- Wywiady
- Analiza
Wojsko Polskie użyje lasera przeciwko dronom. Gen. Marciniak przedstawia założenia nowej tarczy [WYWIAD]
Drugi etap systemu Wisła, pod wieloma względami łączony z programem Narew będzie mieć znacznie większy udział polskiego przemysłu - podkreśla w rozmowie z Defence24.pl gen. bryg. Michał Marciniak. Zastępca Szefa Agencji Uzbrojenia mówi także o nowym polsko-brytyjskim pocisku Future Common Missile, przyszłości systemu Piorun, planach na szczyt NATO w Waszyngtonie w zakresie obrony powietrznej oraz polskim systemie przeciwdziałania bezzałogowcom KINMA.

Jędrzej Graf: Program Wisła to jeden z najważniejszych komponentów polskiego systemu obrony powietrznej, licząc dwie fazy, największy pod względem wartości. Wczoraj podpisano umowę FMS dla tego systemu, a niedługo wcześniej – umowę offsetową. Co oznacza finalizacja porozumienia ws. systemem zarządzania walką dla procesu budowy polskiej zintegrowanej obrony powietrznej i przeciwrakietowej?
Gen. bryg. dr inż. Michał Marciniak, zastępca Szefa Agencji Uzbrojenia, pełnomocnik MON ds. budowy systemu zintegrowanej obrony przeciwlotniczej i przeciwrakietowej: Na wstępie chciałbym podkreślić, że to ostatnia duża umowa z rządem Stanów Zjednoczonych, dotycząca pozyskiwania sprzętu dla drugiej fazy systemu Wisła. Przypomnę, że podczas MSPO 2023 podpisaliśmy umowy na wyrzutnie M903, pociski PAC-3 MSE oraz radary LTAMDS. Oczywiście pozostają umowy FMS dotyczące szkoleń czy sprzętu kryptograficznego, ale ich skala – podobnie jak w pierwszej fazie – będzie znacznie mniejsza.
Czym więc będzie się różnić kontraktowanie drugiego etapu Wisły od pierwszej fazy?
Po zamknięciu największych umów międzyrządowych z USA przystąpimy do kontraktowania komponentów systemu Wisła pozyskiwanych od polskiego przemysłu. Ich łączna wartość może wynieść nawet kilkadziesiąt miliardów złotych. Drugi etap systemu Wisła, pod wieloma względami łączony z programem Narew będzie mieć znacznie większy udział polskiego przemysłu. Będzie zdecydowanie korzystniejszy dla podmiotów krajowych pod kątem udziału wartości w wartości i proporcji zakupów od rządu Stanów Zjednoczonych oraz własnego przemysłu.
Przykładowo, w pierwszej fazie programu obrony powietrznej średniego zasięgu kupowaliśmy amerykańskie węzły łączności z radioliniami IFCN (IFCN Relay), podczas gdy w drugiej fazie będziemy pozyskiwać polskie systemy MCC, opracowane przez WZŁ1 i Transbit. Podobnie jak w pierwszej fazie, od polskiego przemysłu, w tym od Huty Stalowa Wola, Jelcza i WZU w Grudziądzu, będziemy pozyskiwać wszystkie podwozia, co jest standardem w naszych programach - oraz pojazdy transportowo-załadowcze.
Warto także wspomnieć, że w ramach realizacji offsetu z I fazy programu WISŁA, polski przemysł uzyskał pewne kompetencje produkcyjne, które będą wykorzystane w dostawach w ramach II fazy. Przykładem mogą być wyrzutnie, które na zlecenie firmy amerykańskiej wyprodukowane zostaną w Hucie Stalowa Wola.
Zobacz też
W drugiej fazie programu Wisła w zintegrowany system obrony powietrznej zostaną jednak również włączone polskie radary, takie jak Sajna, Bystra, P-18PL oraz System Pasywnej Lokacji, wyprodukowane w krajowym przemyśle. Zostaną one zintegrowane z systemem zarządzania obroną powietrzną IBCS. Za część krajową integracji, prowadzoną na różne sposoby, będzie odpowiadała polska spółka OBR CTM. W polskim przemyśle kupujemy też kabiny dowodzenia E-OPS, F-OPS i C-OPS, nie będziemy pozyskiwać standardowych amerykańskich rozwiązań tak jak w pierwszym etapie.
