Siły zbrojne
Wojna przyszłości. Ewolucja pola walki a współczesne konflikty [ANALIZA]
W ciągu ostatnich lat byliśmy świadkami lokalnych konfliktów zbrojnych, często łączących elementy konwencjonalnej i międzypaństwowej wojny, zbrojnej interwencji oraz walki z ugrupowaniami rebelianckimi/terrorystycznymi. Stworzyły one namiastkę obrazu charakteru przyszłej wojny, często pod ich kątem tworzone są programy modernizacyjne. Czy jednak doświadczenia dzisiejszych wojen pozwolą przewidywać uzbrojenie i zdolności, jakie będą potrzebne w przyszłości?
W ostatnich kilku latach byliśmy świadkami lokalnych konfliktów zbrojnych o różnej skali intensywności, interwencji sił międzynarodowych w celu przywrócenia stabilizacji, czy wręcz działań zapobiegawczo-odwetowych w rejonach, w których istniało duże prawdopodobieństwo rozwoju konfliktu, jego rozpoczęcia lub gdzie w bezprecedensowy sposób zaatakowano ludność cywilną, łamiąc międzynarodowe regulacje i ustalenia dotyczące jej praw do zapewnienia ochrony.
Te lokalne działania militarne stworzyły namiastkę obrazu współczesnego/przyszłego konfliktu zbrojnego, często leżały też u podstaw prób wypracowania analiz związanych z kierunkami dalszych zmian w zastosowanej taktyce i technice wojskowej. W kilkunastu krajach całego świata wiele programów modernizacyjnych różnej wielkości rozpatrywanych jest właśnie pod kątem tych konfliktów. Pojawia się pytanie, czy jest to właściwy kierunek, w pełni pokrywający się z wizją przyszłych wojen i konfliktów o różnej skali intensywności – wydaje się, że niekoniecznie. Co zatem jest godne uwagi, a co może być jedynie błędnym kierunkiem działań?
Wschodnia Ukraina
Obserwując konflikt na wschodzie Ukrainy najbardziej w oczy rzuca się masowe użycie klasycznego sprzętu wojsk lądowych. W ogóle sam sposób prowadzenia wojny jest typowy - klasyczny. Nie ma tam wyrafinowanej taktyki użycia lotnictwa bojowego, czy broni precyzyjnej, systemów rakietowych zwiększonego zasięgu lub wykorzystania, na większą skalę, systemów uzbrojenia zaliczanego do najnowszych generacji.
Dzieje się tak dla tego, że obie strony chcą lub muszą podporządkować się, z różnych, niekoniecznie militarnych powodów takiemu, a nie innemu sposobowi prowadzenia działań. Po stronie Ukrainy ma to miejsce przede wszystkim ze względu na posiadaną technikę bojową, wcześniejszą degradacje armii, słabą taktykę i niskie umiejętności walki (dopiero opanowywane w czasie przedłużającego się konfliktu) oraz świadomość własnych ograniczeń wobec potężnego sąsiada i nikłego rzeczywistego wsparcia na forum międzynarodowym.
Czytaj też: Lotnictwo i metody jego zwalczania. Wnioski z wojny w Donbasie [ANALIZA].
Rosja nie może bezpośrednio użyć swojego lotnictwa, broni precyzyjnej czy strategicznej. W konflikcie masowo używa sprzętu, który w dużych ilościach zalega magazyny(i ma go na wyposażenia strona ukraińska, natomiast na mniejszą skalę testuje nowe lub zmodernizowane wzory uzbrojenia (artyleria, BSP, systemy przeciwlotnicze krótkiego i średniego zasięgu, czy walki radioelektronicznej). Sam konflikt to dla Rosji nie tylko realizacja własnych planów politycznych, ale też znakomity poligon doświadczalny, pozwalający na wypracowanie nowych metod i sposobów walki.
Jednym z ciekawszych etapów zmagań na Ukrainie było zajęcie Krymu. Odbyło się to w sposób nieoczekiwany i po raz kolejny potwierdziło, że zaskoczenie i zła ocena możliwości przeciwnika może mieć w konsekwencji bardzo niekorzystne skutki militarno-polityczne. Zaskoczenie to dotyczyły w równym stopniu Ukrainy, co Unii Europejskiej, jak i NATO.
Użycie konwencjonalnego i często nie najnowszego technicznie uzbrojenia spowodowało, że pewne metody walki, w których wykorzystywany jest starszy sprzęt bojowy, uważane obecnie za mało efektywne, odgrywają w tym konflikcie większe znaczenie. Należą do nich m.in. wykorzystywane tam przeciwpancerne systemy artyleryjskie, czy wyrzutnie artylerii rakietowej jak BM-21, ale i same działania taktyczne, jak uporczywa obrona obiektów o niewielkim znaczeniu militarnym, czy nietypowe wykorzystanie wozów bojowych. Są to elementy charakterystyczne dla tego konfliktu, mające przy tym często wielkie znaczenie propagandowe.
Syria i Irak
Wojna z tzw. Państwem Islamskim (ISIS, Daesh) odbywa się również za pomocą klasycznych systemów uzbrojenia, wykorzystywanych przez obie strony konfliktu. W przeciwieństwie do Ukrainy, w tym przypadku na szerszą skalę wykorzystywane jest lotnictwo (USA i ich sojuszników oraz Rosji), wspierające działania sił lądowych. Dużą rolę odgrywa też marynarka wojenna, będąca zarówno ważnym elementem sił uderzeniowych, jak i wsparcia elementów zabezpieczenia działań. Komponentem mającym spore znaczenie w skutecznym prowadzeniu walki są wojska specjalne, wykonujące operacje wsparcia na rzecz działań wojsk lądowych, naprowadzania lotnictwa, czy eliminowania ważnych celów i obiektów.
Rosjanie w ramach wsparcia reżimu Assada testują nowe rodzaje samolotów, okrętów, broni precyzyjnej dalekiego zasięgu, czy też możliwości związane z przerzutem wojsk na znaczne odległości oraz logistycznym zabezpieczeniem działań na obszarze położonym w pewnej odległości od własnego terytorium. Dla nich ten konflikt oprócz realizacji zamierzeń politycznych jest doskonałą okazją promocyjną rodzimej techniki wojskowej.
Stany Zjednoczone nie kwapią się, by wejść do Iraku po raz trzeci, robią więc wszystko, by zakończyć wojnę przysłowiowymi „cudzymi rękoma”. Operacje przeciwko Daesh ograniczają do w miarę bezpiecznego użycia lotnictwa (podobnie jak ich sojusznicy), czy pododdziałów lądowych wsparcia, pozostających bez bezpośredniego kontaktu z przeciwnikiem (z wyłączeniem działań i operacji wojsk specjalnych).
Bardzo charakterystyczne (również w kontekście przynależności do NATO i zajmowanej pozycji w sojuszu) są słabe taktycznie i ograniczone technicznie działania Turcji, której armia jest powszechnie uważana za jedną z lepiej wyposażonych i większych na świecie.
Czytaj też: Syria-Irak-Iran: konflikt tranzytowy. W tle amerykańska broń dla Kurdów [ANALIZA].
