Reklama
  • Polecane
  • Analiza
  • W centrum uwagi

Więcej pieniędzy oraz żołnierzy, opóźnione kontrakty i wsparcie sojuszników. Trzy lata obronności pod rządami PiS [PODSUMOWANIE]

Po trzech latach od objęcia władzy przez rząd Zjednoczonej Prawicy podjęto kierunkowe decyzje o zwiększeniu wydatków obronnych, utworzeniu Wojsk Obrony Terytorialnej i budowie nowej dywizji, ale większość programów modernizacyjnych nadal czeka na finalizację.

szer. Adrian Jórski, st. szer. Dawid Sofiński
szer. Adrian Jórski, st. szer. Dawid Sofiński

Mijają trzy lata od objęcia władzy przez obecną większość parlamentarną. To dobra okazja, by podsumować działania rządu Zjednoczonej Prawicy w kwestiach obronności. Od początku objęcia władzy rząd deklarował, że będzie dążył do wzmocnienia potencjału obronnego. Sam minister Błaszczak mówi, że jego celem jest to, aby wojsko było liczniejsze, dysponowało nowoczesnym sprzętem oraz było lepiej osadzone w strukturach NATO. Podsumowanie tych trzech kwestii, choć z założenia ograniczone w swoim zakresie, powinno dać pewien ogląd na działania rządu w czasie trzech ostatnich lat.

 1. Modernizacja techniczna

a. Audyt MON i redefinicja PMT

Po objęciu urzędu minister obrony Antoni Macierewicz, pełniący funkcję szefa MON od listopada 2015 do stycznia 2018 roku zapowiedział audyt stanu armii, z uwzględnieniem programów modernizacyjnych. Poddał krytyce dwa największe przedsięwzięcia, realizowane przez poprzednią koalicję rządową PO-PSL: zakup systemu obrony powietrznej Wisła, oraz śmigłowców wielozadaniowych Caracal. Jeszcze w końcu 2015 r. podpisano jednak kilka ważnych – przygotowanych już w dużej mierze wcześniej – umów dotyczących modernizacji, przede wszystkim ulepszenia czołgów Leopard 2A4 do wersji 2PL, dodatkowej partii ppk Spike-LR (ale bez nowych wyrzutni, których wciąż nie zakontraktowano) i pozyskania zestawów przeciwlotniczych Poprad. To pozwoliło wykorzystać większość (choć nie wszystkie) środki na modernizację zaplanowane w 2015 roku.

System ppanc. Malutka to nadal jedyny samobieżny zestaw przeciwpancerny w WP (na BWP, oraz na BRDM-2 - na zdjęciu). Fot. 14dappanc.wp.mil.pl.
System ppanc. Malutka to nadal jedyny samobieżny zestaw przeciwpancerny w WP (na BWP, oraz na BRDM-2 - na zdjęciu). Fot. 14dappanc.wp.mil.pl.

Ostatecznie podsumowanie wyników audytu w MON przedstawił w sejmowym wystąpieniu minister Antoni Macierewicz w maju 2016 roku, choć tuż po objęciu urzędu zapowiadał że zostaną one zaprezentowane w ciągu miesiąca do półtorej od końca listopada 2015 r. Minister przedstawił krytyczną ocenę stanu armii, nie tylko modernizacji, ale też finansowania, ukompletowania, czy dyslokacji wojsk. Pełne wyniki audytu zostały utajnione. Kilkanaście dni przed sejmowym wystąpieniem podpisano umowę na dostawę modułów ogniowych moździerzy Rak (z wyłączeniem pewnych elementów). Kontrakt ten jest o tyle ważny, że dziś jest już w większości zrealizowany, bo wojsko otrzymało pięć z ośmiu modułów.

