Reklama
Reklama
  • Analiza
  • Wiadomości

Potencjalne scenariusze amerykańskiej interwencji w Wenezueli [ANALIZA]

Kryzys w relacjach amerykańsko-wenezuelskich pogłębia się. Prezydent Donald Trump wezwał prezydenta Maduro do opuszczenia kraju i nie zgodził się na objęcie jego współpracowników amnestią. Nieuznawany przez USA prezydent Wenezueli odpowiedział mobilizacją wojsk. Możliwych jest kilka scenariuszy ewentualnej interwencji w Wenezueli.

Śmigłowiec UH-1Y Venom będący na wyposażeniu amerykańskich Marines
Śmigłowiec UH-1Y Venom będący na wyposażeniu amerykańskich Marines
Autor. Andrew Eggert/ Department of Defense

Autor: Tomasz Nowak

Trzy szare śmigłowce szturmowe AH-1Z Viper mkną ponad spokojnymi wodami Morza Karaibskiego. Na horyzoncie widać rozmytą sylwetkę lotniskowca USS Gerald Ford. Do szturmowych Viperów dołączają UH-1Y Venom. Śmigłowce krążą nad plażą. Gunnerzy w otwartych drzwiach bacznie obserwują skupiska palm. W zatoce pojawia się pierwszy potężny poduszkowiec LCAC. Piach i cząsteczki wody wyskakują wysoko w górę, gdy poduszkowiec sunie po plaży. Opada rampa. Pluton amerykańskich Marines wybiega na plażę i zajmuje pozycje obronne. Za chwilę drugi LCAC zatrzymuje się kilkadziesiąt metrów dalej. Z wnętrza poduszkowca szybko wyjeżdża kołowy wóz bojowy LAV-25.

To tylko ćwiczenia 22. Ekspedycyjnej Grupy Bojowej Piechoty Morskiej (22nd Marine Expeditionary Unit) na plażach w Portoryko, ale też wyraźny sygnał skierowany do władz Wenezueli.

Reklama

Wojna z narkobiznesem

Jednym z kluczowych celów administracji Donalda Trumpa było zwalczanie nielegalnej imigracji z krajów Ameryki Południowej, do jakiej dochodziło od lat na granicy z Meksykiem. Już podczas kampanii wyborczej Trump zapowiedział zwalczanie przestępczości powiązanej z nielegalną imigracją. Na celowniku administracji znalazły się też kartele narkotykowe, odpowiedzialne za przemyt narkotyków (w tym 50 razy mocniejszego niż heroina fentanylu) na teren USA. W ostatnich latach sytuacja uległa dramatycznemu pogorszeniu – w 2023 roku ponad 100 tys. Amerykanów zmarło na skutek przedawkowania fentanylu. Oznacza to, że co roku z powodu tego syntetycznego narkotyku umiera prawie tylu Amerykanów, ilu zginęło łącznie we wszystkich konfliktach zbrojnych, w jakich po 1945 roku uczestniczyły Stany Zjednoczone.

W styczniu 2025 roku Donald Trump podpisał rozporządzenie wykonawcze, które utorowało drogę do uznania karteli narkotykowych, m.in. wenezuelskiego gangu Tren de Aragua, za zagraniczne organizacje terrorystyczne. W deklaracji z marca 2025 czytamy, że Tren de Aragua „nielegalnie zinfiltrowała Stany Zjednoczone” i prowadziła „nieregularne działania wojenne” przeciwko Amerykanom. Uznano też, że rząd wenezuelski wspiera działania karteli narkotykowych. Otworzyło to drogę do podjęcia przez CIA i wojskowe jednostki specjalne (JSOC) operacji kinetycznych wymierzonych w kartele narkotykowe na terenie Ameryki Łacińskiej. Wedle nieoficjalnych informacji działania te miały przypominać operacje z okresu tzw. globalnej wojny z terrorem. Nieuznawany przez USA prezydent Nicolas Maduro stał się głównym przeciwnikiem politycznym USA w tej części świata.

Reklama

Geneza polityczna

Nicolas Maduro urodził się w 1962 roku. Pracował jako kierowca autobusów w Caracas, a później dał się poznać jako związkowiec i socjalista. Od końcówki lat 80. związany był z otoczeniem podpułkownika Hugo Chaveza – współtwórcy lewicowo-narodowego „boliwarianizmu”. W 2006 roku został przez niego mianowany szefem MSZ, a po kolejnych wygranych przez Chaveza wyborach prezydenckich w 2012 roku objął urząd wiceprezydenta. Po śmierci Chaveza spowodowanej chorobą nowotworową w 2013 roku Maduro przejął obowiązki głowy państwa. W tym samym roku wygrał wybory prezydenckie, ale pogłębiający się kryzys ekonomiczny oraz narastająca fala przestępczości i korupcji doprowadziły w 2014 roku do wybuchu protestów społecznych. W wyniku starć zginęło około 40 osób, a tysiące zostały aresztowane.

