Reklama

Siły zbrojne

Odstraszanie i obrona czyli jak patrzeć na "rosyjski poker" w Europie [OPINIA]

Fot. mil.ru
Fot. mil.ru

Obecny kryzys wokół Ukrainy, m.in. wspominanie o możliwości wystąpienia kolejnej zbrojnej agresji ze strony Rosji wobec tego państwa, nakazuje ponownie zastanowić się nad przełożeniem polityki Kremla na nasze całościowe bezpieczeństwo. Jednakże, dopiero w przypadku, gdy spojrzymy całościowo na postępowanie Rosji w przestrzeni europejskiego i szerzej globalnego bezpieczeństwa możemy dopiero zauważyć skalę wyzwań z jakimi mamy do czynienia w ostatnich latach. Stąd też, tak ważne jest prowadzenie debaty o naszym podejściu do strategicznej kwestii odstraszania i obrony.

W ostatnich latach Rosja przeprowadziła operacje wojskowe w Gruzji (2008 r.), a przede wszystkim we wspomnianej na samym wstępie Ukrainie (2014-...). Co więcej, to właśnie tam utrzymuje okupowany bezprawnie przez jej wojska Krym i nadal stymuluje istnienie tzw. "separatystów" w Donbasie, oczywiście wypierając się swojej sprawczości względem kolejnych form eskalacji działań zbrojnych. W dodatku strona rosyjska jest nadal aktywna wojskowo w Syrii, co przekłada się na bezpieczeństwo umownej południowej flanki NATO i wpływa również na całościową sytuację bliskowschodnią. Rosyjscy najemnicy są dyslokowani i zadaniowani w kilku niestabilnych państwach afrykańskich na czele z Republiką Środkowoafrykańską, generujących potencjalne wyzwania migracyjne dla Europy, nie wspominając o zagrożeniu dla źródeł surowcowych np. Francji.

Generalnie cały czas Rosja utrzymuje zdolność do swoistego moderowania kilku konfliktów, których charakter określany jest najczęściej dość eufemistycznie jako tzw. zamrożony. Rosyjskie służby specjalne aktywnie lub nawet bardzo aktywnie, jak na standardy postzimnowojenne, działają wywiadowczo. To samo dzieje się w zakresie tajnych operacji z ich udziałem w szeregu państw Europy i świata. Co więcej, w przypadku wspomnianych tajnych operacji mowa jest o użytkowaniu zarówno „klasycznych” form eliminacji przeciwników Kremla, ale także przy zastosowaniu materiałów radioaktywnych lub bojowych środków trujących. Nie da się przy tym pominąć zasobów Rosji w domenie informacyjnej i cyber, które w przypadku synergii działań również implikują obniżenie całościowego bezpieczeństwa w Europie.

Finalnie, mowa jest też przecież o silnie spolityzowanych narzędziach surowcowych, ze szczególną rolą surowców energetycznych. Dostajemy tym samym realny obraz, co do poziomu skomplikowania, jakże niezbędnej, dyskusji o potrzebie przygotowania katalogu narzędzi odpowiedzi. Gwarantujących z naszej strony zdolność do obrony i równie istotnej funkcji odstraszania, prowadzonego w ciągłości względem obszaru transatlantyckiego. Przy założeniu, że obrona i odstraszenie nie mogą być traktowane jako oddzielne kategorie, w czasach, gdy trudno jest uchwycić czytelny podział okresu pokoju i wojny. Można uznać, iż obecnie, w Polsce zmagającej się z sytuacją kryzysową na granicy z Białorusią, takie sugestie są o wiele czytelniejsze niż w państwach Europy Zachodniej. Dziś nawet o wiele bardziej niż to miało miejsce w okresie rosyjskiej agresji na naszego regionalnego ukraińskiego partnera w 2014 r.

Stąd też można spróbować pokusić się o zestawienie kluczowych determinant w zakresie budowania właśnie odpowiedniego instrumentarium w naszych relacjach z Rosją. Odrzucając wszelkie nadzieje, na dość wirtualne, procesy deeskalacyjne lub nawet demokratyzujące tamtejszy system polityczny. Trzeba zaakceptować, że władze na Kremlu oraz kluczowe elity decyzyjne po stronie rosyjskiej (na czele z słynnymi siłowikami) postępują tak, a nie inaczej w przestrzeni relacji międzynarodowych. Niezależnie czy jest to zgodnie z naszą perspektywą etyczną, czy uważamy takie formy działań za racjonalne, a także czy jest to efektywne dla rozwoju Rosji w dłuższej perspektywie. Potrzeby zagwarantowania realnej zdolności obronnej i odstraszania są bowiem filarem naszego funkcjonowania, z którego nie możemy rezygnować, i to nie tylko w dobie podprogowej agresji białoruskiej (wspartej przez Rosjan w jakimś zakresie). To nasze zadanie dla zagwarantowania możliwości spokojnego rozwoju regionu i całego kontynentu. W tym miejscu podkreślenia wymaga fakt, że podjęcie się tego rodzaju rozważań zostało zainspirowane lekturą wysoce interesującej pracy Keira Gilesa zatytułowanej „What deters Russia. Enduring principles for responding to Moscow” [Chatham House, September 2021]. Jednakże, nie stanowi to w żadnym razie omówienia wspomnianej publikacji, do lektury której i wyciągnięcia własnych wniosków można tylko zaprosić jak najszerszą grupę zainteresowanych tematyką bezpieczeństwa.

Europa powinna ponownie nauczyć się zasad gry w pokera

Pierwszym krokiem winno być przede wszystkim zrozumienie, że mówiąc obrazowo, nie gramy w jednym zespole z Rosją jeśli chodzi o bezpieczeństwo. Swego rodzaju złudzenia o wspólnych celach globalnych z Rosją i możliwości resetów, zbliżenia się na bazie wzajemnego zrozumienia etc. należy traktować bardzo sceptycznie. Trzeba zaakceptować, że umowne piękno siły integracji europejskiej i globalizacji lat 90.tych XX w. nie działa już jako efektywny wabik dla innych państw, szczególnie tych idących drogą systemu autorytarnego. Co więcej, elity skupione wokół Władimira Putina można określić jako sprawnych pokerzystów, z dużą skłonnością do podejmowania ryzyka i blefowania. Stąd też, jak wskazał całkiem niedawno prezydent Joe Biden, Moskwa rzeczywiście może mieć słabsze karty – energetyka, służby specjalne i wojsko, ale potrafi z nich robić bardzo dobry użytek w konkretnych rozgrywkach.

W dodatku, rozgrywkach traktowanych w liczbie mnogiej i rozciągniętych w czasie oraz przestrzeni. Na wstępie nakreślone zostały różne miejsce, gdzie strona rosyjska użytkuje argument siły i najgorszą reakcją z naszej strony byłoby izolowanie ich, jako pojedynczych problemów lub wyzwań. Stąd też, bardzo dobrze w Polsce odczytywaliśmy chociażby znaczenie Nord Stream i Nord Stream II jako przedsięwzięć wpiętych równie dobrze w obecne rozgrywki z Ukrainą i Polską, etc. Jak i przyszłe oddziaływanie na inne państwa, nawet spoza regionu. Być może przeceniamy najczęściej fakt istnienia wielkiego planu, rozpisanego na lata po stronie rosyjskiej, który jest wdrażany punkt po punkcie bez żadnych wahnięć. Jednak nie doceniamy, że rosyjscy gracze nie rezygnują z pokerowej partii z Zachodem, nawet gdy w konkretnych rozdaniach muszą uznać swoje gorsze położenie. Albowiem już za chwilę mogą spróbować kolejnego blefu lub użycia decydujących w tali kart, na czele z wojskiem.

Znów to przeżywamy obecnie, dyskutując nad silną koncentracją wojsk rosyjskich na granicach z Ukrainą. Stąd też, uznanie faktu zmiany zasad gry i wbudowanie w nią nieufności, dążenia do sprawdzania realnej woli oraz możliwości strony rosyjskiej winno się pojawić w rdzeniu naszej reakcji indywidualnej jak i przede wszystkim sojuszniczej. Lecz bez zbytniego tryumfalizmu ze strony polityków i dyplomatów. Dobrze to oddają porozumienia mińskie odnośnie sytuacji we wschodniej części Ukrainy, zajętej przez tzw. separatystów, a tak naprawdę struktury paramilitarne stworzone do działań na rzecz Rosji.

Dla części Europy osiągnięcie kompromisu z Rosjanami to finalizacja problemu, a nie wprowadzenie do kolejnych etapów. Mówiąc wprost, gdy my uważamy, iż coś jest rozwiązywane na pułapie strategicznym i długofalowym, rosyjskie elity polityczno-wojskowe widzą to w kategoriach operacyjnych i co najwyżej średniookresowych. Nie mówiąc już o dość prozaicznej kwestii, że agresor został postawiony w kategoriach podmiotu dedykowanego do rozwiązania konfliktu i dzięki temu Rosja uzyskała w przypadku Ukrainy ważny sygnał o de facto efektywności użycia siły w stosunkach międzynarodowych w XXI w. Zasugerować można, że nadszedł czas nie tyle dla efektywnych dyplomatów, co ponownie dla efektywnej kooperacji dyplomatów, szpiegów i wojskowych. Z Rosją należy rozmawiać, należy prowadzić dialog strategiczny, ale przy jednoczesnym zrozumieniu zasad gry i akcentowaniu własnej agendy.

Bombowiec Tu-95 sfotografowany przez japoński myśliwiec. Fot. Japońskie Ministerstwo Obrony
Bombowiec Tu-95 sfotografowany przez japoński myśliwiec. Fot. Japońskie Ministerstwo Obrony

Mówić wprost o zagrożeniach, takimi jakim one są w rzeczywistości 

Gdy uzyskamy obraz nowych zasad gry z Rosją, gdzie blef, sprawdzenie potencjału innego gracza, a także ostre przeciwstawienie się jego najsilniejszym kartom jest na porządku dziennym, przejść trzeba do innej zmiany jakościowej. Ta na szczęście następuje w sposób dość widoczny, szczególnie właśnie po krytycznym 2014 r. Chodzi, mówiąc precyzyjnie o narrację odnoszącą się do konkretnych zagrożeń, a w tym wypadku zagrożeń lub nawet szerzej wyzwań generowanych z premedytacją przez Kreml. Trzeba mówić wprost, że rosyjskie siły zbrojne działają tak, iż stanowi to dla naszego regionu i kontynentu ważne wyzwanie w zakresie bezpieczeństwa. Od drastycznego obniżenia transparentności własnych manewrów i ćwiczeń, po dość ostentacyjne budowanie zdolności ofensywnych i nie ukrywanie tego, aż po samą retorykę antynatowską.