Część elementów, o których Pan mówił, została zamówiona także do pierwszej fazy Wisły, jednak ich dostawa jest dopiero planowana. Jak przewidywany jest proces ich integracji i kiedy cały system osiągnie gotowość?
Pewne elementy, takie jak kabiny dowodzenia i węzły łączności MCC, zostały zakontraktowane dla pierwszej fazy Wisły w konfiguracji IBCS-ready. Oznacza to, że są one gotowe do instalacji elementów systemu IBCS, na przykład komputerów, ale na dzisiaj jeszcze te elementy nie są do nich wdrożone. Po dostawie kabin i węzłów łączności będziemy do nich przenosić elementy systemu IBCS, które dziś są w standardowych systemach amerykańskich, na przykład w serwerowniach S-280.
Prototypy węzłów łączności i kabin dowodzenia będą przechodzić testy na przełomie 2024 i 2025 roku. Jeśli zakończą je pozytywnie, będziemy zamawiać seryjne systemy. Dodam, że dostawy podstawowego sprzętu zamówionego od rządu USA dla pierwszej fazy Wisły zostały już praktycznie zakończone. Jedna jednostka ogniowa, w konfiguracji umożliwiającej zwalczanie rakiet balistycznych, jest już w dyżurze bojowym na warszawskim Bemowie. Oczekujemy, że w połowie roku druga bateria Wisły osiągnie wstępną zdolność do działania w konfiguracji zintegrowanej z systemem IBCS.
A kiedy planowane są dostawy sprzętu dla drugiej fazy?
Przewidujemy, że dostawy wyposażenia dla drugiego etapu obrony powietrznej średniego zasięgu rozpoczną się na przełomie 2026 i 2027 roku. Determinantem są tutaj radary wielofunkcyjne kierowania ogniem LTAMDS, które zamówiliśmy w ubiegłym roku od Stanów Zjednoczonych. Przypominam, że zakupiliśmy łącznie dwanaście radarów. Będziemy je pozyskiwać wraz z armią Stanów Zjednoczonych w pierwszym etapie produkcji seryjnej. Zakładamy, że dostawy zakończą się do 2029 roku.

Czy rozważany jest zakup innego pocisku do zestawu Wisła, na przykład PAC-2 GEM-T, o zwiększonym zasięgu, lub SkyCeptor?
Nie zakładamy zakupu systemu SkyCeptor ani PAC-2 GEM-T do użycia bojowego, gdyż ten drugi nie daje nam możliwości działania w środowisku sieciocentrycznym. W ramach prac nad Zintegrowanym Systemem Obrony Powietrznej i Przeciwrakietowej zdefiniowaliśmy rodzinę pocisków, która spełnia wszystkie wymagania Sił Zbrojnych RP. I tak, w systemie Pilica+ będziemy mieli pociski Piorun i CAMM, w systemie Narew – CAMM-ER oraz Future Common Missile, a w systemie Wisła – Future Common Missile i PAC-3 MSE. Nie ma zatem potrzeby pozyskiwania dodatkowego pocisku przeznaczonego stricte dla zestawów Patriot. Niemniej jednak z uwagi na ograniczenia w możliwości prowadzenia strzelań szkolnych z użyciem rakiet PAC-3 MSE (mogą one być realizowane tylko na terenie Stanów Zjednoczonych) poddajemy obecnie analizie możliwość pozyskania kilku rakiet GEM-T wyłącznie do celów szkoleniowych.
Jak Agencja Uzbrojenia postrzega kwestię szkolenia kadr dla Wisły, Narwi, Pilicy, w kontekście wyzwań związanych z wdrażaniem dużej liczby sprzętu do Sił Zbrojnych RP i ogólnej sytuacji kadrowej Wojska Polskiego?
