Reklama

Siły zbrojne

Rosja i Chiny wyzwaniem dla sił strategicznych USA. "Nie ma marginesu błędu" [KOMENTARZ]

Fot. Staff Sgt. Dylan Nuckolls, US Strategic Command
Fot. Staff Sgt. Dylan Nuckolls, US Strategic Command

Amerykańskie odstraszanie atomowe musi bardzo szybko wejść na nowy poziom jeśli chodzi o specyfikę obecnych wyzwań dla Stanów Zjednoczonych. Wszystko przez podwójne zagrożenie związane z aktywnością zarówno Rosji jak i Chin, które zmieniły zasady gry w zakresie zbrojeń strategicznych. Takie wnioski płyną z niemal 50-minutowej rozmowy jaką przeprowadziła Rebeccah L. Heinrichs z Hudson Institute z admirałem Charlesem Richardem dowodzącym US Strategic Command 26 sierpnia tego roku. 

Stany Zjednoczone nadal wskazują na kluczowość odstraszania strategicznego jako punktu wyjścia do budowania innych zdolności wojskowych oraz planów operacyjnych w XXI w. Błędne ma być bowiem myślenie, że nawet dynamicznie rozwijane zdolności konwencjonalne są w stanie wyrugować specyficzne możliwości oferowane państwu właśnie przez siły strategiczne. Posiadanie silnej floty, wojsk lądowych i sił powietrznych jest oraz musi być kompatybilne z efektywnością sił strategicznych również w przypadku Stanów Zjednoczonych. Przy czym ocena tego ostatniego elementu nie ma tylko wymiaru czysto wojskowego. Gdyż odstraszanie atomowe jest, co pokazała historia, skuteczne w przypadku uniknięcia konfliktów i w pewnym sensie należy je rozpatrywać w kategoriach politycznych.

Aczkolwiek dowodzący US Strategic Command wskazał w rozmowie on-line w Hudson Institute, że Waszyngton nie może już być tak optymistycznie nastawiony do możliwości kontrolowania sytuacji kryzysowych przed ich eskalacją , jak to miało miejsce w przeszłości. Stąd też wymagane jest dokładne przyjrzenie się wszystkim planom i założeniom, które były stosowane w przeciągu tak naprawdę ostatnich trzydziestu lat. Szczególnie, że według admirała Charlesa Richarda zarówno Rosja jak i Chiny są obecnie w stanie użyć siły, na różnych poziomach w zakresie eskalacji konfliktu w zależności od potrzeb politycznych rządzących w tych państwach. Co więcej, zdolności bojowe obu państw są obecne w przestrzeni różnych domen prowadzenia walki, w tym domenach cyber, kosmicznej. Stąd też Stany Zjednoczone nie mają już do czynienia z jednym podmiotem państwowym, który stanowi swoisty punkt odniesienia.

Dziś trzeba spoglądać przez pryzmat polityki zarówno Moskwy i Pekinu, a także dostosowywać do tego własny potencjał militarny skrojony na miarę trójelementowej konstrukcji globalnej. W dodatku, mając na uwadze fakt, że oba mocarstwa rzucające wyzwanie Stanom Zjednoczonym, mają także zdolności do pragmatycznej kooperacji ze sobą. Szczególnie, gdy weźmie się pod uwagę możliwość udzielenia wsparcia jednego z tych państw drugiemu, również w aspekcie gwarancji odstraszania atomowego w przypadku wystąpienia jakiegoś konkretnego kryzysu. Generalnie, mowa jest dziś o układzie wspomnianych trójelementowych relacji, który musi czerpać z pewnych dostępnych doświadczeń, także zimnowojennych. Szczególnie, że w latach 50-tych XX w. w toku jednego z kryzysów wokół Tajwanu pojawiła się właśnie korelacja polityki sowieckiej i chińskiej w domenie odstraszania atomowego. Dziś musi to być brane pod uwagę w sposób o wiele bardziej złożony, z racji na rozbudowywany w sposób dynamiczny potencjał strony chińskiej.