Jemen
Prowadzone przez koalicję państw arabskich (pod nieformalnym przywództwem Arabii Saudyjskiej) działania w Jemenie są obszarem łączącym klasyczny model walki z elementami wykorzystania broni precyzyjnej, nowoczesnych systemów obrony przeciwlotniczej i przeciwrakietowej, działań wojsk specjalnych, czy sił morskich. Wydawać by się mogło, że nasycone nowoczesną techniką oddziały arabskie stosunkowo łatwo poradzą sobie ze słabiej uzbrojonym i mniej licznym przeciwnikiem. Jednak tak się nie dzieje i wyraźnie widać, że samo uzbrojenie nie wystarcza wobec braku umiejętności, słabej taktyki oraz nie do końca sprecyzowanych celów walki. Nowoczesna technika nie zawsze radzi sobie z również z wykryciem i obezwładnieniem niektórych (nawet starszych) systemów uzbrojenia, używanych przez drugą stronę konfliktu (systemy rakietowe różnego przeznaczenia, rozpoznania i przeciwdziałania), czy przeciwdziałaniem taktyce działań nieprzyjaciela, zorganizowanej specjalnie na potrzeby prowadzonych walk.
Czytaj też: Jemen wciąż w ogniu. "Zastępcza wojna" Arabii Saudyjskiej i Iranu.
Libia
Atak NATO skierowany w reżim Kadafiego był szybki i obarczony niskim ryzykiem strat, za to wysokimi kosztami ekonomicznymi, które ponieśli członkowie koalicji. Słabe i technicznie przestarzałe wojska libijskie szybko zniszczono, ale sama wojna domowa trwa do dziś i w zasadzie w kraju sytuacja jest jeszcze gorsza, niż miało to miejsce przed rozpoczęciem konfliktu.
Z militarnego punktu widzenia, samo użycie precyzyjnych systemów uzbrojenia i lotnictwa nie zapewni osiągnięcia celów walki (chyba że celem miało być tylko wyeliminowanie Kadafiego) - konieczne jest wejście do działań lądowych sił stabilizacyjnych (podobne wnioski można już było wyciągnąć z wcześniejszej wojny w byłej Jugosławii). Koalicjanci po Iraku i Afganistanie wiedzieli, że taki scenariusz grozi ekonomicznym i politycznym krachem. Wstępna faza pokazała również bardzo słabe możliwości militarne państw europejskich, które bez realnego wsparcia ze strony USA na niewiele mogą sobie pozwolić.
Czytaj też: "Pełzająca migracja" z Afryki. Libia centrum kryzysu.
Próba oceny przyszłych działań z taktyczno-technicznego punktu widzenia
Co, poza wymienionymi już spostrzeżeniami, można wywnioskować z tych konfliktów zbrojnych oraz wcześniejszych dużych operacji militarnych, takich jak chociażby w Iraku czy Afganistanie? Jakie zdolności i wymagania są obecnie rozwijane we wiodących armiach świata?
Pomimo zaawansowanych systemów rozpoznania, w tym satelitarnego, rozbudowanego systemu wywiadu i kontrwywiadu wojskowego oraz oparciu polityki na opiniach licznych ośrodków doradczych i eksperckich, zaskoczeniem dla wszystkich był sposób i szybkość zajęcia Krymu przez Rosjan (podobnie jak nagły wybuch wojny w Gruzji). Czynnik zaskoczenia jest obecnie tak samo ważny, jak ważny był kilkanaście lat temu. Równie ważne jest posiadanie odpowiednio wyposażonych i przygotowanych do tego typu operacji wojsk aeromobilnych, czy specjalnych, przeznaczonych do wykonywania specyficznych zadań, takich jak opanowanie ważnych węzłów komunikacyjnych, lotnisk, neutralizacja sztabów czy systemów dowodzenia i przekazywania danych oraz obezwładnianie innych obiektów mających znaczenie pod względem taktyczno-operacyjnym. Wojska te powinny mieć odpowiednie wyposażenie do wykonywania takich zadań i obecnie formacje aeromobilne posiadają na swoim stanie zarówno uzbrojenie wsparcia w postaci artylerii, jak i wozów bojowych o możliwościach niemal równych pojazdom wykorzystywanym w wojskach lądowych.
Natomiast wojska specjalne to nie tylko odpowiednio wyszkoleni ludzie i ich wyposażenie indywidualne, ale cała mozaika systemów wsparcia takich działań (samoloty, śmigłowce, BSP, pojazdy taktyczne, zaawansowane systemy przekazywania danych, łączności i dowodzenia) oraz logistycznego zabezpieczenia takich operacji (nawet w odległych zakątkach świata).
W tym miejscu należy też podkreślić, że szkolenie różnego rodzaju wojsk w specjalnej taktyce walki jest w niektórych obszarach ich działań przydatne, czy nawet pożądane. Nie zmieni to jednak faktu, że ani pod względem sposobu walki, ani stosowanego przez nie wyposażenia, czy samej metodyki działań, nigdy nie będą one zdolne do realizacji zadań na poziomie nawet porównywalnym do sił specjalnych. Sama taktyka wojsk specjalnych jest również stworzona do wykonywania dedykowanych im zadań, a nie do masowej konfrontacji na polu bitwy.
Czytaj też: Powrót wielkich jednostek. Rosja formuje sztaby armii i korpusów [ANALIZA].
Warto zadać pytanie - jak szybka i skuteczna byłaby reakcja krajów wschodniej flanki NATO na taką zaskakującą i nagłą formę rozpoczęcia działań przez jedną-dwie dywizje aeromobilne z Rosji?
Zarówno państwa zachodnie, jak i Rosja czy Chiny w pierwszej kolejności stawiają na systemy uzbrojenia pozwalające na walkę z dystansu (różnego w zależności od przewidywanych celów starcia). Chodzi tu o broń precyzyjną, systemy artyleryjsko-rakietowe o zwiększonym zasięgu, bezzałogowce – lądowe, morskie i powietrzne, nowej generacji pociski manewrujące, czy chociażby powszechnie już stosowany - cyberatak. W wypadku wybranych krajów dochodzi do tego możliwość użycia broni atomowej. Oczywiście, to wszystko powiązane jest z całą gamą systemów przenoszenia ww. środków walki, a więc głównie lotnictwem bojowym, czy różnego rodzaju okrętami wojennymi.
Intensywność rozwoju klasycznej broni (czołgi, bwp, transportery opancerzone) nie jest z pozoru tak duża, jak mogłoby się to wydawać. Duży wpływ ma na to nie silna potrzeba posiadania takiego rodzaju sprzętu przez samo wojsko, ale przede wszystkim naciski polityczno-gospodarcze. Rozbudowany w poprzednich latach przemysł domaga się nowych zamówień, zwłaszcza gdy bazuje na produkcji tylko takich systemów walki (np. niemiecka firma KMW czy francuska Nexter). Niektóre kraje, jak Turcja, Chiny, czy nawet Korea Południowa natomiast zmuszone są do wprowadzania nowych wzorów czołgów czy bwp, by zastąpić nimi masowo wykorzystywane egzemplarze starszych generacji maszyn, obecnie już nieperspektywicznych na współczesnym polu walki. Ale i tam proces wymiany tego sprzętu nie jest szczególnie szybki w porównaniu z rozwojem marynarki wojennej, lotnictwa, czy chociażby systemów obrony przeciwlotniczej i przeciwrakietowej.
Tak naprawdę jedyną nowością w tym obszarze w ostatnich latach jest rosyjski czołg T-14 Armata (i wozy mu pochodne), ale jak na razie pozostanie on jeszcze długo badanym prototypem, a pierwsze zadanie jakie miał wykonać – pokaz możliwości i eskalację napięcia - z powodzeniem już wykonał.
Amerykanie próbują zredukować koszty utrzymania swoich klasycznych systemów wojsk lądowych poprzez dużą unifikację podstawowych platform bojowych oraz modernizację sprzętu (dzięki temu można spełnić postulaty zarówno armii, jak i przemysłu). Rosjanie modernizują głównie starszy sprzęt, a Francuzi i Brytyjczycy nadal redukują swój potencjał ciężki na rzecz średnich i lekkich platform.
