Siły zbrojne
Ukraina: w armii trwa zmiana pokoleniowa
Niedawne rotacje w ukraińskiej armii według krytyków prezydenta Wołodymyra Zełenskiego wzmacniają szefa jego biura Andrija Jermaka. Z drugiej strony słychać głosy, że to długo oczekiwana zmiana pokoleniowa – pisze w piątek ukraińska redakcja BBC.
Portal podsumowuje, że w ostatnim czasie Zełenski przeprowadził rotacje na 16 kierowniczych stanowiskach w strukturach siłowych. Możliwe, że to jeszcze nie koniec zmian – dodaje.
W środę prezydent zmienił szefa Sztabu Generalnego Sił Zbrojnych Ukrainy, dowódcę wojsk desantowo-szturmowych i dowódcę Operacji Połączonych Sił. Zaapelował o aktywniejsze wykonywanie zadań mających na celu modernizację ukraińskiej armii i stuprocentowe przygotowanie wojskowych do obrony Ukrainy w warunkach współczesnej wojny.
Czytaj też: Ukraina: Neptun i Wilcha idą na eksport
Dzień wcześniej dokonał zmiany na stanowisku naczelnego dowódcy Sił Zbrojnych – generał Rusłan Chomczak został zastąpiony przez generała Wałerija Załużnego. Rzecznik prezydenta poinformował podczas briefingu, że Zełenski podjął taką decyzję, ponieważ "chce widzieć synergię" między Siłami Zbrojnymi Ukrainy i ministerstwem obrony, kierowanym przez Andrija Tarana.
W ubiegłym tygodniu zaś Zełenski zmienił szefa Służby Wywiadu Zagranicznego oraz dokonał zmian kadrowych w Służbie Bezpieczeństwa Ukrainy. W połowie miesiąca stanowisko opuścił wieloletni szef MSW Arsen Awakow. Możliwe, że jesienią dojdzie też do dymisji ministra obrony – przypuszcza BBC.
Komentatorzy wskazują, że rotacje nie oznaczają dogłębnej zmiany systemu przesiąkniętej biurokracją armii. Krytycy prezydenta widzą w tych zmianach wzmocnienie szefa biura prezydenta Andrija Jermaka. Ostrzegają o niebezpieczeństwie na tle zamkniętego procesu rozmów ze stroną rosyjską o Donbasie.
Redaktor naczelny portalu Censor.net Jurij Butusow ocenia, że dymisja Chomczaka to rezultat rosnącego wpływu Jermaka. Nie wiadomo, co będzie robić Jermak po otrzymaniu od Zełenskiego kolejnych dźwigni wypływu – dodaje.
Wojskowy ekspert Mychajło Samuś uważa z kolei, że w końcu dochodzi do zmiany pokoleniowej, otwierającej drzwi dla generałów z doświadczeniem bojowym lat 2014-2015. Ocenia, że takie zmiany powinny być przeprowadzone już dawno.
"Armia wymagała zmiany pokoleń, gdyż na czele stały osoby, które uczyły się w Związku Radzieckim. I dlatego wszystkie reformy (...) po prostu były blokowane przez mentalność starego pokolenia" – ocenia. Teraz – jak zauważa – do sił zbrojnych przyszła nowa fala generałów, którzy uczyli się w czasach niepodległej Ukrainy i którzy walczyli na wojnie w Donbasie.
Czytaj też: Jak Ukraina broni wybrzeża [ANALIZA]