Trzeba bowiem przypomnieć, że NATO i jego członkowie od dłuższego stali się elementem oficjalnej propagandy, straszącej w sposób dość kuriozalny napaścią zbrojną na "miłującą pokój i bezpieczeństwo Rosję". Dziś nie wystarczy jedynie stwierdzić, że tak nie jest i zapewnić o spoistości systemu NATO-UE dla bezpieczeństwa Europy. Trzeba przypomnieć mieszkańcom państw członkowskich, że możemy zetknąć się z realnymi zagrożeniami ze strony agresywnej polityki Rosji. Od uderzeń w nasze wartości, w tym systemy wyborów oraz debaty społecznej i politycznej, poprzez próby paraliżu domeny cyber, a skończywszy na katalogu innych form działania poniżej progu wojny.

Musimy też, wbrew pozorom szczerze mówić o wszelkich problemach związanych z naszą obronnością i zdolnościami odstraszania. Żadna ucieczka w przód, jeśli chodzi o kwestie wojskowości i bezpieczeństwa nie jest już dziś efektywna. Raz dlatego, że trzeba odpowiednio przekazać potrzeby finansowe wojska. Zaś one są przecież determinowane, w państwach demokratycznych, wolą wyborców czyli płatników podatków. Dziś musimy wprost argumentować, że zwiększenie wydatków na obronność to nie marzenie o powrocie do czasów zimnej wojny, to raczej wymóg otoczenia systemowego w tym właśnie czynnika rosyjskiego. Musimy przy tym, odpowiednio nakreślać rozwój obronności jako elementu synergii przestrzeni wielu domen funkcjonowania państwa. Stąd koszty takiego nadrabiania zaległości i budowania nowych zdolności mogą być nawet większe niż w porównaniu do wspomnianej zimnej wojny. Szczególnie, iż wówczas nie akcentowaliśmy tak znaczących potrzeb w sferze kontr-działania wobec narzędzi podprogowych.

Należy również odwołać się do drugiego elementu w postaci zasobów ludzkich. Inwestycje w siły zbrojne to jedno, a drugie to posiadanie efektywnego systemu rezerw, stanów osobowych w wojskach operacyjnych, a także lokowania społeczeństwa jako ogniwa w systemie obrony. Notabene to właśnie może być o wiele trudniejsze niż wykreślnie planów modernizacyjnych i finansowanie ich. Albowiem, tak jak państwa flankowe i ich społeczeństwa widzą niemal przez granicę nowe wyzwania, na czele z rosyjskim, tak już w sensie ogólnoeuropejskim jest z tym o wiele gorzej. Szczególnie, gdy trzeba wyjść poza swoistą strefę komfortu i spojrzeć całościowo na format działania Rosjan (od zielonych ludzików, po wysadzenie składu amunicyjnego w Czechach; od zestrzelenia MH17 po użycie bśt Nowiczok w Salisbury; od prób wypływania na wybory i opinię publiczną po próby uderzenia w obraz jednej ze szczepionek na COVID-19).

(Z)rozumieć Rosję, a nie rosyjski przekaz o Rosji

Kluczowym wyzwaniem jest zbudowanie lub w wielu przypadkach odbudowanie zdolności do dogłębnego analizowania strony rosyjskiej. I to nie tylko w wąskim tego pojęcia znaczeniu, odnoszącym się do analiz kreowanych przez służb specjalne poszczególnych państw. Chodzi o przywrócenie kompetencji krajowych i sojuszniczych do oceny systemu politycznego, społeczeństwa, gospodarki czy też kultury współczesnej Rosji. Oczywiście z umiejętnością czytania kodu kulturowego oraz historycznego, przejawiającego się w formatowaniu kluczowych przywódców, jak i młodego pokolenia. W tym miejscu trzeba zachęcić do zapoznania się z 2 rozdziałem już przywołanej na wstępie pracy Keira Gilesa zatytułowanej „What deters Russia. Enduring principles for responding to Moscow”.

Generalnie powinniśmy nie tylko wzmacniać zdolności stricte militarne w celu obrony i odstraszania, ale rozszerzyć to o katalog silnych ośrodków analitycznych/think tanków, nauki języka i kultury, a nawet generowania o wiele mniej emocjonalnej i bardziej stabilnej debaty medialnej o współczesnej Rosji oraz jej atutach/wadach. Tak, aby wytrącić ważny oręż we współczesnym arsenale Kremla, z którym de facto stykamy się od dłuższego czasu. Jest nim narzucenie rosyjskiej narracji o Rosji.

Co ważne, może ona mieć swoje skrajne odmiany, ale też próbowane były elementy centryczne w tym aspekcie. Jeśli chodzi o radykalne narracje to trzeba w nich wyróżnić przede wszystkim dwie – silna Rosja zdolna do wręcz lokowania się w roli demiurga sytuacji europejskiej oraz zupełnie osłabiona Rosja, która nie jest w stanie efektywnie oddziaływać na sytuację w Europie. W przypadku bardziej centrystycznie nastawionych narracji są lokowane chociażby takie jak – Rosja bastion i strażnik wartości chrześcijańskich, Rosja jako racjonalny partner biznesowy, potrafiący rozdzielić kwestie polityczne i gospodarcze. Zwróćmy uwagę, że ma to także swoje przełożenie na aspekty militarne oraz wywiadowcze.

Fot. mil.ru
Wojska powietrznodesantowe są jednym z elementów rosyjskiej projekcji siły, na zdjęciu ćwiczenia z udziałem serbskiej armii. Fot. mil.ru

To Rosjanie odpowiednio grali dotychczas np. debatą o tzw. Doktrynie Gierasimowa, nie mówiąc o kwestii obrazowania omnipotencji i wręcz nieomylności własnych służb specjalnych. W obu przypadkach, dziś już w analizach eksperckich zauważamy zdrowy dystans i potrzebę o wiele bardziej ostrożnego podejścia do emocji i form przekazu wysyłanych z kierunku rosyjskiego. Pytanie na ile nastąpiły przeobrażenia również w społeczeństwach i systemach medialnych, tak aby chociażby kolejne edycje manewrów Zapad nie wywoływały zbyt daleko idących nastrojów i ocen. Tak, aby później móc znieczulić opinię publiczną na o wiele groźniejsze aktywności wojskowe, prowadzone przy zasłonie informacyjnej.

Jako państwa narażone na rozgrywki Kremla musimy przy tym zawsze zachowywać samokontrolę. Nie dając sobie narzucić reguł, które mogą być jednocześnie narzędziem rażenia nas samych. Przykładem jest transparentność manewrów wojskowych. Rosjanie od dawna starają się tak utrudnić zrozumienie ich ćwiczeń i manewrów, żeby stworzyć przekonanie o konkretnej emocji – szczególnie poczucia zagrożenia. Jednak, nie powinniśmy tym samym zakwestionować własnych zasad transparentności w tym aspekcie. Są one bowiem naszym atutem, bo z jednej strony pokazują, że nie obawiamy się mówić o naszych zasobach i przede wszystkim dekonstruujemy wszelkie zarzuty o ofensywny charakter działań. Zaś przecież walorem NATO było zawsze konstytuowanie sojuszu wolnych państw, jako elementu obrony nie ataku.

Zaakceptować, że musimy mieć potencjał obronny do celów obronnych, a nie na paradę

W kontekście prowadzonych tutaj rozważań chciałoby się stwierdzić w bardzo dużym uproszczeniu, że musimy głośno wskazywać, iż NATO to nie klub dyskusyjny, a siły zbrojne nie służą jedynie operacjom wojskowym innym niż wojna. W dodatku, inwestycje w siły zbrojne to nie dodatkowy element zabezpieczenia bezpieczeństwa państwa, ale jego podstawowy filar. Wydaje się to być może proste, ale jako takie nie jest z kilku powodów. Borykamy się z dwoma groźnymi trendami – komfortem strategicznym, szczególnie bazującym na latach 90. tych XX w. oraz mocnym skoncentrowaniem się na specyfice działań anty(kontr)terrorystycznych (CT) i kontrpartyzanckich (COIN) z początku XXI w.

Naziemna obrona powietrzna krótkiego i bardzo krótkiego zasięgu jest chyba najbardziej zaniedbanym obszarem zdolności w europejskich państwach NATO. Fot. Spc. Darrick Fritz/US Army via Wikipedia.
Naziemna obrona powietrzna krótkiego i bardzo krótkiego zasięgu jest chyba najbardziej zaniedbanym obszarem zdolności w europejskich państwach NATO. Fot. Spc. Darrick Fritz/US Army via Wikipedia.

Jak również, trzeba wprost zaznaczyć, że nadal dostrzegamy wiele opóźnień modernizacyjnych oraz utratę pewnych kompetencji wyjątkowych dla funkcjonowania różnych sił zbrojnych państw europejskiej części NATO, względem okresu zimnowojennego. Czemu właśnie czynnik sił zbrojnych jest tak istotny, jeśli mówimy o odstraszaniu i obronności w przypadku odniesienia się do polityki rosyjskiej? Bowiem, Kreml przez lata wykorzystywał luki w procesach budowy sił zbrojnych umownego zachodu. Mapowanie słabych miejsc widać chociażby w rozbudowie własnych systemów rakietowych, konstrukcji zasobów lądowych w zakresie walki radioelektronicznej czy nawet odczytywania potrzeb w budowaniu większych struktur wojskowych, które można wykorzystać w pełnoskalowym starciu.

W przypadku zniwelowania takich mankamentów po stronie NATO i państw partnerów strategicznych, słabnie lub wręcz częstokroć niknie możliwość realnego grania kartą wojską przez decydentów rosyjskich. Nie chodzi o pozycję siły wobec Rosji, ale o stworzenie własnej pozycji podpartej efektywną siłą militarną. Lecz musimy jednocześnie zdawać sobie sprawę, że budowanie zdolności wojskowych będzie testowane przez stronę rosyjską – politycznie, wywiadowczo oraz być może nawet w kategoriach wojskowych, czego współcześnie nie można wykluczyć. Stąd też, mowa jest o takich potencjałach obronnych, które zgadzają się ze sobą w sferze interoperacyjności, zdolnościach wielodomenowych, etc. również w praktycznej przestrzeni operacji wojskowej o danej skali. Stąd też, nowa jakość winna być dostrzegalna od usprawnienia procesów decyzyjnych – większa akceptacja możliwości lub potrzeby użycia sił zbrojnych do działań również w przestrzeni europejskiej, od sfery podprogowej po możliwy konflikt pełnoskalowy. Aż po szersze sprawdzanie własnych zdolności w dużej i średniej skali jeśli chodzi o manewry, dedykowane jak najbardziej realnym warunkom działania. Nie zaś takie, które mają jedynie symbolicznie wykazywać wolę polityczną.

