Reklama

Siły zbrojne

Nieodwracalna marginalizacja SKW? Kryzys zatrzyma reformę kontrwywiadu

Fot. skw.gov.pl
Fot. skw.gov.pl

Rozwiązanie ustawowe podporządkowujące Szefa Służby Kontrwywiadu Wojskowego Ministrowi Obrony Narodowej, które było uzasadnione przy powołaniu SKW, obecnie sprawia, że jedyna informacyjna polska służba specjalna ulega nieodwracalnej marginalizacji. Wydaje się, że w sposób niezależny, SKW nie może aktualnie realizować swoich zadań ustawowych wobec kadry dowódczej Sił Zbrojnych RP, jak również w procesie modernizacji polskiej armii. Istniejącą sytuację można traktować w kategoriach historycznego zatoczenia koła: od negacji praktyk byłych WSI, do faktycznej akceptacji funkcjonujących w nich rozwiązań. Obecna perspektywa sprowadza SKW do roli optymalnego dla kierownictwa resortu obrony narodowej narzędzia w medialnych uzasadnieniach wyboru tej lub innej oferty zakupu sprzętu wojskowego o wielomilionowej wartości - pisze Tomasz Dolata, ppłk rez. SKW.

W obecnym stanie prawnym SKW jest wyłącznie służbą informacyjną, co w praktyce oznacza nie tylko brak uprawnień dochodzeniowo-śledczych ale także, bardzo utrudnioną ocenę efektywność jej działania. O ile bowiem w przypadku ABW czy CBA można mówić w sposób zobiektywizowany np. o liczbie śledztw i przeprowadzonych czynności etc., o tyle kontrwywiad wojskowy de facto jest skazany na formułę wypowiedzi medialnej typu "na podstawie informacji uzyskanych przez SKW" - co i tak w przestrzeni medialnej pojawia się niezmiernie rzadko. Brak możliwości zobiektywizowanej oceny standardów pracy oficerów tej służby informacyjnej sprawia, że SKW nie tylko poprzez stanowisko Jej Szefa, który jest podwładnym Ministra ON, ale również jako instytucjonalna całość w praktyce została podporządkowana kierownictwu resortu - stając się tym samym "służbą resortową".

Bardzo istotnym novum wobec zlikwidowanej WSI było podporządkowanie nowej wówczas Służby poprzez stanowisko jej Szefa nie wojskowym, ale cywilnemu kierownictwu MON. Słusznie bowiem zakładano, że uniezależnienie SKW od kadry najwyższych dowódców wojskowych rozszerzy jej możliwości działania także wobec tej kadry i pozwoli na uniknięcie dotychczasowej patologii wynikającej w dużej mierze właśnie z obaw podejmowania działań ustawowych wobec tej grupy decydentów. Jest to szczególnie istotnie w kontekście faktu, że MON dysponuje w Polsce największym budżetem resortowym, którego wydatkowanie - zgodnie z nadrzędnym interesem Państwa - musi być kontrolowane - co stanowi również ustawowe zadanie SKW. Jednak w takie pozycjonowanie Szefa SKW równocześnie niejako a priori wpisano pewne założenia, których nie sposób opisać w kategoriach ustawowych czy nawet prawnych.

Jeżeli bowiem przełożonym Szefa SKW jest Minister ON, do którego w praktyce - przy braku innych instrumentów obiektywizujących - należy wyłączna ocena standardów pracy Służby, to ich relacja musi opierać się na szczególnym zaufaniu. Szef SKW w sposób faktyczny a nie tylko formalny musi być osobą z najbliższego otoczenia Ministra ON - zwłaszcza w odniesieniu do realizacji tych zadań ustawowych, które dotyczą najwyższych dowódców SZRP również stanowiących to najbliższe otoczenie. W przeciwnym przypadku uruchomiony zostaje przyspieszony proces marginalizacji Służby i bez względu na jakość pracy Jej oficerów, staje się Ona instytucją dysfunkcyjną. To zaufanie jest szczególnie istotne również z uwagi na specyfikę "produktów" jakie może dostarczać służba realizująca zadania w trybie operacyjnym.

W praktyce bowiem służba pozbawiona uprawnień dochodzeniowo-śledczych skupia się przede wszystkim na informacjach uzyskanych operacyjnie i z zachowaniem wszelkich zasad tajności przekazywanych Ministrowi ON. Dostęp do takiej wiedzy ma pozwolić Ministrowi ON na podjęcie właściwych decyzji, w tym także w kontekście najpierw rekomendowanego a następnie kupowanego sprzętu wojskowego zazwyczaj o wielomilionowej wartości. Jednak informacje operacyjne, które mają antycypować przyszłe zdarzenia mają zawsze tę właściwość, że nigdy nie są pewne. Stają się nimi dopiero post factum - po zdarzeniu. Stąd też w procesie przekazywania informacji zarówno kierownictwo MON jak i kierownictwo SKW mają pełną świadomość, że właśnie funkcjonują nie w universum realnym, a w pewnej rzeczywistości potencjalnej i tak też traktują uzyskane informacje.

Ten mechanizm dotyczy każdej służby operacyjnej jednak zarówno ABW jak również CBA weryfikują powzięte informacje procesowo. Natomiast w przypadku SKW brak tego mechanizmu weryfikacji wymaga szczególnego zaufania między stronami. Z drugiej jednak strony takie rozwiązanie jest również w jakiś sposób komfortowe. Dla kierownictwa MON, bo pozostawia dużą dowolność w wykorzystaniu wiedzy i co za tym idzie bardzo efemeryczne zagrożenie zarzutem o ewentualną bezczynność - także w znaczeniu kodeksowym, a z perspektywy Szefa SKW minimalizuje groźbę położenia głowy pod topór w przypadku, kiedy nie potwierdzą się przekazane przez niego informacje. Wszakże wcześniej zastrzegał, że np. mają one charakter jedno lub dwuźródłowy.

Paradoks tej sytuacji świetnie ilustruje kwestia obligatoryjnego opiniowania przez SKW kandydatów na wyższe i najwyższe stanowiska dowódcze w strukturach MON lub SZRP. Służba zawsze bowiem dysponuje konglomeratem informacji i nawet jeśli wskazują one na możliwość popełnienia przez kandydata do awansu np. poważnych przestępstw korupcyjnych, nadużywania zajmowanego stanowiska dla osiągnięcia korzyści osobistych itd., to i tak - jeśli te informacje nie są obecnie konsumowane procesowo - mogą być i często są po prostu nieuwzględniane.

