- Wiadomości
- Polecane
Polskie śmigłowce uderzą głębiej
Wojsko Polskie jest zainteresowane dalszym rozszerzeniem zakresu posiadanych środków rażenia dla śmigłowców, w tym o broń o dużym zasięgu. Dziś jednak dużym wyzwaniem jest utrzymanie obecnej floty, bo ta musi wykonywać zadania operacyjne, oraz proces szkolenia.

Przyszłość, ale i trudne wyzwania teraźniejszości, polskiej floty śmigłowców były tematem dyskusji w trakcie panelu „Śmigłowce w połączonej operacji obronnej”, podczas tegorocznej konferencji Defence24 Days. W dyskusji udział wzięli gen. broni w st. spocz. Edward Gruszka, były Dowódca Operacyjny Rodzajów Sił Zbrojnych, obecnie doradca MON, płk Krzysztof Zwoliński, szef Zarządu Lotnictwa Śmigłowcowego Inspektoratu Sił Powietrznych DG RSZ, ppłk Piotr Gronczyński, dowódca eskadry z 56. Bazy Lotniczej oraz przedstawiciele przemysłu: prezes PZL Świdnik Jacek Libucha, George Adam Hodges, Business Development & Strategy, Vertical Lift Boeing oraz Stéphane Le Floch Senior Combat Marketing Segment Manager Airbus.
Zobacz też
W kontekście roli śmigłowców na przyszłym polu walki gen. Edward Gruszka zwrócił uwagę, że przyszła operacja obronna w Europie Środkowo-Wschodniej może mieć zupełnie inny przebieg, niż obecna wojna na Ukrainie, która przybrała formułę pozycyjną. Jeśli chodzi o możliwości operowania śmigłowców, generał wyróżnił trzy zasadnicze obszary: strefę działań bezpośrednich, gdzie zagrożenia dla śmigłowców są największe, strefę działań tyłowych, w których śmigłowce będą mogły dość swobodnie operować pod warunkiem skutecznego zabezpieczenia oraz strefę działań głębokich, gdzie paradoksalnie śmigłowce mogą mieć większą swobodę niż w strefie działań bezpośrednich.
Zobacz też
Gen. Gruszka zaznaczył, że w celu skutecznego wykorzystania śmigłowców niezbędna jest przynajmniej miejscowa przewaga w powietrzu, a w warunkach Polski i w sytuacji prowadzenia programów modernizacyjnych w szerokim zakresie bardzo ważnym jest też posiadanie rozbudowanej służby inżynieryjno-lotniczej. Były dowódca operacyjny zaapelował też – na poziomie całych Sił Zbrojnych – o usprawnienie systemu kierowania i dowodzenia, bo obecne prace trwają zdecydowanie za długo.
Płk Zwoliński podkreślił z kolei, że dla rozwoju zdolności polskich śmigłowców istotne będzie między innymi zapewnienie integracji odpowiedniego uzbrojenia pozwalającego na precyzyjne uderzenia na cele na dużych odległościach i zdecydowanie lepsze zdolności rażenia, w stosunku do śmigłowców wykorzystywanych wcześniej. W tym kontekście potwierdził, że Wojsko Polskie jest zainteresowane pociskami Spike NLOS dla śmigłowców Apache Guardian, o zasięgu nawet 50 km.
Zobacz też
Zanim jednak nastąpi wprowadzenie nowych platform, Wojsko Polskie musi realizować bieżącą działalność z wykorzystaniem istniejącego sprzętu. A to jest coraz trudniejsze z uwagi na zużycie starych śmigłowców, ale i brak możliwości odpowiedniego wsparcia zewnętrznego po wybuchu wojny na Ukrainie. Ta bieżąca działalność obejmuje nie tylko szkolenie, ale też zadania operacyjne, realizowane przy bardzo dużym zaangażowaniu personelu.