Co prawda, Niemcy mozolnie odbudowują swój stan posiadania czołgów, ale nawet gdy zrealizują obecne plany, potencjał ich wojsk pancernych będzie jedynie pewnym procentem możliwości, jakimi dysponowali w czasach zimnej wojny. Nowy francusko-niemiecki czołg powstanie - być może - po 2030 roku, a do tego czasu obecne plany jego budowy ulegną całkowitemu przeobrażeniu. Korea Południowa odebrała na razie niewielką partie swoich najnowszych K2, a Japonia tylko ok. 20 T-10.
Czytaj też: Procedury i polityka hamują modernizację Bundeswehry [ANALIZA].
Czołg, czy nowoczesny bwp, to broń droga w pozyskaniu i utrzymaniu, a obecnie istnieje cała gama rożnych środków ich zwalczania (często dużo ekonomiczniejszych w eksploatacji). Bez uświadomienia sobie, że maszyny te (podobnie jak klasyczna artyleria, moździerze itp.) są elementem całego powiązanego systemu walki – uporczywe brnięcie w programy pozyskania takiego sprzętu bez ww. koncepcji z góry skazane są na porażkę pod względem ekonomicznym, a nawet taktyczno-technicznym.
Kraje takie jak USA, Rosja czy Chiny zdają sobie sprawę, że oprócz rozwijanej obecnie broni precyzyjnej i o zwiększonym zasięgu działania potrzebna jest zupełnie nowa technika militarna. Powoduje to, że równie dynamicznie co konwencjonalne systemy walki powstaje nowa broń wysokoenergetyczna (lasery i działa elektromagnetyczne czy elektrotermiczne) oraz różne roboty bojowe. Dochodzą do tego systemy hipersoniczne, nowej generacji śmigłowce czy samoloty i okręty bojowe.
Czytaj też: Lasery - broń przyszłości.
W tym miejscu trzeba postawić pytanie. Co, dla trzech głównych graczy militarnych na świecie, jest determinującym czynnikiem ukierunkowującym ich realne możliwości militarne?
Dla USA wydaje się, że jest to niewątpliwie potężny przemysł, nowoczesne technologie i ściśle powiązana z nią ekonomia. W kraju tym olbrzymie znaczenie ma polityka prospołeczna, więc ochrona życia każdego obywatela (w tym walczącego żołnierza) jest tu w każdym aspekcie najważniejsza. Amerykanie w ostatnich latach odnieśli taktyczne sukcesy militarne (i gospodarcze), ale od kilkunastu lat przegrywają politycznie. Iran, Wietnam, Irak, Afganistan, Libia, Egipt, Korea Północna i wiele innych przykładów pokazuje krótkowzroczność i słabość polityki amerykańskiej.
Czytaj też: Mattis i Trump odbudują armię USA. Trzy etapy zwiększania budżetu [ANALIZA].
Rosja to, przede wszystkim, masa i ilość. Człowiek ma tu drugorzędne znaczenie, dodatkowo rożnie tam też znaczenie czynnika technologicznego. Kilkanaście lat temu Rosjanie ponieśli porażkę w Afganistanie. Za to całkiem niedawno zapisali na swoim koncie mało spektakularny, ale sukces militarny w Gruzji i bardzo duży sukces na Krymie. Rosja, przede wszystkim, powoli realizuje swoje cele polityczne, czy to się komuś (pod różnym kątem widzenia) podoba, czy nie.
Chiny obecnie w wyrafinowany sposób łączą aspekty działań gospodarczo-ekonomicznych (rozwijana technologia) z masowością użycia siły. Ten kraj systematycznie realizuje cele swoje polityki. Jeśli Chiny zdecydowałyby się na atak, to najprawdopodobniej byłby to krótkotrwały, zmasowany atak rakietowy dla zadania maksymalnych strat przeciwnikowi (knock-out blow), a następnie szybkie przejście do strategicznej, długotrwałej obrony.
Czytaj też: Wielka reforma chińskiej armii. "Gotowość do działań na całym świecie".
Taki scenariusz może zastosować również Rosja (ale i Korea Północna, czy Iran), a jest on nie do zaakceptowania przez USA i ich sojuszników, bo wymaga potężnych nakładów i czasu, a ten może różnie wpłynąć na końcowy wynik starcia.
Trzeba pamiętać, że nie należy lekceważyć żadnego przeciwnika, a rzeczywisty konflikt może niemile zrewidować nasze obecne przewidywania co do jego skuteczności.
Te czynniki w dużej mierze wpływają na obecne kierunki zmian w siłach zbrojnych tych państw oraz procesy ich dalszej modernizacji i unowocześnienia.
W USA zdano sobie sprawę, że redukcja głównych systemów walki, takich jak samoloty i okręty (a głównie zaawansowanych broni przez nie przenoszonych) nie może już dalej postępować. Kolejne ograniczenia w arsenale posiadania tych środków spowodują bowiem skokowe obniżenie możliwości militarnych USA oraz ich globalnej projekcji siły.
Jednak produkcja, a następnie utrzymanie tak dużej liczby systemów uzbrojenia, to również potężne nakłady. Uświadomiono wiec sobie, że oprócz wprowadzenia nowych rodzajów broni (o mniejszych kosztach eksploatacji), trzeba wypracować jeszcze inny sposób pozwalający na redukcję kosztów życia poszczególnych systemów walki, a przy tym utrzymujący ich możliwości na obecnym poziomie lub wręcz go podnoszący.
Odpowiedzią stała się automatyzacja, robotyzacja i wprowadzenie (na razie w niektórych obszarach) elementów sztucznej inteligencji.
Najnowsze okręty, czy samoloty projektuje się z uwzględnieniem wysokiej automatyzacji ich eksploatacji. Pozwala to na redukcję załóg, a przez to szeregu kosztów z tym związanych (płace, szkolenie, zakwaterowanie, wyposażenie, serwisowanie itp.). Proces samej automatyzacji jest rozwijany w kierunku bezosobowego nadzoru nad poszczególnymi systemami i urządzeniami, tak by człowiek podejmował tylko ostateczne decyzje. Taki sposób dotyczy też systemów dowodzenia, gdzie maszyna wypracowuje wszystkie niezbędne dane i podejmowane kroki, a człowiek jedynie zatwierdza lub odrzuca opracowany plan działania.
Kolejnym przedsięwzięciem jest masowe wprowadzenie całych rodzin różnych robotów do eksploatacji w wojsku. Na razie głównie w służbach logistycznych (przypomnijmy, że obecnie na jednego walczącego przypada do 6-8 żołnierzy ze służb zabezpieczenia). Intensywnie testuje się jednak takie maszyny w rolach rozpoznawczych i czysto bojowych (np. MQ-9 Reaper współdziałające z F-35A na Red Flag 17-1, czy chociażby rosyjski Vikhr).
Dalsze kierunki zmian to nadanie robotom autonomii (jak na razie w ograniczonym zakresie). Z czasem powinny one samodzielnie przystosowywać swoje działanie do zmian na polu walki, człowiekowi zostanie wówczas jedynie rolą ostatecznego decydenta. Do tego celu zmierza m.in. program autonomicznych rojów, którego celem jest zwiększenie możliwości bojowych oraz zmniejszenie kosztów eksploatacji, poprzez tworzenie różnorodnych zespołów BSP. Rozwijane są również takie programy jak futurystyczna koncepcja „hodowli” małych BSP, przeznaczonych do wykonywania konkretnych misji wojskowych, czy robotów, których wyposażenie oraz zastosowany system ruchu samodzielnie przystosowuje się do reakcji na konkretne zagrożenie. Wydawać by się mogło, że jest to czysta futurystka, ale jeszcze kilkadziesiąt lat temu taką futurystką był samochód, samolot, przenośny komputer, czy chociażby Internet.