W lipcu MON unieważnił zaawansowane postępowania na bezzałogowce Orlik i Wizjer, oraz system zarządzania polem walki Rosomak BMS, chcąc skierować zamówienia do spółek Skarbu Państwa. Nowe postępowania nadal nie zostały jednak sfinalizowane, a dostawy potrzebnego sprzętu do wojska są opóźnione. Jesienią przyjęto zredefiniowany Plan Modernizacji Technicznej w perspektywie do 2022 roku uwzględniający – nie budzące wątpliwości – przeszacowanie pierwotnego PMT, jak i pewne nowe priorytety, związane na przykład z tworzeniem Wojsk Obrony Terytorialnej.

b. Koniec Caracali i "nowe otwarcie"

W październiku 2016 roku, tuż po redefinicji PMT, poinformowano o zakończeniu niepowodzeniem negocjacji offsetowych w sprawie dostaw śmigłowców Caracal. Tuż po tym szef MON Antoni Macierewicz zapowiedział zakup śmigłowców Black Hawk z dostawą jeszcze w tym samym roku. Ostatecznie postępowanie na zakup maszyn dla Wojsk Specjalnych, rozpisane początkiem 2017 roku, zostało zamknięte w połowie br., a druga procedura na maszyny dla Marynarki Wojennej cały czas się opóźnia, podobnie jak ogłoszony w 2017 roku priorytetem program śmigłowca szturmowego Kruk. Przez trzy lata wojsko nie kupiło nowych śmigłowców w żadnym z programów, co niewątpliwie jest porażką MON. Należy dodać, że rozpoczęto przygotowania do – potrzebnej – modernizacji maszyn Mi-24 i W-3, poprzez uzbrojenie ich w rakiety przeciwpancerne.

Wracając do 2016 roku, w ostatnich miesiącach tego roku udało się sfinalizować kilka ważnych kontraktów. To zakupy czterech modułów ogniowych systemu Regina (największe w historii zamówienie dla polskiej zbrojeniówki, za ponad 4,6 mld zł), przenośnych systemów przeciwlotniczych Piorun, zestawów Pilica, i wreszcie „małych” samolotów dla VIP. Drugie postępowanie, na zakup „średnich” maszyn, sfinalizowano w marcu 2017 roku.

Wcześniej, w styczniu minister Macierewicz ogłosił, że priorytetami modernizacji na 2017 rok będą zakup systemu Wisła, okrętów podwodnych Orka, i systemu artylerii rakietowej Homar. Dziś wiemy, że udało się sfinalizować pierwszą fazę Wisły (nota bene najtrudniejszego z programów), Homar jest pozyskiwany z opóźnieniem, „w kawałkach” i w zmienionym kształcie – przynajmniej na pierwszym etapie od rządu amerykańskiego, a w sprawie okrętów podwodnych nadal nie ma decyzji.

2017 rok to także ogłoszenie wyników Strategicznego Przeglądu Obronnego. Zakres SPO jest znacznie szerszy, niż tylko modernizacja armii, niemniej to Przegląd wytyczył pewne bardzo ważne kierunki, wpływające na zakupy sprzętu. Po pierwsze, zwrócił uwagę na znaczenie własnych zdolności antydostępowych, czy szerzej – obrony terytorium i obrony kolektywnej, co znalazło odzwierciedlenie np. w planach zakupu czołgu nowej generacji. Po drugie, SPO oznaczał odejście od paradygmatu utrzymywania niewielkiej liczebności Sił Zbrojnych poprzez założenie jej zwiększenia do 200 tys. żołnierzy. Włącznie z formowanymi Wojskami Obrony Terytorialnej, ale i nowo tworzoną dywizją wojsk operacyjnych czy wzmacnianymi istniejącymi związkami – vide odbudowa jednostek rozpoznania, logistyki i inżynieryjnych.

