Reklama
  • Analiza

Nowe perspektywy uderzeniowego Apache

Choć na horyzoncie pojawili się już kandydaci na następców, program AH-64E Apache Guardian święci triumfy i to nie tylko na amerykańskim rynku. Liczba chętnych na ten śmigłowiec rośnie, także takich których kilka lat temu nikt by się nie spodziewał.

AH-64E Apache Guardian, fot. US Army
AH-64E Apache Guardian, fot. US Army

Niedawno Boeing świętował oddanie do klienta 500. AH-64E Apache Guardian. Ich linia produkcyjna w zakładach Mesa w Arizonie (swoją drogą działająca bez zakłóceń pomimo obecnej sytuacji na świecie) nie narzeka na brak klientów, a w kolejce ustawiają się następni. Konstrukcja przestaje być sprzętem zarezerwowanym dla najbogatszych państw na świecie i obecnie zamawiają ją nawet tzw. państwa rozwijające się, bądź te które nie słynęły dotąd z zakupów tak zaawansowanego sprzętu.

Zdaniem przedstawicieli Boeinga wynika to z tego, że maszyna cechuje się dobrym stosunkiem koszt-efekt, mimo że patrząc na koszt pojedynczego statku powietrznego wcale nie jest tania. Efektywność Guardianów polega na tym, że mniejsza liczba tych maszyn jest zdolna do wypełniania postawionych zadań przy użyciu mniejszej liczby statków powietrznych niż w przypadku innych platform, dzięki użyciu określonych rozwiązań technicznych.

Na powodzenie budowanej od 2011 wersji Apache złożyło się kilka czynników. Jednym z nich jest oczywiście zastosowanie nowoczesnej elektroniki usprawniającej wymianę informacji na sieciocentrycznym polu bitwy i fuzję informacji pozyskiwanych od innych jej uczestników z tymi przekazywanymi przez milimetrowy radar AN/APG-78 Longbow (jeśli taki jest zainstalowany) oraz nosowy sensor elektrooptyczny M-TADS/PNVS.

image
Premiera katarskiego AH-64E. Fot. Emirat Kataru

Oprócz tego historia rozwoju śmigłowców uderzeniowych na świecie pokazała, że rację bytu mają ciężkie, a nie lekkie platformy tej klasy. Takie, które są zdolne do przenoszenia systemów samoobrony, walki radioelektronicznej i opancerzenia co umożliwia im przetrwanie na współczesnym polu walki. A także dysponują dużym zasięgiem, jednostką ognia, potężnymi sensorami i zapasem miejsca na nowoczesne systemy elektroniczne.

Na taki trend jasno wskazują poczynania konkurencji. Włoski AW129 Mangusta i wyrosły z niego tureckiego T-129 ATAK okazały się niewystarczające na współczesnym polu walki i obecnie i Leonardo i Turkish Aerospace Industries pracują właśnie nad stworzeniem cięższych platform tej klasy. Klientów eksportowych nie znajduje europejski Tiger, ani chiński Z-10. „Urósł” także nawet legendarny amerykański śmigłowiec Bell AH-1 Super Cobra, który w US Marine Corps zastępowany jest od lat na znacznie cięższym choć podobnym wizualnie AH-1Z Viper. Za zaprzeczenie tego trendu można byłoby uznać wymagania na stosunkowo lekki śmigłowiec FARA (Future Attack Reconnaissance Aircraft), który obecnie jest poszukiwany przez US Army. Tutaj jednak trzeba przypomnieć , że  chodzi o śmigłowiec rozpoznawczo-bojowy, następcę bardzo lekkiego OH-58D Kiowa Warrior. Także i tutaj nastąpił więc wzrost gabarytów i masy.

image
Tajwański AH-64E Fot. 總統府 (CC BY 2.0)

Świat dąży więc do coraz większych i dysponujących coraz większym potencjałem platform uderzeniowym, czyli do miejsca w którym Guardian znajduje się już obecnie. Podobną drogę obrali dotychczas tylko Rosjanie (decyzje kierunkowe zostały podjęte jeszcze w czasach ZSRR), którzy eksploatują dwie ciężkie i znajdujące nabywców eksportowych konstrukcje: Ka-52 (Egipt zakupił 46 egzemplarzy) i Mi-28 (Irak zamówił 15, a Algieria 42 egzemplarze). Rosyjskie wiropłaty nie dysponują jednak tak zaawansowanymi rozwiązaniami elektronicznymi jak Guardian, który poza USA (634 maszyny podniesione ze standardu AH-64D plus 56 zupełnie nowych) wybrały w ostatniej dekadzie: Indie (34 maszyny dla armii i sił powietrznych, dostawy trwają), Indonezja (osiem), Katar (24), Arabia Saudyjska (50), Tajwan (30), Republika Korei (36), Zjednoczone emiraty Arabskie (30) i Wielka Brytania (50)

