszcze w 2011 roku). Podobnie jak w Niemczech, również w USA w ostatnich latach jednostki "dolnego piętra" OPL były przedmiotem bardzo szeroko zakrojonych redukcji (np. rozformowywanie baterii Avengerów, które wcześniej miały służyć do bezpośredniej osłony batalionów Patriot), i obecnie uznaje się je za niewystarczające.

Czytaj więcej: Przeciwlotnicze baterie dla US Army w Europie. Baza w Redzikowie – zgodnie z planem

 

Podczas niedawnego przesłuchania w Kongresie, w podkomisji dotyczącej taktycznych sił powietrznych i lądowych, w którym uczestniczyło dwóch wysokich oficerów US Army - zastępca szefa sztabu G-8 generał porucznik John M. Murray oraz zastępca szefa sztabu G-3/5/7 generał porucznik Joseph Anderson wprost wskazano, że zdolności obrony przeciwlotniczej US Army są niewystarczające. Dotyczyło to najprawdopodobniej również warstwy SHORAD/VSHORAD, gdyż wcześniej to ona była przedmiotem najgłębszych cięć.

Obrona przeciwlotnicza i przeciwrakietowa. Brakuje nam zdolności i możliwości do wypełnienia żądań dowódców strategicznych odpowiedzialnych za poszczególne obszary i siły (Combatant Commanders) do osłony kluczowych instalacji stałych i zapewnienia efektywnej obrony przeciwlotniczej i przeciwrakietowej siłom manewrowym

oświadczyli generał porucznik John M. Murray, i generał porucznik Joseph Anderson

Obrona powietrzna i przeciwrakietowa została uznana za jedną z najważniejszych luk w zdolnościach US Army. W oświadczeniu wymieniono zarówno zdolności do osłony stałych obiektów, jak i mobilnych wojsk lądowych. Amerykanie opierają swoje "dolne piętro" o systemy Stinger/Avenger, choć od 2020 roku do służby ma wejść zestaw IFPC Inc 2-I zdolny m.in. do użycia rakiet Sidewinder i bazujący na module dowodzenia IBCS oraz istniejących radarach Sentinel. Zdolności w tym zakresie poprawi też sama implementacja IBCS, bo wyrzutnie Patriot z pociskami PAC-3 będą mogły zwalczać cele poza strefą obserwacji radarów Patriot.

Czytaj więcej: Amerykanie wracają do "klasycznej" obrony przeciwlotniczej

 

Prace nad IBCS zostały jednak przesunięte w czasie (choć system może wejść do produkcji jeszcze w tym roku), z kolei na drodze planów modernizacji i zwiększenia liczby systemów Avenger mogą stanąć spory polityczne dotyczące finansowania programów krajowych (w tym socjalnych) w USA. Bez dojścia do porozumienia Republikanów i co najmniej części Demokratów w sprawie tych ostatnich nie będzie możliwe zwiększenie podstawowego budżetu Pentagonu, nawet jeśli wnioskuje o to prezydent Trump. Konstrukcja ustawy Budget Control Act ograniczającej wydatki budżetowe wymaga bowiem co najmniej 60 głosów w Senacie dla decyzji o zwiększeniu nakładów zarówno na obronę jak i programy krajowe, a to wymaga ponadpartyjnej zgody. Modernizacja OPL, podobnie jak inne nowo rozpoczynane/rozszerzane programy modernizacji armii USA mogą stać się zakładnikami politycznych sporów.

Ozelot
Fot. Luftwaffe/Kevin Schrief.

Widać wyraźnie, że obrona powietrzna krótkiego i bardzo krótkiego zasięgu z zaniedbanego obszaru staje się priorytetem w NATO. Proces odbudowy zdolności w tym obszarze zajmie jednak trochę czasu. Należy pamiętać, że niemieckie procedury przetargowe cechuje przewlekłość, konieczne jest też zatwierdzanie zakupów przez parlament, a i sam przemysł - choć bardzo dobrze rozwinięty - nie zawsze przykłada należytą wagę do zapewnienia odpowiednio szybkich dostaw rozwiązań niezbędnych dla armii. Wskazywał na to m.in. pełnomocnik Bundestagu ds. obrony poseł Hans-Peter Bartels w tegorocznym raporcie. Nie zmienia to faktu, że kierunkowa decyzja o modernizacji tego obszaru w Niemczech jest słuszna.