W sytuacjach szczególnych możliwe są nawet interwencje idące znacznie dalej np. kiedy kandydat do awansu jest już objęty postępowaniem w prokuraturze wojskowej a prowadzący czynności wojskowy prokurator wprost deklaruje, że musi jak najszybciej pozytywnie dla kandydata do awansu zakończyć postępowanie, ponieważ żywo interesuje się nim Minister ON. Obecne rozwiązanie stwarza więc kierownictwu resortu bardzo dogodne warunki do prowadzenia niczym nieskrępowanej własnej polityki kadrowej, czego mają pełną świadomość kolejni aspirujący do awansu dowódcy.

To faktyczne "zlepienie" SKW z MON może mieć jednak również swoje konsekwencje negatywne w subtelnych relacjach między Szefem Służby a Kierownictwem resortu. Szef SKW otrzymując informacje operacyjne zwłaszcza gdy pochodzą z odległych od Warszawy jednostek lub komórek organizacyjnych, jest zmuszony do uwzględnienia aktualnej polityki kadrowej Ministerstwa. W sposób oczywisty musi więc rozważyć potencjalną reakcję Ministra ON na negatywne informacje dotyczące wojskowego decydenta, jeżeli ów obecnie cieszy się daleko idącym zaufaniem i przychylnością kierownictwa resortu.

Tym sposobem chcąc nie chcąc Szef SKW staje się prawdziwym sztukmistrzem, prestidigatorem w prezentacji informacji wrażliwych. Jeśli bowiem ich nie przekaże narusza prawo a jeśli przekaże niewłaściwie - zawodowo może stracić głowę. Podobny problem dotyczy negatywnych w skutkach decyzji w procesie zakupu sprzętu dla SZRP lub szerzej w procesie modernizacji. W praktyce bowiem każda stwierdzona przez Służbę nieprawidłowość, może być traktowana w kategoriach krytyki działań odpowiedzialnego za modernizację Wiceministra Obrony Narodowej zwłaszcza, gdy pojawi się w przestrzeni publicznej. Teraz jednak ciężar prowadzenia modernizacji wzięła na swoje barki Polska Grupa Zbrojeniowa z siedzibą w Radomiu.

W obecnym stanie prawnym - podporządkowania Szefa SKW Ministrowi Obrony Narodowej samodzielna - podjęta wbrew woli kierownictwa resortu - decyzja kierownictwa Służby o przekazaniu materiałów do prokuratury, jeśli dotyczą one najwyższych wojskowych decydentów, nosi obecnie wszelkie znamiona romantycznego bohaterstwa lub aktu autodestrukcji. Szef SKW jest bowiem w praktyce osobą mniejszego zaufania niż dowódcy stanowiący bezpośrednie otoczenie Ministra ON i paradoksalnie jest to w znacznym stopniu zjawisko naturalne.

Nowo powołany na to stanowisko polityk nie dysponuje zazwyczaj wystarczającą wiedzą na temat struktur SZRP, potrzebnego sprzętu oraz optymalnych dla wojska rozwiązań technicznych. Musi się więc oprzeć się na kompetencji tych dowódców, których przynajmniej na początku kompetencji nawet nie potrafi ocenić. Niewątpliwie w tej grupie nie sytuuje się Szef SKW, który ma zupełnie inne zadania i jego indywidualna wiedza zawsze będzie mniejsza niż kompetencje poszczególnych dowódców. W praktyce więc pozycja Szefa Służby jest znacznie słabsza a on sam sytuuje się poza najbliższym otoczeniem Ministra czyli środowiskiem decydentów - niezbędnym do realizacji priorytetowych zadań, z których będzie politycznie rozliczany.

Taka sytuacja ma charakter progresywny wprost proporcjonalnie do mijającego czasu. Wreszcie warto pamiętać, że środowisko polskich generałów a więc rezerwuar kadrowy, z którego pochodzą osoby najbliższego zaufania Ministra, również ma swoje słabości. Z dużym prawdopodobieństwem można zakładać, że realna perspektywa zmiany władzy politycznej w Polsce staje się dla części z nich asumptem do niebywałej tzw. "aktywności antycypującej" - czyli dyskretnego docierania do przyszłych decydentów. Egzemplifikacją tej sytuacji mogłaby być kuriozalna chęć niektórych nowo awansowanych do opóźnienia nominowania na wyższy stopnień wojskowy tak, aby kolejną "gwiazdkę" otrzymać z rąk nowej już władzy.

W kontekście refleksji nad istniejącymi uwarunkowaniami warto również zwrócić uwagę na fakt, że od początku istnienia nowej Służby, jej Szefem jak dotąd zawsze był cywil lub funkcjonariusz - co jest rozwiązaniem w pełni zasadnym, zwłaszcza w kontekście zachowania niezależności. Jednak z perspektywy będących w otoczeniu Ministra ON dowódców istniejący obyczaj generuje dwa zasadnicze rozwiązania - albo mogą starać się Go w różny sposób "oswoić" albo marginalizować - jeśli oczywiście pozwoli na to Minister ON.

Paradoks świętego spokoju

Po objęciu władzy przez obecną koalicję, nowi szefowie SKW stanęli przez trzema zasadniczymi zadaniami. Pierwszym było dokończenie jej instytucjonalnej organizacji, drugim "homogenizacja" a trzecim, choć w praktyce prymarnym, określenie jej roli wobec kadry resortu i dowódców SZRP. Nowi Szefowie mieli bowiem od początku pełną świadomość, że nadeszły nowe czasy i właśnie zakończył się okres pełnego zaufania między Ministrem ON a Szefem SKW, którego rola będzie teraz marginalizowana. To założenie dodatkowo potwierdzała zwykła transpozycja, eufemistycznie rzecz ujmując, deklarowanego publicznie dystansu polityków PO wobec roli i znaczenia cywilnych służb specjalnych.