Jak widać na maszyny te zdecydowały się państwa o różnej sytuacji, jeśli chodzi o położenie geograficzne, wielkość sił zbrojnych ale i możliwości finansowe. Na podkreślenie zasługuje fakt, że Indie i Indonezja zakupiły proporcjonalnie wobec liczebności swoich sił zbrojnych niewielkie ilości tych śmigłowców. Najwyraźniej są  one traktowane jako przysłowiowy “grot od włóczni” – element rzucany w najwrażliwsze miejsca ewentualnego konfliktu, albo w czasie sytuacji wywołanych działaniami hybrydowymi przeciwnika czy w trakcie operacji antyterrorystycznych.

Tak niewielkie nawet ilości Guardianów mogą też odegrać dużą rolę z powodu unikalnej jak na razie dla tych właśnie maszyn możliwości współdziałania z bezzałogowcami. Amerykańskie AH-64E bowiem, a co za tym idzie przynajmniej niektóre maszyny eksportowe, zostały dostosowane do dowodzenia bezzałogowymi aparatami latającymi. W przypadku US Army chodzi o średnie taktyczne BSP RQ-7B Shadow i MQ-1C Gray Eagle (klasa MALE). Maszyny te mogą startować pod kontrolą naziemnego operatora a następnie być przejmowane w powietrzu przez załogę Guardiana.

Rozwiązanie AH-64 plus BSP zostało stworzone jako zastępstwo OH-58D Kiowa Warrior, tak aby AH-64E mogły wypełniać w ten sposób rolę śmigłowców rozpoznawczych. Armia Stanów Zjednoczonych nie jest dzisiaj specjalnie zachwycona uzyskanym efektem, ale sama zdolność MUM-T (Man-Unmanned Teaming) może być wykorzystywana np. w czasie działań typowo uderzeniowych. Bezzałogowce mogą wykrywać cele dla AH-64E bez narażania jego załogi, albo „otwierać” ogniem przygotowane systemy obronne przeciwnika, tak aby załogowy śmigłowiec mógł pewnie dokończyć dzieła.

Nie mniej ważne jest wykorzystanie przez śmigłowiec Apache Guardian radaru pola walki, pozwalającego na wykrywanie i zwalczanie wielu celów jednocześnie za pomocą kierowanych radarowo, naddźwiekowych pocisków przeciwpancernych - zarówno Longbow Hellfire, jak i nowszych JAGM oraz Brimstone. Producent - koncern Northrop Grumman - podaje, że stacja może śledzić do 256 celów, i wybrać do potencjalnego zwalczania do 16 z nich. Radar stanowi wyposażenie śmigłowców AH-64 od wersji D, ale w wersji E otrzymał nowe zdolności. To między innymi zwiększony zasięg (według Northrop Grumman wynosi obecnie 16 km), a także szersze możliwości wykrywania celów morskich oraz obiektów powietrznych, w tym BSL.

Wszystko to powoduje, że śmigłowce Guardian zyskują nowe zdolności. Są one rozmieszczane m.in. na okrętach US Navy w Zatoce Perskiej, dzięki czemu mogą wspierać amerykańską flotę w wypadku potencjalnego zagrożenia ze strony ataku dużej liczby szybkich i małych jednostek nawodnych. Radar Longbow w połączeniu z kierowanymi z jego pomocą rakietami przeciwpancernymi daje też możliwości skutecznego zwalczania niektórych celów powietrznych, takich jak bezzałogowce ale i wrogie śmigłowce.

Z kolei do zwalczania celów na dystansach przekraczających możliwości rakiet Hellfire i JAGM amerykańskie Guardiany otrzymają izraelskie pociski Spike NLOS, zdolne zwalczać cele na odległościach do około 30 km. Te pociski nie będą zastępować standardowego uzbrojenia Guardianów, ale je uzupełnią, szczególnie w zwalczaniu elementów obrony powietrznej potencjalnego przeciwnika.