Automatyzacja procesu eksploatacji ma natomiast zredukować koszty oraz usprawnić ten proces. Nowe systemy uzbrojenia będą miały jeszcze bardziej wydajniejsze systemy samodiagnostyki i samoregeneracji. Człowiek będzie tylko ogniwem decyzyjno-kontrolnym.
W celu uodpornienia nowych systemów uzbrojenia na różne formy ataku w postaci walki radioelektronicznej, czy cyberataku, dąży się do zwiększenia ich samodzielności działania oraz zminimalizowania uzależnienia od systemów ISR, łączy sieciowych, czy systemów pozycjonowania (głównie GPS).
Przyjmowana nowa strategiczna koncepcja bitwy powietrzno-morskiej (air-sea battle concept) polega na szybkim przejęciu inicjatyw poprzez uzyskanie przewagi w obszarach C4ISR i naprowadzania własnych systemów. Odpowiedzią na uderzenie przeciwnika jest własna, skuteczna obrona, ale i szybka reakcja, tak by jego systemy wyrzutni, czy innego uzbrojenia były niszczone prawie w tym samym czasie, gdy się bronimy przed skutkiem ataku. Gdy jedne systemy bronią nas przed uderzeniem powietrzno-rakietowym (lub innym), inne już obezwładniają siły przeciwnika, a nawet przechodzą do kontrataku.
I na koniec przypomnijmy o dynamicznym rozwoju programów związanych z zapewnieniem sieciocentryczności. W ścisłym powiązaniu z ww. systemami umożliwiają one szybkie i dokładnie odzwierciedlenie pola bitwy w każdym wymiarze, co głównie zapewnić ma wyprzedzenie zamiarów potencjalnego przeciwnika lub chociaż poważne utrudnienie mu przeprowadzenia działań, a przez to utrzymywanie przewagi w skali taktycznej czy taktyczno-operacyjnej.
Podsumowanie
Konwencjonalne systemy uzbrojenia (jak czołgi, wozy bojowe, klasyczne systemy artyleryjskie, czy uzbrojenie indywidualne) są nadal ważnym elementem wyposażenia nowoczesnych armii, ale ich rola nie jest taka sama jak kilkanaście lat temu. Mają one duże znaczenie w konfliktach lokalnych lub o małej intensywności, natomiast w konflikcie globalnym będzie to broń trzeciej lub czwartej kategorii. O powodzeniu użycia takich systemów w dużej mierze zadecyduje wprowadzony stopień ich wzajemnego współdziałania/powiązania na polu walki, skuteczność użycia broni pierwszej i drugiej kategorii (a więc precyzyjnej, zwiększonego zasięgu, przeciwlotniczo-przeciwrakietowej, C-RAM, robotów bojowych, nowych generacji systemów uzbrojenia oraz ściśle powiązanych z nimi sił lotniczych i morskich).
Masowość użycia różnych systemów rakietowych, okrętów i samolotów przez Rosję czy Chiny (ale w tym pierwszym przypadku też przez inne kraje uznawane za potencjalnych agresorów, jak Iran czy Korea Północna) oraz stopniowy wzrost technologiczny ich systemów uzbrojenia, czy nawet użycie broni atomowej, powoduje konieczność szukania nowych a zarazem skutecznych rozwiązań. Takimi rozwiązaniami są systemy broni nowej generacji, roboty bojowe, realizowane jest to również poprzez zmniejszenie kosztów, pełną automatyzację procesów pozyskiwania wszelkich informacji, wypracowywania decyzji oraz odpowiedzi na zagrożenia. Automatyzacji podlegać będą też same systemy walki, a przyszłość należeć będzie do systemów w pełni autonomicznych.
Dowodzący siłami USA w rejonie Azji i Pacyfiku prosi nie o nowe czołgi, czy transportery opancerzone. Potrzeba mu nowych okrętów podwodnych przenoszących broń precyzyjną, pocisków AGM-158 JASSM-ER, czy najnowszych pocisków LRASM i SM-6.
Oczywiście, takie potrzeby wymusza też rejon prowadzonych operacji, ale czy można się spodziewać, że mało prawdopodobny konflikt militarny w Europie to będzie starcie wyłącznie konwencjonalne? Raczej nie, bo obie strony do tego nie dążą, a ewentualne przetasowania mogą nastąpić chociażby w wyniku polityczno-gospodarczych uzgodnień.
Marek Dąbrowski
Afgan
Generalnie analiza jest trafna. Jednak mała moja uwaga, na temat ewentualnego użycia broni atomowej w przyszłym konflikcie. Proszę pamiętać, że użycie broni atomowej wobec przeciwnika, również taką bronią dysponującego, oznacza odwet wobec tego, kto jej użył. Powołam się tu na II wojnę światową, gdzie zarówno alianci, jak i państwa "osi" miały potężne arsenały chemiczne i częściowo biologiczne (przetrwalniki tyfusu itp.). Mimo tego, że przywódcy Rzeszy, ZSRR czy Japonii byli nieobliczalni, żaden nie zdecydował się na użycie broni masowego rażenia, wobec przeciwnika, zdając sobie sprawę z konsekwencji odwetu. Jedynie siły japońskie użyły broni biologicznej i chemicznej przeciw Chinom, a włoskie broni chemicznej (iperyt) w Etiopii i Albanii. III Rzesza do ostatnich dni swojego istnienia nie zdecydowała się na użycie broni chemicznej. W przyszłym konflikcie będzie tak samo. Broń atomowa, jeżeli zostanie użyta, to na małą skalę, wobec przeciwnika nie dysponującego takim uzbrojeniem i bardziej celem zastraszenia go, a nie totalnego zniszczenia (doktryna deeskalacyjna). Obecnie widzę tylko 3 możliwe scenariusze użycia broni atomowej i to na niewielką skalę. Rosja przeciw Ukrainie, Izrael przeciw któremuś z państw arabskich, Chiny przeciw Tajwanowi albo Wietnamowi. W tych 3 przypadkach, ryzyko odwetu praktycznie nie istnieje, bo USA czy żaden inny kraj nie zaryzykuje w tej sytuacji wojny nuklearnej. Istniało mało prawdopodobne ryzyko również ograniczonego rosyjskiego ataku atomowego przeciw Polsce, jednak obecnie po zdecydowanych amerykańskich reakcjach w Syrii spadło ono do zera i Rosja nie podejmie tak wysokiego ryzyka.
Geoffrey
Bardzo dobry komentarz. W ogóle broń atomowa nie służy do jej użycia, tylko do grożenia jej użyciem. Warto też zauważyć, że Rosja po zakończeniu Zimnej Wojny używa sil zbrojnych tylko tam, gdzie wcześniej przygotowała sobie pole innymi środkami, i gdzie minimalne jest nie tylko ryzyko niepowodzenia, ale i ryzyko poważnych strat. Idą tylko "na pewniaka". Wypływają stąd dwa wnioski - po pierwsze decydująca rola rosyjskich środków "pozamilitarnych" (niszczenie gospodarki, korumpowanie polityków, izolacja ofiary na arenie międzynarodowej, atomizacja społeczeństwa, rozwijanie wszelkich możliwych konfliktów wewnątrz społeczeństwa ofiary itp). oraz drugi - jeśli środki pozamilitarne zadziałają, i warunki do agresji będą odpowiednie, rosyjskie działania będą nieuchronne, szybkie i skuteczne. Wariant krymski - oto, czego należy dziś spodziewać się od Rosji. Co to znaczy dla Polski? - na dziś - raczej nic. Ale jeśli Rosji uda się zantagonizować Polskę z Europą, zneutralizować solidarność sojuszniczą, jeszcze bardziej skłócić polskie społeczeństwo i odciągnąć Amerykanów tak, żeby nie mieli czym zareagować ( np poprzez wciągnięcie ich jeszcze w 2 wojny w Azji), to rosyjską agresję mamy pewną, szybką i skuteczną, bo to będzie już tylko formalność, żniwa po ciężkiej, wieloletniej pracy.