Wspomniany amerykański admirał zauważył chociażby gwałtowny wzrost zdolności w sferze sił strategicznych po stronie Chin. Podkreślając m.in. chińskie inwestycje w ramach floty okrętów podwodnych zdolnych do przenoszenia pocisków z głowicami atomowymi (typ Jin/094) czy też budowę zasobu bombowców strategicznych, zdolnych do przenoszenia systemów broni masowego rażenia. Sugerując, że wiele wskazuje, iż Pekin nie powiedział jeszcze przysłowiowego ostatniego słowa w tym zakresie. Tylko w 2019 r. Chiny odpaliły więcej pocisków balistycznych niż reszta świata razem wzięta. Mowa jest także o rozwijaniu programu testów własnych zasobów jądrowych, o co Amerykanie oskarżają Pekin od pewnego czasu.

Co naturalne, sam amerykański dowódca został również zapytany o najbardziej kontrowersyjną w ostatnich czasach kwestię budowy nowych silosów dla pocisków balistycznych na terytorium Chin. Jednakże, nie nakreślił finalnie żadnych konkretnych odpowiedzi odnoszących się do skali wspomnianej inwestycji. Widać było dystans przed zdradzeniem własnej wiedzy, bazującej na pracy własnego wywiadu. Zauważył tylko, że Chiny mogą grać tymi nowymi bazami rakietowymi lub ich dalszą rozbudową. Dotyczy to lokowania tam zarówno pocisków z głowicami konwencjonalnymi jak i niekonwencjonalnymi, a nawet pozostawiania części z nich pustymi (do czasu). Lecz jego zdaniem, kluczowe jest z perspektywy Stanów Zjednoczonych odpowiedzenie na pytanie, co Chińczycy mogą zrobić z własnymi zasobami, również systemami bazowania lądowego w stacjonarnych podziemnych silosach. Zauważając, że obecne inwestycje w takie instalacje uprawdopodobniają wcześniejsze amerykańskie szacunki, że strona chińska może dążyć do podwojenia stanu swoich głowic nuklearnych.

Przy czym, admirał podkreślił, że w żadnym razie nie należy jedynie patrzeć na liczby aktywnych i zdolnych do działania głowic, jeśli oceniamy możliwości państwa w jego odstraszaniu atomowym. Liczy się bowiem również wyszkolenie żołnierzy i personelu, wykorzystanie zaawansowanych systemów uzbrojenia wykorzystywanych do przenoszenia ładunków nuklearnych, nie mówiąc o poziomie gotowości do działania i procesie decyzyjnym stojącym za tym. Stąd też nie należy ani przeceniać, ani nie doceniać poziomu uzbrojenia Chin w sferze odstraszania atomowego. Adm. Richard skrytykował przy tym zwolenników prostego zestawiania właśnie ilości głowic zdolnych do działania, jeśli analizuje się relacje amerykańsko-chińskie. Szczególnie, że US Strategic Command nie ma "komfortu zimonowojennego", jeśli chodzi o skupienie uwagi na odstraszaniu tylko jednego państwa. Nie ma też powrotu do podejścia "biznes jak zwykle" (ang. business as usual), które definiowało wcześniejsze postrzeganie relacji między mocarstwami.

Tak czy inaczej, adm. Richard uważa, że wymagane jest od niego, właśnie w kontekście działań Chin, takie przygotowanie potencjału podległego US Strategic Command, żeby utrzymać efektywne odstraszanie strategiczne. Użył nawet sformułowania, że obecnie Stany Zjednoczone znajdują się na swego rodzaju niezbadanych wodach. Stąd też, zdaniem adm. Richarda siły zbrojne winny dokonać szerszego przeglądu swojej strategii obrony, z uwzględnieniem oczywiście potencjału odstraszania atomowego oraz dotychczasowego stanu obrony przeciwrakietowej. I winno być to dokonane właśnie teraz. Oznacza to oczywiście przeprowadzenie prac nad nowymi, kluczowymi dokumentami strategicznymi i doktrynalnymi, pozwalającymi przygotować siły zbrojne do nowej sytuacji.