US Army prowadzi prace nad następcą Apache'a w ramach trwającego konkursu na FLRAA (Future Long-Range Assault Aircraft) czyli przyszłą platformę, w oparciu o którą powstanie następca transportowego Black Hawka i - następnie - właśnie Apache. Rywalizujące o ten kontrakt firmy Bell i należący do Lockheed Martina Sikorsky dysponują już latającymi prototypami tych rozwiązań (V-280 Valor i SB>1 Defiant) i w 2022 ma zostać dokonany ostateczny wybór jednej z tych platform. Przez długi czas wydawało się, że do rywalizacji tej, albo do rywalizacji o śmigłowiec rozpoznawczy FARA Boeing wystawi znowu AH-64 tyle że o radykalnie zmienionym układzie napędowym ze śmigłem pchającym. Wiadomo, że nad takim rozwiązaniem były prowadzone badania. Tak się jednak nie stało. Propozycją Boeinga w FARA był zupełnie nowy śmigłowiec, który zresztą przegrał także z propozycjami Sikorsky’ego (Raider-X) i Bella (Bell 360 Invictus). 

Jednakże, trzeba pamiętać, że pierwsza jednostka wyposażona w całkiem nowe śmigłowce wielozadaniowe ma osiągnąć gotowość bojową około 2030 roku, a nowe maszyny uderzeniowe będą rozwijane w dalszej kolejności, w oparciu o tą samą konstrukcję. Biorąc pod uwagę czas potrzebny na wprowadzenie nowych maszyn można więc postawić tezę, że Guardiany będą odgrywać ważną rolę w amerykańskiej armii jeszcze długo po 2050 roku (oficjalne plany US Army przewidują modernizację Apache do roku 2060). Tym bardziej, że wraz z wprowadzeniem nowych maszyn na szersze odtworzenie potencjału śmigłowców uderzeniowych może zdecydować się amerykańska Gwardia Narodowa, która musiała go zredukować, aby zapewnić śmigłowce Apache dla bojowo-rozpoznawczych jednostek czynnej US Army, po tym jak z tych ostatnich wycofano śmigłowce OH-58D Kiowa Warrior.

image
Nieaktualna wizja "Apacza przyszłości" ze śmigłem pchającym Rys. Boeing

Na razie program Guardiana przebiega bez przeszkód. Zamówień nie brakuje a nad jego zakupem zastanawiają się bowiem kolejni kliencie zagraniczni. 2019 rok był tutaj wyjątkowo owocny. Na sprzedaż maszyny 24 maszyn z opcją na kolejnych 12 do Maroko wyraził zgodę Departament Stanu. Jest od odpowiedź na zapytanie (RFI) tego państwa. Na AH-64E jednoznacznie wskazał poszukujący śmigłowca bojowego Bangladesz (!), została ona też zaoferowana Filipinom. Guardiana oferuje się także Australii, która rozważa wycofanie się z europejskich Tigerów ARH i kupno 29 nowych śmigłowców uderzeniowych. Jak widać znowu mamy do czynienia zarówno z klientami zamożnymi jak i wręcz ubogimi, którzy zapewne kupią po kilka maszyn do działań w charakterze „grota włóczni”.

Przyszłych potencjalnych klientów na Apache może być jeszcze więcej. Wymienia się wśród nich Polskę, która w programie Kruk rozważa pozyskanie 32 maszyn i Rumunię, która nadal nie zdecydowała ostatecznie między ta konstrukcją a AH-1Z Viper. Za to zupełnym szokiem było złożenie zapytania o Apache przez Niemcy w marcu bieżącego roku. Państwo to, będące współproducentem konkurencyjnego Tigera UHT, narzeka od lat na jego niską gotowość bojową. Z 68 maszyn znajdujących się w służbie zdatnych do działania jest kilkanaście. Ani Boeing ani Airbus Helicopters będący producentem Tigera UHT nie komentują tego wydarzenia. Jednak biorąc pod uwagę przecięcie węzła gordyjskiego w Luftwaffe w postaci zakupu 45 myśliwców z rodziny F/A-18, także i zakup pewnej liczby AH-64E nie wydaje się niemożliwy.

Zobacz również

WIDEO: Zmierzch ery czołgów? Czy zastąpią je drony? [Debata Defence24]
Reklama
Reklama