W Polsce zdolności z zakresu bardzo krótkiego zasięgu są stopniowo modernizowane, poprzez dostawy zestawów Grom/Piorun i wykorzystujących je systemów bardzo krótkiego zasięgu jak Poprad. Anulowanie programu Loara, który miał zaowocować dostawą znacznej liczby lufowych i rakietowych systemów OPL na podwoziu gąsienicowym spowodowało jednak pewną lukę, jeżeli chodzi o zdolności Sił Zbrojnych w tym zakresie. W perspektywie po 2022 roku ma zostać wdrożony nowy system, bazujący na wymaganiu SONA, i zastępujący modernizowane systemy Szyłka/Biała.

Znacznie gorzej wygląda jednak sytuacja, jeśli chodzi o obronę przeciwlotniczą krótkiego zasięgu (SHORAD). Wojsko Polskie bazuje tu w stu procentach na modernizowanej technologii z czasów Układu Warszawskiego - systemach Kub, Newa czy Osa. Program Narew, który ma doprowadzić do znalezienia ich następcy, jest nadal na etapie analiz. W założeniu zostanie on ukształtowany w dużej mierze przez system średniego zasięgu Wisła, na który kontrakt ma być podpisany w tym roku.

W praktyce pierwsze dostawy nowych systemów krótkiego zasięgu możliwe będą najprawdopodobniej po 2020 roku, wskazują na to też wcześniejsze informacje przekazywane przez MON. Samo założenie integracji Narwi i Wisły jest w stu procentach słuszne. Powstaje jednak pytanie, czy nie powinno się dążyć do etapowej (przyśpieszonej w stosunku do części systemów) realizacji tego programu, aby pilnie rozpocząć wypełnianie bardzo ważnej luki w możliwościach Wojska Polskiego. Należy bowiem mieć świadomość, że bez wsparcia "dolnego piętra" system średniego zasięgu może nie być w pełni skuteczny.

Jednocześnie uzyskanie bezpośredniej pomocy sojuszników w obszarze zdolności SHORAD będzie możliwe jedynie w ograniczonym zakresie, być może nawet mniejszym, niż w odniesieniu do zestawów średniego zasięgu jak Wisła. Jest to bowiem jeden z najbardziej zaniedbanych obszarów w NATO, więc skuteczne udzielenie wsparcia w odpowiednim zakresie może być trudne nawet przy dobrej woli i determinacji wojskowych i politycznych decydentów państw zachodnich. A bez warstwowej zdolności obrony powietrznej skuteczna obrona, nawet w układzie sojuszniczym, stoi pod znakiem zapytania.

Reklama

Rok dronów, po co Apache, Ukraina i Syria - Defence24Week 104

Komentarze (14)

  1. Podbipięta

    No cóż ,,,akurat systemy bardzo krótkiego zasięgu to mamy najlepsze w NATO choćbyście Panowie jeżdziili po tych blisko pięciuset Zutkach ,Gromach (ok 2000 rakiet) i wprowadzanych Piorunach i Popradach aż do utraty logicznego myślenia.A że nie ma Loary?A kto coś takiego w NATO ma? Ale wyższe pułapy (poczynając od średniego) to już bida.P.S. a Niemcy co mają? 12 armat Mantis i ze 30 czy ciut więcej Ozelotów( ichniejszych nieopancerzonych Popradów) .

    1. warewa

      Ciagl ewychwalasz pan pod niebiosa te nasze 23mm jakby to był siódmy cud świata. Żadne argumenty do pana nie trafiają, zero logicznego myślenia. To że nie ma Loaray to akurat gigantyczny błąd i pieniądze wywalone w błoto i to jest to czego akurat nam zaczyna brakować. To że mogliśmy ten system dopracować do końca, unowocześnić i teraz mieć gotowy produkt do sprzedaży na całym świecie się nie liczy? a no tak, nasz przemysł zawsze będzie przyczepiony do cycka publicznych pieniędzy i tworzył tylko na potrzeby naszego MON. Te ciągłe zachwalanie 23mm jest już niestrawne. To słaby kaliber o bardzo niskich możliwościach i w dodatku pozyskiwany za grube pieniądze i wbrew pana komentarzom nic tego faktu nie zmieni. Trzeba otworzyć oczy a nie powtarzać ciągle bzdury o niesamowitości tego kalibru.