Jednego możemy być pewni, same tabelki w zestawieniach sił i środków nie działają w obecnej rzeczywistości. Zakupy uzbrojenia, reformy systemów kontroli i dowodzenia, podejście systemowe do relacji państwo-obywatel-obronność to już nie działania podejmowane w próżni. Do Europy również zapukały zmiany zachodzące w świecie i dalej nie da się ukrywać, że stajemy się ich częścią. Chociażby przez pryzmat właśnie aktywności zbrojnej Rosji w miejscach stykowych. Pojawiają się one w liczbie mnogiej, bo to nie tylko umowna wschodnia flanka, ale też obecność rosyjskiej floty w rejonach odpowiedzialności marynarek wojennych państw Europy Zachodniej, to rosyjskie loty bombowców strategicznych, etc. Nie wspominając o rozwijanych rosyjskich zasobach hipersonicznych, potencjale ASAT, a także zdolnościach rażenia w domenie cyber.

Tym samym, raz po raz należy podkreślać, potrzebujemy silnych potencjałów obronnych państw europejskich (te funkcjonujące w ramach NATO winny dokładnie tłumaczyć swoim obywatelom znaczenie Art. 3 - Dla skuteczniejszego osiągnięcia celów niniejszego Traktatu Strony, każda z osobna i wszystkie razem, przez stałą i skuteczną samopomoc i pomoc wzajemną będą utrzymywały i rozwijały swoją indywidualną i zbiorową zdolność do odparcia zbrojnej napaści, a partnerzy spoza NATO jak Szwecja, Finlandia wiedzą to, aż nadto widząc szybkość w zakresie odbudowywania własnej obrony totalnej).

Nie dać się zepchnąć do narracji o ograniczonym konflikcie w Europie

Nasza postawa wobec wszelkich ognisk konfliktów w Europie powinna być o wiele bardziej stanowcza, tak aby nie było możliwe wyłączanie oraz rozdzielanie ich z agendy całościowej reakcji sojuszniczej. Niezależnie czy mowa jest o procedurach Art. 4 czy też Art. 5 Traktatu Północnoatlantyckiego, czy też innych mniej lub bardziej sformalizowanych relacji sojuszniczych. Zauważmy, co tak naprawdę stało się w Ukrainie po 2014 r., gdy zaakceptowano de facto rosyjskie narracje, że dotyczy to tylko i wyłączenie jednej przestrzeni terytorialnej. Rosja nie spotkała się z efektywną kontrakcją względem użycia siły militarnej. Dziś, chyba o wiele lepiej zdajemy sobie sprawę, że podobne postępowanie prowadzi jedynie do rozzuchwalenia się Kremla i jest traktowane w kategoriach operacyjnych sukcesów.

Stąd też, tak istotne jest podkreślenie woli pełnej obrony Litwy, Łotwy oraz Estonii, jak również wzmacnianie obecności natowskiej w przypadku Polski, Rumunii i Bułgarii. Wydaje się, że najgorszym z możliwych scenariuszy z naszej perspektywy jest poddanie się dywagacjom jak reagować chociażby na wypadek hipotetycznego kryzysu w Łatgalii czy też na granicy polsko-białoruskiej. Dla Kremla byłoby to idealne rozwiązanie, które rozmiękczałoby funkcjonowanie sojuszy stanowiących kluczowy hamulec dla działania neoimperialnego. Podważając wolę obrony kolektywnej, otwieramy coś w rodzaju autostrady do gwałtownego pogorszenia się całej architektury bezpieczeństwa europejskiego i tym samym światowego. Zauważmy, że strona rosyjska już próbuje zasiać niepewność w tym aspekcie, chociażby w sferze rozprowadzenie dyskusji o niestrategicznym atomowym uderzeniu deeskalacyjnym. Dziś narzędziem odstraszania jest zapewnienie, że rzeczywiście XXI w. NATO oraz układy z jego partnerami są oparte na woli 360 stopniowej obrony.

Obrony zarówno konwencjonalnej, ale też takiej, która ma za sobą potencjał niekonwencjonalny oraz odnoszący się do nowych domen prowadzenia walki (również w sferze aktywności podprogowej). Dobrym sygnałem jest chociażby postawa NATO wobec sytuacji na granicy z Białorusią trzech członków tej struktury obronnej. Jak również fakt, że część państw NATO tak silnie i otwarcie mówi o obecnej sytuacji strategicznej w relacjach rosyjsko-ukraińskich. Trzeba wprost podkreślić, współczesna Europa nie ma lub raczej nie powinna mieć polityki bazującej na traktowaniu jakiejś z części jako peryferie lub wręcz strefy wpływów, przeznaczonych do handlu z Kremlem. Krym to nie problem wewnętrzny samej Ukrainy, to problem decyzji o siłowym przesunięciu granic w Europie i należy podobne kwestie zawsze widzieć w kategoriach ogólnoeuropejskich, nie starając się ich marginalizować w imię obaw przed rosyjską narracją o eskalacji.

Każde ustępstwo lub brak woli obrony jest bowiem prostym krokiem do degradacji NATO i degradacji szerzej naszych zdolności obronnych. Pamiętać należy, że tu nie musi chodzić o stricte wojskowe zagrożenia. Gdyż włodarze Kremla, co zostało wskazane powyżej dość swobodnie modyfikują swoje narzędzia względem poszczególnych regionów, państw i czasu działania. Jednak, jeśli ustępuje się w kategoriach podstawowych, jakimi są konflikty z użyciem sił zbrojnych to później pozycja we wszystkich innych sprawach jest słabsza – od cyber, po surowce. Finalnie, każde ustępstwo w Europie jest też paliwem dla działań w innych częściach świata. Zauważmy chociażby jak mocno rosyjscy najemnicy naciskają obecnie na francuskie interesy w Afryce, a rosyjskie siły zbrojne i przemysł obronny stara się deprecjonować obecność zachodnią w regionie Bliskiego Wschodu.

Odpalenie pocisku międzykontynentalnego Trident z okrętu US Navy. Podobnym uzbrojeniem dysponują jednostki brytyjskiej marynarki wojennej. Fot. John Kowalski/US Navy.
Odpalenie pocisku międzykontynentalnego Trident z okrętu US Navy. Podobnym uzbrojeniem dysponują jednostki brytyjskiej marynarki wojennej. Fot. John Kowalski/US Navy.

Odzyskać interoperacyjność w Europie – z determinacją, krok po kroku

Jednym z elementów odbudowywania naszej realnej wartości obronnej nie jest tylko i wyłącznie sama rekonstrukcja przysłowiowej siły rażenia. Zakupy systemów obrony przeciwlotniczej, śmigłowców uderzeniowych, czołgów, okrętów… to jedno, a drugie to zdolność do ich zgrania w ramach efektywnego systemu obrony kolektywnej. I co najważniejsze tu nie ma prostych, szybkich rozwiązań prowadzących na skróty. Jest za to długa droga pracy nad tego rodzaju kompetencjami, obejmująca jak wiadomo z okresu zimnej wojny sferę dowódczą, polityczną jak i technologiczną. Manewry wojskowe, szczególnie te duże i wielonarodowe nie powinny być traktowane w kategoriach resentymentów zimnowojennych, ale czegoś co na stałe musimy zakorzenić w naszym myśleniu strategicznym. To kluczowy element obrony i właśnie odstraszania. Oczywiście, ważna jest też obecna debata nad zdolnościami manewrowania siłami w Europie, ich ulokowaniem jeśli chodzi o architekturę baz, itp.

Stąd też, zauważmy jak istotna rola jest do wypełnienia w zakresie reformy relacji UE-NATO w sferze szlaków komunikacyjnych, wykorzystywania wspólnej architektury transportu. Akurat w Polsce, jako państwie potencjalnie przyjmującym rozwinięcie sił innych państw NATO, dość dobrze już teraz to dostrzegamy. Przy czym nie możemy tego traktować jako pewnika w skali makroeuropejskiej. Tym bardziej należy wspierać i promować ostatnie amerykańskie próby testowania wielokierunkowego przesyłania własnych sił do Europy – nie tylko przez nasze państwo, ale też państwa Europy Zachodniej, Grecję, itp. Rosja ma większy komfort w tym zakresie, bo swoje siły buduje w oparciu o jednorodną strukturę państwa. NATO musi odzyskiwać swoją tożsamość obronną w interoperacyjności oraz dynamice przerzutu sił na wypadek kryzysu. Trzeba tylko podzielić się smutną refleksją, że niestety pewne rzeczy mogłyby dziś być o wiele mniej dziś problematyczne, gdyby rzeczywiście część państw członkowskich NATO lepiej odczytywała fakt włączenia państw Europy Środkowej i Wschodniej do sojuszu obronnego jako działania polityczno-wojskowego, a nie tylko politycznego.

Odzyskać dla bezpieczeństwa i odstraszania w Europie broń atomową

W ostatnich dniach słyszeliśmy kolejną odsłonę debaty politycznej i medialnej o NATO Nuclear Sharing. Tyle, że jest to niejako wierzchołek góry lodowej. Czeka nas bowiem coś o wiele bardziej problematycznego, a odnoszącego się do ponownego spojrzenia na znaczenie broni atomowej jako realnego elementu odstraszania. Wraz z zakończeniem zimnej wojny zostaliśmy przyzwyczajeni do traktowania tego rodzaju systemów uzbrojenia (taktycznych, ale przede wszystkim strategicznych) raczej przez pryzmat popularnych haseł o denuklearyzacji i rozbrojeniu atomowym. Jednakże, obecnie widzimy praktyczny renesans odstraszania atomowego, z podkreśleniem odstraszania. Jeśli na poważnie chcemy traktować obronę całej przestrzeni europejskiej, to parasol atomowy należy ulokować po raz kolejny w naszej agendzie strategicznej, nie jako pozostałość przeszłości, ale jako wyzwanie na kolejne lata.