Poduszkowiec LCAC podczas desantu w Portoryko
Poduszkowiec LCAC podczas desantu w Portoryko
Autor. Andrew Eggert/ Department of Defense

Fatalna sytuacja ekonomiczna tego bogatego w ropę naftową kraju osłabiła partię socjalistyczną. Po przyspieszonych wyborach prezydenckich w 2018 roku Maduro ogłosił się zwycięzcą. W wyborach nie wzięła jednak udziału duża część opozycji – ponieważ jej kandydaci znaleźli się w więzieniach. USA, podobnie jak wiele krajów UE, uznały wybory za sfałszowane. W styczniu 2019 roku przewodniczący parlamentu, Juan Guaido, zgodnie z uprawnieniami przejął obowiązki tymczasowego prezydenta Wenezueli. Prezydenta Guaido uznały Stany Zjednoczone, Kanada, Brazylia oraz większość krajów UE – w tym Hiszpania, Wielka Brytania, Niemcy, Francja i Polska. Po stronie Maduro opowiedział się jednak minister obrony Wenezueli Vladimir Padrino. 30 kwietnia 2019 r. Guaido wezwał społeczeństwo do wystąpienia przeciwko rządom Maduro. Masowe protesty i starcia objęły stolicę. Wbrew apelom Guaido dowództwo wojska nie przeszło na jego stronę a Maduro zdołał odzyskać kontrolę nad stolicą i rozpędzić protestujących. Finalnie w kwietniu 2023 r., obawiając się aresztowania, Guaido został zmuszony do ucieczki do Kolumbii, skąd następnie udał się do USA.

Stany Zjednoczone, jak również większość państw UE, nie uznały w 2024 r. wyboru Maduro na trzecią kadencję. W opinii administracji Donalda Trumpa Maduro jest nieformalnym przywódcą przestępczej organizacji Cártel de los Soles, która odpowiedzialna jest za handel bronią i narkotykami. W sierpniu za pomoc w ujęciu Maduro Departament Stanu USA wyznaczył nagrodę w wysokości 50 mln dolarów, a Cártel de los Soles znalazł się na liście organizacji terrorystycznych.

Reklama

Koncentracja sil na Morzu Karaibskim

Od września trwa koncentracja amerykańskich sił zbrojnych na Karaibach – największa od czasu interwencji w Panamie w 1989 roku. Grupa uderzeniowa lotniskowca USS Gerald Ford liczy kilkanaście okrętów. USS Gerald Ford, największy lotniskowiec na świecie, dysponuje 75 samolotami. Korpus Piechoty Morskiej oddelegował w rejon Karaibów liczącą 2200 żołnierzy 22. Marine Expeditionary Unit. Jednostka operuje z pokładu okrętu desantowego USS Iwo Jima (typ WASP) i ma do swojej dyspozycji poduszkowce LACA, sześć samolotów pionowego startu AV-8B Harrier II, sześć F-35 B Lightning II oraz nawet do 20 śmigłowców różnych typów. Na Portoryko przebazowane zostały dodatkowe F-35 - wielozadaniowe samoloty myśliwskie o obniżonej wykrywalności. Po odrzuceniu przez Nicolasa Maduro wezwania do opuszczenia kraju, jakie w ubiegłym tygodniu skierował do niego Donald Trump, w światowych mediach trwają spekulacje na temat możliwej amerykańskiej interwencji w Wenezueli. Jak mogłaby przebiegać tego rodzaju interwencja? Istnieją zasadniczo trzy możliwe scenariusze.

Warianty operacji

Rzeczą oczywistą jest kolosalna przewaga technologiczna Sił Zbrojnych USA nad jakimkolwiek przeciwnikiem na półkuli zachodniej. Wenezuela dysponująca maksymalnie 21 myśliwcami Su-30 (ciężki myśliwiec przewagi powietrznej) i dwoma dywizjonami rakiet S-300 nie ma żadnych szans w starciu powietrznym z amerykańskimi samolotami piątej generacji.