Generalnie admirał podkreślił, że praca analityczna, planistyczna jest prowadzona w ramach US Strategic Command, ale nie może ograniczać się jedynie do de facto jednego dowództwa. Obejmuje to bowiem całościowe ujęcie amerykańskich sił zbrojnych. Jego zdaniem, Stany Zjednoczone tak długo przeciągały modernizację własnej triady atomowej, że obecnie nie istnieje już margines błędu w tym zakresie. Dlatego, tak kluczowa odpowiedzialność spoczywa za bezpośrednio odpowiadających za tego rodzaju procesy w siłach zbrojnych. Stany Zjednoczone nie mogą się cofnąć i zacząć pewnych działań na nowo, bo nie pozwala im na to sytuacja międzynarodowa. W tym kontekście skwitowała słowa admirała prowadząca Rebeccah L. Heinrichs z Hudson Institute, podkreślając znaczenie konsensu politycznego istniejącego wokół właśnie modernizacji systemu odstraszania strategicznego. Dotyczy to zarówno Kongresu, ale też dwóch byłych administracji prezydenckich – B. Obamy i D. Trumpa, które takim właśnie procesom modernizacyjnym nadawały wysoki priorytet.

Co interesujące, admirał zapytany o amerykańską aktywność w ramach obrony przeciwrakietowej, odpowiedział, że jest to wykorzystywane jako narzędzie przez Chiny i Rosję. Kiedy tylko Moskwie lub Pekinowi potrzebny jest powód, żeby usankcjonować własne zbrojenia to z ochotą powołują się na amerykańskie systemy przeciwrakietowe. To przysłania z jednej strony debatę o chińskich i rosyjskich potencjałach strategicznych, nie mówiąc już o takiej kwestii jak szybki rozwój rosyjskich systemów obrony przeciwrakietowej. Gdyż, jakoś oba tematy z wielkim trudem przebijają się do agendy dyskusji o problemach odstraszania atomowego, a uwaga koncentruje się tylko i wyłącznie na działaniach Stanów Zjednoczonych. Adm. Richard dość prześmiewczo odniósł się przy tym do wszelkich oskarżeń, że amerykańskie systemy obrony przeciwrakietowej mogą zaburzać równowagę w sferze odstraszania strategicznego Chin czy Rosji. Podkreślając, że sama analiza konstrukcji radarów z łatwością wskaże do czego Stany Zjednoczone przygotowują własne systemy obrony przeciwrakietowej, a do czego nie są one dedykowane. I właśnie z tego faktu bardzo dobrze zdają sobie sprawę zarówno eksperci z Chin jak i Rosji. Bo posługują się oni tymi samymi metodami badawczymi, ale nadal utrzymują w przestrzeni informacyjnej, że jest zupełnie inaczej.

Reklama
Link: https://sklep.defence24.pl/produkt/orly-i-rakiety/
Reklama
Reklama

Komentarze (18)

  1. Rosja niebagatelna rola

    Bez przesady Chiny mają budżet na wojsko trzy razy mniejszy niż USA no i ogólnie podobnie wygląda cały potencjał militarny. Ten kraj uzależniony jest od bycia grzecznym. Jeden wybryk i handelek się urywa. Najlepiej Chiny stoją z marynarką wojenną i okrętami podwodnymi ale Chiny to tylko jedna linia brzegowa i tam wszystkie porty. USA to jednak dwie strony kontynentu. Więc mamy 33% vs USA od strony Chin. A Rosja? Rosja w porównaniu z Chinami to z 5% Więc Chiny + Rosja to gdzie 38% vs 100% siły USA.

    1. Trzcinq

      Jakie to proste prawda? Fantazja cię jednak poniosła

    2. czarno to widzę

      To tak nie działa, bo liczy się jeszcze SIŁA NABYWCZA pieniądza w danym kraju. A i ważne są np koszty osobowe, które w USA są dużo wyższe niż w Chinach czy Rosji. Biorąc to pod uwagę, niektórzy twierdzą, że łączne wydatki Chin i Rosji na zbrojenia, nie są wcale tak bardzo mniejsze niż w USA, które do tego ponoszą jeszcze koszty okupacji kilku krajów.

    3. Davien

      Jak na razie koszty okupacji to ponosi wyłącznie Rosja okupujaca kilka krajów .