Wykorzystujemy doświadczenia z szkoleń pierwszych baterii Wisła, Pilica i Mała Narew i przygotowujemy się poważnie do tego wyzwania. Od października 2023 roku prowadzimy warsztaty pod nazwą „Koncepcja szkolenia personelu na potrzeby perspektywicznego systemu obrony przeciwlotniczej i przeciwrakietowej”, przy zaangażowaniu Wojskowej Akademii Technicznej, Lotniczej Akademii Wojskowej, Akademii Wojsk Lądowych, Akademii Sztuki Wojennej i Centrum Szkolenia Sił Powietrznych w Koszalinie. Chcemy zbudować całkowicie nowy model szkolenia, będziemy zasilali uczelnie symulatorami i laboratoriami systemów OPL. Oprócz tego jedna bateria systemu Narew i jedna bateria Pilicy+ trafi do CSSP w Koszalinie do szkolenia praktycznego.
Zobacz też
Program ma charakter kompleksowy, a elementy jego finansowania są już uwzględnione w poszczególnych programach. Przykładowo, umowa wykonawcza na system Pilica+ zakłada, że jedna z zamówionych 22 baterii zostanie przekazana właśnie do szkolenia.
Harmonogram dostaw systemu Narew w docelowej konfiguracji zakłada ich realizację w latach od 2027 do 2035. Dlaczego jest tak rozciągnięty w czasie, jest możliwość jego przyspieszenia?
Musimy pamiętać, że program Narew to nie tylko zakup sprzętu, ale też budowa potencjału w polskim przemyśle. Pozyskujemy wyrzutnie i rakiety, które zostaną wyprodukowane na licencji, w polskich zakładach. Zdolności produkcyjne zarówno partnerów zagranicznych, jak i możliwości absorpcji technologii warunkują określone terminy dostaw, jakie zostały ujęte w umowie wykonawczej.
Dodam, że wcześniejsze terminy dostaw w programie Pilica+ wynikają właśnie z tego, że wyrzutnie i pociski są pozyskiwane bezpośrednio od partnera brytyjskiego. Już na przełomie 2024 i 2025 roku będziemy realizować integrację obecnego systemu Pilica ze zdecydowanie zmodyfikowanym, a w części całkowicie nowym systemem kierowania ogniem, a także z elementami krótkiego zasięgu takimi jak radar Bystra i wyrzutnie CAMM. Natomiast doświadczenia z programu Pilica+ wykorzystamy w programie Narew.
Mówił Pan o pocisku FCM, zwanym wcześniej CAMM-MR, mającym uzupełnić zarówno systemy Narew jak i Wisła. Jakie są działania w tej sprawie i jaką rolę odegra on w systemie obrony powietrznej?
Zacznę od tego, że zdecydowaliśmy się na tak szeroki transfer technologii w programie Narew także po to, by móc brać udział w rozwoju przyszłych generacji pocisków, w szczególności właśnie Future Common Missile (FCM), jaki ma zostać opracowany wraz ze stroną brytyjską. Szczegóły ujęte są w odpowiednim porozumieniu międzyrządowym.
Przewidujemy, że FCM wejdzie na wyposażenie sił zbrojnych zarówno Polski, jak i Wielkiej Brytanii. Dla Polski jest on szczególnie istotny. Obok uzupełnienia zestawów Wisła i Narew o mniej kosztowny w stosunku do PAC-3 MSE pocisk o zasięgu znacznie przewyższającym CAMM-ER używany w Narwi, będzie on także uzbrojeniem polskich fregat Miecznik. Pocisk FCM pozwoli więc na istotne wzmocnienie polskiej obrony powietrznej i przeciwrakietowej, zarówno na lądzie, jak i na morzu.

Autor. PGZ
A co z systemem obrony mobilnych wojsk lądowych SONA?
Prowadzimy zaawansowane analizy w tej sprawie. Część wcześniejszych założeń podlega redefinicji, także z uwagi na wnioski z konfliktu na Ukrainie. Musimy pamiętać, że system SONA będzie miał swoją ściśle określoną rolę. Będzie służył do bezpośredniej osłony zgrupowań Wojsk Lądowych w sytuacji, gdy będą one bronione także przez zestawy Wisła i Narew. Dlatego nie możemy nadmiernie komplikować jego konfiguracji.
Z bezpośrednią ochroną zgrupowań Wojsk Lądowych nierozerwalnie związany jest także przenośny zestaw przeciwlotniczy Piorun. Przemysł proponuje jego modyfikacje, w tym zwiększenie zasięgu. Planowane są prace rozwojowe w tym zakresie?