    2. Raptorek

      Tunguska jest o niebo lepszym systemem niż te nasze gołe i pchanie przez konia 23 mm. Co z tego że to typowy sprzęt do ochrony kolumn wojsk w ruchu ale jako stacjonarny sprawdza się doskonale, do ostrzeliwania naziemnych celów też jak najbardziej, podmnianka radaru i na drony idealny sprzęt . W dodatku jeździ i ma wyrzutnie rakiet, które odziwo wystrzelone w kierunku celu naziemnego ... trafiają go ! Dwa dywizjony Tungusek ma siłę ognia jak 100 Rosomaków.

    3. Wuc Naczelny

      "Dwa dywizjony Tungusek ma siłę ognia jak 100 Rosomaków." I cenę jak 300 Rosomaków, geniuszu.

  2. Lord Godar

    Może jeszcze ktoś przemyśli sprawę , trzeźwo spojrzy na to co jest i co i kiedy może być i podjęte zostaną działania w celu zapobiegnięcia osiągnięcia dna w temacie obrony p-lot . Mamy stosunkowo mocno rozwiniętą obronę najniższego piętra i ja bym ja jeszcze wzmocnił poprzez modernizację tego , co się da efektywnie przez najbliższe lata wykorzystać zanim cokolwiek zostanie wprowadzone na wymianę . Szyłki , S-60 , OSY , Kuby - wszystko da się z głową zmodernizować , co pokazał już nasz przemysł i są praktycznie gotowe rozwiązania. Niestety ale możemy sobie tu tylko pisać , ze stary sprzęt trzeba wycofywać i wprowadzać nowy , ale tak się nie stanie przez kilka najbliższych lat . a nawet jeśli za kilka lat zaczniemy coś wprowadzać , to nie zrobimy tego w jeden rok ... tylko w znacznie dłuższym czasie , a wtedy i tak nie możemy zostać bezbronni ze złomem ... Wszyscy narzekają na rosyjski sprzęt , ale co trzeba przyznać od Rosjan możemy się uczyć pragmatyzmu i sensownego podejścia do sprzętu bojowego . Oni nie śpią , tylko stale pracują nad modernizacją aby zapewnić mu stale walory bojowe , utrzymując tym samym zdolności przemysłowe i konstrukcyjne . Sprzęt wojskowy , zwłaszcza ten skomplikowany jest co raz droższy i nie stać nas jest i wielu państw na jego generacyjną wymianę , stąd powinien być czasami aż do bólu modernizowany , bo to tańsze i często efektywne rozwiązanie.

    1. Wuc Naczelny

      Nie da się modernizować S60 bo braki amunicji i luf, Osy Kuby nikt nie u nas nie produkuje pocisków a Ukrainie nie zabierzesz. Wez się ogarnij.

  3. Nauka

    Apel do polskich naukowców. Wymyślcie i zmuście decydentów do wdrożenia nowatorskiego systemu opl opartego o zjawiska fizyczne i sprzęt, który utajniony zagwarantuje nam pełną obronę przed atakami z powietrza. Nie makiety, lecz coś naszego, poza kontrolą i niedostępnego obcym. wiem,ze coś tu kiedyś kombinowano.

    1. Wuc Naczelny

      "Apel do polskich naukowców. Wymyślcie i zmuście decydentów do wdrożenia nowatorskiego system" Apel do głupich internautów: idzcie do szkoły zamiast kretyńskie apele na forach internetowych umieszczać.

  4. Piłsudski

    Po co Niemcom wojsko jak ich wojsko to Gospodarka i przemysły

  5. Bretan

    A wystarczyło zakonserwować. Byłyby teraz jak znalazł.