Odnosi się to zarówno do zrozumienia zbrojeń w zakresie systemów triady atomowej, szczególnie po stronie USA i w ograniczonym stopniu również Wielkiej Brytanii. Przy czym procesy modernizacyjne mogą ponownie okazać się o wiele prostsze, jeśli weźmie się pod uwagę czynniki społeczno-polityczne. Tutaj, druga strona już zadbała o to, aby jak najmocniej blokować możliwości debaty o pozytywnej stronie odstraszania atomowego. Należy spodziewać się powtórki z okresu zimnej wojny, gdy straszono Armagedonem, katastrofami i skażeniem, a także wzywano w imię wartości religijnych, humanitarnych, ekologicznych do pozbywania się broni atomowej z Europy. Ponownie było to pozbywanie się broni atomowej tylko jednej ze stron, co dobrze oddają słynne i nadal wykładane plany rozbrojenia atomowego z okresu zimnej wojny, które przecież nie należało traktować w kategoriach zobowiązań wobec ZSRS. W końcu broń atomową na terytorium PRL składowano w największej tajemnicy i dopiero upadek sowieckiej kontroli pokazał wszystkie szczegóły.

Wracając do XXI w. musimy być gotowi na silne turbulencje wokół naszych natowskich i sojuszniczych zdolności odstraszania atomowego. Jednak, nie można przed tym uciekać właśnie z racji chociażby zmian zachodzących w rosyjskim potencjale atomowym i sposobie myślenia o jego znaczeniu dla agendy Kremla. Demitologizacja broni atomowej jest więc elementem efektywnego odstraszania i obrony również obecnie, zarówno w sensie naszej wojskowej pozycji, ale też możliwości rozmów politycznych i dyplomatycznych.

Reklama
Reklama

Dokładnie patrzeć na ręce Rosjanom czyli waga zdolności ISR i nie tylko

Powiedzieć, że w przypadku nowych potrzeb z zakresu odstraszania i obrony wobec agresywnych działań władz na Kremlu zdolności „intelligence” (wywiad, ale w przeciwieństwie do polskiego określenia, anglosaskie pojęcie daje szersze spektrum znaczenia) są ważne, to nic nie powiedzieć. Rosja jest i zapewne będzie jednym z priorytetów w zakresie obserwacji, rozpoznania i właśnie wywiadu. Wspomniana już komasacja sił i środków na kierunku antyterroryzmu doprowadziła do najpewniej obniżenia zdolności widzenia działań Rosji przez zachodnie służby specjalne. Zaś, to właśnie możliwość wychwycenia wrogich zamiarów i konkretnych posunięć przed ich realizacją w formie zróżnicowanych aktów agresji/presji stanowi strategiczny element odstraszania oraz obrony. Tym samym, trzeba mówić wprost o nowych potrzebach HUMINTu, SIGINTu, IMINTu, itd. na flance wschodniej i południowej. W tym miejscu podkreślenia wymaga fakt pozyskania chociażby nowych BSP przez NATO właśnie dedykowanych misjom ISR, które zwiększają nasze sojusznicze zdolności również w potencjalnym działaniu na kierunku rosyjskim.

Co więcej, jeśli mówimy o odstraszaniu i obronie właśnie w kontekście aktywności obecnej ekipy rządzących na Kremlu kluczowa jest nie tylko sama sprawa monitorowania aktywności sił zbrojnych Rosji, jej struktur paramilitarnych (PMC, ale też separatyści), itp. To również równie ważna, pod względem operacyjnym i strategicznym, odpowiedź kontrwywiadowcza. Zabezpieczająca państwa i struktury międzynarodowe na czele z NATO i UE przed zwiększoną aktywnością działań rosyjskich służb specjalnych. Dotyczy to zarówno klasycznej przestrzeni kontrwywiadowczej, ale też relatywnie trudniejszych wyzwań w tym aspekcie jeśli chodzi o chociażby rozbudowane zasoby działań informacyjnych. Musimy mówić wprost, że tak jak Zachód musi inwestować we własne siły zbrojne, tak analogicznie musi szybko rozbudowywać i wzmacniać możliwości wywiadowcze i kontrwywiadowcze. Przy założeniu, że współcześnie mamy o wiele lepszy punkt startu w tym wyścigu, gdyż możemy zyskać w kooperacji chociażby z takimi państwami jak Ukraina. Dzięki czemu łatwiej jest współcześnie obserwować i analizować wszelkie elementy przewagotwórcze strony rosyjskiej, ale jednocześnie mapować jej słabości.

W końcu, Rosja to współcześnie państwo starające się bardzo mocno ukrywać wszelkie swoje niedoskonałości i problemy, a dzieje się tak m.in. pod zasłoną dymną zbudowaną z obrazu nowego uzbrojenia, woli do użycia siły zbrojnej czy też możliwości sięgnięcia po działania pełnoskalowe. Nie można Rosji odbierać tego, że dokonała szeregu działań modernizacyjnych, wspartych doświadczeniami z Ukrainy czy Syrii. Zaś swoista szpica tych zmian jest dyslokowana na styk z NATO. Jednak, nie można równocześnie zapominać jak wiele z elementów tych zasobów militarnych jest osłabianych przez takie czynniki jak niemożność zagwarantowania odpowiedniego nasycenia jednostek nowoczesnym sprzętem, starzeniem się części uzbrojenia, które jest użytkowane od czasów ZSRS, etc. Nie mówiąc o specyfice rosyjskiej gospodarki, a nawet systemu społeczno-politycznego. Odpowiednie zaplecze wywiadowczo-analityczne, skutkujące efektywnym cyklem wywiadowczym w państwach, daje o wiele większy komfort w rozumieniu i postępowaniu z ekipą Władimira Putina.

image
Jeden z RQ-4D „Phoenix”, fot. Siły Powietrzne Włoch (za ac.nato.int)

 

Rząd serc i dusz na zapleczu czyli nie dać podważyć spoistości NATO

Swego rodzaju podsumowaniem, ale i ostatnim elementem jest stwierdzenie, że trwa walka informacyjna i szeroko zakrojone operacje psychologiczne mające podważyć sens istnienia lub efektywności przede wszystkim NATO. Nie jest to w żadnym razie nic nowego, gdyż również ZSRS i jego akolici starali się maksymalnie zohydzić ówczesnej Europie Zachodniej ich własny filar bezpieczeństwa. Stosując wówczas zróżnicowaną gamę działań, odnoszących się do antyamerykanizmu, pacyfizmu, groźby wybuchu wojny jeśli jedna ze stron się nie rozbroi i oczywiście nie chodziło o Układ Warszawski, itp. Dziś znów część z tych form oddziaływania została odświeżona lub nawet wzmocniona.

Co więcej, w NATO musimy zdawać sobie sprawę, że obecnie stykać się będziemy z synergią działań nie tylko samej Rosji, ale zapewne także i Chin. Dlatego, tak ważne jest włączanie debaty o NATO do różnych formatów wewnątrz państw i na arenie międzynarodowej. Przy jednoczesnym zapewnieniu edukacji o bezpieczeństwie dla jak najszerszego grona obywateli państw członkowskich. Obrona totalna w XXI w. to również zrozumienie sensu funkcjonowania w systemie kolektywnej obrony, zrozumienie sensu istnienia parasola atomowego, a przede wszystkim zrozumienie, że mowa jest o narzędziach bezpieczeństwa i obronności dedykowanych naszym warunkom – tu i teraz. Jednego musimy być pewni, podzielona przestrzeń transatlantycka, z wyrwanym elementem relacji z USA i ograniczonymi zasobami obronnymi stanie się celem oddziaływania Rosji. W końcu obecnie rządzący na Kremlu wprost argumentują swój sentyment do czasów ZSRS. A mogą grać tylko bardzo ograniczonymi kartami, w tym przede wszystkim presją militarną, wywiadowczą i surowcową, a być może coraz częściej też migracyjną. Przez co, kolejne lata nie wieszczą powtórki stabilności znanej nam z lat 90.tych XX w. Nie można się od tego odwracać, a należy zwyczajnie zbudować odpowiedź na wyzwania. Ciesząc się, że liderzy polityczni w 1949 r. byli w stanie wybudować narzędzie jakim jest NATO, a kolejni byli w stanie je otworzyć na tak szerokie spektrum państw europejskich. Nasza odpowiedzialność leży więc na efektywnym zmodernizowaniu zasobów obrony i odstraszania.

Reklama
Reklama

Komentarze (42)

  1. M

    Rosja jest i będzie dla nas najgroźniejszym przeciwnikiem. Przy obecnym stanie WP nie mamy z Rosją szans w walce, zaś sojusze międzynarodowe są niepewne. Co zatem należy zrobić? Co jest niezbędne? Należy postawić na: 1. Sprawną Obronę Cywilną - aktualnie nie działa. 2. Rozpoznanie satelitarne live - obecnie brak. 3. Procedury ewentualnościowe - praktycznie nie istnieją. 4. Zapasy amunicji na 30 dni walki - obecnie na DWA dni walki. 5. Co najmniej 1000 pocisków manewrujących (zasięg 1500 km, głowica 500 kg) - obecnie ZERO sztuk. 6. Co najmniej 10.000 dronów uderzeniowych - obecnie ok. 100 sztuk. 7. Co najmniej 1000 dronów obserwacyjnych (rozpoznawczych) - obecnie ok. 50 sztuk. 8. Likwidacja obcych agentur w służbach oraz w MON. 9. Likwidacja "PIĄTEJ KOLUMNY" w mediach. 10. Wprowadzenie drakońskich kar (Kodeks karny) za antypolskie działania. 11. Zażądanie od NATO i UE pisemnych oświadczeń, że Polska jest ich krajem frontowym. 12. Zażądanie od NATO bezpłatnego przekazania potrzebnego WP sprzętu, w szczególności co najmniej 10.000 pocisków p.panc (granatników i pocisków kierowanych). 13. Prowadzenie intensywnej międzynarodowej propolskiej polityki historycznej celem polepszenia wizerunku Polski i Polaków. 14. Zwiększenie kontaktów z krajami gotowymi na transfer nowoczesnych technologii do Polski. 15. Rządowe wsparcie dla krajowych firm technologicznych. CZEKAMY!

