- Wiadomości
- Analiza
F-16 wiecznie żywy [ANALIZA]
Chociaż Siły Powietrzne Stanów Zjednoczonych rozpoczęły wdrażanie teoretycznego następcy F-16C/D - czyli samolot F-35A - i już wiele lat temu osiągnął on gotowość operacyjną - to historia służby Fighting Falconów w tej formacji jest daleka od zakończenia. Wynika to z jednej strony z opóźnień programu F-35 i kosztów tej maszyny, a z drugiej z rozpoczęcia ponownych rozważań na temat tego jaki ten „prawdziwy” następca F-16 powinien być.

Autor. Lockheed Martin
Rozważania te nie wykluczają, że początkowy plan wymiany F-16 na F-35A w stosunku 1:1 zostanie zaniechany. Brana jest jednak pod uwagę możliwość, że tylko część samolotów 4. generacji zostanie zastąpiona Lightningami II, a pozostałe tańszą konstrukcją, pozbawioną niektórych cech, w tym m.in. stealth. Uważa się bowiem, że nie we wszystkich konfliktach tak zaawansowana i kosztowna maszyna jak F-35A będzie po prostu potrzebna i być może wystarczą do tego maszyny wykorzystujące dobrodziejstwa coraz tańszych i doskonalszych rozwiązań z zakresu elektroniki i uzbrojenia precyzyjnego. Studium na ten temat, tzw. TacAir może zaowocować projektem takiej maszyny.
Tymczasem flota F-16C/D należąca do US Air Force ma się nie najgorzej. Na początku 2022 roku w tej formacji służyło 980 tych samolotów, a w kwietniu br. pojawiło się stanowisko że platforma ta pozostanie w służbie jeszcze przez kolejne dwie dekady a zatem mniej więcej do początku lat 40. Zmniejsza to szansę, że F-35A nie wymieni F-16C/D w stosunku 1:1, ponieważ w ciągu dwóch dekad pojawią się z pewnością bardziej perspektywiczne, a zapewne także bardziej ekonomiczne rozwiązania konkurencyjne. Wybór docelowego następcy ma nastąpić za sześć-osiem lat, najwcześniej w 2028 roku. Wydaje się, że okres taki to więcej niż trzeba aby stworzyć projekt nowego samolotu, szczególnie że będzie on wykorzystywał nowe cyfrowe metody projektowania przyspieszające cały proces i niektóre rozwiązania tworzone dla niemal równoległego programu samolotu przewagi powietrznej programu NGAD (Next Generation Air Dominance).
Zobacz też
W związku z tym wiosną bieżącego roku USAF opublikowało „mapę drogową" programu utrzymania w służbie F-16C/D przez kolejnych 20 lat. Jak powiedział gen. David S. Nahom, wówczas zastępca szefa sztabu USAF, w wywiadzie dla Air Force Magazine: „F-16 będzie idealny do całego zakresu misji nie wymagających wysokiej jakości stealth i innych zdolności do przetrwania". Innymi słowy będzie mógł operować swobodnie przeciwko nieprzyjacielowi o niskich zdolnościach technicznych. Takim, jakim do niedawna było tzw. Państwo Islamskie, albo w sytuacjach, w których samoloty 5. generacji i inni uczestnicy pola bitwy wywalczyli już dominację w bitwie powietrzno-morskiej. Innymi słowy F-16C/D pozostaną jako koń roboczy, wypełniacz szeregów, czy jak to to nazywają Amerykanie „force builder", odciążającym z zadań cenne samoloty 5. generacji.
Wpisuje się to w filozofię zgodnie, z którą produkuje się dzisiaj samoloty F-15EX, które prawdopodobnie będą wywalczały przewagę w powietrzu, ale idąc w drugim szeregu za samolotami stealth, służąc jako „ciężarówki" do przenoszenia dodatkowego uzbrojenia. Ciężarówki, dodajmy, z potężnymi sensorami i wysokiej klasy uzbrojeniem precyzyjnym cechującym się bardzo dużym zasięgiem.
Decyzje te pieczętują los amerykańskich F-16C/D, które pomimo prowadzonego programu przedłużenia żywotności płatowców do 12 tys. godzin, będą używane przez amerykańskie siły zbrojne do końca możliwości ich użycia. Po zakończeniu służby będą nadawały się jedynie na złom albo do przebudowy na latające cele QF-16. Wyjątek mogą stanowić najstarsze F-16C/D Block 25, które właśnie są wycofywane i pomimo zużycia mogą po pewnych zabiegach zostać sprzedane Indonezji.