Stąd też realizacja tych trzech priorytetowych zadań w praktyce wymagała nowego zdefiniowania roli Służby i określenia modus operandi wobec MON. O ile stosunkowo szybko uporano się z wewnętrzną organizacją Służby, w znacznej mierze adaptując istniejące już rozwiązania legislacyjne z ABW, o tyle z obecnej perspektywy wydaje się, że doszło do nieodwracalnych błędów w procesie określenia jej rzeczywistej roli wobec kierownictwa resortu i SZRP. Trudno jednak obarczyć odpowiedzialnością za te błędy kierownictwo Służby, raczej rola jej Szefów od początku została przez polityków bardzo ograniczona, tak by mogli poruszać się jedynie w bardzo ciasnym akwarium. Z konieczności więc ówcześni Szefowie Służby musieli przyjąć strategię unikania istotnych konfliktów z kadrą SZRP.

Homogenizacja

Po powołaniu SKW istniały w niej trzy zasadnicze grupy: funkcjonariusze, którzy przeszli z ABW lub innych służb a także cywile, który przyszli wraz z pierwszym Szefem SKW, grupa oficerów b. WSI oraz pracownicy cywilni. W praktyce jednak zasadniczy podział przebiegał między grupą funkcjonariuszy i żołnierzy z WSI. Obowiązująca wciąż dogmatyka polityczna obliguje do budowania jednoznacznego przekazu, że Służba jest jednorodna, że jest strukturą całkowicie zhomogenizowaną. Ponieważ funkcje kierownicze obejmowali w większości funkcjonariusze, od początku znaleźli się wobec żołnierzy z b.WSI oraz dowódców jednostek wojskowych w bardzo skomplikowanej sytuacji.

Po pierwsze ich dotychczasowe doświadczenia i standardy pracy operacyjnej wyniesione z cywilnych służb specjalnych lub policji, ze względu na brak w SKW zadań dochodzeniowo-śledczych, wymagały w znacznym stopniu przeorientowania. Ponadto WSI nie dysponowała de facto żadnym racjonalnym systemem obiegu dokumentacji niejawnej oraz jako służba specjalna nie była wyposażona w żaden system informatyczny. Przegląd pozostawionych akt postępowań sprawdzających jednoznacznie potwierdzał, że wydanie poświadczenia bezpieczeństwa osobowego kadrze jednostek wojskowych miało niejednokrotnie charakter wyłącznie uznaniowy i tym samym stanowiło złamanie ówczesnej ustawy o ochronie informacji niejawnych.

Natomiast odziedziczone po poprzednikach materiały operacyjne nierzadko opierały się na tzw. "informacjach grillowych" - co nie tylko stanowi ocenę ich wiarygodności ale przede wszystkim wskazuje na tak dużą zażyłość i zależność w relacjach między źródłem informacji a oficerem operacyjnym, że uzasadnione były wątpliwości, kto kogo prowadzi. Ta w znacznym stopniu towarzyska relacja dotyczyła również więzi między oficerami WSI a dowódcami i kadrą ochranianych jednostek wojskowych. Dlatego obecność funkcjonariuszy zarówno dla pozostałych po WSI oficerów jak również dla przynajmniej części kadry jednostek wojskowych była niepożądana i nieakceptowana - jednoznacznie bowiem zaburzała istniejący i z ich perspektywy optymalny porządek rzeczy. Do tego sytuację skomplikował fakt, że funkcjonariusze musieli w szybkim tempie uzupełniać swoją wiedzę w zakresie znajomości specyfiki wojska oraz nawiązywać kontakty z kadrą dowódczą, która czasami była wcześniej już szczegółowo informowana na temat sytuacji i działań podejmowanych w lokalnych strukturach SKW.

Niektórzy oficerowie pochodzący z WSI mieli więc niewątpliwie poważne problemy z utożsamieniem się z nową instytucją, tym bardziej, że przez jakiś czas funkcjonowały de facto dwie równoległe służby, przy czym jedna nieformalna oparta na kontaktach i resentymentach wobec byłych przełożonych, którzy znaleźli się poza strukturami tej formalnej. Nowe szefostwo SKW, które niewątpliwie zdawało sobie sprawę z istniejącej sytuacji jako remedium potraktowało między innymi wprowadzenie obowiązującego do dziś parytetu, opartego na zasadzie, że w kierownictwie struktury musi znaleźć się zarówno funkcjonariusz jak i żołnierz. Wreszcie na oficerów b.WSI tonująco podziałały też deklarowane w przestrzeni publicznej zapowiedzi działań mających na celu pociągnięcie do odpowiedzialności prawnej pierwszego Szefa SKW. W tym czasie zmienił się bowiem antybohater - nie byli nim już niektórzy byli oficerowie WSI a stał się pierwszy Szef Służby.

Jednak podziału między grupą funkcjonariuszy i żołnierzy po b. WSI dotąd nie udało się zniwelować, sięga on bowiem znacznie głębiej, wydaje się, że jego jądrem jest zupełnie różny stosunek do roli Służby wobec dowódców i kadry SZRP. Cały proces kształcenia i organizacji pracy w przypadku funkcjonariuszy pochodzących z cywilnych służb specjalnych i policji jest ukierunkowany na wykrywanie wszelkich nieprawidłowości, nadużyć, naruszeń obowiązującego prawa i to zarówno w odniesieniu do decydentów jak również funkcjonujących mechanizmów. Temu priorytetowi w rozumieniu zadań ustawowych podporządkowane są również wszelkie analizy czy szerzej cała działalność analityczna. Taki punkt widzenia implikuje także transponowaną z cywilnych służb specjalnych zależność, w której przełożonym funkcjonariusza pozostaje Szef Służby. Co oczywiste taki punkt widzenia nie oznacza marginalizacji pozostałych zadań ustawowych, jednak stanowi naturalny efekt całego procesu szkolenia oficerów polskich służb specjalnych.