  6. Asix

    Bądźmy realistami. Jak pójdzie salwa Tornad i zmodernizowanych Gradów to żaden C-RAM nie wyrobi. Oczywiście potrzebujemy Noteci, Hydry i 35 mm ale najpierw przede wszystkim Narwi. Zdolność antybalistyczna tak ale ew. wojna rozpocznie się od saturacyjnego ataku kombinowanego z punktowym uderzeniem za pomocą Kalibrów N. Kalibry w wersji samosterującej możemy strącać Piorunami (manewrowość, zapalnik zbliżeniowy, prędkość Kalibra poddźwiękowa) oraz licząc na łut szczęścia stacjonarnymi Pilicami, Białymi lub Popradami wyposażonymi w solidną polską termowizję oraz Sołę lub lepiej Bystrą. Za pomocą nowej amunicji z Meska z fragmentującym rdzeniem wolframowym można próbować zestrzeliwać pociski samosterujące z odl ok 3 km lub z odległości bliższej za pomocą bezpośredniego trafienia. Można się śmiać z 23 mm ale mamy masowe rozwiązanie które mimo średniej skuteczności działa. Na teraz możemy powoli wprowadzać Noteć, modernizować w Grudziądzu wartościowe wciąż Osy (np. ESSM), wdrażać polskie PK-6 i oczywiście Narew i Wisła. Ze względu na duże nasycenie MANPADSAMI rosyjskie bojowe śmigłowce w czasie wojny sobie nie polatają. Rosjanie są tego świadomi dlatego pierwszy impet uderzenia zostanie skierowany przeciwko lotnictwu, DOL-om, stanowiskom OPL. Dlatego tak ważne jest wprowadzenie mobilnej obrony o krótkim zasięgu do ochrony oddalonych od linii frontu lotnisk oraz OPL która będzie unieszkodliwiała lotnictwo na większych pułapach + antybalistyka

    1. say69mat

      Przesadzasz, systemy artyleryjskie C-RAMM, jako uzupełnienie systemów rakietowych, są w stanie poradzić sobie z tego typu ostrzałem. Wystarczy dobrze przemyśleć tego typu rozwiązania, które funkcjonują realiach współczesnego pola walki. Jednak, w warunkach naszego kraju, zarówno artyleryjskie jak i rakietowe systemy C-RAMM to abstrakcja.

  7. Bomba

    Dobrzę że mamy Plicę.

    1. yaro

      naprawdą ? a ile tych pilic jest ? dywizjon, dwa dywizjony, brygada, dwie brygady ? Ręce opadają na to co zrobiono z naszą armią. Obecne cieszenie się, że mamy to i tamto wprost przypomina końcówkę lat 30 XX wieku, też cieszyliśmy się, że nasze siły zbrojne mają to i tamto, jak się okazało to była wielka ułuda i oszukiwanie narodu (i proszę mi tu nie wyjeżdżać z 17 września bo to i tak nie miało wpływu na końcowy wynik, po prostu kampania wrześniowa nie skończyła by się we wrześniu ale z początkiem listopada) . Od ostatnich 10 lat odbieram sytuację naszych sił zbrojnych jako analogię do tamtego okresu. Obyśmy nie musieli tego weryfikować.

  8. Zbulwersowany podatnik

    Czy z naszą holowaną Hydrą (nie wprowadzoną jeszcze do produkcji) nie dałoby się zintegrować dwoma/czterema pociskami PK6 które teraz opracowywujemy? Byłoby to takie dobre uzupełnienie do Pilicy z Piorunami i armatkami 23mm.

    1. Dyzio

      Słusznie prawisz!

    2. Arrow

      Nie, nie było by dobre uzupełnienie, wypomniana w tekście IrisT o zasięgu 40km było by dobrym uzupełnieniem dla 35mm a nie jakieś PK6 z zasięgiem 10km przy dobrym wietrze. Jak polski przemysł nie potrafi opracować rakiety o takich parametrach, to niech przestanie udawać że potrafi i da zakupić za granicą sprzęt dla WP.

  9. mściwa satysfakcja

    No proszę a niedawno fanboje USA wyśmiewali się z Pancyrów i Torów, szydząc, że obrona plot krótkiego zasięgu to przeżytek wobec PGM dalekiego zasięgu i dlatego NATO jej nie ma...