Jak na razie nie ma programu następcy zestawu Piorun w Wojsku Polskim, dlatego nie zlecono prac rozwojowych związanych z jego finansowaniem z budżetu. Jesteśmy natomiast jak najbardziej zainteresowani dalszym rozwojem Pioruna, jako zestawu przenośnego.
Zobacz też
Biorąc pod uwagę, że system jest wykorzystywany w konflikcie zbrojnym, mógł wpaść w ręce przeciwnika, najważniejszym kierunkiem naszym zdaniem byłaby modyfikacja lub zmiana algorytmów naprowadzania i samej głowicy naprowadzającej. Następca Pioruna powinien być rozwijany w kierunku zdolności rozpoznania celów, a niekoniecznie większego zasięgu, jeśli miałoby się to odbyć kosztem zdolności odpalania z ramienia, przeznaczonym do użycia jako MANPAD, zdolnym także do zwalczania nieco większych bezzałogowców. W zintegrowanym systemie obrony powietrznej mamy pociski CAMM, które pokrywają odległości rzędu kilkunastu km i jednocześnie mają zaawansowaną radiolokacyjną głowicę naprowadzającą, co daje im dużą skuteczność w różnych warunkach.
Jaką rolę Agencja Uzbrojenia widzi dla zestawów Piorun i ich ewentualnych wersji rozwojowych? Planowane są dalsze zamówienia po ukończeniu obecnej umowy? Na ile Piorun może być stosowany przez lekkie, rozproszone jednostki takie jak WOT? I czy jednym z kierunków rozwoju, obok modernizacji naprowadzania, powinna być integracja na kolejnych platformach, także śmigłowcowych?
Zestawy Piorun sprawdziły się jako system przenośny, również w działaniach bojowych. Z pewnością Wojsko Polskie potrzebuje takiej zdolności, zarówno jako systemu odpalanego z ramienia, jak i będącego elementem zestawów przeciwlotniczych, takich jak wspominana przeze mnie Pilica+ czy używany w Wojskach Lądowych Poprad.
Planujemy dalsze zamówienia, aby w pełni ukompletować wszystkie nowo formowane jednostki Wojska Polskiego, przeznaczone do wyposażenia w przenośne zestawy przeciwlotnicze. Dlatego widzimy przestrzeń do modernizacji Pioruna, szczególnie jego systemu naprowadzania, aby pozostał skutecznym systemem w nadchodzących latach.
Przypomnę też, że o przeznaczeniu i sposobie wykorzystania zamawianego sprzętu decydują jego użytkownicy, a nie Agencja Uzbrojenia. Mogę jednak powiedzieć, że przenośne zestawy przeciwlotnicze Piorun w perspektywie będą dostarczane Wojskom Obrony Terytorialnej. Jeśli chodzi o integrację na śmigłowcach, to jest to perspektywiczny kierunek. Jako Agencja Uzbrojenia nadzorujemy projekt LZR Piorun, prowadzony w Narodowym Centrum Badań i Rozwoju. Oczekujemy, że w ciągu kilku lat doprowadzi on do stworzenia rozwiązania, które da śmigłowcom wielozadaniowym nowe możliwości zwalczania celów powietrznych. Nie wykluczam też, że w przyszłości zdecydujemy się na integrację PPZR Piorun na innych platformach. Na dzisiaj jednak nie chciałbym jednoznacznie przesądzać o losach Piorunów w nowych wersjach.
Przejdźmy nieco do kwestii międzynarodowych. Obrona powietrzna i przeciwrakietowa ma być jednym z kluczowych tematów szczytu NATO w Waszyngtonie. Jakie będą najważniejsze postulaty Polski?
Mogę potwierdzić, że szeroko rozumiana obrona powietrzna, w tym naziemna obrona powietrzna i przeciwrakietowa, będzie jednym z kluczowych tematów szczytu NATO, jako Siły Zbrojne RP przygotowujemy się do tego. Zanim jednak podejmiemy dyskusję o konkretnych postulatach, warto pochylić się nad ujednoliceniem aparatu pojęciowego, bo pewne kwestie w mojej ocenie nie są do końca precyzyjnie zdefiniowane nawet w dokumentach NATO.