W przypadku żołnierzy o proweniencji z b. WSI punktem centralnym, mentalną dominantą w rozumieniu swoich obowiązków jest zadanie wsparcia dowódców jednostek wojskowych w procesie dowodzenia. I znowu nie oznacza to marginalizacji innych zadań ustawowych Służby. Wreszcie żołnierz jest de iure tylko oddelegowany do pełnienia służby w SKW - co w praktyce generuje swoistą "podwójną zależność", po odejściu ze Służby - jeśli znajdzie się dla niego stanowisko - może pełnić dalej służbę w SZRP. Stąd w sposób oczywisty i uzasadniony może nie być zainteresowany nadmiernym konfliktowaniem się z dowódcami i kadrą Wojska Polskiego. Znakomitą egzemplifikacją tej różnicy w postrzeganiu zadań Służby jest dyspozycja jednego z oficerów pochodzących z WSI zajmującego obecnie bardzo wysokie stanowisko w kierownictwie Służby, który polecał funkcjonariuszom przekazywanie dowódcy jednostki wojskowej wszystkich uzyskanych przez nich operacyjnie informacji na temat kadry tej jednostki.

Rola SKW wobec decydentów MON i dowódców SZRP

Po wyborach kolejni nowi Szefowie SKW świetnie więc zdawali sobie sprawę, że ich rola wobec Ministra ON będzie znacznie mniejsza. Prawdopodobnie przez obejmujących władzę w resorcie i ich środowisko polityczne od początku z całą świadomością ograniczono rolę Służby i nie miały tu znaczenia jakiekolwiek uzasadnienia personalne. Przecież ograniczenie roli wszystkich służb specjalnych w Polsce było wręcz kwestią programową. Ponadto bezpośrednio po zwycięstwie wyborczym politycy PO planowali rewolucję personalną w SKW polegającą na powrocie do sytuacji, w której w Służbie pozostaną wyłącznie żołnierze a jedynie najwyższe kierownictwo będzie złożone z funkcjonariuszy. Ta obawa również odegrała zapewne niebagatelną rolę w  podjęciu przez Szefów SKW decyzji o możliwym i programowym ograniczeniu konfliktów z kadrą dowódczą SZRP.

Mieli bowiem  wszelkie przesłanki do poczucia odpowiedzialności za losy zawodowe kilkusetosobowej grupy funkcjonariuszy, którzy nie uzyskali jeszcze żadnych praw emerytalnych. Dlatego na odprawach z kadrą kierowniczą konsekwentnie podkreślano właśnie ów informacyjny priorytet SKW. Z czasem też coraz więcej stanowisk kierowniczych powierzano oficerom pochodzącym z WSI również ze względu na łączące ich więzi towarzyskie z wysokimi rangą dowódcami SZRP. W niektórych przypadkach "napędem" kariery zawodowej dla oficerów b.WSI bywała również znajomość z czasów szkoły oficerskiej z obecnymi wysokimi rangą dowódcami SZRP.

Jednak programowe unikanie konfrontacji przy wykonywaniu zadań ustawowych rodziło dwie zasadnicze konsekwencje; po pierwsze pogłębiał się brak zaufania między funkcjonariuszami, którzy mieli świadomość, że informacje wewnętrzne mogą trafiać poprzez oficerów b. WSI do ich promotorów - dowódców jednostek wojskowych a po drugie - co najważniejsze - następował nieuchronny proces marginalizacji Służby. Nawet w oczywistych i "metodologicznie banalnych" przypadkach, kiedy np. wywożono poza granice RP do remontu sprzęt wojskowy bez wymaganego zezwolenia indywidualnego - co de facto falsyfikowało całą procedurę przetargową, Zamawiający mógł zlekceważyć stanowisko SKW, a Służba wycofując się z sytuacji konfliktowej ostatecznie definiowała swoją rolę jako organu, który jedynie "wyraził swoją niewiążącą dla wojska i Zamawiającego opinię".

Wszakże tego typu modus operandi musiał w końcu doprowadzić do pewnej granicy nieprzekraczalnej, do swoistego "non possumus", którym okazał się szeroko opisywany w mediach konflikt między gen. Januszem Noskiem a Wiceministrem ON (PSUM) gen. Waldemarem Skrzypczakiem. Wydaje się, że poza kwestiami prawnymi i merytorycznymi J. Nosek traktował tę sytuację również w kategoriach moralnych - właśnie owego "non possumus", czy kropli przepełniającej czarę. Już od samego początku Nosek lojalnie sygnalizował Ministrowi ON problem jednoznacznie i kategorycznie deklarując również niezmienność w tej sprawie stanowiska SKW.

Z punktu widzenia nadrzędnych interesów Państwa, rzeczą karygodną wydaje się fakt, że Minister dopuścił do sytuacji, w której nie dość, że konfliktu nie rozwiązał u jego początków, to jeszcze wiedza o nim stała się powszechna. Szef Służby był zapewne w pełni świadomy roli jaką Skrzypczak odgrywał wówczas w MON, przemyśle zbrojeniowym i wśród części kadry dowódczej. Przeciwwagi nie mogła stanowić niechęć do W. Skrzypczaka części generałów, jak również fakt, że dotąd w demokratycznej Polsce nigdy wcześniej w konflikcie z wiceministrem nie poświęcono żadnego szefa służby specjalnej. Jak powszechnie wiadomo konflikt zakończyła emocjonalna decyzja ówczesnego Premiera o dymisji J. Noska, który uznany został za przegranego w tym konflikcie, W. Skrzypczak wkrótce również musiał opuścić swoje stanowisko. Jednak dla większości funkcjonariuszy SKW Janusz Nosek nadal pozostaje moralnym zwycięzcą.

Konflikt a przede wszystkim jego finał, w którym jednoznacznie najpierw przeciwko Szefowi SKW opowiedział się jego bezpośredni przełożony - Minister ON a potem Premier, był dla kadry dowódczej SZRP dopełnieniem procesu marginalizacji oraz jednoznacznym przejawem deprecjacji Służby. Straty spowodowane tą decyzją dla SKW wydają się nieodwracalne. Po znanym w środowisku funkcjonariuszy i pełniącym jeszcze w UOP i ABW wysokie stanowiska kierownicze J. Nosku, stanowisko Szefa Służby objął zapewne znakomity oficer jednak o znacznie mniejszym dorobku zawodowym w cywilnych służbach specjalnych. Raczej więc trudno spodziewać się, aby zdecydował się na ryzyko redefinicji roli SKW wobec kierownictwa SZRP i resortu obrony narodowej. Wreszcie trudno teraz nawet wskazać jakie działania gwarantowałyby sanację istniejącego stanu rzeczy.