Gość
Nie zdajecie sobie sprawy z siły cyberataków oraz tego, że państwo które jako pierwsze zaatakuje bronią ABC zyska natychmiast kolosalną przewagę... Wyobraźcie sobie że Chiny przekupują władzę innego upadającego mocarstwa np Rosji i zyskują informacje o sposobie aktywacji lub/i położenia broni atomowej i Rosyjskie głowice nie startują(elektroniczny atak) a są bezwzględnie niszczone Chińskimi, zaraz po bazach wojskowych przychodzi czas na siedliska ludzkie. Rosji nikt by nie pomógł bo ona nie ma znaczących sojuszników... Po co Chiny miałyby atakować?? Bo Azjatom powoli zaczyna brakować miejsca do życia a pusta Syberia to potwornie łakomy kąsek. Nie wspomnę, że te tereny dają dostęp do Ameryki. A to tylko jeden z przykładów
Adam
"przysłowiowymi cudzymi rękami" chciałbym poznać to przysłowie :).
gazek
Po pierwsze to znacznie bardziej prawdopodobny jest konflikt USA (NATO) – Chiny, niż konflikt z Rosją. I teraz proste pytanie, czy mamy strategiczny plan, gdy USA poproszą nas o pomoc przeciw Chinom i jakie zagrożenia dla nas mogą z tego wynikać. Wojna USA z Chinami może zachęcić Rosję do skorzystania z okazji i zajęcia przez nią przynajmniej wschodniej/centralnej części Europy, co byłoby wykonalne, z politycznego i wojskowego punktu widzenia. A co by było najlepszym zabezpieczeniem przed takim zagrożeniem? A no właśnie armia europejska, w pełni kompatybilna z armią USA. Zatem każda armia narodowa powinna być częścią większej, europejskiej armii, ze skonsolidowanym dowództwem wojskowym i politycznym. Sami niewiele znaczymy wobec Rosji, i tak będzie w przyszłości nawet, jeśli przeznaczalibyśmy 3 % PKB na obronność. Zatem na koniec kwestia jest taka, czy chcemy pozostać przy własnej armii i liczyć na ewentualną pomoc innych krajów w razie konfliktu, czy też chcemy być częścią bardzo dużej i silnej armii.
dimitris
Nie wiem co Państwo z tym Krymem ? Autor też ! NIE BYŁO ŻADNEGO ZASKOCZENIA, przynajmniej nie w kategoriach działań utajnionych. Najpóźniej w momencie przelotu dużej grupy śmigłowców do rosyjskich baz na Krymie, przygotowanie do agresji było już zupełnie widoczną oczywistością, podkreślam: oczywistością. Tak postrzegałem to m.in. ja, oglądając rzecz w greckiej telewizji. I czekałem na reakcje sił zbrojnych, ale tych nie było. Reakcje głów państw, ale tych nie było... A to jest już zupeeeeełnie inna sprawa, że wojskowi wielu krajów świata, w tym polscy wojskowi, nie chcieli dopuścić czarno na białym widocznej oczywistości do swej świadomości. Jak się to po polsku mówi, "nie zmieściła się w ich głowach". Poza tym, przez moment załóżmy, że nie ma zaskoczenia, wszyscy wiedzą, jest agresja, nie mają też problemów mentalnych. I co na Ukrainie ? Przecież w kwestii Mariupola wojsko ukraińskie wiedziało już, że oto nadchodzi rosyjska agresja ? I nie robiono nic ! I gdyby nie natychmiastowo reagujące (powstające, to po pierwsze) oddziały ochotnicze, generałowie w jakimkolwiek stopniu nie przystąpiliby do podjęcia faktycznej obrony. Zamierzali Mariupol oddać Rosjanom. Zniewolenie, wiara w "fatum" - to stan ich ówczesnej świadomości. Podobnie wojna w Gruzji nie była przecież zaskoczeniem. Gruzja szykowała ją, Gruzja zapowiadała ją, Gruzja wykonała. Jak wykonała, to już zupełnie inny temat i czy ktoś na samej górze nie powinien zostać za to rozstrzelany i to nie w liczbie pojedynczej. Wojna zaczęła się w sposób zupełnie jednoznaczny, oczywisty, od stojących na łące gruzińskich "katiusz" walących po faktycznie rosyjskim (już wtedy) mieście. Ten moment, to było już w pełni wiadomo, że oto trwa wojna i także kto ją zaczął. Gdyż z innym zamiarem nie odpowiada się z katiusz na kałasznikowy i to po mieście, nie po pozycjach wojsk. Ale ile miesięcy, ale to miesięcy potrzebował ten fakt, by przebić się do polskich środków masowej informacji ? Nie dotarł do wielu osób w Polsce nawet jeszcze do dziś. Czyli "opóźnienie informacyjne" tkwi po pierwsze w głowach. Cierpia na nie pokolenia ludzi kierujących, przynajmniej do niedawna, dzisiejszymi państwami i siłami zbrojnymi, ale wciąż myślących kategoriami światów dawno minionych. Wracam do stwierdzenia: Żadnego zaskoczenia militarnego w sprawie Krymu nie było. Militarnego powiadam ! Gdy mentalne trwa do dziś.
elopelomelo
Nie wiem czy do końca tak to wyglądało jak piszesz. Jak zwykle prawda jest gdzieś po środku. To były PROXY WARS i wszystkie strony w tym biorą udział. A ty nie wybielaj jednej ze stron.
Geoffrey
Co do głów rządzących - pełna zgoda. Zburzenie obrazu świata, który się miało w głowie i ponowne poskładanie go do kupy może trwać wiele lat. Dużo łatwiej jest nie wierzyć w to, co się widzi, zbyć wszystko tekstem "przesadzasz", albo "prawda leży pośrodku".
nikt ważny
Wszystko to wszystko fajne, piękne i wręcz cudowne. W czasie Pokoju wymyśla się różne cudowne bronie ale w czasie wojny cała cudowność się kończy i do łask wraca wszystko czego może być dużo, jest proste, tanie i łatwe w produkcji. Różnica wobec minionych konfliktów jest taka że gdyby nastąpił kolejny "światowy" w pełnej skali to szybko przeistoczyłby się w działania postnuklearne. Pytanie jest tylko czy nadal zbrojne czy dyplomatyczne toczone resztkami pozostałej przy życiu ludzkości, żyjącej w większości be prądu, wody, zakładów wydobywczych i produkcyjnych, na skraju rolniczej i demograficznej katastrofy. Taki scenariusz staje się coraz bardziej prawdopodobny w świecie gdzie "rządzą" w większości "cowboye" bez wyobraźni (po prawdzie : bez umiejętności analitycznych czy inteligencji i z brakami w edukacji klasycznej)
Geoffrey
Dlatego "światowy" konflikt jest tak mało prawdopodobny. Bo nie będzie łupów do podziału. Broń jądrowa nie służy do jej użycia, tylko do grożenia jej użyciem. A świadomość tego, jak będzie wyglądało życie po takiej wojnie tylko zwiększa uległość tych, których się zastrasza. I jeszcze jedna refleksja: edukacja jest tym, co tworzy siłę cywilizacji. Uniwersytety, laboratoria badawcze, ilość i jakość publikacji. Imperium Rzymskie ostatecznie upadło nie wtedy, gdy zostało militarnie zdobyte, a gdy umarło ostatnie pokolenie ludzi wykształconych na rzymskich uczelniach.