Zobacz też
Pierwszą rzeczą, która nie jest jednoznacznie określona lub przestrzegana, jest nazewnictwo, jeśli chodzi o zasięgi systemów. Podam przykład: my nazywamy system Mała Narew zestawem krótkiego zasięgu (SHORAD), podczas gdy Brytyjczycy mówią o zestawie Sky Sabre z takimi samymi pociskami CAMM jako o systemie średniego zasięgu (ang. Medium Range, MRAD). W Polsce jako system MRAD definiowany jest zestaw Patriot, czy szerzej system Wisła. Jeśli więc mamy definiować wspólne zdolności do modelu sił NATO, składać deklaracje, musimy mówić tym samym językiem.
Musimy w sposób jednoznaczny zdefiniować podział zasięgów i stref rażenia. Nie tylko pod kątem możliwości dolotu rakiety, czy innego efektora, na określoną odległość, ale też możliwości skutecznego zwalczania celu manewrującego na danym dystansie. Jeśli tego nie zrobimy, to może okazać się, że mówiąc o deklaracji systemu krótkiego zasięgu do systemu NATO jedne państwa będą miały na myśli zestaw zbliżony parametrami do Narwi, inne – zestaw przenośny klasy Poprada czy Pioruna, a jeszcze inne – systemy lufowe. A to są przecież elementy nieporównywalne. W przeszłości NATO przyjęło definicję batalionu jako modułu bojowego, jako elementu dysponującego określonymi zdolnościami, zapasami amunicji i spełniającego szereg uniwersalnych wymagań. Mam wrażenie, że w zakresie obrony powietrznej i przeciwrakietowej potrzebujemy podobnego rozwiązania, a na razie go nie mamy.

Autor. plut. Aleksander Perz / 18 Dywizja Zmechanizowana
Są też inne obszary, wymagające podobnych wyjaśnień?
Jeśli planujemy wspólne działanie w systemie obronnym NATO i deklaracje narodowych zdolności, musimy też dokładnie określić, co oznacza zintegrowana obrona przeciwlotnicza i przeciwrakietowa. Bo o ile „Integrated Air and Missile Defence System” jest na ustach wszystkich, to pojęcie to jest interpretowane w różny sposób. Jest ogromna różnica między integracją a interoperacyjnością, nie ma jednoznacznych definicji tych obszarów dla obrony powietrznej w dokumentach NATO.
Dla nas obrona zintegrowana, to taka, jaką budujemy w programach Wisła i Narew. Możemy więc wykorzystać do zwalczania celu efektor Narwi wykorzystując dane z sensora działającego dla systemu Wisła. Jeśli mamy natomiast system Patriot i system Sky Sabre podporządkowane polskiemu Dowództwu Operacyjnemu, to one są interoperacyjne, bo mogą działać w jednym ugrupowaniu i przekazywać informacje jednemu przełożonemu, który stawia im zadania, ale nie są zintegrowane, bo nie możemy strzelać z zestawu Patriot do celów wykrytych przez radar Giraffe systemu CAMM. Warto więc uporządkować te pojęcia, bo musimy wiedzieć, czy chcemy zbudować system zintegrowany, czy tylko interoperacyjny. Nie możemy dopuścić do sytuacji, by na szczycie NATO padły deklaracje, na przykład o budowie zintegrowanego systemu obrony powietrznej, bez jednoznacznego wyjaśnienia tych pojęć.
Trzeba być też świadomym, że nie ma technicznych możliwości pełnego zintegrowania wszystkich systemów obrony powietrznej w całym NATO, czy w całej Europie, ani pokrycia całego Starego Kontynentu obroną. Możemy jednak i powinniśmy rozważyć tworzenie regionalnych koalicji systemów obrony przeciwlotniczej, zakładając że te systemy byłyby zintegrowane w jednym systemie dowodzenia i w pełni współdziałały ze sobą, a następnie działały by na zasadzie interoperacyjności z pozostałymi regionami. Jedna taka koalicja mogłaby funkcjonować na północy i wschodzie Europy, na przykład z udziałem Finlandii, Szwecji, krajów bałtyckich, Polski, inna – na południu Europy, jeszcze inna na zachodzie kontynentu. Te systemy byłyby w pełni zintegrowane ze sobą (w ramach koalicji), a jednocześnie interoperacyjne z całym systemem NATO. To rozwiązanie możliwe do osiągnięcia na obecnym poziomie rozwoju technologicznego, uwzględniając możliwości przekazu danych.