  2. inho

    USA - jest DRAMAT! Smród, bezdomni, ćpuny, bieda - nie tak zapamiętałem Los Angeles...

    1. po trzecie sankcje

      Pojedź do Rosji na prowincję, najlepiej terenówką z wyciągarką, bo drogi nie takie jak w Europie. I najlepiej pilnuj tej terenówki...

  3. Prawda cała

    Jesteśmy świadkami detronizacji USA jako uzurpatora władzy nad światem przez Chiny czego stany nie mogą znieść stąd zimno wojenne stosunki. Kto stworzył Chiny i jakimi pobutkami się kierował to wszyscy wiemy. Nie żal mi USA. Otwórzmy się na Chiny

    1. Maciek

      Naprawdę chciałbyś żyć w świecie rządzonym przez Chiny albo Rosję? Pytanie czysto teoretyczne, bo Rosja nie ma żadnych szans, chodzi my owszem mają, ale nie dadzą rady. Tzn. dadzą jeśli przekonają świat, że są fajnym krajem i dobrze jest żyć po chińsku.

    2. Trzcinq

      Maciek a czy krytyka działań USA powoduje że opowiadam się po stronie Rosyjskiej czy Chińskiej? Serio tak myślisz? Włącz obiektywizm i odrzuć potrzebę posiadania nad sobą pana

    3. Wawiak

      To nie jest potrzeba tylko realizm. Natura nie znosi próżni głosi powiedzonko jeszcze z czasów rzymskich (natura horret vacuum) i jeśli USA opuszczają miejsce hegemona, to ktoś w to miejsce wejdzie. Pytanie jaka opcja jest dla Polski najlepsza? Takie pytanie to nie grzech, czy natura wasal, tylko realistyczna ocena sytuacji.

  4. LoaMax

    No super USA ,nie dało sobie rady w Afganistanie, uciekali aż się za nimi kurzyło , a już nie wspomnę o Wietnamie ,a się chcą brać za Rosję i Chiny ,to trzeba być niezłym debilem żeby w to uwierzyć ,wychodzi na to że Amerykanie dalej żyją drugą wojna światowa ,lepiej niech wracają do siebie ,bo jak na razie się ich super armia kompromituje i to na całej linii ...

  5. Wojtek

    Dobry czas na uzyskanie dostępu do tej broni na początek nawet w formie stacjonowania.

    1. kaczkodan

      Jasne, bo tak dobrze jest być celem jądrowego ataku wyprzedzającego. Polecam zimną wodę w czopkach.

    2. Wania

      A teraz nie jesteśmy? Rosja już dawno ćwiczyła atak jądrowy na Warszawę. Nie bądź naiwny myśląc, że nas oszczędzą.

    3. Davien

      Wy jednak zdecydowanie w Rosji chcecie wygrac Nagrode Darwina.

  6. relg

    Smieszne rzeczy w wydaniu amerykanów im dalej się zdaje, że oni to jest cos co o czyms decyduje. Te czasy odeszły juz w niebyt i dalsze nadymanie sie swoim ego nic dobrego dla ameryki nie przyniesie. Wystarczy popatrzec na obrazy z ameryki totalny rokład społeczenstwa, bezrobocie, miliony bezdomnych, narkomania i kolosalne zadłużenie panstwa oraz haniebna kleska w Afganistanie juz nie wspominając Syrii, czy Iraku. Tak wygląda panstwo upadłe.

  7. Wojmił

    No tak.. bardzo późno się zorientowano, że wyhodowano żmiję.. jeszcze w I dekadzie XXI wieku firma IBM zbudowała markę lenovo i zakłady kompletne lenovo na terenie Chin całe je odsprzedając chińczykom... oto co przyniósł ten biznes...

    1. kaczkodan

      Jakaś bzdura. Lenovo odkupił jedynie dział komputerów osobistych IBM które stały się wtedy dosyć kiepskim biznesem - to Microsoft i Intel zjadały profity, a potem jeszcze nVidia.

    2. Prawda cała

      Dzięki temu wiemy że żmija wyhodowała żmije oby lepszą od siebie

    3. złośliwy

      Ten biznes przyniósł dolary.Czyżbyś nie znał kultowego :"kapitaliści sprzedadzą nam sznur ..."?Nie wierzę. :).