Te postulaty miały być finansowane przez stopniowy wzrost wydatków obronnych do 2,5 proc. PKB do 2030 roku. W 2017 roku udało się przyjąć – głosami aż 434 posłów - tzw. ustawę Komorowskiego-Macierewicza, sankcjonującą zwiększanie budżetu obronnego do tego poziomu. To chyba największy sukces MON, jeżeli chodzi o tworzenie prawnych podstaw modernizacji. Zwiększenie wydatków obronnych ponad 2 proc. PKB jest niezbędne przy dążeniu do wymiany sprzętu posowieckiego, w zasadzie niezależnie od przyjętych priorytetów. Warto przypomnieć, że pierwotny PMT przygotowany przy założeniu wydawania 1,95 proc. PKB był mocno niedoszacowany, więc nawet bez tak znacznego podnoszenia liczebności podwyższenie udziału wydatków w PKB byłoby potrzebne do realizacji jego założeń.

W 2017 roku podpisano umowy m.in. na modułowy system broni strzeleckiej Grot (przekazywany już Wojskom Obrony Terytorialnej), pierwszą partię dronów uderzeniowych Warmate, pojazdy dalekiego rozpoznania Żmija, czy wreszcie seryjne niszczyciele min Kormoran i okręt Ratownik. Oprócz największych przetargów, nie udało się jednak sfinalizować – ani w 2017, ani w 2018 roku – także zakupu samochodów terenowych Mustang, czy np. modernizacji istniejących KTO Rosomak z wieżami Hitfist poprzez integrację z nimi wyrzutni ppk Spike.

c. Zmiana na szczycie resortu, Wisła i...

Styczeń br. przyniósł zmianę na stanowisku ministra obrony narodowej. W ramach rekonstrukcji rządu odwołany został Antoni Macierewicz, a jego miejsce zajął Mariusz Błaszczak. Jednym z głównych powodów zmiany na stanowisku szefa MON był trwający już dość długo spór z ośrodkiem prezydenckim, formalnie dotyczący reformy dowodzenia i kierowania armią. Niewątpliwie spór odcisnął się na funkcjonowaniu sił zbrojnych, a jego zakończenie (ustawa wprowadzająca pierwszy etap zmian została podpisana przez prezydenta) powinna ułatwić jej restrukturyzację.

Jedną z pierwszych zapowiedzi ministra Błaszczaka było powołanie Agencji Uzbrojenia, instytucji mającej koordynować proces zakupów sprzętu. Projekt ustawy powołującej nową instytucję nie został jeszcze przedstawiony, choć prace są zaawansowane.

W marcu br. podpisano umowę na realizację pierwszego etapu programu obrony powietrznej Wisła. Za 4,75 mld USD Polska otrzyma dwie baterie systemu Patriot/IBCS, wraz z elementami całego zestawu. Wisła to najtrudniejszy z obecnie realizowanych programów modernizacyjnych, wymagający szczególnych rozwiązań.

W momencie wysyłania zapytania o zakup we wrześniu 2016 roku (i jego aktualizacji w marcu 2017 roku) minister Antoni Macierewicz zdecydował, że Polska ma pozyskać od początku zestaw Patriot wraz z systemem zarządzania obroną powietrzną IBCS, pozwalający na bezpośrednie współdziałanie z różnymi komponentami w sposób zintegrowany. To wymagało uzyskania specjalnej zgody USA, w procedurze tzw. yockey waiver. Co więcej, w drugiej połowie 2017 roku ustanowiono pełnomocnika MON ds. wdrażania programu Wisła, dysponującego szerokimi uprawnieniami.

Przyjęty sposób realizacji programu Wisła ma w założeniu dać szanse na budowę zintegrowanego systemu obrony powietrznej, o ile zostaną zrealizowane: obecnie negocjowana druga faza Wisły i program krótkiego zasięgu Narew. Ten ostatni jest jednak mocno opóźniony w stosunku do pierwotnych planów, a pierwsza faza Wisły kosztowała więcej niż planowano.

W marcu podpisano też umowę na dostawę kolejnych czterech samolotów M-346 Master (z opcją na następne cztery). W czerwcu zamknięto postępowanie na śmigłowce dla Wojsk Specjalnych, z kolei w lipcu – dotychczasowe postępowanie na system artylerii rakietowej Homar. Pierwszy dywizjon ma zostać pozyskany w formule FMS, a nie – jak wcześniej planowano – od konsorcjum polskich spółek współpracujących z partnerem zagranicznym. Zapytanie na pozyskanie tego systemu - Letter of Request - zostało wysłane w październiku. W swojej pierwotnej postaci Homar miał być dostosowany do specyficznych wymogów Sił Zbrojnych RP, natomiast obecnie – przynajmniej na pierwszym etapie – system prawdopodobnie będzie pozyskany „z półki”.