Co to oznacza w praktyce?
Musimy dążyć do tego, żeby w sposób jednoznaczny rozpoznawać wszystkie cele. Gdyby w jednym regionie funkcjonowało kilka systemów, które nie są ze sobą zintegrowane, to mogłoby się okazać, że rozpoznają kilka różnych celów. A tego powinniśmy unikać, bo wszystkie systemy obrony powietrznej rozmieszczone na wschodniej flance NATO powinny mieć ten sam jednolity obraz sytuacji w przestrzeni powietrznej. Co nie oznacza – przykładowo – że zestawy dyżurujące w Hiszpanii muszą mieć ten sam obraz na podobnym poziomie szczegółowości, bo tworzenie go, a przede wszystkim przesyłanie, byłoby bardzo trudne do osiągnięcia z technicznego punktu widzenia, nawet na bardzo zaawansowanych systemach.
Wojna na Ukrainie pokazuje nam, że coraz większym zagrożeniem są systemy bezzałogowe. Jak wygląda wdrażanie środków zwalczania BSP do Wojska Polskiego? I czy możemy w tym obszarze angażować się w inicjatywy NATO?
Systemy zwalczania bezzałogowych statków powietrznych to jeden z priorytetów Agencji Uzbrojenia. I zamierzamy je rozwijać, także w ramach inicjatywy Unii Europejskiej, wraz z sojusznikami NATO. Będziemy mówili o tym głośno na szczycie w Waszyngtonie.
Obecnie w Unii Europejskiej istnieje instrument EDIRPA, pozwalający na dofinansowanie wspólnych zakupów uzbrojenia do państw członkowskich. W ramach programu EDIRPA, zakładającego dofinansowanie budowy zdolności przez państwa członkowskie, chcemy zaproponować system KINMA – Kinetyczny i Niekinetyczny Moduł Antydronowy. Jest to opracowywany dla zestawu Pilica+ system zwalczania BSP o otwartej architekturze. Będzie on wyposażony w sensory i efektory różnego typu, w tym systemy zakłócające, amunicję programowalną, armaty, rakiety, z możliwością rozbudowy o inne elementy. System będzie służył do kompleksowego zwalczania BSP, tak kinetycznego, jak i niekinetycznego. Do zwalczania bezzałogowców zamierzamy też stosować własny „myśliwski” system bezzałogowy, mogący razić nieprzyjacielskie systemy odpowiednimi pociskami. To pozwoli na poważne zwiększenie jego zasięgu.
Zobacz też
Co bardzo istotne, choć system KINMA budowany jest w ramach programu Pilica+, to równocześnie może zostać od niego odłączony i działać samodzielnie. Można też pozyskiwać takie zestawy całkowicie samodzielnie, więc nawet jeśli kupujemy 22 systemy Pilica+, to możemy pozyskać kilkakrotnie więcej tych zestawów. Przekazaliśmy informację o tym systemie krajom sojuszniczym, za pośrednictwem NATO, a także polskich attachatów wojskowych. Wstępnie zainteresowanie wyraziły Czechy. Jeśli do szczytu w Waszyngtonie w projekt zaangażują się też inni sojusznicy, będziemy wnioskować o dofinansowanie z programu EDIRPA. Przypomnę, że wymogiem jest wspólny zakup zdolności przez trzy państwa członkowskie UE. Oczywiście, jeśli nie uda się uzyskać dofinansowania, system będziemy realizowali samodzielnie, ze środków własnych.
Takie inicjatywy są bardzo potrzebne. Ostatnie miesiące na Ukrainie pokazują jednak, że nasycenie bezzałogowcami pola walki rośnie bardzo mocno i szybko, włącznie z najmniejszymi systemami to dziesiątki tysięcy sztuk. Jakie są doświadczenia Wojska Polskiego i plany budowy szerokiej obrony przeciwko różnym typom BSP?