  8. DoDo

    ...odstraszanie atomowe...kogo to jeszcze obchodzi ?! Gdyby Chiny chciały uderzyć w USA, to nie bombami wodorowymi...a Amerykanie i tak zostali by zaorani...to chyba rozumieją już nawet dzieci.

    1. A czym ich Chiny zaorają?

  9. Sailor

    Jeżeli chodzi o potencjał gospodarczy w tej konfiguracji liczą się tylko Chiny. Natomiast jeżeli chodzi o potencjał jądrowy to już tylko Rosja bo te pierwsze mają zbyt mało rakiet międzykontynentalnych aby przełamać amerykańską obronę. Tylko jest małe ale. Mianowicie w jakim stanie jest rosyjski potencjał jądrowy? Jeżeli mniej więcej w takim jak sama Rosja i jej najnowsze zabawki jak choćby pociski Kalibr to będzie święto jeżeli im w razie W odpali choć 1/3 rakiet. Czyli na placu boju zastają samotne Stany Zjednoczone Ameryki.

    1. Wy w to wierzycie?

      Znowu koncert życzeń.

    2. Davien

      W twoim wykonaniu:)

    3. a

      A w lepszym niz USA

  10. czarno to widzę

    Proszę bez paniki! Davien już dawno temu stwierdził, że ruskie rakiety są z tektury, a do tego są napędzane samogonem, a w głowicach zamiast materiałów rozszczepialnych mają walonki i onuce.

    1. Sailor

      Może nie z tektury ale z rdzy to i owszem.

    2. x95

      Przed II wojną światową w Polsce mówiło się że niemieckie czołgi są z dykty. Mamy więc stare tradycje - niezbyt dobre.

    3. SSoviet kryj się

      no i zniszczyliśmy im coś ok 600, paliły się jak pochodnie

  11. Jagoda

    USA to koń w światowym wyścigu mocarstw i trzeba bardzo uważać czy opłaca się tylko na niego stawiać ...

  12. Fanklub Daviena i GB

    Rosjanie i Chińczycy dobrze robią! Jak PRAWDZIWIE stwierdził Putin, najgłupszy prezydent w historii USA - Bush junior, wypowiadając układ o zakazie obrony balistycznej naruszył strategiczną równowagę na świecie, chroniącą świat przed III WŚ przez kilkadziesiąt lat. Jak Bushmen mógł "myśleć", że Rosja i Chiny pozwolą, by USA swoją "tarczą antyrakietową" i rozbudową sił nuklearnych zyskały możliwość wygrania wojny nuklearnej? Broń hipersoniczna, atomowe torpedy, rozbudowa chińskiego i północnokoreańskiego programu atomowego, MIRV itp. to właśnie dzieło szaleńców znad Potomacu, którym się zamarzyło wygranie wojny nuklearnej: niespodziewany atak zmodernizowanymi Tridentami na rosyjski i chiński arsenał nuklearny i zniszczenie 70-90% tego arsenału, a następnie przechwycenie przez "tarczę antyrakietową" większości rosyjskiej i chińskiej odpowiedzi. Jak stwierdził dowódca sił strategicznych USA "najwyżej pół tuzina rosyjskich rakiet by się przedarło" a amerykańscy zbrodniczy politycy jak Rumsfeld czy Cheney 6 spalonych przez termojądrowy wybuch amerykańskich miast uznali za "akceptowalne straty za wygranie IIIWŚ"...

    1. Ed

      Trudno tu użyć słowa ignorancja w stosunku do twojej wypowiedzi, a inne zbanuje mi moderator! Nigdy nie było równowagi. Przkładem są rosyjskie rakiety pośredniego zasięgu z "pośrednim" zasięgiem szacowanym nawet na 5000 km i zainstalowanymi na okrętach stojących na stałe w portach... Sowieci nigdy nie dotrzymali i nie dotrzymają żadnej umowy. Podobnie Rosja. Oni mają specyficzną dialektykę i sposób pojmowania świata. Poczytaj choć trochę historii... Pozostaje tylko mieć nadzieję że Kitaj posługuje sie podobną ławrowszczyzną, bo wtedy bedziemy mieli spokój na dłuższy czas. Każda otwarta wojna z którymkolwiek z sąsiadów , nawet jeśli w pierwszej fazie zwycięska, osłabi imperium sowietskie na tyle że układ z Kitajem będzie nieaktualny. Tak więc amerykańska tarcza jest nie istotna w stosunku do Rosji a dla Chin jest nie do przejścia jeszcze bardzo długo...