    1. Władimir

      R. Olewa Polskę. Po ns2 Polska nie ma dla Rosji żadnego znaczenia

  2. Rain Harper

    Wymieniony w tekście raport jest bardzo ciekawy. Jeżeli do zatrzymania Moskwy potrzebna jest 1. Siła i woła jej użycia 2. Umiejętność przejrzenia blefu 3. Jasny kanał komunikacji. To przemieszczenie jeszcze w tym roku nawet ograniczonych sił NATO na centralną Ukrainę powstrzymałoby agresję. Np. Brytyjczycy, Kanadyjczycy, Bałtowie i Polacy.

    1. POLAK

      Nic z tego - ja nie jadę

    2. Rain Harper

      Pojedziesz, pojedziesz Iwan.

  3. Oserwator wydarzeń

    Po ostatnim spotkaniu w Warszawie z sympatykami Putina z Europy, to te rozważania właściwie nie mają sensu.

  4. M

    Co jest niezbędne: 1. Sprawna Obrona Cywilna - aktualnie nie działa. 2. Rozpoznanie satelitarne live - obecnie brak. 3. Procedury ewentualnościowe - praktycznie nie istnieją. 4. Zapasy amunicji na 30 dni walki - obecnie na DWA dni walki. 5. Co najmniej 1000 pocisków manewrujących (zasięg 1500 km, głowica 500 kg) - obecnie ZERO sztuk. 6. Co najmniej 10.000 dronów uderzeniowych - obecnie ok. 100 sztuk. 7. Co najmniej 1000 dronów obserwacyjnych (rozpoznawczych) - obecnie ok. 50 sztuk. 8. Likwidacja obcych agentur w służbach oraz w MON. 9. Likwidacja "PIĄTEJ KOLUMNY" w mediach. 10. Wprowadzenie drakońskich kar (Kodeks karny) za antypolskie działania. 11. Zażądanie od NATO i UE pisemnych oświadczeń, że Polska jest ich krajem frontowym. 12. Zażądanie od NATO bezpłatnego przekazania potrzebnego WP sprzętu, w szczególności co najmniej 10.000 pocisków p.panc (granatników i pocisków kierowanych). 13. Prowadzenie intensywnej międzynarodowej propolskiej polityki historycznej celem polepszenia wizerunku Polski i Polaków. 14. Zwiększenie kontaktów z krajami gotowymi na transfer nowoczesnych technologii do Polski. 15. Rządowe wsparcie dla krajowych firm technologicznych.

    1. Maciek

      Realne są pkt 2, 3. Reszta albo jest niemożliwa do realizacji że względów finansowych lub politycznych, albo dany problem nie istnieje (pkt. 8,9)

  5. adek

    spoko - doczekamy jak w kawale z komuny ; na granicy polsko -chińskiej na uralu spokój. rosja się zawali bo to państwo gangsterów.

  6. Bren

    Na razie wygląda na to, że Rosja ma 2 cele: 1 - "odzyskanie" rejonu Morzą Czarnego i uniemożliwienie operowania w tym rejonie jednostek NATO, 2 - utrzymanie kontroli nad Białorusią (w razie potrzeby poświęcą Łukaszenkę i zainstalują tam innego "władcę" sprzyjającego Rosji) Nie mogą sobie pozwolić na kolejną utratę głębi strategicznej tak, jak to się stało w przypadku Ukrainy. Na razie to Rosja jest w defensywie.

    1. hmm

      Jakiej znowu głębi strategicznej, to jest przykład prymitywnego wyalienowanego myślenia. Mało Zachód pomógł Rosji aby udowodnić że nie jest żadnym wrogiem? Amerykanie długo stabilizowali ten kraj po 1990, płacili za pilną utylizację rosyjskich odpadów radioaktywnych, za rosyjski udział w ISS, Europa nastawiła się na rosyjskie paliwa i jest głównym karmicielem Rosji. Dlaczego np. Szwajcarzy nie uważają południowych Niemiec za swą głębię strategiczną, niezbędną strefę wpływów itd, gdzie trzeba kopać dołki i kombinować? Bo są cywilizowani.

  7. Dalej patrzący

    Niejaki @hmm pisze: "Atomu nam zaprawdę nie potrzeba bo mają go inni sojusznicy." - odpowiadam - tak samo nam atomyu teraz nie potrzeba jak własnych myśliwców w 1939 - bo mieli Francuzi i Brytyjczycy... i dalej "Atomowa Polska stanie się najszybciej celem atomowego ataku." - po prostu klasyka agentury wpływu - widać przeżarło to myślenie Polaków. NIE - jak ma się atom, to sama determinacja przy niewielkiej ilości głowic SKUTECZNIE odstrasza agresję. Rosja traci Moskwę i Petersburg - dwa scentralizowane państwa w państwie i ośrodki władzy - i Rosji nie ma. Nie przypiera się do muru kogoś, kto może zadać śmiertelny cios. Swoja drogą, przy takiej samej kwestii atomu, inny komentator napisał w guście, że "atom na nic, już był na terenie Polski i tylko ściągał na nas uderzenie NATO". Owszem - atom był - ale NIE W NASZYCH rękach - tylko rosyjskich. A uderzenie wynikało z położenia Polski na pomoście bałtycko-karpackim - jedynej drogi do agresji Kremla na Zachód - byliśmy pierwszym rzutem odwodów dla sił w NRD i podstawową drogą zaopatrzeniową i posiłków z ZSRR. A NATO chciało uderzać - bo w tamtym Układzie Warszawskim - Polska była tylko pionkiem Kremla. Uderzenie na Polskę nie oznaczało uderzenia w ZSRR - wiec planiści NATO tu chcieli kierować uderzenia taktycznej broni jądrowej - bez uruchamiania arsenału strategicznego. Z powyższego wynikają dwie sprawy - musimy mieć atom - w NASZYCH rękach i tylko naszych - i także dzięki temu nie pozwolić, byśmy byli pionkiem w grze większych. Przynajmniej tu - w NASZYM regionie.

    1. hmm

      Niejaki Dalej patrzący wciąż w obłokach. Gdyby Polacy byli zdeterminowani bronić kraju, to i bez atomu nie byłoby żadnego tematu rosyjskiej agresji ale oni czują że jest miękko, naród ogłupiony, na wpół zrusyfikowany, lub też bujający w obłokach no to napierają. To samo na zachód od Odry, niewielu gotowych jest walczyć. I tego nie zmienisz panie Dalej patrzący, wiele lat potrzeba. Więc ta wojna zastanie Polskę i Europę w takim stanie jak jest, zaleją nas i nic nie zrobisz, na szczęście na dość krótko. Co jest potrzebne w takiej sytuacji to już pisałem kilka lat temu. Wiele wskazuje na to, że z tej wojny Polska wyjdzie silniejsza niż teraz jest, ale trzeba to przetrwać.

    2. i tyle w temacie ....

      @Dalej patrzący Po ataku atomowym na Petersburg skażenie radioaktywne obejmie 3/4 Europy. Weź ty człowieku skończ te swoje "mundrości" publikować, bo gimbaza zacznie używać to samo co Ty sam bierzesz.

    3. Dalej patrzący

      Rozumiem, że mocodawców "ruszyło" i stąd taka bombastyczna odpowiedź - przeznaczona właśnie dla odbiorców na poziomie "gimbazy". Ciekawe, że dotąd nigdy, przenigdy rosyjska agentura wpływu jakoś nie podnosiła kwestii, że po ataku Rosji na Warszawę [przypomnę - terrorystyczne ćwiczenia praktycznie co dwa lata od ZAPAD 2009] - to wg ciebie samego i wg tych samych kryteriów - nie 3/4 Europy będzie skażone - a cała Europa - bo Warszawa 1000 km na zachód. I pod nosem Niemiec. Warto to zapamiętać i wykorzystać. Jak to kij ma dwa końce - bijąc z podwójną siłą w Kreml - jego własnej propagandy. A w sumie - tylko potwierdza to słabość Rosji - nie ma Moskwy [a przynajmniej Kremla] i Petersburga - i Rosja leży - a Federacja rozpada się. To są koszty zbytniej centralizacji i ustanowienia dwóch osobnych nadrzędnych "państw w państwie".