W sposób oczywisty uobecnia to pytanie o efektywność Służby w procesie nadzoru - zgodnie z zadaniami ustawowymi - nad procesem modernizacji armii, zakupami sprzętu wojskowego, transparencją podejmowanych decyzji. W tym procesie uczestniczą bowiem nie tylko SZRP, nie tylko skonsolidowane w ramach PGZ spółki zbrojeniowe, ale również chce uczestniczyć cała grupa polskich i zagranicznych podmiotów komercyjnych, których podstawą działania są w znacznej mierze działania stricte lobbingowe - oparte na kontaktach osobistych z decydentami w SZRP czy z mitycznym środowiskiem tzw. "klubu generałów". Podmioty te stanowią naturalne miejsce zatrudnienia dla emerytowanych generałów i dowódców i w tym aspekcie powinny być monitorowane przez SKW. W taką rzeczywistość są wręcz organicznie wpisane sytuacje konfliktowe, których nie sposób będzie Służbie uniknąć, tym bardziej, że po niemal dziesięciu latach  funkcjonowania jej oficerowie dysponują niezbędnymi kompetencjami oraz wypracowali potencjał zapewniający im informacje.

Aktualnie z perspektywy Ministra ON SKW będzie potrzebna przede wszystkim w wypowiedziach medialnych do zamykającej dalsze pytania dziennikarzy konstatacji typu: "Służby sprawdziły - potwierdzając zasadność podjętej przez ministerstwo decyzji" - zwłaszcza w odniesieniu do wyboru sprzętu, który ma być zakupiony. I będzie to kolejny paradoks istniejącej sytuacji.

Obecnie dalsza marginalizacja Służby wydaje się procesem nieodwracalnym. Oczywiście ewentualne kryzysy w MON mogą czasowo aktywizować jeszcze SKW zwłaszcza w przypadku realizacji doraźnych i wrażliwych zadań zleconych przez kierownictwo resortu. Jednak nie zmieni to zasadniczej tendencji. Utrwalonego wśród najwyższych dowódców przekonania o ograniczeniach Służby, nie da się zmienić bez zmiany istniejących rozwiązań prawnych. I nawet jeśli powtórzy się sytuacja z początku istnienia SKW, gdy Szef Służby odgrywał bardzo istotną rolę wobec Ministra ON, to i tak w najlepszym przypadku będzie to rozwiązanie tylko okresowo funkcjonalne.

Wydaje się, że istnieją dwie zasadnicze ścieżki wyjścia z aktualnego kryzysu autorytetu Służby. Pierwszym byłoby - wzorem ABW - podporządkowanie Jej Prezesowi Rady Ministrów i tym samym pełne uniezależnienie od MON. W tym wariancie uzasadniona byłaby również refleksja nad powołaniem w Centrali pionu śledczego - co byłoby tożsame z wyposażeniem SKW w uprawnienia dochodzeniowo-śledcze. Dotąd bowiem przekazanie materiałów np. do Żandarmerii Wojskowej w praktyce skutkowało sytuacją, w której żandarmi "chodzili po źródłach" kontrwywiadu - co stanowi rozwiązanie zarówno pod względem prawnym jak i operacyjnym całkowicie nieakceptowalne. Ewentualne przyjęcie takiego rozwiązania umożliwi stworzenie małej, wyspecjalizowanej i całkowicie niezależnej od MON służby specjalnej mogącej w sposób skuteczny realizować swoje zadania ustawowe wobec decydentów w MON i SZRP.

Drugim rozwiązaniem jest włączenie SKW w struktury Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego - co po pierwsze również uniezależni służbę od MON i zapewni Jej "niezależność dochodzeniowo-śledczą" ale także pozwoli na "wpięcie się" w istniejące systemy i rozwiązania infrastrukturalne wypracowane przez dojrzałą organizacyjnie ABW. Wreszcie obecnie coraz trudniej rozdzielić zakres kompetencyjny obu Służb i ten proces kontaminacji kompetencyjnej ma niewątpliwie charakter progresywny. Dysfunkcyjne w tym aspekcie może być wręcz utrzymywanie rozdziału i tym samym ograniczony przepływ informacji między służbami. Niewątpliwie kłopotliwe dla ABW byłoby wówczas rozszerzenie pionu kadrowego o żołnierzy. Jednak wobec racji nadrzędnej ten kłopot ma jednak znaczenie drugorzędne.


Tomasz Dolata, podpułkownik rezerwy Służby Kontrwywiadu Wojskowego

  • SKW
Reklama
Reklama

Komentarze (25)

  1. m

    Służby powinny podlegać ministrowi koordynatorowi odpowiedzialnemu przed premierem podczas pokoju: każda z nich wyznaczona do jednego obszaru zagadnień - CBŚ powinno zostać całkowicie oddzielone od policji i także podlegać koordynatorowi zajmując się zwalczaniem przestępczości zorganizowanej i najbrutalniejszych przestępstw tj. napady na banki, uprowadzenia, zabójstwa. Dla każdego jest miejsce, rzecz w tym, by każdy pracował na swoim obszarze zainteresowań, zamiast deptał innym po piętach.

  2. Jan

    Panie Pulkowniku Szanowny Opisane przez Pana problemy maja sie do wezwania SKW "Dobro ojczyzny prawem nadrzednym" jak przyslowiowa piesc do oka. Przez lat 15 sluzylem jako urzednik sredniego szczebla w MON. NIDGY nie przeszkadzaly mi poglady roznych szefow. Malo tego,zanim mnie wypieprzyli postawilem na swoim. Dzieki jest Krab Liwiec cz byly opanc:-)erzone Rosomaki do Afganistanu. Stanowisko szefa SKW nie powinno byc dla karierowiczow. Reszta jest prosta

    1. pragmatyk

      Popieram ,w tym zamecie medialnym człowiek z charakterem liczy sie podwójnie.A jeżeli szef Tego nie zauwazy , bo kariere ma do tyłka przyklejona tym gorzej dla niego ,bo za plecami ma kabaret.Co do Skrzypczaka ,to szef SKW nie moze unosic sie ambicjami ,gdyz priorytetem jest dobro SZRP.