Niejako w międzyczasie podjęto próbę bardzo kontrowersyjnego zakupu starych, australijskich fregat Adelaide, według koncepcji forsowanej przez Biuro Bezpieczeństwa Narodowego. Ostatecznie do tego nie doszło, natomiast wymagania na okręty dla Marynarki Wojennej są redefiniowane. Ciągłe zmiany i brak decyzji w sprawie budowy nowych okrętów powodują, że modernizacja marynarki należy do najbardziej zaniedbanych obszarów.

Oczywiście w 2018 roku, jak i w latach wcześniejszych, miały miejsce również inne zakupy, jak np. wozów dowodzenia na bazie KTO Rosomak, opracowanych we współpracy z WB Electronics, czy radarów TRS-15 Odra. Pomimo tego, duża część programów modernizacyjnych jest opóźniona. Wiele do życzenia pozostawia np. stan zakupów broni przeciwpancernej. Pomimo formowania WOT i dostarczania tej formacji np. nowoczesnego uzbrojenia strzeleckiego, zakupy kluczowej przecież broni ppanc. nadal są przygotowywane. Zakres jej zakupów w planach został znacząco zwiększony, ale tempo realizacji jest zbyt wolne.

2. Rozbudowa liczebna armii i budowa Wojsk Obrony Terytorialnej

Obecna większość parlamentarna postawiła sobie za zadanie rozbudowę liczebną armii i budowę Wojsk Obrony Terytorialnej. To drugie działanie w zasadzie już przynosi pierwsze efekty, zwiększając liczbę osób przeszkolonych wojskowo i realnie włączonych w system obronny. Choć WOT są często krytykowane, na przykład ze względu na koszty, to trzeba pamiętać, że wcześniej po przejściu na armię zawodową w zasadzie nie wypracowano spójnej koncepcji dla komponentu terytorialnego, czy w ogóle dla systemu rezerw.

W Wojskach Obrony Terytorialnej tkwi ogromny potencjał i nie może on zostać zaprzepaszczony. Dają one możliwość dobrowolnego zaangażowania w służbę wojskową osób na co dzień pracujących na cywilnym rynku pracy i co ważne – na całym terytorium kraju, w pobliżu miejsc zamieszkania, nie tylko w pobliżu garnizonów wojsk operacyjnych. To nowa jakość, która może wpłynąć na skuteczność całego polskiego systemu obronnego. Jak pisał dr Artur Jagnieża, komponent terytorialny ma określone zadania. Co za tym idzie, nie można oczekiwać realizacji ich „bezkosztowo”, czy bez tworzenia odpowiedniego systemu.

Z drugiej strony, WOT muszą zostać zintegrowane z wojskami operacyjnymi, i w pełni wyposażony w sprzęt (na przykład w pojazdy, czy broń przeciwpancerną). Część komentatorów wskazuje też, że szkolenie WOT i zgrywanie jednostek trwa zbyt długo. Trzeba jednak pamiętać, że długi czas osiągania gotowości nie jest wyłączną cechą Wojsk Obrony Terytorialnej, i dotyczy innych, budowanych od podstaw, lub nowo wdrażanych elementów systemu obronnego.

Kolejnym elementem jest budowa nowej, 18 Dywizji Zmechanizowanej. Nowa jednostka – składająca się z dwóch istniejących brygad oraz jednej nowo formowanej, wraz z nowo powstałymi jednostkami wsparcia ma wypełnić lukę, powstałą po rozformowaniu 1 Dywizji Zmechanizowanej i zabezpieczyć przed ewentualną agresją z terytorium Białorusi. Z operacyjnego punktu widzenia w zasadzie nie budzi wątpliwości, że samo stworzenie dywizji jest zasadne.