    1. b

      Nie wysmiewali tylko stwierdzilI prawde ze sa nieskuteczne co potwierdza kampania na BW i dzialania lotnictwa IDF.

  10. bmc3i

    Jesli sojusznicy nie dysponuja zdolmościami, to należy w tym widzieć szansę, a nie zagrożenie. Szansę dla własnego przemysłu.

  11. kpr. rez.

    Czy nie bylo by optymalne z/wz koszt - efekt rozbudowa naszej opl w oparciu o armaty opl. kal. 57 mm naszych S-60 i system Blenda. Oczywiscie po pelnej modernizacji tj. pelna automatyzacja, SKO, glowice optoelektroniczne, radary, sieciocentrycznosc, zdolnosci R-CAM itd, amunicja programowalna. I dwa systemy: a) mobilny - na kolach Rosomak moze Jelcz 8x8, na gasienicach K-9 lub na podwoziu Borsuka b) mniej mobilny do oslony zaplecza brygad, dywizji i obiektow w glebi kraju. Obecny zasieg 14 000 m polap 8 800 m przy amunicji programowalnej byc moze uda sie zwiekrzyc te parametry. I mamy nie drogi ( w stosunku do rakiet) system do zwalczania w szczegolnosci BSL, ale i smiglowce, rakiety, samoloty, pociski art. i granaty mozdziezowe. Dodatkowo dzialajace w ugrupowaniu wojsk mobilne zestawy moglyby w sytuacjach krytycznych wspierac ogniem pododzialy na pierwszej lini. Oczywiscie ten system bylby tylko uzupelnieniem i posrednim ogniwem pomiedzy systemami 35 mm a Narew. Taki system nasz przemysl bylby w stanie wyprodukowac, wszystkie elementy posiadamy tylko kwestia poskladania do kupy klockow.

    1. Zuper

      Z takimi systemami(C-RAM i podobne) jest ten problem, że mają niską skuteczność przeciwko celom manewrującym i bardzo łatwo je przeciążyć(co w konsekwencji doprowadzi do ich zniszczenia). Czyli w razie W ich użyteczność może być niewielka a w praktyce może być coś zupełnie innego.

  12. Zbulwersowany podatnik

    Quo Vadis MON. Ciekawe czy znajdziemy środki na reaktywację Loary i wdrożenie nowego pocisku PK6 oraz Hydry.

    1. WP

      a słyszałeś o PK 12 i 16

  13. niki

    NATO w Europie jest bardzo słabe. Mam wrażenie że to nie NATO będzie nas bronić ale na odwrót. U nas też by się przydała dobra obrona plot krótkiego zasięgu. Systemy NAREW o zasięgu do 30-40 km są najbardziej potrzebne bo to będzie koń roboczy naszej oplot. O wiele tańszy niż program WISŁA i bez problemu nas na nie stać. Do tego w odróżnieniu od MEADS oraz Patriot NG już są gotowe czy to NASAMS czy izraelskie. Kupić licencję i tłuc w kraju w dużych ilościach. Czy to taki problem? Jeśli rzucimy się wpierw na WISŁĘ to szybko okaże się, że na nic innego nas już nie będzie stać bo Patrioty wykoszą nas z gotówki na dobre kilka lat i MON będzie miał wymówkę - na NAREW teraz nas nie stać bo WISŁA była zbyt droga.

  14. Marek1

    Materiał powyższy powinien być 5 razy dziennie czytany wierchuszce MON. Niestety, o ile coś o Wiśle jest przebąkiwanie, to już o Narwii NIKT nawet nie wspomina. A przecież od tego właśnie powinno się zacząć, zwłaszcza, że są już na rynku systemy SHORAD mogące zwalczać cele balistyczne i manewrujące na dystansie 40-70 km, które potem mogą zostać wpięte w zintegrowane struktury wielowarstwowej obrony powietrznej Kraju. Ale to jest w Polsce tzw. "głos wołającego na puszczy". MON milczy i ... myśli(mam nadzieję).

Reklama