Siły zbrojne
Podwodne dylematy Królewskiej Kanadyjskiej Marynarki Wojennej
W Kanadzie coraz głośniej artykułowane są wątpliwości dotyczące stanu floty okrętów podwodnych. Wszystkie cztery jednostki, jakie są do dyspozycji Królewskiej Kanadyjskiej Marynarki Wojennej były w 2019 r. konserwowane lub remontowane, przez co nie spędziły na morzu ani jednego dnia.
Zgodnie z interpelacją kanadyjskiej konserwatywnej opozycji, tamtejsze ministerstwo obrony miało wprost stwierdzić, że cała flota okrętów podwodnych nie była sprawna w ciągu 2019 roku. Cztery okręty podwodne, HMCS Victoria, HMCS Windsor, HMCS Chicoutimi oraz HMCS Corner Brook (wszystkie należały do typu Upholder w Kanadzie zostały nazwane typem Victoria) miały być poddawane konserwacji lub różnego rodzaju naprawom i nie wypłynęły z baz. Wspomniane jednostki zostały zakupione w 1998 r. od Wielkiej Brytanii i kosztowały 750 milionów dolarów (za wszystkie cztery) w celu zastąpienia jednostek klasy Oberon. Do tej ceny należy doliczyć o wiele większe koszty związane z ich przystosowaniem do potrzeb kanadyjskiej floty oraz ich niemal ciągłymi naprawami.
Obecna modernizacja ma im pozwolić na pozostanie w linii do końca następnej dekady i właśnie w związku z tym, żaden z nich nie wypłynął z portu przez cały rok. Powrót do służby, jak podaje ministerstwo obrony Kanady, ma nastąpić w roku 2020 r.
Czytaj też: Kanada zmodernizuje AW-101
Dzięki pracy kanadyjskich parlamentarzystów można było dowiedzieć się, że przez ostatnie dwa lata flota okrętów kosztowała kanadyjskiego podatnika po 325 milionów dolarów rocznie. Z tego najdroższa okazała się modernizacja jednostki HMCS Corner Brook, która trwa od 2015 r. i jest de facto pokłosiem wypadku mającego miejsce w 2011 r. Głośnym echem odbił się również pożar na HMCS Chicoutimi, który w 2004 doznał licznych uszkodzeń, a śmierć poniósł jeden z marynarzy.
Czytaj też: Kanada zamawia kołowe transportery LAV 6.0
Kanada zamierza utrzymać okręty podwodne klasy Victoria w linii do 2040 r. (przy czym utrzymanie zdolności operacyjnej jednostek ma trwać do połowy lat trzydziestych XXI w.), a liberalny rząd w Ottawie nie zamierza dokonywać żadnych dodatkowych zakupów. Spotyka się to z ostrą krytyką ze strony konserwatystów, znajdujących się obecnie w opozycji. Podkreślają oni, że okręty podwodne, którymi dysponuje kanadyjska marynarka wojenna nie spełniają wymogów współczesnego pola walki.
Czytaj też: PGZ gotowa do modernizacji ORP „Orzeł”
Warto zauważyć, że Kanada (którego flota operuje na dwóch oceanach) powinna obecnie dysponować większymi okrętami podwodnymi, napędzanymi przez cichszy napęd. Jeśli chodzi o uzbrojenie potrzebne jest uzbrojenie w pociski kierowane i bezzałogowe jednostki do działań pod wodą. Opozycja zaznacza, że już teraz Kanada powinna poszukać następców dla użytkowanych jednostek i nie można tego przesuwać w czasie.
Szczególnie, że Kanada musi chronić swoje interesy ze szczególnym uwzględnieniem sytuacji w rejonie Arktyki. W Kanadzie zauważa się również, że aktywność rosyjskich okrętów podwodnych w rejonie północnego Atlantyku już dawno doszła do poziomu obserwowanego w okresie zimnej wojny. Lecz kanadyjskie okręty operują również daleko poza swoimi akwenami przybrzeżnymi, HMCS Chicoutimi miał chociażby w latach 2017-18 pomagać w egzekwowaniu międzynarodowych sankcji względem Korei Północnej, odwiedzając przy tym Japonię.
Tak czy inaczej, Kanada ma obecnie nie dysponować środkami finansowymi niezbędnymi do zakupu nowych okrętów podwodnych. Liberalne władze w Ottawie miały postawić w pierwszej kolejności na modernizację floty okrętów nawodnych. Chodzi przede wszystkim o program zastępowania starszej generacji fregat, który ma pochłonąć 60 miliardów dolarów (rozłożony na dwie dekady).
rED
A warto dodać że ostatnio pala im się fregaty...
tut
Wygląda to chyba gorzej niż u nas. Ale z drugiej strony oni sami? naprawiają swoje oręty. Potrafią, bo my nie.
rED
Jak widać NIE POTRAFIĄ a dodać trzeba jeszcze pożary na fregatach....
HIHI
Niech się król Brytów martwi jeśli to jego królewska marynarka