Zobacz też
Z tego powodu ponad 900 pozostających w amerykańskiej służbie F-16 czeka teraz dwojaki los. Te, które rokują na przyszłość są bądź będą modernizowane i będzie to prawdopodobnie ponad 600 maszyn, natomiast te najstarsze są powoli wycofywane i zastępowane tym co jest teraz dostępne, czyli F-35A. Na 2022 rok zaplanowano wycofanie 47 F-16C/D i są do najstarsze maszyny Block 25/32. Samoloty tego standardu były pierwszymi F-16 z oznaczeniem C/D, które od poprzedników różniły się poprawioną awioniką w tym lepszym radiolokatorem pokładowym zdolnym do operowania w dowolnych warunkach atmosferycznych i prowadzenia pocisków AIM-7 Sparrow i AIM-120 AMRAAM. Ich produkcja rozpoczęła się w 1984 roku, a do służby weszły pod koniec trwania zimnej wojny. Były też najstarszymi F-16 USAF (choć nie Gwardii Narodowej, która F-16A/B pożegnała dopiero w 2007 roku), które nie podlegały redukcjom po upadku ZSRR.
Te z spośród samolotów, które nie zostaną wycofane, będą podlegały daleko idącej modernizacji. Bardzo podobnej do tej oferowanej przez firmę Lockheed Martin na rynki zagraniczne jako tzw. pakiet F-16V. We wrześniu tego roku samoloty pierwszego dywizjonu USAF – 480 dywizjonu z bazy Spangdalhem w Niemczech, specjalizującego się w przełamywaniu obrony powietrznej przeciwnika – otrzymały modernizację w postaci nowego radiolokatora AESA, Northrop Grumman ANAPG-83 SABR, a także nowe systemy zobrazowania informacji w kabinie pilota. Samoloty, podobnie jak wcześniej analogicznie zmodernizowane maszyny Gwardii Narodowej stacjonujące w USA, otrzymały oznaczenie F-16CM. Jak powiedział szef sztabu USAF, gen. Charles Quinton Brown Jr., nowe wyposażenie i jego implementacja są już w pełni sprawdzone i oznaczają ogromny skok w zdolnościach F-16. Jak podkreśla komunikat USAF, dotychczasowy radar na F-16C/D, pomimo licznych wprowadzanych z czasem modyfikacji, miał swoje korzenie w latach 80. Tymczasem nowy radiolokator AESA ma oznaczać olbrzymi skok jeżeli chodzi o możliwości Fighting Falcona.
Zobacz też
F-16CM wykrywają cele na większych dystansach i bardziej precyzyjnie, i są również bardziej odporne na zakłócanie. Zwiększy to zdolności przede wszystkim jeżeli chodzi o przechwytywanie samolotów nieprzyjaciela ale także np. pocisków manewrujących. Co więcej, Amerykanie podkreślają, że wymiana radarów to dopiero początek, jeżeli chodzi o modernizację pozostałej floty F-16. Łącznie amerykańskie F-16 mają otrzymać 22 modernizacje w tym także nowy komputer misji, bazę danych, nowe zdolności walki elektronicznej i udoskonalony system łączności. Cały program nosi kryptonim PoBIT (Post Block Integration Team) i jest prowadzony przez Dyrektoriat Myśliwców i Zaawansowanych Samolotów, będący częścią Centrum Zarządzania Cyklem Życiowym Sił Powietrznym (Life Cycle Management Center).
Amerykański złoty środek, który ma we względnie szybki i tani sposób pozwolić na utrzymanie zdolności sił powietrznych to tak naprawdę kopia tego, co robią na całym świecie amerykańscy sojusznicy użytkujący F-16. Na podniesienie swoich maszyn o pakiet V, lub jego część (rozwiązanie jest modułowe) zdecydowało się wiele państw, które muszą liczyć się z wydatkami na obronność. Pierwsze dwa z 83 F-16 przeznaczonych do zmodernizowania o pełny pakiet V (a zatem do standardu Block 72) odebrała właśnie Grecja. Sędziwe F-16A/B o przynajmniej elementy pakiety F-16V modernizuje Tajwan, który zdołał już przezbroić w zmodernizowane w ten sposób samoloty, co najmniej jedno ze skrzydeł lotnictwa bojowego. O podobną modernizację ubiega się m.in. także Turcja. Podobna możliwość jest rozważana także w Polsce, która w relatywnie tani sposób może podnieść zdolności swojego lotnictwa bojowego modernizując w ten sposób posiadane obecnie 48 F-16C/D Block 52+. W tej sytuacji trudno się dziwić, że F-16 jest dzisiaj samolotem niezwykle poszukiwanym, który każdy chce kupić ale nikt nie chce pozbyć się maszyn używanych, ponieważ relatywnie tanio można podnieść je do generacji 4+ zdolnej do wykonywania zadań na współczesnym polu walki, to w połączeniu z opóźnieniami wznowienia ich produkcji i długa kolejką klientów na nowe egzemplarze sprawia, że amatorzy zachodnich rozwiązań efektywnych kosztowo, którym w dodatku zależy na czasie, muszą rozglądać się za innymi typami maszyn. Taki i jak np. FA-50.
WIDEO: "Żelazna Brama 2025" | Intensywne ćwiczenia na poligonie w Orzyszu