  8. Dalej patrzący

    Jeszcze rzecz kluczowa: bezwładność organizacyjna starych struktur dowódczych, ale i reprezentujących je sił politycznych, preferujących stary sprzęt - i dopingujący im przemysł i całe lobby tego starego sprzętu. Przed II wojna światową wszystkie większe marynarki - po tzw. wakacjach morskich traktatu waszyngtońskiego - jak jeden mąż rzuciły się do budowy nowych pancerników. Chociaż już wtedy stopień dojrzałości lotnictwa bazowego i pokładowego - i stopień możliwości asymetrycznego saturacyjnego ataku - jasno wskazywało, że pancerniki to dinozaury - że to gra do jednej bramki. Co dokładnie przewidział - i opisał ZAWCZASU w UK Fuller, a w USA - Mitchell. Co zresztą boleśnie udowodniła II wojna światowa - z przełomową kulminacją końcówki 1941 Pearl Harbor i Kuantanu - i wtedy nikt już PO CZASIE nie miał wątpliwości, że "capital ships" to są lotniskowce, a panuje lotnictwo - a reszta jednostek ma charakter ma charakter pomocniczy. Upraszczam - bo był jeszcze drugi nowy asymetryczny masowy konkurent wyłaniający się dosłownie ze świeżo opanowanych głębin - okręty podwodne - też deklasujące pancerniki - i to od pierwszej wojny światowej - a dokładniej od 1917 i nieograniczonej wojny podwodnej. Wniosek: MYŚLEĆ - i wzorować się nie na stadzie owiec, nawet tych "wielkich i silnych" i nie iść na inercji - tylko na skalkulowanym symulacyjnym rozwijaniu nowych systemów. Rosji nie przeskoczymy w czołgach, nawet gdybyśmy mieli z 1000 Abramsów. Ale w dronach - jak najbardziej możliwe przeskoczenie Rosji i wytworzenie regionalnej dominacji - właśnie przy porzuceniu czołgów itp. starych systemów - i skupieniu sił, środków, priorytetów na nowych systemach. Zakup drogich - w istocie klasycznych systemów jak F-35A, Abramsy, Mieczniki, nawet HIMARSy, czy jakieś Vipery, Apache itp drogie scentralizowane kombajny starego typu [organizacyjnie i operacyjnie - w istocie większość to sprzęt post-zimnowojenny] - i usprawiedliwianie tego żałosnymi wymówkami" że inni mają, to my też musimy" - to zwykły absurd. Tylko ucieczka do przodu w RMA, sieciocentryczność dającą spięcie wszystkiego w nową jakość i wartość [synergia ilościowa i jakościowa] - wraz z postawieniem na totalną dronizację, AI, skalowalne efektory precyzyjne - ogólnie na RMA - tylko tym sposobem uzyskamy asymetryczną przewagę nad Rosja w naszym regionie - i przewagę poprzeczki ryzyka użycia - skutecznie odstraszające Rosję od działań kinetycznych. Prafrazując dość znany mem nt tzw. Armii Nowego Wzoru - "nie 250 tys żołnierzy - a 250 tys dronów" - oczywiście wpiętych w bazę sieciocentryczności - czyli rozległy sensorowo-zarządczy kompleks C5ISR/EW. Ja propozycję zmian zasadniczych pojmuję jako dwa programy ansolutnie niezbędne i pierwszoplanowe 1. budowę wszechdomenowej całokrajowej A2/AD Tarczy i Miecza Polski [gdzie C5ISR/EW spina real-time nie tylko WP - ale i infrastrukturę strategiczną w "cywilu"] - oraz 2. budowę suwerennego skutecznego odstraszania jądrowego - własnymi głowicami na własnych środkach przenoszenia. Oba programy winny mieć budżet łączny rzędu 75 do 80% całego budżetu PMT - i oba programy W OGOLE NIE ISTNIEJĄ w PMT. Gdzie naturalnymi partnerami do realizacji - mającymi bardzo podobną sytuację i przymus docelowego pójścia w strategiczną suwerenność - także jądrową [nie CZY? tylko KIEDY?] - są Korea Płd i Japonia. A w Europie - państwa Strefy Zgniotu - na pewno Szwecja, Finlandia [TAK - oni to już robią], Ukraina, Turcja - i Polska.. I to są partnerzy i sojusznicy dla Polski. Tymczasem 4 lata moich petycji od 2017 do wszelkich instytucji państwowych w sprawie budowy całokrajowej A2/AD Tarczy i Miecza Polski - silniejszej od rosyjskich w naszym regionie - skończyło się zasadniczą odmową "nie - bo nie". A co do broni jądrowej - ze zgrozą oglądałem publiczny wywiad Pana Kaczyńskiego, który od razu stwierdza "broń jądrowa jest poza naszym zasięgiem". To tak, jak by powiedział - "nie interesuje mnie strategiczna SKUTECZNA obrona Polski, chociaż wiem, bo to oczywiste, że jak Rosja przegra konflikt konwencjonalny - to sięgnie po broń jądrową - i będzie nowa katastrofa 1939-bis". Krytyczny niewybaczalny błąd strategiczny - być może największy od 1648 - gdy nie doceniono wrzenia Kozaków - a skończyło się ciągiem niszczących wojen, które doprowadziły potem przez osłabienie i do rozbiorów i upadku Rzeczypospolitej. Tylko, że teraz upadek i rozbiór - to będą lata, najwyżej dekady. I dlatego niefrasobliwe podejście Pana Kaczyńskiego - ma tak wielką wagę - niestety - tragicznie in minus. Nie rozumie wymogów strategicznej konieczności działania na wielką skalę w strefie zgniotu - nie rozumie, że nie mamy nic do stracenia, a wszystko do zyskania. Nie chce - bo wymaga to wymaga to postawienia się i Waszyngtonowi i Berlinowi, złamania u podstaw samego sensu Jałty 2.0, wymaga prawdziwego [ a nie deklaratywnego] zbudowania Polski stojącej na własnych nogach, zbudowania własnych systemów strategicznych - i od zera wyrównania ekonomicznego licznika przez Przemysł 4.0 - i zbudowania Sojuszu Partnerskiego Państw Strefy Zgniotu. Nie rozumie rzeczy podstawowej - USA nie chcą nas bronić - chcą nas korzystnie sprzedać Berlinowi i Kremlowi - dogadać sią ponad naszymi głowami naszym kosztem - za poparcie dla USA ze strony tych wielkich przeciw Chinom. I to jest cel nadrzędny i NIEZMIENNY dla Waszyngtonu od 2009 - tylko taktyki wykonawcze się zmieniają [zwłaszcza po klęsce "resetu" 2009-13] - więc jakiekolwiek nadzieje na zmianę polityki Waszyngtonu w planie strategicznym długofalowym wobec Polski [i Ukrainy i Bałtów] - są całkowitą mrzonką. Zmiany taktyczne - jak za Trumpa - owszem, to zawsze możliwe - ale bez znaczenia. Zresztą to niby "propolski" Trump podpisał 8 maja 2018 antypolski 447 Act "legalizujący" bandyckie wrogie przejęcie przez Izrael na 350 mld dolarów - gdy jednocześnie na Placu Czerwonym Netanjahuz gieorgijewską koloratką blatował anypolski pakt z Putinem - dla przyszłej uzgodnionej egzekucji tych roszczeń. Co bardzo jednoznacznie krytykowałem i krytykuję – także w komentarzach na d24. A nasza rzekomo patriotyczna "dobra zmiana" - udała wtedy, że pada deszcz...i teraz też w najlepsze buja w strategicznych różowych wydumanych obłokach pod hasłami "przyjaźni" i "wartości" - wiodąc nas coraz szybciej prosto do strategicznej katastrofy Polski.

    1. Felix

      Ciekawie piszesz i to wszystko powinniśmy robić, czyli: dronizacja i C5ISR/EW. Nie pakować się w drogie zakupy ale tanią masówka do niszczenia drogiego sprzętu wroga. Co do Broni Atomowej to niestety ludzie w Polsce muszą zrozumieć, że ten klub jest zamknięty i nie przyjmują nowych członków. To nie jest tak, że ty chcesz i inni mają się dopasować. Zrobią nam sankcje jak Iranowi albo pozwolą Rosji wejść na część terytorium i zaszantażują, żebyśmy zostawili pomysł atomu itd.. Jeżeli chcemy mieć atom to musimy go zdobyć np. na rosyjskim okręcie podwodnym, który będzie mieć "awarię" na polskich wodach albo możemy straszyć bronią biologiczną. Wy użyjecie atomu a my niezwykle śmiertelnego wirusa, który o dziwo atakuje genotyp przystosowany do życia w Rosji, albo jak my pójdziemy na dno to wy z nami.

    2. hmm

      Atomu nam zaprawdę nie potrzeba bo mają go inni sojusznicy. Atomowa Polska stanie się najszybciej celem atomowego ataku. Trzeba chronić kraj i ludzi a nie machać piąstkami, agresywny kraj i tak ma większe. Jak się ten fakt zaakceptuje oraz drugi że wojna tak czy inaczej będzie, to może zacznie się myśleć z sensem.

    3. Dalej patrzący

      Atom nie służy do używania. Atom posiada się po to, by nie musieć go używać i żeby zatrzymać eskalację na poziomie konwencjonalnym. Ponadto atom bardzo wyrównuje pole gry. Bo ten silniejszy nagle ma strasznie dużo do stracenia i kalkulacja ryzyka odwraca koszt/efekt. I na tym polega chłodne myślenie - ale strategiczne - a nie na poziomie bandziorka na ulicy.

  9. Ekonomista

    Polska strategia powinna być defensywna, ja bym postawił na pioruny w oszałamiającej wręcz ilości oraz różnorodność pocisków do nich to broń uniwersalna powinna być tak powszechna jak podstawowy karabin przy takim nasycenia za rozsądną cenę w porównaniu np. z czołgami przy praktycznie nieograniczonym dostępie do własnej amunicji stwarza barierę nie do przejścia dla każdej armii rewelacyjna jest także jako wyposażenia partyzantów

    1. hmm

      Pioruny czyli MANPAD to broń specjalistyczna, przydatna tylko na bardzo niektóre środki walki przeciwnika. Możemy być uzbrojeni po zęby w Pioruny i zostać zdziesiątkowani na przykład ostrzałami artylerii rakietowej m.in. z amunicją termobaryczną, bombami zrzucanymi z wysokiego pułapu, balistycznymi pociskami rakietowymi, artylerią 152mm, pociskami manewrującymi, a być może są jeszcze jakieś niespodzianki.

  10. Skleroticus

    U nas Unia nic nie daje, raczej zabiera a Polaków pracujących za granicą coraz mniej.

  11. Andrzej Derlatka

    Jak zwykle bardzo dobra (i wyczerpująca) analiza Jacka Raubo. By jednak nie utonąć w powodzi wątków i szczegółów (potrzebnych) warto spojrzeć na sprawy zasadnicze: Putin konsekwentnie realizuje strategię odwracania skutków upadku i rozpadu ZSRR, próbując przywrócić Rosji, jako jej spadkobiercy, pozycję głównego światowego supermocarstwa. Ta strategia nadal obowiązuje i jest wspierana przez ogromną większość Rosjan. Jest porównywany przez nich do cara Iwana III Srogiego, który realizował w XV w. podobną strategię, nazwaną dzisiaj "Zbieraniem Ziem Ruskich". Putin nie musi zawsze robić tego drogą wojenną, otwartych konfliktów zbrojnych. Białoruś pozyskał stosując mechanizmy gospodarcze i polityczne. Ukrainę chciał rozbić w drodze irredenty ukraińskich Rosjan (Donieck. Ługańsk, Krym), lecz potencjał tej irredenty się wyczerpał (np.krwawo stłumione zamieszki w Odessie nie pociągnęły za sobą buntu i powstania na skalę doniecką). Zabiega więc o wymuszoną federalizację Ukrainy, co ma w jego zamyśle w perspektywie doprowadzić do przyłączenia się jej zamieszkałych przez Rosjan terenów do Rosji. Uważam, że wojny Rosji z Ukrainą na razie nie będzie (bo sprawa federalizacji jest nadal w grze). Do ewentualnego ataku i panowania na zajętym terytorium potrzeba w ataku co najmniej trzykrotnej przewagi (zgodnie z teorią). Rosja na razie zgromadziła u granic ukraińskich ok. 100 tys żołnierzy ze sprzętem, a armia ukraińska liczy ogółem nieco ponad 200 tys. Z drugiej strony Rosja przećwiczyła już przerzuty wielkich grup wojsk nawet z odległych garnizonów (np. 41 armia z Syberii) i szybką mobilizację rezerwistów (wiosna br.). Będziemy więc widzieli, czy zacznie się coś poważniejszego, bo takie działania są w dzisiejszym świecie nie do ukrycia. Putin chce wojny uniknąć i dlatego, że wykopała by przepaść między obu narodami na dziesięciolecia. A to w pojęciu zwyczajnych Rosjan byłaby historyczna tragedia, czego by Putinowi nie wybaczyli. Ruchy wojsk rosyjskich trzeba więc traktować jak dotąd raczej jako elementy nacisku, a nie faktyczne przygotowania wojenne.