Amerykański samolot myśliwski F-35 B podczas bazowania w Portoryko
Amerykański samolot myśliwski F-35 B podczas bazowania w Portoryko
Autor. Staff Sgt. Nathan Call/ Department of Defense

Zakłada się, że neutralizacja sił powietrznych i obrony przeciwlotniczej może zająć Amerykanom 48-72 godzin. Na papierze Wenezuela jest regionalną potęgą. Siły Zbrojne Wenezueli liczą około 350 tys. żołnierzy (z czego tylko 110 tys. to wojska regularne), a Milicja Boliwariańska może teoretycznie liczyć nawet milion członków. Wojska lądowe zgrupowane są w 23 brygadach liniowych, spośród których największą siłę bojową posiada 41 Brygada Pancerna uzbrojona w czołgi T-72B. Nieznany jest stopień gotowości i lojalności tych jednostek, ale poziom wyszkolenia jest raczej niski. Szacuje się też, że żołnierze wenezuelscy otrzymują w ramach wynagrodzenia 100 dolarów miesięcznie, co ma istotny wpływ na obniżenie morale.

Reklama

Pełnoskalowa inwazja wojsk amerykańskich

To najmniej prawdopodobny scenariusz. Zakłada się, że do realizacji tego rodzaju operacji potrzebnych byłoby 50 – 150 tys. amerykańskich żołnierzy oraz dodatkowa grupa uderzeniowa skupiona wokół drugiego lotniskowca. Problemem nie byłoby wywalczenie powietrznej dominacji i zniszczenie skupisk ciężkiego sprzętu wojskowego (650 czołgów i innych pojazdów opancerzonych), ale okupacja kraju nawet tylko w okresie przejściowym (nie mówiąc już o wzięciu odpowiedzialności za jakąś formę odbudowy kraju). Zakładając nawet, że doszłoby do szybkiego obalenia rządu Maduro i opanowania Caracas, to z pewnością nie udałoby się uniknąć walk o charakterze partyzanckim w kraju, którego powierzchnia liczy 916 tys. km² (a linia brzegowa to 2800 km). Przedłużająca się wojna partyzancka ze zwolennikami Maduro stanowiłaby z pewnością znaczne ryzyko polityczne dla administracji Trumpa, która doszła do władzy głosząc hasło zakończenia odległych i niepotrzebnych wojen. Generowane przez tego typu interwencję koszty byłyby trudne do zaakceptowania dla amerykańskiego społeczeństwa i spowodowałyby nieuniknioną utratę poparcia politycznego. Aktualnie nic nie wskazuje na zamiar interwencji lądowej o takim zasięgu.

Reklama

Interwencja zbrojna jako wsparcie przewrotu politycznego

Znacznie mniejsze ryzyko polityczne związane byłoby ze wsparciem politycznego lub wojskowego przewrotu, który doprowadziłaby do obalenia Maduro. Dawałoby to USA możliwość kształtowania sytuacji na różnych poziomach i skalowania użytej siły wojskowej. Siły zbrojne Wenezueli nie musiałyby zostać zniszczone – sama groźba konfrontacji mogłaby doprowadzić do erozji morale, a nawet wypowiedzenia posłuszeństwa przez wojskowych. Już w 2003 roku iraccy generałowie byli miesiącami „bombardowani” wezwaniami do niepodejmowania walki. W efekcie tej operacji psychologicznej (prowadzonej przez CIA i JSOC) znaczna część regularnych jednostek nie podjęła skutecznej walki, a wielu żołnierzy po prosu zdezerterowało. Te jednostki które manewrowały i wychodziły na pozycję stawały się łatwym celem dla lotnictwa. Warto też pamiętać, że zdobycia wielomilionowego Bagdadu w 2003 roku dokonały de facto dwa bataliony pancerne (Operacja Thunder Run), a zacięty, chociaż mało skuteczny opór stawiały nieregularne formacje fanatycznych Fedainów Saddama.

W aktualnej sytuacji można sobie wyobrazić przejście dowódców niektórych wenezuelskich jednostek na stronę opozycji (lub niepodjęcie walki). Warunkiem jest jednak dokonanie lub chociaż próba przewrotu ze strony części wenezuelskich wojskowych, którzy otrzymaliby wsparcie ze strony USA. Wsparcie to mogłoby obejmować wykorzystanie lotnictwa pokładowego z lotniskowca USS Gerald Ford, przebazowanych na Portoryko samolotów USAF, ataki z użyciem pocisków manewrujących oraz uderzenia bombowców B-1, B-2 i B-52 oraz myśliwców wielozadaniowych F-15 i F-16 startujących z terytorium USA. EA-18G Growler zakłóciłyby radary i systemy OPL. Siły Wenezuelskie dysponują 24 wyrzutniami S-300, 12 Buk-M2 oraz 12 wyrzutniami Tor – w wypadku działań wojennych systemy te znałyby się na celowniku amerykańskiego lotnictwa.