Polskie śmigłowce już od około czterech lat wykonują zadania w związku z sytuacją przy granicach Polski i trwającym konfliktem na Ukrainie. Służbę od lat, przy bardzo dużym zaangażowaniu, w sposób ciągły pełnią też załogi 1. Brygady Lotnictwa Wojsk Lądowych, w skład której wchodzi 56. Baza Lotnicza. Ta jednostka, jak mówił ppłk Gronczyński, ma zostać przezbrojona w śmigłowce Apache Guardian. Dają one bardzo szerokie możliwości związane nie tylko z samym systemem rażenia, ale też integracją i przetwarzaniem oraz dystrybuowaniem informacji zarówno z sensorów śmigłowca (w tym radaru współpracującego z uzbrojeniem), jak i ze źródeł zewnętrznych, w tym bezzałogowców. Śmigłowce Apache Guardian będą więc nie tylko środkiem stricte uderzeniowym, ale też ważnym elementem integracji działań połączonych, a sposób ich użycia będzie się radykalnie różnił w stosunku do istniejących śmigłowców.
W dyskusji podkreślono, że wprowadzenie nowych platform – uderzeniowych, wielozadaniowych i innych – będzie wymagało całkowitej zmiany systemu szkolenia, tak aby odciążyć z tego procesu jednostki liniowe. Ppłk Zwoliński zapewnił, że decyzja o kierunku w zakresie śmigłowców szkolnych ma zostać wkrótce ogłoszona przez władze MON. Z kolei spośród platform pochodzenia posowieckiego w zasadzie jedynym typem, który jest w pewnym stopniu perspektywiczny jest Mi-17, pozostałe muszą zostać i będą pilnie zastępowane.
Kwestii nowych śmigłowców i szkolenia były poświęcone wystąpienia przedstawicieli przemysłu obronnego.
George Adam Hodges zapewnił, że śmigłowiec Apache Guardian będzie dalej rozwijany, pod kątem integracji nowych elementów, zwiększenia świadomości sytuacyjnej czy współpracy z bezzałogowcami. Mówił też, że maszyny Apache Guardian mogą zostać szczególnie skutecznie użyte we współpracy z innymi śmigłowcami – nie tylko wielozadaniowymi klasy Black Hawka, ale też ciężkimi transportowymi Chinook. Te ostatnie mogą przewozić zapas uzbrojenia i paliwa, pozwalający na szybkie przezbrajanie śmigłowców w ramach wysuniętych punktów uzbrajania i tankowania (FARP) w systemie mobilnym. Podnosi to elastyczność zastosowania śmigłowców i daje możliwość wykonywania większej liczby zadań bojowych w danym okresie. Takie rozwiązanie to również zwiększenie przeżywalności, bo skraca się czas narażenia na oddziaływanie podczas uzupełniania zapasów.
Prezes PZL Świdnik Jacek Libucha poinformował z kolei, że pierwszym śmigłowcem, który uzyskał zdolność rażenia celów uzbrojeniem kierowanym jest nie Apache a wielozadaniowy AW149. I w wypadku obu typów uzbrojenia kierowanego – ppk Hellfire i rakiet kierowanych laserowo – zostało to już potwierdzone, a dla jednego z typów trwają prace nad dodatkowym zwiększeniem zasięgu. Prezes zakładów w Świdniku mówił też, że Polska potrzebuje znacznie więcej śmigłowców wielozadaniowych, z jego obliczeń wynika że nawet 150, biorąc pod uwagę liczbę platform uderzeniowych. Zaznaczył również, że posiadanie zdolności produkcji w kraju pozwala na skuteczniejsze wsparcie logistyczne posiadanej floty. Zakłady w Świdniku oferują też system szkolenia personelu latającego i naziemnego wraz ze śmigłowcem AW149 oraz różnego rodzaju symulatorami, w tym klasy VR.
Zobacz też
Z kolei Stéphane Le Floch stwierdził, że rozwój technologiczny daje możliwości integracji na śmigłowcach wielozadaniowych różnego rodzaju modułów misyjnych, dzięki czemu będą one mogły być elastycznie wykorzystywane do wykonywania różnych zadań. Dotyczy to też współpracy z bezzałogowcami w ramach systemu MUM-T. W tym kontekście zaznaczył, że oferowany Polsce głównie do szkolenia śmigłowiec H145M będzie mógł być także wykorzystywany do zadań bojowych i zwalczania celów na znacznych odległościach, z wykorzystaniem przeciwpancernych pocisków kierowanych Spike ER2, a w przyszłości być może także Spike NLOS. Airbus proponuje też – wariantowo – wykorzystanie elementów systemu szkolenia, które są już w Polsce oraz wsparcie zarówno personelu latającego jak i naziemnego wraz z zapleczem symulatorowym.
WIDEO: "Żelazna Brama 2025" | Intensywne ćwiczenia na poligonie w Orzyszu