    1. diament i miecz

      Tyle że Rosja nigdy nie była głównym światowym supermocarstwem. Chyba że we własnym mniemaniu.

    2. ooo

      Tylko że te 100 tys u granic Ukrainy to sama ofensywna armia a 200 tys Ukrainy to ogół sił zbrojnych więc żołnierzy do walki to najwyżej 50 tys.

  12. as

    po co tyle robić skoro wystarczy przestac kupować od nich ropę i gaz?

  13. Arabica

    Rosja wypowiedziała wojnę UE już dawno temu, być europolitykom zasłoniły sytuację rosyjskie pieniądze. Najwyższa już pora by kreml dostał czytelny sygnał, że agresja maskowana retoryką państwa miłującego pokój nie będzie tolerowana. Jeśli UE nadal będzie grubym, leniwym chłopcem, którego można kopać i podkradać mu kanapki, to za chwile ruskie wjadą tu na czołgach, oczywiście broniąc się w ten sposób i niosąc światu pokój. Europo, czas się obudzić, bo chciwy mongoł już wyruszył.

    1. fakt

      Mentalność dawnych Mongołów, Scytów i tym podobnych ludów została wskrzeszona w Rosji.

    2. afgan

      no popatrz, jakie madre uwagi tutaj napisales. Masz jednak duze pole do poszerzenia horyzontow.

    3. Polska to Scyci, poczytaj archeo-wiadomości

  14. Euzebiusz

    To należy zacząć od zwrotu wraku smoleńskiego od Rosji. Jasno powiedzieć że prezydent Duda jak jeździ po świecie to ma załatwić stacjonowanie broni atomowej w Polsce. Nauczyć Polaków że było takie państwo jak ZSRR a nie ZSRS. I że liczy się retoryka a nie narracja.

    1. a

      To należy skończyć śledztwo przekazać wnioski do Moskwy niech ona skończy śledztwo i wrak zostanie zwrócony / jeżeli cokolwiek z niego zostało dural też się utlenia i to szybko /.

    2. diament i miecz

      Komu potrzebne te resztki po 11 latach? Całe zachowanie Moskwy udowodniło kto to spowodował. Więcej dowodów nie trzeba.

    3. Lord Godar

      Trzeba powiedzieć , że nam już na tym wraku nie zależy , śledztwo zakończyć i wtedy sami go oddadzą .

  15. tom

    Robicie tu z ruskich wirtuozow intrygi a tak naprawde wszyscy wiedza ze rusek boi sie tylko sily. Amen

    1. fakt

      Ruscy z jednej strony kreują się na półbogów. a z drugiej przejawiają gigantyczne kompleksy niższości. Wszystko tylko nie zwykła normalność, poszanowanie innych narodów sąsiednich. Przecież mają takie zasoby, że ten cały militarny ekspansjonizm byłyby zbędny.

    2. xXx

      Jest takie dobre powiedzenie: "Rosja nigdy nie jest tak silna, jak się kreuje, ani nigdy tak słaba, jak ją widzą jej przeciwnicy".

    3. ja dumaju

      A jak nie ma przeciwników to trzeba ich sobie stworzyć, bo jakże to tak normalnie pokojowo żyć?

  16. Palmel

    na Ukrainie trwa zamach stanu a zrobili go oligarchowie np taki Achmetow ma majątek 300 000 000 000 rubli i ładną kolekcję 20 maybachów jacht za 200 000 000 rubli a za nim stoją pozostali tak że stać ich na kupienie rosyjskiej Armii a zamach w 2014 roku Sikorskiemu udał się tylko dlatego że Janukowycz zaczął za dużo jeść a nie dał innym a my nic nie możemy zrobić bo Ukraina nie jest w NATO a u nas jest pamięć o Wołyniu w 1943 roku

    1. cyfrirowannyj gieroj

      To idź walcz za swoich rosyjskich oligarchów, przynajmniej nie będziesz miał czasu tutaj głupot klepać. Aha, ty walczysz inaczej, w internecie? Tyle że ci nie wychodzi.

  17. LeK z autopsji

    Podstawowym elementem odstraszania ze strony Zachodu jest triada: - spójność polityczna, gospodarcza i wojskowa, trwanie przy fundamentalnych wartościach demokracji, praw człowieka: - nowoczesny interoperacyjny potencjał wojskowy, z utrzymywaniem jakościowej przewagi w ISR; - posiadanie zdolności do odstraszania jako funkcji BJ. Niestety w obecnie w Polsce ujawnia się silna tendencja do osłabiania spójności Zachodu.

    1. Chiny górą

      Polska osłabia spójność zachodu? No cóż opinia trolla z Rosji, niezgodna z faktami.

    2. a

      a nie osłabia/ ośmieszając się na każdym kroku.

    3. diament i miecz

      W Polsce jest teraz więcej Zachodu niż w Belgii lub Szwecji, gdzie imigrantów próbują resocjalizować przy pomocy np. darmowych kursów strzeleckich. Więc co, osłabiamy sami siebie?

  18. na szybko

    1. Rosja nie jest taka mocna ani taka słaba na jaką wygląda 2. Rosja to nadal "Górna Wolta z rakietami" bo ma problemy ekonomiczne, społeczne itp 3. Rosja karmi się słabością sojuszy lub rozbieżnością interesów silnych graczy bo Rosja jest jedna a NATO + UE to kraje mające różne interesy w relacjach z Rosją i które wielokrotnie po wywróceniu pokerowego stolika przez Rosjan zbierały karty z ziemi udając że nic się nie stało i wracając do gry. Co zrobić ? 1. NIE zrywać dialogu strategicznego z Chinami bo eskalacja na Pacyfiku oznacza porzucenie Europy Wschodniej 2. to samo z Japonią która zaczyna budować własny potencjał 3. budować własne,niezależne zdolności odstraszania które swoim wymiarem "zmuszą" NATO do zaangażowania i deeskalacji. Prosty przykład, militaryzacja granicy z Białorusią wymusiła niejako reakcję Niemiec obawiających się eskalacji do pełnoskalowego konfliktu. 3. zerwanie z polityką apeasmentu i "finlandyzacji". Dla Polski kluczowe są własne zdolności SIGINT/ELINT/IMINT i asymetrycznego odstraszania jak robi to Korea Płd w stosunku do sąsiada uzbrojonego w broń A. 4. niestawianie wszystkiego na jedną strategiczną kartę, siła Polski jest siłą NATO ale NATO nie będzie wieczne.

    1. w skrócie

      dodam tylko że Korei Południowej nie przeszkadzają dobre relacje z Chinami w rozmieszczaniu na swoim terytorium systemów THAAD i na odwrót Stany Zjednoczone muszą uznać suwerenne zdolności odstraszania Korei Płd jako element wsparcia przeciwko wspólnemu zagrożeniu nie wymuszając na Korei Płd zrywania relacji z Chinami. Polska powinna oczywiście dbać o spoistość NATO inwestując we własne suwerenne zdolności bo im silniejsza Polska tym silniejsze NATO. Polska w relacjach z Rosją zawsze będzie miała mniejszy potencjał ale w miarę łatwo może osiągnąć poziom który sprawi że nie będzie opłacało się nas atakować. Duże powiązanie z gospodarkami UE w tym z niemiecką sprawia że jesteśmy potrzebni Zachodowi. Ważne utrzymanie suwerenności energetycznej i surowcowej by nie popaść w zależność na podstawowym poziomie. I zapomnijmy o "końcu historii", ona właśnie zaczyna pisać się na nowo :) Wierzę że patriotyzm i wrodzona polska zdolność do przetrwania, kręgosłup moralny i solidarność Polaków w trudnych czasach sprawią że wyjdziemy wzmocnieni z czasów próby. Si Deus Nobiscum Qui Contra Nos ? Amen

    2. Boczek

      Ważne jest tez to, żeby samemu zrozumieć i wytłumaczyć pozostałym państwom NATO i UE, ze dla Rosji wszystko jest wojną... Nawet szlaki transportowe (choćby śmieszna cieśnina Pilawska na Zalewie Wiślanym, ciężarówki jadące tranzytem i handel towarami/surowcami.. O tym ze również migranci właśnie się przekonujemy... Każda dziedzina i każda domena może stać się środkiem ale i celem ataku, jeśli tylko pozwoli to Rosji spowodować odwrócenie uwagi od jej głównych poczynań czy wręcz osłabienie spójności i jedności Europy.. Puki EU i NATO są skonsolidowane i jednolite, Rosja nie uderzy bo jest za słaba. I militarnie i demograficznie. Ale jeśli naprzeciwko siebie Rosja będzie miała pojedyncze kraje europy wyłuska je po kolei jak ziarnka słonecznika i będzie destabilizować i wciągać w swoją orbitę. Będzie powodować kolejne kryzysy i zamęt tylko po to, żeby tak jak to będzie za niedługo na Białorusi, zaproponować wysłanie tam swoich MiroTworców, no bo przecież nie ma na ziemi bardziej miłującego pokój kraju niż Rosja..

  19. Bas

    Kraje zachodnie kontynentu mają zupełnie inne spojrzenie na kontrakty z Rosją. Słusznie zresztą bo liczą się interesy a nie zabawa w sztuczne sojusze będące dobre tylko w przypadku walk plemiennych na Bliskim Wschodzie. Budujmy się własnego państwa.

    1. ciekawy

      Kraje zachodnie mają takie interesy z Rosją że Rosja musi sprowadzać produkty pierwszej potrzeby na lewo przez dziesiątki różnych pośredników żeby ominąć sankcje. Brawo. Rosyjskie służby ostatnio zniszczyły kilkaset kg sera żółtego pochodzącego z UE który był dostarczony przez pośredników z Ameryki Południowej. Wszystko po to żeby zmusić lokalny biznes do rozpoczęcia produkcji co i tak jest nie możliwe ze względu na sankcje obejmujące technologie wytwarzania (produkcja sera żółtego wymaga spełnienia bardzo wysokich wymagań technologicznych oraz poziomu czystości). To właśnie obrazuje jak prymitywne myślenie reprezentuje Kreml.

    2. Qaz

      Sankcje pochodzą głównie z Waszyngtonu a kraje takie jak Niemcy, Francja czy Włochy dobrze z Rosją się dogadują w sprawach gospodarczych.