W Wojsku Polskim mamy system niekinetyczny, SkyCtrl, zdolny do wykrywania i zakłócania bezzałogowców. Mamy pewne doświadczenia z wykorzystania go na granicy polsko-białoruskiej, jednak nie służy on do kinetycznego, fizycznego zwalczania BSP. Firma APS, producent systemu SkyCtrl, wraz z brytyjską firmą MSI Defence Systems opracowała też system zwalczania, obejmujący sensory i systemy zakłócania firmy APS oraz armatę Bushmaster II kalibru 30 mm z amunicją programowalną.
Musimy też pamiętać, że bezzałogowce bardzo się od siebie różnią. Najmniejsze systemy, o najmniejszym zasięgu, adaptowane z zastosowań cywilnych, są bardzo trudne do zestrzelenia środkami kinetycznymi. Do ich zwalczania powinno się stosować tam gdzie to możliwe zakłócanie, a także energię skierowaną.

Autor. APS
Na jakim etapie są prace nad zastosowaniem systemów energii skierowanej w Wojsku Polskim?
Przeprowadziliśmy zaawansowane rozmowy z kilkoma partnerami zagranicznymi. Wiemy już, jakie zdolności powinny i mogą realnie zostać osiągnięte przez systemy, jakie zamierzamy pozyskać. System KINMA będzie mógł zostać rozszerzony o systemy energii skierowanej. W pierwszej kolejności będzie to laserowy system rażenia, bo takie zestawy są skuteczne wobec bezzałogowców. Prace nad takimi rozwiązaniami są już mocno zaawansowane i są one na dość wysokim poziomie gotowości technologicznej, choć pozostają wyzwania związane z niezawodnością efektorów w warunkach pola walki, wilgotności, zabrudzeń itd.
Kolejnym etapem rozwoju systemu KINMA powinno być włączenie do niego systemów działających na bazie wiązki mikrofalowej (HPM). W różnych państwach prowadzone są prace w tym zakresie i w przyszłości tego rodzaju systemy powinny osiągnąć dojrzałość technologiczną. Wdrożenie tej technologii pozwoli na znaczny wzrost potencjału systemu KINMA.
Dodam, że nasze prace analityczne dla systemu KINMA zostały już praktycznie ukończone. W momencie, gdy pojawiły się środki z EDIRPA, zaprosiliśmy do udziału sojuszników, a jednocześnie zapytaliśmy o ich spostrzeżenia. Będziemy realizować projekt w szybkim tempie. Zakładamy, że cały moduł bateryjny będzie się składać z sensorów radarowych, sensorów pasywnych i efektorów artyleryjskich umieszczonych w sposób zintegrowany na pojazdach ciężarowych, oraz oddzielnych, lżejszych systemach z wyrzutniami rakiet na bazie samochodów terenowych. Widzimy bardzo duże zapotrzebowanie na podobne rozwiązania w krajach NATO i mamy nadzieję, że będziemy mogli spełniać je nie tylko dla Wojska Polskiego, ale też dla sojuszników, angażując także środki Unii Europejskiej. To bardzo korzystny obszar dla współpracy międzynarodowej, dający możliwości rozwoju.
A co z zabezpieczeniem dla poszczególnych żołnierzy, pododdziałów, czy integracją systemów antydronowych z czołgami, wozami bojowymi, innymi platformami?
Systemy obrony przeciwlotniczej, takie jak KINMA, z założenia służą do ochrony wojsk i obiektów. Jeśli chodzi o zestawy Pilica+, których elementem będzie KINMA, to ich zadaniem jest przede wszystkim obrona zestawów Wisła i baz lotniczych. W zależności od potrzeb system KINMA może być wysyłany również do osłony innych elementów, włącznie ze zgrupowaniami wojsk.
Zobacz też
Jeśli natomiast chodzi o systemy przeznaczone dla poszczególnych wozów bojowych, czy pojedynczych żołnierzy, to są systemy raczej służące do samoobrony i oparte na zakłócaniu. Pojazdy, takie jak czołgi i BWP, również mają swoje ograniczenia, jeśli chodzi o integrację systemów, choć oczywiście są możliwości aby wzmacniać ich osłonę przeciwko nowo pojawiającym się zagrożeniom.
Dziękuję za rozmowę.
WIDEO: Zmierzch ery czołgów? Czy zastąpią je drony? [Debata Defence24]