Oczywistym punktem ciężkości tego typu operacji byłoby opanowanie Caracas i udzielenie wsparcia opozycji. Po neutralizacji obrony przeciwlotniczej lotniska w pobliżu stolicy mogłyby zostać zajęte przez jednostki powietrznodesantowe. Podobnie jak w przypadku interwencji w Panamie szpicę natarcia stanowiłyby dwa bataliony 75. Pułku Rangersów oraz minimum jedna brygada z 82. Dywizji Powietrznodesantowej. Z uwagi na posiadane przez Wenezuelę liczne przenośne zestawy przeciwlotnicze (Igła S) desanty na lotniska w stolicy byłyby ryzykowne. Ryzyko byłoby mniejsze, gdyby doszło do współdziałania z opozycyjnymi siłami wspartymi jednostkami specjalnymi JSOC. Poziom strat amerykańskich w tego typu operacjach zakładany jest na 50-400 zabitych oraz 200-1200 rannych. Straty przeciwnika szacowane są (we wstępnej fazie ataku lotnictwa i wojsk desantowych) na 1000–8000 zabitych i 3000 –15000 rannych – zależnie od skali i intensywności walk. Możliwe straty cywilne oceniane są na setki ofiar.

Ćwiczenia na pokładzie USS Iwo Jima
Ćwiczenia na pokładzie USS Iwo Jima
Autor. Sgt. Tanner Bernat/ Department of Defense
Reklama

Druga faza operacji zakładałaby desanty Piechoty Morskiej (22nd Marine Expeditionary Unit) w portach Puerto Cabello i La Guaira, oraz przerzut komponentu wojsk lądowych do Caracas. Można założyć, że pojawienie się ciężkiego sprzętu w Caracas zakończyłoby walki w stolicy i otworzyło drogę do przejmowania kluczowych obiektów w regionie. Po raz pierwszy w amerykańskich operacjach użyte zostałyby na dużą skalę systemy bezzałogowe i amunicja krążąca (np. Switchblade-300 i Switchblade-600). W drugiej fazie walk należy liczyć się ze stratami rzędu 100 – 600 zabitych po stronie amerykańskiej. Trzecia faza obejmowałaby zabezpieczenie kluczowych elementów infrastruktury (w tym rafinerii). W tym czasie opór przyjąłby formę działań nieregularnych i przeniósłby do południowej części kraju.

Opisany scenariusz, chociaż realny w rejonie stolicy, wymagałby użycia około 25 tys. żołnierzy – czyli podobnych sił do tych zaangażowanych w Panamie w 1989 roku. Przebieg operacji obarczony byłby ryzykiem, a przede wszystkim zależny od sytuacji politycznej i poparcia opozycji oraz społeczeństwa. Ofiary po stronie cywilnej zależne byłyby od intensywności walk miejskich. W najbardziej optymistycznym scenariuszu opór byłby minimalny, a jednostki wojskowe podporządkowałyby się nowym władzom przejściowym. Na tym etapie nie dostrzega się wzrostu obecności amerykańskiego wojska (np. w Portoryko), który umożliwiałby realizację tak dużej operacji, ani też sprzyjających warunków politycznych w samej Wenezueli.

Plan minimum – ograniczone uderzenia lotnicze

Trudno sobie wyobrazić, aby koncentracja sił amerykańskich na Morzu Karaibskim została zakończona bez jakiegoś – nawet symbolicznego – zamanifestowania zdolności uderzeniowych USA. Mogłoby to zostać uznane za zwycięstwo oficjalnie nieuznawanego przez Donalda Trumpa prezydenta Maduro i wzmocnić jego pozycję. Historycznie rzadko się zdarzało, że koncentracja wojsk amerykańskich okazywała się tylko pozorna, chociaż w tym wypadku mamy do czynienia „tylko” z US Navy i zaokrętowanymi Marines.

Możliwy scenariusz wydarzeń zakłada pojedyncze uderzenia na cele powiązane z narkobiznesem na terenie Wenezueli (czyli rozszerzenie dotychczasowych działań na Morzu Karaibskim). Zaangażowanie do tego celu sił lotniczych wymuszałoby neutralizację części systemów przeciwlotniczych i radarowych Wenezueli. Wysoce prawdopodobna jest wówczas konfrontacja z lotnictwem Wenezueli. Wynik takiego starcia jest dość oczywisty. Pozwalałby też stronie amerykańskiej na ogłoszenie zwycięstwa bez konieczności eskalacji, szczególnie jeśli Maduro zadeklarowałby formalne ustępstwa polityczne. Jednocześnie kontynuowane byłyby działania wywiadowcze i antynarkotykowe operacje specjalne w regionie. Kwestia ewentualnej zmiany władzy w Caracas pozostałaby w rękach wenezuelskiej opozycji i wojskowych. Ten scenariusz wydaje się aktualnie najbardziej prawdopodobny.

Autor: Tomasz Nowak

Reklama
WIDEO: Rywal dla Abramsa i Leoparda 2? Turecki czołg Altay
Reklama
Reklama