Część komentatorów, jak np. były dowódca Wielonarodowego Korpusu Północ-Wschód gen. Bogusław Samol, apelował nawet by nową dywizję budować od podstaw, co dałoby znacznie większy potencjał bojowy. Sam minister Mariusz Błaszczak, otwierając debatę Defence24.pl poświęconą nowej dywizji, przyznał: „To nie jest ten etap finalny. Uważam, że cztery dywizje wojsk operacyjnych to wciąż za mało dla zapewnienia bezpieczeństwa naszej ojczyźnie, ale będziemy sukcesywnie zwiększali zdolności obronne Polski”.

Nowy związek ma osiągnąć pełną gotowość w 2026 roku. Jako ostatnie będą zdolność operacyjną osiągać jednostki wsparcia. Możliwe, że czas osiągania gotowości związany jest z „wliczonym” oczekiwaniem na nowy sprzęt dla tych jednostek (vide np. system Narew). Wcześniej, bo do 2022 roku ma być gotowa nowa brygada, uzbrojona prawdopodobnie w KTO Rosomak z wieżami bezzałogowymi ZSSW-30 uzbrojonymi w armaty 30 mm i ppk Spike, budowanymi przez HSW i WB Electronics. Te same wieże trafią nota bene do 21 Brygady Strzelców Podhalańskich. Z formowaniem nowej dywizji wiąże się też kampania „zostań żołnierzem Rzeczypospolitej”, mająca zachęcić do wstępowania do zawodowej służby wojskowej.

Cieniem na dorobku obecnego rządu kładzie się natomiast brak aktualizacji dokumentów strategicznych na najwyższym szczeblu – przede wszystkim Strategii Bezpieczeństwa Narodowego. Podobnie, o czym często przypominają posłowie opozycji, nie ma też nadal Planu Modernizacji Technicznej na lata 2017-2026, a szczegółowe kierunki przebudowy i modernizacji Sił Zbrojnych na ten okres przyjęto dopiero w czerwcu. To wszystko komplikuje – na różnych poziomach – proces modernizacji i rozbudowy sił zbrojnych, a co za tym idzie – może być jedną z przyczyn opóźnień i niedociągnięć.

  1. Współpraca międzynarodowa

Kolejnym elementem systemu wzmacniania bezpieczeństwa jest zacieśnianie współpracy międzynarodowej. Niewątpliwym sukcesem jest tutaj rezultat szczytu NATO w Warszawie, w wyniku którego Sojusz zdecydował o rozlokowaniu na terenie Polski batalionowych grup bojowych. W tym roku w Brukseli podjęto decyzje kluczowe dla dalszej adaptacji strategicznej NATO (inicjatywa 4x30, reforma systemu dowodzenia Sojuszu). Również one są korzystne z punktu widzenia Polski.

Warto dodać, że Warszawa jest jedynym państwem, które jednocześnie przyjmuje grupę (dowodzoną przez Amerykanów, stacjonującą w Orzyszu), i wydziela swoje siły (kompanię czołgów PT-91 wraz z logistykami do działań na Łotwie). Wojsko Polskie angażuje się też w Rumunii, a polskie F-16 wzięły udział w operacji przeciwko Daesh, wykonując działania rozpoznawcze. Misja szkoleniowa na Bliskim Wschodzie, z udziałem m.in. żołnierzy Wojsk Specjalnych, trwa nadal.

Rozszerzana jest też współpraca z USA, na razie w formie obecności rotacyjnych jednostek bojowych. Przypomnijmy, że z Żagania dowodzona jest amerykańska brygada pancerna, do Poznania przeniesiono z Niemiec w ubiegłym roku wysunięte dowództwo szczebla dywizyjnego, oprócz tego w naszym kraju obecne są też jednostki logistyczne i lotnictwa armijnego.

Czołgi Abrams są bardzo częstym gościem polskich poligonów. Fot. Sgt. Brandon Anderson/US Army.
Czołgi Abrams są bardzo częstym gościem polskich poligonów. Fot. Sgt. Brandon Anderson/US Army.