  3. Skotnicki

    Panie ppłk proszę coś więcej napisać o kontaminacji bo ja znalazłem tylko taką definicję "Kontaminacja – zjawisko słowotwórcze oznaczające połączenie (zmieszanie), w węższym i częstszym sensie nieprawidłowe, dwóch (lub więcej) słów albo wyrażeń, zwykle o pokrewnym znaczeniu."

    1. obserwator

      kontaminacja 1. zmieszanie, skrzyżowanie czynników heterogenicznych w jedną całość; 2. pomieszanie w jednej relacji dwu lub więcej wydarzeń bądź wątków pochodzących z różnych źródeł; 3. skrzyżowanie wyrazów, forma wyrazowa powstała z połączenia ze sobą elementów różnych wyrazów; 4. skażenie promieniotwórcze, biologiczne lub chemiczne polecam Słownik Języka Polskiego (SJP) W rzeczy samej tekst zyskałby, gdyby autor powstrzymał się od nadużywania słów obcego pochodzenia.

  4. KUKUŁKA

    ach ta moralność .... sofizm czy paralogizm ....ach te sprzeczności ...

  5. wspólna służba

    Trochę o rzetelności autora. Mam nadzieję, że moderator zezwoli na publikację wpisu dotyczącego obiektywizmu i rzetelności autora artykułu. Panie Podpułkowniku rez. SKW, napisał Pan "Po powołaniu SKW istniały w niej trzy zasadnicze grupy: funkcjonariusze, którzy przeszli z ABW lub innych służb a także cywile, który przyszli wraz z pierwszym Szefem SKW, grupa oficerów b. WSI oraz pracownicy cywilni. W praktyce jednak zasadniczy podział przebiegał między grupą funkcjonariuszy i żołnierzy z WSI. Obowiązująca wciąż dogmatyka polityczna obliguje do budowania jednoznacznego przekazu, że Służba jest jednorodna, że jest strukturą całkowicie zhomogenizowaną.", tylko że mija się Pan z prawdą co do genezy podziału pomiędzy tymi dwoma grupami. Miałem możliwość pełnić z Panem służbę w tym początkowym okresie, może warto przypomnieć parę faktów: 1 Czy to nie pan na początku swojego urzędowania w obecności oficerów b. WSI rozbijał o podłogę kryształy z sali tradycji WSI - jakby coś zawiniły, WSI były służbą legalną? 2 Czy to nie Pan nazywał żołnierzy b. WSI -żołnierzami z "bandyckiej organizacji WSI"? 3 Czy to nie Pan w obecności podoficera b. WSI rzucił w oficera b. WSI segregatorem tylko dlatego, że ośmielił się mieć inne zdanie na temat interpretacji prawnej? -to zdarzenie było przecież wyjaśniane przez Pana przełożonych A teraz spróbujmy określić kto tak naprawdę dążył do powstania podziałów w tamtym okresie pomiędzy żołnierzami a funkcjonariuszami. I Pan pisze o jednorodności? Powagi Pozdrawiam

  6. Jestem tutaj

    Dziękuję "Internaucie" za wpis szczególnie o rzetelnej wiedzy autora, Tylko, że w tym negatywnym świetle. Autor wykazał się rzetelną i dogłębną wiedzą tematu. Zastanawia mnie tylko źródło wiedzy Pana ppłk rez. SKW. Takiej ilości materiałów do sporządzenia obszernego artykułu nie mógł zdobyć w internecie, gazetach i innych mediach, wątpliwe jest także aby zdobył ją wykorzystując ustawę o dostępie do informacji publicznej. Wobec tego pozostają już tylko dwa źródła. 1. Wiedza nabyta w trakcie pełnienia służby (jest oficerem rezerwy SKW) -autor chyba pamięta, że ochronie podlegają informacje, z którymi zapoznał się w trakcie pełnienia przez niego służby w SKW, nawet po zwolnieniu z niej; 2 Wykorzystanie znajomości służbowych i prywatnych funkcjonariuszy SKW w celu uzyskania wiedzy dla niego nie przeznaczonej. Pan autor chyba pamięta, że zgodnie z ustawą o ochronie informacji niejawnych, ochronie podlegają nie tylko informacje niejawne z klauzulą tajności ale także inne informacje prawnie chronione na mocy innych ustaw. Pozdrawiam 3 Jako były oficer SKW chyba pamięta zasadę "wiedzy niezbędnej", a wynika, że emerytowanych ppłk SKW interesują informacje wykraczające poza sferę wysokości emerytury.

  7. internauta

    Brawo Panie Pułkowniku cała prawda na jaw, ostre dobre pióro, rzetelna wiedza

  8. W.D.

    Szanowny Panie Pułkowniku Czytając ten artykuł odnoszę wrażenie, że w czasie służby starał się Pan naprawiać przedstawiane nieprawidłowości. Niemniej jednak zastanawiające są Pana ,,sukcesy,, w trakcie pełnienia służby. Czyż nieprawdą jest, że po zakończonej służbie rozpoczął Pan pracę w zakładzie, ktorego organem założycielskim jest MON - a tak krytykuje Pan taką praktykę. I kto Panu to załatwił? A poza tym do dnia dzisiejszego odczuwalne są i widoczne "rozwiązania i sukcesy" które pozostawił Pan w miejscu pełnienia służby. Co do kompetencji b. WSI to nie oni ale Pan deklarował się jako pacyfista, co jest zastanawiające, co robił Pan w służbach mundurowych.

  9. Gość

    Jak się to czyta ,nie można uwierzyć że coś takiego jest możliwe. Bezpieczeństwa i Interesów państwa strzegą tak beznadziejne służby.

  10. to ja

    Panie Podpułkowniku rezerwy SKW, co oni Panu zrobili, że Pan tak krytykuje swoich byłych pracodawców i swoje byłe miejsce pracy? Czy nie słyszał Pan nigdy o honorowej lojalności? Trzeba było takie wnioski składać gdy był Pan w służbie, odgryzać się po odejściu i podawać złote pomysły na życie -żenujące. Dla kogo obecnie Pan pracuje? Nie pisałbym komentarza, gdyby ten artykuł napisał ob. Tomasz Dolata ale ppłk rez. SKW -dziwne.