Toudi
Pytanie postawione na samym początku tego tekstu skomentuję tak - na przełomie XIX i XX w. mocarstwa toczyły cały szereg wojen kolonialnych (tak jak to ma miejsce dzisiaj). Wszyscy na świecie zdawali sobie sprawę ze skuteczności ciężkiej artylerii, czy karabinów maszynowych...,ale czy ktoś przewidział przebieg i skalę działań 1914-18 r. ?! Dzisiaj rozważamy aspekty militarne, a przecież współczesna wojna ,to wyniszczanie gospodarek embargiem (częściowym, lub całkowitym), ograniczaniem transferu nowoczesnych technologii (uwstecznianie przemysłu danego kraju), gospodarka rabunkowa i wyprowadzanie surowców i kapitału, wynarodowienie (zmuszenie milionów ludzi z danego Narodu do emigracji, a na ich miejsce wprowadzenie elementu obcego), silne antagonizowanie wewnętrzne realizowane przez agentury wpływu, ograniczenie zdolności obronnych przez wyeliminowanie rezerw osobowych (brak potencjalnych uzupełnień), brak rezerw materiałowych, sprzętowych i elementarnej zdolności odtworzeniowej wojsk walczących... Mechanizmów faktycznego zniewolenia (w tym poza militarnych) są setki, jeśli nie tysiące...czyli witajcie w XXI w.
Geoffrey
To nie jest specyfika XXI wieku, te metody są znane od zawsze, przynajmniej od starożytnego Rzymu. Specyfiką XXI wieku jest brak świadomości społeczeństw, ze konflikt cywilizacji odbywa się cały czas. Ko0nflikt na potencjał ekonomiczny, wpływy handlowe, konflikt o umysły ludzi, o zrobienie z potencjalnych żołnierzy przeciwnika masy zatomizowanych jednostek pozbawionych woli działania. Po zakończeniu Zimnej Wojny miał być "koniec historii", w tym historii wojen. Dopiero gdy w tym wspaniałym medialno-globalnym świecie zauważyliśmy istnienie całkiem XIX-wiecznych imperiów, przyszło częściowe otrzeźwienie i wniosek, że nic się nie zmieniło, że odwieczny konflikt, odwieczna walka o byt i dominację - trwa i w ogóle nie osłabła.
Geofrey
Myślę, że we współczesnym konflikcie, bardziej niż dotychczas, ważne będą koszty, szczególnie koszty personelu. Jeśli tak jak Amerykanie - ma się do dyspozycji wysoko płatna armię zawodową, to oczywiste jest używanie drogiego, precyzyjnego sprzętu w maksymalny sposób chroniącego żołnierza. Ale po ewentualnym rozpoczęciu pełnoskalowego konfliktu koszty precyzyjnego sprzętu gwałtownie rosną ( problemy z produkcją, zamówienia tańszego sprzętu), a koszty płac spadają ( pobór do wojska, emisja pieniądza), i znów najważniejsza jest masowa produkcja taniego sprzętu dla taniego, masowego żołnierza. Upraszczając: gdy państwo przechodzi w wojenny tryb pracy, łatwiej i taniej wysyła na wojnę ludzi, niż super zaawansowane i drogie technologie, obliczone na "redukcję kosztów" armii w warunkach pokoju.
Przemo
Lepiej przeczytać opowiadanie 'Wojna Rorvika' (Rorvik's War) autorstwa Geoffrey A. Landis Zadziwiająco trafne
Kobra
Kolejne wojny będą miały charakter punktowego zastraszania rakietowego, co pokazują na zmianę Rosjanie i Amerykanie oraz precyzyjne rażenie wrażliwych strategicznie elementów infrastruktury, co pokazali np. Amerykanie w Serbii. Ludzie niby cali, ale kraj na łopatkach. A patrząc na styl polskiej modernizacji armii - zamiast iść w duchu obronno-zaczepnym, rozmieniamy się dalej na drobne. Stąd też uważam, że Soły, Rosomaki, BWP, czołgi pamiętające zimną wojnę (czy nawet czasem nieco modernizowane) i siła żywa z najlpeszymi nawet karabinkami, gromami i cholownikami (sic! - patrz polskie zakupy dla marynarki) - kompletnie ale to kompletnie nie odpowiada wyzwaniom nowoczesnego pola walki. Nasz wróg bez przekraczania swoją siłą żywą granic państwowych osiągnie politycznie wszystko to co chce. Nie mamy też żadnych możliwości kąsania zaplecza przeciwnika. Jeden z forumowiczów na defence24 określił to mniej więcej tak, że skoro nie mamy ani Narwi, ani Wisły, ani praktycznie niczego, co pozwala się skutecznie bronić, to przynajmniej powinniśmy mieć co najmniej 1000szt. Tomahawków (na lądzie!!!), bo to jest element który naprawdę odstrszy, bo żadna "sistema" nie wyłapie naraz 1000 rakiet spadających na Moskwę i parędzisiąt innych miast. Jednym zdaniem zniszczenie Polski okupią Jesienią średniowiecza w swoim kołochozie.
Kiks
Ruscy realizują cele? Takiej niechęci, oporu międzynarodowego i sankcji niespecjalnie spodziewali się po grabieży Krymu. To o jakiej strategii mowa?
KLEKS
Ty na prawdę wierzysz w to co piszesz ? sankcje ? dobre żarty, UE I USA robią z Rosją interesy bo to kasa i jeszcze raz kasa, a tylko to się dzisiaj liczy.
Orka
Za 10 lat potencjał cybernetyczny będzie dominował, za 20 - zwyciężał. Znacznie wzrośnie zużycie środków konserwujących ciężki sprzęt.
underdog
mam takie samo wrażenie. Artyleria się pewnie ostanie jako środek wynoszenia dronów na odpowiedni pulap i jako efektor precyzyjnego rażenia. Czołgi znikną. Poza tym łatwo mogę sobie wyobrazić biotechnologicznie zmodyfikowane np osy czy ważki, tanie w hodowli, przenoszące mikroładunki, czyszczące obszar z wszelkich pojazdów mechanicznych lub oświetlające cel. Do tego wejdzie jeszcze orbita i kosmos, sterowanie pogodą. Problem jednak nie w tym, miliony nachodźców są dla mnie takim samym atakiem jak atak cybernetyczny, czy zbrojny - Europa jeśli nie nauczy się bronić zginie
xin
"Słabe i technicznie przestarzałe wojska libijskie szybko zniszczono, ale sama wojna domowa trwa do dziś i w zasadzie w kraju sytuacja jest jeszcze gorsza, niż miało to miejsce przed rozpoczęciem konfliktu." Ropa za kilkanaście centów a za pieniądze z jej eksportu: darmowa edukacja, opieka zdrowotna, dopłata połowy ceny na na zakup auta, nowożeńcy dostający 50 000 dolarów, becikowe 5 000 dolarów, największy na świecie projekt irygacyjny zasilający w wodę północ kraju z podziemnych rezerwuarów pod Saharą. No faktycznie bardzo źle mieli przed rozpoczęciem tego konfliktu. Można wręcz powiedzieć, że najgorzej na świecie..