Plany resortu obrony narodowej są jednak bardziej ambitne. MON przekazało stronie amerykańskiej propozycję zakładającą wsparcie kwotą do 2 mld USD rozmieszczenia na stałe na terenie Polski amerykańskiej dywizji z jednostkami bojowymi. W obowiązującej obecnie ustawie NDAA 2019, wyznaczającej zasady polityki obronnej i jej finansowania na okres od 1 października 2018 do 30 września 2019 roku znalazł się wniosek do sekretarza obrony o przedstawienie informacji dotyczącej zasadności rozmieszczenia na stałe w Polsce jednostek wsparcia oraz brygady pancernej. Trwają intensywne rozmowy w tej sprawie, z udziałem m.in. szefa MON Mariusza Błaszczaka.

Minister mówił podczas niedawnej wizyty w USA, że przekazano już pierwsze konkretne odpowiedzi na polskie propozycje. Nie ma wątpliwości, że ustanowienie stałej obecności wojsk Stanów Zjednoczonych byłoby znacznym wzmocnieniem bezpieczeństwa Polski, choć oczywiście nie może to zwalniać z dbania o własny potencjał obronny. Doświadczenia innych państw, np. Korei Południowej, pokazują że może być wręcz odwrotnie – sojusznicza obecność sprzyja „wpięciu” w nowoczesne systemy i przyjęciu standardów. Do tego państwo przyjmujące musi być jednak odpowiednio przygotowane.

Ważnym wyzwaniem dla MON jest natomiast współpraca w ramach Unii Europejskiej. Polska dołączyła do mechanizmu współpracy w ramach PESCO, ale na konkretne efekty w siłach zbrojnych przyjdzie jeszcze poczekać. Szczególne znaczenie mają natomiast kształtowanie i udział Polski w instrumentach wsparcia przemysłu, takich jak Europejski Fundusz Obronny. Jeżeli decydenci, wraz z nadzorowanym przez MON przemysłem nie wypracują skutecznych mechanizmów udziału w tych projektach na zasadach partnerstwa, może to być przeszkodą w dalszym rozwoju – i tak borykającej się z dużymi problemami – polskiej zbrojeniówki. Dość powiedzieć, że Europejski Fundusz Obronny będzie mieć do dyspozycji 13 mld euro w latach 2021-2027, a jeden ze sztandarowych programów, którymi zainteresowana jest Polska i w którym ma możliwości znacznego udziału przemysłowego – europejski czołg nowej generacji – ma spore szanse, aby być realizowanym w ramach PESCO lub EDF.

Co dalej?

Można postawić tezę, że trudno jednoznacznie ocenić trzy lata rządu Zjednoczonej Prawicy. Łatwo natomiast wymienić takie działania, które można ocenić pozytywnie, ale i takie, których w żadnym wypadku nie można nazwać sukcesem MON. Korzystnie można ocenić zwiększenie liczebności armii i jej finansowania, czy budowę WOT. W dużym stopniu to dążenie do zamykania „luk” w systemie obrony kraju, z kolei dodatkowe pieniądze są niezbędne na modernizację, niezależnie od przyjętych priorytetów.

Z drugiej strony, patrząc całościowo – nie można pozytywnie ocenić samego procesu modernizacji, bo duża część najważniejszych programów – pomimo pewnych sukcesów – jest opóźniona, szczególnie jeśli chodzi o śmigłowce, okręty, czy np. bezzałogowce. To właśnie rozpoczęcie ich realizacji, wraz z systemowymi zmianami w zakupach dla armii, są największymi wyzwaniami stojącymi przez MON. Resort ma też osiągnięcia na polu współpracy międzynarodowej, jednak cały proces planowania obrony utrudniają opóźnienia w przygotowaniu dokumentów strategicznych.

WIDEO: Rakietowe strzelania w Ustce. Patriot, HOMAR, HIMARS
Reklama
Reklama