  11. JMK

    Wszystkie obce służby działające na naszym terytorium są żywotnie zainteresowane panującym w naszych służbach bałaganem. tego co zrobił pan Macierewicz ze służbami nie zrobił dotąd nikt na świecie.

    1. bezyl

      A co takiego złego zrobił Macierewicz ? Doszedł do wniosku że WSI to banda moskiewskich szpiegów która jeździła na kursy do Moskwy za PRL i wypompowała miliardy z Polski do Rosji przez 15 lat rzekomej "demokracji" ? Moim zdaniem zamiar był dobry ale nic to nie dało bo cześć ludzi z WSI przeszło do SKW, a reszta pewnie ciągnie dalej miliardy w dużych polskich firmach, nie wiem czego trzeba i ile lat aby odciąć tą długą moskiewską rękę od Polski.

    2. vigg

      Jeśli ktoś ceni moskiewczyków ten nie hołubi Maciarewicza. I basta

    3. ciekawy

      A co zrobił Macierewicz? Przeszkadzał WSI w złodziejstwach (Pro Civili i podobne)?

  12. a co tam

    Szanowny Panie Podpułkowniku rezerwy SKW, przeczytałem Pana artykuł ze zrozumieniem i z prawdziwym podziwem, naprawdę ma Pan lekkie pióro prawie jak rasowy dziennikarz. Używa Pan wspaniałych słów (głównie niezrozumiałych dla szarego człowieka), historia zna gigantów myśli, którzy także używali podobnych słów. W Rosji Radzieckiej był taki marsz. Tuchaczewski, który również używał mocnych wyrażeń np. "poza uszczelniająca zasłona obronna" (uszczelnia czy nie) czy też "w czasie wojny ważne są dekawilki". Pana język powinien być prosty i zrozumiały dla wszystkich bez bebeszenia słowników, Przedstawił się Pan jako ppłk rez. SKW, tylko dlaczego uaktywnił się pan dopiero po odejściu ze służby, wcześniej (bez wyrazu rez.) Pana artykuły nigdy się nie ukazywały, Można mniemać, że Pana błyskotliwy artykuł może mieć związek ze zbliżającymi się wyborami i dlatego wypadało się pokazać -trochę wstyd. Trochę mnie dziwi, że Pan jako BYŁY członek SKW (funkcjonariusz czy też żołnierz) w "słusznym stopniu służbowym", na pewno legitymującym się stosownym poświadczeniem bezpieczeństwa powinien Pan wiedzieć, że niektóre informacje przekazane przez Pana mogą mieć charakter informacji prawnie chronionych? Czy według Pana, jako byłego pracownika SKW obnażenie w ogólnodostępnej publikacji słabych stron służby specjalnej jaką jest SKW jest moralnie poprawne i służy bezpieczeństwu? Czy nie powinien Pan jako były członek SKW zwrócić się właśnie do Szefa SKW z propozycją poprawy, reorganizacji itp.? Czy wiedza jaką Pan się podzielił z globalną społecznością jest tylko Pana poglądem, czy tez wykorzystał Pan wiedzę nabytą w trakcie pełnienia przez Pana służby w SKW (a to już jest karalne). Uważam, że ten artykuł być może jest Pana sposobem na życie i na zaklepanie sobie na przyszłość ciepłej posady własnie w obgadywanej przez Pana służbie (przecież emerytury są niskie). Pozdrawiam

  13. vfr

    nie mam nic wspólnego z wojskiem, aczkolwiek techniką wojskową interesuję sie od dawna. Niech mi ktoś wytłumaczy albo sprostuje,jeżeli źle to widzę: dlaczego wywiady i kontrwywiady Stanów, UK,Niemców ,Rosjan są przez nich traktowane jak perły w koronie a my, chyba sami, niszczymy własny dorobek.Czy tak jest?

    1. q1

      "a my,chyba sami, niszczymy własny dorobek" - do niedawna był spory kłopot z określeniem, wobec kogo lojalne są nasze służby (pytanie nie tylko o państwa, ale też o różne grupy interesów), przy czym lojalność wobec państwa polskiego (w odróżnieniu od konkretnych partii czy grup) była najmniej prawdopodobna. W kwestii dorobku też bym nie przesadzał. Z powodów personalnych i organizacyjnych (tylko częściowo, i delikatnie opisanych w komentowanym artykule) sukcesy są incydentalne i raczej przypadkowe niż wypracowane. Wszystko wskazuje, że wrogie służby hasają po naszym kraju bezkarnie.

  14. PaweŁ

    Całkowicie zgadzam się z autorem artykułu. Gratuluję dobrego pióra

    1. Skotnicki

      W większości państw służby kontrwywiadu wojskowego nie posiadają tzw. uprawnień Policyjnych i procesowych.Są służbami informacyjnymi i jakoś to tam funkcjonuje. Może wystarczy aby ŻW realizowała swoje zadania ustawowe, a SKW zajmowało się tym co ma w nazwie?

    2. say69mat

      Wydaje się, że nie doceniamy rzeczywistości: /.../Marek Falenta, główny podejrzany w aferze podsłuchowej, był współpracownikiem aż trzech służb specjalnych: ABW, CBA i policyjnego CBŚ, które nawzajem o sobie nie wiedziały./.../ Jak się wydaje, takie a nie inne usytuowanie SKW, uchroniło tę ze służb. Przed kompromitującą penetracją, przez naszego. Wypada mieć nadzieję - domorosłego -specjalistę od impresji na trzy fortepiany i podsłuchy. Stąd wydaje się, że istotna reforma struktury i sposobu funkcjonowania służb jest niezbędna. Bo, jak się wydaje sposób funkcjonowania naszej wspólnoty wywiadów pozostawia wiele do życzenia.

  15. gość

    Przykre, prawdziwe i takie polskie. Gratuluję dobrego pióra i odwagi.

  16. Skotnicki

    Jak zrozumiałem ,Pan Dolata uważa że jedynym miernikiem skuteczności służb jest ilość prowadzonych postępowań karnych , przeprowadzonych czynności procesowych oraz skazań. Co Pan Dolata zaproponuje w sprawie służby Wywiadu Wojskowego? Też nadać uprawnienia procesowe?.