JASIO co wie
..wychodzi prawda oczywista ..jak wielokrotnie powtarzałem na forum ..to nie czołgi i cały konglomerat ciężkiego sprzętu na gąsienicach są istotą sukcesu na polu walki ( czego dowodzą sami Amerykanie)...lecz sprzęt lokwany na platformach o dużej dynamice przemieszczania nie potrzebujący potężnego zaplecza bazowego,logistycznego i co najważniejsze czasu który jest istotą być albo nie być... czemu bo dzisiejsza totalna wojna i nie tylko ... nie miałaby wymiaru z ustalonymi zasadami jak w przeszłości gdzie najpierw użyto by dyplomacji następnie ,prężenie muskuł (manewry),działania propagandowe i sabotażowe a potem rozpoczęcie spektaklu zwanego wojną ...dzisiejszy obraz wojny totalnej ..nie będzie się opierał na działaniach gdzie są ustalone linie styczności z nplem .gdzie hipotetyczny obraz ataku jego wojsk jest ustalony i ma jakiś wymierny obraz ...oczywiście hipotetycznymi liniami styczności mogą być po rozpoczęciu "spektaklu zwanym wojną" granice państwowe ..ale później dalszym aktem wojny będzie "zaplanowany chaos"....oparty na uderzeniu systemami rakietowymi i lotnictwem w systemy i elementy infrastruktury krytycznej..ważne dla funkcjonowania państwa ,w ośrodki władzy a przede wszystkim w systemy i elementy zgrupowań wojsk , systemy dowodzenia ,łączności , lotniska ,porty ,magazyny itp ..a dla wywołania chaosu w aglomeracje miejskie ...nasz hipotetyczny nieprzyjaciel postawił na rozbudowę systemów rakietowych , lotnictwa oraz wojska powietrznodesantowe gdzie pierwszymi i drugimi sparaliżuje z dużych i bardzo dużych odległości ( mówiąc kategoriami dzisiejszych możliwości ) atakowane ośrodki państwa i jego infrastrukturę a desantem poprzez szybki przerzut zajmie tereny ważne dla niego strategicznie i politycznie ..albo zakończy działania ostrzałem rakietowym by tylko jak mówił klasyk ..”osiągnąć działaniami wojennymi cele polityczne” . natomiast jego wojska lądowe będą służyły li tylko do obrony własnych granic ( a tej granicy ma trochę i nerwowych sąsiadów ).......Dzisiejsza wojna nie będzie miała wymiaru spotykania się dywizji pancernych, zmechanizowanych itp i wzajemnego wyniszczania by "coś tam osiągnąć ..dzisiejsza wojna to szybkie punktowe uderzenia i gra polityczna ..a gdyby coś nie wyszło uruchomienie odstraszania własnymi wojskami strategicznymi posiadającą broń atomową .. a co na to Polska ..Polska poszła w komponenty uzbrojenia które mają charakter niszczenia npla tylko w tzw "bojach spotkaniowych " ograniczonych tylko do pewnej odległości typowych walk w ringu na wyniszczenie się.. i to jest jej ułomnością a podczas przemieszczeń są łatwym celem do zniszczenia zanim zajmą rubieże wyjściowe do działań czego przykładem jest Ukraina gdzie swoje komponenty pancerne i ciężkiego sprzętu traciła w większości podczas przemieszczeń na linie frontu albo z innego podwórka bazy ISIS czy ich konwoje ... Wracając do Polski i jej idei budowania sił zbrojnych ok wojska ciężkiego komponentu też są potrzebne wszak nasza doktryna obronna państwa ma charakter defensywny-obronny ( i to jest błąd co prawda próbuję się ją skorygować lotnictwem i rakietami typu powietrze –ziemia .ale to z mało) ...Wojsko Polskie powinno opierać się o komponenty dużej dynamice przemieszczania rażenia npla z dużych odległości i skrytego działania taktyce opartej na nękaniu i działań z zasadzek z masowym zastosowaniem systemów dronów . by oszczędzić czynnik ludzki .u nas postawiono na komponenty niszczenia które mają "epatować mocą i wielkością " a których ułomnością jest zasięg niszczenia dynamika przemieszczeń łatwe do zlokalizowania i potrzebujących potężnej obsługi logistycznej gdzie na jednego walczącego żołnierza przypada trzech żołnierzy zabezpieczenia nie mówiąc już o rozbuchanym systemie administracyjnym urzędników w mundurach udających żołnierzy
wunderwaffe
CAŁKIEM SERIO PYTAM: Dlaczego Polska nie zaproponuje USA odpłatnego wsparcia w licznych konfliktach z dzikusami? Mówiąc w uproszczeniu, zamiast wysyłać (wewnątrz) kłopotliwych politycznie żołnierzy amerykańskich, dogadują się z Polskim MSZ i na misje jadą nasi żołnierze za gruba kasę, oczywiście TYLKO ochotnicy. Korzyści: - Amerykanie mają spokój z własna opinią publiczną - Polska opinia publiczna nie może mieć pretensji o wyjazdy OCHOTNIKÓW. - Polska ma kasę na nowoczesne uzbrojenie a być może nawet ultranowoczesne. - Polscy żołnierze zyskują bezcenne doświadczenie bojowe! - Polscy żołnierze maja szansę zarobić naprawdę sporą kasę. - Nikt nie mówi o "najemnikach" ponieważ to MSZ wysyła żołnierzy i to MSZ płaci Polakom (pieniędzmi amerykańskiego podatnika) ;) ...I WSZYSCY ZADOWOLENI! (czy są słabe punkty tego pomysłu?)
KrzysiekS
KrzysiekS->wunderwaffe To najgłupszy pomysł o jakim słyszałem i chcesz żeby Polska stała się głównym celem dla Islamistów i innych narwańców oby nikt cię nie posłuchał.
Realista
Od początku. Polski obywatel i żołnierz nie ma prawa służyć w obcym wojsku. Musiałbyś wpierw zmienić prawo (nie ma na to szans), bo inaczej zachęcając ochotników sam skazywałbyś ich na ściganie przez polski wymiar sprawiedliwości tak jak jest z Polakami w Legii Cudzoziemskiej. Po drugie jest opcja, że jadą jako żołnierze WP. No to mamy problem na arenie międzynarodowej, ONZ, społecznym poparciem w kraju do interwencji w kraju niepodległym z którym nie mamy podstaw konfliktu (aka cassus belli). I to tyle w kwestii podstawy. Teraz o to zweryfikuj swoje "słabe punkty".
racjus
Powiem krótko. Chcesz jedź. Zaciągnij się do woja lub legii potem masz murowaną prace najemnika za amerykańską kasę. Grubą kasę i nawet nie musisz być Polskim Żołnierzem aby to zrobić, Polski Żołnierz jest od obronny ojczyzny i tylko od tego, nie Ameryki. nie UE, nie "światowej demokracji", Polski koniec kropka. Nie szafuj tak łatwo krwią żołnierzy. Czas wyłączyć grę i spojrzeć, to są ludzie mają rodziny i dzieci. Niech zdobywają doświadczenie ucząc się od Ukraińców, ćwicząc z Amerykanami ale nie ryzykując własne życie bo nic nie jest od tego cenniejsze. Przepraszam za podniosły ton ale wkurza mnie nie miłosiernie jak ktoś tak lekko decyduję o czyimś życiu.
Franca
Wojna przyszłości będzie tylko jądrowa, reszta to lokalne konflikty. A wojna po Wojnie będzie na maczugi.
Ja
Wojny po wojnie nie będzie bo ludzkość po wojnie jądrowej wyginie.
Marek1
Bzdura, broń A to absolutna ostateczność, po której już NIE będzie zwycięzców/przegranych. Jedynym państwem na świecie, które ma w oficjalnej doktrynie zapisane ataki jądrowe(taktyczne) na kraje, które takiej broni NIE posiadają jest FR.(poza debilem z KRLD) jest FR.
Dropik
ziew. ja powiem tam , że lekko uzbrojona piechota jest da best. Patriotycznie nastawiona da radę !
dim
Ale w łuki ? czyyy proce ? zdaniem Kolegi ?
911
Piechota skuteczna , jak najbardziej , ale częściowo podziemna , jak na wschodniej Ukrainie .