    3. ciekawy

      Tak widać te sankcje z Waszyngtonu zwłaszcza po embargu na eksport produktów UE do Rosji. Wytrzeźwiej zanim zabierzesz się za dyskusję.

  20. Felix

    Problemem Rosji są Chiny, które na koniec tego wieku będą miały PKB wielkości 3 PKB USA czyli ok 89. bln , w tym czasie Rosja przy dobrych wiatrach będzie mieć 6 bln . Z takim przeciwnikiem Rosja się nie mierzyła jeszcze. Dodatkowo stare kraje UE stworzą Konfederacje Europejską ( zaproszą Czechy i Chorwację nas nie) i stworzą 5 mln Armię, bardzo nowoczesną. Rosja zostanie sama jak 2RP w międzywojniu. Pytanie gdzie zatrzymają się Chińczycy?

    1. xXx

      Konfederacja Europejska to bzdura. Nie udało się wprowadzić Europejskiej Konstytucji, to Konfederacja jest jeszcze większym nonsensem. Chiny już za 5-10 lat będą miały swoje problemy, równie wielkie, lub większe niż Europa. Zmodernizowana Rosja w takim środowisku miałaby spory potencjał, by wykorzystać tą sytuację dla siebie, ale na szczęście dla nas jak zwykle Rosji modernizacja nie wychodzi, o ile nie ma fizycznego zagrożenia z zewnątrz (a to im nie grozi ani ze strony UE, ani Chin).

    2. Seb

      Na Tajwanie

    3. a

      Jakie problemy Chiny? może coś bliżej a nie bajania.

  21. gromos

    Wszystko co brudne robi NATO i Stany Zjednoczone to jest święte i niepodważalne. Gdzie NATO i USA wykupiło sobie prawa o decydowaniu odnośnie losów świata? Czy NATO i USA odnalazło już broń chemiczną w okupowanym przez nich Iraku, którą miał mieć Saddam Hussajn?

    1. Wladek

      Rosja to kraj bandytów napadający na sąsiadów. Nie zmieniaj tematu.

    2. mc.

      Nie słyszałem żeby USA lub NATO dopuściło się zbrodni zamordowania 21 tys jeńców wojennych. I nie słyszałem żeby w USA były Gułagi.

    3. a

      A na jakich napadła? na na ile krajów napadło USA?

  22. wesd

    Wynika z tego, żę Rosja to samo zło, a zachód "to taki niewinny twór. Wynika z tego, żę Rosja to zło tegoż swiata, a zachód to "demokracja". A najlepszym przykładem idiotyzmu wszechczasów może być porównanie prezydentów Federacji Rosyjskiej i Stanów Zjednoczonych. Agresorem jest więc prezydent Rosji, który nie zaczął żadnej wojny, nie wtargnął nielegalnie na teren żadnego państwa, nie bombarduje ludności cywilnej, nie okrada innych narodów i nie stawia baz wojskowych wokół innych państw. Nie miesza się w wybory innych krajach i nie złamał ani jednego prawa międzynarodowego, ani krajowego. Prezydent Rosji nie posiada tzw. executive power, czyli władzy absolutnej i nie może podejmować żadnej decyzji bez Dumy. A jednak Rosja jest obłożona sankcjami, oskarżona o agresję na Krymie i na Ukrainie, o otrucie osób, które nie zostały otrute. Prezydenta Federacji Rosyjskiej oskarża się o ingerowanie w sprawy wewnętrzne innych państw, o wielkie bogactwa osobiste, o przyjaźń z żydami i oligarchami. Tu nasuwa się porównanie z każdym niemal prezydentem USA, który kocha wojny, żydów i odwiedza Ścianę Płaczu, słucha tylko oligarchów, urządza ludobójstwo w niepodległych krajach, które są członkami ONZ. 'Organizuje' wybory w każdym niemal kraju i na całej planecie, morduje głowy państw , które nie uznają hegemonii USA i Banku Światowego. Tylko prezydent USA ma prawo do użycia zakazanej broni. Japonię, Wietnam, Jugosławię niszczono przy użyciu broni nuklearnej, napalmu i zubożonego uranu. Na USA nie nakłada się sankcji za ludobójstwo. Sam były prezydent Bush ,a na rekach krew 11 milionów ludzi na świecie. Ale co tam zachód to jak widac "demokracja i ochrona praw człowieka" i tyle w temacie. Ciekawe dlaczego ten pisarz nie napisał że te działania Rosji jakie sa to jest odpowiedz na działania zachodu. Dziwne!!!

    1. T.D.Pedro

      Ale w jakiejs strefie wplywow wolalbys byc (i jaka wybralbys dla Twoich dzieci), amerykanskiej czy rosyjskiej? Tylko szczerze :-)

    2. i lokują kapitały

      gdzie "na dłużej zostaja dzieci TYCH oligarchów?? dlaczego ??

    3. Tak, bo Rosja to rzeczywiście SAMO ZŁO, w czystej postaci. To bandyckie państwo, zbudowane przez gangsterów i psychopatów, żyjące z pasożytowania na własnym narodzie i na innych narodach.

  23. Gulden

    Hmm,ostatnio słuchałem wywiadu Niemcowa(sprzed kilku lat),u niejakiego Gordona.I tam facet jasno powiedział,że sukces Ukrainy(która ma POTĘŻNE problemy,od czasów wyjścia"na swoje",czyli od czasów upadku ZSRR),byłby katalizatorem zmian w samej Rosji.Bo jakby ukraińcom się udało przetransformować gospodarkę,usprawnić państwo,wyjść z gorsetu homo sovieticusa i najzwyczajniej w świecie budować dostatnie społeczeństwo,kraj..to w sumie wtedy i TYLKO wtedy w samej Rosji zaczełoby się coś zmieniać.Bez przykładu-że tuż obok,tacy sami w sumie ludzie dają radę,na Kremlu nic się nie zmieni,i dalej będą w mniejszym, lub gorszym stopniu uprawiać/stosować, taką a nie inną politykę.Na teraz,rosjanie grają takimi kartami,jakie mają w ręku,i starają się utrzymać status quo,oraz blefami(lub nie!)podbijać stawkę by uzyskać to,co sobie założyli,by mieć więcej na swojej kupce.Choć w sumie,i konkurenci, to również bankruci.Mnie w sumie zastanawia jedno.Co się stanie,jaka jest perspektywa dla Rosji,jak Władimirowicz w końcu zejdzie,i odda władzę.Nad tym należy się pochylić,i zastanowić się,co PO Władimirowiczu jest wykoncypowane przez ekipę na Kremlu...W jaką stronę pójdą,jaki wariant zastosują,i KTO tym będzie zawiadywał,będzie frontmenem...Na chwilę obecną, mamy lekko licząc, spokojnie parę lat tego gościa w niezłej formie,i na wysokim stołku,w jakimś tam stopniu można przwidzieć jego decyzje,choć i tak eksperci dopiero po fakcie, triumfalnie obwieszczają,że wiedzieli jak gość zadziała.

    1. mc.

      Co do Ukrainy, to chwalą się że ostatni rok ta największe PKB w ciągu ostatnich 30 lat (195 mld USD). Czyli Rosjanie mają się czego obawiać - Ukraina jest dopiero na początku transformacji. A Rosja ? Putin to nie osoba, to ucieleśnienie systemu. Ale prawda jest taka że walcząc o swoją pozycję zniszczył tych którzy mogliby być po nim. Czyli mamy przypadek "Iwana Groźnego". Po nim "smuta".

    2. wert

      odejdzie władymir przyjdzie, powiedzmy, niemcow i o dziwo! Będzie robił to samo może tylko troszkę inaczej. Im bardziej sowiety są zapuszczone tym lepiej dla nas

    3. Gulden

      -mc-Ale zauważ,że ten system,generuje kolejne mutacje-głównego"gieroja",które nim póżniej zarządzają.W domyśle-układ który obecnie jest na Kremlu,a który z mozołem układano(choć przewrócenie poprzedniego-czyli Jelcynowskiego)to w sumie żaden "problem"nie był...już teraz wylewa fundamenty by nie podzielić losu poprzednika,a odwrotnie-dobudować kolejne piętro,willę i daczę.I tu trzeba patrzeć,i być przygotowanym na poputinowską Rosję.Zresztą,skoro obecny system jest już tak"dopięty"że wybory wygrywa ten,kto powinien,to czy wybory następne,nie wygra ten,co powinien?

  24. Darek S.

    Skoro NATO jest takie słabe i nie ma pewności, czy nas obroni, to może zmienić sojusz i wejść układy z Kremlem. Może wtedy będzie większa szansa na to, że żadne czołgi obce do nas nie przyjadą.

    1. nigdy więcej

      Z Kremlem nie ma układów, jest poddaństwo, pranie mózgów w celu wyhodowania niewolników, gospodarczy drenaż. Wszystko to przeżyliśmy w PRL.

  25. andys

    1. To chyba teraz najbardziej zimnowojenny artykuł w DF24, a może nawet w całej historii tego portalu. Zdanie "Demitologizacja broni atomowej jest więc elementem efektywnego odstraszania i obrony również obecnie, zarówno w sensie naszej wojskowej pozycji, ale też możliwości rozmów politycznych i dyplomatycznych." to chyba rekord świata. Autor to pewnie młody człowiek, który nie przemyślał jeszcze wszystkiego , co wiąże się z bronią atomowa , potrafi ogarnąć jedynie niektóre szczególiki problematyki związanej z egzystencją (bezpieczństwem) świata w chwili obecnej. 2. Autor wyraźnie lansuje atlantycki wariant naszej polityki bezpieczeństwa, choć w zaowalowanej formie. Zaryzykuje nawet tezę, że to tekst zamówiony przez zwolenników koncepcji atlantyckiej (USA). Trzeba dać odpór tej koncepcji, a przynajmniej ciągle wspominać , że istnieje bardziej racjonalna, blizsza nam mentalnie i historycznie opcja europejska. 3. Martwi mnie to, ze znaczna ilość obywateli Polski, w tym wypowiadających się tutaj forumowiczów ,kupuje bezrefleksyjnie proatlantyckie argumenty .

    1. Davien

      Jak widać rosyjskich agentów potęznie boli ze już Rosja nei ma nic do powiedzenia wPolsce.

    2. andys

      A cos odnosnie meritum sprawy?

    3. meritum

      A nawet na Ukrainie, którą chcieli tak łatwo zająć w 2014.