  17. Asia

    Bardzo cenny artykuł. Wyłania się z niego jednak obraz SKW, a szczególnie jego szefa, który sam sobie sterem, żaglem, okrętem.. Brak współpracy i koordynacji z innymi służbami, co by jednocześnie zapewniało "wspólnotę odpowiedzialności", ale i przede wszystkim większy zasób informacji (co np. z wywiadem ekonomicznym w Polsce? Czy nie powinien istnieć w kontekście jakichkolwiek kontraktów przemysłowych?). We Francji szef służby wojskowej, wywiadu zresztą też, podlega Ministrowi ON, ale mają te służby też swojego koordynatora przy prezydencie, który zapewnia im bezpośredni dostęp i uniemożliwia marginalizację. Autor świetnie przedstawił problem, pokazując jednocześnie samotność służby wołającej na puszczy. A przecież chyba wcale tak nie musi być.

  18. bezksywy

    Dziękujemy za tekst. Sporo wyjaśnia. Szkoda tylko że przez ostatnie lata, o tych problemach milczano, i dopiero kiedy wystarczająco za dużo mułu dzieli Nas od dna, zaczyna się o tym, no właśnie, tylko mówić. A co z realnym działaniem, zdecydowanymi decyzjami, inicjatywą, to od czego właśnie są szefowie. Od koncepcji, a od realizacji są murzyny. Do brzegu. 1) Słusznie kolega Podatnik, zauważył że stara carska metoda "Dziel i rządź" jest najlepszym lekarstwem. 2) SKW powinno podlegać pod Dowódcę Generalnego czy Operacyjnego, a najlepiej by stworzyć w miejsce tych 2 głównodowodzących etatów jeden i było by wreszcie wiadomo kto dowodzi tym WP, i wieszać jego portrety na ścianach zaraz przy krzyżu i orlę (kolejność bez znaczenia). Jak nazwa wskazuje kontrwywiad wojskowy jest wojskowy, więc powinien podlegać pod naczelnego Dowódcę i być jego uszami i oczami do spraw właściwych. 3) Bilans zatrudnionych znacznie na korzyść wojskowych, a nie funkcjonariuszy. W WP jest wystarczająca ilość żołnierzy którzy nie maja kolegów, i nie szukają. Moim zdaniem nieporozumieniem jest że osoba w ogóle nie wiedząca jak funkcjonuje WP i jakie zadania wykonuje w czasie P i W, ma je zabezpieczać je od strony kontrwywiadowczej. 4) Jak najbardziej zgoda dla SKW do pełnych możliwości dochodzeniowo-śledczych, a nawet sądowniczych. No i perełka do Szanownego Autora: "....na możliwość popełnienia przez kandydata do awansu np. poważnych przestępstw korupcyjnych...." ??????? A to "nie" poważne przestępstwa korupcyjne są dozwolone Oficerom. Pozdrawiam

  19. Robot

    skw jak jednorożec ! Podobno jest ale nikt ich nie widział-a zwlasza efektow ich rzekomego istnienia :-)

  20. AnonimGall

    Z całym szacunkiem dla stopnia pana Dolaty, ale jedno z postulowanych przez niego rozwiązań, a mianowicie włączenie SKW do ABW, byłoby powieleniem modelu ZSRR i FR, gdzie dawne KGB i obecne FSB mają w swoich strukturach pion wojskowy. To pomysł beznadziejnie głupi, bo inna jest specyfika kontrwywiadu wojskowego, a inna cywilnego. Obie służby powinny być wyposażone w uprawnienia śledcze i powinny je realizować odrębnie. Tak jest w Niemczech, we Francji czy USA. Może pójść wzorem z II RP, gdzie pion KW Oddziału II miał uprawnienia śledcze. Niemiecki MAD to kontrwywiad ale i żandarmeria wojskowa. W USA każdy rodzaj wojsk ma swoją służbę kontrwywiadowczo-śledczą. Głupotą byłoby SKW przenosić do ABW, tym bardziej, że mimo zmian ustrojowych niechęć służb cywilnych do wojskowych i na odwrót ciągle istnieje. Należy dać nowe uprawnienia SKW, ale nie wyprowadzać z MON, to by ogłuszyło i oślepiło MON kontrwywiadowczo.

  21. podatnik

    Trzeba skończyć z tymi debilizmami i przywrócić to co sprawdzało się za PRL: specłużba (jedna!) wojskowa i specłużba cywilna i szczuć je na siebie, by państwo zachowało kontrolę nad specłużbami. To co jest teraz to nie specłużby - to grupy przestępcze rabujące Polskę! A organizacyjne specłużby przypominają PKP (PKP Intercity, PKP Cargo, PKP Przewozy, PKB Informatyka, PKB Tory a pewnie niedługo PKP Ubikacje, PKP Siedzenia, PKB Firanki itp.) - przecież to nie może działać, a tylko okrada budżet kraju!

    1. vfr

      Tu być może sie róznimy.Spółki celowe mogą byc bardziej efektywne- moga. Diabeł jak zwykle, tkwi w detalach.

  22. A_S

    Nadmiar demokracji już raz Polskę wymazał z mapy. Przypuszczam że w obecnej skąplikowanej sytuacji międzynarodowej koncerny zachodnie ich wywiady i potencjalny agresor poprzez swoje siły w Polsce nie dopuści do tego aby tak wrażliwe służby działały jak należy.

  23. KUKUŁKA

    z SKW ..to jak ze sztuką w teatrze :ważne nie jest jak długo trwa ..ale jak jest zagrana ....czego obraz mamy

  24. don wasyl

    ukrainiec swiadomie rozwalił potencjał naszej armii , w chwili kiedy prawy sektor oficjalnie ogłosił przejecie kontroli nad lwowem moje gratulacje

  25. Gość

    Ktoś tym krajem Rządzi i za takie fakty odpowiada. Jak można było dopuścić do takiego stanu rzeczy. Wydaje mi się ,że jeżeli w Polsce będziemy przechodzić nad takimi sprawami do porządku, to nic się nie zmieni. Wiadomo jak ogromne pieniądze wchodzą w grę przy modernizacji wojska a tu takie rzeczy. Trzeba w takich sprawach być zdecydowanym i stawiać ludzi odpowiadający za bezpieczeństwo państwa przed wymiarem sprawiedliwości a jak trzeba przed Trybunał Stanu.