    2. Fanklub Daviena i GB

      Pośredni zasięg jest właśnie 5500 km znafco! I zawsze było ich mniej niż pocisków samosterujących rozmieszczonych na amerykańskich bombowcach i okrętach w bezpośredniej bliskości Sowietów, gdy Sowieci nie mieli baz rakietowych na terenie Ameryki (po Kryzysie Kubańskim). To USA zbrodniczo, by badać wpływ radioaktywności na cywilną populację kobiet i dzieci zrzucili bomby atomowe na cywilne cele w Japonii, to USA chciało zrzucać bomby atomowe na Koreę i Wietnam. USA to zbrodniczy kraj, który tylko przez 5 lat swojego istnienia żył w pokoju, a przez resztę czasu prowadził 2-3 wojny rocznie, prawie wyłącznie grabieżcze i który powstał na ludobójstwie, niewolnictwie i grabieży. Wystarczy przeczytać Project For The New American Century by wiedzieć co ci naziści szykowali światu, gdyby nie Afgańczycy, Irakijczycy, chiński przemysł i rosyjska broń hipersoniczna! :D

    3. fsdfwerwerfdsfsdaf

      Siejesz propagandę, Rosja nie miałaby żadnych problemów w obchodzeniu układu. Amerykanie za to musieliby się do niego z grubsza stosować.

  13. Hanys

    Zimna wojna nigdy się nie skończyła, będzie trwała tak długo aż doprowadzi do zniszczenia USA.

    1. GB

      Póki co to USA ma już pokonały ZSRR i to tak że do dziś nie może wstać z kolan.

    2. Davien

      Hanysku, Zimna Wojna skończyła sie kiedy zdechł ZSRS wiec juz skończ robić z siebie....

    3. zUSA

      Teraz sytuacja sie powtórzy.

  14. AA

    Waszyngton nie może juz polegac na zideologizowanej lewackiej Europie Zachodniej której bliżej dziś do Moskwy i Pekinu co niestety będzie triumfem MosPek

    1. BB

      Tak jak cały świat nie może opierać się na lewackich Stanach gdyż obecną administracja pokazała wszystkim ile warte są zapewnienia usa i jak szybko i nieudolnie potrafią odleciec

  15. afgan

    nie mozemy pozwolic, aby jakis inny kraj wprowadzal demokracje. My mamy duza tradycje w uzywaniu demokracji w celu ratowania wlasnego przemyslu oraz stabilnosci dolara. Nam przydaje sie kazda okazja do szerzenia demokracji i nikt nie bedzie nam robil konkurencji

  16. Ech

    Jest tearia ze tak jak ZSRR przegral nie miltarnie ale finansowo z USa, ze teraz Chiny moga wygrac w ten sam sposb. Usa niby ma duzy deficy a na Zbrojenia wydaje wiecej niz reszta swiata (4% PKB, Chiny tylko1.3% pkb) Usa 800 miliardow dolarow Chiny 220 milardow, Rosja 75 milardow. Tearia ta mowi ze USa sie wykonczy tak jak kiedys ZSRR. Ale czy to prawda nie wiem. Napewno strasznie Chinami i Rosja to w duzej mierze propaganda.

  17. Stary Grzyb

    Do amerykańskich dowódców zaczyna docierać, iż zapomnieli, że wojna trwa zawsze, a działania nigdy nie są zawieszone? Mówią, że lepiej późno, niż wcale, ale w tym wypadku po pierwsze jest bardziej, niż bardzo późno, a po drugie - czy aby na pewno zaczyna docierać?

  18. Polanski

    A do czego przygotowują?

Reklama