Ad_summam
Od jakiegoś czasu postuluję rozwój dornów. Obok czystej ekonomi, szacunku dla życia polskiego obywatela jest to jedyny sposób na przeciwstawienie się masie...
awwr
dlaczego THEAD nie chce USA w Polsce na szpicy NATO zainstalować - u nas byłoby większe poparcie niż w Korei...
dimitris
Miałbyś o kilka celów w Polsce więcej dla rosyjskich głowic, to wszystko. Słuchaj, ależ ja tę wypowiedź zacytowałem z rosyjskiego forum wojskowych, jako najbardziej zgodną ! Domyślmy się, że jądrowe. Tylko przepisuję... tylko przepisałem... Tak więc, dla dobra Polski i swych bliskich zapomnij lepiej o "obronie", o ile nie mają towarzyszyć jej jednocześnie, skuteczne i bardzo bolesne dla agresora, nieodwołalnej - nieuniknionej, a głęboko niszczącej jego kluczowe obiekty odpowiedzi. Czyli równowaga strachu, nihil novi sub sole... I tu nie chodzi o śmiesznych (sumarycznie) 40 pocisków powietrze-ziemia, każdy z niewielką głowicą konwencjonalną.
Konrad
Brakuje mi możliwości szybkiego postawienia zapór inżynieryjnych na najdogodnieiejszych drogach ataku na stolicę (B-stok -> W-wa, Terespol -> W-wa). Tu mina przeciwburtowa w zaroślach/fotoradarze, tam IED w przepuście itp średnio co kilkaset metrów. Terytorialsów bym szkolił również w takiej saperce. Wojny tym nie wygramy, ale kupimy trochę czasu i jakieś straty zadamy!
JaA
Można to zrobić inaczej. Mobilne zespoły zaporowe z przenośną wyrzutnią ppk o dużym zasięgu (powyżej 5km) i dronami. Do tego sprawny system łączności i dowodzenia odporny na działanie środków WRE przeciwnika. Takie zespoły można szybko przetransportować śmigłowcami na zagrożony odcinek, Informacje z dronów służą do wyboru celów dla ppk i są przekazywane dalej w czasie rzeczywistym (np może je wykorzystać artyleria, Krab czy Kryl mają spory zasięg). Środki transportu zespoły rekwirują u tubylców, co utrudnia ich rozpoznanie i zniszczenie przez przeciwnika. Pod względem skuteczność w opóźnianiu, takie zespoły mogą być nie mniej skuteczne jak WOT. Kilka takich zespołów, w sumie kilkudziesięciu żołnierzy, może zastąpić brygadę OT będąc od niej tańszym rozwiązaniem.
Mi
"Nie ma tam wyrafinowanej taktyki użycia lotnictwa bojowego, czy broni precyzyjnej, systemów rakietowych zwiększonego zasięgu lub wykorzystania, na większą skalę, systemów uzbrojenia zaliczanego do najnowszych generacji." Pan raczy żartować? Skoordynowane ataki artyleryjskie lufowo-rakietowe naprowadzane przy użyciu dronów, ochraniane przez nowoczesne systemy obrony przeciwlotniczej to jest właśnie ewolucja na tych polach. Głupoty pan piszesz i tyle.
racjus
Moim zdaniem to nie do końca tak, że stare typy uzbrojenia tracą na znaczeniu (cyt. "w stosunku do kilkunastu lat temu") jeszcze kilkanaście lat temu wieszczono koniec wojny konwencjonalnej. A teraz stare systemy uzbrojenia przechodzą "renesans". Chociaż nie jest to takie oczywiste. Nie jest tak że odpalimy stare T-72 i będzie dobrze bo nie będzie. Dochodzi do połączenia nowych systemów ze starymi tworząc nową jakość. Choćby połączenia BSL i artylerii. Nowych systemów kierowania ogniem i dowodzenia z artylerią lufową i czołgami. Autor pominął kwestie strategii antydostępowej połączonej z niszczeniem systemów satelitarnych, która jest wyzwaniem dla NATO (nie sądzę aby było to "niedoprzeskoczenia" dla NATO ale wypracowanie nowej taktyki i opracowanie nowych systemów uzbrojenia zajmie czas). Nie prawdą jest, że w Rosji nie liczą się obecnie z czynnikiem ludzkim. Rosja ma duży problem demograficzny a także problem z rekrutami w związku z czym zmienia się też taktyka i w miarę możliwości dostosowuje się sprzęt pod względem wzrostu przeżywalności. Trzeba było przespać ostatnie 10 lat lub być ignorantem żeby tego nie dostrzec. Co do Chiny to zgodzę się, że nadal ma duże znaczenie "masowość" ale i tu zachodzą zmiany (eksperymenty ze stealth oraz włączenie cyberataków do działań wojennych) ale w którą stronę to pójdzie to jeszcze nawet sami Chińczycy nie wiedzą. Ogólnie tekst jest chaotyczny i pełen "bon motów". Dopiero pod koniec ma lepszy poziom. Pierwsze akapity to właściwie strata czasu.
Marek1
Jestem niestety dziwnie spokojny, że kwestie poruszone przez Autora NIE zaprzątają b. zajętych gadaniem do kamer decydentów z MON. Również pozostała po czystkach generalicja NIE jest w stanie wyjść mentalnie poza marzenia o większej ilości przestarzałych technologicznie MBT/BWP, klasycznej artylerii(bez amunicji precyzyjnej), itp. szybko starzejących się technologii. Trendowi temu wtórują zmiany w przemyśle zbrojeniowym, który konsumując ogromne środki NIE generuje prawie high-tech lecz rozwija produkcję systemów broni poprzednich generacji. Konsekwencje w/w zjawisk mogą być katastrofalne dla Polski ...
KrzysiekS
KrzysiekS->Marek1 Obawiam się że masz rację przykład rozwijanie w oparciu 23mm, następny brak zrozumienia że jeżeli nawet mamy stare uzbrojenie to można produkować do niego najnowocześniejszą amunicję wyprodukowali Raki, Kraby a co z amunicją, co z amunicją do wszystkich rodzajów czołgów nie mówiąc już o broni energetycznej, kinetycznej itp itd. Nawet zakupy planują w większości z USA a oni nie dają dostępu do najnowszych technologi przecież mają to zastrzeżone nie lepiej z Izraela oni sprzedadzą nie mówię że tanio ale przynajmniej możemy się rozwijać.
Konrad
Witam, to mój pierwszy post. Zaintrygował mnie akapit nt błyskawicznej kontry na atak rakietowy. W jaki sposób najszybciej uzyskać precyzyjne koordynanty miejsca, odpalenia Iskandera, choćby w wersji balistycznej? Czy taki Liwiec wystarczy? A co z manewrującymi? Proszę mnie skorygować, ale wydaje mi się, że właściwym rozwiązaniem byłby system oparty o radar artyleryjski / samolot AWACS, wstępnie pozycjunujące wyrzutnię npla + krążący w pobliżu bsl /ew satelita geostacjonarny odpowiedzialny za precyzyjne zobrazowanie. Jest jakiś wydajniejszy sposób? Sprawny system pozycjonowania Iskanerów dawałby nam realne możliwości przeprowadzenia kontry. Wystarczyłoby trzymać na dyżurach bojowych 24/7 kilka Krabów na Warmii, z czasem Kryli lub Homarów gdzieś dalej.
Arek
Minister Macierewicz negocjuje zakup od Izraela satelitów "Ofeq".
płk rez.
a gdzie bezzłogowe platformy nawodne i podwodne? Czyśby w konfliktach przyszłości nie przewidzialno dla nich miejsca?
qwerty
Bardzo ciekawy artykuł. Gratulacje panie Marku. pozdrawiam